Najłatwiejsze dźwięki świata (2): dziury w systemie

Pozostałe wpisy z tej serii

Najłatwiejsze dźwięki świata (1): podstawy teoretyczne
Najłatwiejsze dźwięki świata (3): RRRrrr, czyli ukryta różnorodność warkotów
Najłatwiejsze dźwięki świata (4): Ř, czyli jak utrudnić sobie życie, próbując je ułatwić

Nie możemy nie oddychać. O ile nie mamy jakichś kłopotów zdrowotnych, na ogół oddychamy spokojnie przez nos, zwierając wargi. Podniebienie miękkie jest rozluźnione, opuszczone i nie przeszkadza w przepływie powietrza przez nosową część traktu głosowego. Język nie musi nic robić: spoczywa sobie spokojnie na dnie jamy ustnej. Jeżeli teraz więzadła głosowe w krtani przyjmą pozycję, która sprawia, że wydychane powietrz wprawia fałdy głosowe w drgania, wymówimy dwuwargową spółgłoskę nosową [m]. Jest to jedna z najbardziej naturalnych artykulacji, jakie można sobie wyobrazić. Na jednym wydechu możemy bez większego wysiłku kontynuować wymawianie [mːːːː] przez ok. 10 sekund. Kiedy niemowlę jest głodne, sygnalizuje chęć przyssania się do matczynego sutka, zwierając i rozwierając wargi. Na całym świecie [m] jest jedną z kilku głosek najszybciej przyswajanych przez dzieci. Mandaryńskie māma, suahili mama, keczua mama i polskie mama nieprzypadkowo mają to samo znaczenie. Czy można sobie w ogóle wyobrazić język, w którym nie ma fonemu typu /m/?

Nie tylko można, ale nawet trzeba, skoro (jak wspominałem w poprzednim wpisie), choć [m] jest głoską najczęściej występującą w językach świata, tylko 96% (a nie 100%) systemów fonologicznych uwzględnionych w bazie PHOIBLE zawiera fonem /m/. Jeśli ekstrapolować ten odsetek na wszystkie języki na Ziemi, to można się spodziewać braku /m/ w 250–280 systemach. Nie oznacza to koniecznie, że te języki nie posiadają głoski [m], bo może ona być wariantem pozycyjnym (allofonem) jakiegoś innego fonemu. Na przykład istnieją języki, które nie mają spółgłoskowych fonemów nosowych (takich jak /m/, /n/, /ŋ/), ale mają samogłoski nosowe kontrastujące z ustnymi (np. /ã/ : /a/). W niektórych z nich spółgłoski dźwięczne zwarte (/b/, /d/, /ɡ/) ulegają unosowieniu przez samogłoskami nosowymi, czyli np. sekwencje fonemów /bã/, /dã/, /ɡã/ są realizowane w wymowie jako [mã], [nã], [ŋã]. Ta nosowość, jako przewidywalna i niekontrastywna, nie jest traktowana jako cecha fonologiczna spółgłoski, tylko jako wynik mechanicznego upodobnienia spółgłoski dźwięcznej do samogłoski. Dlatego takie języki traktowane są jako nieposiadające fonemu /m/ (ani też /n/ lub /ŋ/).

W języku pirahã (w brazylijskiej Amazonii) – słynnym m.in. z tego, że ma jeden z najmniejszych systemów fonologicznych – także nie ma spółgłoskowych fonemów nosowych, ale na początku wyrazu po pauzie fonemy /b/, /ɡ/ są realizowane fonetycznie jako [m], [n]. Trudno powiedzieć, jakie jest pochodzenie tych allofonów (bo prawie nic nie wiadomo o historii ludu Pirahã i jego języka), ale w każdym razie nie wynika z upodobnienia. A zatem nosowość w pirahã istnieje, tyle że nie jako cecha dystynktywna (charakterystyczna dla danego fonemu i odpowiedzialna za kontrasty między fonemami).

Są języki, w których brak /m/ nie jest skutkiem ogólniejszego braku spółgłoskowych fonemów nosowych, tylko innej, równie dziwnej luki systemowej: braku spółgłosek wargowych. Języki te nie mają fonemów /p/, /b/, /m/ ani innych spółgłosek artykułowanych za pomocą warg (jak /f/ i /v/), choć mogą mieć fonemy realizowane jako głoski, którym towarzyszy zaokrąglenie warg, np. /w/ (wymawiane jak w angielskim water). Z jakiegoś względu języki tego typu spotykamy – o ile wiadomo – wyłącznie Ameryce Północnej. W dwu rodzinach językowych, irokeskiej i na-dene, brak spółgłosek dwuwargowych jest cechą odziedziczoną po prajęzyku – wspólnym przodku każdej z tych grup.1

Na przykład irokeski język mohawk nie używa spółgłosek dwuwargowych w słownictwie pochodzenia rodzimego, choć zapożyczył pewną liczbę słów angielskich i francuskich, które je zawierają. We wczesnym okresie kontaktów z Europejczykami Mohawkowie zastępowali /m/, /b/ i /v/ języka źródłowego przez /w/ (np. imię Monique zostało zaadaptowane jako Wanik), a cudzoziemskie /p/ przez swoje /k/ (np. Paul, PierreKol, Kel). W miarę oswajania się z językami europejskimi rozszerzyli swój zasób fonemów o /m/ i /p/ (np. mátsis ‘zapałki’ ⇐ ang. matches), ale spółgłoski te używane są tylko w słowach wyraźnie odczuwanych jako obce (zapożyczone). Może się wydać dziwne, że Mohawkowie określani są nazwą etniczną zaczynającą się na /m/, jest to jednak tzw. egzonim, czyli nazwa nadana z zewnątrz, w tym przypadku pochodząca z jednego z języków z rodziny algonkińskiej. Sami Mohawkowie nazywają siebie Kanien’kehá:ka (co mniej więcej oznacza ‘lud z kraju krzemienia’).

