Uwaga, barszcz! Część 1: Kosmata roślina

Pozostałe części cyklu
2. Inwazja gigantów i zemsta Stalina
3. Suplement: O szczecinie i Szczecinie

Czy lubicie barszcz? Bo ja bardzo – zarówno czerwony z ukiszonych buraków, jak i ukraiński z botwinką. Niektórzy nazywają białym barszczem także żurek, który zresztą też uwielbiam. Ale przyznam, że nigdy jeszcze nie jadłem barszczu etymologicznie poprawnego, czyli barszczu z barszczu.1 Mimo że w naszej części Europy wszelkie „barszcze” cieszą się wielką popularnością, prawdopodobnie większa część ludności nie wie nawet, jak wygląda roślina, która przez setki lat była ich podstawą i której zawdzięczają nazwę.

Zacznijmy zatem od samej nazwy i jej wybitnie słowiańskiego brzmienia z trudną grupą spółgłosek na końcu. Polskiemu słowu barszcz odpowiadają podobne słowa w innych językach słowiańskich: wschodniosłowiańskie boršč, słowackie bršt, czeskie bršť, łużyckie baršć i słoweńskie bršč. Nie wszędzie są to nazwy zupy, ale praktycznie wszędzie oznaczają barszcz zwyczajny (Heracleum sphondylium) z rodziny selerowatych (Apiaceae). Na dziko rosnące selerowate trzeba uważać, bo do rodziny tej, oprócz szeregu cenionych roślin jadalnych, należą też śmiertelnie trujące, jak szalej jadowity (Cicuta virosa) albo szczwół plamisty (Conium maculatum). Na szczęście trudno je pomylić z barszczem ze względu na odmienny kształt liści. Ale do rośliny jeszcze wrócimy, a na razie kontynuujmy analizę nazwy.

Jej rekonstrukcja słowiańska nie nastręcza wielkich trudności. Wszystkie powyższe formy można wyprowadzić z prasłowiańskiego *bъrščь. Pojawia się tylko pytanie, jak wyglądała wcześniejsza postać tego wyrazu, bo słowiańskie *šč może pochodzić albo od *sk zmiękczonego przed samogłoską bądź półsamogłoską przednią, albo od *st, po którym następowała półsamogłoska *j. W tym drugim przypadku mielibyśmy dawniejsze prasłowiańskie *bъrstjь. Jak rozstrzygnąć, która możliwość zachodzi? Najlepiej poszukać wyrazów pokrewnych poza grupą słowiańską.

Niestety języki bałtyjskie nie są tu zbyt pomocne. Po litewsku barszcz-roślina nazywa się barštis, a liczba mnoga barščiai oznacza barszcz-zupę, dziś buraczaną; jest to jednak dość ewidentne zapożyczenie z języka polskiego, o czym świadczy grupa ar, reprezentująca typowo polski rozwój prasłowiańskiego *ъr (oczekiwanym litewskim odpowiednikiem byłoby ur). Możliwe, że poszukiwane formy pokrewne zanikły w językach bałtyjskich. Szukajmy zatem dalej. Obiecujący odpowiednik widzimy w języku staroindyjskim: bhṛṣṭí- ‘kolec, ostrze, szpic’ itp. Barszcz nie jest wprawdzie kolczasty, ale jego łodyga i nerwy u spodu liści pokryte są sztywnymi, szorstkimi szczecinkami, a same liście są ostro ząbkowane. Co ciekawe, słowo staroindyjskie ma dokładny odpowiednik germański, *bursti- ‘szczecina’, stąd np. staroangielskie byrst. Współczesne angielskie bristle o tym samym znaczeniu jest z pochodzenia zdrobnieniem tego wyrazu (stąd także czasownik bristle ‘jeżyć się, stroszyć się’). Wspólny przodek indoeuropejski musiał wyglądać tak: *bhr̥sti-. Wystarczy dodać do niego przyrostek *-o- (tworzący m.in. nazwy właściwości), żeby otrzymać słowo *bhr̥stjo- ‘szczeciniasty’, od którego już łatwo wywieść prasłowiańskie *bъrstjь > *bъrščь.

