Entomologia i etymologia. Część 4: Mrówka

Inne wpisy z tej serii
Część 1: Szerszeń
Część 2: Pszczoła
Część 3: Osa

Wstęp: o mrówkach ogólnie

W odróżnieniu od os, mrówki (prawie 14 tys. opisanych gatunków i licho wie ile czekających na odkrycie) są grupą przyzwoitą zarówno z punktu widzenia etymologii, jak i entomologii. Są łatwo rozpoznawalne nawet dla niespecjalisty, choć zdarzają się inne owady, a nawet pająki tak upodobnione do mrówek wskutek mimikry, że mogą zmylić laika. Podobnie jak poprzednio omawiane owady (szerszenie, pszczoły i osy) mrówki są eusocjalne: tworzą kolonie (od kilkuset to kilkuset milionów osobników) podzielone na kasty: niewielka część samic zajmuje się reprodukcją, a pozostałe współpracują w utrzymaniu całej kolonii i opiece nad potomstwem. Wiele mrówek tworzy mrowiska, czyli kopce, pod którymi ukryty jest system komór i korytarzy.

Mrówki (rodzina Formicidae) tworzą dobrze zdefiniowany klad, czyli grupę gatunków wywodzącą się od ostatniego wspólnego przodka i obejmującą wszystkich jego potomków. Klad ten oddzielił się od od nadrodziny Apoidea (do której należą osy i pszczoły) ponad 100 mln lat temu, a szczególną karierę zrobił po wymarciu wielkich dinozaurów, dobrze odnajdując się w zmienionych warunkach życia na Ziemi. Mrówki żyją na niemal wszystkich lądach z wyjątkiem regionów o skrajnie niegościnnym klimacie, jak współczesna Antarktyda i Grenlandia (aczkolwiek w dalekiej przeszłości żyły i tam) oraz niektórych odległych wysp oceanicznych, jak Hawaje, Wyspa Wielkanocna czy Święta Helena.

Ryc. 1.

Ponieważ mrówki są łatwo rozpoznawalne, niezmiernie liczne (na każdego człowieka na Ziemi przypada średnio ok. 3 mln mrówek) i często wchodzą człowiekowi w drogę, większość języków posiada przynajmniej słowo oznaczające ogólnie ‘mrówkę’ (jeśli nie ich charakterystyczne gatunki). Szczególną różnorodność mrówek spotykamy np. w Amazonii, Afryce Centralnej, na Madagaskarze, w Indochinach, na wyspach Indonezji, na Nowej Gwinei i w Australii, ale i Polska nie ma się czego wstydzić: jak dotąd doliczono się u nas około setki rodzimych gatunków. To trzy razy mniej niż w Hiszpanii i dziesięć razy mniej niż w Queenslandzie, ale i tak niemało jak na naszą szerokość geograficzną.

Ponieważ mrówki są liczne i zauważalne także na całym obszarze, gdzie kształtowała się indoeuropejska rodzina językowa, byłoby dziwne, gdyby ludy mówiące językami indoeuropejskimi nie znały dobrze mrówek i nie potrzebowały od najdawniejszych czasów słów na ich określenie. Językoznawstwo potwierdza słuszność tego domniemania.

Mrówka polska i słowiańska (z przestawką płynnych i pełnogłosem)

Tym razem zacznijmy od polskiego wyrazu mrówka. Każdy chyba rozumie, że składa się on z zasadniczej części, czyli morfemu mrow- (widocznego też w słowach mrowisko, mrowić itd.), do którego dodano końcówkę zdrabniającą -ka (wymiana o na ó jest ubocznym skutkiem tej operacji). Takie samo -ro- pojawia się w łużyckich nazwach mrówki (np. w górnołużyckim mrowja), natomiast w grupie czesko-słowackiej i w językach południowosłowiańskich spotykamy zamiast niego -ra- (np. w słowackim mravec albo bułgarskim mravka). Taka odpowiedniość jest charakterystyczna dla słów, które w języku prasłowiańskim zawierały grupę *-or- przed spółgłoską, w tym przypadku *morv-. Już po rozpadzie języka prasłowiańskiego na lokalne grupy dialektów próbowały one na różne sposoby pozbyć się spółgłoski stojącej na końcu sylaby. Jedną ze strategii była tzw. przestawka płynnych (czyli spółgłosek *r i *l; jeden z przykładów omawiałem tutaj). W tym przypadku samogłoska i [r] zamieniały się miejscami. W polskim i w grupie łużyckiej wyszło z tego *mrov-, a w czeskim, słowacki i na południu Słowiańszczyzny samogłoska zmieniała przy tym barwę, czego rezultatem było *mrav-.

Co ciekawe, na północno-zachodnich krańcach świata Słowian, u Połabian i Pomorzan, zdarzało się utrzymanie form bez przestawki, stąd połabskie morwĕ i archaiczne kaszubskie marwa. Podobnie wyglądały dzieje np. wyrazu *gordъ: mamy polskie słowo gród, dolnołużyckie grod, czeskie i słowackie hrad, południowosłowiańskie grad, ale połabskie gord i pomorskie oraz archaiczne kaszubskie gard (jak w starych nazwach miast na Pomorzu).

W grupie wschodniosłowiańskiej (biorąc pod uwagę rosyjskie górod czy ukraińskie hórod), powinniśmy się spodziewać zmiany *morv- > *morov-, czyli wstawienia dodatkowej kopii samogłoski (o tej samej barwie) pomiędzy *r a następującą po nim spółgłoskę. Taki rozwój, alternatywny wobec przestawki, nazywamy pełnogłosem. Faktycznie w tekstach staro-wschodnio-słowiańskich spotykamy oczekiwane formy typu morov-, ale już około XVI w. zaczyna dominować rozwój nieregularny: morav-, a następnie murav-, jak we współczesnym rosyjskim muravéj z prasłowiańskiego *morvьjь. Narzuca się podejrzenie, że etymologia ludowa zinterpretowała mrówkę jako owada żyjącego w murawie i odpowiednio przekręciła jego nazwę.

Podsumujmy: słowiańskie nazwy mrówki pochodzą od niezmiennej podstawy *morv-, do której dodawano najróżniejsze sufiksy zaliczające wyraz do określonego typu deklinacyjnego, wyrażające rodzaj gramatyczny, a także nacechowanie uczuciowe. Do najpospolitszych należą żeńskie *morva, *morvja, *morvъka, *morvica oraz męskie *morvъ, *morvь, *morvьcь, *morvьjь, *morvjь, *morvenьcь itd. – lista jest długa. Spotykamy także typowe przekształcenia hipokorystyczne (zdrabniające lub zgrubiające) jak w skróconych imionach własnych, np. ukraińskie i białoruskie muráxa, muráška. Do tego dochodzą liczne słowa pochodne, jak rzeczownik zbiorowy *morvьje ‘mrowie’, czasownik *morviti (sę) ‘mrowić (się)’ albo określenie gniazda mrówek: *morvišče (z zachodniosłowiańskim wariantem *morvisko). Mrówki miały w językach słowiańskich życie nader bogate. W polszczyźnie jeszcze w XVI w. oprócz słowa mrówka były w użyciu i inne warianty, jak mrowiec czy mrówczyca.

Nietypowe mrówki bałtyjskie

Wobec sytuacji słowiańskiej, którą można by było określić jako różnorodność w jedności (wiele słów tworzonych od tej samej podstawy), uderza niejasność nazw mrówki w językach bałtyjskich. Mamy litewskie skruzdė, skruzdėlė obok łotewskiego skudra (gwarowo także skudrs ze zmianą rodzaju z żeńskiego na męski). Na temat ich pochodzenia istnieje kilka hipotez, ale Bogiem a prawdą nie mamy nawet pewności, czy chodzi tu o słowa różnego pochodzenia, czy o osobliwą metatezę na odległość: *skudr-/*skrud- (do której dochodzi jako dodatkowa komplikacja nieregularna, ale zdarzająca się w językach litewskich oboczność d/zd). Ponieważ w języku starolitewskim przymiotnik skudrus oznaczał ‘ostry’ (później także ‘szybki, zwinny’), a skriaudus – ‘kruchy, łamliwy’, a zarazem ‘przykry’, etymolodzy mają tu duże pole dla popisów wyobraźni, ale żadnych solidnych punktów zaczepienia. Nie jest jasne, czy litewska nazwa gza owczego (Oestrus ovis), merva lub marva, jest dawną nazwą mrówki przeniesioną na innego „owada gryzącego”. Staropruskie określenie mrówki, zapisane tylko raz jako saugis, także opiera się analizom; być może jest zniekształconym zapisem hipotetycznego *zangis ‘owad chodzący’ (por. litewskie žengti ‘iść, kroczyć, przejść’, žangyti ‘chodzić’). Żadna z bałtyjskich nazw mrówki nie pojawia się w innych grupach językowych.