Ryc. 1.

Czasem języki, które pierwotnie nie miały fonemu /m/, uzyskują go nie dzięki zapożyczeniom ze źródeł zewnętrznych, ale w wyniku rodzimych (wewnątrzjęzykowych) procesów zmian fonetycznych. Na przykład w języku czirokeskim (również z rodziny irokeskiej) spółgłoska [w] zmieniła się w [m] w środku wyrazu, jeśli następowała po niej samogłoska nosowa. W ten sposób z prairokeskiego *awẽɁ ‘woda’ powstało czirokeskie ama (nosowość „przeniosła się” z samogłoski na spółgłoskę). Takich słów jest co prawda zaledwie kilkanaście; o wiele więcej jest czirokeskich zapożyczeń z angielskiego zawierających /m/ pochodzenia obcego. Jednak ich przyswojenie z pewnością było łatwiejsze dzięki temu, że fonem /m/ już wcześniej pojawił się w słowach rodzimych, jakkolwiek nielicznych.

W Europie brak współcześnie języków nieposiadających /m/, ale prawdopodobnie spółgłoska ta nie występowała w języku prabaskijskim, z którego rozwinął się współczesny baskijski. Dawne *b zmieniło się w [m] przed samogłoską, po której następowało *n. Na przykład prabaskijskie *bini ‘język’ > baskijskie mihi. Jak widać, spółgłoska *n, która warunkowała tę zmianę, sama następnie uległa zanikowi, a miejsce po niej zajęło krtaniowe [h] (wstawione dla uniknięcia zbiegu samogłosek). Pouczające jest przyjrzenie się szczegółom tego procesu. Stadium pośrednim było *mĩh̃ĩ (nosowość usuniętego *n „rozlała się” na sąsiednie głoski, a to z kolei spowodowało asymilacyjną zmianę [b] w [m]).1 Wskutek zniknięcia pierwotnego czynnika warunkującego unosowienie początkowa głoska wyrazu usamodzielniła się jako fonem /m/ (nosowość stała się jej własną cechą identyfikacyjną). Innym źródłem współczesnego baskijskiego /m/ jest dawna grupa spółgłoskowa *nb, która rozwijała się następująco: *nb > *mb > *mm > m (*unbe ‘dziecko’ > ume).

Zmiany fonetyczne są najczęściej „naturalne” (motywowane dążeniem do zmniejszenia wysiłku artykulacyjnego czyli do ułatwienia wymowy połączeń głosek), ale z drugiej strony język służy do przekazywania zakodowanej informacji, a zatem uproszczenia fonetyczne bywają kompensowane w taki sposób, aby kontrasty umożliwiające rozróżnianie znaczeń nie zanikały całkowicie, tylko ulegały „przekodowaniu”: mogą zostać przeniesione na inne głoski lub wyrażone za pomocą innych cech fonologicznych. Między wygodą mówiącego a wygodą słuchacza – czyli między dążeniem do łatwej wymowy a zrozumiałością komunikatu – utrzymuje się dynamiczna równowaga. Głoski łatwe w wymowie łatwiej powstają, niż znikają, toteż występują pospolicie. Głoski trudne, ale naładowane informacją (bo będące nośnikami dużego pakietu cech rozpoznawczych) powstają rzadziej i mają mniejsze zasięgi występowania, ale często stają się nieusuwalne (przynajmniej w krótkim czasie) ze względu na swoją rolę w systemie.

Ryc. 2.

Nie istnieje fonem (zdefiniowany jako kompleks konkretnych cech fonologicznych), który by występował we wszystkich językach świata. Zdarzają się również luki systemowe obejmująca całe klasy fonemów (posiadających wspólną cechę). Niemal wszystkie rdzenne języki Australii pozbawione są spółgłosek szczelinowych lub zwartoszczelinowych, z których bogactwa słynie np. język polski. Języki na-dene, takie jak tlingit, pozbawione są na ogół głosek wargowych (podobnie jak irokeskie), ale dla innych miejsc artykulacji rozwinęły bogactwo spółgłosek zwartych, szczelinowych i zwartoszczelinowych (łącznie zwanych obstruentami), które zawstydziłoby Polaków. Tlingit ma obstruenty  bezdźwięczne zwykłe, przydechowe lub ejektywne, lateralne i labializowane (wymawiane z zaokrągleniem warg), ale brak im odpowiedników dźwięcznych. Luki systemowe często wykazują koncentrację geograficzną (niezależnie od pokrewieństwa języków zdefiniowanego jako pochodzenie od wspólnego przodka). Podobnie „wyspowy” charakter ma także występowanie rzadkich typów głosek (była o tym mowa przy okazji omawiania mlasków). Języki sąsiadujące z sobą przed długi czas mogą ulegać pod tym względem konwergencji wskutek mieszania się populacji i rozpowszechnionej wielojęzyczności.2

