Skąd się wzięły słowa, które łamią nam język

Ten wpis jest częścią cyklu: Etymologiae. O pochodzeniu słów

W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie
f ʂtʂɛbʐɛʂɨɲɛ xʂɔw̃ʂtʂ bʐmi f tʂʂtɕiɲɛ
Jan Brzechwa

Tak się składa, że słowa jednego z najsłynniejszych polskich łamańców językowych, postrachu ludzi uczących się naszego języka, są interesujące nie tylko połączone w zdanie, ale również indywidualnie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo słowa trudne w wymowie są nieraz trudne właśnie dlatego, że rozwijały się w jakiś ciekawy, nietypowy sposób. Dzięki temu często stanowią wyzwanie dla etymologów.1 Zajmiemy się nimi kolejno, pomijając tylko przyimek w. Nie dlatego, żeby nie był interesujący, ale po prostu nie wygląda osobliwie i nie sprawia wielkich trudności fonetycznych.

Szczebrzeszyn

Szczebrzeszyn to nazwa dziwna, nadana w XIV w. i od początku występująca w tej samej formie. Ponieważ kilkaset lat później nikt już nie pamiętał, skąd się wzięła, wymyślono kilka etymologii ludowych, czasem zabawnych, ale z naukowego punktu widzenia bezwartościowych. Widoczna w niej końcówka -in (po niektórych spółgłoskach -yn) zazwyczaj tworzy nazwy własnościowe od imion zakończonych na -a. To, że mamy z nią do czynienia w przypadku Szczebrzeszyna, potwierdza tradycyjna forma przymiotnika szczebrzeski (dziś oficjalnie szczebrzeszyński, ale w Zamościu nadal istnieje ulica Szczebrzeska). W dawnej polszczyźnie przed dodaniem formantu -ski usuwano niektóre przyrostki tworzące nazwy miejscowości, jak -in/-yn, a także -ice. Dlatego puszcza leżąca blisko Niepołomic nazywała się dawniej Niepołomska. Od imienia takiego jak Jarota (skrócona wersja Jarogniewa, Jaromira czy Jarosława) tworzono nazwę miejscowości Jarocin, a od niej przymiotnik jarocki (zachowany jako nazwisko).

Biorąc to wszystko pod uwagę, mamy prawo przypuszczać, że nazwa Szczebrzeszyna pochodzi od imienia *Szczebrzecha (a może *Szczebrzesza). Pojawia się tu jednak pewna trudność: takie imię nie jest nigdzie udokumentowane. Trudno w nim nawet wyróżnić jakikolwiek sensowny składnik słowiańskich nazw osobowych – czy to polskich, czy staroruskich. Gdybym miał postawić na najbardziej prawdopodobną hipotezę, założyłbym się, że mamy do czynienia ze zniekształconym imieniem pochodzenia germańskiego: Sigiberht > niemieckie Siebrecht. Wiemy, że nasi przodkowie adaptowali je czasem jako Czebracht/Szczebracht – stąd Szczebrachcice, dawna nazwa Skarbiszowic w województwie opolskim. Szczebrzeszyn, choć pełen słowiańskiego szelestu, być może nie jest aż tak arcypolski, jak by się zdawało.2

Chrząszcz

Nazwa chrząszcz < *xręstjь ma, jak się można domyślić, związek z chrzęstem i chrząstką. Wszystke te wyrazy zawierają słowiański rdzeń czasownikowy *xręst- ‘chrzęścić, chrupać, trzeszczeć’, tworzący różne formy pochodne (np. *xręstiti, *xręstati). Istniał też równolegle inny wariant rdzenia, z samogłoską nosową tylną: *xrǫst- (stąd takie nazwy chrząszcza jak staropolskie chrąst lub chrąszcz, ukraińskie xrušč, czeskie chroust).3 Przyczyna tej wariantywności nie jest jasna. Być może rzeczownik ulegał wpływowi czasownika i starszy chrąst zmienił się w chrząszcza przez analogię do chrzęszczenia, a może zatarła się różnica znaczenia między dwoma pokrewnymi wyrazami (*xręstjь mogło oznaczać chrząstkę, żwir i w ogóle wszystko, co chrzęści, więc i owada o twardym pancerzyku).

