Czy pamiętacie poprzedni wpis o śluzowcach (Myxogastria)? Jeśli nie, to polecam lekturę każdemu, kto chciałby się dowiedzieć, czym właściwie są te dziwne organizmy i jaki jest ich cykl życiowy. Śluzowce pojawiały się nawet zimą, ale teraz zaczyna się ich wiosenny „wypełz”. Choć szczyt sezonu na śluzowce przypada wczesną jesienią, kiedy ujawnia się największa rozmaitość gatunków, to już o tej porze roku warto – zwłaszcza podczas spacerów w lesie – rozglądać się za nimi, zwracając szczególną uwagę na martwe pnie drzew i butwiejące pieńki.

Na zdjęciu 1 widać młodociane, jeszcze częściowo plazmodialne stadium samotka zmiennego (Reticularia lycoperdon). Sfotografowałem je wczoraj na pniu uschłej brzozy, a dziś około południa wróciłem w to samo miejsce, żeby się upewnić co do identyfikacji gatunku. Zrosłozarodnie (aethalia) samotka rozwijają się szybko, więc okaz wyglądał tak jak na zdjęciu 2. Pięć godzin później był jeszcze bliższy dojrzałości (zdjęcie 3). Wkrótce zawartość zrosłozarodni stwardnieje, tworząc masę zarodników barwy kakao. W końcu powłoka zacznie pękać, a zarodniki rozproszą się po okolicy.

Według informacji, które nie zawsze budzą zaufanie, ale wydają się potwierdzone przez kilka w miarę wiarygodnych publikacji, Reticularia lycoperdon – gatunek kosmopolityczny – należy (ze względu na swoje nietypowo wielkie rozmiary) do nielicznych śluzowców, które miewają zastosowania kulinarne. Młode, świeże zrosłozarodnie są podobno jadane w niektórych regionach centralnego Meksyku, gdzie nazywa się je po hiszpańsku caca de la luna ‘księżycowa kupa’ albo w języku nahuatl cuauhtōtoltetl ‘jajo drzewne’. Kto nie wie, jak to wymówić, może sprawdzić we wpisie poświęconym temu językowi albo zerknąć na przypis.* Według nielicznych doniesień etnograficznych na ten temat przyprawia się je solą i listkami komosy piżmowej (Dysphania ambrosioides), po czym zawija w liść kukurydzy i piecze 20–40 min w gorącym popiele ogniska. Gotowe danie serwuje się na kukurydzianej tortilli. Smak jest podobno grzybowo-migdałowy.

Uprzedzam jednak, że tylko fotografuję śluzowce i osobiście nie wypróbowałem żadnego z krążących po internecie przepisów na śluzowcowe przysmaki. Przypuszczam, że amatorów pieczonego samotka zainteresowałyby duże i niezbyt dojrzałe okazy takie jak ten na zdjęciu 4 (na pniu olchy, którą ten gatunek lubi szczególnie), sfotografowany nieco ponad tydzień temu.

Przypis
*) W transkrypcji IPA [kʷaʍtoːˈtoɬtetɬ], gdzie [ʍ] = bezdźwięczny odpowiednik [w].