Czy przodkowie ludów irokeskich od zarania dziejów nie używali głosek wargowych? Czy Baskowie wywodzą się z populacji, która była dziedzicznie niezdolna do wymawiania /m/ (choć używała /b/)? Na pewno nie, skoro np. Mohawkowie w końcu przyswoili sobie zapożyczenia zawierające „zakazaną” klasę głosek, a w baskijskim rozwinęło się /m/ wskutek asymilacji, bez obcego wpływu. Irokezi potrafią zaciskać wargi tak samo, jak wszyscy inni ludzie na Ziemi. Prairokeski i prabaskijski to po prostu rzadkie przykłady języków, w których ewolucji doszło do mało prawdopodobnego, ale możliwego zbiegu okoliczności. Jakieś zamierzchłe zmiany fonetyczne, których nie jesteśmy w stanie dokładnie poznać (bo zaszły w okresie dawniejszym niż zasięg rekonstrukcji porównawczej) wyeliminowały niektóre głoski, które statystycznie należą do „żelaznego repertuaru” języków świata. Nawet głoska bardzo stabilna i łatwa w wymowie, która normalnie byłaby przekazywana z pokolenia na pokolenie przez tysiące lat w niezmiennej formie, ma prawo od czasu do czasu ulec dziwnej i nietypowej zmianie.

Przypisy

1) Język pra-na-dene mógł mieć *m, ale nie jest to oczywiste. W wielu współczesnych językach tej rodziny fonemy /m/ i /p/ występują, ale zwykle są bardzo rzadkie (dotyczy to zwłaszcza /p/) albo ograniczone do zapożyczeń. W niedawno wymarłym języku ejak spółgłoska [m] w słowach rodzimych była używana jako allofon /w/ przed samogłoskami nosowymi. Język tlingit – stanowiący „bazalną” gałąź rodziny na-dene, nie ma żadnych fonemów wargowych, nawet /m/.
2) Silnie unosowiona wymowa [mĩh̃ĩ], zarówno w tym słowie, jak i w innych formach o podobnej strukturze i historii, zachowała się w dialekcie suletyńskim współczesnego języka baskijskiego (na terenie Francji).
3) Można się zastanawiać, czy zjawiska takie jak złożone tony w językach Azji Południowo-Wschodniej, brak spółgłosek szczelinowych w Australii, występowanie mlasków w Afryce Południowej albo ogromnie rozbudowanych systemów spółgłoskowych na Kaukazie – o ile utrzymywały się regionalnie przez tysiące lat – nie zostały „zasymilowane genetycznie”, tzn. czy nie pojawiła się presja selekcyjna na doskonalenie dziedzicznie uwarunkowanych biologicznych predyspozycji do posługiwania się językami danego typu. Dostrzeżono korelację między występowaniem pewnych alleli (stosunkowo późnego pochodzenia) genów związanych z rozwojem mózgu a brakiem tonalności (tak jakby to „głuchota tonalna” była zjawiskiem wtórnym i raczej młodym w skali historii gatunku), natomiast nie stwierdzono uchwytnej zależności między genetyką południowoafrykańskich populacji posługujących się językami bantu a użyciem mlasków.

Opisy ilustracji

Ryc. 1: Louis Levi Oakes (1925–2019), Kanadyjczyk, jeden z siedemnastu Mohawków, którzy w czasie II wojny światowej służyli w armii USA jako tzw. code talkers: przekazywali komunikaty kodowane w prosty sposób, ale używając własnego języka, całkowicie niezrozumiałego dla przeciwnika. Kilka innych rdzennych ludów północnoamerykańskich (np. Nawaho czy Komancze) było wykorzystywanych w ten sposób na różnych frontach. Używane przez nich kody nigdy nie zostały złamane. Foto: Pierre Belleregarde. Źródło: Twitter (fair use).
Ryc. 2: Widok Mount Giles w Górach MacDonnella (Australia) – dzieło wybitnego australijskiego malarza Alberta Namatjiry (1902–1969) z ludu Aranda (przedstawiające rodzinne strony autora). Język aranda (kompleks kilku dość różnorodnych dialektów) ma duży zasób fonemów spółgłoskowych. Wykorzystuje sześć miejsc artykulacji, odróżnia spółgłoski zwarte od nosowych i zwarto-nosowych, ma po kilka fonemów typu L i R, ale w ogóle nie używa spółgłosek szczelinowych ani zwartoszczelinowych (czyli takich jak polskie s /s/ lub c /ts/). Żródło: Wikiart (fair use).

Patrz też

Rozmowa w języku mohawk. Warto zwrócić uwagę na aktywność warg obu rozmawiających. Przy wymowie /w/ i samogłosek zaokrąglonych wargi są wysuwane lub zaokrąglane, ale ulegają całkowitemu zwarciu dopiero w chwili, gdy mówiący kończy wypowiedź.

Rzadkie dźwięki (2): azteckie tl.

Inne odcinki serii:

Rzadkie dźwięki (1): walijskie ll
Rzadkie dźwięki (3): wystrzałowe spółgłoski i zgrzytliwe samogłoski Majów
Rzadkie dźwięki (4): jak mlaskać na sto sposobów

Czytelnicy, którzy zapoznali się z poprzednim odcinkiem tej serii, wiedzą już, jak wymówić walijskie ll, czyli bezdźwięczną spółgłoskę boczną szczelinową [ɬ]. Pora na małe urozmaicenie.

