Tzw. walka z kułakami na wsi w ZSRR.

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz. 20

Sowieci skorzystali na istnieniu zakładu produkcyjnego Junkersa w Fili pod Moskwą oraz na wieloletniej działalności tajnego ośrodka szkoleniowo-badawczego w Lipiecku, ale na tym nie kończyła się ich lotnicza współpraca z Republiką Weimarską.

Władze moskiewskie, próbując w ekspresowym tempie zbudować podwaliny lotnictwa bojowego, mającego wspierać na poziomie taktycznym uderzenia wojsk lądowych na Europę, zmuszone były kupować sporo gotowych samolotów. Środki na to pozyskiwano głównie z eksportu surowców mineralnych, zboża i innych produktów rolniczych, czego pośrednimi wynikami były takie przypadki ludobójstwa, jak świadomie wywołany głód na Ukrainie.

Junkers F 13 w służbie sowieckiej. (Wikimedia Commons)

Jednym z pierwszych producentów, których samoloty były importowane i użytkowane w dużej liczbie, stał się Junkers. Zachęcony perspektywą ogromnych wpływów z niemieckiej państwowej kiesy, profesor Junkers podpisał z władzami Rosji Sowieckiej umowy nie tylko na budowę fabryki, ale także na niemal wyłączność w dziedzinie fotogrametrii oraz transportu lotniczego. Pierwszym w życiu samolotem, który obywatele ZSRR, zamieszkali w najdalszych zakątkach kraju, ujrzeli na własne oczy, był prawie na pewno mocny i niezawodny Junkers F.13. Pierwszy egzemplarz zakupiono w roku 1922; najprawdopodobniej w sumie sprzedano do ZSRR 60-70 sztuk.

Junkers F 13 w ZSRR. (Wikimedia Commons)

Latały na nich linie Deruluft, Dobroliot, Ukrwozduchput i inne, w tym Junkers-Luftverkehr AG (którego pełna linia do Persji w końcu nie doszła do skutku z powodów finansowych). Latały w lotnictwie polarnym, sanitarnym i na pływakach. Z około 20 sztuk korzystało lotnictwo bojowe Armii Czerwonej; samoloty przebudowano na prowizoryczne bombowce i stosowano głównie do zwalczania basmaczy, czyli członków antybolszewickiego ruchu religijno-wyzwoleńczego w Azji Środkowej. Sowietom brakowało dobrych pilotów, korzystali więc z niemieckich – za loty bojowe przeciw basmaczom w 1924 roku pilot Otto Wieprich dostał nagrodę w postaci złotego zegarka.

Junkers F 13 w barwach linii lotniczej Dobroliot. (Wikimedia Commons)

Sowieckie lotnictwo wojskowe wykorzystywało także co najmniej 40 sztuk samolotu bojowego Junkers J 20 (znanego także jako A20 i Ju-20), z czego 20 zmontowano w zakładzie w Fili. Oficjalna wersja mówi, że lotnictwo nie było zadowolone z osiągów zakupionych samolotów, podobnie jak z osiągów samolotów rozpoznawczych Junkers Ju-21, których było w sumie być może 79 sztuk. Część tych płatowców została wykorzystana we wspomnianych powyżej działaniach bojowych przeciwko powstaniu basmaczy w Turkiestanie. Potem stopniowo zastępowano je radzieckimi samolotami R-1, które były kopiami brytyjskiego de Havillanda DH.4.

Junkersy J 21 w zakładzie w Fili. (Wikimedia Commons)

Kolejnym modelem konstrukcji Junkersa przewidzianym do służby w ZSRR był jednomiejscowy myśliwiec J 22 – dwa prototypy pokazały, że jest to konstrukcja nieudana, i Sowieci wycofali wstępne zamówienie na sto sztuk. Nabyto za to dwa egzemplarze (przez Szwecję) dwumiejscowego myśliwca Junkers K 47. Nie poszły w ślad za tymi testowymi płatowcami dalsze zamówienia, ale co najmniej dwie własne konstrukcje radzieckie stanowiły przykłady ścisłego naśladownictwa.

Junkers K 47. (NACA/Wikimedia Commons)

Zakupiono u Junkersa w Niemczech i Szwecji ok. 30 sztuk samolotu transportowego W 33, a dodatkowo zbudowano w warsztatach Dobroliotu w Irkucku i w Centralnej Bazie Napraw Samolotów w Moskwie jeszcze kilkanaście egzemplarzy. To nader ciekawa sprawa: rosyjscy autorzy upierają się, że technicy z wymienionych zakładów po prostu nauczyli się dokładnie budowy tego płatowca, naprawiając i remontując go, i że potrafili zbudować jego perfekcyjne kopie… Samoloty te służyły bardzo długo, także w lotnictwie polarnym, a ostatnie egzemplarze użytkowano jeszcze w roku 1945.