Mrówki klasyczne – łacińskie i greckie

Po łacinie mrówka nazywa się formīca. Nazwa ta, wydawałoby się, nie ma wiele wspólnego ze słowiańskim *morv-, ale spójrzmy jeszcze na nazwy starogreckie. Najczęściej spotykana z nich to múrmēks (w dialekcie doryckim múrmāks). W takiej pozycji u (w starszej i regionalnej grece wymawiane jako [u], w dialekcie jońsko-attyckim w epoce klasycznej jako [y) jest zwykle wynikiem działania tzw. prawa Cowgilla: *o > *u między spółgłoską wargową lub wargowo-tylnojęzykową a spółgłoską płynną lub nosową (w dowolnej kolejności). A zatem murm- < *morm-. Inne formy spotykane w źródłach starogreckich to múrmos, búrmāks, bormāks oraz hórmikās (z wcześniejszego *wormikās). Generalnie nazwy greckie pochodzą od *morm-, ale zdarza się też nieregularne odpodobnienie: *borm- lub *worm- (pierwsza spółgłoska pozostaje wargowa, traci tylko nosowość). Nawiasem mówiąc, od greckiej nazwy mrówki wziął się element myrmeko- w słownictwie naukowym. Na przykład myrmekologia to „mrówkoznawstwo” (dział entomologii), myrmekofobia to irracjonalna obawa przed mrówkami, a Myrmecophaga to nazwa rodzajowa mrówkojada wielkiego.

A teraz porównajmy (ignorując przyrostki, które jak zwykle są różnorodne) słowiańskie *morv-, greckie *morm- i łacińskie form-. Forma grecka wygląda jak brakujące ogniwo między słowiańską a łacińską: od każdej z nich różni się tylko jednym segmentem. Co więcej, greckie formy dialektalne sugerują, co się stało. Łacińskie [f] na początku wyrazu jest między innymi wynikiem rozwoju dźwięcznego przydechowego *, które w epoce praitalskiej zmieniło się w szczelinowe *β. W pozycji nagłosowej ubezdźwięczniło się ono bardzo wcześnie, dając *f. O ile bezpośrednia zmiana *m w *f jest mało prawdopodobna (kilka cech artykulacyjnych spółgłoski musiałoby się zmienić jednocześnie), to *morm- > *bʰorm- jest do pomyślenia, a *morm- > *βorm- jest wręcz wysoce prawdopodobne i ma analogie w dialektach greckich.

Najoszczędniejsze wyjaśnienie faktów greckich i łacińskich jest więc takie, że w obu językach nazwy mrówki pochodzą od *morm-, przy czym w rozwoju łaciny wcześnie zaszła dysymilacja: *morm- > *βorm- > *form-. A zatem mamy dwie podobne do siebie, konkurencyjne nazwy ‘mrówki’: *morw- (starsza wersja formy słowiańskiej) i *morm- (forma wyjściowa dla greki i łaciny). Jeśli są z sobą spokrewnione, czyli pochodzą od wspólnego przodka, to najpewniej jedna z nich reprezentuje stan pierwotny, a druga jest „mrówką zmutowaną”. Czyli albo w dalekiej przeszłości greki i łaciny zaszła asymilacja *morw- > *morm-, albo w dalekiej przeszłości języków słowiańskich zaszła dysymilacja *morm- > *morw-. Jak dociec, która forma jest pierwotna? Przede wszystkim warto się przyjrzeć innym językom.

Ryc. 2.

Krótko o mrówce celtyckiej

Z grupą italską, do której należy łacina, blisko spokrewnione są języki celtyckie. Staroirlandzkie moirb, średniowalijskie myr i bretońskie merien (forma liczby mnogiej) kontynuują praceltyckie *morwi-.1 Dane celtyckie zgadzają się zatem ze słowiańskimi, ale nie z łacińskimi (wbrew pokrewieństwu). Nadal nie rozstrzyga to całkiem naszego problemu, bo jeśli formą pierwotną było *morm-, to w językach słowiańskich i celtyckich niezależnie zaszła zmiana w *morw-, a jeśli pierwotne było *morw-, to w liniach rodowych łaciny i greki niezależnie zaszła zmiana w *morm-. Prawdopodobieństwo zajścia jednej czy drugiej z tych zmian jest porównywalne, choć zapewne nie identyczne, dlatego zebrane dotąd dane nie mają jeszcze mocy dowodowej. Musimy szukać dalej.

Ant, Emmet, Pismire & Co., czyli godne uwagi mrówki germańskie

Przyjrzyjmy się teraz innej indoeuropejskiej grupie językowej, która w starożytności lokowała się na mapie Europy między Celtami a Słowianami. Języki zachodniogermańskie mają własne określenie mrówki na tyle ciekawe, że choć nie ma znaczenia dla rekonstrukcji indoeuropejskiej, poświęcę mu kilka zdań. Jest to rzeczownik rodzaju żeńskiego rekonstruowany jako *āmaitijōn-, prawdopodobnie złożenie, którego drugi element był spokrewniony z czasownikiem *mait-a/i- ‘ciąć’. Nie musimy się zajmować bliżej jego pochodzeniem, ale spójrzmy, co się z nim stało w języku angielskim. W języku staroangielskim mamy ǣmete (l. mn. ǣmetan), pisane też z podwójnym -tt-.

Dalszy rozwój poszedł dwiema równoległym drogami. U części mówiących językiem staroangielskim dość wcześnie zanikła nieakcentowana samogłoska sylaby wewnętrznej: ǣmete > ǣmte. Ponieważ w sylabach zamkniętych (zakończonych na spółgłoskę) samogłoski wykazywały silną tendencję do ulegania skróceniu, ǣmte przekształciło się w æmte, a następnie w średnioangielskie amte. Nieporęczna artykulacyjnie grupa [mt] była „wygładzana” na różne sposoby, dając formy typu ampte lub ante, konkurujące z amte. Około XV w. zaczęła dominować forma ant, która utrwaliła się w angielszczyźnie głównego nurtu i istnieje do dzisiaj.

Drugą drogą poszły formy, w których samogłoska drugiej sylaby nie zanikła. Początkowe ǣ zmieniło się z czasem w nieco bardziej zamknięte ē. Następnie zaszedł kolejny proces: skracanie samogłosek akcentowanych w słowach trójsylabowych: ēmete > emete. Po zaniku końcowego -e od XV w. utrwaliła się pisownia emmet. Jest to druga angielska nazwa mrówki, od XIX w. odczuwana jako regionalna, archaiczna lub poetycka, ale bynajmniej nie zapomniana. W Kornwalii emmets (pisane też emmits) funkcjonuje od mniej więcej pół wieku jako pejoratywne lub żartobliwe określenie masowej plagi turystów czy letników (por. polskie stonka w tym samym znaczeniu). Ogólnoniemieckim odpowiednikiem ant/emmet jest Ameise ‘mrówka’ (ze staro-wysoko-niemieckiego āmeiza), które dawniej posiadało także wariant skrócony Emse (patrz też gwarowe niderlandzkie emt, empt)

Na tym jednak nie koniec. Istnieje jeszcze jedno, najmniej znane angielskie słowo oznaczające mrówkę: pismire (udokumentowane od XIV w. i posiadające także odpowiedniki niemieckie i niderlandzkie). Pierwsza sylaba to nic innego jak słowo  piss ‘siki, mocz’ (zapożyczone ze starofrancuskiego). Druga sylaba to średnioangielskie słowo mīre ‘mrówka’. Nie jest ono bezpośrednio poświadczone w staroangielskim (gdyby było, to powinno brzmieć *mīere/*mȳre), ale słowa pokrewne występują w kontynentalnych językach zachodniogermańskich (zob. zwłaszcza niderlandzkie mier, l.mn. mieren). Przede wszystkim jednak słowo to przetrwało w językach skandynawskich: szwedzkie myra, duńskie myre. Znamy je także śladowo z wymarłej grupy wschodniogermańskiej. W XVI w. dyplomata flamandzki Ogier Ghislain de Busbecq zanotował około setki słów przekazanych mu przez dwóch informatorów z Krymu, gdzie istniał jeszcze (choć był na skraju wymarcia) ostatni zachowany dialekt języka gockiego. Na liście de Busbecqa znajdujemy słowo miera ‘mrówka’. Słownictwo krymskogockie zostało zapisane w formie zniekształconej przez ułomny przekaz, ale nie ulega wątpliwości, że mamy tu germańską nazwę mrówki rekonstruowalną jako *miurijōn-.

Drugi wariant tej nazwy, tym razem w rodzaju męskim, *mauraz, spotykamy w staroislandzkim maurr oraz w norweskim i współczesnym islandzkim maur. Gdyby się cofnąć się do epoki przedpragermańskiej, odpowiednie prototypy powinny brzmieć *mewrī (rodzaj żeński), *mowro- (rodzaj męski). Podobieństwo do wariantów słowiańskich i celtyckich jest uderzające. Formy germańskie nie bardzo mogły powstać z *morm-, natomiast łatwo je wyprowadzić z *morw-, postulując przestawkę elementów grupy spółgłoskowej: *morwo- > *mowro-.2 Jest tu jednak pewien nowy element: wymiana samogłosek *e/*o. Jej niepewnym przykładem jest wspomniane wyżej litewskie merva ‘giez owczy’, ale fakty germańskie są solidne i wskazują na zachowaną cechę archaiczną (opisaną dokładniej tutaj). Przede wszystkim jednak dane germańskie, w połączeniu z resztą dowodów rzeczowych, świadczą na korzyść chronologicznego pierwszeństwa wariantu *morw- w stosunku do *morm-.

Jak to tradycyjnie bywa z żądłówkami, słowo germańskie (w wariancie *miurijōn-) zostało zapożyczone przez języki bałtycko-fińskie – stąd fińskie muurahainen ‘mrówka’. Zastąpiło ono prauralskie słowo *kuńśe, które przetrwało w fińskim tylko w swoim alternatywnym znaczeniu ‘mocz’ (fińskie kusi). Pojawia się tu znowu skojarzenie mrówek z moczem, widoczne także w przypadku pismire. Skąd się ono wzięło? Niewątpliwie zainspirował je ostry, „wiercący w nosie” zapach kwasu mrówkowego (HCOOH), wystrzykiwanego przez mrówki z podrodziny Formicinae w celach obronnych (produkują go ich przekształcone gruczoły jadowe). Wystarczy położyć na mrowisku chusteczkę, a po pewnym czasie zabrać ją, ostrożnie otrząsnąć z mrówek i powąchać, żeby zrozumieć, o co chodzi.

