Grenlandia. Część 2. Dawni odkrywcy

Pozostałe części cyklu

Część 1. Historia naturalna
Część 3. Czasy nowożytne
Część 4. Ludy i języki [w przygotowaniu]

Zdobywcy Arktyki

Przodkowie pierwszych Grenlandczyków przybyli z zachodu, z okolic Cieśniny Beringa. Zaludnienie obu Ameryk przez pierwszych łowców paleolitycznych należało już w tym czasie do bardzo odległej przeszłości, znaczna część ludzkości zdążyła nawet przejść rewolucję neolityczną, ale kanadyjska Arktyka i Grenlandia wciąż pozostawały niezamieszkane.

Pomost lądowy Beringii łączący Syberię z Alaską został ostatecznie zatopiony 11 tys. lat temu, nie zakończyło to jednak migracji ludzkich między kontynentami i procesu zasiedlania okolicznych wysp. Około 5–6 tys. lat temu na Alasce pojawiła się nowa fala przybyszów ze wschodniej Syberii. Rozwinęli oni technikę wyrobu narzędzi korzystającą z małych, ale precyzyjnie obrabianych elementów kamiennych, polowali, używając łuków, i zaadaptowali się do życia w arktycznej tundrze, coraz sprawniej wykorzystując zasoby morza i jego wybrzeży. Nawiązywali kontakty z rdzennymi ludami Ameryki Północnej i częściowo mieszali się z nimi. Kiedy tylko warunki klimatyczne umożliwiły penetrację kanadyjskiej Arktyki, ludzie skorzystali z tej możliwości, posuwając się na wschód.

Tam, gdzie Cieśnina Naresa łączy się z Morzem Baffina, między Grenlandią a wyspami Ellesmere’a i Devon, znajduje się największa w Arktyce połynia, czyli obszar morza otoczony lodem, ale częściowo niezamarzający nawet zimą. W tym przypadku dzieje się tak dzięki ciepłemu Prądowi Zachodniogrenlandzkiemu. Latem powierzchnia połyni przekracza 80 tys. km2. Jej szczególny mikroklimat sprawia, że jest to obszar tętniący życiem i obfitujący w pokarm przez cały rok. Już tysiące lat temu przyciągał ławice dorszy, stada waleni, fok i morsów, niedźwiedzie polarne, a także ludzi.

Pierwsza fala: Saqqaq i Independence I

Pierwsi mieszkańcy Grenlandii pojawili się ok. 4500 lat temu. Byli to przedstawiciele dwóch grup reprezentujących różne tradycje: kultury Saqqaq (od nazwy osady w zachodniej Grenlandii) i kultury Independence I (od nazwy fiordu na północno-wschodnim wybrzeżu wyspy). Jedni i drudzy przybyli z Kanady szlakiem przez Wyspę Ellesmere’a, którym mniej więcej w tym samym czasie migrowały piżmowoły. Były one ważną zwierzyną łowną dla ludu kultury Independence I, możliwe więc, że ta grupa Grenlandczyków podążała ich śladem. Natomiast twórcy kultury Saqqaq zajmowali się w dużym stopniu rybołówstwem i polowaniami na ssaki morskie – foki, morsy i walenie. Towarzyszyły im psy. Po przekroczeniu Cieśniny Naresa posuwali się wzdłuż wybrzeża ku południowi, kolonizując stopniowo Grenlandię Zachodnią, Południową, a następnie Południowo-Wschodnią.

Kultura Independence I znikła po kilkuset latach, natomiast kultura Saqqaq istniała długo – około 1700 lat. Ulubionym materiałem jej przedstawicieli był grenlandzki łupek krzemionkowy, rozprowadzany poprzez handel wymienny, bo wydobywano go tylko w dwóch miejscach. W zależności od potrzeb lub lokalizacji używano także krystalicznego kwarcu, krzemienia, chalcedonu i kwarcytu. Wykorzystywano kości, ciosy morsów, rogi reniferów, skóry zwierzęce i drewno (na Grenlandii nie brakowało zwałaszcza drewna wyrzucanego przez fale morskie, gromadzącego się na plażach przez tysiące lat). W późnej fazie istnienia kultury Saqqaq rozpowszechniły się rzeźby i naczynia z miękkiej i łatwej w obróbce skały – steatytu, którego głównym składnikiem jest talk. Były to między innymi steatytowe lampki, w których paliwem był olej otrzymywany z tłuszczu fok. W niewiele zmienionej postaci takie lampki (nazywane dziś po grenlandzku qulleq, l. mn. qulliit) przetrwały wśród ludów Arktyki po dziś dzień, choć przestały być podstawowym sprzętem codziennego użytku, zyskując za to znaczenie ceremonialne.

