Pozostałe części cyklu
Część 2: Konary, gałęzie i gałązki drzewa rodowego
Część 3: Spółgłoski sprzed tysięcy lat
Część 4: Gra samogłosek i zadziwiający sukces pewnej hipotezy
Część 5: Rdzenie i słowa
Część 6: Ach, te końcówki!
Część 7: Paleontologia językowa
Od wieży Babel do odkrycia zaginionych kuzynów
Od niepamiętnych czasów zdawano sobie sprawę, że języki zmieniają się z upływem czasu i że niektóre z nich mogą pochodzić od wspólnego przodka. Czasem nawet można było całkiem konkretnie wskazać tego przodka. Na przykład udokumentowana historia języków romańskich sięgała czasów, kiedy uważano je za potoczne odmiany lokalne łaciny. Było zatem „na zdrowy rozum” mniej więcej oczywiste, że język łaciński był przodkiem całej grupy romańskiej (czyli języków takich jak włoski, francuski, hiszpański itd.). Podobnie starożytni i średniowieczni językoznawcy indyjscy wiedzieli, że używane w ich czasach języki indoaryjskie wywodziły się ze wspólnego źródła – języka staroindyjskiego, zachowanego w przekazywanej ustnie od pradawnych czasów literaturze wedyjskiej i sanskryckiej. Także Słowianie byli świadomi pokrewieństwa swoich języków ze względu na ich podobieństwo i wysoki poziom wzajemnej zrozumiałości, choć w tym przypadku wspólny przodek całej grupy nie był historycznie poświadczony.
Ta świadomość dotyczyła języków spokrewnionych na tyle blisko, że zbieżności gramatyczne i słownikowe między nimi rzucały się w oczy. Nie próbowano natomiast doszukiwać się pokrewieństwa między językami tak bardzo odległymi od siebie w czasie lub przestrzeni jak np. starożytna greka, język walijski, litewski czy perski. Nie istniała metodologia, dzięki której w ogóle dałoby się wykazać takie pokrewieństwo, choćby je nawet podejrzewano. Aż do XVII w. wielu europejskich intelektualistów zadowalało się całkiem dosłowną interpretacją biblijnego mitu o wieży Babel. Dominował pogląd, że przed opisanym w Księdze Rodzaju „pomieszaniem języków” cała ludzkość od czasów Adama i Ewy mówiła po hebrajsku; a na czym polegało „pomieszanie”, nikt się głębiej nie zastanawiał.1
W XVIII w. Europa wyjrzała poza swój zaścianek. Zaczęto się poważnie interesować językami kilku kontynentów i zdano sobie sprawę z ich różnorodności. A kiedy już wiedziano, jak bardzo języki świata potrafią być niepodobne do dobrze znanych języków europejskich, kilku szczególnie bystrych badaczy uderzył fakt, że niektóre z nich nie są mimo wszystko aż tak egzotyczne, jak można by się było spodziewać. W roku 1786 sir William Jones, brytyjski prawnik i filolog, który służył jako sędzia w Kolkacie (Kalkucie) i wykorzystał tę okazję, aby studiować literaturę wedyjską i zdobyć kwalifikacje sanskrytologa, wysunął hipotezę, że sanskryt (klasyczny język Indii), podobnie jak kilka innych języków orientalnych, jest historycznie spokrewniony z greką, łaciną i wieloma innymi językami Europy. Wskazywały na to podobieństwa słownictwa i struktury gramatycznej trudne do wyjaśnienia w inny sposób.