Bliskoznacznym i podobnym słowem jest chrabąszcz, także poświadczony już w najdawniejszej polszczyźnie. Chrabąszcz wydaje się związany etymologicznie z prasłowiańskim *xrobati (w polskim zachowała się forma częstotliwościowa chrobotać, a także derywat *xrobakъ > chrobåk > robak).  W dość licznych wyrazach słowiańskich nagłosowe *x- jest obocznym wariantem *sk- (często właśnie przed spółgłoską *r), a zatem *xrobati to alternatywna forma słowa *skrobati > skrobać, które z kolei pochodzi od praindoeuropejskiego pierwiastka czasownikowego *skrebh o tym samym znaczeniu (patrz też prasłowiańskie *skrebti > rosyjskie skrestí ‘zdrapywać’). Istnieje kilka rdzeni indoeuropejskich o podobnym brzmieniu i znaczeniu, choć niesprowadzalnych do jednej formy. Były one niezależnie utworzonymi wyrazami dźwiękonaśladowczymi sugerującymi skrobanie lub drapanie  (wystarczy wspomnieć kraby, skarabeusze itd.). Zauważmy, że takie onomatopeje nie muszą być świeżej daty: niektóre utworzono tysiące lat temu, a mimo to do dziś zachowały swój „chrzęszczący” charakter.

Chrabąszcz wygląda na twór hybrydowy – wynik kontaminacji, czyli wpływu jednego słowa na inne o podobnym znaczeniu: chrząszcz × chrob-chrabąszcz. Ale wróćmy do chrząszcza, który po prasłowiańsku nazywał się *xrǫstъ, ewentualnie *xręstjь. Jego dzieje przedsłowiańskie nie są jasne, choć zapewne także pierwotnie zaczynał się na *skr- i także miał wartość dźwiękonaśladowczą. Obawiam się, że musimy na tym poprzestać, bo dalsza dyskusja byłaby zbyt specjalistyczna i jednocześnie zbyt spekulatywna. I tak już sporo się dowiedzieliśmy o historii i koneksjach chrząszcza.

Ryc. 1.

Brzmieć

Z całego zdania o chrząszczu najmniej zagadkowy jest czasownik brzmi. Kiedy w języku polskim wyraz zaczyna się na dziwną i trudną w wymowie grupę trzech spółgłosek, możemy śmiało domniemywać, że grupa ta powstała wskutek zaniku jednego z dwóch prasłowiańskich „jerów” (samogłosek krótkich i nienapiętych o wysokiej artykulacji, z tendencją do redukcji w warunkach, o których już kiedyś pisałem): przedniego *ь lub tylnego *ъ. Ponieważ rz pochodzi od dawniejszego ř, które z kolei było wynikiem zmiękczenia słowiańskiego *r przed samogłoskami przednimi, wszystko jest jasne: polskie brzm- musi pochodzić od prasłowiańskiego *brьm-. Tu pominę różne etapy rozumowania językoznawców historycznych i wyjawię od razu, że *brьm- wywodzi się z bałtosłowiańskiego *brim- odzwierciedlającego jeszcze wcześniejsze *bhrm̥- (kółeczko oznacza sylabiczność spółgłoski), stanowiące tzw. stopień redukcji pierwiastka indoeuropejskiego *bhrem- o znaczeniu ‘brzmieć’.

Istniał też inny podobny pierwiastek, *ghrem-, od którego pochodzą polskie słowa grom, grzmieć i grzmot. Te dwa rytmujące się rdzenie nie były z sobą spokrewnione, ale utworzono je w podobny sposób, wykorzystując głoski często pojawiające się w słowach nacechowanych symbolizmem dźwiękowym – niekoniecznie onomatopeicznych w ścisłym sensie, ale w każdym razie o właściwościach fonetycznych skorelowanych ze znaczeniem.4

Stopień pełny *bhrem- widzimy np. w łacińskim fremō/fremere oznaczającym ‘wydawać głośny dźwięk (np. ryczeć, rżeć, warczeć, buczeć)’. Czasownik polski pochodzi od jednego z tematów czasownikowych opartych na tym samym pierwiastku, *bhrm̥-h1je-, który rozwinął się w prasłowiańskie *brьměti. Jak widać, język praindoeuropejski też nie należał do łatwych w wymowie.