Druga fala: Dorset

Około 800 r. p.n.e. kultura Saqqaq zanikła i została zastąpiona przez kolejną falę migrantów z kanadyjskiej Arktyki, przedstawicieli kultury Dorset. Lud ten przystosował się znakomicie do życia w warunkach Archipelagu Arktycznego i Grenlandii. W odróżnieniu od swoich poprzedników Dorsetowie nie używali łuków ani wierteł do wykonywania okrągłych otworów; nie korzystali też z towarzystwa psów. Nie oznacza to regresu kulturowego, ale raczej ma związek ze specyficznym trybem życia. Lud Dorset jeszcze silniej niż Saqqaq związany był z morzem i wyspecjalizował się w polowaniach na foki (a także morsy, bieługi i narwale) na skraju połyni. Nadal wytwarzano narzędzia z łupków krzemionkowych i lampy olejne ze steatytu oraz handlowano surowcami potrzebnymi do ich produkcji.

Ryc. 1.

W zapisie archeologicznym Grenlandii widoczne są dwie z trzech faz historii ludu Dorset: pierwsza i ostatnia, brakuje natomiast środkowej. Wygląda na to, że na początku naszej ery wyspa wyludniła się całkowicie. Lud Dorset powrócił do Grenlandii Północno-Zachodniej dopiero ok. 700 r. n.e.  W tym okresie rozkwitła sztuka rzeźbiarska. Dorsetowie pozostawili po sobie wielką liczbę pięknie wykonanych miniaturowych figurek, stylizowanych lub realistycznych, przedstawiających zwierzęta i ludzi. Do wyrobu narzędzi używano też miedzi rodzimej i żelaza meteorytowego. Oprócz tradycyjnych okrągłych namiotów ze skór wznoszono długie „megalityczne” domy z kamienia, służące prawdopodobnie jako miejsca zgromadzeń i ceremonii rytualnych. Domostwa zimowe były zagłębione w gruncie, zabezpieczone ścianami z bloków darni i być może izolowane od zewnątrz warstwą śniegu. Na liście zwierzyny łownej figurowały prócz ssaków morskich renifery, piżmowoły i lisy polarne. Lud Dorset przetrwał na Grenlandii do połowy XIV w.

Przybysze ze wschodu

Norwescy wikingowie, którzy odkryli i zasiedlili Islandię już pod koniec IX w., byli mgliście świadomi istnienia wielkiego lądu położonego dalej na zachód. Niektórzy żeglarze skandynawscy widzieli go na horyzoncie lub nawet składali tam krótkie wizyty. W roku 9821 Eryk Rudy (Eiríkr rauði Þorvaldsson), trzydziestokilkuletni syn norweskiego banity, zmuszonego osiedlić się na Islandii wraz z rodziną, sam został skazany na trzy lata wygnania z Islandii za dokonanie kilku zabójstw. Wykorzystał ten czas, aby z niewielką załogą zwiedzić zagadkowy ląd i spenetrować jego wybrzeża. Opłynąwszy południowy kraniec wyspy (przylądek Farvel), dotarł aż do zatoki Disko, 500 km na północ od miejsca, gdzie dziś znajduje się miasto Nuuk, stolica Grenlandii. Stwierdził, że południowo-zachodnia część wyspy jest bezludna, wolna od lodu i nadaje się do zamieszkania, postanowił zatem objąć ją w posiadanie.

Gdy czas wygnania dobiegł końca, Eryk powrócił na Islandię, aby zorganizować wyprawę osadniczą. Ponieważ znał się na promocji, wymyślił nazwę Grœnland, czyli ‘Zielona Ziemia’.2 Jak mówi saga streszczająca jego dzieje, Eryk liczył na to, że atrakcyjna nazwa przyciągnie wielu chętnych. Tak się też stało. W latach 985–986 powstały dwie kolonie, zwane Osiedlem Wschodnim (tuż za przylądkiem Farvel) i Osiedlem Zachodnim (w okolicach Nuuk). U szczytu powodzenia zamieszkiwało je ok. 3 tys. osób w kilkuset gospodarstwach; istniały też mniejsze osady rozproszone wzdłuż wybrzeża. Sam Eryk rezydował w Osiedlu Wschodnim. Około roku 1000 na Grenlandię dotarło chrześcijaństwo, przyniesione za sprawą syna Eryka, Leifa, który przyjął chrzest podczas wizyty na dworze króla Norwegii Olafa I Tryggvasona.3 Leif zasłynął następnie jako pierwszy Europejczyk, który dotarł do Ameryki Północnej (dzisiejsza Kanada), ale to już inna historia.4