Ryc. 3.

Mrówki indoirańskie

Kolejnym świadkiem jest grupa irańska, w której mamy praformę *marwiš (najprawdopodobniej reprezentującą *morwi-, choć nie da się wykluczyć *merwi-, gdyż indoirańskie *a może być refleksem dowolnej samogłoski otwartej lub półotwartej). Takie jest żródło awestyjskiego maoiriš, średnioperskiego mōr (współczesne perskie murče zawiera ten sam element z dpodanym formantem zdrabniającym) i wielu innych słów irańskich.

Natomiast w językach indoaryjskich, a także nurystańskich, widzimy formy niby dobrze znajome, ale z zupełnie unikatową permutacją spółgłosek: staroindyjskie vamrá- (rodzaj męski), vamrī́ (rodzaj żeński), vamraká- (zdrobnienie). Innym staroindyjskim wariantem jest valmī́ka. Języki indoaryjskie pomieszały praindoeuropejskie *r i *l, więc mamy tu najprawdopodobniej refleks wcześniejszego *varm-. Rozwój indoaryjski jest na tyle swoisty, że stan prairański (*marw-) można uznać za pierwotny, a dla indoaryjskich przyjąć zmiany metatetyczne: *marw- > *warm- > *wamr- (poświadczone jako valm-/vamr-). Z kolei formy nurystańskie sprowadzają się do *wramī-, gdzie też należy założyć *warm- jako formę przejściową.3

Skąd taka powszechność przestawek w słowie ‘mrówka’? Otóż zawiera ono aż trzy spółgłoski z grupy sonornych (nosową, płynną i półsamogłoskę), które wykazują wręcz legendarną skłonność do ulegania zakłóceniom artykulacyjnym: metatezie, upodobnieniu i odpodobnieniu. Takie ich nagromadzenie w jednym słowie wręcz zachęca do potknięć w wymowie, które, jeśli zdarzają się często, mogą się utrwalić w języku, wypierając formę pierwotną.

Krzyżówka mrówki z robakiem

W jednym z wcześniejszych wpisów przedstawiałem dzieje praindoeropejskiego słowa „robak” (*kʷr̥mi-), które w językach italskich i germańskich przekształciło się nieregularnie w *wr̥mi-, a w językach słowiańskich wytworzyło wariant *čьrvь (polskie czerw) obok dawniejszego *čьrmь. Niewykluczone, że we wszystkich tych przypadkach odegrała jakąś rolę kontaminacja: nazwy drobnych bezkręgowców zawierające *morw- i *kʷr̥m- (sekwencje głosek podobnych fonetycznie) wpływały na siebie nawzajem. Możliwe, że *wr̥mis odwzajemniło się mrówkom, inspirując praitalską zmianę *morwī- > *mormī- > formīca. Ta sieć oddziaływań, połączona z naturalną skłonnością słowa ‘mrówka’ do deformacji szkieletu spółgłoskowego – [m–r­–w] : [m–r–m] : [w–r–m] : [m–w–r] : [w–m–r] – wyprodukowała takie bogactwo wariantów, że po kilku tysiącach lat nie da się odtworzyć wszystkich szczegółów. Jedno jest pewne: indoeuropejskie określenie mrówki ewoluowało równie dynamicznie jak owady, do których się odnosiło.

Hipoteza końcowa

Widoczna przynajmniej w językach germańskich alternacja *maur-/*meur- < *morw-/*merw- byłaby zrozumiała, gdyby u jej podłoża istniało coś w rodzaju rzeczownika z odmianą wymagającą wymiany samogłosek: *moru/*meru- (analogicznie np. do *doru/*deru- ‘drzewo, drewno’). Na tej podstawie dobrze znane procesy słowotwórcze mogłyby generować nazwy mrówki takie jak *merw-o-s, *morw-o-s, *morw-i-s i feminatywne *merw-ih₂ (później także morw-ah₂). Co mógł oznaczać ten pierwotny rzeczownik? Być może coś w rodzaju ‘kopiec, sterta’, co umożliwiłoby powiązanie nazwy mrówki ze słowiańskim *mьrva ‘stos odpadków, trocin, słomy, plew, nawozu’ (ze starszego *mr̥w-ah₂) > polskie mierzwa ‘ściółka dla bydła, obornik’ i tłumaczyłoby nazwę mrówki jako mieszkańca lub budowniczego kopców. Jesteśmy niestety zdani na spekulację, bo zaproponowana tu podstawa słowotwórcza nie jest nigdzie poświadczona bezpośrednio. Dobrze jest jednak mieć w zanadrzu takie hipotezy, choćby prowizoryczne i wymagające dopracowania, bo wskazują one kierunki dalszych poszukiwań.

Przypisy

1) Współczesne walijskie morgrug ‘mrówki’ (liczba mnoga, od której tworzy się liczbę pojedynczą morgrugyn przez dodanie przyrostka) jest złożeniem dawnej nazwy mrówki i słowa crug ‘pagórek, kopiec’. Nastąpiła więc zmiana znaczenia: ‘mrówczy kopiec, mrowisko’ > ‘mrówki’. Współczesne irlandzkie seangán ‘mrówka’ utworzono od przymiotnika seang ‘szczupły, chudy’.
2) Grupa [rw] łatwo ulega metatezie, dając [wr] (lub na odwrót). Czasem jest to zmiana regularna, częściej sporadyczna, por. łacińskie nervus : greckie neûron ‘ścięgno, nerw’ (przestawka w łacinie) albo greckie táuros, łacińskie taurus ‘byk’, słowiańskie turъ ‘tur’ : celtyckie *tarwos ‘byk’ (w tym przypadku przesuwce uległa forma celtycka).
3) Jeśli chodzi o inne grupy języków, także w języku tocharskim B mamy słowo warmi ‘mrówki’ (l.poj. brzmiałaby warme), jak gdyby kontynuujące stopień słaby (bez samogłoski, ale za to z przestawką podobną jak w językach Indii) *wr̥mo-. Niestety w językach anatolijskich analizowane tu słowo nie jest poświadczone. Po hetycku mrówka nazywała się lalakuesa- [lalagʷesa-] lub lalawesa-. Nazwa ta nie wygląda na indoeuropejską i być może została zapożyczona z któregoś z rdzennych języków starożytnej Anatolii.

Opisy ilustracji

Ryc. 1. Australijska Myrmecia brevinoda, jedna z największych i najniebezpieczniejszych mrówek świata. Nie tylko kąsa żuwaczkami, ale i żądli, a jej jad należy do najbardziej toksycznych w świecie owadów, zwłaszcza że z dużym prawdopodobieństwem może wywołać silną reakcję alergiczną. Foto: Nigel Main. Lokalizacja: góry Bunya, Queensland. Źródło: iNaturalist (licencja CC BY 4.0).
Ryc. 2. Mrówki z rodzaju Formica szukające na wiosnę czegoś słodkiego na pniu ściętej brzozy. Foto: Piotr Gąsiorowski. Lokalizacja: Ludwikowo, Puszcza Zielonka, Wielkopolska (licencja CC BY-SA 3.0).
Ryc. 3. U góry: mrowisko mrówek „rudnic” (Formica sp.). Żeby je odróżnić i zidentyfikować z dokładnością do gatunku, potrzebny jest myrmekolog uzbrojony w mikroskop. Na dole: jedna z mieszkanek kopca z podwiniętym odwłokiem celuje w fotografa strzykawką z jadem zawierającym kwas mrówkowy. Foto: Piotr Gąsiorowski. Lokalizacja: Kicin, Wielkopolska (licencja CC BY-SA 3.0).

Lektura dodatkowa

Wszystko o rozmieszczeniu gatunków mrówek na Ziemi: https://antmaps.org/?

Entomologia i etymologia. Część 1: Szerszeń

Inne wpisy z tej serii
Część 2: Pszczoła
Część 3: Osa
Część 4: Mrówka

Prolog

Słowo szerszeń brzmi, jakby ktoś je utworzył z intencją dźwiękonaśladowczą. Może się kojarzyć z szuraniem, skrobaniem lub brzęczeniem, a w każdym razie wydaje się bardzo swojskie, szeleszcząco słowiańskie. Zgodnie z wolą naszych Czytelników, wyrażoną w sondzie na 𝕏/Twitterze, zaczynam tę serię od wizyty u szerszeni.  

Z entomologicznego punktu widzenia szerszenie (Vespa) to rodzaj dużych, drapieżnych os blisko spokrewnionych z osami pospolitymi czy dachowymi, a nieco dalej z klecankami. Prawdę mówiąc, łacińskie słowo vespa oznaczało nie szerszenia, ale pozostałe osy. Tak używał go Pliniusz Starszy, autor Historii naturalnej (księga XI, rozdz. 24), rezerwując dla szerszeni nazwę crābrō. Z etymologicznego punktu widzenia są to dwa wyraźnie odrębne pojęcia, od tysięcy lat określane różnymi słowami. Dla starożytnych najbardziej wyróżniającą cechą szerszenia nie były cechy anatomiczne interesujące entomologów czy tryb życia (choć Pliniusz zauważa, że crābrōnēs, inaczej niż vespae, gnieżdżą się w dziuplach drzew), ale po prostu imponujące rozmiary i szczególna wojowniczość robotnic w obronie gniazda.1

Łacina jako język naturalny i łacina wykorzystana (razem z greką) w nomenklaturze biologicznej to dwie różne sprawy. Dla entomologa Crabro (grzebacz) to całkiem inny rodzaj żądłówki, nienależący do rodziny osowatych, a zatem daleki krewny szerszeni. Na pociechę szerszeniowi europejskiemu (Vespa crabro) nadano przynajmniej nazwę gatunkową, w której entomologia nie kłóci się z etymologią.

