Generał Heinz Guderian

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz.2

Bliska współpraca Niemiec i Rosji Sowieckiej w okresie międzywojennym to nadal nieznany fragment historii. Nieznany, ale bardzo istotny dla zrozumienia, jak dalece radziecka i rosyjska propaganda dotycząca drugiej wojny światowej opiera się na łgarstwach. W tym odcinku cyklu przyjrzymy się wspólnemu rozwojowi broni pancernej.

Tak w Niemczech, jak i w ZSRR istnieli zwolennicy modernizacji sztuki wojennej, która miała polegać na większej mobilności jednostek, wspieranych przez czołgi. Pisał o tym wspominany wcześniej generał von Seeckt, pisali inni, choć akurat von Seeckt był także jednocześnie upartym rzecznikiem uzbrajania kawalerii w lance zamiast bardziej zaawansowanej broni strzeleckiej. Początkowo weimarskie kręgi wojskowe liczyły na możliwość skrytego rozwoju broni pancernej na terenie Szwecji – późniejszy ojciec Blitzkriegu, Heinz Guderian, po raz pierwszy w życiu przejechał się czołgiem właśnie w gościnie u Skandynawów. Szwedzi jednak lękali się, że to, co już potajemnie robią wspólnie z Niemcami w dziedzinie lotnictwa będzie zagrożone, gdy wyda się współpraca na ewentualnym poligonie czołgowym. Stosunki armii niemieckiej z ZSRR zostały już wtedy nawiązane, m.in. za pośrednictwem Envera Paszy, tureckiego polityka po studiach w Niemczech, znanego z zainicjowania ludobójstwa Ormian i z wykorzystywania niemieckich doradców wojskowych. To on zasugerował Niemcom, by ich wywiad wojskowy dostarczał Sowietom informacji na temat polskiego wojska po ataku ZSRR na Polskę.

Po podpisaniu traktatu z Rapallo sojusznicy wzięli się przede wszystkim za tematykę lotniczą oraz badania nad bronią chemiczną (o czym opowiem w kolejnych odcinkach tego cyklu), a także za współpracę handlową na wielu polach (o czym również zamierzam opowiedzieć), a kolejnym kamieniem milowym współdziałania dwóch mocarstw stał się traktat berliński, podpisany w 1926 roku. ZSRR i Niemcy uzgodniły, że zachowają neutralność w przypadku ataku na jedną ze stron porozumienia, a rząd niemiecki pożyczył władzom sowieckim 300 milionów marek na korzystnych warunkach. To stworzyło podwaliny dla kolejnej rundy tajnych negocjacji, tym razem dotyczących wspólnych prac nad rozwojem broni pancernej oraz taktyki jej zastosowania. Zachowano daleko posuniętą ostrożność, albowiem władze Republiki Weimarskiej obawiały się odkrycia współpracy z ZSRR przez Londyn i Paryż, zaś Sowieci bali się, że wyjście na jaw współpracy z rzekomym imperialistycznym wrogiem osłabi władzę “ludową”.

Prowadzenie negocjacji z wywiadem Armii Czerwonej zlecono pułkownikowi Reichswehry, był to niejaki Hermann Von Der Lieth-Thomsen. Dogadał się z Janem Berzinem, łotewskiego pochodzenia doświadczonym czekistą, jednym z głównych dowódców leninowskiego aparatu terroru, znanym ze skutecznego i krwawego tłumienia rebelii chłopskich, a także autorem planu poszukiwania i likwidacji marynarzy po buncie w Kronsztadzie w 1921 roku. Ustalono, że w pobliżu Kazania w wTatarstanie powstanie stosowny obiekt, przy czym jego powstanie sfinansują Niemcy, a Rosjanie zajmą się samą budową tudzież koniecznymi naprawami. Wszystko miało wydarzyć się szybko, przy czym pierwsze czołgi planowano zbudować i dostarczyć z Niemiec. Szyki spiskowców pokrzyżowało ujawnienie przez niemieckich socjaldemokratów istnienia wspólnych przedsięwzięć Reichswehry i Armii Czerwonej, do tego doszedł jeszcze artykuł na ten sam temat w jednej z angielskich gazet. Stresemann chciał odstąpić całkowicie od tajnej współpracy, dotychczas finansowanej głównie z sekretnych (“czarnych”) funduszy niemieckich, wydawanych z pominięciem kontroli rządowej. Rosjanie wpadli w panikę i także w pierwszym odruchu chcieli zaniechać wspólnej działalności we wszystkich dziedzinach.

Czy przerwano współpracę? A skąd. Czekiści wiedzieli, jak sobie radzić z propagandą, a niemieckie wojsko po prostu jeszcze udatniej unikało udzielania jakichkolwiek informacji traktowanemu przezeń z pogardą Reichstagowi. Na jakiś czas prace nad ośrodkiem pancernym zostały spowolnione, ale nie zatrzymane. W 1928 Gessler, minister obrony, przekonał Stresemanna, by sekretną współpracę kontynuować, zyskała ona zatem wymiar quasi-oficjalny (minister Stresemann liczył także na pomoc ZSRR w swojej gospodarczej wojnie z Polską, mającej na celu odebranie Rzeczypospolitej m.in. części WIelkopolski i Górnego Śląska). Tryb ukrywania przed parlamentem wiedzy o programach prowadzonych w ZSRR udoskonalono, dbając zarazem o zastraszanie nielicznych prawomyślnych, którzy starali się współpracy Republiki Weimarskiej z komunistami jakoś zapobiec. Gdy parę lat później dziennikarz Carl von Ossietzky opublikował wyniki swego śledztwa na temat sowiecko-niemieckiej szkoły lotniczej w Lipiecku, postawiono go przed sądem za zdradę stanu i szpiegostwo (skazany został na półtora roku więzienia).

O tym, co miał wspólnego ośrodek rozwoju broni pancernej KAMA z Różą Luksemburg – w kolejnym odcinku mojego cyklu.