Rzadkie dźwięki (2): azteckie tl.

Inne odcinki serii:

Rzadkie dźwięki (1): walijskie ll
Rzadkie dźwięki (3): wystrzałowe spółgłoski i zgrzytliwe samogłoski Majów
Rzadkie dźwięki (4): jak mlaskać na sto sposobów

Czytelnicy, którzy zapoznali się z poprzednim odcinkiem tej serii, wiedzą już, jak wymówić walijskie ll, czyli bezdźwięczną spółgłoskę boczną szczelinową [ɬ]. Pora na małe urozmaicenie.

Spółgłoska zwarta to taka, której wymowa polega na chwilowym zatrzymaniu przepływu powietrza przez jamę ustną. Albo wargi, albo któraś część języka tworzą całkowite zwarcie w punkcie, który nazywamy miejscem artykulacji. Typowe przykłady to [p] (zwarcie dwuwargowe), [t] (zwarcie przedniej części języka z górnymi zębami lub górnym dziąsłem), [k] (zwarcie tylnej części języka z podniebieniem miękkim). Każda z nich może mieć odpowiednik dźwięczny ([b], [d], [ɡ]), bo nawet podczas fazy zwarcia powietrze może przepływać przez krtań, powodując drgania strun głosowych. Można też zablokować przepływ powietrza przez usta, ale pozwalać mu wypływać przez nos (dzięki opuszczeniu ruchomej „klapki” złożonej z podniebienia miękkiego wraz z języczkiem. Powstają wtedy spółgłoski zwarte nosowe, np. [m], [n], [ŋ]. Mamy zatem taki oto symetryczny system:

ZWARTEdwuwargoweprzedniojęzykowetylnojęzykowe
bezdźwięczneptk
dźwięcznebdɡ
nosowemnŋ

Skupmy się teraz na przedniojęzykowym [t]. Kiedy kończy się jego faza zwarta i przechodzimy do wymawiania kolejnej głoski, przez chwilę trwa faza przejściowa, czyli rozwarcie. Może ono nastąpić w sposób niesłyszalny, bez żadnych efektów specjalnych. Ale może też się zdarzyć, że przed rozwarciem zaczęliśmy silniej wydychać powietrze, zwiększając ciśnienie w zamkniętej przestrzeni traktu głosowego. Wtedy rozwarciu będzie towarzyszyć słyszalny „wybuch” zwany przydechem. Międzynarodowy alfabet fonetyczny (IPA) oznacza to tak: [tʰ]. Rozwarcie może także następować stopniowo: narządy mowy tworzące zwarcie pozostają przez moment w zbliżeniu, tak że powietrze musi się między nimi przeciskać z szelestem. Słyszalny efekt przypomina dźwięk spółgłoski szczelinowej o tym samym miejscu artykulacji (tyle że trwa bardzo krótko).

Za pomocą przedniej części języka możemy artykułować spółgłoski szczelinowe: zębowo-dziąsłowe lub dziąsłowe [s], zadziąsłowe [ʂ] wymawiane za pomocą czubka języka (jak polskie sz) lub także zadziąsłowe [ʃ] wymawiane za pomocą całej przedniej powierzchni języka (jak angielskie sh). Istnieją też spółgłoski dziąsłowo-podniebienne: przednia część języka zbliża się do dziąseł, a jednocześnie cała jego środkowa część wysklepia się ku podniebieniu twardemu. Efektem takiej artykulacji jest [ɕ] (polskie ś). To nie koniec możliwości, ale wystarczy na potrzeby ilustracji. Każda z tych spółgłosek może posłużyć jako „specjalny efekt akustyczny” towarzyszący rozwarciu [t]. Wystarczy drobna modyfikacja ułożenia języka, kiedy kończymy wymawiać [t]. Przez odpowiednie połączenie fazy zwarcia z fazą rozwarcia powstają spółgłoski zwartoszczelinowe, które zaczynają się jak zwarta, a kończą jak szczelinowa. W IPA oznacza się je za pomocą dwuznaków: [ts], [tʂ], [tʃ], [tɕ]. Polacy z łatwością zrozumieją, o co chodzi, bo trzy z nich używane są w naszym języku: c [ts], cz [tʂ], ć [tɕ]. Język angielski ma z kolei głoskę ch [tʃ]. Zauważmy, że każdy z tych dwuznaków oznacza jedną głoskę o złożonej, dwufazowej wymowie, a nie dwie następujące po sobie głoski (jak w polskim trzysta, kontrastującym z czysta). Wszystkie mają też odpowiedniki dźwięczne, ale nie musimy się nimi w tej chwili zajmować. Była o nich zresztą mowa w jednym z wcześniejszych wpisów.