Kolonie nie miały władzy centralnej, ale w XIII w. przyjęły zwierzchnictwo króla Norwegii i zgodziły się płacić mu podatki. Dawały sobie dobrze radę dzięki eksportowi poszukiwanych towarów takich jak skóry niedźwiedzi polarnych czy ciosy morsów. Grenlandczycy hodowali bydło, owce, kozy i kuce islandzkie, trzymali psy i koty. Od XII w. Grenlandia miała własne biskupstwo i katedrę, kościoły, klasztory i kaplice. Skandynawscy Grenlandczycy nie kolonizowali terenów na północ od Osiedla Zachodniego, ale urządzali sezonowe wyprawy łowieckie na daleką północ. Zapewne w ten sposób dowiedzieli się, że wyspa ma jednak innych mieszkańców – lud Dorset, nazywany po staroislandzku Skrælingjar (l. poj. Skrælingi). Kontakty były sporadyczne, czasem pokojowe i związane z handlem wymiennym, częściej prowadzące do potyczek. Jednak Dorsetowie i Skandynawowie mieszkali z dala od siebie, więc mimo kilkuset lat koegzystencji raczej nie wchodzili sobie w drogę.

Ryc. 2.

Nie znamy dokładnie przyczyn, dla których kolonie grenlandzkie przestały istnieć. W XIV w. Grenlandię dotknął kryzys demograficzny (nieuchronnie nawiedzający co jakiś czas małe populacje). W Europie spadł popyt na ciosy morsów, więc odwiedziny statków kupieckich stały się rzadsze, a Grenlandczycy nie mogli budować własnych łodzi oceanicznych z powodu niedostatku drewna. Nastał okres narastającej izolacji wyspy. Sytuację Grenlandczyków pogorszyło osłabienie Norwegii po epidemii czarnej śmierci (której ofiarą padły dwie trzecie ludności), unia personalna z Danią i przeniesienie stolicy zjednoczonej monarchii do Kopenhagi, gdzie zainteresowanie dawną zamorską kolonią Norwegów było niewielkie. Po śmierci ostatniego biskupa Grenlandii w 1378 r. Rzym nie przysłał już następcy. Resztki ludności albo wymarły, albo opuściły kolonie. Osiedle Zachodnie zniknęło ok. 1400 r., Wschodnie 50 lat później.

Grenlandia Inuitów

Znacznie wcześniej, w czasie gdy kolonie grenlandzkie nadal prosperowały, w Grenlandii Północnej pojawił się ktoś jeszcze. Był to lud kultury Thule, która rozwinęła się około 1000 r. n.e. na wybrzeżach Alaski i na wyspach Morza Beringa.5 Lud ten szybko rozprzestrzenił się w arktycznej strefie półkuli zachodniej. Jego członkowie nazywali samych siebie Inuit (l. poj. Inuk), co oznaczało po prostu ‘ludzi’. Algonkinowie z ludu Innu, sąsiadujący z Inuitami od południa, nazywali ich ‘noszącymi rakiety śnieżne’, czyli Ayaškimew; stąd wzięła się później nazwa Eskimosi.6 Była to znów kultura ściśle związana z morzem, ale bardziej zaawansowana w porównaniu z poprzednikami. Oprócz wszystkich wcześniejszych wynalazków arktycznych Inuici dysponowali zaprzęgami psimi, wielkimi łodziami obciągniętymi skórą (umiaq), które mogły służyć do transportu i do polowań z harpunem na wale grenlandzkie lub morsy, i mniejszymi łodziami, których nazwę znamy doskonale, to jest kajakami (qajaq), użytecznymi podczas polowań na foki. Inuici organizowali też łowy na renifery, niedźwiedzie polarne, zające i ptaki, używając łuków i strzał.

