Ziemia, Ziemianie, staroangielski człowiek guma i ucieczka żmii przed mazurzeniem

Słowo oznaczające ‘ziemię’ w języku praindoeuropejskim rekonstruuje się w następującej postaci:  mianownik/biernik *dʰéǵʰōm (dopełniacz *dʰǵʰmés, miejscownik *dʰǵʰém. Pierwotna forma z samogłoską między * a *ǵʰ znana jest tylko z języków anatolijskich, czyli grupy, która jako pierwsza odłączyła się od wspólnego przodka. W języku hetyckim ziemia nazywana była dēgan i miała rodzaj nijaki. Na ogół uważa się, że ta hetycka nijakość jest wtórna, a praindoeuropejska ‘ziemia’ od początku należała do rodzaju ożywionego, ale nie ma co do tego pewności. Rzeczownik ożywiony mógł zostać utworzony od hipotetycznego nijakiego *dʰéǵʰm̥. Tak czy owak w języku, który był wspólnym przodkiem całej reszty rodziny indoeuropejskiej, słowo ‘ziemia’ zostało zaliczone do rodzaju żeńskiego, który wyewoluował wskutek podziału dawnego rodzaju ożywionego. Jego mianownik i biernik przybrały przy tym nową formę, *dʰǵʰṓm, która, bądźmy szczerzy, była łamańcem językowym, choć nie naruszała żadnych reguł fonologii indoeuropejskiej. Trójspółgłoskowa zbitka nagłosowa w przypadkach zaczynających się na *dʰǵʰm- straciła pierwszy element, więc np. dopełniacz uprościł się do ǵʰmés. Oprócz starego miejscownika *dʰǵʰém, który mógł być rozszerzany o partykułę *-i (*dʰǵʰémi), tworzono też inne formy o funkcji przysłówkowej, np. *dʰǵʰém-en ‘na ziemi’.

Blue Marble, czyli najbardziej znany portret Ziemi. Foto: załoga Apollo 17 (1972). Źródło: NASA (domena publiczna).

Trudna do wymówienia zbitka *dʰǵʰ rozwijała się w szczególny sposób w różnych językach potomnych. Na przykład w linii prowadzącej do języka greckiego spółgłoski przydechowe uległy ubezdźwięcznieniu, a przy okazji zamieniły się miejscami, stąd starogreckie kʰtʰṓn ‘ziemia’, wchodzące w skład takich słów zapożyczonych z greki jak autochton ‘tubylec’ albo chtoniczny ‘związany z ziemią, zrodzony z ziemi’. W językach indoirańskich głoska *ǵʰ rozwinęła się w miękkie zwartoszczelinowe *dźʰ, a cała zbitka nagłosowa w słowie ‘ziemia’ ewoluowała następująco: najpierw *dʰdźʰ > *džʰ, następnie w języku praindoaryjskim nastąpiła dziwna, ale regularna zmiana *džʰ > *gžʰ, a w dialekcie wedyjskim języka staroindyjskiego *gžʰ ubezdźwięczniło się i straciło przydech, dając kṣ (wymawiane jak polskie ksz). Mamy zatem wedyjskie kṣam- ‘ziemia’. Jednak dopełniacz *ǵʰmés rozwinął się w wedyjskie jmás (z j wymawianym jak polskie ). Po wszystkich zmianach, jakie się dokonały, staroindyjska deklinacja ‘ziemi’ stała się zdecydowanie nieregularna: mianownik kṣā́s, biernik kṣā́́m, dopełniacz jmás (że o innych przypadkach nie wspomnę).

A co się stało w językach bałtosłowiańskich, do których należy polski? Podstawą dla dalszego rozwoju słowa ‘ziemia’ stał się tam miejscownik *dʰǵʰémi > *ddźemi (trochę podobnie jak w językach indoirańskich, ale z wczesną utratą przydechu) uproszczony do *dźemi. W prabałtosłowiańskim zrobiono z miejscownika/przysłówka rzeczownik przez dodanie pospolitej końcówki rodzaju żeńskiego *: *dźemi-ā. Dalszy rozwój przebiegał już niezależnie w językach bałtyjskich (np. litewskie žemė) i słowiańskich (prasłowiańskie *zemja). Na dużej części obszaru słowiańskiego *mj rozwinęło się w *mlj (w polskim tylko wyjątkowo w kilku wyrazach), dlatego polskiemu ziemia i czeskiemu země odpowiada rosyjskie czy ukraińskie zemljá (mamy też regionalne słowo ziemlanka ‘ziemianka’). Oprócz słowa powszechnego w całej grupie bałtosłowiańskiej języki słowiańskie zachowały też rzadszy wariant *zemь (również rodzaju żeńskiego). W języku słowackim mamy zem ‘ziemia’, a pod wpływem słowackim dialekt podhalański używa zwrotów na ziem ‘na ziemię’, o ziem ‘o ziemię’.