Początki naukowej rekonstrukcji
Tak narodziła się koncepcja indoeuropejskiej rodziny językowej, rozwijana następnie przez cały XIX w. Jej postępy były możliwe dzięki systematycznemu stosowaniu metody porównawczej, zapoczątkowanej przez takich uczonych jak Rasmus Rask, Jacob Grimm czy Hermann Grassmann. Dzięki temu ocena pokrewieństwa przestała się opierać na mglistej intuicji, a zaczęła polegać na identyfikowaniu regularnych odpowiedniości między badanymi językami. Odpowiedniości takie świadczą o różnicowaniu się języków pokrewnych wskutek zachodzenia i kumulowania się zmian językowych, które można formalnie zdefiniować i ustalić ich względną chronologię (kolejność zachodzenia). A odwracając proces analityczny, można się pokusić o próbę „cofnięcia się w czasie”, czyli rekonstrukcji wspólnego przodka (w tym przypadku języka praindoeuropejskiego) na podstawie porównania jego potomków.
Pierwszą taką próbę podjął w 1861 r. August Schleicher, zainspirowany lekturą dopiero co opublikowanego dzieła Darwina O pochodzeniu gatunków. Pod wpływem Darwina Schleicher przyjął, że historię rodzin językowych można przedstawić w postaci filogenezy – drzewa rodowego, wyprowadzającego wszystkich przedstawicieli rodziny od ostatniego wspólnego przodka. A to oznacza, że każde rozgałęzienie drzewa oznacza istnienie w przeszłości jakiegoś prajęzyka pośredniego między przodkiem całej rodziny a językami współczesnymi. Na przykład języki germańskie nie wywodzą się bezpośrednio z języka praindoeuropejskiego, ale miały późniejszego wspólnego przodka – język pragermański, odpowiadający w strukturze drzewa rodowego miejscu, w którym rozeszły się ich drogi.
Metoda porównawcza, opierająca się na założeniu, że zmiany fonetyczne są w dużym stopniu regularne, osiągnęła wysoki poziom wyrafinowania w ostatniej ćwierci XIX w. Zidentyfikowano już wówczas wszystkie języki współczesne należące do rodziny indoeuropejskiej, a także ustalono, które języki do niej nie należą. Im więcej regularnych odpowiedniości udało się ustalić, tym łatwiej było odkrywać kolejne. Powstała wtedy spójna rekonstrukcja praindoeuropejskiego systemu językowego, która przez kilkadziesiąt lat była uważana za kanoniczną.2
Językoznawcom indoeuropejskim pomagał fakt, że wiele języków należących do badanej przez nich rodziny ma historię znakomicie udokumentowaną przez „skamieniałości” w postaci dawnych tekstów. Teksty te liczyły sobie setki, a w niektórych przypadkach ponad dwa tysiące, a nawet około trzech tysięcy lat. To rzadki luksus, bo większość spośród setek zidentyfikowanych dotąd rodzin językowych ma albo bardzo młode tradycje literackie, albo znana jest wyłącznie z dokumentacji współczesnej. Oczywiście to, co zachowało się w postaci zabytków, nie musi być rekonstruowane. Jednak ostatni wspólny przodek rodziny, zwany umownie językiem indoeuropejskim, był używany przed wynalezieniem pisma i możemy do niego dotrzeć tylko w jeden sposób: odtwarzając zmiany, jakie doprowadziły do powstania języków udokumentowanych, i podążając tą drogą wstecz, do wspólnego źródła. Według podobnego schematu postępują także inne nauki odtwarzające przeszłość, na przykład kosmologia albo biologia ewolucyjna.
Teorie i hipotezy
Każdy proces rekonstrukcji obciążony jest ograniczeniami metodologicznymi i nieuniknioną niepewnością. Dlatego rekonstruowany prajęzyk – niezależnie od tego, że jego istnienie jest właściwie matematyczną koniecznością – jest modelem teoretycznym, a nie zjawiskiem dającym się bezpośrednio obserwować. Wszystko, co o nim wiemy, to wnioski wynikające z rozumowania na podstawie dostępnych danych. Rekonstrukcja nie jest faktem, ale hipotezą roboczą, którą w przyszłości możemy zmodyfikować lub odrzucić, jeśli zmuszą nas do tego nowe dane lub nowe analizy. Tak zresztą bywało w przeszłości. Zaawansowane rekonstrukcje indoeuropejskie z lat siedemdziesiątych XIX w. różniły się istotnie od prób Schleichera, wcześniejszych o kilkanaście lat, a w XX w. same zostały zastąpione przez nowsze koncepcje wynikające z postępu badań. Nie powinno to nikogo dziwić, bo obraz świata prezentowany przez fizyków, chemików czy biologów również zmieniał się radykalnie w tym samym czasie. Tak po prostu działa nauka.