Artykulacja boczna [ɬ] też może być wykorzystana jako efekt specjalny rozwarcia spółgłoski zwartoszczelinowej. Kiedy wymawiamy [t], przez chwilę zarówno przód języka, jak i jego boki przylegają do sklepienia jamy ustnej (gdyby było inaczej, nie mogłoby być mowy o szczelnym zwarciu). Jeśli czubek języka pozostaje dłużej w kontakcie z dziąsłem, ale boki już odsuwają się nieco od bocznych zębów, pozwalając powietrzu uchodzić z szelestem, powstaje boczna spółgłoska zwartoszczelinowa [tɬ] (w tym przypadku bezdźwięczna). Tak jak inne zwartoszczelinowe, stanowi ona pojedynczy segment mowy, a nie sekwencję dwu głosek.

Taka właśnie głoska istnieje w języku nahuatl, używanym w Meksyku i podzielonym na wiele dialektów, z których nie wszystkie są wzajemnie zrozumiałe dla swoich użytkowników, mogą więc być uważane za osobne języki. Starszą, historyczną formą był klasyczny nahuatl, znakomicie udokumentowany z XVI–XVII w. Używany był on jako język imperium Azteków. Słowo nāhuatl [ˈnaːwatɬ] oznacza ‘coś, co brzmi jasno i przyjemnie dla ucha’, czyli zrozumiałą mowę. Nahuatl należy do rodziny uto-azteckiej, której praojczyzna leżała prawdopodobnie w pustynnej południowo-zachodniej części USA (Arizona, Nowy Meksyk) i w północno-zachodnim Meksyku (Sonora, Chihuahua). Przodkowie Azteków i niektórych innych ludów uto-azteckich wywędrowali stamtąd na południe, w głąb Meksyku.

W linii rozwojowej, z której wywodzi się nahuatl, zaszła dość osobliwa zmiana fonetyczna znana jako prawo Whorfa: uto-aztecka spółgłoska zwarta *t zmieniła się w boczne zwartoszczelinowe *, jeśli występowała w pozycji przed samogłoską *a. Ponieważ i [t], i [a] w większości języków występują często (a proto-uto-aztecki nie był wyjątkiem), trudno się dziwić, że wynikająca z ich spotkania spółgłoska [tɬ] jest w nahuatl także bardzo częsta. Dawne *a na ogół się zachowało, w niektórych pozycjach znikało lub zmieniało się w inną samogłoskę, ale i wtedy głoska [tɬ] przetrwała.

Aksolotl, czyli neoteniczna larwa ambystomy meksykańskiej (Ambystoma mexicana). Foto: LoKiLeCh Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 3.0).

