Chyba każdy z nas czuje intuicyjnie, że czasownik obuć i imiesłów obuty mają coś wspólnego z rzeczownikiem but. Ale to tylko dowodzi, że intuicja bywa zawodna. Zwróćmy przede wszystkim uwagę, że zakończenia bezokolicznika (-ć) i imiesłowu (-ty) nie są częścią rdzenia czasownika, tylko dodanymi do niego końcówkami fleksyjnymi. Potwierdza to odmiana czasownika: obuję, obujesz, obuje itd. Również ani w czasowniku niedokonanym obuwać, ani w rzeczowniku zbiorowym obuwie nie ma t po u. Gdyby ktoś chciał utworzyć czasownik od rzeczownika but, mogłoby to być „obucić”, ale na pewno nie obuć.
Hm… Może w takim razie słowo but można zanalizować jako bu-t z tym samym bu-, które pojawia się w czasowniku? To raczej wykluczone, bo słowo but istnieje w obecnej formie dopiero od dwustu lat. Dawniej pisało się bot, rzadziej bót i wyłącznie takie wersje występują w słowniku Samuela Bogumiła Lindego (1807). Dzisiejsze boty, botki zachowały dawną pisownię, choć zawęziło się ich znaczenie. Słowo bot, znane od początku XV w., jest zapożyczeniem ze staroczeskiego bot lub bota, a w ostatecznym rachunku – z języków romańskich (starofrancuskie bote, hiszpańskie bota, średniowieczna łacińskie botta itd.) Oznaczało pierwotnie ‘but z cholewą, zwłaszcza do jazdy konnej’). Z czasownikiem obuć nie ma nic wspólnego. Można się tylko ewentualnie zastanowić, czy zmiana pisowni w XIX w. nie była przypadkiem inspirowana etymologią ludową, czyli fałszywym skojarzeniem bota z obuciem na podstawie powierzchownego i przypadkowego podobieństwa brzmienia.
Skąd w takim razie wzięło się obuć ‘założyć (obuwie) na nogi’? Zauważmy, że istnieje też rzadszy czasownik o podobnym znaczeniu, wzuć, a także czasownik ze znaczeniem przeciwnym: zzuć ‘zdjąć z nóg’ (regionalnie również zezuć). Odmieniają się według tego samego schematu i w podobny sposób tworzą formy niedokonane: obuwać, wzuwać, z(e)zuwać. Nasuwa się podejrzenie, że mamy do czynienia z tym samym rdzeniem czasownika, do którego dołączane są różne przedrostki. W przypadku obuć przedrostkiem może być ob-. Wtedy możemy słowo podzielić tak: ob-uć. Ale dlaczego w takim razie mamy w-zuć i z(e)-zuć? Można to dodać jeszcze jeden czasownik potencjalnie pokrewny, wy-zuć ‘pozbawić’. Skąd takie formy zamiast „w-uć”, „z-uć” i „wy-uć”?
Żeby to wyjaśnić, warto się przyjrzeć formom staropolskim (sprzed roku 1500). Cóż tam widzimy? Istniał już wówczas czasownik obuć, ale obok niego pojawiał zię zuć w znaczeniu dzisiejszego zzuć. Mamy też staropolski imiesłów rozuty ‘bosy, bez butów’. A zatem formy zzuć, wyzuć muszą być wtórne. Spółgłoska [z] doczepiła się do czasownika -uć przez pomyłkę, wskutek jakiegoś dawnego nieporozumienia.