Jak zobaczymy, rekonstrukcja porównawcza pozwala nam odtworzyć tylko część systemu języka – głównie słownictwo, a wraz z nim fonetykę i morfologię (reguły słowotwórcze i schematy odmiany). Co jednak istotne, możemy prześledzić zmiany struktury i znaczenia słów krok po kroku od najdawniejszego wspólnego źródła przez pośrednie „prajęzyki” aż do czasów historycznych i współczesności (biorąc pod uwagę także przypadki „transferu poziomego”, czyli zapożyczania słownictwa z jednego języka do drugiego). Dzięki temu etymologia – dział językoznawstwa zajmujący się pochodzeniem słów i badaniem ich rozwoju – ma solidne podstawy formalne i nie opiera się (jak to bywało w przeszłości) na grze skojarzeń inspirowanej podobieństwem brzmienia.
Uwaga na nieporozumienia
Nazwa „języki indoeuropejskie” (wprowadzona w 1813 r. przez Thomasa Younga, fizyka i językoznawcę3) może wprowadzać w błąd, podobnie jak termin alternatywny „języki indogermańskie”, preferowany w niemieckiej tradycji językoznawczej. Laik może odnieść błędnie wrażenie, że istnieje rodzina, na którą składają się języki Europy i Indii. Tak oczywiście nie jest, bo część języków „europejskich” w sensie geograficznym nie jest indoeuropejska w sensie genealogicznym (np. język baskijski, fiński czy tatarski należą do różnych innych rodzin językowych). Także wiele języków subkontynentu indyjskiego zalicza się do innych rodzin (np. drawidyjskiej lub austroazjatyckiej). Z kolei należące do rodziny indoeuropejskiej języki irańskie występują od Turcji po zachodnie krańce Chin, a język ormiański – na Wyżynie Armeńskiej, czyli po azjatyckiej stronie Kaukazu. Nazwa rodziny miała oznaczać tylko tyle, że jej historyczny zasięg obejmował obszar od Europy po Indie (nie wykluczając istnienia na tym obszarze wielu innych języków).
Kiedy powstawała „klasyczna” rekonstrukcja wspólnego przodka języków indoeuropejskich, czyli pod koniec XIX w., wiadomo już było, że całą rodzinę można podzielić na mniejsze grupy, z których każda także miała własnego wspólnego przodka. Były to języki indyjskie, irańskie, germańskie, słowiańskie, bałtyjskie, celtyckie, italskie (współcześnie reprezentowane przez języki romańskie) oraz kilka języków niedających się zaliczyć do żadnej z tych większych grup: grecki, albański i ormiański. Termin „rodzina indoeuropejska” oznaczał ostatniego wspólnego przodka wszystkich wymienionych języków (czyli hipotetyczny język praindoeuropejski) oraz wszystkie języki, które się z niego wywodzą w drodze rozwoju historycznego. Według terminologii zapożyczonej od biologów, ale używanej też w językoznawstwie, rodzina indoueropejska była poprawnie zdefiniowanym kladem.