Co prawda regularnym refleksem sylabicznego * jest bałtosłowiańskie *ir i pochodzące od niego słowiańskie *ьr, ale zdarza się też rozwój alternatywny *ur > *ъr (mniej więcej w 20% przypadków, z przyczyn nie do końca jasnych). Wokalizm *ъr mógłby wskazywać na zapożyczenie z języków germańskich (gdzie sylabiczne * zawsze dawało *ur), ale brak innych powodów, żeby zakładać obce pochodzenie słowa *bъrstjь, tym bardziej że germańskie *bursti- nie oznacza rośliny. Choć zatem ten jeden szczegół trzeba uznać za niedostateczne wyjaśniony, z dużym prawdopodobieństwem słowo *bhr̥stjo- > barszcz utworzono z myślą o nazwaniu ‘kosmatej rośliny’. Możliwe, że germańskie koneksje ma francuska nazwa barszczu, berce, izolowana i niejasna (zapożyczenie z języka starofrankijskiego?).

Ryc. 1.

W języku angielskim rodzaj Heracleum nazywany jest hogweed, czyli mniej więcej ‘wieprzowe ziele’. Etymolodzy rutynowo podają następujące wyjaśnienie: barszcz traktowano jako paszę gorszego rodzaju, dobrą dla świń, ale nie dla bardziej wymagających konsumentów. Możliwe są jednak i inne motywacje, np. swoisty, intensywny zapach barszczu, przywodzący na myśl wiejską zagrodę z chlewikiem i oborą. Ponadto szczeciniastość rośliny mogła się kojarzyć ze szczeciną świńską. Wszystkie te skojarzenia mogły zresztą działać jednocześnie. W wielu językach (np. w niemieckim, niderlandzkim, duńskim, szwedzkim, hiszpańskim, węgierskim) nazwy barszczu zawierają nawiązanie do niedźwiedzi  (‘niedźwiedzi pazur’, ‘niedźwiedzia łapa’, ‘niedźwiedzia stopa’ itp.). Niedźwiedzie rzeczywiście w różnych regionach Europy, Syberii i Ameryki Północnej objadają się barszczem na wiosnę, preferując łodygi i ogonki liści.

Gatunek Heracleum sphondylium znany był jako bārszcz > bårszcz w polszczyźnie XV−XVI w.2 Pisarze ówcześni nie byli botanikami, dlatego nazwę przenoszono czasem na inne rośliny powierzchownie podobne, choć niekoniecznie pokrewne (np. ostróżkę czy akant). Co najmniej od XVI w. tą samą nazwą określano zupę gotowaną na bazie kiszonego barszczu. Łodygi, liście i baldachowate kwiaty siekano, zalewano ciepłą wodą, tak aby je przykryła, i zostawiano na kilka dni gdzieś przy piecu. Zalewa nabierała silnie kwaśnego smaku i mogła zostać wykorzystana jako surowiec na zupę, a także jako napój leczniczy (trudno jednak powiedzieć, czy na coś realnie pomagała).

Barszcz-zupa pozostał jednym z podstawowych dań kuchni polskiej polskich przez kilka stuleci. Już w XVI w. sporadycznie przenoszono nazwę bårszcz na inne kwaśne zupy, jak bårszcz żurowy na zakwasie z mąki żytniej3, ale jeszcze nie kojarzono jej z burakami. Nawiasem mówiąc, nie istniało wówczas nawet słowo burak, wprowadzone do użytku dopiero w XVIII w. Wcześniej zwykłą nazwą buraka była ćwikła, a od XVII w. nać buraka znana była jako botwina/boćwina (wyraz zapożyczony z języków wschodniosłowiańskich, a utworzony od prasłowiańskiego *bъty/*bъtъv- ‘pęd, źdźbło, łodyga’). Buraki interesują na tu jednak tylko o tyle, że w XVIII w. zaczęły wypierać barszcz pospolity jako podstawa kwaśnej zupy. Odtąd barszcz-roślina i barszcz-zupa wzięły rozwód semantyczny, a barszcz w sensie kulinarnym stał się czerwony.

W drugiej części tej serii zapoznamy się z innymi gatunkami Heracleum oraz przyczynami, dla których rodzaj ten przypomniał laikom o swoim istnieniu, a jego nazwa zabarwiła się odcieniem grozy.

Przypisy

  1. Jeśli ktoś z Czytelników jadł, będę wdzięczny za podzielenie się doświadczeniami w komentarzach. ↩︎
  2. Samogłoska była tu wymawiana jako staropolskie długie ā, które następnie rozwinęło się w tzw. pochylone å (samogłoska tylna, wymawiana z lekkim zaokrągleniem warg). W XVIII w. kontrast między pochylonym i zwykłym a zanikł w wymowie wykształconych Polaków. ↩︎
  3. Słowo żur pochodzi od średnio-wysoko-niemieckiego sūr (współczesne sauer) ‘kwaśny’. ↩︎

Ilustracja

Ryc. 1. Spodnia strona liścia barszczu pospolitego z widocznymi szczecinkami na ogonku i nerwach. Foto: eyekosaeder 2024. Lokalizacja: Hagen, Nadrenia Północna−Westfalia (Niemcy). Źródło: iNaturalist (licencja CC0 1.0).