Niektóre zapożyczenia azteckie w językach europejskich łatwo rozpoznać właśnie po obecności tl, zwłaszcza na końcu wyrazu. Weźmy nazwę płaza aksolotl, która w klasycznym nahuatl brzmiała āxōlōtl [aːˈʃoːloːtɬ] (polskie ks wzięło się z niezrozumienia, jaką głoskę miało oznaczać hiszpańskie x). Wszyscy też chyba są świadomi istnienia nazw geograficznych takich jak Popocatépetl (czynny wulkan będący drugą co do wysokości górą w Meksyku) i boga o imieniu Quetzalcóatl. Pierwsza nazwa oznacza dymiącą (popōca) górę (tepētl), a druga węża (cōātl) o długich, ozdobnych piórach (quetzalli), takich jak w ogonie ptaka (tōtōtl) zwanego quetzal-tōtōtl, a po polsku kwezal (Pharomachrus). A kiedy sobie jeszcze przypomnimy, że kaktus wytwarzający halucynogenną meskalinę (Lophophora williamsii) nazywa się pejotl (peyōtl), a aztecki miotacz oszczepów to atlatl (ahtlatl), zaczynamy odnosić wrażenie, że w języku nahuatl prawie każdy rzeczownik kończy się na -tl. Nie jest to dalekie od prawdy, bo rzeczowniki w liczbie pojedynczej, o ile nie występują w tzw. formie własnościowej (oznaczającej, że należą do kogoś), w większości przybierają końcówkę „absolutywną” -tl (kontynuującą praazteckie *-ta). Po spółgłoskach końcówka ta przybiera formę -tli (w której także występuje [tɬ]), a po spółgłosce [l] -li.

Niektóre zapożyczenia straciły końcowe -tl z tej przyczyny, że pośrednikiem w zapożyczaniu był język hiszpański, a Hiszpanie upraszczali -tl, zastępując je przez -te. Przykładem może być polskie słowo kojot, zaadaptowane z francuskiego coyote [kɔjɔt], pochodzącego od hiszpańskiego coyote [koˈʝote], którego źródłem było klasyczne azteckie coyōtl [ˈkojoːtɬ]. Innym podobnym przypadkiem jest ocelot z hiszpańskiego ocelote, a to z kolei z azteckiego ōcēlōtl [oːˈseːloːtɬ]. To ostatnie słowo (przeniesione przez Europejczyków na inny gatunek wielkiego kota) oznacza w nahuatl jaguara, natomiast właściwą nazwą ocelota jest ‘pół-jaguar’, czyli tlahco-ōcēlōtl, mający [tɬ] i na początku, i na końcu. Po polsku, trochę niekonsekwentnie, mamy pejotl i aksolotla (zamiast „aszolotla”), ale kojota i ocelota (zamiast „kojotla” i „oselotla”). Cóż, zapożyczano te wyrazy z drugiej lub trzeciej ręki, nie znając oryginału.

Słowo oznaczające w wielu językach pomidor (np. angielskie tomato) pochodzi od azteckiego tomatl [ˈtomatɬ] oznaczającego jadalne owoce miechunki pomidorowej (Physalis philadelphica), należącej podobnie jak pomidor do rodziny psiankowatych. Właściwy pomidor (Solanum lycopersicum) nazywany był przez Azteków xī(c)-tomatl [ʃiːˈtomatɬ] ‘miechunka z pępkiem’. Skoro jesteśmy przy roślinach jadalnych, warto wspomnieć o āhuacatl [aːˈwakatɬ] ‘awokado’. Słowo to używane jest w nahuatl także w znaczeniu przenośnym jako ‘jądro’ (część ciała mężczyzny), ale spotykany w internecie pogląd, jakoby było to jego znaczenie pierwotne, jest miejską legendą. Gdy mamy awokado, możemy z niego zrobić sos lub krem (mōlli) zwany āhuaca-mōlli [aːwakaˈmoːlli], czyli ‘guacamole’. Inne międzynarodowe zapożyczenia z nahuatl to cacahuatl [kaˈkawatɬ] ‘kakaowiec, ziarno kakaowca’ i chocolātl [tʃoˈkolatɬ] ‘czekolada’. Jak widać, nasza cywilizacja sporo zawdzięcza Aztekom i językowi nahuatl.