Słowo ‘ziemia’ jest tak pojemne znaczeniowo, że należałoby się zastanowić, co mieli na myśli Indoeuropejczycy, mówiąc *dʰǵʰṓm. Przede wszystkim chodziło o grunt pod nogami, czyli powierzchnię ziemi, a ogólniej świat, zwłaszcza dla podkreślenia, że chodzi o część uniwersum zamieszkaną przez ludzi oraz żywe istoty „z tego świata” (w odróżnieniu od duchów i bogów nieśmiertelnych). Istniały inne, bardziej wyspecjalizowane słowa określające ‘glebę’, ‘suchy ląd’ albo ‘region’, co nie oznacza, że nie można było użyć słowa ‘ziemia’ w tych znaczeniach. Ziemia występowała często jako bogini (matka wszelkiego życia i personifikacja przyrody), choć na ogół słowo *dʰǵʰṓm było w tej funkcji zastępowane jakimś poetyckim epitetem. Na przykład w religii wedyjskiej i mitologii starożytnych Indii bogini ziemi i natury nadano imię Pṛthivī́ (etymologicznie: ‘szeroka, rozległa’). Jako rzeczownik pospolity słowo pṛthivī́ było mniej więcej synonimem kṣam-.

Wiele oczywiście zależy od rozwoju semantycznego w poszczególnych językach. Grecy dla „ziemi matki” używali dość tajemniczego słowa , lub gaîa (także jako imienia odpowiedniej bogini – w wersji polskiej Gaja). Ten element występuje w słowach geologia, geografia, geometria, Pangea. itp. Łacińskie humus < *dʰǵʰom- (ze zmodyfikowaną fleksją) oznaczało grunt lub glebę, ale nie świat czy naturę. Jest to słowo ciekawe, bo należące do rodzaju żeńskiego mimo odmiany wg II deklinacji (jak lupus ‘wilk’). Jest to też jeden z bardzo nielicznych rzeczowników łacińskich, który zachował specjalną formę miejscownika humī ‘na ziemi’ (łacina w zasadzie utraciła ten przypadek). Rzymską personifikacją ziemi/natury/sił płodności była bogini Tellūs, dopełniacz Tellūris. Słowo tellūs (którego trudną etymologię pominę, a od którego w XIX w. urobiono nazwę pierwiastka telluru) mogło również oznaczać ląd (w odróżnieniu od oceanu), kraj albo część świata, a kiedy stało się jasne, że Ziemia jest jednym z obiektów Wszechświata – także kulę ziemską. Podobny zakres znaczeń miało słowo terra o pierwotnym znaczeniu ‘suchy ląd’ (z praindoeuropejskiego *ters- ‘wyschnąć, poczuć pragnienie’). We współczesnej terminologii naukowej, jeśli trzeba Ziemię nazwać po łacinie, najczęstszym wyborem jest właśnie Terra. Trzeba jednak pamiętać, że pogląd o kulistości Ziemi i wizja Ziemi jako obiektu kosmicznego podobnego typu jak Księżyc i pozostałe planety, upowszechnił się wśród filozofów greckich w VI/V w. p.n.e., trudno się zatem dziwić, że słowo praindoeuropejskie nie mogło mieć od początku konotacji astronomicznych.

