Trudna rodzina pełna nierówności, czyli języki afroazjatyckie

Inne wpisy na podobny temat
Imazighen, czyli Berberowie
Zaginione ludy i odrodzone pismo Berberów

Języki afroazjatyckie stanowią piątą co do wielkości rodzinę językową świata. Jest ich ponad trzysta i choć nazwy ogromnej większości z nich nic nie mówią laikowi, to kilka języków z tej rodziny odegrało fundamentalną rolę w rozwoju współczesnej cywilizacji ludzkiej. Osobliwą cechą tej rodziny jest nierówność. Można powiedzieć, że każda z jej gałęzi jest pod wieloma względami niepodobna do pozostałych, co utrudnia pracę językoznawcom zajmującym się porównywaniem języków pokrewnych i odtwarzaniem na tej podstawie ich genealogii. Zacznijmy od pobieżnego przeglądu rodziny, zwracając uwagę na wspomniane kontrasty między grupami, które się na nią składają.

Podrodzina egipska, czyli jakim językiem przemawiają hieroglify

Spośród głównych odgałęzień rodziny afroazjatyckiej pierwsza na scenie pojawiła się podrodzina egipska. Jest ona nietypowa z kilku powodów. Po pierwsze – zawsze stanowiła pojedynczą, nierozgałęzioną linię rozwojową, czyli składała się z jednego języka. Co prawda w każdej epoce był on podzielony na dialekty regionalne, ale dialekty te pozostawały wzajemnie zrozumiałe. Oczywiście język egipski zmieniał się z czasem, co jest nieuniknioną konsekwencją zachodzących w każdym języku procesów ewolucyjnych. Egipcjanie – obok mieszkańców Sumeru, położonego w widłach Tygrysu i Eufratu – byli wynalazcami jednego z najstarszych systemów pisma. Rozwijane było ono stopniowo przez kilkaset lat, między 3300 a 2600 r. p.n.e., w okresie zwanym archaicznym (predynastycznym i wczesnodynastycznym). Kolejnym stadium rozwojowym języka najstarszych napisów był język staroegipski, używany w czasach, gdy powstawały piramidy w Gizie. Około 2000 lat p.n.e. język staroegipski wyewoluował w średnioegipski, a następnie w późnoegipski, dzielony na różne fazy historyczne i style. W czasach panowania Rzymu nad Egiptem i językowej dominacji języka greckiego zaczął się ostatni okres w dziejach języka egipskiego. To stadium, umownie zapoczątkowane ok. 200 r. n.e., nazywamy językiem koptyjskim, zapisywanym za pomocą zmodyfikowanego pisma greckiego. Koptyjski zachował status języka liturgicznego egipskich kościołów chrześcijańskich, ale jako język literacki zaczął zanikać w IX w., ustępując arabskiemu, a gdzieś między XIII a XVII w. stopniowo wyszedł z użycia jako język mówiony. Pozostaje jednak faktem, że język egipski, choć obecnie martwy, może się poszczycić historią udokumentowaną przez zabytki pisma na przestrzeni prawie pięciu tysięcy lat.

Ryc. 1.

Podrodzina semicka, czyli kto nam dał alfabet, kodeks karny i święte księgi

Druga historycznie ważna podrodzina to języki semickie. I w tym przypadku mamy do czynienia z językami o bardzo długiej historii. Około roku 2500 p.n.e. w Mezopotamii zaczęto pisać po akadyjsku, czyli w języku, z którego rozwinęły się dialekty asyryjskie i babilońskie. Reprezentował on grupę wschodniosemicką, która wymarła wraz zanikiem języka akadyjskiego w pierwszej połowie I tysiąclecia p.n.e. Niemniej w okresie rozkwitu Asyrii i Babilonu wpływ ich języka i kultury był ogromny na całym Bliskim Wschodzie. Pismo klinowe, przejęte od Sumerów, za pośrednictwem Asyryjczyków  zaadaptowały do własnych potrzeb inne ludy, w tym indoeuropejscy Hetyci i Luwijczycy. Około XIX w. p.n.e. powstały z kolei pierwsze zapisy w języku kananejskim, należącym do grupy północno-zachodnio-semickiej. Wspominałem o nich, omawiając pochodzenie alfabetu, którego dziś używamy. Przypomnę, że Grecy opracowali swój alfabet na podstawie spółgłoskowego pisma fenickiego, a ono z kolei rozwinęło się z pisma kananejskiego, podobnie jak pismo hebrajskie; kananejski był bowiem przodkiem zarówno języka fenickiego, jak i hebrajskiego. Z połowy III tysiąclecia p.n.e. pochodzi kilka linijek zaklęć chroniących przed wężami, zapisanych pismem egipskim w jakimś języku semickim zbliżonym do kananejskiego i włączonych do zbioru znanego jako Teksty Piramid. Do grupy północno-zachodnio-semickiej należy również m.in. język aramejski, wciąż istniejący jako język żywy, z udokumentowaną historią liczącą 3 tys. lat. Klasyczny język hebrajski zanikł w czasach rzymskich jako regularnie używany język mówiony (Żydzi palestyńscy używali na co dzień aramejskiego, który pełnił rolę lingua franca całego Bliskiego Wschodu), ale zachował się w liturgii, a współcześnie został przywrócony do życia jako język państwowy Izraela.

Ryc. 2.