Sprawa dwóch goździków. Historia detektywistyczna

Zlecenie przyjęte

Spytała mnie żona, dlaczego słowo goździk ma w języku polskim dwa całkiem różne znaczenia. To niebezpieczne pytanie: wiedziałem, że odpowiedź nie będzie prosta, a jeśli jej nie udzielę, stracę twarz jako językoznawca. Podjąłem się zatem wyjaśnienia. Coś tam kojarzyłem, ale nie wszystko było dla mnie jasne, więc zacząłem kopać. Oto, co znalazłem.

Po pierwsze: goździk (Dianthus) to rodzaj roślin z rodziny goździkowatych, liczący blisko 400 opisanych gatunków, występujących dziko w Eurazji i dużej części Afryki (jeden gatunek azjatycki, D. repens, przekroczył Cieśninę Beringa i skolonizował również Alaskę i Jukon). Niektóre z nich, zwłaszcza goździk ogrodowy (D. caryophyllus), a także mieszańce międzygatunkowe, uprawiane są od średniowiecza jako rośliny ozdobne. Wrócimy jeszcze do goździka w tym sensie, ale na razie włóżmy go do wazonu i odstawmy na bok.

Śladami przyprawy − drogą morską i lądową

Goździk to także przyprawa korzenna, która z punktu widzenia botaniki z tym pierwszym goździkiem nie ma wiele wspólnego. Goździki to wysuszone pączki kwiatowe czapetki pachnącej (Syzygium aromaticum), drzewa z rodziny mirtowatych. Gatunek ten rósł pierwotnie tylko na niektórych wyspach archipelagu Moluków (Maluku), należącego obecnie do Indonezji (patrz ryc. 3 i opis ilustracji). Moluki nazywano kiedyś Wyspami Korzennymi, bo słynęły jako źródło przypraw. Z tego samego archipelagu, położonego między Sulawesi a Nową Gwineą, pochodzą gałka muszkatołowa i kwiat muszkatołowy, wytwory innego tamtejszego drzewa, muszkatołowca korzennego (Myristica fragrans).

Domniemane uwęglone pozostałości goździków znaleziono w Syrii (ok. 10 tys. km od Moluków) na stanowisku datowanym na 1720 r. p.n.e., ale ani data, ani identyfikacja gatunku nie są pewne, a znalezisko jest całkowicie izolowane. Należy je zatem traktować z rezerwą, dopóki archeolodzy nie dostarczą więcej danych. Faktem jest jednak, że żeglarze austronezyjscy, skolonizowawszy „ziemiomorze” między Azją a Australią, około połowy II tysiąclecia p.n.e. zaczęli tworzyć sieć wymiany handlowej z Azją Południową, między innymi z ludami południowych Indii i Cejlonu, używającymi języków z rodziny drawidyjskiej. Stamtąd szlaki handlowe prowadziły lądem do Mezopotamii i dalej ku Morzu Śródziemnemu. W I tysiącleciu p.n.e. do handlu włączali się stopniowo kolejni gracze: Indoariowie, Persowie, hellenistyczni Seleucydzi, mieszkańcy Arabii i Rzymianie.

Dwa tysiące lat temu Rzym regularnie handlował z Indiami drogą morską przez Morze Czerwone i Arabskie. Nieco wcześniej powstał słynny Jedwabny Szlak, którym egzotyczne towary z Dalekiego Wschodu wędrowały na zachód drogą lądową. Trudno ustalić dokładnie, kiedy goździki dotarły do Europy, ale wiemy, że w pierwszych wiekach naszej ery zaczęli się nimi interesować Grecy i Rzymianie. Wcześniej (II w. p.n.e.) wspominają o nich źródła chińskie.

Ryc. 1.