Wiek XX przyniósł jednak nowe odkrycia. W roku 1915 okazało się, że odkryte kilka lat wcześniej w Anatolii teksty klinowe z II tysiąclecia p.n.e. (oraz dwa listy dyplomatyczne z egipskiego archiwum królewskiego w Amarnie) zapisano w języku wykazującym niewątpliwe cechy indoeuropejskie. Był to język hetycki – pierwszy z kilku znanych obecnie języków wymarłej grupy anatolijskiej. Mniej więcej w tym samym czasie zidentyfikowano kolejną wymarłą grupę: dwa języki tocharskie, używane w Kotlinie Kaszgarskiej (zachodnie Chiny) od V do X w. n.e. Drzewo rodowe języków indoeuropejskich powiększyło się o całe dwie gałęzie, co wymagało ponownego przyjrzenia się rekonstrukcji prajęzyka w świetle nowych danych.
I tu pojawia się kolejny problem terminologiczny. Stosunki pokrewieństwa języków anatolijskich i tocharskich oraz wcześniej zidentyfikowanych grup indoeuropejskich nie były z początku jasne, dziś jednak uważa się powszechnie, że grupa anatolijska jest siostrzana względem całej reszty rodziny, czyli że pierwszy podział u podstawy drzewa rodowego dał początek dwóm językom, Jeden był wspólnym przodkiem języków anatolijskich, a drugi – wspólnym przodkiem wszystkich pozostałych grup. Stanowisko języków tocharskich jest bardziej dyskusyjne, ale przeważa pogląd, że ich przodek oddzielił się w następnej kolejności od reszty rodziny (czyli od przodka wszystkich grup znanych w XIX w).
Zatem prajęzyk rekonstruowany około roku 1890, bez uwzględnienia materiału odkrytego w XX w., nie był przodkiem języków anatolijskich ani tocharskich. W zasadzie powinniśmy wymyślić jakieś nowe nazwy dla powiększonej rodziny i jej przodka, rezerwując przymiotnik „indoeuropejski” dla „kladu koronnego” czyli najmniejszego kladu, który zawiera wszystkie języki współczesne. Jednak nazwy w rodzaju „rodzina indohetycka” lub „indoanatolijska” nie przyjęły się szeroko. Zamiast tego rozszerzono znaczenie nazwy „rodzina indoeuropejska”, obejmując nią także nowo odkryte grupy. Oznacza to jednak, że język praindoeuropejski w rozumieniu badaczy z końca XIX w. nie był tym samym językiem, który rekonstruujemy obecnie pod tą nazwą.
Kilka rzeczy, o których warto pamiętać
Rekonstrukcja jest tylko wygenerowanym naukowo cieniem rzeczywistego języka, który był faktycznym przodkiem rodziny. Wiemy o tym języku całkiem sporo, ale na podstawie samych danych językowych nie można by go było nawet zlokalizować w czasie i przestrzeni. Znamy jednak rozmieszczenie geograficzne poszczególnych grup języków indoeuropejskich w czasach historycznych.4 Łącząc tę wiedzę z danymi archeologicznymi, a także genetycznymi (dostarczającymi informacji o prehistorycznych migracjach), można podejmować próby zidentyfikowania obszaru, na którym mówiono po praindoeuropejsku. Interpretacja tak różnorodnych danych nie jest oczywista ani łatwa. Dominuje pogląd, że źródłem ekspansji języków indoeuropejskich był Step Pontyjski rozciągający się na północ od Morza Czarnego, Kaukazu i Morza Kaspijskiego i że praindoeuropejska wspólnota językowa istniała mniej więcej 7–6 tys. lat temu, w okresie chalkolitu (epoki miedzi).5
Zanim przyjrzymy się bliżej językowi praindoeuropejskiemu, warto poczynić kilka zastrzeżeń. Wiemy już z grubsza, czym ten prajęzyk jest. A czym nie jest? Po pierwsze – nie jest niczym nadzwyczajnym. Język polski (wraz z całą grupą słowiańską) należy do rodziny indoeuropejskiej, więc praindoeuropejski interesuje nas jako część naszej własnej prehistorii językowej. Stanowi część odpowiedzi na pytanie „skąd przybywamy”. Ale każda rodzina językowa jest sprowadzalna do własnego wspólnego przodka, a rodzin takich są na Ziemi dosłownie setki.6 Z przyczyn kulturowych badacze języków indoeuropejskich byli w bardzo korzystnej sytuacji, ułatwiającej rekonstrukcję porównawczą. Dlatego rekonstrukcja ta jest bardzo rozbudowana i precyzyjna, co w przypadku wielu innych rodzin nie jest możliwe. Nie oznacza to, że język praindoeuropejski był jakoś szczególnie wyrafinowany w porównaniu z innymi prajęzykami. Po prostu wiemy o nim szczególnie dużo.