Klasyfikacja pozostałych języków semickich jest trudniejsza. Nie stanowią one jednego kladu językowego (czyli spójnej grupy  pochodzącej od wspólnego przodka i zawierającej wszystkich jego potomków), ale raczej luźny zbiór bocznych odgałęzień, które powstały po oddzieleniu się grupy wschodniosemickiej, ale przed zróżnicowaniem się języków północno-zachodnio-semickich. Ich najważniejszym współcześnie przedstawicielem jest język arabski czy raczej języki arabskie, bo obok języka standardowego, łączącego kulturowo cały świat arabski, istnieje niezliczona różnorodność dialektów regionalnych, często wzajemnie niezrozumiałych, rozciągniętych od Mezopotamii po Mauretanię w konsekwencji podbojów arabskich w VII-VIII w. n.e. Mają one w sumie około 360 mln rodzimych użytkowników, co lokuje arabski w ścisłej czołówce najpowszechniej używanych języków świata. Na początku naszej ery język arabski rozwinął własny system pisma, wywodzący się pośrednio z pisma aramejskiego (a zatem także fenickiego i kananejskiego). Ma ono w ostatecznym rachunku wspólny rodowód nie tylko z pismem hebrajskim, ale także z alfabetem greckim i łacińskim.

Na zakończenie trzeba wspomnieć grupę języków używanych na południu Półwyspu Arabskiego. Wbrew często używanej nazwie „języki południowoarabskie” nie są one dialektami arabskiego i wyodrębniły się już w głębokiej starożytności. Najstarsze teksty w językach z tej grupy, zapisane systemem wzorowanym na piśmie fenickim, pochodzą z końca II tysiąclecia p.n.e. W IX w. p.n.e. zaczęto używać odmiany pisma południowoarabskiego w Afryce, a konkretnie w Etiopii i Erytrei, zasiedlonych częściowo w dalekiej przeszłości przez ludność pochodzącą z południowej Arabii i mówiącą językami semickimi. Klasycznym językiem literackim tej części Afryki od IV w. n.e. był gyyz (geʽez), który wymarł w średniowieczu, ale pozostaje w użyciu jako język liturgiczny. Jego najbliższym żyjącym kuzynem jest tigrinia, używany przez znaczną część ludności Erytrei; dalszym krewnym jest zaś amharski, będący językiem rodzimym dla ok. 30% ponadstumilionowej ludności Etiopii i służący jako jeden z kilku ponadetnicznych języków urzędowych tego kraju. Wszystkich języków semickich z grupy etiopskiej (tigre, dahalik, gurage itd.) jest kilkanaście.

Podrodzina kuszycka, czyli języki, o których rzadko pamiętamy

Kontrast między dotychczas omówionym grupami a podrodziną kuszycką, od początku swojej historii istniejącą w okolicach Rogu Afryki (Półwyspu Somalijskiego) i wzdłuż południowo-zachodniego wybrzeża Morza Czerwonego, jest uderzający. Choć kuszycki język oromo ma w samej Etiopii ok. 36 mln użytkowników, czyli nieco więcej niż amharski, słyszało o nim mniej ludzi, nawet tych, którzy interesują się językami. Być może częściej wspominany jest język somalijski (22 mln użytkowników), ale konia z rzędem temu, kto wie, że należy on do grupy kuszyckiej. Podrodzina ta liczy ogółem ponad czterdzieści języków. Niektóre z nich pozostają słabo poznane. Wewnętrzną klasyfikację języków kuszyckich trudno jest przeprowadzić ze względu na istnienie licznych języków „bazalnych”, niedających się połączyć z innymi w grupy powiązane wspólnym pochodzeniem. Wspominałem w innym wpisie o kuszyckim języku dahalo, używanym w pobliżu ujścia rzeki Tana w Kenii. Jest to jeden z kilku skrajnie rzadkich przypadków języków spoza południowej Afryki, w których używane są mlaski. Dahalo prawdopodobnie przejął je z jakiegoś wymarłego języka „substratowego”. Główną przyczyną, dla której podrodzina kuszycka ma słabszą prasę niż egipska i semicka, jest brak danych historycznych. Najstarsze teksty w językach kuszyckich pochodzą z XVIII w., a nauka zainteresowała się nimi w XIX w. Musimy zatem polegać na porównywaniu języków współczesnych i nie możemy się cofnąć o tysiące lat dzięki analizie dokumentów pisanych.

A szkoda, bo zasięg języków kuszyckich mógł w przeszłości obejmować nawet północną Nubię, a wieloetniczne imperium Kusz nad środkowym Nilem, z którym utrzymywali stosunki i prowadzili wojny starożytni Egipcjanie, składało się przynajmniej częściowo z ludów kuszyckojęzycznych.

Ryc. 3.

Do języków kuszyckich zaliczano także w przeszłości języki omockie – grupę ok. 30–40 języków używanych przez ok. 6 mln ludzi, głównie wzdłuż doliny rzeki Omo w południowo-zachodniej Etiopii. Największy z tych języków to wolaita (2 mln użytkowników). Następnie języki omockie wyodrębniono jako osobną podrodzinę języków afroazjatyckich, a obecnie toczy się dyskusja, czy w ogóle są one afroazjatyckie, czy raczej stanowią osobną, reliktową rodzinę bez wyraźnych powiązań zewnętrznych. Argumenty na rzecz pokrewieństwa z rodziną afroazjatycką są wątłe. Nie jest nawet pewne, czy języki omockie same stanowią grupę jednolitą genetycznie. Ogólnie nie wykazują w przekonującym stopniu diagnostycznych cech afroazjatyckich. Podobnie jak języki kuszyckie, nie mają długiej tradycji literackiej. W formie tekstów udokumentowane są dopiero od XX w.