Goździe i goździki

Tyle na temat przyprawy. Teraz przyjrzyjmy się jej nazwie. Słowo goździk to zdrobnienie od góźdź, obocznego wariantu słowa gwóźdź. Już w XV w. (czyli w epoce staropolskiej) występowały obok siebie pary synonimów: góźdź i gwóźdź (oznaczające oprócz metalowego gwoździa także kołek lub szpunt – coś, co można było wbić młotkiem) oraz goździk i gwoździk. Przyprawę sprowadzaną z na poły bajkowych krajów na wschodnich krańcach Ziemi nazywano zarówno goździkiem, jak i gwoździkiem. Ta druga forma była częstsza w okresie staro- i średniopolskim. Była też starsza, bo przodkiem słowa g(w)óźdź było prasłowiańskie *gvozdь o tym samym znaczeniu. Użytkownicy języka często odczuwają pokusę, żeby słowo mające dwa warianty i dwa znaczenia posegregować w dwie jednostki słownikowe dla uniknięcia wieloznaczności. Dlatego współcześnie nastąpiło zróżnicowanie znaczeń gwoździka i goździka – przynajmniej w polszczyźnie standardowej, bo oboczne góźdź i goździk ‘mały gwóźdź’ są nadal żywe np. w gwarze poznańskiej (i nie tylko).

Motywacja dla nazwania przyprawy g(w)oździkami wydaje się dość oczywista: suszone goździki przypominają małe gwoździe. Ale sprawa ma drugie i trzecie dno. Francuską nazwą goździka-przyprawy jest clou de girofle, co dosłownie oznacza ‘gwóźdź rośliny zwanej girofle’. Girofle pochodzi od ludowego łacińskiego gariofilum, a to z kolei stanowi zniekształcenie greckiego karuóphullon (w wersji zlatynizowanej caryophyllum), będącego nazwą egzotycznej rośliny rodzącej goździki. Francuskie słowo clou w tym sensie spotykamy już w XIII w. Język angielski zapożyczył je jako clow lub clow-gelofre, przekształcone w dzisiejsze clove ‘goździk-przyprawa’, ale np. język średnio-dolno-niemiecki, funkcjonujący jako lingua franca imperium handlowego Hanzy, przetłumaczył je i zdrobnił jako negelken ‘mały gwóźdź, gwoździk’, stąd niemieckie Nelken ‘goździk-przyprawa’. Polacy najwyraźniej zaadaptowali je w podobny sposób, tłumacząc na własny język, a nie zapożyczając w oryginalnej formie.

Zawikłanym tropem starych nazw

Ale dlaczego karuóphullon? Dosłownie znaczy to coś w rodzaju ‘orzecholist’. Jednak po pierwsze – czapetka pachnąca nie ma liści podobnych jak orzech (czy to włoski, czy leszczyna, czy jakikolwiek inny), a po drugie – Grecy nie mieli bladego pojęcia, jak wygląda roślina dostarczająca goździków, choć oczywiście zakładali jej istnienie. Skąd więc taka nazwa? Najprawdopodobniej Grecy zracjonalizowali sobie na zasadzie etymologii ludowej krążące po Azji słowo oznaczające ‘goździk’ (przyprawę), które dotarło do nich przez ciąg zapożyczeń. Za jego prawdopodobne pierwotne źródło uchodzi jedno ze staroindyjskich określeń goździków, *kalikā-phala-, dosłownie ‘pąk-owoc’, które pozostawiło wiele słów potomnych w językach Indii, np. marathi kaḷāphūl.

Arabska nazwa goździka-przyprawy, qaranful, często bywa uważana za zapożyczenie z greckiego, ale trudno wykluczyć inne źródła – na przykład niezależny import z Indii. Z arabskiego słowo to przeniknęło do wielu innych języków, między innymi do perskiego i do tureckiego (karanfil). Podobne słowa występują w językach drawidyjskich, np. tamilskie kirāmpu ~ karāmpu, ale nie są one znane z okresu przedkolonialnego, więc ich historia jest niepewna. Same mogą być zapożyczeniami – może arabizmami. W tym natłoku nazw o niejasnej etymologii, podobnych do siebie fonetycznie (zacytowałem ich tylko kilka dla ilustracji), panuje galimatias, wobec którego nawet specjalistom opadają ręce. Tak to bywa z nazwami handlowymi: szerzą się jak wirusy, a rekonstrukcja ich transmisji bywa trudna.

Ryc. 2.

Wątek austronezyjski i zapach eugenolu

Pierwotną nazwą goździka (przyprawy) w Indiach było importowane z Moluków słowo lawan, które za pośrednictwem języka staromalajskiego i języków drawidyjskich dotarło do sanskrytu jako lavaṅga- (stąd hindi lauṅg, paszto lawong itd.). Ta austronezyjska nazwa zakończyła wędrówkę na subkontynencie indyjskim i otarła się o Afganistan, nie podbijając jednak świata zachodniego. Warto zauważyć, że słowo molukańskie odpowiada zachodnio-malajsko-polinezyjskiemu *laBaŋ ‘gwóźdź’. Stąd wyrażenie malezyjskie bunga lawang (etymologicznie: ‘kwiat-gwóźdź’), oznaczające obecnie inną wonną przyprawę, anyż gwiazdkowy (badian), a w przeszłości gałkę muszkatołową, ale pierwotnie odnoszące się do goździków. W innych językach regionu malajskiego i w językach drawidyjskich lawang i słowa pokrewne mogą też oznaczać cynamon.