Kiedy tyle już wiemy, możemy poćwiczyć wymowę [tɬ] na kilku przykładach. Wyjaśnię jeszcze tylko, że fonetyka nahuatl w  zasadzie nie jest trudna dla Polaków. Akcent, jak u nas, pada niemal zawsze na przedostatnią sylabę. Samogłoski mają tylko cztery barwy: a, e, i, o (krótkie lub długie). Nie ma dźwięcznych spółgłosek zwartych ani szczelinowych. Notorycznym problemem jest pisownia. Część autorów używa ortografii „filologicznej”, wzorowanej na konwencjach stosowanych w klasycznym nahuatl (też używam jej w tym wpisie), ale propagowana jest obecnie pisownia „fonetyczna”, w intencjach bliższa wymowie współczesnych dialektów (pytanie tylko których, bo jest ich naprawdę wiele). Prace nad znormalizowaniem współczesnej ortografii nadal trwają w ramach wysiłków, aby rewitalizować nahuatl. Jeśli chodzi o konwencję użytą tutaj (inspirowaną przez ortografię hiszpańską), trzeba pamiętać, że:

  • Litera z oraz c przed e lub i oznaczają [s], natomiast x oznacza [ʃ].
  • Nahuatl ma trzy spółgłoski zwartoszczelinowe zapisywane tz [ts] (jak polskie c), tl [tɬ], ch [tʃ] (jak hiszpańskie lub angielskie ch).
  • Kombinacja cu (a przed spółgłoską uc) oznacza [kʷ] (spółgłoskę wargowo-tylnojęzykową, wymawianą z zaokrągleniem warg), natomiast qu (przed e lub i) i c (przed a lub o i na końcu sylaby) oznacza zwykłe [k].
  • Pisownia hu oznacza głoskę [w] (jak angielskie w lub polskie ł), a y oznacza [j].
  • Litera h po samogłosce (na końcu sylaby) oznacza głoskę zwaną po hiszpańsku saltillo ‘mały podskok’, w dzisiejszych dialektach często wymawianą jako [h], a w wymowie klasycznej jako zwarcie krtaniowe [ʔ].

Warto jeszcze wiedzieć, że w nahuatl istnieje silna tendencja do ubezdźwięczniania spółgłosek na końcu sylaby. Obejmuje ona także [l] (zmieniające się w szczelinowe [ɬ], które już dobrze znamy). Choć zatem [ɬ] nie jest w nahuatl samodzielną głoską (fonemem), może się pojawiać jako wariant pozycyjny [l]. Czyli na przykład dokładniejszą traskrypcją āhuacamōlli ‘guacamole’ może być [aːwakaˈmoːɬli], gdzie pierwsze l jest bezdźwięczne i szczelinowe (szeleszczące) – choć trzeba zaznaczyć, że wymowa dialektalna bywa tu rozmaita.

Ćwiczymy zatem, pamiętając, że w każdym przypadku tl oznacza jedną głoskę (trzeba to „poczuć” tak, jak czujemy w przypadku c, cz lub ć):

  • ātl ‘woda’ [aːtɬ];
  • ahtlatl ‘miotacz oszczepów’ [ˈaʔtɬatɬ] (we współczesnych dialektach zwykle [ˈahtɬatɬ]);
  • tletl ‘ogień’ [ˈtɬetɬ]
  • tlantli ‘ząb’ [ˈtɬantɬi];
  • tēuctli ‘pan, arystokrata’ [ˈteːkʷtɬi].

I na zakończenie bardziej hardkorowo:

  • māccuahuitl ‘drewniana maczuga aztecka z obsydianowymi ostrzami’ [maːkˈkʷawitɬ];
  • Quetzalcōātl, imię boga: ‘Pierzasty Wąż’ [ketsaɬˈkoːaːtɬ] (tz wymawiane jak polskie c);
  • tlālcacahuatl ‘orzeszek ziemny’ (dosłownie: ‘ziemne ziarno kakaowca’) [tɬaːɬkaˈkawatɬ].

Materiał dodatkowy

Prezentacja wymowy współczesnego nahuatl i zmodernizowanej ortografii języka.