Spółgłoska zwarta to taka, której wymowa polega na chwilowym zatrzymaniu przepływu powietrza przez jamę ustną. Albo wargi, albo któraś część języka tworzą całkowite zwarcie w punkcie, który nazywamy miejscem artykulacji. Typowe przykłady to [p] (zwarcie dwuwargowe), [t] (zwarcie przedniej części języka z górnymi zębami lub górnym dziąsłem), [k] (zwarcie tylnej części języka z podniebieniem miękkim). Każda z nich może mieć odpowiednik dźwięczny ([b], [d], [ɡ]), bo nawet podczas fazy zwarcia powietrze może przepływać przez krtań, powodując drgania strun głosowych. Można też zablokować przepływ powietrza przez usta, ale pozwalać mu wypływać przez nos (dzięki opuszczeniu ruchomej „klapki” złożonej z podniebienia miękkiego wraz z języczkiem. Powstają wtedy spółgłoski zwarte nosowe, np. [m], [n], [ŋ]. Mamy zatem taki oto symetryczny system:

ZWARTEdwuwargoweprzedniojęzykowetylnojęzykowe
bezdźwięczneptk
dźwięcznebdɡ
nosowemnŋ

Skupmy się teraz na przedniojęzykowym [t]. Kiedy kończy się jego faza zwarta i przechodzimy do wymawiania kolejnej głoski, przez chwilę trwa faza przejściowa, czyli rozwarcie. Może ono nastąpić w sposób niesłyszalny, bez żadnych efektów specjalnych. Ale może też się zdarzyć, że przed rozwarciem zaczęliśmy silniej wydychać powietrze, zwiększając ciśnienie w zamkniętej przestrzeni traktu głosowego. Wtedy rozwarciu będzie towarzyszyć słyszalny „wybuch” zwany przydechem. Międzynarodowy alfabet fonetyczny (IPA) oznacza to tak: [tʰ]. Rozwarcie może także następować stopniowo: narządy mowy tworzące zwarcie pozostają przez moment w zbliżeniu, tak że powietrze musi się między nimi przeciskać z szelestem. Słyszalny efekt przypomina dźwięk spółgłoski szczelinowej o tym samym miejscu artykulacji (tyle że trwa bardzo krótko).

Za pomocą przedniej części języka możemy artykułować spółgłoski szczelinowe: zębowo-dziąsłowe lub dziąsłowe [s], zadziąsłowe [ʂ] wymawiane za pomocą czubka języka (jak polskie sz) lub także zadziąsłowe [ʃ] wymawiane za pomocą całej przedniej powierzchni języka (jak angielskie sh). Istnieją też spółgłoski dziąsłowo-podniebienne: przednia część języka zbliża się do dziąseł, a jednocześnie cała jego środkowa część wysklepia się ku podniebieniu twardemu. Efektem takiej artykulacji jest [ɕ] (polskie ś). To nie koniec możliwości, ale wystarczy na potrzeby ilustracji. Każda z tych spółgłosek może posłużyć jako „specjalny efekt akustyczny” towarzyszący rozwarciu [t]. Wystarczy drobna modyfikacja ułożenia języka, kiedy kończymy wymawiać [t]. Przez odpowiednie połączenie fazy zwarcia z fazą rozwarcia powstają spółgłoski zwartoszczelinowe, które zaczynają się jak zwarta, a kończą jak szczelinowa. W IPA oznacza się je za pomocą dwuznaków: [ts], [tʂ], [tʃ], [tɕ]. Polacy z łatwością zrozumieją, o co chodzi, bo trzy z nich używane są w naszym języku: c [ts], cz [tʂ], ć [tɕ]. Język angielski ma z kolei głoskę ch [tʃ]. Zauważmy, że każdy z tych dwuznaków oznacza jedną głoskę o złożonej, dwufazowej wymowie, a nie dwie następujące po sobie głoski (jak w polskim trzysta, kontrastującym z czysta). Wszystkie mają też odpowiedniki dźwięczne, ale nie musimy się nimi w tej chwili zajmować. Była o nich zresztą mowa w jednym z wcześniejszych wpisów.

Artykulacja boczna [ɬ] też może być wykorzystana jako efekt specjalny rozwarcia spółgłoski zwartoszczelinowej. Kiedy wymawiamy [t], przez chwilę zarówno przód języka, jak i jego boki przylegają do sklepienia jamy ustnej (gdyby było inaczej, nie mogłoby być mowy o szczelnym zwarciu). Jeśli czubek języka pozostaje dłużej w kontakcie z dziąsłem, ale boki już odsuwają się nieco od bocznych zębów, pozwalając powietrzu uchodzić z szelestem, powstaje boczna spółgłoska zwartoszczelinowa [tɬ] (w tym przypadku bezdźwięczna). Tak jak inne zwartoszczelinowe, stanowi ona pojedynczy segment mowy, a nie sekwencję dwu głosek.