Junkers W 33. (Wikimedia Commons)

Ważnym składnikiem parku maszyn stalinowskiego lotnictwa bojowego stał się inny samolot Junkersa, znany jako K 30, ale w ZSRR opisywany jako JuG-1, a potem, dla ukrycia niemieckiego rodowodu, PS-5. Trzysilnikowy samolot miał początkowo być wytwarzany w Fili, ale w związku z rezygnacją z tego przedsięwzięcia zamówiono samoloty w szwedzkiej fabryce Junkersa w Linhamn. Dostarczano je drogą powietrzną ze zdemontowanym uzbrojeniem, utrzymując, że są to cywilne samoloty komunikacyjne. W sumie nabyto w kilku transzach około 23 sztuk. Do wprowadzenia do służby samolotu bombowego TB-1 (opartego na technologii Junkersa) samoloty JuG-1 pozostawały najpotężniejszymi maszynami w sowieckim lotnictwie wojskowym.

Junkers K 30 na lotnisku polowym. (Wikimedia Commons)
Samolot bombowy Junkers K 30. (Wikimedia Commons)
Junkers K 30 na pływakach. (Wikimedia Commons)

W kolejnym odcinku serii zajmę się samolotami Dornier i Heinkel użytkowanymi przez Rosję Sowiecką w tym samym okresie.

cdn.

Defilada na Placu Czerwonym w rocznicę Rewolucji Październikowej w 1929 roku.

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz. 19

Jaki był rzeczywisty efekt działania tajnej niemieckiej szkoły lotniczej w sowieckim Lipiecku? Czy faktycznie znikomy dla Moskwy, a znaczący dla Berlina?

Obydwie rosyjskie publikacje na ten temat (tak, istnieją tylko dwie) wydano w okresie relatywnej odwilży, zanim Putin zaczął zmieniać historię ZSRR, usuwając z niej prawdę, zaprzeczającą obowiązującym dziś propagandowym kłamstwom. Autorzy prześlizgują się po okresie działania szkoły w Lipiecku, powtarzając do znudzenia, że korzyści dla Moskwy okazały się niewielkie, albowiem Niemcy ukrywali przed Sowietami najciekawsze rzeczy. Tę konstatację niestety przejęli także znani mi autorzy zachodni, podporządkowując się radzieckiej/putinowskiej narracji o tym, że współpraca z Niemcami przed drugą wojną była krótkotrwała i bez znaczenia. Dogłębna lektura niektórych źródeł prowadzi jednak do budowy zgoła innego obrazu sytuacji.

Prototyp samolotu myśliwskiego Arado SD.I był badany w Lipiecku. (Wikimedia Commons)

W Lipiecku Sowietów najbardziej interesowały prowadzone tam przez Niemców z wielką pieczołowitością i przy zastosowaniu powtarzalnej metodologii badania nowych typów samolotów tudzież wyposażenia dla nich. W bazie stale przebywała ekipa złożona z radzieckich oficerów i techników. Mnóstwo czasu spędzali tam także naukowcy z lotniczego instytutu CAGI, przypatrując się testom sprzętu – w sumie przebadano tam co najmniej 14 typów samolotów, pochodzących od sześciu producentów. Każda sesja testowa kończyła się udostępnieniem Rosjanom samolotów i urządzeń, które właśnie przebadano.

Wypadek podczas szkolenia w Lipiecku. (Bundesarchiv)

Najlepsi sowieccy piloci doświadczalni latali na prototypach niemieckich samolotów, a równolegle z kursami pilotażu dla Niemców szkolono też mniejszą liczbę Rosjan (w stosunku 140 do 20). Z czym mogli się zapoznać Sowieci, uczestniczący w próbach? Z prototypami bomb, nowymi celownikami, wzorami kamuflażu, instalacjami tlenowymi, bezpiecznymi zbiornikami paliwa, nowego typu nartami dla samolotów operujących zimą, prototypami karabinów maszynowych i amunicji – dopiero po badaniach w Lipiecku decydowano o kierowaniu tych rozwiązań do dalszych prac albo o wstrzymaniu tychże.