Pierwsze ślady pobytu Inuitów w Grenlandii pochodzą z połowy XII w. Wkrótce potem kultura Thule zaczęła się szerzyć wzdłuż wybrzeży wyspy, najpierw na dalekiej północy, gdzie stopniowo wypierała kulturę Dorset. Dzięki kontaktom z autochtonami Inuici dowiedzieli się o istnieniu bogatego źródła żelaza – meteorytu, który kilka tysięcy lat temu spadł w pobliżu przylądka York w Grenlandii Północno-Zachodniej, Całkowita masa jego większych fragmentów wynosiła dziesiątki ton, dzięki czemu narzędzia z żelaza meteorytowego wytwarzane były przez setki lat. Trafiały one szlakami handlu wymiennego do Kanady, a także w ręce Skandynawów. Żelazny grot inuickiej strzały znaleziony wśród pamiątek po kolonistach w Osiedlu Zachodnim jest dotykalnym dowodem, że obie społeczności stykały się z sobą.

Ryc. 3.

Skandynawowie przenieśli na Inuitów nazwę Skrælingów. Według dawnych relacji Inuitów grenlandzkich zaakceptowali oni tę nazwę i zapożyczyli ją z języka staronordyjskiego. Jednak wskutek odmiennej budowy fonologicznej słów w języku Inuitów, który między innymi nie dopuszczał grup spógłoskowych w nagłosie i nie miał przedniojęzykowego /r/, nazwę Skrælingi zaadaptowano jako Kalaaleq (l. mn. Kalaallit).7

Kiedy w XV w. przestały istnieć osiedla skandynawskie, a klimat Grenlandii stał się na pewien czas surowszy z powodu pogłębiania się tzw. „małej epoki lodowej”, Inuici grenlandzcy przenieśli się na południe wyspy, przejmując tereny opuszczone przez Europejczyków. Eksplorowali także niezamieszkane od dawna wybrzeża Grenlandii Południowo-Wschodniej. Daleka północ Grenlandii opustoszała aż do XVIII w., kiedy zaczęło ją zasiedlać inne plemię Inuitów, znów przybyłe z Wyspy Ellesmere’a.

W kolejnym odcinku cyklu dowiemy się, jak Europejczycy powrócili na Grenlandię i jak układały się dzieje wyspy od tamtych czasów aż po dzień dzisiejszy.

Przypisy

  1. Warto sobie uprzytomnić, że były to czasy panowania Mieszka I w kraju, który wkrótce zaczęto nazywać Polską. ↩︎
  2. Dziś po duńsku Grønland, a po islandzku Grænland. ↩︎
  3. Sam król ochrzcił się kilka lat wcześniej, podczas wyprawy wojennej przeciwko Anglosasom. ↩︎
  4. Oczywiście jeśli uznać Grenlandię za część Ameryki Północnej, pierwszym Europejczykiem, który dotarł do Ameryki, był nie Leif, ale jego ojciec (nie licząc przelotnych wizyt innych wikingów). Leif natomiast ok. roku 1002 prawdopodobnie jako pierwszy odwiedził Labrador, a zatem część kontynentu północnoamerykańskiego. ↩︎
  5. Nazwa Thule nawiązuje do stanowiska archeologicznego w Qaanaaq (dawniej Thule) w Grenlandii Północno-Zachodniej, choć jest ono oddalone o 4 tys. km od miejsca, gdzie powstała kultura Thule. W starożytności Ultima Thule (Najdalsza Thule) była nazwą legendarnej wyspy na północnym Atlantyku. W średniowieczu odróżniano czasem Thule (Islandię) od Ultima Thule (Grenlandii). Amerykańska Baza Kosmiczna Pituffik, zlokalizowana w pobliżu Qaanaaq, do 2023 r. znana była jako Baza Lotnicza Thule. ↩︎
  6. Językoznawcy nie potwierdzają rozpowszechnionego poglądu, że nazwa nadana Inuitom przez Algonkinów miała oznaczać ‘zjadaczy surowego mięsa’ i że była pejoratywna. Niemniej jednak sami zainteresowani życzą sobie być nazywani Inuitami, wypada zatem uszanować ich wolę i uczucia. Jeśli chodzi o określenie „języki eskimoskie”, wyjaśnimy związane z nim zawiłości w ostatnim odcinku cyklu. ↩︎
  7. Stąd nazwa wyspy w języku grenlandzkim, Kalaallit Nunaat, czyli Kraj Grenlandczyków. ↩︎