Taka właśnie głoska istnieje w języku nahuatl, używanym w Meksyku i podzielonym na wiele dialektów, z których nie wszystkie są wzajemnie zrozumiałe dla swoich użytkowników, mogą więc być uważane za osobne języki. Starszą, historyczną formą był klasyczny nahuatl, znakomicie udokumentowany z XVI–XVII w. Używany był on jako język imperium Azteków. Słowo nāhuatl [ˈnaːwatɬ] oznacza ‘coś, co brzmi jasno i przyjemnie dla ucha’, czyli zrozumiałą mowę. Nahuatl należy do rodziny uto-azteckiej, której praojczyzna leżała prawdopodobnie w pustynnej południowo-zachodniej części USA (Arizona, Nowy Meksyk) i w północno-zachodnim Meksyku (Sonora, Chihuahua). Przodkowie Azteków i niektórych innych ludów uto-azteckich wywędrowali stamtąd na południe, w głąb Meksyku.

W linii rozwojowej, z której wywodzi się nahuatl, zaszła dość osobliwa zmiana fonetyczna znana jako prawo Whorfa: uto-aztecka spółgłoska zwarta *t zmieniła się w boczne zwartoszczelinowe *, jeśli występowała w pozycji przed samogłoską *a. Ponieważ i [t], i [a] w większości języków występują często (a proto-uto-aztecki nie był wyjątkiem), trudno się dziwić, że wynikająca z ich spotkania spółgłoska [tɬ] jest w nahuatl także bardzo częsta. Dawne *a na ogół się zachowało, w niektórych pozycjach znikało lub zmieniało się w inną samogłoskę, ale i wtedy głoska [tɬ] przetrwała.

Aksolotl, czyli neoteniczna larwa ambystomy meksykańskiej (Ambystoma mexicana). Foto: LoKiLeCh Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 3.0).

Niektóre zapożyczenia azteckie w językach europejskich łatwo rozpoznać właśnie po obecności tl, zwłaszcza na końcu wyrazu. Weźmy nazwę płaza aksolotl, która w klasycznym nahuatl brzmiała āxōlōtl [aːˈʃoːloːtɬ] (polskie ks wzięło się z niezrozumienia, jaką głoskę miało oznaczać hiszpańskie x). Wszyscy też chyba są świadomi istnienia nazw geograficznych takich jak Popocatépetl (czynny wulkan będący drugą co do wysokości górą w Meksyku) i boga o imieniu Quetzalcóatl. Pierwsza nazwa oznacza dymiącą (popōca) górę (tepētl), a druga węża (cōātl) o długich, ozdobnych piórach (quetzalli), takich jak w ogonie ptaka (tōtōtl) zwanego quetzal-tōtōtl, a po polsku kwezal (Pharomachrus). A kiedy sobie jeszcze przypomnimy, że kaktus wytwarzający halucynogenną meskalinę (Lophophora williamsii) nazywa się pejotl (peyōtl), a aztecki miotacz oszczepów to atlatl (ahtlatl), zaczynamy odnosić wrażenie, że w języku nahuatl prawie każdy rzeczownik kończy się na -tl. Nie jest to dalekie od prawdy, bo rzeczowniki w liczbie pojedynczej, o ile nie występują w tzw. formie własnościowej (oznaczającej, że należą do kogoś), w większości przybierają końcówkę „absolutywną” -tl (kontynuującą praazteckie *-ta). Po spółgłoskach końcówka ta przybiera formę -tli (w której także występuje [tɬ]), a po spółgłosce [l] -li.

Niektóre zapożyczenia straciły końcowe -tl z tej przyczyny, że pośrednikiem w zapożyczaniu był język hiszpański, a Hiszpanie upraszczali -tl, zastępując je przez -te. Przykładem może być polskie słowo kojot, zaadaptowane z francuskiego coyote [kɔjɔt], pochodzącego od hiszpańskiego coyote [koˈʝote], którego źródłem było klasyczne azteckie coyōtl [ˈkojoːtɬ]. Innym podobnym przypadkiem jest ocelot z hiszpańskiego ocelote, a to z kolei z azteckiego ōcēlōtl [oːˈseːloːtɬ]. To ostatnie słowo (przeniesione przez Europejczyków na inny gatunek wielkiego kota) oznacza w nahuatl jaguara, natomiast właściwą nazwą ocelota jest ‘pół-jaguar’, czyli tlahco-ōcēlōtl, mający [tɬ] i na początku, i na końcu. Po polsku, trochę niekonsekwentnie, mamy pejotl i aksolotla (zamiast „aszolotla”), ale kojota i ocelota (zamiast „kojotla” i „oselotla”). Cóż, zapożyczano te wyrazy z drugiej lub trzeciej ręki, nie znając oryginału.

Słowo oznaczające w wielu językach pomidor (np. angielskie tomato) pochodzi od azteckiego tomatl [ˈtomatɬ] oznaczającego jadalne owoce miechunki pomidorowej (Physalis philadelphica), należącej podobnie jak pomidor do rodziny psiankowatych. Właściwy pomidor (Solanum lycopersicum) nazywany był przez Azteków xī(c)-tomatl [ʃiːˈtomatɬ] ‘miechunka z pępkiem’. Skoro jesteśmy przy roślinach jadalnych, warto wspomnieć o āhuacatl [aːˈwakatɬ] ‘awokado’. Słowo to używane jest w nahuatl także w znaczeniu przenośnym jako ‘jądro’ (część ciała mężczyzny), ale spotykany w internecie pogląd, jakoby było to jego znaczenie pierwotne, jest miejską legendą. Gdy mamy awokado, możemy z niego zrobić sos lub krem (mōlli) zwany āhuaca-mōlli [aːwakaˈmoːlli], czyli ‘guacamole’. Inne międzynarodowe zapożyczenia z nahuatl to cacahuatl [kaˈkawatɬ] ‘kakaowiec, ziarno kakaowca’ i chocolātl [tʃoˈkolatɬ] ‘czekolada’. Jak widać, nasza cywilizacja sporo zawdzięcza Aztekom i językowi nahuatl.

