Czy Mikołaj istnieje?

fot. domena publiczna

Dzisiejszy wieczór ma w sobie pewną magię – Mikołaj, prezenty, zwierzęta mówiące ludzkim głosem. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego Mikołaj mieszka w Laponii, nosi się na czerwono-biało, wchodzi przez komin i jaki związek z tym wszystkim mają latające refinery?

Gdyby przyjąć iż tradycje związane z Mikołajem wywodzą się od jego rzekomego pierwowzoru tj. katolickiego biskupa Miry który miał wspierać po kryjomu potrzebujących, to całość wydaje się nie mieć sensu. Podobnie jak przekonanie jakoby współczesny wizerunek miał się wywodzić z fantazji marketingu Coca-Coli. Odpowiedź jest znacznie bardziej ciekawa a na jej trop mogą naprowadzić właśnie “latające renifery”. Myślę że nikt rozsądny nie zamierza szukać tych zwierząt na terenach dzisiejszej Turcji a raczej zwróci wzrok na północ, tam gdzie Syberia, Laponia i Kamczatka. Renifer to dla ludów zamieszkujących tamte strony wyjątkowo ważne zwierzę. Pomaga w transporcie ciągnąc sanie, stanowi źródło mięsa i futer. Tamtejsze ludy w większości wyznają szamanizm. Spójrzmy więc jak taki szaman wygląda i porównajmy z pierwszą ilustracją.

fot. domena publiczna

Szaman jesienią oddalał się z wioski do lasu by zbierać muchomory czerwone (Amanita muscaria). Zebrane układał na gałęziach jodły aby się wysuszyły po czym pakował je do worka i w takim stroju wracał saniami z zaprzęgiem reniferów do wioski gdzie odbywał się pewien rytuał. Kiedy? Jak zapewne się domyślacie w okolicach przesilenia czyli około 24 grudnia. Jako, że drzwi takich domostw często były zasypane śniegiem szaman dostawał się do środka poprzez otwór w dachu którym zazwyczaj unosił się dym z paleniska. Szaman rozdawał mniejsze okazy grzyba jako prezenty – często były nadal wilgotne więc ludzie mieli w zwyczaju dosuszać je wieszając na drzewku. Tu warto przypomnieć sobie popularne wzory bombek w tym kształcie. Szaman spożywał kawałki grzyba wprowadzając się w trans podczas gdy zgromadzeni wokół niego pili jego mocz. Celem tego rytuału było zlokalizowanie stad reniferów, aby kolejny rok był obfity i nikt nie głodował. Ludzie mieli wrażenie, iż ulatują ze swoich ciał w towarzystwie szamana i zwierzęcia które reprezentowało jego moc – renifera.

Muchomor czerwony był powszechnie stosowany przez szamanów od Kamczatki aż po Bałtyk więc nic dziwnego że pozostał w naszej kulturze. Dlaczego ów muchomor jest tu tak istotny? Wbrew obiegowej opinii nie jest on grzybem trującym choć bezmyślne spożywanie go może być BARDZO NIEBEZPIECZNE! Więc proszę nie naśladować różnych influencerów zachwyconych mądrością przodków etc. Lapońscy szamani doskonale wiedzieli co robili, a większości z nas tej wiedzy zwyczajnie brakuje. Wróćmy jednak do samego muchomora. Grzyb ten zawiera różne substancje choć najbardziej interesujące wydają się być tu dwie tj. kwas ibotenowy i panteryna.

Kwas ibotenowy sam w sobie jest substancją psychoaktywną i jest bardzo szkodliwy dla nerek. W naszym organizmie oraz pod wpływem temperatury i światła słonecznego ulega procesowi znanemu jako dekarboksylacja, który powoduje przejście owego kwasu do interesującej nas panteryny. Ta substancja ma bardzo ciekawe właściwości, do których należy zaliczyć wywoływanie wizji podobnych do snów, w których jesteśmy w stanie świadomie działać. Panteryna nie jest metabolizowana przez nasz organizm i wydala się głównie z moczem. Tak więc sam mocz osoby która spożyła ten grzyb również ma właściwości psychoaktywne.

Tak więc czy “Mikołaj” istnieje? Tak, choć jak sami widzicie ma niewiele wspólnego z biskupem z Miry i trochę więcej z postacią znaną z reklam.

(c) by Lucas Bergowsky
Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst lub jego fragmenty, skontaktuj się z autorem
.