Opisy ilustracji

Ryc. 1. Figurka płynącego niedźwiedzia polarnego, wykonana z ciosu morsa. Środkowy okres kultury Dorset (pierwsze stulecia naszej ery), wyspa Iglulik, Kanada. Kanadyjskie Muzeum Historii, Gatineau (Quebec). Foto: Piotr Gąsiorowski 2023 (domena publiczna).
Ryc. 2. Ruiny kościoła w Hvalsey (dzisiejszy Qaqortoq), zbudowanego ok. 1300 r. W kościele tym w roku 1408 odbył się ostatni oficjalnie odnotowany ślub w wikińskiej Grenlandii. Państwo młodzi, Þorsteinn i Sigríður, pochodzili z Islandii i niebawem wrócili na nią, opuszczając zamierającą kolonię. Foto: Number 57 (2014). Źródło: Wikimedia Commons (domena publiczna).
Ryc. 3. Robert Peary, amerykański badacz Arktyki, obok największego (30 880 kg) fragmentu meteorytu z przylądka York. Lokalizację meteorytu wskazali mu w 1894 r. przewodnicy inuiccy. Peary postanowił przywłaszczyć sobie meteoryt i osiągnął swój cel po trzech latach przygotowań. Wraz z dwoma mniejszymi fragmentami (3000 kg i 407 kg) meteoryt został przetransportowany do USA i sprzedany przez Peary’ego Amerykańskiemu Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku za 40 000 dolarów. Peary przywiózł także z Grenlandii „w celach naukowych” sześcioro Inuitów, z których czworo zmarło na gruźlicę już w pierwszej połowie roku 1898. Źródło: Wikipedia (domena publiczna).

Lektura uzupełniająca

Efekt potwierdzenia, czyli złoty interes Martina Frobishera

Martin Frobisher, urodzony w Yorkshire około roku 1535, był żeglarzem i korsarzem jej królewskiej mości Elżbiety I. Był człowiekiem raczej prostym i niezbyt gruntownie wykształconym, ale energicznym, obdarzonym żyłką awanturnika i talentem do zawierania przydatnych znajomości. Kiedy zbliżał się do czterdziestki, postanowił odnaleźć legendarne przejście północno-zachodnie wokół arktycznych wybrzeży Ameryki Północnej, otworzyć dzięki niemu alternatywny szlak handlowy prowadzący do Chin i zdobyć w ten sposób sławę i majątek. Ponieważ potrzebował sponsora, zwrócił się do Kompanii Moskiewskiej, potężnej spółki akcyjnej posiadającej monopol na handel z Rosją. Kompania jako instytucja nie była z początku zainteresowana wspieraniem Frobishera (jej wcześniejsze próby dotarcia do Chin szlakiem północno-wschodnim nie powiodły się), ale jej londyński przedstawiciel, Michael Lok, zdołał przekonać do przedsięwzięcia kilku wpływowych akcjonariuszy, a także innych kupców i ważnych osobistości, zainteresować nim Tajną Radę Anglii, a nawet zapewnić Frobisherowi pomoc merytoryczną głównego doradcy naukowego królowej Elżbiety, sławnego Johna Dee – matematyka, astronoma, znawcy nawigacji i kartografii, a przy tym okultysty, astrologa i alchemika.

Dzięki wsparciu finansowemu i przychylności dworu Frobisher wyruszył w roku 1576 na poszukiwanie przejścia północno-zachodniego. Nie znalazł go wprawdzie, a raczej znalazł coś, co później okazało się dużą zatoką, znaną dziś jako Zatoka Frobishera, a nie (jak sądził) początkiem drogi na zachód między Ameryką Północną a Azją – ale dotarł do Ziemi Baffina, zostając jej „odkrywcą”. Cudzysłów jest tu uzasadniony faktem, że ta ogromna wyspa (takie jest dosłowne znaczenie jej inuickiej nazwy Qikiqtaaluk) była zasiedlana od tysięcy lat przez rdzenną ludność kanadyjskiej Arktyki, a później odkrywana przez Inuitów i skandynawskich wikingów. Niemniej dzięki ekspedycji Frobishera dowiedziała się o jej istnieniu szesnastowieczna Europa.

Ryc. 1.