Podrodzina czadyjska, czyli największa ze wszystkich, choć tylko jeden z jej członków jest szeroko znany

Języki podrodziny czadyjskiej to mniej więcej połowa składu członkowskiego rodziny afroazjatyckiej. Należy do niej 140–200 języków – zależnie od tego, kto i jaką metodą je zlicza (bo nie zawsze jest jasne, czy jakiś etnolekt należy traktować jako samodzielny język, czy jako dialekt). Ich zasięg geograficzny obejmuje głównie północną Nigerię, południowy Niger, południową część Czadu, Republikę Środkowoafrykańską i północny Kamerun. Jak można się spodziewać – biorąc pod uwagę, że mówimy o dużej grupie języków, nie zawsze dokładnie zbadanych – ich klasyfikacja także nastręcza trudności. Udokumentowana historia podrodziny czadyjskiej sięga zaledwie XVII w., kiedy powstały pierwsze teksty w języku hausa, zapisywane pismem arabskim. Hausa to język współcześnie bardzo ważny. Po arabskim stanowi drugi najbardziej rozpowszechniony język Afryki. Ma ok. 50 mln rodzimych użytkowników, a co najmniej ok. 30 mln ludzi używa go regularnie jako języka drugiego, gdyż hausa funkcjonuje jako język kontaktu ponadetnicznego (lingua franca) dużej części Afryki Zachodniej. W Nigerii, której ludność już przekroczyła 200 mln i szybko rośnie, hausa jest jednym z trzech najszerzej używanych języków rdzennych (obok joruba i igbo). Posługuje się nim co czwarty Nigeryjczyk, a trzeba dodać, że mówimy o kraju niesłychanie zróżnicowanym językowo: istnieje tam ponad 500 języków lokalnych zaliczanych do kilku rodzin, nie wspominając o językach izolowanych, opierających się klasyfikacji.

Ryc. 4.

Gdyby historia była sprawiedliwa, językoznawstwo afroazjatyckie opierałoby się w ogromnym stopniu na językach czadyjskich (i to nie tylko na hausa). Niestety dane dostępne dla językoznawców rozłożone są bardzo nierówno i w przypadku języków czadyjskich, podobnie jak kuszyckich, widzimy tylko ich stan współczesny bez możliwości bezpośredniego wglądu w „ciemne tysiąclecia”, które upłynęły od czasu rozpadu wspólnoty afroazjatyckiej. Uprzywilejowane filologicznie języki semickie, a w mniejszym stopniu staroegipski, są – wskutek kaprysów historii – najbardziej prominentnymi przedstawicielami rodziny i głównym źródłem danych w rekonstruowaniu jej dalekiej przeszłości. Trzeba się zatem liczyć z „semitocentrycznym” skrzywieniem rekonstrukcji wskutek przeceniania wagi tych danych.

Podrodzina berberyjska, czyli o czym będzie następny odcinek

Przegląd rodziny afroazjatyckiej zamykamy, okrążając Saharę i docierając do obszarów, na których od tysięcy lat używane są języki berberyjskie. Ponieważ poświęcę im kolejny wpis, wspomnę tu tylko, że przed podbojami arabskimi ludy berberyjskojęzyczne dominowały w śródziemnomorskiej części Afryki i na dużej części Sahary, sięgając od Libii po Mauretanię. Częściowo zostały wyparte przez język arabski, a ich obszar występowania rozpadł się na rozdzielone geograficznie fragmenty. Mimo to nadal mają one 10–15 mln rodzimych użytkowników i odgrywają istotną rolę w krajobrazie językowym Afryki Północnej. Mogą się też poszczycić posiadaniem własnego systemu pisma, którego najstarsze zabytki datowane są na II w. p.n.e. Co prawda interpretacja tych tekstów jest trudna, stąd ich ograniczone znaczenie dla badaczy historii języków berberyjskich, ale pismo berberyjskie przetrwało do dziś. Nie uprzedzajmy jednak faktów: już wkrótce zapoznamy się z Berberami nieco bliżej.

Podsumowanie: hipoteza afroazjatycka, czyli balansowanie na granicy poznania

Skąd właściwie wiemy, że języki egipskie, semickie, kuszyckie, czadyjskie i berberyjskie są z sobą genetycznie spokrewnione? Jak zwykle w językoznawstwie historycznym jest to hipoteza wynikająca z zastosowania metody porównawczej. Porównując słownictwo, formanty słowotwórcze i końcówki odmiany poszukujemy w porównywanych językach regularnych odpowiedniości między formami równoważnymi znaczeniowo lub funkcjonalnie. Metoda ta sprawdziła się znakomicie w przypadku języków indoeuropejskich i działa nieźle w przypadku wielu innych rodzin językowych, a także np. języków semickich rozpatrywanych w oderwaniu od reszty rodziny. Trzeba jednak pamiętać, że już 4,5–5 tys. lat temu, czyli w czasach, z których pochodzą najstarsze teksty egipskie i akadyjskie, oba języki różniły się bardziej niż np. język polski od łaciny. Niewątpliwie miały za sobą kilka tysięcy lat niezależnego rozwoju. Nie sposób określić dokładnie, kiedy istniał język praafroazjatycki, który dał początek dzisiejszym podrodzinom i językom. Różni autorzy datują jego rozpad na 8–12 tysięcy lat temu. Jest to ogromna głębia chronologiczna w porównaniu z wiekiem solidnie zrekonstruowanych prajęzyków np. rodziny indoeuropejskiej lub austronezyjskiej.