Trzcina

Etymologia słowa trzcina jest pełna niespodzianek. Zacznijmy od tego, że widoczny na jego końcu formant -ina tworzył rzeczowniki oznaczające nagromadzenie czegoś (np. brzezina, dębina, sośnina, olszyna, buczyna). Trzcina rośnie gromadnie, więc łatwo utożsamić nazwę rośliny z tworzonymi przez nią zaroślami. Zatem trzcina to nagromadzenie… no właśnie – czego? Co to jest „trzć”? Jak już wiemy, tam, gdzie język polski zawiera jakąś dziwną zbitkę spółgłosek, musi się czaić jakiś prasłowiański jer. Ale który i gdzie? W tym przypadku mamy pewien problem, bo spółgłoski stłoczone po zaniku samogłoski mogą ulegać modyfikacjom artykulacyjnym, jak gdyby próbowały się umościć na nowo w nagłosie wyrazu. Zaciera się przez to ich pierwotna wymowa, jak widzieliśmy kiedyś w przypadku słowa deszcz/dżdż-.

Pójdźmy więc na skróty i zamiast zgadywać, zadajmy sobie pytanie, jak nazywano trzcinę w najstarszej polszczyźnie. Odpowiedź jest zaskakująca: nazywano ją treść. A ponieważ samogłoska e w tym przypadku pochodziła od jeru (tylnego *ъ, skoro nie zmiękczał poprzedzającej go spółgłoski), zanikała ona przy dodawaniu większości końcówek fleksyjnych. Wyraz odmieniał się tak jak wesz/wszy albo wieś/wsi, tzn. w dopełniaczu brzmiał trści. W tym czasie rz wymawiane było jeszcze jak wibrująca spółgłoska szczelinowa (ř), a średniowieczni Polacy, słysząc otoczone innymi spółgłoskami, interpretowali je jako ubezdźwięczniony wariant ř. Wskutek tego część mówiących sądziła, że dopełniacz brzmi trzci; dopasowywano wtedy do niego formę mianownika, zastępując treść/trści przez trześć/trzci (analogicznie do cześć/czci). Te modyfikacje przeniosły się także do słów pochodnych takich jak trścina ‘trzcinowisko’. W XVI w. pospolite były warianty oboczne takie jak trcina i wreszcie trzcina. Ten ostani przeżył i zastąpił pierwotną, krótszą nazwę rośliny.

Współczesny język słowacki poradził sobie trochę inaczej, uogólniając w całej odmianie brak samogłoski. Słowakom to nie przeszkadza, bo w ich języku występuje r sylabiczne, które może funkcjonować jak samogłoska. Po słowacku trzcina nazywya się trsť, dopełniacz trsti (dwie sylaby). Czeski przeszedł ewolucję podobną jak polski i ma dziś słowo třtina z niesylabicznym ř, pochodzące od staroczeskiego trstina. Natomiast w rosyjskim czy ukraińskim uogólniono obecność pełnej samogłoski pochodzącej od jeru: tróstʹ, dopełniacz trósti.

Ryc. 2.

Co się stało ze staropolską trścią? Otóż istnieje nadal i ma się dobrze, tylko że – podobnie jak w rosyjskim – przypadki zależne dopasowano do mianownika. Mamy zatem treść/treści zamiast dawnego treść/trści. Ponadto oczywiście zaszła zmiana semantyczna: treść oznacza dziś ‘zawartość’, zwykle abstrakcyjną, ale czasem konkretną, jak np. treść żołądka w terminologii medycznej. Jakim cudem znaczenie ‘trzcina’ wyewoluowało w tak dziwnym kierunku? Otóż słowo treść oznaczało najpierw roślinę o grubych, twardych źdźbłach5 (jak trzcina lub pałka w sensie botanicznym), ale też rurkę zrobioną z takiej rośliny i używaną w rozmaitych celach. Mogło oznaczać piszczałkę, rózgę do wymierzania chłosty, a także treść pisarzową, czyli maczane w inkauście pióro z odpowiednio przyciętej trzcinki.6 W wielu zastosowaniach trzcinowych rurek (a używano ich nawet do lewatyw) istotna była nie tyle sama trzcina, co wypełniająca ją substancja. Łatwo sobie wyobrazić, że można było na przykład przelać treść na pergamin albo wypełnić czystą stronę rękopisu trścią (później treścią). Wystarczyło już tylko potraktować treść metaforycznie oraz zapomnieć o jej najstarszym znaczeniu.