Różnorodność językowa (4): Nowa Gwinea – mnogość do kwadratu. Supermocarstwo językowe

Wyspa Nowa Gwinea podzielona jest politycznie na Papuę–Nową Gwineę (niepodległe państwo od 1975 r.) i Zachodnią Nową Gwineę, przyłączoną do Indonezji w 1962 r. i obecnie składającą się z sześciu prowincji. Łatwo się pogubić w terminologii, bo wszystkie prowincje indonezyjskie także mają w nazwie słowo Papua. Granica przebiega niemal idealnie wzdłuż południka 141°E z lokalnym wyjątkiem przecinającego południk zakola rzeki Fly. Oczywiście z punktu widzenia geografii naturalnej i językoznawstwa ta polityczna granica jest czysto umowna. Ustanowili ją Holendrzy pod koniec XIX w., oddzielając kontrolowaną przez siebie część wyspy od niemieckiej i brytyjskiej strefy wpływów. Do Papui–Nowej Gwinei należą także liczne duże wyspy, w tym cały Archipelag Bismarcka i Wyspa Bougainville’a (reszta Wysp Salomona jest osobnym państwem). Wyjaśnijmy sobie zatem, że niniejsze wpisy dotyczą wyspy Nowej Gwinei bez względu na podziały polityczne, a w szerszym sensie regionu nowogwinejskiego (wraz z wyspami „satelitarnymi”). W braku lepszego terminu będziemy też posługiwać się nazwą języki papuaskie na określenie wszystkich rdzennych języków regionu nowogwinejskiego, które nie są austronezyjskie ani nie należą do żadnej z rodzin językowych kontynentu australijskiego. Języki takie zachowały się nie tylko na Nowej Gwinei, ale też w niektórych częściach Wallacei (Moluki, Timor, archipelag Alor–Pantar), na wyspach Bismarcka i Salomona, a także śladowo na należących do Australii wyspach w cieśninie Torresa. Oprócz języków papuaskich w regionie nowogwinejskim używane są także liczne języki austronezyjskie, które pojawiły się w tych okolicach 3600 lat temu. Austronezyjczycy skolonizowali mniejsze wyspy i część wybrzeża Nowej Gwinei, ale nie zagłębili się w interior wyspy. W czasach najnowszych do tej mieszanki doszły jeszcze języki kolonialne. Język angielski pozostaje jednym z czterech języków urzędowych Papui–Nowej Gwinei. Spośród pozostałych trzech znamy już tok-pisin (język kreolski o słownictwie zapożyczonym głównie z angielskiego). Drugim jest hiri-motu, skreolizowana odmiana austronezyjskiego języka motu, która rozwinęła się jako lingua franca południowo-wschodniego wybrzeża Nowej Gwinei, zanim jeszcze pojawili się tam Europejczycy. Trzecim jest od kilku lat nowogwinejski język migowy. W Zachodniej Nowej Gwinei językiem urzędowym jest indonezyjski. Należy on do rodziny austronezyjskiej, ale nie jest rodzimym językiem etnicznym, tylko został wprowadzony przez administrację państwową.

Ogólną liczbę rdzennych języków regionu nowogwinejskiego szacuje się na ok. 1000–1200, z czego 20–25% stanowią języki austronezyjskie. Jako jedyne mają one znanych krewnych poza tym obszarem. Nikt nie wie dokładnie, ile jest języków papuaskich; prawdopodobnie 800–900. Ich policzenie utrudnia cały szereg komplikacji: niewystarczająca skala badań terenowych, trudności z ustaleniem w poszczególnych przypadkach, czy mamy do czynienia z pełnoprawnym językiem, czy z dialektem, a także niepewność, który język pozostaje żywy (wiele z nich ma poniżej 100 użytkowników, co naraża je na szybkie wymarcie). Wielojęzyczność jest rozpowszechniona, wskutek czego wspólnoty językowe częściowo nakładają się na siebie.