Jeżeli *dʰǵʰem-en oznaczało ‘na ziemi, na tym świecie’, to reguły słowotwórstwa indoeuropejskiego pozwalały utworzyć rzeczownik pochodny *dʰǵʰemon- ‘mieszkaniec świata ziemskiego, Ziemianin, śmiertelnik’ (mianownik *dʰǵʰemō, dopełniacz *dʰǵʰm̥nes, l.mn. *dʰǵʰemones). Po różnych wyrównaniach analogicznych redukujących oboczności występujące w odmianie powstało z tego praitalskie *xemō > starołacińskie hemō i klasyczne łacińskie homō. Końcowe *-n mianownika zanikło po długim *ō już w okresie praindoeuropejskim, ale pojawia się w innych formach deklinacyjnych (jak biernik hominem, dopełniacz hominis czy liczba mnoga hominēs). W łacinie homō mogło się odnosić także do kobiet (hominēs fēminae), natomiast dla (dorosłych) mężczyzn zarezerwowane było określenie vir,  Wszyscy wiemy, że Homo to łacińska nazwa rodzajowa człowieka w biologii, ale rzadziej zdajemy sobie sprawę, że łacińskie nēmō ‘nikt’ wywodzi się ze złożenia *ne-hemō (dosłownie ‘żaden człowiek’). Natomiast łacińskie hūmānus ‘ludzki’ było przymiotnikiem utworzonym prawdopodobnie od praitalskiego *xōm, czyli od dobrze już nam znanego *dʰǵʰōm ‘ziemia’. Nie pochodzi zatem wprost od homō, ale ma z nim wspólnego przodka.

W językach germańskich to samo słowo *dʰǵʰemō | *dʰǵʰm̥n- rozwinęło się w pragermańskie *gumô. Stąd mamy gockie guma (dopełniacz gumins, l.mn. gumans), staroangielskie guma (dopełniacz i l.mn. guman), staroislandzkie gumi. W odróżnieniu od łaciny języki germańskie zawęziły znaczenie *gumô do mężczyzn, a w późniejszym okresie słowo to pojawiało się głównie w poetyckim języku opowieści epickich. Podobną ewolucję przeszło później słowo mann, które w staroangielskim oznaczało człowieka dowolnej płci (choć gramatycznie było rodzaju męskiego). Dziś w języku angielskim, żeby abstrahować od płci, trzeba użyć słowa human zapożyczonego z łaciny. Dodać można, że również języki bałtyjskie zachowały derywat definiujący człowieka jako ‘Ziemianina’: starolitewskie žmuo ‘człowiek, mężczyzna’ < prabałtosłowiańskie *dźmô < *(dʰ)ǵʰmō. Choć słowo to zostało zastąpione w liczbie pojedynczej przez współczesne litewskie žmogus (pokrewne, ale o niejasnej budowie i nieodpowiadające dokładnie łacińskiemu homō), to liczba mnoga žmonės ‘ludzie’ przetrwała i jest używana także jako litewska nazwa gatunku Homo sapiens.

Wyrazy oznaczające człowieka w językach słowiańskich nie mają nic wspólnego z ziemią, ale mamy za to inną interesującą Ziemiankę: *(dʰ)ǵʰm- z sufiksem *-ijā rozwinęło się w prasłowiańskie *zmьja > staropolskie zmija (zwykle źmija z asymilacyjnym zmiękczeniem). Oznaczał on istotę „ziemną” (pełzającą po ziemi), podobnie jak rzadsze słowo rodzaju męskiego *zmьjь > źmij. Prasłowianie nie byli herpetologami, więc nie odnosili nazw *zmьja i *zmьjь do konkretnego gatunku węża (np. żmii zygzakowatej jak w języku polskim) natomiast obejmowali nimi także baśniowe lub mitologiczne stwory wężopodobne. Współczesna wersja polska, żmija, to forma hiperpoprawna, jeden ze skutków obawy Polaków z XVI/XVIII w. przed posądzeniem o ludową skłonność do mazurzenia (czyli wymawiania sz, ż, cz, jako s, z, c, dz).

Tym wpisem wywiązałem się z obietnicy, że omówię kolejno nazwy Słońca, Wenus i Ziemi. Do teminologii astronomicznej jeszcze powrócę, ale nie od razu, żeby nie zaniedbać innych tematów.

Wenus, zmiennopłciowa planeta o dwóch obliczach (część 2)

Ēalā, Ēarendel, czyli Hej, Jutrzenko!