Prawdopodobną konsekwencją tego faktu jest niewielka ilość wspólnego słownictwa zachowanego we wszystkich podrodzinach albo chociaż w większości z nich. Odpowiedniości dotyczą raczej np. systemu zaimków osobowych, zbieżności w odmianie rzeczowników i czasowników, rodzajów gramatycznych (męski/żeński), struktury rdzeni leksykalnych (opartej na wzorcu spółgłoskowym determinującym znaczenie) itp. Natomiast ubóstwo materiału słownikowego, który można by było wykorzystać do porównań, oznacza, że trudno jest ustalić regularne odpowiedniości dźwiękowe, co z kolei uniemożliwia dokładną rekonstrukcję słów praafroazjatyckich. Wydaje się, że w przypadku takim jak rodzina afroazjatycka zbliżamy się do granicy stosowalności klasycznej metody porównawczej. Pozwala ona zidentyfikować akurat tyle charakterystycznych cech wspólnych, żeby hipoteza o wspólnym pochodzeniu przekonująco przeważała nad hipotezą zerową (obserwowane podobieństwa są dziełem przypadku, a pokrewieństwo jest iluzoryczne).

Jeśli istniał wspólny prajęzyk, musiał on także być gdzieś zlokalizowany. Wśród specjalistów przeważa pogląd, że tą językową praojczyzną była Afryka Północno-Wschodnia, być może wschodnia część Sahelu, czyli przecinającego Afrykę pasa sawannowego, być może południowy Egipt i północny Sudan. Łatwiej jest postulować migrację jednej z potomnych wspólnot językowych (przodka podrodziny semickiej) do Azji Południowo-Zachodniej niż migrację wszystkich pozostałych podrodzin z Azji do Afryki. Pradawne migracje można rekonstruować, śledząc przepływy genów. Trzeba jednak pamiętać, że obszar, gdzie graniczą z sobą Afryka i Azja, od niepamiętnych czasów był „pasem transmisyjnym” dla populacji migrujących w obie strony. Języki etiopskie (a w czasach późniejszych arabski) są żywym dowodem, że wyszedłszy z Afryki, można do niej wrócić. Ponadto nie ulega wątpliwości, że ekspansja geograficzna języków semickich, czadyjskich czy berberyjskich związana była z wchłanianiem i asymilacją ludów mówiących pierwotnie innymi językami, po których zaginął wszelki ślad (poza ewentualnym wpływem na język, który je wyparł). Z tych wszystkich względów nie można pokrewieństwa języków afroazjatyckich kojarzyć z określonym profilem genetycznym, kolorem skóry lub oczu, kulturą czy stylem życia ludów, które ich używają.

Tak oto rysuje się widok z lotu ptaka na całą rodzinę afroazjatycką, co umożliwi nam w kolejnym odcinku zrozumienie, gdzie na tym tle lokują się ludy i języki berberyjskie.

Opisy ilustracji

Mapa w nagłówku: współczesne rozmieszczenie poszczególnych grup języków afroazjatyckich. Autor: Noahedits. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 4.0).

Ryc. 1.  Kompleks piramid w Gizie, wzniesiony w czasach IV dynastii (Stare Państwo, 2600–2500 p.n.e.). Foto: Ricardo Liberato. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 2.0).
Ryc. 2. Aszurbanipal, król Asyrii, polujący na lwy. Płaskorzeźba z Niniwy (dzisiejszy Irak), 645–635 p.n.e. The British Museum. Foto: Osama Shukir Muhammed Amin. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 4.0).
Ryc. 3. Matka z córką z plemienia Beni-Amer, stanowiącego część ludu Bedża w północno-wschodnim Sudanie. Beni-Amer używają języka kuszyckiego bedża lub semickiego tigre – często obu, a obok nich arabskiego. Foto: PoProstuJoanna. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 4.0).
Ryc. 4. Mężczyźni z ludu Hausa (północna Nigeria) w strojach tradycyjnych. Foto: The Hausa People (domena publiczna).

Różnorodność językowa (4): Nowa Gwinea – mnogość do kwadratu. Supermocarstwo językowe