Można się domyślić, co się stało: czasownik wzuć nie składał się pierwotnie z przedrostka w- dołączonego do -zuć, tylko z przedrostka wz- (jak w czasownikach wznieść lub wezbrać) dołączonego do -uć. W staropolskim istniały zatem czasowniki zbudowane następująco: ob-uć, wz-uć, z-uć i roz-uć, ale ponieważ bezprzedrostkowa forma *uć ‘zakładać na nogi’ wyszła z użycia, budowa tych czasowników stała się nieprzejrzysta dla użytkowników języka. Najpierw błędnie zanalizowali wz-uć jako w-zuć, a następnie wykoncypowali sobie (wbrew etymologii), że „starannymi” formami czasowników zuć i rozuć powinny być z-zuć i roz-zuć. Do stworzonej w ten sposób podstawy słowotwórczej -zuć dodano też przedrostek wy-, tworząc czasownik wy-zuć (używany metaforycznie w sensie ‘odrzeć z czegoś, pozbawić’). Czasownik obuć uniknął przekształcenia głównie dlatego, że miał oparcie w rzeczowniku obuwie. Jednak jego struktura wewnętrzna zatarła się w świadomości mówiących, dlatego nie jest dziś analizowany jako ob-uć, ale traktowany jako niepodzielna całość.
Na razie, nie wychodząc poza język polski, dokonaliśmy rekonstrukcji wewnętrznej. Pozwala ona postawić hipotezę, że istniał czasownik niedokonany *u-, do którego dodawano różne przedrostki, tworząc staropolskie czasowniki dokonane: obuć, rozuć, wzuć, zuć. Gdyby czasownik bazowy przetrwał, odmieniałby się dzisiaj następująco: bezokolicznik uć, formy osobowe uję, ujesz, uje, czas przeszły uł, uli itd.
Jak się upewnić, że jesteśmy na dobrym tropie? Trzeba zbadać materiał porównwczy, zaczynając od języków słowiańskich, czyli najbliższych kuzynów polskiego. Oczekiwane formy faktycznie występują w całej grupie słowiańskiej. Na przykład w sensie ‘ściągnąć z nóg’ (obuwie, pończochy, spodnie) mamy staro-cerkiewno-słowiańskie, serbsko-chorwackie, słoweńskie i staroruskie izuti oraz czeskie zout (staroczeskie zúti), dokładnie odpowiadające staropolskiemu zuć. Polskiemu obuć odpowiada staro-cerkiewno-słowiańskie, serbsko-chorwackie, słoweńskie i staroruskie obuti, rosyjskie obútʹ, czeskie obout (staroczeskie obúti). Z kolei staropolskiemu rozuć odpowiada rosyjskie razútʹ, staro-cerkiewno-słowiańskie razuti itd.
Rekonstrukcja już nie wewnętrzna, ale porównawcza, na podstawie materiału ogólnosłowiańskiego, pozwala ustalić, że istniały czasowniki prasłowiańskie *ob-u-ti, *orz-u-ti, *vъz-u-ti, *jьz-u-ti. W skład każdego z nich wchodzi przedrostek, końcówka fleksyjna (tu końcówka bezokolicznika *-ti) i to, co stoi między nimi, czyli czasownik właściwy *u-. Prawdopodobnie już w czasach prasłowiańskich forma bez przedrostka, czyli *uti, była rzadka, a być może nawet zanikła. Trudno się dziwić, bo zmiany fonetyczne tak długo nadgryzały pierwotną formę czasownika, że zredukowała się do jednej głoski. Jak wyglądała wcześniej?
Tu przychodzą z pomocą inne języki indoeuropejskie, a przede wszystkim grupa najbliższa słowiańskiej, czyli języki bałtyjskie. Wiemy, że prasłowiańskie *u pochodzi od prabałtosłowiańskiego dyftongu *au, ten zaś z kolei może kontunuować praindoeuropejskie *aw lub *ow. Nie trzeba szukać długo w słownikach języków bałtyjskich, żeby znaleźć podejrzanego odpowiadającego opisowi: jest to litewski czasownik auti ‘zakładać na nogi’ (łotewskie aut). Nie tylko zawiera on poszukiwany rdzeń au-, ale tworzy liczne połączenia z przedrostkami, w tym takie, które mają dokładne odpowiedniki słowiańskie, jak iš-auti : *jьz-uti lub už-auti : *vъz-uti.