Badaniami nowego sprzętu i broni kierował wydział ósmy instytucji Waffenamt Prüfwesen, oficjalnie zajmujący się statystyką. Ekipą Wa.Prüf 8 w Lipiecku, w skład której wchodziło co najmniej pięciu inżynierów, kierował Wilhelm Wimmer – później generał Luftwaffe, odpowiedzialny za programy rozwoju uzbrojenia lotniczego od 1936 roku do rozpoczęcia wojny. W prace tej ekipy także mieli wgląd Rosjanie, choć same prace techniczne i naprawy wykonywali zawsze Niemcy. Testowano skonstruowane w Niemczech radiostacje i, stanowiące wspólne niemiecko-sowieckie dzieło, bomby chemiczne – te ostatnie w ścisłej współpracy ze specjalnym teamem technicznym z Armii Czerwonej.

Prototyp bombowca Dornier Do P testowano w ośrodku w Lipiecku. (Wikimedia Commons)

O tym, że Sowieci naprawdę mieli dostęp do aktualnego wówczas poziomu rozwoju niemieckiej techniki lotniczej świadczy fakt, że konstruktorzy płatowców, badanych w Lipiecku, niedługo potem zaprojektowali typy samolotów, które były użytkowane podczas drugiej wojny światowej. Hermann Pohlmann z Junkersa był twórcą Ju-87, konstruktor z Albatrosa, Kurt Tank, został później główym konstruktorem Focke-Wulfa, Walter Rethel, autor projektów pierwszych myśliwców Arado, testowanych w ZSRR, pracował potem u Messerschmitta nad Bf-109. Kłamstwem jest zatem, jakoby Niemcy ukrywali swoje najnowsze dzieła przed Sowietami – po prostu nadrabiający straty przemysł lotniczy znajdował się wówczas w stadium pośrednim, niejako poczwarczym i potrzebował czasu, aby wytworzyć nowe rozwiązania.

Notabene OGPU prowadziło akta dla każdego Niemca obecnego w tajnych ośrodkach na terenie ZSRR – jednego z niemieckich oblatywaczy określono w nich jako wybitnego lotnika, ale wrogo nastawionego do władzy radzieckiej. Naukowcy z CAGI zajmowali się także naturalnie szpiegostwem, a sowieccy dowódcy, tacy jak Woroszyłow czy Ałksnis, stale domagali się, by Niemcy dostarczali im najnowsze technologie – takie jak lotnicze silniki Diesla, helikoptery Focke-Wulfa czy aparaturę do zdalnego przesyłania obrazów drogą radiową.

Jakow Iwanowicz Ałksnis, zwierzchnik sowieckiego lotnictwa wojskowego, podczas wizyty w zakładach Fokkera w Holandii w 1934 roku. Ałksnis na pierwszym planie w jasnym garniturze, Fokker pierwszy z prawej. W tle samolot transportowy Fokker F36. (Wikimedia Commons)

Ałksnis, Łotysz, zwierzchnik lotnictwa wojskowego ZSRR, z wielką determinacją wykonywał narzucone mu przez Stalina zadanie błyskawicznej budowy lotnictwa bojowego, które mogłoby wesprzeć siły nacierające na Europę. Jego podwładni czasem posuwali się nawet do kradzieży rysunków technicznych z biura Wa.Prüf 8 w Lipiecku. Niemcy zdawali sobie sprawę z tych działań, ale milczeli, by móc nadal prowadzić ważną dla siebie działalność. Rosjanie, mając szeroki dostęp do niemieckiego sprzętu i wiedzy, uniemożliwiali Niemcom podobny dostęp do swoich dokonań. Za każdym razem, gdy ludzie Ałksnisa obiecywali, że przeprowadzą pokazy najnowszych maszyn, pokazy w ostatniej chwili odwoływano. Jeżeli pokazywano ekipie Wivupalu jakiekolwiek sowieckie samoloty, były to maszyny przestarzałe. Niemcy nie byli idiotami, zorientowali się szybko, że “partnerzy”, korzystający z dostępu do wiedzy i sprzętu, prowadzą rozwój własnych konstrukcji i nie mają zamiaru się nim dzielić.