Jak widać, skojarzenie ususzonych pąków czapetki pachnącej z gwoźdźmi pojawiało się niezależnie w różnych kulturach. Widać też skłonność do przenoszenia nazwy goździków na inne rzeczy o „korzennym” zapachu. Nieprzypadkowo cynamon i gałka muszkatołowa zawierają eugenol, główny składnik olejku goździkowego, odpowiedzialny za jego łatwo rozpoznawalną, charakterystyczną woń.

Ryc. 3.

Powrót do ogrodu

I tu wracamy do goździka jako rośliny ozdobnej. Dzicy protoplaści goździka ogrodowego pochodzą z południowej Europy (Grecja, Włochy). Grecki uczony Teofrast, zwany „ojcem botaniki” (IV–III w. p.n.e.), nadał goździkowi nazwę diòs ánthos ‘boski kwiat’, stąd nazwa rodzajowa Dianthus, zaproponowana w XVIII w. przez Linneusza, który dodał goździkowi ogrodowemu nazwę gatunkową caryophyllus (nawiązującą do goździka-przyprawy). Ale kiedy i dlaczego powstało to skojarzenie?

Nastąpiło to ok. XIV w. i wydaje się, że inicjatywa wyszła od ogrodników perskich, którzy na poważnie zaczęli hodować goździki jako kwiaty ozdobne, otrzymali ich odmiany o dużych, silnie pachnących kwiatach i nadali im nazwę gul-i qaranful ‘róża goździkowa’, wskutek czego znaczenie nazwy goździka-przyprawy rozszerzyło się na goździki ogrodowe. Wśród licznych składników bukietu zapachowego tych drugich jest i eugenol, występujący w dostatecznym stężeniu, żeby w zapachu goździków-kwiatów dało się wyczuć silną nutę goździka-przyprawy.

Identyczne rozszerzenie znaczenia zaszło w arabskim qaranful i tureckim karanfil, a wkrótce potem w językach romańskich, bo nowinki ogrodnicze szerzyły się szybko. Niektóre języki używające jako nazwy przyprawy pochodnych późnołacińskiego gariofilum przeniosły je na kwiat (stąd np. włoskie garofano i francuskie giroflée). Ze średnioangielskiego gelofre ‘drzewo goździkowe’ przeniesionego na goździk-kwiat etymologia ludowa zrobiła gillyflower (nazwa dziś przestarzała, zastąpiły ją oficjalne carnation i potoczne clove pink).

Clou – tu tkwi gwóźdź

W innych językach, gdzie utożsamiono słownikowo goździki-przyprawę z gwoźdźmi (lub zdrobniale gwoździkami), to samo słowo przeniosło się na goździki ogrodowe. Stąd mamy katalońskie clavell (poświadczone już w XV w.), hiszpańskie clavel i portugalskie cravo. W języku niemieckim także kwiat nazwano tak jak przyprawę. Zapożyczone z dolnoniemieckiego zdrobnienie Nelken (pierwotnie liczba pojedyncza rodzaju nijakiego) wyglądało jak liczba mnoga, więc wstecznie dorobiono do niej liczbę pojedynczą rodzaju żeńskiego Nelke ‘goździk-kwiat’. W języku polskim już w XV w. nazywano g(w)oździkami niektóre wonne rośliny, zwłaszcza kukliki (Geum urbanum). W ich przypadku goździkami-przyprawą pachnie nie kwiat, ale świeżo wykopany korzeń. Jednak w XVI w. Polacy podążyli za szerzącą się ogólnoeuropejską modą i nazwa g(w)oździk zaczęła oznaczać (oprócz małego gwoździa i przyprawy) także nowe kwiaty wyhodowane w ogrodach Persji.

