EM poleca (#14): Pisarze, detektywi i uczeni

Jeżeli przypadkiem znajdziecie się podczas wakacji w Poznaniu, gorąco polecam wizytę w Muzeum Archeologicznym (tuż obok Starego Rynku). Muzeum w ogóle jest warte zwiedzenia, ale w miesiącach letnich oferuje specjalną gratkę dla miłośników klasyki kryminału: wystawę czasową poświęconą wątkom archeologicznym w twórczości mistrzów gatunku: Agathy Christie i Arthura Conan Doyle’a. Każdy, kto kocha tych autorów, przypomni sobie zapewne, że akcja kilku powieści Agathy Christie rozgrywa się na stanowiskach archeologicznych Bliskiego Wschodu, a nawet w środowisku archeologów. W jednym przypadku (Zakończeniem jest śmierć) miejscem akcji jest starożytny Egipt (ok. 2000 r. p.n.e.). W Psie Baskerville’ów Sherlock Holmes, pojawiwszy się na wrzosowiskach Dartmooru incognito, urządza sobie chwilową kwaterę w kamiennych ruinach neolitycznego domostwa. W przypadku Doyle’a wystawa uwzględnia zresztą nie tylko archeologię, ale również paleoantropologię i paleontologię, bo jak być może pamiętacie, twórca postaci Holmesa był też autorem powieści i opowiadań fantastyczno-naukowych, w tym Zaginionego świata, którego współczesnym odpowiednikiem jest Park Jurajski.

Archeologia jako lekarstwo na miłość

Wystawa nie ogranicza się do tego, co pamięta każdy uważny czytelnik, tylko zagłębia się w fabuły dzieł Agathy Christie i Arthura Conan Doyle’a, wyławiając mniej oczywiste smaczki i aluzje dotyczące badania dalekiej przeszłości. Tutaj literatura splata się z życiem. Tak się bowiem składa, że archeologia i dyscypliny pokrewne odegrały istotną rolę w życiu prywatnym obojga autorów.

Agatha Christie przeżyła w roku 1926 poważne załamanie psychiczne wskutek rozpadu pierwszego małżeństwa i splotu innych nieszczęść osobistych, które dotknęły ją w tym samym czasie. Skutecznym antidotum na depresję okazała się zmiana środowiska: podróż do Iraku (oczywiście częściowo na pokładzie Orient Expressu) i zawarcie przyjaźni z Leonardem Woolleyem, wielkim archeologiem brytyjskim, badaczem starożytnego Ur. Ubocznym skutkiem udziału Agathy w wykopaliskach i zafascynowania archeologią było bliższe poznanie ówczesnego asystenta Woolleya, Maxa Mallowana, otwierające nowy, znacznie szczęśliwszy rozdział w biografii pisarki.

Sprawa człowieka, którego nie było (The Adventure of a Man Who Was Not There)

Arthur Conan Doyle, jak wielu wykształconych dżentelmenów w jego czasach, interesował się nauką, a także niestety pseudonauką i mętną mistyką. Na ten drugi wątek spuśćmy załonę miłosierdzia, zaznaczając tylko mimochodem, że Sherlock Holmes, jako detektyw do bólu sceptyczny i racjonalny, nie aprobowałby takich głupstw jak spirytyzm czy wiara w elfy.1

Co do poważnej nauki, Arthur Conan Doyle kolekcjonował skamieniałości i fascynował się między innymi teorią Darwina i antropogenezą, czyli kwestią pochodzenia człowieka. Pisarz mieszkał w hrabstwie Sussex, zaledwie 7 km od kamieniołomu Piltdown, gdzie w 1912 r. odkryto kompletną czaszkę tak zwanego człowieka z Piltdown, stanowiącego brytyjską odpowiedź na neandertalczyka i Homo heidelbergensis, czyli na wczesne formy ludzkie znalezione wcześniej w Niemczech. Człowiek z Piltdown miał być idealną formą przejściową między małpami człekokształtnymi a rodzajem Homo, wykazującą mozaikę cech prymitywnych i ewolucyjnie zaawansowanych. W istocie był falsyfikatem zręcznie skomponowanym z fragmentów czaszek człowieka współczesnego i orangutana.