Ryc. 1.

Dla naszych praindoeuropejskich przodków szerszeń musiał być owadem z jakiegoś względu ważnym, dobrze znanym i rozpoznawalnym. Świadczy o tym zastanawiająca żywotność jego nazwy. Tylko kilka prastarych nazw owadów utrwaliło się w językach indoeuropejskich na tyle dobrze, że porównując ich refleksy w różnych grupach, jesteśmy w stanie zrekonstruować ich formę prajęzykową. Jedną z takich dobrze zachowanych nazw jest określenie szerszenia, *ḱr̥h₂sron-. Mimo że polskie słowo szerszeń (staropolskie sirszeń) nie wydaje się szczególnie podobne do crābrō, są to, jak zobaczymy, formy ściśle pokrewne, sprowadzalne do wspólnego przodka. Krewnym ich obu jest także angielskie słowo hornet.

Powyższa rekonstrukcja jest precyzyjna i pozwala wniknąć głęboko w strukturę morfologiczną nazwy szerszenia. Nazwa ta została utworzona od bardzo archaicznego rzeczownika oznaczającego głowę (spokrewnionego także z rodziną słów o znaczeniu ‘róg, poroże’). Analizując kolejne sufiksy, dochodzimy do wniosku, że szerszeń zawdzięcza swoją nazwę wydatnej ozdobie głowy, jaką stanowią imponujące czułki przypominające rogi (wyjątkowo długie zwłaszcza u samców).

Tak się paradoksalnie składa, że praindoeuropejskie słowo *ḱerh₂(-es)- ‘głowa’, choć należało do podstawowego zasobu słownictwa i oznaczało część ciała, bez której trudno się obyć, bywało później w historii rodziny indoeuropejskiej wielokrotnie zastępowane przez rozmaite innowacje leksykalne. Tylko w paru grupach widzimy jego ślady na tyle wyraźne, że umożliwiające rekonstrukcję. Tymczasem nazwa szerszenia zachowała się znakomicie w językach italskich, bałtosłowiańskich i germańskich. W żadnym z nich nie przetrwało dawne określenie głowy, a zatem słowo ‘szerszeń’ musiało zostać utworzone w bardzo dalekiej przeszłości, gdy określenie to jeszcze było w obiegu.

Szerszeń indoeuropejski (a także łaciński i włoski)

Jak dokładnie je utworzono? Rzeczownik *ḱerh₂s-/*ḱr̥h₂as- ‘głowa’ tworzył pochodne przysłówki/miejscowniki typu *ḱ(e)rh₂s-er o znaczeniu ‘w/na głowie’. Stąd przymiotnik *ḱ(e)rh₂s-r-o- ‘znajdujący się na głowie lub w głowie’. Jeśli ulegały one substantywizacji, czyli były traktowane jako rzeczowniki, to nabierały bardziej konkretnego znaczenia. Na przykład rzeczownik rodzaju nijakiego *ḱerh₂srom rozwinął się w praitalskie *kerazrom > łacińskie cerebrum ‘mózg’ (słowem pokrewnym o tym samym znaczeniu jest także niemieckie Hirn). Zwróćcie uwagę na osobliwą zmianę *sr > *zr > łacińskie br; za chwilę znów się z nią spotkamy.2 Następnym krokiem było utworzenie rzeczownika odprzymiotnikowego o temacie zakończonym na spółgłoskę nosową: *ḱr̥h₂sron-. Mianownik liczby pojedynczej brzmiał *ḱr̥h₂srō (spółgłoska *n na końcu wyrazu po długim *ō zanikła już w okresie praindoeuropejskim). Słowo to oznaczało coś w tym rodzaju: ‘owad, którego cechą charakterystyczną jest coś, co ma na głowie’. Mówiąc zwięźlej – ‘owad rogaty’. Po drodze od praindoeuropejskiego do łaciny sekwencja *r̥h₂ rozwinęła się regularnie w łacińskie , a co do rozwoju *sr, patrz wyżej. W rezultacie otrzymaliśmy łacińskie crābrō/dopełniacz crābrōnis.

Języki romańskie w nikłym stopniu zachowały tę nazwę. Wyjątkiem jest włoski, w którym szerszeń nazywa się calabrone. Dlaczego nie *crabrone, jak można by się było spodziewać? Ewidentnie zaszło tu jakieś zakłócenie regularnego rozwoju. Zastąpienie pierwszego r przez l jest dość zrozumiałe jako forma dysymilacji (patrz niżej), ale wstawiona samogłoska a pozostaje niewyjaśniona. Zapewne zadziałało tu jakieś skojarzenie motywowane etymologią ludową. Może z Kalabrią na południu Włoch, gdzie zamiast szerszenia europejskiego występuje szerszeń wschodni (Vespa orientalis) o charakterystycznym, rzucającym się w oczy czerwonobrązowym ubarwieniu? Sprawa wymaga dogłębniejszego zbadania.

Szerszeń bałtosłowiański (a w nim satem i RUKI)

Symbol * oznacza występujący w praindoeuropejskim palatalny (mówiąc potocznie, „miękki”) odpowiednik zwykłego *k. W łacinie obie spółgłoski rozwinęły się w [k] (pisane c), ale kontrast między nimi zachował się w niektórych gałęziach rodziny indoeuropejskiej, m.in. w językach indoirańskich i bałtosłowiańskich (określanych łącznie nazwą grupy satem).3 W języku staroindyjskim * rozwinęło się ostatecznie (przez różne etapy pośrednie) w miękkie szczelinowe ś. W językach irańskich pojawia się najczęściej jako s, ale w staroperskim jako θ (wymawiane jak angielskie th). W języku prabałtosłowiańskim było z początku spółgłoską typu *ć, ale następnie rozwinęło się w s w językach słowiańskich, a także w łotewskim i staropruskim, w litewskim natomiast jest kontynuowane jako š.

Sylabiczne * rozwijało się regularnie w bałtosłowiańskie *ir. Praindoeuropejska spółgłoska *h₂ (podobna w wymowie do polskiego ch, ale o artykulacji bardziej cofniętej, „gardłowej”)4 nie znikła całkiem w języku prabałtosłowiańskim (wiemy to, bo wywierała wpływ na bałtyjski i słowiański akcent melodyczny), ale uległa osłabieniu; być może stała się po prostu zwarciem krtaniowym [ʔ]. Oznaczmy sobie jej refleks bałtosłowiański jako *H, nie wnikając w szczegóły fonetyczne.

Teraz spójrzmy na losy praindoeuropejskiego *s. Języki bałtosłowiańskie generalnie zachowały je jako *s, ale z pewnym szczególnym wyjątkiem znanym jako „reguła RUKI”. Ta mnemotechniczna nazwa mówi (w dydaktycznym skrócie) tyle, że po głoskach *r/, *u/w, *k, *i/j artykulacja *s ulegała zmianie w *š. Ta spółgłoska następnie rozwinęła się w staroindyjskie (wymawiane podobnie jak polskie sz), w irańskie š i litewskie š (w łotewskim i staropruskim zlało się z powrotem ze zwykłym *s). W językach słowiańskich *š zachowało się przed samogłoskami przednimi, ale poza tym uległo zmianie w *x (polskie ch). Dlatego mamy ucho, ale uszy (praindoeuropejskie *h₂ows-, liczba podwójna *h₂aws-ih₁).

Podsumowując: indoeuropejskie *ḱr̥h₂srō zmieniło się w prabałtosłowiańskie *śirHšrō (*h₂ stojące między *r a *s nie blokowało działania reguły RUKI). Wymowa tego łamańca językowego uległa wczesnemu uproszczeniu. Nikt nie lubi, kiedy w jednym wyrazie, a co dopiero w złożonej grupie spółgłoskowej, trzeba wymówić [r] zbyt wiele razy. Dlatego drugie *r znikło, zostawiając nieco łatwiejszą fonetycznie formę *širHšō. Prawdopodobnie równolegle powstał też wariant oboczny *širHšlō, w którym *r nie zostało usunięte, tylko zastąpione przez *l. Taki proces, ułatwiający mózgowi sprawne sterowanie ruchami artykulacyjnymi, nazywamy odpodobnieniem (dysymilacją).

Po starolitewsku szerszeń nazywał się širšuo (biernik širšenį, dopełniacz širšens). Jest to całkowicie regularny wynik rozwoju *śirHšō, połączony z faktem, że w językach bałtosłowiańskich odmiana rzeczowników zakończonych na formant słowotwórczy *-on- stała się regularna: zakończeniem mianownika było *, a końcówki pozostałych przypadków były dołączane do formantu przybierającego postać *-en-. Współczesny język litewski używa nieco przetworzonych formy širšė i širšlys (w tej drugiej pobrzmiewa echo wariantu obocznego z *l). Łotewski wyrównał odmianę, zmieniając formę mianownika na sirsenis. Zauważmy, że choć słowa te podobne są do naszego szerszeń, nie zostały zapożyczone z języków słowiańskich, tylko mają ze swoimi słowiańskimi kuzynami wspólnego przodka.