Kiedy tyle już wiemy, możemy poćwiczyć wymowę [tɬ] na kilku przykładach. Wyjaśnię jeszcze tylko, że fonetyka nahuatl w  zasadzie nie jest trudna dla Polaków. Akcent, jak u nas, pada niemal zawsze na przedostatnią sylabę. Samogłoski mają tylko cztery barwy: a, e, i, o (krótkie lub długie). Nie ma dźwięcznych spółgłosek zwartych ani szczelinowych. Notorycznym problemem jest pisownia. Część autorów używa ortografii „filologicznej”, wzorowanej na konwencjach stosowanych w klasycznym nahuatl (też używam jej w tym wpisie), ale propagowana jest obecnie pisownia „fonetyczna”, w intencjach bliższa wymowie współczesnych dialektów (pytanie tylko których, bo jest ich naprawdę wiele). Prace nad znormalizowaniem współczesnej ortografii nadal trwają w ramach wysiłków, aby rewitalizować nahuatl. Jeśli chodzi o konwencję użytą tutaj (inspirowaną przez ortografię hiszpańską), trzeba pamiętać, że:

  • Litera z oraz c przed e lub i oznaczają [s], natomiast x oznacza [ʃ].
  • Nahuatl ma trzy spółgłoski zwartoszczelinowe zapisywane tz [ts] (jak polskie c), tl [tɬ], ch [tʃ] (jak hiszpańskie lub angielskie ch).
  • Kombinacja cu (a przed spółgłoską uc) oznacza [kʷ] (spółgłoskę wargowo-tylnojęzykową, wymawianą z zaokrągleniem warg), natomiast qu (przed e lub i) i c (przed a lub o i na końcu sylaby) oznacza zwykłe [k].
  • Pisownia hu oznacza głoskę [w] (jak angielskie w lub polskie ł), a y oznacza [j].
  • Litera h po samogłosce (na końcu sylaby) oznacza głoskę zwaną po hiszpańsku saltillo ‘mały podskok’, w dzisiejszych dialektach często wymawianą jako [h], a w wymowie klasycznej jako zwarcie krtaniowe [ʔ].

Warto jeszcze wiedzieć, że w nahuatl istnieje silna tendencja do ubezdźwięczniania spółgłosek na końcu sylaby. Obejmuje ona także [l] (zmieniające się w szczelinowe [ɬ], które już dobrze znamy). Choć zatem [ɬ] nie jest w nahuatl samodzielną głoską (fonemem), może się pojawiać jako wariant pozycyjny [l]. Czyli na przykład dokładniejszą traskrypcją āhuacamōlli ‘guacamole’ może być [aːwakaˈmoːɬli], gdzie pierwsze l jest bezdźwięczne i szczelinowe (szeleszczące) – choć trzeba zaznaczyć, że wymowa dialektalna bywa tu rozmaita.

Ćwiczymy zatem, pamiętając, że w każdym przypadku tl oznacza jedną głoskę (trzeba to „poczuć” tak, jak czujemy w przypadku c, cz lub ć):

  • ātl ‘woda’ [aːtɬ];
  • ahtlatl ‘miotacz oszczepów’ [ˈaʔtɬatɬ] (we współczesnych dialektach zwykle [ˈahtɬatɬ]);
  • tletl ‘ogień’ [ˈtɬetɬ]
  • tlantli ‘ząb’ [ˈtɬantɬi];
  • tēuctli ‘pan, arystokrata’ [ˈteːkʷtɬi].

I na zakończenie bardziej hardkorowo:

  • māccuahuitl ‘drewniana maczuga aztecka z obsydianowymi ostrzami’ [maːkˈkʷawitɬ];
  • Quetzalcōātl, imię boga: ‘Pierzasty Wąż’ [ketsaɬˈkoːaːtɬ] (tz wymawiane jak polskie c);
  • tlālcacahuatl ‘orzeszek ziemny’ (dosłownie: ‘ziemne ziarno kakaowca’) [tɬaːɬkaˈkawatɬ].

Materiał dodatkowy

Prezentacja wymowy współczesnego nahuatl i zmodernizowanej ortografii języka.

Rzadkie dźwięki (1): walijskie ll

Inne odcinki serii:

Rzadkie dźwięki (2): azteckie tl
Rzadkie dźwięki (3): wystrzałowe spółgłoski i zgrzytliwe samogłoski Majów
Rzadkie dźwięki (4): jak mlaskać na sto sposobów

Czytelników interesujących się fonetyką zapraszam do poćwiczenia wymowy głosek występujących w różnych językach kuli ziemskiej, ale rzadko spotykanych w językach najlepiej nam znanych. Takie ćwiczenia są pożyteczne, bo poza pogłębieniem teoretycznej wiedzy o fonetyce uświadamiają nam, jak w praktyce działa nasz własny system artykulacyjny i co możemy z nim zrobić. Zaczniemy od czegoś stosunkowo łatwego: od spółgłoski, która występuje w języku walijskim i zapisywana jest jako podwójne ll.