Czesi mają i hvozdík (jak Polacy), i karafiát (jedną z dalekich pochodnych caryophyllum). Tu można wspomnieć, że i w dawniejszej polszczyźnie alternatywną nazwą goździka-kwiatu było karafioł, karafior lub karofiał. Pierwszy wariant przetrwał na Śląsku Cieszyńskim ze zmienionym znaczeniem (jako nazwa fiołka). Z Polski nazwa goździka powędrowała na wschód, stąd litewskie gvazdikas ‘goździk-kwiat’ i gvazdikėlis ‘goździk-przyprawa’ oraz wschodniosłowiańskie nazwy zarówno kwiatu, jak i przyprawy: ukraińskie hvozdýka, białoruskie hvazdzík i rosyjskie gvozdíka.

Ryc. 4.

Epilog

Oto zatem rozwiązanie zagadki. Celowo pominąłem pochodzenie angielskiej nazwy carnation, bo choć ciekawa, nie ma z naszymi goździkami bezpośredniego związku. Pominąłem także historię olejku goździkowego i właściwości chemicznych oraz zastosowań medycznych eugenolu, bo także nie należą do sprawy, a wśród autorów bloga mamy chemików, którzy mogą to zrobić lepiej.

Opowiedziałem to wszystko żonie, ale być może będę musiał powtórzyć jeszcze raz, bo za pierwszym podejściem niewiele da się spamiętać.

Opis ilustracji

Ryc. 1. Suszone pączki kwiatowe Syzygium aromaticum. Foto: Piotr Gąsiorowski (licencja CC BY-SA 3.0).
Ryc. 2. Czapetka pachnąca (Syzygium aromaticum), czyli „drzewo goździkowe″, z owocami. Foto: Forest & Kim Starr 2009. Lokalizacja: Maui, Hawaje (licencja CC BY-SA).
Ryc. 3. Moluki (Maluku). Naturalną ojczyzną czapetki pachnącej był łańcuch niewielkich wysp na zachód od Halmahery (od Ternate do grupy wysp Bacan). Te same wyspy obejmuje zasięg naturalny muszkatołowca korzennego (Myristica fragrans), ale gatunek ten wyewoluował pierwotnie na wyspach Banda w południowych Molukach. Autor: Lencer. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 3.0).
Ryc. 4. Tulipany, goździki, róża i inne kwiaty w szklanym naczyniu na parapecie. Jacob van Hulsdonck (1582−1647), malarz flamandzki z Antwerpii, jeden z prekursorów „martwej natury z kwiatami″. Zarówno tulipany, jak i goździki należały wówczas do najmodniejszych kwiatów ozdobnych. Źródło: Wikipedia (domena publiczna).

Etymologie nieoczywiste. Tropem imienia róży z Polski do Persji i z powrotem

Istnieją chętnie zapożyczane słowa-wędrowniczki, które przenoszą się z języka do języka, infekując je na podobieństwo wirusów. Często się zdarza, że to samo słowo trafia z języka A do języka B, wędrując po różnych trajektoriach. Wtedy jego dalekie refleksy, zapożyczane różnymi drogami i w różnym czasie, mogą się różnić tak bardzo, że gdybyśmy nie mieli obszernej wiedzy o językach, które stanowiły ogniwa w łańcuchu zapożyczeń, nigdy byśmy się nie dopatrzyli związku między nimi.

Polskie słowo róża pochodzi od staro-wysoko niemieckiego rōsa albo bezpośrednio, albo za pośrednictwem czeskim. We wczesnym średniowieczu wymowa niemieckiego s (udźwięcznianego w tej pozycji) różniła się od wymowy słowiańskiego z i bardziej przypominała ž, dlatego w starych zapożyczeniach była zastępowana przez tę drugą spółgłoskę, co widzimy w czeskim růže (staroczeskie róžě) i polskim róża (staropolskie różå). Dzisiejsze ó (wymawiane [u]) to zapewne prosta kontynuacja staropolskiego długiego ō [oː], imitującego samogłoskę niemiecką/czeską, choć dawniej kreskowano je bardzo niekonsekwentnie.

Staro-wysoko-niemiecki zapożyczył słowo rōsa z późnej łaciny lub z któregoś z języków romańskich (co niemal na jedno wychodzi). W klasycznej łacinie brzmiało ono rosa (z krótkim [ɔ] i bezdźwięcznym [s]). Słowo to nie wygląda na rdzennie łacińskie, bo dawne *s między samogłoskami udźwięczniało się, dając starołacińskie [z], które następnie uległo zmianie w klasyczne łacińskie [r]. Zatem łacina także zapożyczyła je skądś już po zmianie *s > r. Najprawdopodobniejszym źródłem jest język grecki, w którym występuje rzeczownik rhódon ‘róża’ wraz z dużą liczbą słów pochodnych. Znamy je w postaci zlatynizowanej w terminologii naukowej, gdzie rhodo- oznacza cokolwiek kojarzonego z różami, jak Rhododendron ‘różanecznik’ albo pierwiastek rod (Rh, rhodium, od koloru strąconego związku, z którego został po raz pierwszy otrzymany). Na źródło formy łacińskiej nadaje się greckie słowo rhodéā ‘krzew różany’, ale w zapożyczeniu musiał pośredniczyć jakiś język odpowiedzialny za zastąpienie greckiego [d] przez [s]. Głównym podejrzanym jest etruski, ale szczegóły nie są jasne ze względu na ubóstwo danych.