Wyspa Nowa Gwinea podzielona jest politycznie na Papuę–Nową Gwineę (niepodległe państwo od 1975 r.) i Zachodnią Nową Gwineę, przyłączoną do Indonezji w 1962 r. i obecnie składającą się z sześciu prowincji. Łatwo się pogubić w terminologii, bo wszystkie prowincje indonezyjskie także mają w nazwie słowo Papua. Granica przebiega niemal idealnie wzdłuż południka 141°E z lokalnym wyjątkiem przecinającego południk zakola rzeki Fly. Oczywiście z punktu widzenia geografii naturalnej i językoznawstwa ta polityczna granica jest czysto umowna. Ustanowili ją Holendrzy pod koniec XIX w., oddzielając kontrolowaną przez siebie część wyspy od niemieckiej i brytyjskiej strefy wpływów. Do Papui–Nowej Gwinei należą także liczne duże wyspy, w tym cały Archipelag Bismarcka i Wyspa Bougainville’a (reszta Wysp Salomona jest osobnym państwem). Wyjaśnijmy sobie zatem, że niniejsze wpisy dotyczą wyspy Nowej Gwinei bez względu na podziały polityczne, a w szerszym sensie regionu nowogwinejskiego (wraz z wyspami „satelitarnymi”). W braku lepszego terminu będziemy też posługiwać się nazwą języki papuaskie na określenie wszystkich rdzennych języków regionu nowogwinejskiego, które nie są austronezyjskie ani nie należą do żadnej z rodzin językowych kontynentu australijskiego. Języki takie zachowały się nie tylko na Nowej Gwinei, ale też w niektórych częściach Wallacei (Moluki, Timor, archipelag Alor–Pantar), na wyspach Bismarcka i Salomona, a także śladowo na należących do Australii wyspach w cieśninie Torresa. Oprócz języków papuaskich w regionie nowogwinejskim używane są także liczne języki austronezyjskie, które pojawiły się w tych okolicach 3600 lat temu. Austronezyjczycy skolonizowali mniejsze wyspy i część wybrzeża Nowej Gwinei, ale nie zagłębili się w interior wyspy. W czasach najnowszych do tej mieszanki doszły jeszcze języki kolonialne. Język angielski pozostaje jednym z czterech języków urzędowych Papui–Nowej Gwinei. Spośród pozostałych trzech znamy już tok-pisin (język kreolski o słownictwie zapożyczonym głównie z angielskiego). Drugim jest hiri-motu, skreolizowana odmiana austronezyjskiego języka motu, która rozwinęła się jako lingua franca południowo-wschodniego wybrzeża Nowej Gwinei, zanim jeszcze pojawili się tam Europejczycy. Trzecim jest od kilku lat nowogwinejski język migowy. W Zachodniej Nowej Gwinei językiem urzędowym jest indonezyjski. Należy on do rodziny austronezyjskiej, ale nie jest rodzimym językiem etnicznym, tylko został wprowadzony przez administrację państwową.

Ogólną liczbę rdzennych języków regionu nowogwinejskiego szacuje się na ok. 1000–1200, z czego 20–25% stanowią języki austronezyjskie. Jako jedyne mają one znanych krewnych poza tym obszarem. Nikt nie wie dokładnie, ile jest języków papuaskich; prawdopodobnie 800–900. Ich policzenie utrudnia cały szereg komplikacji: niewystarczająca skala badań terenowych, trudności z ustaleniem w poszczególnych przypadkach, czy mamy do czynienia z pełnoprawnym językiem, czy z dialektem, a także niepewność, który język pozostaje żywy (wiele z nich ma poniżej 100 użytkowników, co naraża je na szybkie wymarcie). Wielojęzyczność jest rozpowszechniona, wskutek czego wspólnoty językowe częściowo nakładają się na siebie.

Językami papuaskimi mówi ogółem 4 mln ludzi (spośród ok. 15 mln mieszkańców regionu). Nie tworzą one spójnej jednostki taksonomicznej (rodziny językowej), bo brak dowodów na ich monofiletyzm (pochodzenie od wspólnego przodka unikatowego dla tej grupy języków). Ustalanie pokrewieństw między nimi jest trudne, bo nie wszystkie są opisane i zbadane w zadowalającym stopniu, a dokumentacja ogromnej większości z nich pochodzi w najlepszym razie z XX w. Wielu nie udokumentowano w ogóle. Są one nieznane badaczom, a jednocześnie zagrożone wyginięciem.  Ponadto dziesiątki tysięcy lat sąsiedzkiego współistnienia doprowadziły do pojawienia się  zestawu cech regionalnych szerzących się dzięki wzajemnym wpływom (transfer poziomy). Języki papuaskie wykazują zatem wiele zbieżności, które nie są odziedziczone od pradawnych przodków, tylko przejęte wtórnie wskutek kontaktów językowych. Trudno się dziwić, że konsensus specjalistów w takich sprawach jak klasyfikacja języków papuaskich jest kruchy i chwiejny.

Według w miarę aktualnego stanu badań języki papuaskie można podzielić na około 100 (± 25) rodzin. Tylko jedna czwarta tej liczby to rodziny obejmujące 5 lub więcej języków. Kilkadziesiąt języków ma status izolowanych, co oznacza, że przy obecnym stanie wiedzy nie jesteśmy w stanie ich zaliczyć do żadnej większej rodziny. Są one zatem rodzinami, do których należy tylko jeden język. Jak zawsze się zdarza w tego typu sytuacjach, liczebność rodzin jest skrajnie nierówna. Jedna z nich, centralno-trans-nowogwinejska (nazwijmy ją dla zwięzłości CTNG), zdecydowanie dominuje. Obejmuje ponad 300 języków, składa się z ok. 10 gałęzi (podrodzin) o liczebności od 5 do ponad 100 języków i jest czwartą lub piątą co do wielkości rodziną językową świata (zależy, kto i jaką metodą liczy). Prawdopodobną praojczyzną języków CTNG była środkowo-wschodnia część Gór Centralnych. Przypuszcza się, że ich ekspansja była związana z opanowaniem uprawy roślin takich jak taro i banany. Oznaczałoby to, że głębia chronologiczna CTNG jest rzędu 7–10 tys. lat, czyli na granicy stosowalności klasycznej metody porównawczej. Nic dziwnego, że rekonstrukcja systemu fonologicznego i słownictwa ich wspólnego przodka jest tylko mglistym zarysem. Języki CTNG szerzyły się przede wszystkim wzdłuż łańcuchów górskich, ale kolonizowały także niziny na południe od Gór Centralnych, wypierając pierwotne języki miejscowej ludności. W rezultacie mniejsze rodziny i języki izolowane, choć obecne w całej Nowej Gwinej, skoncentrowane są przede wszystkim w mniej rozległej, ale częściowo górzystej północnej części wyspy, między Górami Centralnymi a wybrzeżem pacyficznym. Jest to teren trudny, sprzyjający podziałowi ludności na niewielkie, izolowane populacje. Druga co do wielkości rodzina, torricelli (55 języków) również rozlokowana jest wzdłuż gór, tyle że w mniejszym paśmie Gór Torricellego w północno-wschodniej Papui–Nowej Gwinei.