Głoskę tę nazywamy fachowo bezdźwięczną spółgłoską boczną szczelinową. Boczną (znaną też jako lateralna), bo artykułowana jest podobnie jak [l]: czubek języka dotyka górnego dziąsła, a powietrze wychodzące z płuc wypływa gdzieś między bokami języka a zębami trzonowymi (ponieważ tylko przednia część języka przylega do sklepienia jamy ustnej). Jeśli zamiast wydychać powietrze, spróbujemy wymówić [l] na wdechu, poczujemy chłód w miejscach, gdzie przepływa zasysane powietrze. Ale [l] wymawiane jest zwykle dźwięcznie: struny głosowe drgają. W języku polskim [l] czasem się ubezdźwięcznia, na przykład kiedy swobodnie wymawiamy słowo myśl, fonetycznie [mɨɕl̥] (kółeczko pod symbolem fonetycznym oznacza bezdźwięczność). Staje się wtedy trochę podobne do waliskiego ll, trzeba jednak zaznaczyć dwie ważne różnice. Po pierwsze – walijskie ll jest zdecydowanie spółgłoską szczelinową: powietrze wydostaje się po bokach języka z niejakim oporem, wydając silnie szeleszczący, szorstki dźwięk zamiast łagodnego szeptu, jak w przypadku [l̥]. Po drugie – w języku polskim [l] ubezdźwięcznia się w szczególnym otoczeniu fonetycznym (gdy obok niego jest spółgłoska bezdźwięczna, a nie ma samogłoski); realizacja bezdźwięczna jest tylko wariantem pozycyjnym głoski [l]. Natomiast walijskie ll jest samodzielnym fonemem. Może występować na początku, w środku lub na końcu wyrazu i w każdej z tych pozycji kontrastować ze zwykłym [l].

Spróbujmy je wymówić. Przednią częścią języka dotykamy górnego dziąsła, a boki języka staramy się ułożyć tak, żeby szczeliny między nimi a bocznymi zębami po obu stronach były wąskie. Następnie wydmuchujemy ciągły strumień powietrza, które przeciska się po bokach języka z wyraźnym szelestem. Udało się? Gratulacje! Wyartykułowaliśmy spółgłoskę, która w międzynarodowym alfabecie fonetycznym (IPA) zapisywana jest jako [ɬ]. Pamiętajmy, że (podobnie jak przy wymowie [s] lub [f]) struny głosowe nie drgają.

I teraz ważna sprawa: Język walijski ma kilka innych bezdźwięcznych spółgłosek szczelinowych: [f], [θ], [s], [ʃ], [x], [h]. W porównaniu z nimi [ɬ] wyróżnia się bardzo krótką wymową. Trzeba się nauczyć wymawiać je szybko i nie rozciągać go w czasie. Częstym błędem cudzoziemców próbujących mówić po walijsku jest takie właśnie przeciąganie albo dosłowne traktowanie pisowni ll tak, jakby chodziło o sekwencję dwóch spółgłosek. Tymczasem Walijczycy traktują dwuznak ll, jakby był jedną literą. W alfabecie walijskim mamy kolejno litery L (èl [ɛl]) oraz Ll (èll [ɛɬ]). Nie należy też zamiast [ɬ] wymawiać połączeń typu [θl] lub [hl]. Podkreślam: jest to jedna spółgłoska, a nie zbitka spółgłoskowa.

Być może zauważyliście, że wiele miejscowości w Walii ma nazwy zaczynające się na Llan-. Słowo llan [ɬan] może oznaczać kościół albo miejscowość historycznie związaną z daną parafią. Drugim elementem nazwy miejscowości jest zazwyczaj imię patrona parafii. Na przykład w VII w. n.e. żył sobie mnich walijski o imieniu Collen [ˈkɔɬɛn] (na jego imieniu możemy sobie przećwiczyć wymowę ll między samogłoskami, pamiętając, że ma być krótka). W owym czasie w krajach celtyckich łatwo było być uznanym za świętego, toteż św. Collen został patronem kościoła nad rzeką Dee i miasta, które wokół niego powstało. Język walijski ma nieco osobliwe reguły łączenia wyrazów w wyrażenia i złożenia. Nie ma potrzeby wyjaśniać ich tu szczegółowo, ale trzeba wspomnieć, że gdy jakieś słowo zaczynające się na spółgłoskę bezdźwięczną jest drugim członem złożenia, spółgłoska na ogół ulega udźwięcznieniu (jest to jedna ze słynnych walijskich „mutacji” spółgłoskowych). Dlatego miasto nosi nazwę Llangollen [ɬanˈɡɔɬɛn] (= llan + Collen). Jeśli wymówimy tę nazwę z pięćdziesiąt razy, powinniśmy nabrać biegłości w wymawianiu ll na początku i w środku wyrazu. Inna nazwa miejscowa, bardzo pospolita w Walii, to Llanfair, gdzie drugim członem jest imię Mair ‘Maria’. W tym przypadku w złożeniu [m] zmienia się w [v] (pisane f), także wskutek przewidywalnej „mutacji”. A zatem nazwę miejscową Llanfair wymawiamy [ˈɬanvair] (dyftong [ai] wymawiany jest jednosylabowo, jak polskie aj).