Sam Jakow Ałksnis, mówiący biegle po niemiecku wierny giermek Stalina, wielokrotnie bywał w Berlinie na rozmowach z niemiecką generalicją – zawsze stawiając nowe żądania. Znalazł się potem w gronie oficerów skazujących Tuchaczewskiego – a niedługo później to on został oskarżony i stracony. Jakoś nie przeszkodziło to jednak jego synowi i wnukowi w wiernej służbie ZSRR, przy czym ten ostatni, znany z protestów wobec rozpadu Związku Sowieckiego za czasów Gorbaczowa, jest nadal aktywnym w Rosji politykiem. Nie tylko Sowieci jeździli do Niemiec – niewiele o tym wiadomo, ale kapitan Reichswehry, lotnik Schöndorff pracował wręcz W SZTABIE GENERALNYM sowieckich wojsk lotniczych aż do 1931 roku!

W 1932 roku aktywność Lipiecka zaczęła spadać i nie miało to nic wspólnego z Adolfem Hitlerem, jak zwykle twierdzą autorzy internetowych rewelacji. Na terenie Niemiec wypracowano rozwiązania, dzięki którym możliwy był rozwój zalążka bojowego lotnictwa przy zachowaniu tajemnicy, ale bez potrzeby dzielenia się wiedzą z cudzoziemcami. Ostatecznie ośrodek zamknięto w 1933 roku, zabierając część sprzętu i płatowców do Niemiec, a resztę pozostawiając Sowietom. Lotnisko w Lipiecku istnieje do dziś i mieści się na nim m.in. szkoła pilotów bojowych.

Stalin podczas oglądania ciężkiego bombowca Tupolew TB-3. (Wikimedia Commons)

Warto wspomnieć tutaj, że skutecznie i długo działająca w Berlinie siatka wywiadowcza, zorganizowana przez oficera polskiego wywiadu, rotmistrza Jerzego Sosnowskiego, zdobyła w latach 1926-34 masę dowodów militarnej współpracy Republiki Weimarskiej i Sowietów, w tym dowody na działalność obiektów “Kama”, “Tomka” oraz Lipiecka. Wiedza ta nie została nigdy prawidłowo wykorzystana przez polski wywiad, m.in. na skutek zmian po przewrocie majowym, ani nie została w całości przekazana zachodnim sojusznikom.

Jakie zatem Niemcy i Sowieci wynieśli wymierne korzyści z działania Lipiecka? Niemcy zbudowali podwaliny przyszłej Luftwaffe – 22 oficerów, których w latach 1935-1945 mianowano na stopień generała lotnictwa, albo przeszkoliło się tam, albo było tam instruktorami, albo ośrodkiem dowodziło. Oddalenie od Niemiec i sztywnego pruskiego myślenia sprzyjało zbudowaniu nowoczesnej doktryny oraz skutecznego systemu szkolenia. Większość kadr Luftwaffe w 1939 roku to ludzie, których fachu uczył ktoś, kto miał za sobą służbę w Lipiecku.

Z kolei Sowieci dokonali dzięki współpracy z Niemcami kolosalnego skoku jakościowego, poznali bądź skradli niezliczoną liczbę rozwiązań technicznych i rozwinęli zgodną z doktryną Stalina metodologię użycia lotnictwa do wsparcia ataku wojsk lądowych. Zbudowali podstawy własnego przemysłu lotniczego, korzystając albo z licencji (o tym opowiem później), albo z wiedzy nabytej w Lipiecku czy u Junkersa w Fili. Nie jest dziełem przypadku, że wielkie bombowce Tupolewa, np. TB-3, oparte były w całości na patentach Junkersa właśnie.

Samolot Tupolew TB-3. (Wikimedia Commons)

Niemcy zaoszczędzili kilka cennych lat w okresie, gdy rozwój lotnictwa wojskowego był formalnie zakazany, ale to ZSRR dzięki nim przeskoczył pośrednie stopnie rozwoju, przejmując gotowe rozwiązania od kraju, który był jednym z liderów światowych badań nad aerodynamiką i kształcąc u Niemców w Lipiecku setki ludzi, którzy potem zapewnili sowieckiemu lotnictwu możliwość błyskawicznego szkolenia kadr.

Fokker D.XIII na nartach.

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz. 18

Szkoła lotnicza w Lipiecku edukowała nie tylko pilotów i obserwatorów. Prowadziła także szkolenia personelu naziemnego, a od 1928 roku działał na jej terenie ośrodek badawczy.