Chociaż „klasyczne” języki indoeuropejskie, jak łacina, greka czy staroindyjski używane były przez ludy posiadające rozbudowane systemy religijne z całym panteonem bóstw, stosunkowo niewiele teonimów (imion boskich) sięga czasów praindoeuropejskich. Najbardziej znanym z nich, ważnym także ze względu na dużą liczbę słów pochodnych pełniących ważne funkcje kulturowe, jest imię boga światła dziennego (i jednocześnie określenie nieba), *djēws. Nieco węższy zasięg (ze względu na brak poświadczenia w językach anatolijskich) ma imię bogini świtu (i jednoczenie rzeczownik pospolity o znaczeniu ‘świt, poranek, jutrzenka’), *h₂áwsōs (dopełniacz *h₂ussés > *h₂usés z regularnym uproszczeniem podwójnego *s). Jej greckim refleksem jest imię bogini Eos („różanopalcej Jutrzenki”, jak ją określał Homer). Ponieważ w greckim zanikała nie tylko spółgłoska laryngalna *h₂ (jak w większości języków indoeuropejskich), ale także – przynajmniej w niektórych pozycjach – także *s i *w, a konsekwencje ich zaniku bywały różne w zależności od dialektu, to z imienia bogini pozostały w grece głównie samogłoski, i to różne w różnych odmianach starożytnej greki. Bez wchodzenia w szczegóły zrozumiałe tylko dla specjalistów, zacytuję dwa główne warianty: attyckie Héōs i jońskie Ēṓs.

W staroindyjskim rzeczownik przybrał trochę inną formę, *h₂usós- > uás- (imię bogini w mianowniku: Uā́s, w wersji spolszczonej Uszas). W łacinie mamy *h₂áwsōs > praitalskie *ausōs-ā (rozszerzone o przejrzystą końcówkę rodzaju żeńskiego) > starołacińskie *auzōza. Wskutek rotacyzmu (zmiany, o której wspominałem w części pierwszej) w IV w. p.n.e. ostatnia z wymienionych form przekształciła się w aurōra (i imię bogini świtu Aurōra). Można opisać językoznawcę historycznego jako kogoś, kto potrafi pokazać, że imiona Eos, Uszas i Aurora są „w oczywisty sposób” spokrewnione. Wszystkie pochodzą od rdzenia czasownikowego *h₂wes- (z wariantem *h₂aws-) o znaczeniu ‘rozjaśniać się’ (dobrze zachowanego w językach indoirańskich i bałtyjskich). Pochodzi od niego także rzeczownik oznaczający pewną błyszczącą substancję, *h₂a-h₂us-o-m > praitalskie *ausom > łacińskie aurum ‘złoto’ (Au), z odpowiednikami w językach bałtyjskich. Reduplikacja (powtórzenie nagłosowej spółgłoski z dodaną samogłoską, jak przy jąkaniu) przypuszczalnie podkreślała migotliwość złota.

Dlaczego wspominam o bogini świtu? Ponieważ Wenus w funkcji Gwiazdy Porannej łatwo sobie wyobrazić jako wysłannika Słońca zapowiadającego nadchodzący dzień (jak w greckim Heōspʰóros ‘przynoszący świt’). Dlatego w niektórych językach nazwa Wenus i określenie świtu są z sobą ściśle związane. Zapewne z przyczyn psychologicznych ludzie gorliwiej wypatrywali świtu niż zmierzchu (nic nie wiadomo o tym, żeby istniało praindoeuropejskie bóstwo wieczora i nadchodzącej nocy), toteż więcej uwagi poświęcano Gwieździe Porannej niż Wieczornej. Starożytne ludy Europy spoza basenu Morza Śródziemnego nie były w astronomii aż tak mocne jak Babilończycy czy Grecy, ale Wenus jest jednak trzecim co do jasności obiektem astronomicznym i trudno nie zwrócić na nią uwagi, tym bardziej że pojawia się okresowo w charakterystycznych częściach nieba (Merkury niby też, ale ze względu na bliskość Słońca znaczniej trudniej go zaobserwować). Dlatego częściej niż inne planety posiadała jakąś nazwę własną.

Od góry: Ziemia, Jowisz, Wenus, Księżyc. Foto: Scott Kelly z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Źródło: NASA.