Językami papuaskimi mówi ogółem 4 mln ludzi (spośród ok. 15 mln mieszkańców regionu). Nie tworzą one spójnej jednostki taksonomicznej (rodziny językowej), bo brak dowodów na ich monofiletyzm (pochodzenie od wspólnego przodka unikatowego dla tej grupy języków). Ustalanie pokrewieństw między nimi jest trudne, bo nie wszystkie są opisane i zbadane w zadowalającym stopniu, a dokumentacja ogromnej większości z nich pochodzi w najlepszym razie z XX w. Wielu nie udokumentowano w ogóle. Są one nieznane badaczom, a jednocześnie zagrożone wyginięciem.  Ponadto dziesiątki tysięcy lat sąsiedzkiego współistnienia doprowadziły do pojawienia się  zestawu cech regionalnych szerzących się dzięki wzajemnym wpływom (transfer poziomy). Języki papuaskie wykazują zatem wiele zbieżności, które nie są odziedziczone od pradawnych przodków, tylko przejęte wtórnie wskutek kontaktów językowych. Trudno się dziwić, że konsensus specjalistów w takich sprawach jak klasyfikacja języków papuaskich jest kruchy i chwiejny.

Według w miarę aktualnego stanu badań języki papuaskie można podzielić na około 100 (± 25) rodzin. Tylko jedna czwarta tej liczby to rodziny obejmujące 5 lub więcej języków. Kilkadziesiąt języków ma status izolowanych, co oznacza, że przy obecnym stanie wiedzy nie jesteśmy w stanie ich zaliczyć do żadnej większej rodziny. Są one zatem rodzinami, do których należy tylko jeden język. Jak zawsze się zdarza w tego typu sytuacjach, liczebność rodzin jest skrajnie nierówna. Jedna z nich, centralno-trans-nowogwinejska (nazwijmy ją dla zwięzłości CTNG), zdecydowanie dominuje. Obejmuje ponad 300 języków, składa się z ok. 10 gałęzi (podrodzin) o liczebności od 5 do ponad 100 języków i jest czwartą lub piątą co do wielkości rodziną językową świata (zależy, kto i jaką metodą liczy). Prawdopodobną praojczyzną języków CTNG była środkowo-wschodnia część Gór Centralnych. Przypuszcza się, że ich ekspansja była związana z opanowaniem uprawy roślin takich jak taro i banany. Oznaczałoby to, że głębia chronologiczna CTNG jest rzędu 7–10 tys. lat, czyli na granicy stosowalności klasycznej metody porównawczej. Nic dziwnego, że rekonstrukcja systemu fonologicznego i słownictwa ich wspólnego przodka jest tylko mglistym zarysem. Języki CTNG szerzyły się przede wszystkim wzdłuż łańcuchów górskich, ale kolonizowały także niziny na południe od Gór Centralnych, wypierając pierwotne języki miejscowej ludności. W rezultacie mniejsze rodziny i języki izolowane, choć obecne w całej Nowej Gwinej, skoncentrowane są przede wszystkim w mniej rozległej, ale częściowo górzystej północnej części wyspy, między Górami Centralnymi a wybrzeżem pacyficznym. Jest to teren trudny, sprzyjający podziałowi ludności na niewielkie, izolowane populacje. Druga co do wielkości rodzina, torricelli (55 języków) również rozlokowana jest wzdłuż gór, tyle że w mniejszym paśmie Gór Torricellego w północno-wschodniej Papui–Nowej Gwinei.

Nowogwinejczyk z ludu Huli. Język huli, zaliczany do rodziny CTNG, ma około 150 tys. użytkowników, świadomych swojej tradycji kulturalnej i starannie ją pielęgnujących, należy zatem do najmniej zagrożonych języków papuaskich. W języku huli liczebniki tworzą system piętnastkowy. Na przykład 225, czyli 15², wyraża się jako 15 × 15 (ngui ngui), Foto: Nomadtales (Licencja CC BY 2.1 au) Źródło: Wikipedia.