Szerszeń słowiański i polski

Przewidywane formy prasłowiańskie to mianownik *sьrxy, biernik *sьršenь, dopełniacz *sьršene itd. Odziedziczony mianownik, dziwnie odmienny od innych przypadków, wcześnie usunięto, zastępując go formą *sьršenjь (tzn. przeniesiono rzeczownik do powierzchownie podobnej deklinacji, w której poręczniej było go odmieniać). Staropolskim refleksem nazwy prasłowiańskiej był piętnastowieczny sirszeń. W XVI w. spotykamy także wariant siérszeń (z regularnym obniżeniem artykulacji i przed r). Pojawiają się też warianty z nagłosowym sz: szyrszeń, szérszeń. Trudno powiedzieć, czy zostały one przejęte z języków wschodniosłowiańskich, w których taka zmiana zaszła wcześniej, czy odzwierciedlają niezależny polski rozwój z tych samych przyczyn (asymilacja na odległość lub próba nadania słowu wartości dźwiękonaśladowczej). W każdym razie szerszeń wyparł sierszenia z polszczyzny współczesnej.

W innych językach słowiańskich szerszeń nosi bardzo podobne nazwy: cerkiewnosłowiańskie srъšenь lub strъšenь, rosyjskie i ukraińskie šéršenʹ, białoruskie šéršanʹ, czeskie i słowackie sršeň, słoweńskie sršen itp. W serbsko-chorwackim stršljen i być może bułgarskim stǎršel można się dopatrywać śladów wariantu z *l).

Ryc. 2.

Szerszenie germańskie (wojownicy w rogatych hełmach)

W językach germańskich * rozwinęło się w spółgłoskę szczelinową *x (jak polskie ch) zgodnie z tzw. prawem Grimma, a nieco później jego artykulacja osłabiła się, tracąc charakter tylnojęzykowy: *x > h. Spółgłoska *h₂ znikła bez śladu, a sylabiczne * przekształciło się w *ur. Spółgłoska *s w środku wyrazu pozostawała bez zmian, jeśli akcent padał na poprzedzającą ją sylabę. W przeciwnym razie zmieniała się w *z. Przy uwzględnieniu tych wszystkich zmian języki germańskie rozwinęły słowo *ḱr̥h₂sron- w dwa warianty bardzo podobne do bałtosłowiańskich: *xurz(a)n- (z zanikiem drugiego *r, żeby uniknąć sekwencji *-rzr-) oraz *xurslōn- (z dysymilacją *r > *l). Ozdabiano je następnie różnymi sufiksami. Na przykład *xurzn-, rozszerzone o formanty *-it-, *-ut- lub *-at- (tworzące w językach germańskich liczne nazwy zwierząt) i końcówkę rodzaju żeńskiego *-(j)ō, dało staro-wysoko-niemieckie hornuz (zob. też niemieckie Hornisse), staroangielskie hyrnetu itp. Niderlandzkie horzel (nazwa potoczna, nieformalna, ale częsta w odmianie flamandzkiej) pochodzi z kolei od wariantu z *l.

W językach germańskich widać tendencję do modelowania nazwy szerszenia tak, żeby przypominała germańske słowo *xurna- > horn ‘róg’. Na przykład średnioangielskie hernet ~ harnet zostało przekształcone w hornet. Podobnie ma się sprawa z oficjalną nazwą niderlandzką, hoornaar, która wygląda, jakby ktoś współcześnie chciał utworzyć słowo o znaczeniu ‘rogacz’, tymczasem pierwsza sylaba kontynuuje pragermańskie *xurzn-. Te skojarzenia mają charakter etymologii ludowej, ale nie są całkiem pozbawione podstaw, bo angielskie horn czy oznaczające to samo niderlandzkie hoorn, podobnie jak np. łacińskie cornū, są w ostatecznym rachunku spokrewnione z praindoeuropejskim określeniem głowy, a zatem podobieństwo nie jest tu czysto przypadkowe.

Szerszenie zapożyczone

Język Franków, ludu zachodniogermańskiego, który w V w. n.e. założył królestwo w miejcu rzymskiej Galii i któremu Francja zawdzięcza swoją nazwę, był blisko spokrewniony z językiem niderlandzkim i miał podobne określenie szerszenia: *xurslo. Zostało ono zapożyczone przez język francuski. Jego liczbę mnogą zapisano w postaci nieco zniekształconej jako fursleones w tzw. glosach z Reichenau (VIII w.). Skąd się wzięło nagłosowe f? Otóż Frankowie zachowali dość długo wyrazistą, tylnojęzykową wymowę *x. Skrybowie używający konwencji łacińskich zapisywali je zwykle jako ch (zamiast po prostu h). W kilku przypadkach, wskutek podobieństwa fonetycznego głosek [x] i [f], romańskojęzyczni mieszkańcy Galii pomylili je w zapożyczeniach. W ten sposób galijska łacina ludowa, rozwijająca się w język starofrancuski, uzyskała słowo *furslon. Spotykamy je ponownie ok. 1180 r. jako frelun (zanik [s] przed [l] był w starofrancuskim regularny) i w końcu jako współczesne francuskie frelon.

Na zakończenie warto wspomnieć, że dawno temu, zapewne w początkach I tysiąclecia n.e., z języka prabałtyjskiego zapożyczyły nazwę szerszenia pobliskie ludy bałtycko-fińskie (nieindoeuropejskie, bo należące do rodziny uralskiej). Słowo *śirHšō/*śirHšen- zostało zapożyczone jako *šerši- z pospolitym przyrostkiem *-läinen (niewątpliwie pod silnym wpływem słowa *mešiläinen ‘pszczoła’, o którym jeszcze usłyszymy w dalszym ciągu tej serii). W językach tej grupy dawne *š przeszło następnie w *x (dzisiejsze h), stąd fińskie określenie szerszenia, herhiläinen (i podobne nazwy szerszeni lub os w językach pokrewnych).

Uwagi końcowe

Etymologia nazwy szerszenia, rozpracowana szczegółowo i przenikliwie przez indoeuropeistów (zob. zwłaszcza Nussbaum 1986), z trudem przenika do źródeł polskich. Większość z nich, powołując się na Słownik etymologiczny języka polskiego Wiesława Borysia (2005) wyprowadza nazwę szerszenia z praindoeuropejskiego *(s)ker-/*kers- ‘ciąć’, tłumacząc ją jako ‘owad żądlący’. Etymologia ta jest nie do utrzymania z elementarnych względów formalnych (nie da się z niej poprawnie wyprowadzić poświadczonych form bałtosłowiańskich ani łacińskiej).

Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę, że szerszeń jest owadem niepotrzebnie demonizowanym, a w rzeczywistości ważnym ekologicznie i zasługującym na ochronę. Tradycyjny sport polski – bohaterska pogoń mężczyzny z kapciem za „morderczym” szerszeniem, który miał pecha wlecieć nam do domu w letnią noc (podczas gdy kobiety i dzieci, piszcząc z przerażenia, chronią się w innych pomieszczeniach) – powinien odejść w niepamięć.

Przypisy

1) Pliniusz był, jak na swoje czasy, kompetentnym naturalistą. Odnotowuje silne działanie jadu szerszenia („często sprowadzające gorączkę”) i przytacza pogląd „niektórych autorów”, że trzykroć dziewięć (ter novem, czyli 27) użądleń szerszenia wystarcza, aby zabić człowieka, ale sam uważa szerszenie za raczej nieszkodliwe. Szerszeń europejski jest w istocie o wiele mniej jadowity i zdecydowanie mniej niebezpieczny niż na przykład dalekowschodni gatunek Vespa mandarinia. Nie jest także agresywny wobec ludzi, chyba że cały rój zostanie zmobilizowany do obrony gniazda przez feromony ataku. Rzymianie ostrzegali w związku z tym: nōlī irrītāre crabrōnēs (nie drażnij szerszeni).
2) Praitalskie spółgłoski *s, *z miały wymowę dziąsłową, w związku z czym *z było artykulacyjnie zbliżone do *r i w łacinie klasycznej zmieniło się w [r] w wielu pozycjach (ten proces nazywamy rotacyzmem). Połączenie spółgłosek *zr było nieco kłopotliwe w wymowie, dlatego nastąpiła tu dysymilacja: dziąsłowe *z zastąpiono przez spółgłoskę szczelinową zębową: *zr > *ðr. Miało to dalsze konsekwencje, bo w dialekcie italskim, z którego wyewoluowała łacina, w sąsiedztwie niektórych głosek (m.in. *r), *ð zmieniło się w fonetycznie podobne dwuwargowe *β i ostatecznie w spółgłoskę zwartą [b]. Ten skomplikowany proces może się wydawać dziwny, ale był całkowicie regularny.
3) Nazwa satem nawiązuje do awestyjskiego słowa satəm ‘sto’, w którym widoczna jest zmiana * > s (awestyjski był jednym z języków staroirańskich). Praindoeuropejski liczebnik ‘100’ miał formę *ḱm̥tom. Charakterystyczny „satemowy” rozwój początkowej spółgłoski widać w litewskim šimtas, polskim sto, staroindyjskim śatam itd. Natomiast utożsamienie * z *k widać np. w łacińskim centum, wymawianym w klasycznej łacinie z początkowym [k]. Trzeba pamiętać, że zmiękczenie tego [k] w większości języków romańskich przed samogłoską przednią, które doprowadziło m.in. do francuskiej wymowy cent jako [sɑ̃], jest niezależnym procesem, późniejszym o kilka tysięcy lat, i nie oznacza, że francuski należy do grupy satem.
4) Co do zapisu i wymowy tzw. praindoeuropejskich spółgłosek laryngalnych, patrz ten wpis.