Nowogwinejczyk z ludu Huli. Język huli, zaliczany do rodziny CTNG, ma około 150 tys. użytkowników, świadomych swojej tradycji kulturalnej i starannie ją pielęgnujących, należy zatem do najmniej zagrożonych języków papuaskich. W języku huli liczebniki tworzą system piętnastkowy. Na przykład 225, czyli 15², wyraża się jako 15 × 15 (ngui ngui), Foto: Nomadtales (Licencja CC BY 2.1 au) Źródło: Wikipedia.

Czy naprawdę języki Nowej Gwinei pochodzą od ponad setki pierwotnych przodków? Jest rzeczą raczej pewną, że tych przodków było mniej i że gdybyśmy wiedzieli więcej o przeszłości języków papuaskich, moglibyśmy je sprowadzić do o wiele mniejszej liczby rodzin językowych. Ale nasze klasyfikacje odzwierciedlają i naszą wiedzę, i niewiedzę. Kiedy brakuje nam pełnej informacji, musimy się opierać na tym, co wiemy, a nie posiłkować się wyobraźnią bez oparcia w solidnych danych. Na pociechę mogę zapewnić, że nad poznaniem języków Nowej Gwinei pracują jedni z najlepszych językoznawców, znakomicie przygotowani do pracy terenowej. Specjalizują się w tej dziedzinie zwłaszcza badacze australiscy.

Języki austronezyjskie również dokonywały zapożyczeń z języków papuaskich i same były źródłem zapożyczeń, ale ponieważ są częścią krajobrazu językowego Nowej Gwinei dopiero od kilku tysięcy lat, zachowały szereg cech swoistych. Na przykład typowe języki papuaskie wyraźnie rozróżniają rzeczowniki i czasowniki jako odrębne części mowy, natomiast w językach austronezyjskich ten sam wyraz zwykle może występować w obu funkcjach. Rozróżnienie bezdźwięcznych i dźwięcznych spółgłosek zwartych jest powszechne w językach austronezyjskich, ale rzadkie w papuaskich. Do charakterystycznych cech wielu (choś nie wszystkich) rodzin języków papuaskich należą nierozróżnianie spółgłosek płynnych /r/ i /l/ oraz skrajne ubóstwo lub nawet brak spółgłosek szczelinowych. Są także różnice składniowe: w językach papuaskich czasownik zwykle stoi na końcu zdania, podczas gdy w językach austronezyjskich przeważa szyk podmiot–czasownik–dopełnienie. Jednak przy wszystkich cechach zbieżnych języki papuaskie mogą reprezentować skrajnie różnorodne typy organizacji gramatycznej. Na przykład obok języków izolujących, w których słowa są krótkie i niezłożone morfologicznie, można spotkać języki polisyntetyczne, w których słowo może zawierać kilka rdzeni leksykalnych i afiksy gramatyczne, niosąc informację równoważną zawartości całego zdania. Oczywiście istnieje także całe spektrum typów pośrednich.

Jak widać, różnorodność językowa Nowej Gwinei wynika z bardzo szczególnych, niepowtarzalnych warunków ekologicznych. Nie ma na świecie drugiej wyspy o podobnej wielkości, której kilkumilionowa ludność żyłaby we względnej izolacji od reszty świata przez dziesiątki tysięcy lat w warunkach utrudniających migrację i sprzyjających rozdrobnieniu społeczności. Kontynent australijski można uznać za jeszcze bardziej izolowany; był on ponadto połączony z Nową Gwineą przez większą część prehistorii od czasu zasiedlenia Sahulu przez nasz gatunek. A jednak sytuacja językowa Australii i Tasmanii przebiegała inaczej. W czasie pierwszego kontaktu z Europejczykami języków australijskich mogło być nieco ponad 300; trzy czwarte z nich należało do rodziny pama-nyungańskiej (która z zagadkowych powodów rozprzestrzeniła się w holocenie na niemal całą Australię), ale oprócz niej można wyróżnić dwadzieścia kilka reliktowych mniejszych rodzin i języków izolowanych. To spora różnorodność, ale wielokrotnie mniejsza od nowogwinejskiej. Także liczba rdzennej ludności Nowej Gwinei była kilka razy większa niż w Australii. A przecież Australia jest około 10 razy większa od Nowej Gwinei. Australijczycy pozostali łowcami-zbieraczami i nigdy nie rozwinęli uprawy roślin, choć mieli też własne imponujące osiągnięcia kulturalne. Z całą pewnością geografia, klimat i przyroda obu obszarów odegrały kluczową rolę w powstaniu tak dramatycznych różnic. I na pewno potrzebne są dalsze interdyscyplinarne badania, żeby je wyjaśnić.