W wielu językach indoeuropejskich od rzeczownika *h₂áwsōs tworzono miejscowniki typu *h₂uss-er lub *h₂awss-er > *h₂user(i), *h₂awser(i), funkcjonujące samodzielnie jako przysłowki o znaczeniu ‘rano, wcześnie, o świcie, o brzasku’. Od nich z kolei tworzono przymiotniki takie jak *h₂awsr-o- ‘poranny, związany ze świtem’, które można było bezpośrednio przekształcić w rzeczowniki (tak jak funkcjonują w polskim słowa typu dobro, prosta albo uczony) albo rozszerzyć przez dodanie przyrostka formalnie tworzącego rzeczownik. Tak powstało na przykład germańskie słowo *Austrō(n), imię bogini świtu, którą czczono podczas wiosennego przesilenia. Zostało ono zaadaptowane (żeby nie rzec uprowadzone) przez chrześcijan jako określenie święta Wielkanocy (niemieckie Ostern, angielskie Easter). Oczywiście z tego samego źródła pochodzi nazwa ‘wschodu’ jako kierunku świata (Ost, east).

Ten sam element można spotkać w pojawiającej się tu i ówdzie pragermańskiej nazwie, która – jak się wydaje – odnosiła się do Wenus: *Au(z)ra-wandilaz ‘poranny wędrowiec’ albo dokładniej ‘poranna planeta’, bo drugi element ma dokładnie takie samo znaczenie jak greckie słowo planḗtēs ‘wędrowiec, włóczęga’ (a metaforycznie ‘wędrowna gwiazda’, czyli planeta). Badacza literatury anglosaskiej z Oksfordu prof. J. R. R. Tolkiena (Exeter College) tak zachwycił dźwięk tego słowa w wersji staroangielskiej, Ēarendel, że podwędził je z poematu Crist i wykorzystał w mitologii Śródziemia, tworząc postać żeglarza Eärendila. Poza światem starogermańskim i uniwersum Tolkiena (gdzie „gwiazda Eärendila” odgrywa rolę Wenus) Ēarendel znalazł sobie miejsce także we współczesnej astronomii. Nazwano tak najdalszą znaną gwiazdę, WHL0137-LS, zaobserwowaną przez teleskop Hubble’a w 2022 r. dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu. Powstała ona niecały miliard lat po Wielkim Wybuchu, a jej obecna odległość od Słońca w układzie współrzędnych współporuszających się wynosi ok. 28 miliardów lat świetlnych.

W językach bałtosłowiańskich również występuje słowo *h₂awsro- w sensie rzeczownikowym np. w postaci litewskiego aušra, łotewskiego austra i prasłowiańskiego *u(s)tro (wszystkie o znaczeniu ‘świt, brzask, rano’). Często się zdarza w wielu językach, że słowo ‘rano’ przybiera ubocznie znaczenie ‘jutro’ (tzn. nadchodzące rano), tak jak ‘wieczór’ przybiera znaczenie ‘wczoraj’ (tzn. zeszły wieczór). Na przykład w rosyjskim útro oznacza ‘rano’ ale zwrot *za utra > závtra oznacza ‘jutro’. We współczesnym polskim *u(s)tro > jutro całkowicie straciło pierwotne znaczenie, choć w XV w. jeszcze można było „wstać z jutra” (tzn. o świcie), Zachowały je niektóre derywaty, zwłaszcza jutrzenka (do XVI w. także justrzenka), słowo nie tylko oznaczające brzask poranny, ale używane również jako nazwa Wenus (w roli Gwiazdy Porannej, lecz i Wieczornej, bo do ówczesnych Polaków dotarła już elementarna wiedza astronomiczna). Pochodzi ono od prasłowiańskiego przymiotnika *ustrьnъ (staropolskie jutrzny ‘poranny’), a ten z kolei od prabałtosłowiańskiego *aušrinas. Po stronie bałtyjskiej mamy litewski przymiotnik aušrinis, także o znaczeniu ‘poranny’, i jego żeńską formę przerobioną na rzeczownik,  aušrinė, odpowiadającą znaczeniowo słowiańskiej jutrzence. W folklorze litewskim Aušrinė to także nazwa Wenus i imię bogini świtu.

I kto by pomyślał, że skromne słowo polskie jutro posiada koneksje etymologiczne z boginiami świtu w mitologii indoeuropejskiej (Eos, Uszas, Aurora), a pośrednio także z planetą Wenus, z żeglarzem Eärendilem i najdalszą gwiazdą, jaką znamy?

