Myślą przewodnią książki Burke’a jest dość oczywista konstatacja, że w historii cywilizacji są momenty przełomowe, zmieniające powszechne widzenie świata. I niekoniecznie twórcami tych przełomów są pojedynczy ludzie nauki. Oczywiście, niektóre z nich kojarzone są z konkretnymi nazwiskami, jak druk z Gutenbergiem czy heliocentryczne widzenie świata z Kopernikiem, ale pamiętajmy, że ich dzieła były zwieńczeniem ówczesnego stanu nauki. Ich nazwiska są symbolami i jak nie Einstein to Zweistein wymyśliłby teorię względności. Może tylko nazywałaby się trochę inaczej. “Dojrzewanie” zbiorowości do konkretnych odkryć i wynalazków jest motywem przewodnim wielu książek Bourke’a, który cywilizację traktuje jak inteligencję zbiorową, a proces dochodzenia do nich jak sieć powiązań, a nie pojedynczą, łatwą do przerwania nitkę.
Burke naliczył osiem przełomów cywilizacyjnych. Opisał je w ośmiu rozdziałach:
1. ABAKUS I ARABSKIE KSIĘGI czyli o tym, co wiedzieli starożytni
2. TRZECI WYMIAR czyli o ‘czarnej śmierci’, magii liczb i malarzach, którzy odkryli perspektywę
3. DRUKARSKIE PRASY czyli o maszynach do porządkowania myśli
4. STRZAŁ ARMATNI I OBROTY CIAŁ NIEBIESKICH czyli o nowej fizyce i astronomii
5. KREDYT, PATENT I WYDAJNOŚĆ PRACY czyli o tym, jak Anglicy wymyślili kapitalizm
6. SKALPEL, BANDAŻ I NARKOZA czyli o tym, jak lekarze przestali zabijać
7. SZYMPANS ADAM czyli o poszukiwaniu prawdziwych przodków
8. MAGNES I ELEKTRONY czyli o postępie bez końca
“Widzenie świata” jest tu słowem-kluczem. Postęp naukowy przekłada się na postęp cywilizacyjny, oczywiście z pewnym opóźnieniem. Jest to zrozumiałe, musi być jakaś stała czasowa, aby pokonać opór materii (świadomości). Przed Pasteurem “widzenie świata” głosiło, że przyczyną chorób są unoszące się w powietrzu miazmaty. Przed Darwinem powszechnym przekonaniem było, wszelkie stworzenia (duże i małe) zostały stworzone w pojedynczym boskim akcie. Darwin rozciągnął akt stworzenia na eony, zmienił optykę. Ponieważ Darwin zakwestionował podstawowe aksjomaty religii chrześcijańskiej, jego teoria do dziś jest nieuznawana m.in. przez 40% Amerykanów. O Einsteinie nie muszę się rozpisywać, wiadomo.
Nauka zmienia kulturę. Jak bardzo jest to mocne stwierdzenie? Warto przytoczyć Burke’a:
Gdy zmienia się ludzka wiedza, zmieniają się również znaczenia przypisywane rzeczom. Zanim w XIX wieku odkryto bakterie i zanim powstała współczesna technika medyczna, lekarz uznawany był za sługę – tak jak dekorator wnętrz lub fryzjer. Od kiedy zbadano naturę chorób i znaleziono metody panowania nad nimi, lekarze zdobyli władzę, jaką w przeszłości dysponowali kapłani i szamani, co z kolei doprowadziło do zmiany sposobu, w jaki społeczeństwo oceniało zachowania jednostek.
Nie zawsze nauka jest pionierem, a doświadczenia mają odkrycia naukowe tylko potwierdzić (albo nie). Zdarza się, że odkrycia nienaukowe zmuszają naukę do wzmożonego wysiłku, aby “dogonić” to co oczy widziały, a rozum nie potrafi wytłumaczyć. Tak było z Wielkimi Odkryciami Geograficznymi, szczególnie odkryciem Krzysztofa Kolumba. Zaniepokojenie, wręcz panika, zmusiły naukę do pilnego udowodnienia, że to ona jest awangardą postępu. Jaki pisze Burke “… zrodziło potrzebę opracowania takiego systemu wiedzy, jaki okazałby się bardziej godny zaufania. Bezpośrednim skutkiem tego było dzieło Bacona i Kartezjusza, redukcjonizm i metodyczne wątpienie oraz powstanie sfery działalności, którą dziś nazywamy nauką.” Właśnie wtedy powstała nauka znana obecnie, zasady, które rządzą nią do dziś.
Książka Jamesa Burke’a “Osiem stopni wtajemniczenia, czyli jak zmienialiśmy świat” jest szczególnie godna polecenia. Polecam też wcześniejszą książkę tego samego autora “Skojarzenia”, gdzie, stosując podobne podejście analityczne Burke śledzi historię wynalazków jako nieuniknione konsekwencje poprzednich.