Lektura uzupełniająca

Mapa języków Nowej Gwinei (część projektu TransNewGuinea.org pod egidą Australian National University)

http://transnewguinea.org/maps/language/

Porozmawiajmy o języku (6): Rodziny, różnorodność i nierówności

Rodzina językowa to grupa języków, których wzajemne pokrewieństwo potrafimy wykazać z dużą dozą pewności, stosując metody opisane w poprzednim odcinku tej serii. Zwykle rezerwujemy określenie „rodzina” dla maksymalnej grupy tego typu. Jeśli nie zaliczamy danego języka np. do rodziny kartwelskiej, to znaczy, że mimo usilnych starań nie potrafimy przekonująco wykazać, że między nim a językami tej rodziny istnieją głębokie związki świadczące o ich wspólnym pochodzeniu i nie dające się wyjaśnić np. zapożyczeniami albo zbiegiem okoliczności.

Drzewo rodowe kartwelskiej rodziny językowej.

Rodzina kartwelska jest nieduża: składa się współcześnie tylko z czterech języków używanych na południowym Kaukazie. Strukturę ich pokrewieństwa ilustruje „drzewo rodowe” narysowane powyżej. Prócz wierzchołków drzewa odpowiadających czterem żyjącym językom widzimy węzeł A odpowiadający ich hipotetycznemu ostatniemu wspólnemu przodkowi (językowi prakartwelskiemu) i dwa inne węzły, B i C, odpowiadające ostatnim wspólnym przodkom niektórych z nich. Węzeł B to przodek trzech języków łączonych w tzw. grupę kartozańską. Węzeł C  to z kolei przodek blisko z sobą spokrewnionych języków zańskich (megrelskiego i lazyjskiego).

Szacuje się, że linia rozwojowa języka swańskiego oddzieliła się od przodka języków kartozańskich ok. 4 tys. lat temu, język gruziński odłączył się od grupy zańskiej ok. VIII w. p.n.e., a rozpad języka (pra)zańskiego na megrelski i lazyjski zakończył się mniej więcej 500 lat temu. Te daty są obarczone dużą niepewnością, ale dla językoznawców ważna jest sama struktura drzewa rodowego, umożliwiająca klasyfikację języków na podstawie wspólnego pochodzenia, i kolejność wyodrębniania się jego gałęzi. Zakładając, że historyczne podziały w ramach rodziny językowej są z reguły binarne (jeden język dzieli się na dwa języki potomne), dla 4 języków istnieje 15 możliwych schematów pokrewieństwa (bez tego założenia byłoby ich 26). Ten, który badacze języków kartwelskich uznali za poprawny i odzwierciedlający ich rzeczywistą ewolucję, najlepiej tłumaczy obserwowane cechy języków potomnych, a zwłaszcza unikatowe wspólne innowacje przedstawicieli mniejszych grup.

Na całej Ziemi istnieje obecnie ok. 7 tys. języków. Liczba rodzin, na które je dzielimy, może się wydawać szokująca: jest ich prawie 400. Oznacza to, że jedna rodzina obejmuje średnio ok. 18 języków. Jednak rozkład liczebności rodzin jest skrajnie nierówny. Jedynie ok. 40 rodzin (10% ogólnej liczby) ma rozmiary powyżej średniej. Spośród pozostałych 90% połowa, czyli mniej więcej 180 rodzin, liczy sobie tylko jednego członka, którego przy obecnym stanie wiedzy nie jesteśmy w stanie połączyć z innymi w większą grupę. W Europie jedynym współczesnym przykładem tak skrajnie zredukowanej rodziny (czyli języka izolowanego) jest baskijski, ale jeszcze w okresie rzymskim takich reliktów (maleńkich rodzin liczących 1–3 członków) było więcej. W samej starożytnej Italii było ich kilka, w tym język etruski. Ich użytkownicy zostali jednak zdominowani przez rosnącą potęgę Rzymu i ulegli wpływowi łaciny. Tymczasem w górach Kaukazu przetrwały do naszych czasów aż trzy endemiczne rodziny (w sumie ok. 40 języków). Oprócz zaprezentowanej wyżej kartwelskiej są to rodziny nach-dagestańska (należy do niej np. język czeczeński) i abchasko-adygejska (np. język abchaski). Taka różnorodność jest charakterystyczna dla regionów trudno dostępnych, omijanych przez wielkie migracje, dzięki którym niektóre rodziny językowe szerzą się kosztem innych.

Na drugim krańcu dysproporcji mamy rodziny gigantyczne. Dwie z nich mają po ponad 1000 członków. Największa na świecie jest rodzina atlantycko-kongijska w Afryce (jednym z jej odgałęzień są szeroko rozprzestrzenione języki bantu). Druga z kolei jest rodzina austronezyjska, zajmująca wyspy Azji Południowo-Wschodniej, w tym Tajwan, Archipelag Malajski, wybrzeża Nowej Gwinei, wyspy Oceanii od Nowej Zelandii po Hawaje, a także Madagaskar na Oceanie Indyjskim. Ten nieprawdopodobny zasięg i wewnętrzna różnorodność to konsekwencja umiejętności żeglarskich Austronezyjczyków i ich niechęci do zasiedlania kontynentów. Dzięki temu stworzyli niezliczone populacje wyspiarskie, rozwijające własne języki.