Greckie słowo jest stare. Występuje w poetyckich złożeniach od czasów Homera (zwłaszcza w utartym wyrażeniu rhododáktulos Ēṓs ‘różanopalca Eos’, czyli bogini jutrzenki). Spotykamy je nawet w archaicznym dialekcie mykeńskim, zapisanym sylabicznym pismem linearnym B. Przymiotnik ‘różany’ (odnoszący się do olejku) pojawia się tam jako wo-do-we (późniejsze greckie rhodóen). Łączne świadectwo zachowanych form dowodzi, że nazwa róży zaczynała się pierwotnie na *wr-, ze spółgłoską „digamma”, która wcześnie zanikła w dialekcie attyckim epoki klasycznej, ale była wymawiana w czasach, gdy powstawały Iliada i Odyseja. Jej refleks zapisywany jako „beta” zachował się także w dialekcie eolskim z Lesbos, gdzie róża nazywała się bródon. Czyli ściśle rzecz biorąc, homerycka Eos była wrododáktulos (brododáktulos w poezji Safony). Przymiotnik mykeński można zrekonstruować fonetycznie jako wr̥dowen (rodzaj nijaki tematu z przyrostkiem -went-), prawdopodobnie z zachowanym sylabicznym [r̩]. Pragrecka forma słowa ‘róża’ (około połowy II tysiąclecia p.n.e.) musiała brzmieć *wr̥don (rzeczownik rodzaju nijakiego o temacie *wr̥do-).

Jest to słowo izolowane w grece, ale odpowiada idealnie prairańskiej rekonstrukcji *wr̥da-/*warda- ‘kwiat, róża’, to słowo zaś jest derywatem od spotykanego w gałęzi indoirańskiej rdzenia czasownikowego *Hwardʰ- ‘rozrastać się’ i ma całą rodzinę indoirańskich kuzynów (np. staroindyjskie várdhate ‘wzrasta’). Podobne słowa oznaczające różę spotykamy na całym Bliskim Wschodzie, poczynając od aramejskiego wardā i arabskiego warda (z aramejskiego) oraz współczesnego hebrajskiego vered aż po ormiańskie vard i gruzińskie vardi. Nie mogą one być wspólnym dziedzictwem prajęzykowym, bo języki, w których występują, należą do kilku różnych rodzin (afroazjatycka, indoeuropejska, kartwelska). Musiały zatem szerzyć się jako zapożyczenia, a ich pierwotne źródło było staroirańskie. Róże odgrywały ogromną rolę w kulturze ludów irańskojęzycznych. Kilka księżniczek perskich i partyjskich, w tym córka Kserksesa I, nosiło imię przekazane przez źródła greckie jako Rhodogoúnē (Rodoguna). Jest to zniekształcenie staroperskiego oryginału Wr̥da-gaunā czyli ‘mająca różaną cerę’.

Róża damasceńska, jedna ze starych hybryd międzygatunkowych pochodzących z Bliskiego Wschodu. Foto: H. Zell. Źródło: Wikimedia (domena publiczna).

Po co jednak importować „imię róży” z dalekich krajów, skoro rodzaj Rosa ma ponad 300 gatunków rosnących dziko w Eurazji, północnej Afryce i Ameryce Północnej? To prawda – i zresztą w wielu językach istnieją słowa oznaczające róże, a zwykle jednocześnie inne kolczaste krzewy, takie jak jeżyny. Nie mówimy jednak o różach w sensie czysto botanicznym, ale o tych zbieranych lub uprawianych (a w końcu poddawanych selekcji hodowlanej) dla okazałych i wonnych kwiatów. Persja i jej okolice to region geobotaniczny, w którym rośnie dziko 20 gatunków róż (nie wspominając o licznych mieszańcach), a zarazem jeden z najstarszych ośrodków ich uprawy oraz eksperymentów hodowlanych. Imponujące ogrody perskie znane są dopiero z czasów dynastii Achemenidów (od 550 r. p.n.e.), ale tradycje ogrodnicze Bliskiego Wschodu są o wiele starsze. W tej części świata wynaleziono również technikę wytwarzania olejku różanego i wody różanej. Róże ozdobne i użytkowe oraz związane z nimi produkty rozprzestrzeniły się z tego centrum wraz z nazwą używaną przez ich pierwszych hodowców.

