Selektor biegów z samochodu Ford Ranger Wildtrak z roku 2022. Zdjęcie: Ford

Z LENISTWA

U zarania historii samochodu nikt nie myślał o tym, że zmiana biegów to jakiś kłopot – po pierwsze nikt nie wiedział, że może być łatwiejsza, po drugie niewielkie natężenie ruchu sprawiało, że częsta zmiana przełożeń nie była konieczna. Szybko to się jednak zmieniło…

Operowanie wczesnymi skrzyniami biegów wymagało dużej wprawy, ale także sporej siły fizycznej. Pierwsza w pełni zsynchronizowana przekładnia to patent marki Cadillac i pojawiła się dopiero w roku 1928, ale względy kosztowe i tak sprawiły, że jeszcze w latach 70. XX wieku popularne samochody miały skrzynie biegów bez synchronizatorów na niektórych biegach (dobrym przykładem jest Fiat 126). Ten sam bystry inżynier E. A. Thompson, który był autorem przekładni z synchronizacją, pracował intensywnie nad czymś bardziej zaawansowanym: nad przekładnią zmieniającą biegi automatycznie, bez udziału kierowcy.

Dźwignia zmiany biegów w zsynchronizowanej skrzyni przekładniowej samochodu Cadillac Series 341B z 1929 roku. (Bonhams)

Powszechnie uważa się niejakiego Sturtevanta z Bostonu w USA za autora pierwszego projektu automatycznej przekładni dla „wozów bez koni”. Powstał ów projekt w roku 1904, ale rozwiązanie nie było zbyt skuteczne, mechanizm nie wytrzymywał szarpnięć wywołanych przy zmianie biegów, zachodzącej w drodze przesuwania się ciężkich przeciwwag. Wielu próbowało skonstruować lepsze systemy, ale raczej bezskutecznie.

Port w Stettinie (dziś: Szczecin) i Hakenterrasse (dziś: Wały Chrobrego) w latach dwudziestych. (Wikimedia Commons)

Chwalebnym wyjątkiem jest tu projekt firmy Vulcan, działającej w niemieckim wówczas mieście Stettin (dziś: Szczecin) – inżynier Hermann Föttinger wymyślił tu pierwsze na świecie sprzęgło hydrauliczne, a następnie w tym samym biurze konstrukcyjnym stworzono w 1924 dwubiegową przekładnię samoczynną z hydraulicznym przetwornikiem momentu obrotowego – czyli teoretycznie nawet BARDZIEJ zaawansowaną inżyniersko niż pierwsza amerykańska seryjna skrzynia automatyczna, wprowadzona do sprzedaży piętnaście lat później!

Automatyczna skrzynia biegów Hydra-Matic z 1939 roku. (Wikimedia Commons)

I tu wracamy do Ameryki, gdzie od początku lat 30. rzeczony Thompson starał się wyręczyć amerykańskich kierowców, zmęczonych koniecznością ręcznej zmiany przełożeń. Europejska tradycja budowy tak zwanych skrzyń preselekcyjnych (typu Wilson lub Cotal), częściowo upraszczających zmianę biegów, a montowanych wyłącznie w bardzo drogich samochodach, według Amerykanów stanowiła ślepą uliczkę. Dywizje Cadillaca oraz Oldsmobile’a wewnątrz koncernu General Motors przygotowały do produkcji w roku 1939 hydrauliczną, automatyczną skrzynię biegów Hydra-Matic, zaopatrzoną w sprzęgło hydrauliczne. Przekładnia oferowana była początkowo jako opcja dodatkowo płatna w takich samochodach, jak Oldsmobile Series 60. Podczas drugiej wojny światowej stosowano ją także w niektórych amerykańskich pojazdach wojskowych.

Fragment katalogu samochodu Oldsmobile Series 60, w którym dostępna była przekładnia automatyczna. (Wikimedia Commons)

Po wojnie amerykański rynek wewnętrzny stał się bardzo łatwym łupem dla lokalnych producentów, którzy nie czuli już presji do tworzenia innowacji technicznych, samochody stały się maksymalnie proste technicznie – atrakcyjność wizualna zadowalała bowiem klientów. Rosnąca popularność automatycznych skrzyń biegów, oferowanych przez wszystkich producentów, pasowała do atmosfery beztroskich lat 50. i 60. w USA, gdy w cieniu atomowego zagrożenia ludzie starali się w pełni korzystać z życia. Pod koniec lat 60. skrzynie ze zwykłym sprzęgłem hydraulicznym ustąpiły miejsca takim z przekładniami hydrokinetycznymi, zazwyczaj z dostępnymi tylko trzema biegami do jazdy do przodu. Mniej więcej w tym samym okresie ze specjalnych olejów hydraulicznych do przekładni automatycznych usunięto olej z tłuszczu wieloryba (!).