Czy naprawdę języki Nowej Gwinei pochodzą od ponad setki pierwotnych przodków? Jest rzeczą raczej pewną, że tych przodków było mniej i że gdybyśmy wiedzieli więcej o przeszłości języków papuaskich, moglibyśmy je sprowadzić do o wiele mniejszej liczby rodzin językowych. Ale nasze klasyfikacje odzwierciedlają i naszą wiedzę, i niewiedzę. Kiedy brakuje nam pełnej informacji, musimy się opierać na tym, co wiemy, a nie posiłkować się wyobraźnią bez oparcia w solidnych danych. Na pociechę mogę zapewnić, że nad poznaniem języków Nowej Gwinei pracują jedni z najlepszych językoznawców, znakomicie przygotowani do pracy terenowej. Specjalizują się w tej dziedzinie zwłaszcza badacze australiscy.

Języki austronezyjskie również dokonywały zapożyczeń z języków papuaskich i same były źródłem zapożyczeń, ale ponieważ są częścią krajobrazu językowego Nowej Gwinei dopiero od kilku tysięcy lat, zachowały szereg cech swoistych. Na przykład typowe języki papuaskie wyraźnie rozróżniają rzeczowniki i czasowniki jako odrębne części mowy, natomiast w językach austronezyjskich ten sam wyraz zwykle może występować w obu funkcjach. Rozróżnienie bezdźwięcznych i dźwięcznych spółgłosek zwartych jest powszechne w językach austronezyjskich, ale rzadkie w papuaskich. Do charakterystycznych cech wielu (choś nie wszystkich) rodzin języków papuaskich należą nierozróżnianie spółgłosek płynnych /r/ i /l/ oraz skrajne ubóstwo lub nawet brak spółgłosek szczelinowych. Są także różnice składniowe: w językach papuaskich czasownik zwykle stoi na końcu zdania, podczas gdy w językach austronezyjskich przeważa szyk podmiot–czasownik–dopełnienie. Jednak przy wszystkich cechach zbieżnych języki papuaskie mogą reprezentować skrajnie różnorodne typy organizacji gramatycznej. Na przykład obok języków izolujących, w których słowa są krótkie i niezłożone morfologicznie, można spotkać języki polisyntetyczne, w których słowo może zawierać kilka rdzeni leksykalnych i afiksy gramatyczne, niosąc informację równoważną zawartości całego zdania. Oczywiście istnieje także całe spektrum typów pośrednich.

Jak widać, różnorodność językowa Nowej Gwinei wynika z bardzo szczególnych, niepowtarzalnych warunków ekologicznych. Nie ma na świecie drugiej wyspy o podobnej wielkości, której kilkumilionowa ludność żyłaby we względnej izolacji od reszty świata przez dziesiątki tysięcy lat w warunkach utrudniających migrację i sprzyjających rozdrobnieniu społeczności. Kontynent australijski można uznać za jeszcze bardziej izolowany; był on ponadto połączony z Nową Gwineą przez większą część prehistorii od czasu zasiedlenia Sahulu przez nasz gatunek. A jednak sytuacja językowa Australii i Tasmanii przebiegała inaczej. W czasie pierwszego kontaktu z Europejczykami języków australijskich mogło być nieco ponad 300; trzy czwarte z nich należało do rodziny pama-nyungańskiej (która z zagadkowych powodów rozprzestrzeniła się w holocenie na niemal całą Australię), ale oprócz niej można wyróżnić dwadzieścia kilka reliktowych mniejszych rodzin i języków izolowanych. To spora różnorodność, ale wielokrotnie mniejsza od nowogwinejskiej. Także liczba rdzennej ludności Nowej Gwinei była kilka razy większa niż w Australii. A przecież Australia jest około 10 razy większa od Nowej Gwinei. Australijczycy pozostali łowcami-zbieraczami i nigdy nie rozwinęli uprawy roślin, choć mieli też własne imponujące osiągnięcia kulturalne. Z całą pewnością geografia, klimat i przyroda obu obszarów odegrały kluczową rolę w powstaniu tak dramatycznych różnic. I na pewno potrzebne są dalsze interdyscyplinarne badania, żeby je wyjaśnić.

Lektura uzupełniająca

Mapa języków Nowej Gwinei (część projektu TransNewGuinea.org pod egidą Australian National University)

http://transnewguinea.org/maps/language/