Po drugie – praindoeuropejski był używany kilka tysięcy lat temu, a chronologia języka jako ludzkiego systemu porozumiewania się mierzona jest setkami tysięcy lat. Języki używane w czasach, gdy istniała wspólnota praindoeuropejska, nie były ani „prymitywne”, ani „doskonałe”. W ewolucji języka nie ma konsekwentnego dążenia do większej ani mniejszej komplikacji. Języki neolitycznej czy chalkolitycznej Europy były systemami tego samego typu co dzisiejsze. To, co wyłania się z rekonstrukcji, jest językiem mającym – jak każdy – pewne cechy rzadkie lub nawet unikatowe, ale co do zasady równie „zwykłym” jak języki współczesne. Nie używali go jaskiniowcy odziani w skóry, tylko rolnicy i pasterze, którzy potrafili liczyć co najmniej do stu, wytwarzali ceramikę, opanowali podstawy metalurgii miedzi i dość wcześnie w swojej historii nauczyli się budować wozy na kołach.
Po trzecie – język praindoeuropejski nie zmaterializował się cudem z niczego. Musiał mieć swoją jeszcze głębszą pre-prehistorię (równie starą jak inne języki), tyle tylko, że rekonstrukcja ma ograniczenia wynikające z materiału, jakim dysponujemy. Moglibyśmy się bardziej cofnąć w czasie, gdybyśmy znali jakieś inne języki pokrewne poza tymi, które już zidentyfikowano. Niestety odziedziczone cechy słownictwa i struktury morfologicznej języka z biegiem czasu stają się coraz trudniej rozpoznawalne (ulegają „erozji“). Jest możliwe, a nawet wysoce prawdopodobne, że niektóre inne rodziny językowe naszej części świata są jakoś spokrewnione z indoeuropejską. Ale jeśli ich wspólny przodek istniał kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy lat temu, jego rekonstrukcja może wykraczać poza możliwości metody porównawczej, a nie znamy innej wiarygodnej procedury ustalania pokrewieństwa. O rekonstrukcji języków używanych w jeszcze dawniejszych czasach nie możemy na razie marzyć.
W następnym odcinku obejrzymy sobie bardziej szczegółowo drzewo rodowe języków indoeuropejskich, o którym na razie wiemy tyle, że zawiera około tuzina gałęzi. Jak się przekonamy, niektóre z tych gałęzi są bliżej spokrewnione z sobą nawzajem niż z innymi gałęźmi. Jest to zatem faktycznie drzewo rodowe dzielące się stopniowo na linie potomne, a nie wiązka linii rozbiegających się z jednego punktu i od tej chwili ewoluujących samodzielnie. Zobaczymy też, że (tak jak w biologii) model drzewa rodowego nie uwzględnia wielu zjawisk bardzo istotnych dla rozwoju języków, nie należy go zatem traktować jako pełnego obrazu ich historii.