Wenus, zmiennopłciowa planeta o dwóch obliczach (część 1)

Już starożytni Grecy spierali się, kto pierwszy zdał sobie sprawę z tego, że jasna iskra na niebie widoczna przez szereg wieczorów po zachodzie Słońca i bliźniaczo do niej podobna iskra widoczna po pewnym czasie przez szereg poranków przed wschodem Słońca to jedna i ta sama „wędrowna gwiazda”, czyli planeta. Jedni twierdzili, że Pitagoras, inni – że Parmenides, w każdym razie któryś z wielkich filozofów VI lub V w. p.n.e. Spór jest o tyle bezprzedmiotowy, że sumeryjscy obserwatorzy nieba wiedzieli o tym już w III tysiącleciu p.n.e., a wiedzę tę odziedziczyli i rozwinęli astronomowie babilońscy w II tysiącleciu. Sumerowie utożsamili to ciało niebieskie z Inanną, boginią seksu i wojny. Inanna, której imię prawdopodobnie brzmało początkowo Nin-ana(k), czyli ‘pani nieba’ (znamy zresztą jego liczne wersje), była jednym z najważniejszych bóstw Sumeru i jedyną boginią posiadającą własną planetę (wszystkimi pozostałymi opiekowali się bogowie płci męskiej).

Planeta Isztar/Afrodyta/Wenus. Foto: Mariner 10 (1974). Źródło: NASA (domena publiczna).

Akadyjczycy, mówiący językiem, z którego rozwinęły się dialekty babiloński i asyryjski, byli ludem semickim. W języku prasemickim istniało słowo *ʕaθtar ([ʕ] to dźwięczna gardłowa spółgłoska szczelinowa), być może oznaczające ogólnie jasną gwiazdę lub planetę. Według jednej z hipotez było ono zapożyczoną wersją praindoeuropejskiego *h₂h₁stēr ‘gwiazda’, co wyjaśniałoby jego nietypowy, czterospółgłoskowy szkielet. Stało się ono imieniem boskich personifikacji „Gwiazdy Porannej” i „Gwiazdy Wieczornej”. Ludy semickie zazwyczaj kojarzyły Gwiazdę Poranną z bogiem, a Wieczorną z boginią (z przyrostkiem rodzaju żeńskiego), jak w ugaryckim ʕaθtar (bóg) i ʕaθtart (bogini). Konwencjonalnie bóstwa te znane są nam jako Attar i Astarte. Akadyjskim refleksem słowa prasemickiego było Ištar (Isztar). Akadyjczycy utożsamili semickie bóstwo (a w zasadzie oba bóstwa) z Inanną, używając nazwy Isztar dla obu „wcieleń” planety. Pozostawili przy tym trochę genderowej ambiwalencji, czasem przydając Isztar (zwłaszcza w roli bóstwa wojny) cechy męskie. Choć zasadniczo była boginią, w języku akadyjskim jej imię nie było jednoznacznie sfeminizowane za pomocą sufiksu -t.

Grecy znali Gwiazdę Poranną jako Fosforos (pʰṓs-pʰoros ‘niosący światło’ – stąd także nazwa nadana przez alchemików fosforowi, którego biała odmiana alotropowa świeci w ciemności, utleniając się na powietrzu) lub jako Heosforos (heōs-pʰóros ‘przynoszący jutrzenkę’). Do słowa ēṓs ~ héōs ~ awṓs ‘świt, jutrzenka’, będącego jednocześnie imieniem bogini świtu Eos, jeszcze wrócimy w drugiej części tej miniserii. Gwiazdę Wieczorną nazywali Hesperos (hésperos ‘wieczór; wieczorny, zachodni’). Słowo to pochodzi od praindoeuropejskiego złożenia *we-kʷsp-ero-, zawierającego zredukowaną formą rzeczownika *kʷsep- ‘mrok, noc’. Wewnętrzna zbitka spółgłoskowa stanowiła łamaniec językowy, upraszczany na różne sposoby w językach potomnych (polskie wieczór i angielskie west także wywodzą się z tego źródła).