Wśród osobliwości przywiezionych do Anglii był spory kamień ciemnej barwy, znaleziony na wyspie Kondularn w Zatoce Frobishera. Dla samego Frobishera miał z początku wartość czysto symboliczną jako dotykalny dowód na istnienie nowego lądu – kawałki skały otrzymali jako upominki z Nowego Świata jego przyjaciele. Ale połyskujące wrostki mineralne zaintrygowały Loka, który dał swój fragment do zbadania trzem ekspertom złotnikom. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że skała nie zawiera żadnego cennego kruszcu, ale Lok szukał raczej potwierdzenia swoich nadziei niż ich sfalsyfikowania, dlatego zwrócił się do czwartego rzeczoznawcy. Był to Giovanni Battista Agnello, wenecki alchemik osiadły w Londynie. Stwierdził on obecność w skale drobin złota i poprosił o większą liczbę próbek. Wydobył z nich więcej złotego pyłu i pokazał go Lokowi. Ten spytał, jakim cudem trzech innych ekspertów mogło przegapić obecność złota. Bisogna sapere adulare la natura (trzeba wiedzieć, jak schlebić naturze) – brzmiała odpowiedź alchemika.

Ryc. 2.

Po tych zachęcających wynikach badań Lok łatwo uzyskał od królowej i Tajnej Rady zielone światło dla drugiej ekspedycji Frobishera w roku 1577. Tym razem w kilku lokalizacjach zarówno na wyspie Kondularn, jak i na samej Ziemi Baffina założono kopalnie odkrywkowe dla pozyskania jak największych ilości „czarnej rudy”. Zaczęto także tworzyć nową Kompanię Katajską (czyli Chińską), która miała się zająć eksploatowaniem bogactw naturalnych Arktyki, a w dalszej perspektywie żeglugą do Chin i handlem wzdłuż nowego szlaku. Mimo pracy w trudnych warunkach i niełatwych stosunków z rodzimą ludnością Ziemi Baffina przywieziono do Anglii ok. 200 ton urobku. Zajęli się nim kolejni eksperci, skonfliktowani zresztą z sobą nawzajem, ale tym razem zgodni co do tego, że skała jest złotonośna. Najwięcej metali szlachetnych znalazł w niej niemiecki metalurg Burchard Kranich, oskarżany później, że celowo „podrasował” próbki dla lepszego efektu, dodając do nich drobiny złota i srebra. Zapewne nie on jeden postępował w ten sposób, bo „eksperci” walczyli o intratne stanowiska w powstających zakładach wytopu złota, a wszystkich ogarnął nastrój znany nauce jako confirmation bias (efekt potwierdzenia, czyli selektywne ignorowanie wyników negatywnych i przesadne zaufanie do pozytywnych). Odpowiednie piece zbudowano w Dartford w Kencie, a szefem przedsięwzięcia został kolega i rywal Kranicha, Jonas Schutz. Trzeba było tylko zdobyć przemysłowe ilości rudy.

Inwestorzy chętnie złożyli się na trzecią, tym razem naprawdę wielką wyprawę w roku 1578. Składała się z piętnastu statków, a na ich pokładach podróżowało m.in. 147 zawodowych górników. Martin Frobisher dostał od królowej złoty łańcuch na szyję jako prezent na drogę. Choć nie wszystkie cele zostały osiągnięte (nie założono na Ziemi Baffina stałej kolonii), to przywieziono ponad 1100 ton „czarnej rudy”. Część tej ilości trzeba było odzyskać z narażeniem życia z wraku jednego ze statków, który pod koniec podróży powrotnej zatonął u wybrzeży Irlandii.

Dziś wiemy, że skały wydobyte przez Frobishera składają się w większości z hornblendy. Są bardzo stare (1,7–1,8 mld lat), ale nie zawierają nic szczególnie cennego. Zawartość złota w połowie z nich jest niższa niż w wybranym na chybił-trafił brukowcu. Jeśli coś w nich błyszczy, to kryształki miki lub siarczku żelaza. Zakłady w Dartford działały przez kilka lat. Próbowano w nich wydobyć z rzekomej rudy złota cokolwiek – oczywiście bez skutku. Reputacja kilku ekspertów ucierpiała, lecz burza „rozeszła się po kościach”, a najsurowsze konsekwencje poniósł Michael Lok, ścigany sądownie przez rozczarowanych inwestorów i kilkakrotnie zamykany na krótko za długi. I on jednak jakoś przeżył te upokorzenia. Frobisher miał już jednak po dziurki w nosie interesów tego typu. Nie chciał być założycielem kopalń ani faktorii hadlowych, tylko odkrywcą nowych ziem i szlaków morskich. Na to jednak nie dostał już pieniędzy, zrezygnował więc z kolejnych wypraw eksploracyjnych i zajął się wojowaniem na morzu z Hiszpanami. Za męstwo, które okazał jako dowódca jednej z eskadr podczas bitwy z Wielką Armadą w roku 1588, otrzymał tytuł szlachecki i odtąd stał się sir Martinem. Nie wypominano mu wówczas skandalu biznesowego, w który wplątał się prawdopodobnie w dobrej wierze.