Przypisy
- Istniały także „teorie“ jeszcze bardziej ekscentryczne. W XVI w. niderlandzki uczony Jan Gerartsen zwany Becanusem przedstawił i uzasadnił hipotezę, że pierwotnym językiem ludzkości był dialekt brabancki używany w okolicach Antwerpii. Becanus zaproponował nawet brabanckie etymologie imion Adama i Ewy. ↩︎
- Najpełniejszą, wręcz pomnikową prezentacją tego systemu było kilkutomowe dzieło Karla Brugmanna i Bertholda Delbrücka Grundriß der vergleichenden Grammatik der indogermanischen Sprachen (Zarys gramatyki porównawczej języków indogermańskich [indoeuropejskich]), którego dwa wydania ukazały się w latach 1886–1916. ↩︎
- Ze względu na rozległość swoich zainteresowań (od falowej teorii światła i modułu Younga po wkład w odczytanie pisma egipskiego) Thomas Young jest jedną z postaci określanych przez biografów jako „ostatni człowiek, który wiedział wszystko“. ↩︎
- Oczywiście dzisiejszy zasięg języków indoeuropejskich ukształtował się wskutek niedawnych podbojów, kolonizacji i asymilacji językowej, z których nic nie wynika, jeśli chodzi o rekonstrukcję zasięgu prehistorycznego. ↩︎
- Główną hipotezą konkurencyjną jest koncepcja anatolijska, uważająca Azję Mniejszą za praojczyznę języków indoeuropejskich i łącząca ich ekspansję z szerzeniem się rolnictwa neolitycznego. Zakłada ona znacznie głębszą chronologię (ok. 9 tys. lat); spopularyzował ją archeolog brytyjski Colin Renfrew, jednak językoznawcy uważają ją na ogół za kontrowersyjną. Rozwiązaniem kompromisowym (geograficznie i chronologicznie) między hipotezą stepową a anatolijską jest model ekspansji zaproponowany ostatnio w artykule Heggarty et al. 2023, lokujący praojczyznę indoeuropejską na południe od Kaukazu (choć nie w samej Anatolii) ok. 8 tys. lat temu (schyłek neolitu). Umiejscowienie źródła ekspansji indoeuropejskiej z pewnością jeszcze przez długi czas pozostanie kwestią sporną. ↩︎
- Mniej więcej równolegle z rodziną indoeuropejską odkryto inne przykłady rodzin językowych: języki semickie (obecnie traktowane jako jedna z gałęzi większej rodziny afroazjatyckiej) i języki ugrofińskie (obecnie stanowiące część większej rodziny uralskiej). W 1770 r. János Sajnovics wykazał pokrewieństwo języków węgierskiego i sámi (lapońskiego), a w 1799 r. Sámuel Gyarmathi dodał do tej liczby języki fiński, estoński i kilka kolejnych. ↩︎
Ilustracje
Ilustracja w nagłówku. W 1868 r. August Schleicher napisał w zrekonstruowanym języku praindoeuropejskim kilkuzdaniowe opowiadanie „Owca i konie“. Od tej pory powstało wiele wersji tego tekstu, ilustrujących zmiany, jakie zachodziły w rekonstrukcji. Pokazana tutaj wersja współczesna (bardzo różna od oryginalnej próby Schleichera) jest autorstwa Andrew M. Byrda, indoeuropeisty z Uniwersytetu Kentucky. Oczywiście takie rekonstrukcje należy traktować z lekkim przymrużeniem oka. Książka służąca za tło to Lexikon der indogermanischen Verben (LIV, czyli Leksykon czasowników indoeuropejskich) pod redakcją Helmuta Rixa, Martina Kümmela et al. (wyd. II, 2001).
Ryc. 1. Wieża Babel Pietera Bruegla Starszego (1563). Źródło: Wikipedia (domena publiczna).
Ryc. 2. Ruiny starożytnego miasta Hattusas (Boğazkale, Turcja), podbitego przez Hetytów ok. 1700 r. p.n.e., a w różnych okresach II tysiąclecia p.n.e. funkcjonującego jako stolica ich państwa. Na przełomie XIX i XX w., a zwłaszcza poczynając od roku 1906, archeolodzy odkryli tam tysiące tabliczek z tekstami hetyckimi, co umożliwiło odczytanie tego języka, a następnie innych języków anatolijskich. Foto: Carole Raddato 2016. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 2.0).