Warto zauważyć, że zarówno Fosforos, jak i Heosforos traktowane były jako imiona rodzaju męskiego (inaczej niż w językach semickich). Co najmniej od IV w. p.n.e. kojarzono obie Gwiazdy (o których już było wiadomo, że są jedną) z boginią miłości, pożądania i płodności Afrodytą (Apʰrodítē). Czytamy o tym np. w przypisywanym Platonowi dialogu Epinomis. Sądząc z funkcjonalnego podobieństwa Isztar i Afrodyty, Grecy nie odkryli samodzielnie, iż – cytując logika Gottloba Fregego –  „Der Abendstern ist der Morgenstern”, tylko inspirowali się wiedzą rodem z Mezopotamii, nabytą za pośrednictwem ludów Bliskiego Wschodu. Sami jednak szybko prześcignęli Babilończyków. Niesamowity rozwój matematyki i astronomii greckiej w ciągu ostatnich sześciu stuleci przed naszą erą spowodował, że struktura Układu Słonecznego stała się dla uczonych dość jasna niezależnie od sporów o szczegóły modelu geometrycznego.

Część mechanizmu z Antykithiry (II w. p.n.e.) – starogreckiego urządzenia mechanicznego pozwalającego obliczać położenia obiektów Układu Słonecznego. Narodowe Muzeum Archeologiczne, Ateny. Żródło: Wikipedia (licencja CC BY 2.5).

Z kolei u Greków terminowali Rzymianie. Przekalkowali na łacinę nazwy Gwiazdy Porannej (Lūcifer ‘niosący światło’) i Wieczornej (Vesper ‘wieczór’, także < *we-kʷsp-ero-). Pod wpływem greckim dodali do swojego panteonu boginię odpowiadającą Afrodycie, nadając jej imię Wenus (Venus). Kiedy do wykształconych Rzymian dotarła wiedza astronomiczna przekazana przez Greków, włącznie z informacją, że rano i wieczorem ukazuje Ziemianom swoje oblicze ta sama planeta, powierzyli patronat nad nią bogini Wenus. Oczywiście dotyczyło to Rzymian wykształconych, takich jak Cyceron, który wspominał o tym wprost na piśmie. W każdym razie astronomowie zaczęli konsekwentnie używać nazwy Wenus dla Lycyfera/Wespera, a uczeni średniowieczni kontynuowali tę terminologię.

Imkię Wenus zdradza, że była to w kulturze Rzymu bogini młoda i świeżo nabyta, bo język łaciński nie zdążył usunąć częściowego dysonansu między jej płcią a imieniem. Imię Venus, choć w łacinie klasycznej formalnie żeńskie i zaopatrzone wtórnie w końcówki odmiany charakterystyczne dla rzeczowników ożywionych, zachowało strukturę morfologiczną rzeczownika rodzaju nijakiego *wenh₁-es- (mianownik *wenh₁-os) ‘miłość, seks, wdzięk’ od czasownika *wenh₁- ‘pożądać’. Jego dokładnym odpowienikiem jest np. staroindyjskie vánas- ‘wdzięk, pożądanie’. Gdyby było starym derywatem ożywionym należącym do tej rodziny słów, przybrałoby formę *wénh₁ōs, co w łacinie wyewoluowałoby w *venor (dopełniacz *venōris). Ta powierzchowna feminizacja Venus, za którą nie poszła adaptacja morfologiczna, przypomina potraktowanie imienia Ištar przez Akadyjczyków, choć jest to zbieżność przypadkowa. W języku polskim (i nie tylko) zdarzały się próby jej naprawienia przez utworzenie na podstawie oboczności Venus | Vener- analogicznego mianownika Wenera (patrz też włoską nazwę Venere albo walijską Gwener, utworzone na podstawie odziedziczonego lub zapożyczonego łacińskiego biernika Venerem).

Skąd się wzięła ta oboczność? Dawny schemat odmiany rzeczowników rodzaju nijakiego zakończonych na sufiks *-es- wyglądał następująco: mianownik *wenh₁os, dopełniacz *wenh₁es-es. W językach italskich (a w każdym razie w grupie łacińsko-faliskiej) spółgłoski szczelinowe między samogłoskami uległy udźwięcznieniu, więc w archaicznej łacinie mielibyśmy *wenos | *wenezes. W IV w. p.n.e. starołacińskie [z] zmieniło się w [r] (zmianę tego typu nazywamy rotacyzmem), stąd klasyczne Venus | Veneris. Podobnie powstały formy rodzaju nijakiego genus | generis ‘rodzaj, ród’, opus | operis ‘dzieło’ (l.mn. genera, opera) itp.