Opisy ilustracji

Ryc. 1. Szerszeń europejski (Vespa crabro). Foto: Sasha N. Lokalizacja: Berlin, Niemcy. Źródło: iNaturalist (licencja CC BY 4.0).
Ryc. 2. Szczegóły istotne etymologicznie: głowa i czułki szerszenia europejskiego (samca). Foto: Flugwapsch62. Źródło: Wikimedia (licencja CC BY-SA 3.0).

Literatura dodatkowa

Wniebowzięci – historia ssaków latających. Część 5: Nietoperze i język

Inne wpisy z tej serii
Część 1: Spadochroniarze i lotniarze
Część 2: Nietoperze, czyli lotnictwo dla zaawansowanych
Część 3: Planeta nietoperzy
Część 4: Zdrów jak nietoperz

Prolog o rozmaitości nietoperzy

Skąd się właściwie wzięło słowo nietoperz? W źródłach z XV w. spotykamy formę nietopyrz. W XVI w. częściej wspominano o nietoperzach, toteż i rozmaitość form jest większa: nietopyrz, nietopérz, niedopyrz, niedopérz. W jeszcze późniejszych tekstach pojawiają się te same formy plus parę innych, zapewne pochodzenia ludowego, np. mętoperz (pisane mentoperz). Mimo wszystko forma oficjalna, która utrwaliła się w wykształconej polszczyźnie, czyli nietoperz, reprezentuje zarazem wariant najdawniej poświadczony. Obniżenie artykulacji y > é > e przed spółgłoską r lub ř (rz) w dawnej polszczyźnie było zjawiskiem regularnym.

W gwarach współczesnych spotykamy jeszcze inne warianty. Można je uznać za „wariacje na temat”, bo ich źródłem było zniekształcanie na różne sposoby słowa nietopyrz, nietoperz. Oto kilka przykładów: gacoperz, kacoperz, krzętoperz, latoperz, mętoperz, niecoperz, niedoperz, szętoperz. Wyprodukowały je procesy słowotwórcze takie jak etymologia ludowa (dopasowanie formy słowa do jego domniemanego pochodzenia: niedoperz, bo jest „niedopierzony”, tzn. pozbawiony piór), kontaminacja (przekształcenie słowa wskutek skojarzenia go z innym, o podobnym brzmieniu, ale niespokrewnionym), celowe przekształcenie eufemistyczne, ekspresyjne albo po prostu żartobliwe. Niektóre z tych wariantów można znaleźć także w innych językach słowiańskich, ale właściwie tylko odpowiedniki polskiego nietoperz występują tak powszechnie, że z dużą dozą pewności formę *netopyr(j)ь można uznać za prasłowiańską. Pozostałe warianty są produktami „mutacji”, które zachodziły lokalnie już po rozpadzie wspólnoty prasłowiańskiej.

Słowo *netopyr(j)ь jest z bez wątpienia złożeniem, ale z biegiem stuleci straciło przejrzystość, toteż dziś trudno zrekonstruować jego pierwotną formę i znaczenie. Większość etymologów jest zgodna, że trzeba podzielić je tak: *neto-pyr(j)ь, i że w pierwszym członie ukrywa się rzeczownik ‘noc’, a drugi ma związek z lataniem. Jednak w naukowej etymologii ważne jest nie „ogólne wrażenie”, ale szczegóły, których nie powinniśmy zostawiać bez przemyślenia i wyjaśnienia. Przyjrzyjmy się zatem szczegółom i tkwiącym w nich diabłom.

Ryc. 1.

Noc i nietoperz

Zacznijmy od pierwszego członu. Słowiański wyraz ‘noc’, czyli *notjь, pochodzi od dawniejszego *noktь, to zaś od prabałtosłowiańskiego *naktis (patrz litewskie naktis) i ostatecznie od praindoeuropejskiego *nokʷt-. Żadna z tych form nie mogła się rozwinąć wprost w słowiańskie *neto-. Weźmy jednak rzeczownik praindoeuropejski pod lupę. Należał on do bardzo starej grupy tak zwanych tematów spółgłoskowych (końcówki odmiany dodawano bezpośrednio do końcowego *t). Jego mianownik brzmiał *nokʷt-s. Formę tę kontynuują na przykład łacińskie nox, starogreckie núks1, staroindyjskie nakt-, a także słowa germańskie, jak gockie nahts, niemieckie Nacht, angielskie night czy islandzkie nátt. Biernik brzmiał *nokʷt-m̥ (zob. łacińskie noctem). W języku prabałtosłowiańskim forma ta rozwinęła się w *naktim. Samogłoskę *i mówiący zaczęli interpretować nie jako część końcówki przypadka, ale jako ostatni element tematu rzeczownika (*nakti-m). Na tej podstawie powstał nowy bałtosłowiański mianownik *nakti-s (zamiast odziedziczonego *nakt-s).

Praindoeuropejskie słowo *nokʷt- miało też inne formy odmiany, np. dopełniacz *nekʷt-s, zachowany w języku hetyckim w archaicznym zwrocie nekuz mehur ‘pora nocy’. Wymiana samogłosek *o/*e była zjawiskiem bardzo archaicznym, spotykanym tylko w niewielkiej klasie starych rzeczowników. Zgodnie z naszą wiedzą o fleksji praindoeuropejskiej, także w miejscowniku powinniśmy oczekiwać samogłoski *e: *nekʷt (ewentualnie *nekʷt-i z opcjonalną końcówką *i). Forma ta nie jest udokumentowana bezpośrednio, ponieważ praktycznie wszystkie języki potomne uprościły odmianę, uogólniając wokalizm *o we wszystkich formach fleksyjnych. Na przykład w łacinie mamy nox/dopełniacz noctis, w grece núks/nuktós, w polskim noc/nocy.

Przypuśćmy jednak, że forma *nekʷt ‘w nocy’ (zapewne wypchnięta poza system deklinacyjny i traktowana jako przysłówek), przeżyła dostatecznie długo, aby w języku prasłowiańskim wystąpić jako pierwszy człon złożenia. Prasłowianie upraszczali zbitki spółgłoskowe: oczekiwanym słowiańskim refleksem *nekʷt- byłoby *nekt- > *net-. W złożeniach słowiańskich często występowała samogłoska łącznikowa *-o-, toteż jej analogiczne dodanie po pierwszym członie byłoby zjawiskiem normalnym: *nekt- > *nekt-o- > *neto-. Trzeba zaznaczyć, że słowo netopyrь jest jedynym znanym przypadkiem wystąpienia takiej formy, bo na przykład inne stare złożenie, nocleg < *notjь-lěgъ (dosłownie: ‘miejsce do leżenia na noc’), zawiera po prostu słowo ‘noc’. Cała konstrukcja jest zatem mocno hipotetyczna i postuluje zachowanie izolowanego archaizmu, ale przynajmniej nie kłóci się z tym, co wiemy o morfologii i procesach słowotwórczych w praindoeropejskim i językach potomnych. Wspiera ją fakt, że nazwy nietoperzy w wielu językach podkreślają ich nocny tryb życia, więc z typologicznego punktu widzenia „nocne coś tam” jest silnie osadzone w praktyce nazewniczej.

Pewnym problemem już wyłącznie na gruncie polskim jest samogłoska pierwszej sylaby. W języku polskim słowiańskie *e ulegało tak zwanemu przegłosowi przed spółgłoską przedniojęzykową, jeśli następna sylaba zawierała samogłoskę tylną. Zmieniało się wówczas w tylne *o, ale zostawiało ślad swojej dawnej wymowy przedniej w postaci zmiękczenia poprzedzającej spółgłoski. Stąd wzięły się współczesne alternacje typu niosę/niesie (prasłowiańskie *nesǫ/*nesetь). Co prawda od reguły przegłosu jest wiele wyjątków, ale zwykle zachodzą one w szczególnych okolicznościach. Na przykład w odmianie rzeczowników alternacja została na ogół usunięta wskutek wyrównania. Prasłowiańskie *žena/celownik *ženě rozwinęły się regularnie w staropolskie żona (z przegłosem)/żenie (bez przegłosu), ale następnie przez analogię powstał schemat współczesny: żona/żonie. Oczekiwane formy bez przegłosu zachowały się w czasowniku żenić i w przymiotniku żeński. Alternacje zachowały się też wyjątkowo w odmianie niektórych rzeczowników, np. przyjaciele/przyjaciołom, kościół/w kościele, Analogia działająca w drugą stronę (uogólnienie barwy e) zdarza się w formach gwarowych: niesę, niesą (przez analogię do niesiemy, niesie itp.). Mamy też dialektalne odchylenia od rozwoju „głównego nurtu”: w wielu regionalnych odmianach polszczyzny przegłos nie zachodził po spółgłoskach wargowych: pierun, mietła, wiesło (literackie piorun, miotła, wiosło).

