Chemistree – projekt Department of Chemistry, Simon Fraser University (Kanada)
Każdy z nas na pewno pamięta charakterystyczne zapachy, które towarzyszą świętom Bożego Narodzenia i zakończeniu roku. W dzieciństwie zapewne mało kto (łącznie z autorem) zastanawiał się nad tym, skąd się te zapachy biorą. One po prostu były i tyle. A każdy zapach to przecież czysta chemia! A magicznymi pachnącymi związkami są przede wszystkim terpeny!
W większości domów w tym czasie króluje bowiem choinka, drzewo o bardzo charakterystycznym zapachu – i to niezależnie od tego, czy jest to świerk, jodła czy nawet sosna. Wszystkie te drzewa iglaste zawierają właśnie terpeny – związki organiczne, a konkretnie węglowodory, które są zawsze zbudowane z połączonych z sobą cząsteczek izoprenu (C5H8) – czasami dwóch, czasami większej ich liczby. A sam izopren to niesamowicie ciekawa cząsteczka – pewnie kiedyś o nim też napiszę.
Izopren [atomy czarne – węgiel, jasne – wodór]
licencja: domena publiczna
W igłach choinek dominują różne pineny (to też terpeny), ale także estry, takie jak octan bornylu. To właśnie te wszystkie związki, wydzielając się w niewielkich ilościach w ciepłym mieszkaniu, dają charakterystyczny zapach typowy dla drzewa iglastego.
Alfa-pinen [atomy czarne – węgiel, jasne – wodór]
(licencja public domain)
Ale święta pachną przede wszystkim jedzeniem. Zwykle już znacznie wcześniej w kuchniach rozchodzi się bardzo charakterystyczny zapach pierników. Robi się je nawet kilka tygodni wcześniej, aby „dojrzały”. Każda gospodyni (i każdy gospodarz, bo mężczyźni czasem też pieką!) ma swój przepis na pierniki, często przekazywany z pokolenia na pokolenie. Zapach pochodzi oczywiście od przypraw. Mamy tam m.in. cynamon, a więc pachnie aldehyd cynamonowy oraz, nieco mniej, kumaryna. Zwykle jest też imbir, a w nim gingerol i zingeron. Kardamon zawiera geraniol – alkohol będący pochodną wspomnianych wcześniej terpenów. Jeśli dodajemy gałkę muszkatołową, to spotkamy tam ciekawy związek psychoaktywny – mirystycynę.
mirystycyna,
atomy czarne – węgiel, czerwone – tlen, szare – wodór (licencja: domena publiczna)
Pamiętam, jak w dzieciństwie czekaliśmy na pomarańcze, mandarynki i inne cytrusy. Starsi zapewne pamiętają te słynne komunikaty, że statek z kubańskimi pomarańczami już płynie. Potem stał na redzie, ale w końcu pojawiały się one w sklepach. Wspominam je średnio – były dość łykowate i niezbyt smaczne. Teraz są znacznie lepsze. Ale tak czy owak – zawsze zawierały terpeny – przede wszystkim limonen. Warto dodać jako ciekawostkę, że za różne zapachy cytryny i pomarańczy odpowiedzialny jest ten sam związek, ale jeden jest odbiciem lustrzanym drugiego (to enancjomeria – kiedyś o tym napiszę).
limonen
(licencja: domena publiczna)
Tradycja chrześcijańska wspomina o darach trzech króli, którymi były złoto, kadzidło i mirra. Złoto nie ma zapachu, ale pozostałe dwa – jak najbardziej. Głównym składnikiem kadzidła jest żywica kadzidłowca (Boswellia sacra), wydzielana przez zranione drzewo. Co tam pachnie? Oczywiście terpeny i ich pochodne, m.in. kwasy bosweliowe, ale też alkohole monoterpenowe, takie jak linalol i neridol.
grudki kadzidła
(licencja: domena publiczna)
Z kolei mirra to też żywica, otrzymywana z drzew i krzewów z rodzaju balsamowca. Tu też podstawowymi związkami pachnącymi są różnorodne terpeny.
balsamowiec mirra
(licencja: domena publiczna)
Reasumując – życzę PT Czytelnikom dużo dobrego, spokojnego, przyjemnego czasu spędzonego w towarzystwie terpenów bliskich. A jak już wypoczniecie, wracajcie czytać kolejne wpisy na blogu. Zapraszamy!