Siedem rodzin obejmuje więcej niż 100, ale mniej niż 1000 języków. Na trzecim miejscu na świecie lokuje się rodzina indoeuropejska. Należy do niej większość języków Europy (w tym polski), ale warto pamiętać, że największą gałęzią w jej drzewie rodowym są języki indoirańskie, używane głównie w Indiach i w Azji Południowo-Zachodniej. Jest ich ok. 320 czyli ponad dwie trzecie obecnego składu rodziny. Dalej mamy rodzinę chińsko-tybetańską, afroazjatycką (w tym języki semickie, staroegipski, berberyjski i hausa, ale także wiele mniej znanych języków północnej Afryki), centralno-trans-nowogwinejską, pama-nyungańską (w Australii), oto-mangueską (w Meksyku) i austroazjatycką (należą do niej języki takie jak wietnamski i khmerski). Nazwy niektórych z tych rodzin nawet nie obiły się o uszy laikom, a przecież należą one wszystkie do największych na Ziemi. Rodzin o liczebności między 20 a 100 języków jest około trzydziestu.

Wskutek ekspansji języków indoeuropejskich pod koniec neolitu i na początku epoki brązu, a następnie kolejnych przypadków rozprzestrzeniania się języków tworzących mniejsze odgałęzienia rodziny indoeuropejskiej (zwłaszcza łaciny przed podziałem na języki romańskie, języków germańskich, a następnie słowiańskich), różnorodność językowa Europy uległa poważnemu zubożeniu. Są jednak miejsca na Ziemi, gdzie warunki geograficzno-przyrodnicze sprzyjały zachowaniu zróżnicowania. Tam krajobraz językowy wygląda zupełnie inaczej. Nowa Gwinea, wyspa 2,5 raza większa od Polski, jest ojczyzną ok. 800 języków należących do kilkudziesięciu rodzin (w tym wielu pojedynczych języków izolowanych). Jest to więcej niż 10% różnorodności językowej świata, a przy tym – z wyjątkiem rodziny austronezyjskiej, która skolonizowała północne i wschodnie wybrzeża wyspy – cała reszta to rdzenne rodziny endemiczne, niespotykane nigdzie indziej.

Oczywiście rozdrobnienie światowej puli języków na wiele małych rodzin i języków „bez przydziału” to częściowo wynik naszej ograniczonej wiedzy. Wiele języków nie doczekało się jeszcze bliższego zbadania; nie znamy także ich historii, bo nigdy nie miały formy pisanej. Ale co do zasady rozkład wielkości rodzin nie zmieniłby się znacząco, nawet gdybyśmy, dysponując dokładniejszą wiedzą, posklejali część z nich w nieco większe grupy sprowadzalne do wspólnego przodka. Wynika to ze skrajnie nierównomiernej skali sukcesu ewolucyjnego różnych linii rodowych, zależnej od splotu wielkiej liczby okoliczności losowych. Podobnie w ramach jednej rodziny istnieją zazwyczaj wielkie, średnie i maleńkie odgałęzienia drzewa rodowego. Również liczba użytkowników poszczególnych języków waha się w ogromnym zakresie. Połowa języków na Ziemi ma mniej niż 6 tys. użytkowników, ale jest i kilka takich, które są używane przez setki milionów ludzi jako pierwszy język przyswojony w dzieciństwie.

Podobne nierówności są powszechne w ewolucji biologicznej. W ramach tej samej gromady ssaków wyróżniamy grupy w randze rzędów, połączone bliższym pokrewieństwem. Trzy największe z nich – gryzonie, nietoperze i ryjówkokształtne – obejmują łącznie 70% gatunków ssaków. Samych gryzoni znamy prawie 2300 gatunków. Tymczasem rząd rurkozębnych (Tubulidentata) obejmuje tylko jeden żyjący gatunek (mrównika), rząd latawców (Dermoptera) – dwa gatunki, a rząd trąbowców (Proboscidea) – trzy gatunki współczesnych słoni. Oczywiście są i rzędy całkowicie wymarłe. Także wiele rodzin językowych znamy jedynie w postaci „kopalnej”, jako zbiory zachowanych tekstów. Sumeryjski, bardzo ważny historycznie jako jeden z dwóch języków najdawniej udokumentowanych w postaci pisanej, jest jednocześnie izolowany i wymarły. Nie ma żadnych zidentyfikowanych kuzynów i nie pozostawił po sobie języków potomnych.

Mrównik (Orycteropus afer), jedyny żyjący przedstawiciel rzędu rurkozębnych. Języki izolowane są równie ciekawe i godne ochrony jak mrówniki. (Foto: ogród zoologiczny w Chester, Wielka Brytania. Źródło).

Ale o ssakach wiemy przynajmniej tyle, że mimo nieuniknionych dysproporcji w ich taksonomii, wynikających z asymetrycznej struktury drzewa rodowego, wszystkie one wywodzą się od jednego wspólnego przodka. Czy możemy to samo powiedzieć o obecnie istniejących językach? Temu pytaniu będzie poświęcony kolejny odcinek serii.

Pomoc naukowa

Wielka baza danych o językach (zwłaszcza mało znanych) i rodzinach językowych całego świata

https://glottolog.org/