Cadillac Eldorado. (Cadillac)
Puszka płynu do skrzyń automatycznych z roku 1949. (Wikimedia Commons)

Także w Europie skrzynie automatyczne zyskiwały na popularności, początkowo głównie w samochodach luksusowych. Choć ukrywano to skrzętnie latami, bardzo prestiżowi producenci często zmuszeni byli korzystać z rozwiązań innych firm. Ale czego oczy nie widzą… W 1952 brytyjski Rolls-Royce zakupił licencję na produkcję skrzyni Hydra-Matic od koncernu General Motors, a następnie montował ją w różnych modelach Bentleya i Rollsa do roku 1965. Co ciekawe, Brytyjczycy z Rollsa próbowali ulepszyć amerykański produkt, zmniejszając tolerancje wykonania – co sprawiło, że skrzynia przestała działać! Później w 1991 roku Rolls-Royce zakupił prawa do produkcji nowszej skrzyni 4L-80 i, po przeróbkach, stosował ją w wielu modelach Rollsa i Bentleya. Skrzynia, która w USA stosowana była w plebejskich pickupach, trafiła także do Astona Martina DB7 oraz kilku modeli Jaguara. W tej branży korzystanie z czyjegoś solidnego produktu, bez rozgłaszania tego faktu wszem i wobec, zdarzało się także innym producentom premium – automatyczna skrzynia biegów w Porsche 928 pochodziła od Mercedesa.

Selektor skrzyni automatycznej Tiptronic w samochodzie Porsche 993. (Wikimedia Commons)

W ostatnich kilku dekadach pojawiło się kilka rozwiązań, które rzekomo zwiastowały upadek tradycyjnych, hydraulicznych skrzyń automatycznych, na przykład zautomatyzowane przekładnie mechaniczne, skrzynie bezstopniowe, skrzynie dwusprzęgłowe, ale tradycyjne automaty tak łatwo się nie poddają. Powstały systemy ręcznej zmiany biegów, także z łopatkami przy kierownicy, układy elektronicznego sterowania pracą skrzyni, rozwiązania z akumulatorami ciśnienia hydraulicznego, pozwalające na pracę hydraulicznych przekładni automatycznych w autach hybrydowych i z systemami stop-start, skrzyniom nadto przybyło przełożeń – gdzie niedawno zaskakiwała nas skrzynia ZF o sześciu biegach, dziś oferuje się skrzynie ośmio-, dziewięcio- i nawet dziesięciobiegowe. Wymyślony bardzo dawno temu automat ma się dobrze, a samochody przyszłości – jeśli rzeczywiście będą musiały mieć napęd elektryczny – zapewnią wieczną młodość układowi P-R-N-D-L…

Przyciski Teletouch sterowania przekładnią automatyczną w samochodzie Edsel Citation z 1958 roku. (Wikimedia Commons)
Wnętrze współczesnej 9-stopniowej przekładni automatycznej Mercedesa dla pojazdów hybrydowych. (Mercedes-Benz)
Pięciolatki nie przerwą. Sowiecki Plakat

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz. 23

Wśród amerykańskich przedsiębiorców, którzy dorobili się niewyobrażalnego majątku, wspierając Rosję Sowiecką w budowie przemysłu, jeden wyróżnia się w sposób szczególny: Armand Hammer. Niemieccy przemysłowcy, którzy wzbogacili się dzięki wiernej służbie III Rzeszy, to przy nim drobni sklepikarze.

Jeśli komuś stalinowskie wstrząsowe uprzemysłowienie ZSRR kojarzy się z finansowaniem rozbudowy potęgi militarnej dzisiejszych Chin przez Zachód szukający niższych kosztów produkcji, to jest to porównanie ze wszech miar uprawnione. Jedną z rodzin, która zaopatrywała Lenina, a potem Stalina i jego następców w towary, których Związek Sowiecki nie potrafił produkować, a także zaopatrywała siebie w gotówkę i dzieła sztuki, była rodzina Hammerów z Bronxu. Byli rosyjskimi Żydami, którzy wyemigrowali do Ameryki pod koniec XIX wieku.

Ostatnia fotografia Lenina (Wikimedia Commons)

Julius Hammer prowadził praktykę lekarską i aptekę, ale zajmował się także agitacją polityczną: to on sprawił, że kierowany przezeń probolszewicki odłam Socjalistycznej Amerykańskiej Partii Pracy stał się zalążkiem Partii Komunistycznej USA. Julius, jako prawdziwy, ideowy bolszewik oczywiście nie miał zamiaru ruszyć na front wojny domowej w Rosji i ryzykować życie dla sprawy i dla Lenina – w izolacji nowopowstałego państwa znalazł bowiem niezawodny patent na zarabianie pieniędzy. A przy okazji pomagał w ten sposób swoim ideowym przewodnikom.