Dla formalności zauważmy, że prasłowiańskim prototypem słowa treść ‘trzcina’ było *trъstь, pochodzące od dawniejszego *trustis. Podobne słowa oznaczające trzcinę spotykamy w językach bałtyjskich: litewskie triušis, trušis, łotewskie trusis. Różnią się od słowiańskich nieobecnością sufiksu *-t-, ale są niewątpliwie pokrewne. Trop jednak urywa się poza grupą bałtosłowiańską, bo nie widać przekonujących odpowiedników w innych językach indoeuropejskich.

Uff! Dość zagadek jak na jedno zdanie poety.

Przypisy

  1. Jan Brzechwa kochał rzadkie i ciekawe słowa, czego najlepszym dowodem jest to, że jedno z nich przyjął jako swój pseudonim literacki. ↩︎
  2. Pozostaje pytanie, po co Słowianie aż tak komplikowali nagłos zapożyczonego imienia. Na to pytanie trudno odpowiedzieć, znamy jednak precedensy, np. imię Teodoryk (Theodoricus/Dietrich < *Þeuda-rīk-) przyswajano w różnych dawnych okresach nie tylko jako Dzietrzek, Wietrzych itp., ale także C(z)edrzyk lub Szczedrzyk. ↩︎
  3. Prasłowiańskie *xrǫstati, *xrǫstnǫti występują w polskim jako chrustać, chrusnąć (z dialektalną utratą nosowości), a obok chrzęścić mamy też gwarowe chruścić. Wskutek podobieństwa brzmienia Polacy – na zasadzie etymologii ludowej – skojarzyli te słowa z niespokrewnionym z nimi staropolskim chróst ‘krzak, wycięte gałęzie’ (w l.mn. chrósty ‘zarośla’). Słowo to pochodzi od prasłowiańskiego *xvorstъ, od którego powstały też nazwy zbiorowe *xvorstьje > chrościé i *xvorstina > chróścina ‘gąszcz krzaków’ (albo zapożyczona z czeskiego chraścina; zob. tutaj o rozwoju prasłowiańskiej grupy *or i średniowiecznej modzie na bohemizmy). Historycznie *xvorstъ nie miał nic wspólnego z chrzęszczeniem, ale skojarzenie doprowadziło do utożsamienia w świadomości mówiących słów chróst ‘krzak’ i chrust (*xrǫstъ) ‘chrzęst, trzask’. Ostatecznie zaczęto pisać chróst przez zwykłe u (na przekór etymologii), a znaczenie słowa zawęziło się do ‘drobnych suchych gałęzi’. Formę chrust zadekretowała reforma ortografii z roku 1936. ↩︎
  4. Nawet moje psy błyskawicznie pojęły, że brum-brum oznacza samochód. ↩︎
  5. To jest dopiero łamaniec językowy dla cudzoziemców! A jak było ze źdźbłem, sprawdźcie tutaj. ↩︎
  6. Po łacinie zwane calamus ‘trzcina’, co wyjaśnia genezę słowa kałamarz. ↩︎

Opisy ilustracji

Ryc. 1. Błotnica kosaćcówka (Plateumaris sericea), chrząszcz, który z powodzeniem może brzmieć w trzcinie, ponieważ żeruje na roślinach bagiennych i błotnych. Rodzina stonkowatych (Chrysomelidae), podrodzina rzęsielnic (Donacinae). Ten piękny gatunek jest, jak widać, bardzo zmienny kolorystycznie, co kojarzy mi się ze zmiennością słowiańskiej nazwy chrząszcza. Foto: Olexander Gubin 2016, obwód tarnopolski, Ukraina. Źródło: Wikimedia (licencja CC BY-SA 4.0).
Ryc. 2. Trzcina pospolita (Phragmites australis ssp. australis), czyli staropolska treść. Foto: Piotr Gąsiorowski 2023, Zalasewo, powiat poznański (licencja CC BY-SA 4.0).