Ogólnie rzecz biorąc, proces szkolenia w Lipiecku okazał się nader skuteczny. Oparto go na brytyjskim systemie, stworzonym podczas pierwszej wojny światowej na lotnisku w Gosport przez Roberta Smitha-Barry’ego. Pilot ten wierzył w skuteczność programu, podczas którego szkolony na samolocie z podwójnym układem sterowania (dwusterze) uczeń zapoznawał się z różnymi sytuacjami, które mogły wystąpić w locie. Uczono wprowadzania samolotu w korkociąg i wyprowadzania z niego, a instruktor mógł porozumiewać się z uczniem w powietrzu poprzez tzw. “Gosport tube”, rurową rozmównicę zwaną wówczas w Polsce awiofonem. Pomysły te sprawdziły się w praktyce, Niemcy wybrali z brytyjskich programów najlepsze elementy i podług nich ułożyli program szkolenia w Lipiecku.

Albatros L.78. (Wikimedia Commons)

Oprócz personelu latającego szkolono także personel naziemny – w sumie przez cały okres funkcjonowania szkoły Lipiecku przewinęło się przez nią około 450 mechaników. Choć Rosjanie wykonywali na stałe w ośrodku wiele zadań pomocniczych, obsługa płatowców i silników znajdowała się wyłącznie w rękach niemieckich. Niemieccy technicy nauczyli się wykonywać nawet remonty główne brytyjskich jednostek napędowych Napier Lion, które na samym początku musiano potajemnie i w skomplikowany sposób wysyłać do Anglii. Samoloty utrzymywano w znakomitym stanie technicznym, mimo trudnych warunków pracy, czego odzwierciedleniem była znikoma liczba wypadków. W 1933, gdy zamykano bazę, 40 z 50 samolotów Fokker D.XIII dostarczonych w 1925 roku było zdolnych do lotu.

Albatros L.76. (Wikimedia Commons)

Od 1928 roku w ośrodku znajdowało się dodatkowo 50-100 naukowców, obserwatorów wojskowych tudzież techników, którzy zajmowali się wyłącznie testowaniem i usprawnianiem prototypowych samolotów, dostarczanych do Lipiecka na badania. Niemcy w zasadzie nie opuszczali bazy i po pracy nie mieli co robić – dlatego ekipy przybywające z kraju witane były transparentem o treści: “Herzlich Willkommen am Arsch der Welt”. Pracowano nad celownikami bombowymi i wyrzutnikami bomb. W tym celu sprowadzono 18 samolotów konstrukcji Albatros-Werke, napędzanych bardzo dobrymi silnikami BMW VI. Były to modele L.76, L.77 i L.78 – pierwszy z nich okazał się wyjątkowo wredny w pilotażu, zginął na nim jeden z instruktorów, weteran wojny światowej, kawaler orderu Pour le Mérite Emil Thuy.

Heinkel HD.20. (Wikimedia Commons)

Pojawiały się w Lipiecku także większe, wielosilnikowe samoloty, które poddawano wszechstronnym badaniom. Zazwyczaj przylatywały one w sposób jawny, jako cywilne samoloty pocztowe Luft Hansy bądź Deruluftu, trasą z Królewca nad Litwą i Łotwą i dalej w kierunku Wielkich Łuków (samoloty jednosilnikowe oblatywano w Niemczech, rozbierano i transportowano w skrzyniach drogą morską przez Leningrad). Wśród nich znalazł się dwusilnikowy Heinkel HD.20, jedyny prototyp tego samolotu z podwoziem kołowym.

Rohrbach Ro.VIII Roland. (Wikimedia Commons/NACA)

Testowano rozmaite typy płatowców, które zaprojektowano do dwojakiego zastosowania – dla cywilnego lotnictwa komunikacyjnego oraz jako tzw. Behelfsbomber, czyli “bombowce pomocnicze”. Takimi samolotami były trzysilnikowy Junkers G.24 (z którego potem rozwinięto samolot bojowy K.30), Dornier Merkur Typ B oraz potężny Rohrbach Ro.XII. Ten ostatni wywodził się z konstrukcji pasażerskiego Rohrbacha Ro.VIII, którego pojedynczy egzemplarz – według niektórych źródeł – służył w Lipiecku jako samolot łącznikowo-transportowy.

Trocki i Stalin na pogrzebie Dzierżyńskiego. (Wikimedia Commons)

Około roku 1925 stosunki niemieckiej generalicji z władcami Rosji Sowieckiej uległy ochłodzeniu, była to bezpośrednia konsekwencja walki Stalina z Trockim o władzę absolutną w państwie. Rosjan, z którymi kontaktowano się na płaszczyźnie roboczej, zastąpiono innymi – wśród nich pojawił się Łotysz Jakow Iwanowicz Ałksnis, o którym więcej opowiem niebawem, podobnie jak o korzyściach obu stron z działania ośrodka w Lipiecku.