Założona przez niego, niewinnie nazwana organizacja „Soviet Bureau”, miała za zadanie poprawianie wizerunku sowieckiego państwowego nowotworu, a także lobbowanie za zniesieniem handlowego embarga wobec kraju pod wodzą Lenina. Jednocześnie firma Hammera o nazwie Allied Drug, pozornie zajmująca się handlem lekami, była wykorzystywana – pod przykrywką humanitarnej pomocy podczas epidemii tyfusu – do przemycania do Moskwy przez Rygę towarów objętych zakazem eksportu. Najważniejszym dobrem, które Hammer przewoził nielegalnie do USA, były diamenty. Sprzedaż tychże na czarnym rynku generowała środki pieniężne, część z których finansowała działalność propagandową. Reszta trafiała do kieszeni przedsiębiorcy. Handlował też zarekwirowaną przez władze sowieckie biżuterią rodziny carskiej.

Ulica w Moskwie, 1930. (Wikimedia Commons)

Jego współpracownika, Ludwiga Martensa, który od 1919 roku ukrywał się, deportowano z USA w 1921 roku (potem przez wiele lat w ZSRR zarządzał różnymi instytucjami i konstruował wysokoprężne silniki lotnicze), ale Juliusa Hammera, poza obserwacją przez agentów federalnych, nie spotkały żadne konsekwencje bolszewickiej działalności. Zamiast tego wsadzono go do więzienia Sing Sing w konsekwencji skazania za nieumyślne spowodowanie śmierci kobiety podczas zabiegu usunięcia ciąży – wygląda jednak na to, że Julius świadomie poświęcił siebie zamiast syna Armanda, który naprawdę dokonał zabiegu, nie mając uprawnień. Notabene imię syna przedsiębiorcy miało znaczenie symboliczne – „arm and hammer”, czyli ramię uzbrojone w młotek, było godłem socjalistycznej partii SLP.

Armand Hammer w latach 20. (Wikimedia Commons)

Dawny druh Martens wysłał z ZSRR list do Juliusa, osadzonego w więzieniu do 1924 roku, deklarujący udostępnienie koncesji na handel z Rosją Sowiecką jego firmie Allied Drug and Chemical, cierpiącej wówczas biedę z powodu długów, wywołanych przez przerwanie przemytniczego procederu. Zanim handel ten się na nowo rozpoczął, firma zarabiała ze sprzedaży wyciągu z imbiru, zawierającego sporo alkoholu – sprzedaż tego specyfiku była legalna podczas Prohibicji i przyniosła w końcu kolosalne zyski. Armand Hammer pojechał do Związku Radzieckiego po raz pierwszy w 1921 roku – podróżował tam i z powrotem bardzo intensywnie przez niemal 10 lat. Teoretycznie pojechał organizować moskiewskie biuro Allied Drug and Chemical, ale należy domniemywać, że pracował jako kurier Kominternu i sowieckiego wywiadu; pozwolił, by firma jego i ojca stała się oficjalną przykrywką dla Czeka. Oficjalnie zawsze mówił, że pobyt w Rosji Sowieckiej obudził w nim przemożną chęć niesienia charytatywnej pomocy cierpiącemu głód proletariatowi…

Feliks Dzierżyński w otoczeniu kolegów-czekistów. Z nim musiał porozumieć się Hammer, by mógł prowadzić swoją działalność. (Wikimedia Commons)

Lenin podobno zagwarantował mu 25-letnią wyłączność na wydobycie azbestu na Uralu, ale jakby tego było mało, Hammer za sprowadzenie do ZSRR nadwyżki amerykańskiego zboża otrzymał zapłatę w futrach, kawiorze i biżuterii zarekwirowanej u milionów Rosjan. Był ekspertem w zarządzaniu łapówkami i szantażem, więc interes szedł wyśmienicie. W okresie NEP Lenina pozbawiony jakichkolwiek skrupułów Amerykanin z Bronxu został oficjalnym przedstawicielem 38 międzynarodowych koncernów w ZSRR. Za jego sprawą Ford sprzedał w 1919 roku Sowietom 25 tysięcy traktorów Fordson – stali się oni największym eksportowym klientem przemysłowca z Detroit, który potem zbudował także wraz z Amtorgiem wielką fabrykę samochodów plus zakład w Leningradzie, który produkował na licencji wspomniane ciągniki rolnicze.