Dane bałtyjskie są bardzo cenne, bo dowodzą realnego istnienia bałtosłowiańskiego czasownika *au- bez przedrostków. W językach bałtyjskich znajdujemy też rzeczowniki pochodne takie jak *au-tla- z indoeuropejskim sufiksem *-tlo-używanym do tworzenia nazw narzędzi (w dość swobodnym sensie „rzeczy służących do wykonania jakiejś czynności”) > łotewskie aukla, litewskie auklė ‘sznurowadło, rzemień do sznurowania obuwia’. Słowo o tej samej budowie, z tym samym przyrostkiem, występowało w starożytnym języku awestyjskim z grupy irańskiej: aoθra- ‘obuwie’ < praindoeuropejskie *Hew-tlo-m (co oznacza postać rdzenia *Hew-, wyjaśnię poniżej).
Nawet w łacinie znajdujemy słowa pokrewne: ex-uō ‘zdejmować, obnażać, zrzucać’ i ind-uō ‘zakładać, oblekać’, z przedrostkami oznaczającymi odpowiednio ‘z-’ i ‘w-, na-’ dołączonymi do niewystępującego samodzielnie czasownika -uō. Nawiasem mówiąc, ex- odpowiada etymologicznie litewskiemu iš/iž i słowiańskiemu *jьz- (polskie z- w znaczeniu kierunku ‘od’). Pochodzą one wszystkie od indoeropejskiego przysłówka/przyimka *h₁eǵʰ(s), sygnalizującego oddalanie się lub kierunek ze środka na zewnątrz. Łacina jest dalszym krewnym języków bałtosłowiańskich niż grupa indoirańska, nie powinno więc dziwić, że znaczenie -uō w łacinie jest nieco inne. Nie oznacza zakładania lub zdejmowania obuwia, ale ma sens bardziej ogólny: zakładać na siebie/zdejmować z siebie cokolwiek: ubranie, nakrycie głowy, a nawet np. torbę podróżną (na ramię/z ramienia).
Kolejne słowa łacińskie związane z tym samym rdzeniem czasownikowym to exuviae ‘zdarta skóra’, przenośnie także ‘łup’ (w biologii egzuwium to uczony synonim wylinki, zwłaszcza stawonogów), i induviae ‘ubranie, odzież’. Możliwe, że sens pierwotny był podobny jak w łacinie, a bałtosłowiańskie i irańskie znaczenie, dotyczące głównie nóg i obuwia, było wynikiem wtórnej specjalizacji znaczeniowej. Ale trudno też wykluczyć proces odwrotny – uogólnienie pierwotnie węższego znaczenia w językach italskich.
Czasownik praindoeuropejski, od którego utworzyła się ta rodzina słów, wcale nie był aż tak krótki, jak można by sądzić na podstawie jego refleksów w językach potomnych. Miał formę *Hew-, z tak zwaną spółgłoską „laryngalną” w nagłosie. Trudno ustalić z całą pewnością, która konkretnie spółgłoska laryngalna tu występowała; zdania na ten temat są podzielone. Rdzeń mógł mieć postać *h₂aw- lub *h₃ow- (sąsiedztwo tych spółgłosek zmieniało barwę samogłoski *e). Jednak zanik spółgłosek laryngalnych i „wygładzenie” odziedziczonych dyftongów podczas ewolucji od języka praindoeuropejskiego do prasłowiańskiego spowodowały postępującą erozję rdzenia czasownika, aż została z niego tylko samogłoska *u. Nie jest to w sumie dziwniejsze niż na przykład rozwój łacińskiego aqua ‘woda’ we francuskie eau (wymawiane [o]) albo łacińskiego augustus ‘sierpień’ we francuskie aout (wymawiane [ut] lub [u]).
I kto by się spodziewał tak szacownej historii u w czasowniku obuć?