Związek Radziecki chciał szybko wyposażyć swoje lotnictwo w nowoczesne samoloty bojowe, by móc przemocą wprowadzić komunizm w Europie i Azji. Szczególnie po klęsce inwazji 1920 roku uważano w Moskwie, że silne lotnictwo jest nieodzowne do pokonania wojsk krajów europejskich. Szukano zatem sposobu, by szybko, wręcz skokowo, zbudować przemysł lotniczy.
Po wizycie w Moskwie niemieckiego superszpiega, Oskara Rittera von Niedermeyera, rozpoczęto dalsze, poważne rozmowy na temat lotniczej współpracy wojsk Republiki Weimarskiej i Armii Czerwonej. Spotkania odbywały się w berlińskim mieszkaniu Kurta von Schleichera, pruskiego generała, twórcy Freikorpsu. Notabene jednocześnie Schleicher współdziałał z majorem Buchruckerem, kierującym tzw. Czarną Reichswehrą, mordującą ludzi podejrzewanych o współpracę z Sojuszniczą Komisją Kontroli Niemiec, a więc rzekomo donoszących aliantom o łamaniu postanowień traktatu wersalskiego.
Rozmowy u generała prowadzili: ze strony sowieckiej, wspominany wcześniej Kopp oraz Leonid Krasin (ten, który po śmierci Lenina w 1924 roku miał zaproponować stworzenie mauzoleum), a ze strony niemieckiej – pułkownik Otto Hasse. Krasin nie był zupełnym ignorantem – Ludowym Komisarzem Handlu Zagranicznego mianowano go między innymi dlatego, że przed rewolucją październikową przepracował sporo lat jako inżynier u Siemensa w Niemczech. Początkowe stanowiska stron były mało zbieżne: Niemcy sugerowali współpracę ZSRR z firmą lotniczą Albatros, słynną z produkcji drewnianych samolotów bojowych podczas pierwszej wojny światowej. Drzew odpowiednich gatunków Sowietom nie brakowało, ale emisariusze Moskwy Albatrosa wcale nie chcieli jako swojego przemysłowego partnera. Marzyli o Junkersie.
Hugo Junkers, zdolny i pomysłowy inżynier, opatentował w 1892 roku zupełnie nowy typ łazienkowego grzejnika wody, zasilanego gazem ziemnym. Ten autor wielu patentów z dziedziny metalurgii i konstrukcji silników, lotnictwem zainteresował się późno, w wieku 50 lat. Wciągnęły go idee niejakiego Hansa Reissnera, wykładowcy z uniwersytetu z Aachen, razem z którym Junkers pracował na tejże uczelni. Otóż Reissner uważał, że samolot można wykonać całkowicie z metalu. Wspólnie zaprojektowali pierwszy doświadczalny samolot, w którego skrzydłach wykorzystano pracujące metalowe pokrycie z blachy żłobkowanej (żłobkowanie wprawdzie zwiększało opory, ale znacząco wzmacniało konstrukcję).
Pierwszy na świecie całkowicie metalowy samolot powstał w 1915 roku w firmie Junkersa w Dessau. Podczas pierwszej wojny światowej udało się zbudować kilka udanych modeli samolotów bojowych o konstrukcji całkowicie metalowej, w tym płatowiec szturmowy z opancerzoną kabiną załogi, a także jednopłatowy myśliwiec zbudowany z zastosowaniem duraluminium, stopu wynalezionego w 1906 roku przez niemieckiego metalurga Alfreda Wilma. Po wojnie Junkers musiał zająć się produkcją cywilną, zainwestował także spore sumy w tworzenie na świecie linii lotniczych, stosujących jego metalowy samolot pasażerski F.13 (wśród tych firm znalazła się Deutsche Luft Hansa oraz protoplasta PLL „Lot”). Sowieci znali jego metalowe konstrukcje, albowiem zdobyli trzy zdemontowane płatowce, których nie potrafili złożyć. Legendarna wytrzymałość i trwałość samolotów Junkersa skłoniły delegatów z Moskwy do wysunięcia żądania, by Niemcy skłonili zakłady z Dessau do współpracy.
Niemieccy przedsiębiorcy wcale nie kwapili się do inwestowania w ZSRR, nawet za pośrednictwem fikcyjnych „spółek” założonych w tym celu przez ludzi z Reichswehry – zbyt świeża była pamięć nacjonalizacji wszelkich zagranicznych firm przez władze rewolucyjne. Von Niedermeyer, wróciwszy z Moskwy, użył całego swojego daru przekonywania, by nakłonić Junkersa do zainwestowania u komunistów. Miało to miejsce w lipcu 1921 roku. Junkersa zainteresowało prowadzenie fabryki w ZSRR pod warunkiem jej finansowania z tajnych funduszy Reichswehry. Superszpieg von Niedermeyer nie miał wprawdzie plenipotencji do składania obietnic, lecz i tak zyskał przychylność konstruktora z Dessau.
Gdy w listopadzie do fabryki przybyła poważna delegacja pod przewodnictwem szefa Truppenamtu, pułkownika Hassego, profesor Hugo Junkers przyjął ją z ostrożnym entuzjazmem. Utrzymanie zakładu produkcyjnego w Szwecji oraz linii lotniczych wyczerpało jego zasoby finansowe – najbardziej bolało go to, że z 2000 wykwalifikowanych pracowników zdołał utrzymać zaledwie dwustu. Wysłannicy Reichswehry zawarli ustne porozumienie z Junkersem, według którego miał on zbudować w Rosji Sowieckiej zakład produkcyjny, sfinansowany przez niemieckie ciała rządowe. Działo się to na kilka miesięcy przez podpisaniem przez obydwa kraje traktatu z Rapallo.
cdn.