W słowie *netopyr(j)ь zachodzą warunki do wystąpienia przegłosu, spodziewalibyśmy się zatem staropolskiego *niotopyrz. Dlaczego utrzymała się pierwotna samogłoska bez przegłosu? Można wykluczyć działanie analogii, bo nie istnieją żadne formy pokrewne, które mogłyby stanowić podstawę do uogólnienia e. Pochodzenie gwarowe jest wątpliwe, bo nagłosowa spółgłoska nie ma artykulacji wargowej. Być może zatem mamy do czynienia z wpływem czeskim. Pożyczki leksykalne z języka czeskiego były szczególnie częste w XV–XVI w., ale zdarzały się i wcześniej, a staroczeskie netopýř (współczesne netopýr) nadawałoby się na prototyp formy polskiej. Pewnym problemem jest tylko fakt, że czeska sekwencja ne uległa dyspalatalizacji (stwardnieniu) już w XIII w., więc oczekiwalibyśmy w staropolskim formy *netopyrz. Jeśli mamy do czynienia z czechizmem, to jest on albo bardzo stary, albo przybrał formę kompromisu fonologicznego między odziedziczoną formą polską a zapożyczeniem pokrewnej nazwy czeskiej: *niotopyrz × *netopyrznietopyrz (podobnym przypadkiem jest omawiany tu przy innej okazji przymiotnik czerwony – hybryda staropolskiego czerwiony i staroczeskiego črvený). Do rozważenia byłby także rutenizm, czyli zapożyczenie z któregoś z dawnych dialektów wschodniosłowiańskich. Sprawa jest nieco kłopotliwa, ale jak zaznaczyłem, dotyczy tylko nieregularnego rozwoju formy polskiej i w żaden sposób nie podważa prasłowiańskiej rekonstrukcji *netopyr(j)ь.

Skoro mniej więcej uporaliśmy się z pierwszym członem złożenia (a przynajmniej wyjaśniliśmy, skąd mógł się wziąć), weźmy byka za rogi i spójrzmy na człon drugi, jeszcze bardziej zagadkowy. Etymologia naiwna chętnie łączy go ze słowem pierze, ale słowo to jest starym rzeczownikim zbiorowym utworzonym od pióro. Dokładniej – prasłowiańskie *pero ‘pióro’ miało odpowiednik zbiorowy *perьje ‘masa piór’ (jeszcze raz widzimy tu typowy rozwój polski form z przegłosem i bez przegłosu). Człon *-pyr(j)ь zawiera prasłowiańską samogłoskę *y, która nie może pochodzić od *e. Współczesne polskie -perz jest wynikiem późniejszego rozwoju. Występuje w nim niezmiękczone p, co wyklucza bezpośredni związek z pierzem. Lokalne warianty gwarowe typu latopierz znane są dialektologom, ale powstały właśnie wskutek ludowego skojarzenia niemającego podstaw etymologicznych. Generalnie gwary zachowują bardzo wiernie postać -pyrz, -perz z twardą spółgłoską.

Ryc. 2.

Dygresja o piórach i skrzydłach

Tu przerwijmy na chwilę rozumowanie dotyczące nietoperzy i zastanówmy się, skąd pochodzi słowo pióro, czyli prasłowiańskie *pero. Jest to jeden z tych przypadków, gdy etymolodzy niby znają odpowiedź, ale i tak skrobią się w głowy. Mamy bowiem słowa potencjalnie pokrewne: starogreckie pterón, pragermańskie *feþrō, staroindyjskie pátram (pisane także páttram). Można je sprowadzić do trzech różnych form pierwotniejszych: *pero-, *ptero-, *petro-. Wszystkie oznaczają ‘pióro’, a czasem także ‘skrzydło’. Wyglądają na spokrewnione, ale spółgłoska *t, wyskakująca w różnych miejscach albo znikająca, budzi konsternację. Porządne słowo indoeuropejskie tak nie postępuje.

Nie ma rady: żeby cokolwiek zrozumieć z tego galimatiasu, musimy wyruszyć w odleglejszą przeszłość. Kiedy porównamy z sobą całą rodzinę słów oznaczających ‘latać’, ‘pióro’, ‘skrzydło’ itp., wyłania się następujący obraz: istniał sobie w dalekiej przeszłości czasownik praindoeuropejski *pet- o znaczeniu ‘poderwać się do lotu’.2 Można było od niego utworzyć rzeczownik rodzaju nijakiego, którego mianownik/biernik brzmiał *pot-r̥. W przypadkach zależnych zamiast *r pojawiało się *n (jest to tzw. odmiana heteroklityczna), stąd np.dopełniacz *pet-n̥-s (z podobną wymianą *o/*e jak w słowie ‘noc’). Formy heteroklityczne najlepiej zachowały się w hetyckim pattar/pattan- ~ pettar/pettan- ‘skrzydło, pióro’ (w każdym razie coś, co po rozpostarciu umożliwia lot). Ten podstawowy rzeczownik odprzymiotnikowy zachował się poza hetyckim tylko śladowo, ale dla języków indoeuropejskich dysponujemy ogólnym modelem „behawioralnym” pozwalającym przewidywać typowe szlaki słowotwórcze.

Rzeczowniki heteroklityczne mogły tworzyć pochodne o znaczeniu przymiotnikowym przez dodanie przyrostka samogłoskowego *-o- do podstawy zawierającej którykolwiek sufiks spółgłoskowy, *-r- lub *-n-. Rezultat wyglądał tak: *pet-r-o- lub *pet-n-o-. Nie wdając się w detale techniczne, wspomnę tylko, że formą, od której tworzono takie derywaty, był na ogół miejscownik czy raczej przysłówek odrzeczownikowy zakończony na *-er lub *-en. Przymiotniki te, o znaczeniu typu ‘dotyczący skrzydła lub pióra, wchodzący w skład skrzydła’ łatwo ulegały substantywizacji, czyli przekształceniu w rzeczowniki w zasadzie bez zmiany formy (co najwyżej z przesunięciem akcentu z przyrostka na samogłoskę rdzenia). Tak powstała następna generacja rzeczowników, które wypierały swojego heteroklitycznego przodka, bo miały praktycznie to samo znaczenie, natomiast ich odmiana była łatwa, nienastręczająca kłopotliwych komplikacji w rodzaju jednoczesnej wymiany samogłosek w rdzeniu i spółgłosek w sufiksie. Forma *petnah₂ (rodzaj żeński od *petno-) dała łacińskie penna ‘skrzydło, pióro (zwłaszcza lotka skrzydła)’.3 Z kolei *pétrah₂ i *pétrom (rodzaj żeński i nijaki od *petro-) rozwinęły się odpowiednio w pragermańskie *feþrō (angielskie feather, niemieckie Feder, niderlandzkie veer, staroislandzkie fjǫðr itd.) i w staroindyjskie pátram.

Greckie pterón < *pter-ó-m ma inne miejsce akcentu, a ponadto samogłoska e wygląda na wstawioną „w złym miejscu”. Mówi to coś o prawdopodobnym pochodzeniu tej formy. Od rzeczowników o tematach spółgłoskowych można było tworzyć słowa pochodne za pomocą procesu, o którym już tu kiedyś wspominałem: należało „wyzerować” temat, usuwając z niego wszystkie samogłoski, a następnie dodać sufiks *-ó- i wstawić wewnątrz szkieletu spółgłoskowego tematu samogłoskę *e. To wstawianie odbywało się „na wyczucie”, nie zawsze zgodnie z oczekiwaniami opartymi na znajomości etymologii. Po zastosowaniu do rzeczownika *potr̥ ten przepis daje nam formę *pter-ó-. Słowo starogreckie oznaczało ‘skrzydło’ lub ‘pióro’, ale w tym drugim znaczeniu najczęściej miało formę liczby mnogiej: pterá ‘pióra, pierze’. Mogło się też odnosić do skrzydeł nietoperza lub owada, czyli niekoniecznie opierzonych.

Niewiele języków indoeuropejskich tolerowało nagłosowe grupy spółgłosek zwartych, takie jak pt. Grecy jako jedni z nielicznych nie mieli z nimi kłopotów. Dla współczesnego użytkownika języka polskiego jest to również bułka z masłem: potrafimy wymówić ptero- równie dobrze jak starożytni Grecy4, ale język prasłowiański (inaczej niż polski) dopuszczał bardzo niewiele kombinacji spółgłosek. Wewnątrz wyrazu odziedziczone *pt było redukowane do *t albo zastępowane przez *st.5 Co się z tą zbitką działo w nagłosie wyrazu, nie wiemy dokładnie z braku pewnych przykładów. A co, jeśli słowo *pero jest właśnie takim przykładem? W końcu odpowiada dokładnie greckiemu pterón, wyjąwszy jedynie brak *t.

Drugi człon w nowym świetle

Po tej przydługiej, ale potrzebnej dygresji wróćmy do *-pyr(j)ь. Dlaczego umieściłem *j w nawiasach? Ponieważ w języku prasłowiańskim wiele dawnych rzeczowników zakończonych na * (takich, które w niegdyś miały temat zakończony na krótkie *-i-) uległo w swojej odmianie wpływowi rzeczowników zakończonych na *-jь (których temat pierwotnie zakończony był na *-jo-). Choć zatem schemat fleksji słowa ‘nietoperz’ sugeruje rekonstrukcję *netopyrjь, jest dość prawdopodobne, że starszą formą było *netopyrь. I o ile pierwsza możliwość prowadzi do głębszej rekonstrukcji *-pūrjo-, która niczego nie wyjaśnia, o tyle druga możliwość zakłada dawniejsze *-pūri-, a to już jest forma obiecująca. Wiemy bowiem, że dawne tematy spółgłoskowe były w języku prasłowiańskim, a czasem już w prabałtosłowiańskim, przenoszone właśnie do klasy tematów na *-i-. „Punktem przesiadkowym” tej transformacji (jak widzieliśmy w przypadku słowa ‘noc’) był biernik zakończony na *-im, wspólny dla obu typów odmiany. Zatem pierwotnym tematem mogło być *-pūr-.