Włodek i Władek, Wrocław i Warszawa, czyli skutki przestawki

Część cyklu: Etymologiae. O pochodzeniu słów

Słowiańska miłość do sylab otwartych

We wcześniejszych wpisach wspominałem kilkakrotnie (np. tutaj i tutaj) o tzw. przestawce płynnych, która zaszła w języku polskim i niektórych innych językach słowiańskich już po ich wyodrębnieniu się z prasłowiańskiej wspólnoty językowej. „Płynne” to określenie spółgłosek sonornych, które nie są nosowe (jak [m, n, ŋ]) ani nie należą do półsamogłosek (jak [j, w]). W języku prasłowiańskim były dwie głoski tego typu, mianowicie *l i *r. Niech C oznacza jakąkolwiek spółgłoskę, a R którąkolwiek z dwu płynnych. W tym wpisie zajmiemy się tylko jednym szczególnym przypadkiem: losami sylab o strukturze *CoR.

Prasłowianie nie lubili sylab zakończonych na spółgłoskę. Język prasłowiański pozbył się większości z nich (zwykle w ten sposób, że usuwano spółgłoski zamykające sylabę), ale sylaby zakończone na R były tolerowane do końca prasłowiańskiej wspólnoty językowej. Jednak po rozpadzie prajęzyka Słowian na odrębne grupy dialektów niechęć trwała siłą rozpędu i poszczególne języki próbowały coś zrobić, aby zbliżyć się do stanu idealnego, gdy każda sylaba kończy się na samogłoskę.1 Jeśli po sekwencji *CoR wypadała granica między sylabami, to albo – jak w językach wschodniosłowiańskich – wstawiano po *R dodatkowe *o (*CoRo), albo – jak w pozostałych językach – zamieniano miejscami *R i samogłoskę. Ta zamiana miejsc to właśnie przestawka płynnych, natomiast wschodniosłowiańskie zduplikowanie sylaby nazywamy pełnogłosem. W języku polskim i w grupie łużyckiej wynikiem przestawki było *CRo, natomiast w językach południowosłowiańskich oraz w grupie czesko-słowackiej – *CRa. Oto dwa charakterystyczne przykłady: *borda ‘broda’ i *golva ‘głowa’:

prasłowiańskipolskigórnołużyckiczeskibułgarskirosyjski
*bordabrodabrodabradabraboro
*golvagłowahłowahlavaglagolo

Dodajmy jeszcze jeden szczegół, z pozoru marginalny, ale ważny dla dalszej dyskusji. Peryferyjne języki zachodniosłowiańskie na wybrzeżach Bałtyku potraktowały sekwencję *Cor tak samo jak *Cъr, to znaczy zredukowały samogłoskę, ale nie zamieniły jej miejscami z *r. W dialektach pomorskich (także tych, z których rozwinął się język kaszubski) powstały formy takie jak gard < *gъrdъ < *gordъ ‘gród’ albo darga < *dъrga < *dorga. Co prawda kaszubszczyzna uległa wpływom polskim i w większości przypadków przejęła formy z przestawką, ale te bez przestawki zachowały się w niektórych przypadkach jako archaizmy leksykalne; widzimy je także w nazwach miejscowych na całym Pomorzu, jak Białogard, Starogard, Gardziec2, i w starych imionach pomorskich, jak Dargorad, Dargosław, Dargobąd (stąd nazwa wsi Dargobądz na Wolinie), w których Dargo- odpowiada polskiemu Drogo-, czeskiemu Draho-, serbsko-chorwackiemu Drago- itd.

Imiona z czasownikiem i sławą a stosunki polsko-czeskie

Uzbrojeni w tę wiedzę przyjrzyjmy się dwóm czasownikom słowiańskim: *vortiti ‘wrócić’ i *voldati ‘władać, posiadać’. Ten drugi – po zajściu przestawki płynnych – powinien brzmieć po polsku włodać (zachowaliśmy zresztą pokrewne formy włodarz i włość). Forma włodać jest wielokrotnie poświadczona w tekstach z XV w. Także dzisiejsze słowo władza brzmiało wówcza włodza, a obok słowa własny istniały starsze odpowiedniki: włostny lub włosny. Warianty władać, władza, własny wykazują rozwój podobny jak w języku czeskim – i nie jest to przypadek, bo mamy do czynienia z bohemizmami, czyli skutkami wpływu czeskiego na język polski. Takich przypadków było wiele, ponieważ przez kilka stuleci (XIV–XVI w.) język czeski cieszył się znacznym prestiżem regionalnym i w uszach Polaków z tego okresu wymowa czeska brzmiała modnie i wytwornie.