Oszustwo potwierdzono oficjalnie dopiero w roku 1953, czyli 23 lata po śmierci Doyle’a. Wcześniej londyńskie British Museum, w którego pieczy znajdowało się znalezisko2, uparcie angażowało się w obronę autentyczności „pierwszego Brytyjczyka” wbrew narastającemu sceptycyzmowi naukowców. Spory o człowieka z Piltdown są jednym z klasycznych przykładów konfliktu krytycznego podejścia do nauki ze zbiorowym myśleniem życzeniowym (o podłożu patriotycznym) i efektem potwierdzenia.

Pisarz w kręgu podejrzanych

Kiedy fałszerstwo wyszło na jaw, oczywiście trzeba było odpowiedzieć na pytanie, kto i z jakich pobudek mógł je popełnić. Arthur Conan Doyle stał się pośmiertnie jednym z głównych podejrzanych jako ktoś, kto miał odpowiednią wiedzę jako paleontolog amator, możliwości (mieszkał blisko Piltdown i grywał w golfa w pobliskim klubie) i motywem (miał rzekomo głęboki żal do świata nauki za odrzucanie spirytyzmu). Ponadto zaś znał odkrywców czaszki3, a w Zaginionym świecie ustami bohatera powieści, profesora Challengera, wyraził opinię, że przy odrobinie sprytu każdą skamieniałość dałoby się sfałszować.

Lista potencjalnych podejrzanych obejmowała kilku innych celebrytów świata kultury i nauki, w tym Pierre’a Teilharda de Chardin, późniejszego współodkrywcę „człowieka z Pekinu” vel sinantropa, obecnie znanego jako Homo erectus. Teilhard asystował przy badaniach paleontologicznych w Piltdown, co prawda rok po odkryciu czaszki. Na rok 1912 miał trudne do podważenia alibi (był w tym czasie poza Wielką Brytanią), co jednak, jak wiedzą czytelnicy kryminałów, nie przekonuje detektywów klasy Herkulesa Poirot. Przecież każdy porządny zbrodniarz dba o alibi.

Kto to zrobił?

Aferze człowieka z Piltdown poświęcono wieloletnie śledztwo naukowe (wykorzystując najnowocześniejsze metody, włącznie z badaniami DNA). Wyniki ogłoszono w roku 2016. Czy potwierdzono podejrzenia, czy oczyszczono Doyle’a z zarzutów i wskazano innego sprawcę? Tego nie wypada zdradzać w rekomendacji dotyczącej kryminałów, choć być może przewija się w niej nazwisko fałszerza. Każdy może na własną rękę wykonać odpowiednią pracę detektywistyczną i dokopać się odpowiedzi w dostępnych źródłach albo znaleźć ją wśród wielu innych ciekawostek na wystawie w Muzeum Archeologicznym.

Dane o wystawie

Na tropie zagadek przeszłości. Archeologia w powieściach Agathy Christie i Arthura Conan Doyle’a. Muzeum Archeologiczne w Poznaniu, wystawa czasowa (do 30 września 2024 r.). Kuratorki wystawy: dr hab. Agnieszka Mączyńska, mgr Agnieszka Krzyżaniak.

https://nowa.muzarp.poznan.pl/pl/aktualnosci/640

Ilustracja

Foto: Piotr Gąsiorowski 2024.

Przypisy

  1. Jeden z moich ulubionych cytatów z Sherlocka Holmesa pochodzi z opowiadania Wampir z Sussex: „Koncepcja wampira była dla mnie absurdalna. Takie rzeczy nie zdarzają się w angielskiej praktyce kryminalnej” (przekład: Ewa Łozińska-Małkiewicz). ↩︎
  2. Obecne Muzeum Historii Naturalnej stanowiło w tym czasie formalnie oddział British Museum. Naukowy opis skamieniałości z Piltdown był dziełem kuratora działu geologii, poważanego paleontologa Arthura Smitha Woodwarda. ↩︎
  3. Głównym odkrywcą był archeolog amator Charles Dawson, również zamieszkały w hrabstwie Sussex, na którego cześć nazwano rzekome „ogniwo przejściowe” Eoanthropus dawsoni. ↩︎