A teraz, skoro znaleźliśmy się u źródła, wrócimy z niego do Polski inną drogą. Najpierw pozostaniemy przez dłuższy czas w okolicach Persji. Prairańskie *wr̥da-/*warda- rozwinęło się w więlu językach irańskich w słowa podobne do ward-, ale linii rozwojowej języka perskiego jego rozwój poszedł szczególną drogą. W języku średnioperskim (pahlawi, używanym do ok. VII w. n.e.) nagłosowe w zmieniło się w g przed sylabicznym , a sekwencja rd zmieniła się w l. Zmiany te mogą się wydawać osobliwe, a jednak zachodziły w średnioperskim całkowicie regularnie. Na przykład prairańskie słowo *wr̥ka- ‘wilk’ zmieniło się w średnioperskie gurg, a *dzr̥d- ‘serce’ – w średnioperskie dil (nawiasem mówiąc, słowa te są spokrewnione z polskimi wilk i serce). Po zajściu tych zmian dźwiękowych ze staroperskiego wr̥da- zrobiło się średnioperskie gul (dzisiejsze perskie gol).

Woda nazywała się po średniopersku āb (skądinąd ciekawe słowo, ale brak mi tu miejsca, żeby o nim szerzej opowiedzieć). Z ich połączenia powstało złożenie gulāb ‘woda różana’ (nowoperskie golāb). Oznaczało ono produkt uboczny przy produkcji olejku z płatków róży – słodki i aromatyczny płyn używany jako kosmetyk, lek lub składnik napojów i potraw. Zapożyczyli to słowo Arabowie, którzy w VII w. obalili imperium Sasanidów i podporządkowali sobie Persję. W języku arabskim g zmieniało się w j [dʒ], zatem arabska nazwa wody różanej brzmiała julāb lub jullāb. Od Arabów zapożyczyli ją uczeni Europejczycy jako termin medyczny. Po Europie słowo rozchodziło się głównie dzięki średniowiecznej łacinie, w której przybrało ono zlatynizowaną formę iulapium. Stąd mamy np. angielskie julep (współcześnie nazwa słodkiego koktajlu). W XVI w. dotarło do Polski w znaczeniu ‘syrop leczniczy z kwiatów’, spolszczone jako julep (niekoniecznie różany; szczególnie często jest mowa o julepie „fijołkowym”). Najczęściej pojawiało się w formie zdrobniałej julépek.

W kolejnych stuleciach znikło początkowe j. Jest to w języku polskim zmiana nieregularna i trzeba ją jakoś wytłumaczyć. Wyjaśnienie jest dość oczywiste. Zapewne co i rusz na zasadzie etymologii ludowej ktoś kojarzył julépek z czasownikiem lepić się, rzeczownikiem lep i przymiotnikiem lépki/lipki. Słowo bywało zatem zniekształcane w celu dopasowania go do tego skojarzenia. W rezultacie powstał ulepek. Związek etymologiczny z różą został kompletnie zapomniany, więc słowo to oznacza dziś po prostu syrop albo ogólnie cokolwiek słodkiego, to zaś za sprawą konwencjonalnego porównania „słodki jak ulepek”. Większość ludzi zna tylko to wyrażenie i nie ma pojęcia, czym jest lub był ulepek, ale dedukują z kontekstu i z brzmienia wyrazu, że musi to być coś tak słodkiego, że aż się lepi.

A zatem słowa róża i ulepek mają to samo staroirańskie źródło. Dokładniej – róża spokrewniona jest z początkiem słowa ulepek, czyli ul-. Prawda, że trudno w to uwierzyć, dopóki nie zapoznamy się szczegółowo z historią obu słów? A z drugiej strony – róża nie jest spokrewniona z nazwą barwnika lub koloru róż (dawniej pisaną ruż), zapożyczoną z francuskiego rouge, które z kolei pochodzi od łacińskiego rubeus (bez związku ze słowem rosa). Widać na tym przykładzie, że w językoznawstwie (podobnie zresztą jak w biologii) podobieństwo nie musi oznaczać pokrewieństwa, a prawdziwe pokrewieństwo potrafi być głęboko ukryte i niewykrywalne bez drobiazgowej analizy.