Tryb rozkazujący od *vortiti brzmiał *vorti (staropolskie wroci, dzisiejsze wróć). Czasownik *voldati miał starszy synonim *volsti = *vold- + *-ti, który tworzył tryb rozkazujący *voldi. Słowiańskie dwuczłonowe imiona osobowe o charakterze życzącym często zawierały na pierwszym miejscu czasownik użyty w formie identycznej z rozkaźnikiem. Jako przykłady mogą nam posłużyć imiona *Vorti-slavъ (o etymologicznym znaczeniu ‘niech przywróci sławę’) i *Voldi-slavъ (‘niech posiada sławę’). W języku staropolskim oczywiście widzimy skutki przestawki płynnych: Wrocisław, Włodzisław. To drugie imię nosiło kilku władców Polski (których, notabene, gdyby nie wpływy czeskie, nazywalibyśmy włodźcami).3 Jednak ich imię zachowało się nie w oryginalnej postaci staropolskiej, ale w wersji zbohemizowanej jako Władysław. Wpływ czeski widać nie tylko w samogłosce pierwszej sylaby, ale także w braku zmiękczenia (-dy- zamiast -dzi-). Zastąpieniu Włodzisława przez Władysława sprzyjał fakt, że w tekstach łacińskich konwencjonalnie używano wersji nazw własnych wzorowanych na wymowie czeskiej: Wladislaus, Ladislaus. Mimo tej zmiany zdrobnieniem od Władysława nadal może być nie tylko Władek, ale równie dobrze Włodek.4

Ryc. 1.

W języku staroczeskim istniały imiona Vratislav i Vladislav, odpowiadające polskim Wrocisław i Włodzisław. W tym drugim nagłosowa grupa spółgłosek bywała upraszczana: Vladislav > Ladislav. Ponieważ akcent padał na pierwszą sylabę, druga mogła ulec redukcji aż do zaniku samogłoski: Ladislav > Ladslav > Laclav. W tej uproszczonej wersji język węgierski zapożyczył to imię jako László. Analogicznie mamy też Vratislav > Vraclav. Dłuższe i krótsze formy imion używane były równolegle.

Nie wszyscy wiedzą, że mniej więcej do XV w. również język polski miał akcent inicjalny (nacisk wyrazowy na pierwszej sylabie). Z tego powodu trzysylabowe imiona osobowe również często środkową samogłoskę i tworzyły dwusylabowe warianty oboczne, np. *Kazi-mirъ > Kazimir > Kaźmir albo *Vętje-slavъ > Więcesław > Więcsław > Więcław. Tej ostatniej formie odpowiada czeskie imię książęco-królewskie Vácslav > Václav (z nosówką zachowaną w zlatynizowanej wersji Wenceslaus). W Polsce czeska wersja Wacław zastąpiła rodzimego Więcesława/Więcława.5

Od imion do nazw grodów

Ale mniejsza o Wacków i Więcków, zajmujemy się bowiem Wrocisławem i Włodzisławem. W ich przypadku oboczne wersje skrócone brzmiały Wrocław i Włocław. Czy imiona te coś przypominają? Oczywiście – nazwy kilku miast polskich. Skojarzenie to jest słuszne, bo staropolskie nazwy miejscowości często tworzone były według schematu: przymiotnik dzierżawczy od imienia założyciela lub pierwszego właściciela + rzeczownik oznaczający typ miejscowości. W przypadku ważnych ośrodków regionalnych z reguły rzeczownikiem był *gordъ > gród (rodzaj gramatyczny męski). A ponieważ był to człon domyślny, czyli oczywisty w danym kontekście, można go było pominąć, pozostawiając sam przymiotnik.

Szczególne popularną końcówką dzierżawczą w początkach polszczyzny był prasłowiański formant *-jь. Na przykład od imienia *Per-myslъ > polskie Przemysł można było utworzyć nazwę *Per-mysljь (gordъ) ‘gród Przemysła’ > Przemyśl.6 Charakterystyczną cechą końcówki *-jь było to, że końcowa samogłoska słaba *ь zanikała, a *j łączyło się z poprzedzającą spółgłoską, powodując szczególny rodzaj zmiękczenia (zwany jotacją). W konsekwencji przymiotnik dzierżawczy różnił się od imienia osobowego tylko tym, że jego spółgłoska wygłosowa była zmiękczona.