Spróbujmy teraz wymówić ll w wygłosie, czyli na końcu wyrazu. Jako pierwszy przykład weźmy słowo pwll. Może ono oznaczać staw, sadzawkę, kałużę lub kotlinkę. Jeśli ktoś nie zna reguł pisowni walijskiej, może się go wystraszyć, ale nie ma tu nic szczególnie trudnego. Litera w oznacza w tym przypadku samogłoskę, krótkie [ʊ], podobne jak w angielskim put [pʊt]. A zatem pwll wymawiamy [pʊɬ]. Łatwe, prawda? A teraz drugi przykład: cyll [kɨɬ] ‘leszczyna’. Tutaj samogłoska jest niemal identyczna z polskim y (także transkrybowanym jako IPA [ɨ]). Pamiętajmy, że walijskie c zawsze wymiawiane jest jako [k]. Dla pewności możemy wymówić pwll i cyll po dwadzieścia razy, żeby dobrze opanować artykulację ll w pozycji wygłosowej.

Przymiotnik ‘biały’ to po walijsku gwyn [gwɨn] (tutaj, w trochę innym kontekście, litera w ma wartość spółgłoskową). Kombinacją wyrazów gwyn i cyll jest gwyngyll [ˈɡwɨnɡɨɬ] (znowu z udźwięcznieniem [k] w złożeniu). Z pozoru słowo to oznacza ‘białą leszczynę’ i niemal zawsze tak jest tłumaczone, ale każdy botanik wie, że taka roślina nie istnieje. Dawni Walijczycy nie byli botanikami i „biała leszczyna” była dla nich synonimem nazwy wiązu górskiego czyli brzostu (Ulmus glabra), zwanego także llwyf [ɬʊɨv] (wymawiane jako jedna sylaba z trochę trudnym dyftongiem [ʊɨ], ale to nie samogłoski dziś ćwiczymy). Tak naprawdę i cyll, i llwyf są w walijskim rzeczownikami zbiorowymi, oznaczającymi grupę (kępę, zagajnik) drzew. Pojedyncza leszczyna to collen [ˈkɔɬɛn] (podobieństwo do imienia Collen jest prawdopodobnie przypadkowe), a pojedynczy wiąz to llwyfen [ˈɬʊɨvɛn], oba ze specjalnym przyrostkiem „indywidualizującym” -en w rodzaju żeńskim (obie nazwy drzew do niego należą). Jak widać, mamy coraz więcej słów, na których możemy poćwiczyć wymowę ll w różnych pozycjach.

Zaklinam Czytelników na wszystkich celtyckich świętych: proszę nie traktować poważnie „angielskiego przybliżenia” walijskiej wymowy! Foto: Rob Koster. Źródło: Wikimedia (licencja CC BY-SA 3.0).

Na zakończenie weźmy byka za rogi. Wsi i miasteczek o nazwie Llanfair ‘Kościół św. Marii’ było (i jest) w Walii kilka. Żeby je odróżnić, dodawano do nich jakiś składnik opisowy. Jeśli na przykład kościół pod takim wezwaniem zbudowano na wyspie Anglesey opodal obok wsi nazywanej od XIII w. Pwllgwyngyll ‘Brzostowy Staw’ (gdyż obiekt topograficzny odpowiadający temu opisowi znajdował się w pobliżu), można było obie nazwy połączyć w jedną: Llanfair Pwllgwyngyll [ˈɬanvair pʊɬˈɡwɨnɡɨɬ]. Jeśli trochę poćwiczymy jej wymowę, będziemy na dobrej drodze do opanowania wersji rozwiniętej, widocznej na zdjęciu powyżej. Wymyślono ją około połowy XIX w., żeby przyciągnąć turystów. Głoska [ɬ] występuje w niej pięciokrotnie.

W pobliżu Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch biolodzy walijscy z Uniwersytetu w Aberystwyth odkryli niedawno nowy gatunek bakterii żyjącej w glebie i nazwali ją Myxococcus  llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogochensis. Nie żartuję! Prima aprilis jest dopiero jutro! Jeśli komuś nie wystarczy moje słowo honoru, oto link: https://www.uniprot.org/taxonomy/2590453.

Spółgłoska szczelinowa boczna [ɬ] jest skrajnie rzadka w naszej części świata, ale są regiony, gdzie nie tylko bywa często używana, ale ma też odpowiednik zwartoszczelinowy [tɬ] albo dźwięczny [ɮ] (różniący się od [l] wyraźnie słyszalnym, turbulentnym szumem), albo nawet dźwięczny zwartoszczelinowy [dɮ]. Takie głoski (niekoniecznie wszystkie naraz) możemy spotkać w językach Kaukazu, południowej Afryki lub Ameryki Północnej. Ciekawym przykładem jest język nahuatl (używany w imperium Azteków, ale i obecnie mający około półtora miliona użytkowników w Meksyku). Nie posiada on głoski [ɬ], ale ma za to zwartoszczelinowe [tɬ], występujące  nawet w jego nazwie: nahuatl [ˈnaːwatɬ]. I tą głoską zajmiemy się w kolejnym odcinku tego minikursu fonetycznego.

Materiał uzupełniający

Przykłady ll w wykonaniu rodzimej użytkowniczki języka walijskiego.