Jest kilka wyrazów niewątpliwie starych, o rodowodzie indoeuropejskim, w których pojawia się słowiańskie *-yr- najwyraźniej kontynuujące prajęzykowe *-ōr. Nie ma ich wiele, bo słowa z tą końcówką zostały w ogromnej większości wyeliminowane lub przekształcone. Na przykład praindoeuropejskie słowo *swesōr ‘siostra’ zostało rozszerzone o regularny sufiks rodzaju żeńskiego, przy okazji tracąc *w: *s(w)esr-ā > prasłowiańskie *sestra. Co by się z nim stało, gdyby takie przekształcenie nie zaszło? Odpowiedź podsuwa język litewski, w którym mamy sesuo (dopełniacz sesers). Dyftong powstał z wysokiej, silnie zaokrąglonej samogłoski *ō, która rozwinęła się z praindoeuropejskiego *-ōr na końcu wyrazu. W języku prasłowiańskim takie wygłosowe *-ō ulegało regularnej zmianie w * i ostatecznie w *-y. Hipotetycznym odpowiednikiem prasłowiańskim byłoby zatem *sesy (dopełniacz *sesere lub być może *sestre). Prasłowianie uniknęli tak kłopotliwej odmiany, dodając końcówkę, dzięki której deklinacja stała się przyjazna dla użytkowników.

Mamy jednak słowa *četyre ‘cztery’, *pastyrь ‘pasterz’ (staropolskie pastyrz) z nieoczekiwanym *y. Odpowiednie formy praindoeuropejskie brzmiały *kʷetwor-es, *pah₂s-tōr (zob. łacińskie pāstor). Ponieważ forma *pastyrь była oparta na dawnym bierniku *pah₂stor-m̥, należałoby oczekiwać w prasłowiańskim form *četvore, *pastorь. Samogłoska *y musiała zostać przeniesiona z form, które pierwotnie zakończone były na *-ōr. Praindoeuropejski liczebnik ‘4’ miał formę rodzaju nijakiego *kʷetwōr, która powinna była dać bałtosłowiańskie *ketwō > *ket(w)ū > prasłowiańskie *čety. Wskutek utraty końcowego *r forma ta wyglądała „łyso” w porównaniu z resztą odmiany liczebnika, dodano więc do niej przejętą z rodzaju żeńskiego końcówkę *-ri. Powstało w ten sposób *četyri, a występujące w nim *y zainfekowało resztę odmiany. W konsekewencji zamiast oczekiwanych *četvore (rodzaj męski), *četъri (rodzaj żeński) powstały jednolite formy *četyre (męska), *četyri (żeńska i nijaka). Podobnie *pastyrь to zapewne dawny mianownik *pasty rozszerzony o końcówkę przeniesioną z biernika *pastorь. Po tej operacji wszystkie inne przypadki przejęły samogłoskę mianownika, dzięki czemu schemat odmiany stał się w pełni regularny.

Nasuwa się przypuszczenie, że *-pyrь powstało w podobny sposób jako przetworzona forma dawniejszego *-pōr. To zaś z kolei może być uproszczonym refleksem *-ptōr analogicznie do *ptero- > *pero. Ale jakie może być pochodzenie *ptōr? Można sądzić, że znany nam już rzeczownik *potr̥ zachowywał się tak jak inne rzeczowniki z tej samej klasy odmiany, a zatem tworzył m.in. formę zbiorową (collectivum) *pétōr. Zastępowała ona rzeczownikom rodzaju nijakiego liczbę mnogą, ale funkcjonowała także jako prawdziwe collectivum, czyli oznaczała raczej zbiór czegoś niż pewną liczbę pojedynczych sztuk (tzn. bardziej ‘upierzenie’ niż ‘pióra’). Collectivum łatwo zmieniało rodzaj z nijakiego na ożywiony i było wtedy interpretowane jako rzeczownik policzalny, wyraźnie zindywidualizowany – w liczbie pojedynczej. Ten proces widać w przypadku indoeuropejskiej nazwy słońca (o której już tu pisałem). Mogło przy tym zachodzić przesunięcie akcentu na drugą sylabę, powodujące redukcję lub zanik samogłoski, która akcent traciła: *pétōr > *p(ə)tṓr. Co się stanie, jeśli forma zbiorowa rzeczownika o znaczeniu ‘skrzydło, pióro’ zostanie przeniesiona do kategorii ożywionej? Będzie oznaczała zwierzę wyposażone w skrzydła bądź pióra – coś, co żyje i lata.6 Niektóre stare warianty nazwy nietoperza, jak cerkiewnosłowiańskie nepьtyrь czy wschodniosłowiańskie nepъtyrь, mogłyby na upartego pochodzić od nieco innej, alternatywnej postaci złożenia, *nekʷt-pətōr.

Zmierzamy do konkluzji

A zatem prasłowiański *neto-pyr(j)ь daje się sprowadzić do wcześniejszego *nekʷt(o)-ptōr ‘zwierzę skrzydlate aktywne nocą’, QED. Jest to hipoteza spekulatywna i być może błędna, ale ponieważ starałem się uzasadnić każdy szczegół analizowanych form, nadaje się ona do poważnej dyskusji w odróżnieniu od etymologii, które sugerują takie czy inne pochodzenie tylko na podstawie powierzchownego podobieństwa form.

Wspominałem, że w nazwach nietoperzy często widać związek z nocą. Po starogrecku nietoperza nazywano nukterís (rodzaj żeński, dopełniacz nukterídos) od przymiotnika núkteros ‘nocny’ (utworzonego, rzecz jasna, od rzeczownika núks ‘noc’). W postaci zlatynizowanej element nycteris jest często wykorzystywany w nazwach rodzajowych nietoperzy, zwłaszcza wymarłych (Onychonycteris itd.), ale funkcjonuje też samodzielnie jak nazwa współczesnego rodzaju bruzdonos (Nycteris). Po łacinie nietoperz to vespertīliō, z trochę zagadkowym zakończeniem dołączonym do rzeczownika vesper ‘wieczór, zmierzch’. Tak długie słowo aż się prosiło o zniekształcenie w łacinie ludowej, z której powstały języki romańskie. W języku włoskim w XIV w. spotykamy warianty takie jak vispistrello, vipistrello i pipistrello, a w językach północnej Italii barbastel itp. (por. weneckie barbastrejo). Przypomina to jako żywo nasze niedoperze i krzętoperze. Biolodzy wykorzystali te rozmaite warianty jako nazwy rodzajowe nietoperzy. Tylko wśród naszych nietoperzy rodzimych mamy takie rodzaje jak mroczak (Vespertilio), karlik (Pipistrellus) i mopek (Barbastella). Dodam jeszcze tylko, że w niektórych gwarach Polski nietoperz nazywa się wieczorek („bo lata wieczorem”), a słowo wieczór jest w trochę skomplikowany sposób spokrewnione z łacińskim vesper.

Obawiam się, że tylko dotknąłem tematu, który wart jest grubej monografii lub cyklu artykułów, ale jak na wpis na blogu i tak się już nadto rozgadałem. Chodziło mi głównie o zwrócenie uwagi, że nazewnictwo nietoperzy jest równie ciekawym i skomplikowanym zagadnieniem jak odkrywanie ścieżek ich ewolucji biologicznej.

Przypisy

1) Ze spotykaną w języku greckim asymilacyjną zmianą *o > u przed spółgłoską pierwotnie wymawianą z zaokrągleniem warg (*).
2) Czasownik występował zwykle w formie *peth₂- z końcową spółgłoską „laryngalną”, zapewne pochodzenia sufiksalnego. Miał także pierwotniejsze znaczenie ‘rozłożyć, rozpostrzeć’ (nie tylko skrzydła, ale np. ramiona). W pochodzących od niego rzeczownikach nie widać żadnego śladu spółgłoski *h2, więc pomijam ją w dalszej dyskusji, w której czasownik nie odgrywa roli. Wygląda na to, że rzeczowniki utworzono od prostszego morfemu *pet-.
3) Także pióro służące jako narzędzie skryby, stąd angielskie pen, zapożyczone z języka starofrancuskiego, wywodzącego się z łaciny.
4) W języku nowogreckim pterón przekształciło się we fteró (i ogólnie dawne pt zmieniło się we współczesne ft, np. heptá ‘siedem’ > eftá). Jednak standardowy język nowogrecki zapożyczył z greki klasycznej wiele wyrazów zawierających pt.
5) Na przykład prasłowiański bezokolicznik od grzebie (praindoeuropejski rdzeń *gʰrebʰ-) rozwijał się tak: *greb-ti > *grepti > *greti ~ *gresti). Pierwszy typ uproszczenia widzimy w staro-cerkiewno-słowiańskim greti, drugi – w staropolskim grześć (zastąpionym w nowszych czasach przez grzebać).
6) Patrz celtyckie słowa oznaczające ptaka: *φatar obok *φetnos < *petnos o tym samym znaczeniu. Od tych form praceltyckich pochodzą walijskie adar ‘ptaki, ptactwo’ i edn ‘ptak’.

Opisy ilustracji

Ryc. 1. Galeria portretów nietoperzy z 15 gatunków. Ernst Haeckel 1904 (domena publiczna).
Ryc. 2. Galeria typów piór. Adolphe Millot dla Le Larousse pour tous : Nouveau dictionnaire encyclopédique, vol.2, 1907–1910 (domena publiczna).