Ryc. 3.

W roku 2015 Kanadyjskie Muzeum Historii w Gatineau (oddzielonym tylko rzeką od stolicy w Ottawie, ale położonym w Quebecu) zwróciło się do muzeum miejskiego w Dartford z pytaniem, czy nie znalazłby się gdzieś autentyczny kawałek „rudy” z Ziemi Baffina. Co prawda większość z tego, co przywiózł Frobisher, zużyto jako gruz wykorzystywany na budowach, ale w wyniku prac archeologicznych udało się zidentyfikować nieco oryginalnych kamieni z Arktyki. Jeden wrócił do Kanady drogą lotniczą i można go podziwiać w muzeum w Gatineau. Ten konkretny okaz nie jest co prawda czarny, ale za jego autentyczność ręczą geolodzy. W Irlandii odnaleziono także część ładunku utraconego podczas zatonięcia statku trzeciej wyprawy Frobishera.

Historia Frobishera nie jest oczywiście jedyna w swoim rodzaju. Ludzie, w tym naukowcy, mają skłonność do subiektywnej oceny faktów, która pod wpływem oczekiwań i zaangażowania emocjonalnego może prowadzić do błędnej oceny rzeczywistości. Na przykład wiele „pozytywnych replikacji” eksperymentów Ponsa i Fleischmanna po ogłoszonym przez Uniwersytet Utah w roku 1989 sukcesie „zimnej fuzji” (rzekomej katalitycznej syntezy helu z deuteru w temperaturze zbliżonej do pokojowej) miało podobne źródło jak przesadny optymizm bohaterów afery z „czarną rudą”: presję na jak najszybsze „podpięcie się” pod sukces – w tym przypadku pod domniemane odkrycie pachnące nagrodą Nobla. Także opinia publiczna była podekscytowana perspektywą niewyczerpalnego źródła taniej energii bez potrzeby budowania reaktorów termojądrowych. Wśród ośrodków, które szybko potwierdziły odkrycie, była i warszawska Wojskowa Akademia Techniczna. Opamiętano się dopiero wówczas, gdy najpoważniejsze laboratoria zreplikowały eksperyment z wynikiem negatywnym. Nie zawsze łatwo powiedzieć, w ilu przypadkach była to jawna mistyfikacja, a w ilu – nieświadome naginanie metodologii i pomiarów do hurraoptymistycznych oczekiwań. Widać tu wiele analogii do poczynań elżbietańskich alchemików, metalurgów, przedsiębiorców i polityków znęconych fatamorganą bogactw Nowego Świata.

Co do przejścia północno-zachodniego, odkryła je ekspedycja Roberta McClure’a w roku 1850, a jako pierwszy pokonał je w całości drogą morską Roald Amundsen w latach 1903–1906. Do handlu z Chinami nie nadaje się zupełnie. Na północy Ziemi Baffina (Mary River w regionie Qikiqtaaluk) działają od kilku lat kanadyjskie kopalnie, nie wydobywają jednak złota, tylko rudę żelaza bardzo wysokiej jakości.

Opisy ilustracji

Ryc. 1. Martin Frobisher. Portret autorstwa Cornelisa Ketla namalowany na zamównienie Kompanii Katajskiej w roku 1577 dla uczczenia sukcesu drugiej wyprawy do Ziemi Baffina. Źródło: Digital Bodleian (domena publiczna).
Ryc. 2. Ziemia Baffina. Turkusowa strzałka wskazuje Zatokę Frobishera (omyłkowo uznaną za przejście północno-zachodnie). Autor: Connormah (strzałka dodana). Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 3.0).
Ryc. 3. Autentyczny fragment „rudy” przywiezionej przez Frobishera, podarowany przez muzeum w Dartford Kanadyjskiemu Museum Historii. Foto: Piotr Gąsiorowski.