Licencyjny traktor Fordson Putiłowiec. (Wikimedia Commons)

Założona przez Hammera firma Allied American, w której udziałowcem był wspomniany przeze mnie wcześniej Averell Harriman, pośredniczyła w transakcjach związanych z tajną współpracą Republiki Weimarskiej i Sowietów – rozliczenia wykonywane były za pośrednictwem przejętego przez Hammerów Harju Banku w Estonii. Przez Łotwę i Estonię, gdzie Hammer miał wpływy po ojcu jeszcze z 1919 roku, transportowano rozmaite zakazane niemieckie towary. Po śmierci Lenina Hammer wcale nie stracił pozycji, przeciwnie: Stalin zaufał mu jeszcze bardziej, powierzając rolę oficjalnego negocjatora handlowego między ZSRR i USA.

Reklama firmy papierniczej Hammera. (Wikimedia Commons)

Armand Hammer praktycznie przeprowadził się do ZSRR, gdzie mieszkał do 1930 roku. W tym czasie jego firma otrzymała koncesję na import przedmiotów z branży papierniczej, w tym ołówków, maszyn do pisania oraz części zamiennych do tychże. Według ludzi z Mieżdunarodnoj Knigi, państwowej firmy, która miała stanowić rodzimą konkurencję dla imperium Hammera, Amerykanin zarobił na de facto monopolu co najmniej 5 mln rubli w złocie (!). Choć w Rosji Sowieckiej uruchomiono produkcję niektórych przedmiotów papierniczych, były one tak podłej jakości, że partia nadal kupowała wszystko od swojego amerykańskiego pupilka.

Jedno z autentycznych jaj Fabergé. (Wikimedia Commons)

Gdy przedsiębiorca znany jako „ulubiony kapitalista Lenina” wracał do USA, nie czynił tego z pustymi rękami. Od Anastasa Mikojana otrzymał zestaw jaj Fabergé, które potem sprzedał na aukcjach dzieł sztuki za kosmiczne sumy. Niektórzy badacze twierdzą, że wraz z owymi artefaktami otrzymał oryginalne narzędzia Petera Carla Fabergé, umożliwiające umieszczanie znaków złotniczych i probierczych na kopiach słynnych jaj. Brat Armanda, Victor, który razem z nim prowadził handel z ZSRR, zajął się potem handlem dziełami sztuki.

Leonid Breżniew z Armandem Hammerem. (Wikimedia Commons)

Zebrane ogromne środki pozwoliły na ekspansję biznesu Hammera w dziedzinie produkcji alkoholu (United Distillers of America) oraz budowę wielkiej firmy naftowej, Occidental Petroleum. Ta ostatnia, której zasoby Libia znacjonalizowała w 1973 roku, już w roku następnym podpisała umowę z Muammarem Kaddafim, na mocy której mogła wydobywać w Dżamahiriji ropę naftową przez 35 lat. Przez kolejne dekady Hammer stale był pośrednikiem między kolejnymi amerykańskimi rządami i władzami ZSRR – od lat 60. był bardzo bliskim znajomym Jurija Andropowa (współodpowiedzialnego za krwawe stłumienie powstania na Węgrzech w 1956 roku i wodza KGB od 1967 roku). Współdziałał z JFK, zorganizował za prezydentury Nixona podpisanie wielkiej umowy na produkcję i handel nawozami sztucznymi – i zasilał finansowo fundusze związane z kampanią wyborczą prezydenta. Za nielegalne subwencje polityczne został ukarany grzywną w wysokości 3 tysięcy dolarów, ale w 1989 prezydent George Bush ułaskawił go, uwalniając od wszelkich zarzutów.

JFK z Anastasem Mikojanem. (National Security Archive/Wikimedia Commons)

Wydał sporo pieniędzy na to, by otrzymać Nagrodę Nobla, do której podobno nominował go Menachem Begin, ale się to w końcu nie udało. Miał bliskie stosunki z obecnym królem brytyjskim, Karolem III, i bardzo chciał zostać ojcem chrzestnym księcia Williama – na przeszkodzie rzekomo stanęła stanowcza odmowa Diany. Armand Hammer był niezwykle barwną postacią, o której trzeba pamiętać, że pomogła Sowietom finansować działalność wywiadowczą przez kilkadziesiąt lat, budować kolosalne siły zbrojne, użyte do podboju wielu krajów, a także ciemiężyć własny naród i pośrednio doprowadzić do śmierci milionów Ukraińców. Jego biografia stawia w nowym świetle zimnowojenne stosunki ZSRR z USA.

Skrajna hipokryzja – „ich koszmar – pięciolatka w cztery lata”, plakat propagandowy skierowany przeciw kapitalistom, którzy w istocie nie tylko plan 5-letni stworzyli, ale także go zrealizowali. (Wikimedia Commons)

Dość dygresji, w następnym odcinku cyklu powoli wrócimy do niemieckich i innych kapitalistycznych silników lotniczych, produkowanych w „samodzielnym” Związku Sowieckim.

cdn.