Dzisiejszych Europejczyków, wśród których znajomość podstaw łaciny nie jest już powszechna, może dziwić, że imię kobiety (bo Wenus jest nią przecież) ma zakończenie -us, kojarzone raczej z rodzajem męskim. Warto więc zapamiętać, że – wbrew pozorom – w przypadku Venus (tak jak w wyrazach genus i opus) końcowe -us nie jest końcówką fleksyjną (jak np. w słowie lupus ‘wilk’), tylko częścią rzeczownika, do której dopiero dołączamy końcówki. Do tej samej klasy deklinacyjnej należały historycznie także niektóre słowiańskie rzeczowniki rodzaju nijakiego, np. słowo (praindoeur. *ḱlewes-) i niebo (*nebʰes-). Stąd pojawiające się jeszcze sporadycznie archaiczne formy odmiany: niebiosa, niebios, w niebiesiech oraz przymiotnik niebieski (po staropolsku także niebieśski lub niebiejski) < *nebes-ьskъjь. Co robimy w przypadku wyrazu obcego, którego rodzaj kłóci się z formą? Jedno z często stosowanych rozwiązań to nieodmienność. Dlatego wysyłamy sondy na Wenus oraz oglądamy (dobiegającą właśnie końca) koniunkcję Wenus z Jowiszem. Jeśli ktoś jest na bakier zarówno z gramatyką łacińską, jak i polską, a także z mitologią klasyczną i astronomią, może pobłądzić, odmieniając Wenus, jakby należała do rodzaju męskiego („mężczyżni są z Marsa, a kobiety z Wenusa”). I dotyczy to nie tylko małych dzieci, ale nawet osób ze stopniami naukowymi, co łatwo sprawdzić na Twitterze.

Ostatnia sprawa na dzisiaj to powiązanie ciał niebieskich (Słońca, Księżyca i pięciu planet znanych starożytnym astronomom) oraz przypisanych im bóstw z dniami tygodnia. Siedmiodniowy cykl, w którym nadal tkwimy, to także wynalazek Babilończyków. Egipcjanie (prekursorzy decymalizacji) używali tygodnia dziesięciodniowego. Etruskowie i pod ich wpływem Rzymianie – ośmiodniowego. Grecy byli świadomi bliskowschodniej rachuby dni co najmniej od IV w. p.n.e. i używali jej w epoce hellenistycznej. Rzymianie przez pewien czas wahali się między cyklem ośmio- i siedmiodniowym, używając obu, aż wreszcie w IV w. n.e. znormalizowali kalendarz, decydując się ostatecznie na tydzień, jaki dziś znamy. Ale jeszcze na przełomie er pod wpływem astrologii hellenistycznej dokonano urozmaicenia systemu babilońskiego, dopasowując bóstwa greckie i rzymskie oraz obiekty astronomiczne do dni tygodnia. Afrodycie (i związanej z nią planecie) przypadł piątek (hēméra Aphrodítēs). Rzymianie skopiowali to jako diēs Veneris (stąd mamy romańskie nazwy piątku takie jak francuskie vendredi, hiszpańskie viernes, włoskie venerdi albo rumuńskie vineri).

Od Rzymian w pierwszych wiekach naszej ery przejęli ten system Germanie. Ponieważ astronomia germańska nie stała na wysokim poziomie, jedynymi ciałami niebieskimi, jakie potrafili dopasować do dni tygodnia, były Księżyc (poniedziałek) i Słońce (niedziela). Poza tym zadowolili się germańską interpretacją rzymskiego panteonu bogów (wyjątkiem była sobota, poświęcona Kronosowi/Saturnowi, który nie posiadał odpowiednika  germańskiego, dlatego sobota pozostała np. w angielskim dniem Saturna – Saturday). Germańską boginią miłości była *Frijjō (staroangielska Frīġ, staro-górno-niemiecka Frīja, staronordyjska Frigg). Stąd na przykład staroangielskie Frīġe-dæġ > angielskie Friday. W późniejszych czasach niektórzy szczególnie wykształceni Germanie powiązali Frigg nie tylko z boginią, ale także z planetą Wenus (stąd staroislandzkie Friggjar stjarna ‘gwiazda Frigg’ = Wenus), ale była to erudycyjna ciekawostka, a nie autentyczna tradycja germańska. Ale o tym, jak postrzegano i nazywano Wenus w Europie Północnej, opowiem w części drugiej.