W niektórych przypadkach (Przemysł/Przemyśl, Poznan/Poznań, Dargobąd/Dargobądz) efekty jotacji były widoczne gołym okiem. Ale jeśli imię kończyło się na spółgłoskę wargową – najczęściej [m] lub [v] – efektem zmiękczenia było wargowo-palatalne [mj], [vj], zapisywane w epoce średniopolskiej jako „kreskowane” ḿ, . Pod koniec XVI w. spółgłoski te straciły miękkość na końcu wyrazu. Wskutek tego np. imię osobowe Jarosław i pochodząca od niego nazwa miejscowa Jarosłaẃ zaczęły być wymawiane identycznie. Pozostała tylko różnica w odmianie, bo dawna miękkość jest nadal widoczna w połączeniu z końcówkami przypadków gramatycznych. Na przykład dopełniacz od imienia brzmi Jarosława, a od nazwy miasta – Jarosławia. Podobnie imię Radom (skrót od Radomira lub Radomysła) miało dopełniacz Radoma, ale miasto Radom (dawniej Radoḿ) pozostaje miękkotematowe: Radomia.

Wrocław, Włocławek, Inowrocław i Wodzisław, czyli Vratislavia a Vladislavia

Jak łatwo się domyślić, nazwa Wrocław (dawniej Wrocłaẃ, dopełniacz Wrocławia) jest formą dzierżawczą od imienia Wrocław = Wrocisław (dopełniacz Wrocława, Wrocisława). Dawna „pełna” forma Wrocisłaẃ gród odzwierciedlona jest w łacińskim zwrocie Vratislavia urbs (z feminizacją gramatyczną, bo łacińskie urbs było rodzaju żeńskiego). W formie zlatynizowanej widać typowy w takich razach wpływ czeski. Miasto w najstarszym okresie swojej ponadtysiącletniej historii znajdowało się na pograniczu wpływów politycznych i językowych Polski i Czech. Przechodziło z rąk Przemyślidów do rąk Piastów lub na odwrót, trudno więc ustalić, w jakim języku nadano mu nazwę pierwotnie i czy upamiętniono w ten sposób jakiegoś polskiego Wrocisława, czy czeskiego Vratislava. W najstarszych zapisach historycznych z XI w. widoczny jest polsko-łużycki wariant przestawki płynnych, ale jeśli nazwę nadano przed zajęciem Śląska przez Mieszka I (ok. 985 r.), forma *Wrocisłaẃ/Wrocłaẃ mogła być spolszczeniem starszej nazwy czeskiej. Dzisiejsza wersja czeska, Vratislav, jest rodzaju żeńskiego, co wskazuje, że nie kontynuuje ona bezpośrednio nazwy pierwotnej, tylko została utworzona wstecznie od łacińskiego Vratislavia. Sąsiedzi niemieckojęzyczni adaptowali nazwę Wrocławia na najrozmaitsze sposoby (Wratislau, Wrezlau, Bretzlau itp.), zanim utrwaliła się ostatecznie forma Breslau, w której [br] jest próbą oddania słowiańskiego [vr].

Z kolei pewien Włodzisław (którego dokładną tożsamość trudno ustalić po tysiącu lat, zwłaszcza że nosicieli tego imienia był legion) dał początek nazwie miasta Włodzisłaẃ (zapisywanej od XII w. w wersji zlatynizowanej jako Wladislaw lub Vladislavia). Miasto powstało na Kujawach, u ujścia Zgłowiączki do Wisły. Po utracie środkowej sylaby nazwa przekształciła się we Włodsłaẃ > Włocłaẃ. Dziś używamy tej nazwy w formie zdrobniałej, Włocławek (czyli ‘mały Włocław’). Możliwe, że zdrobnienie (w XVI w. zapisywane także Włodsławek) odnosiło się pierwotnie do osady kościelnej, która powstała obok starszego miasta książęcego, a zyskała na znaczeniu, gdy w czasach dominacji krzyżackiej nad dolną Wisłą „duży” Włocław (kilka razy gruntownie złupiony) stracił znaczenie jako centrum polityczne i handlowe. Warto zauważyć, że przymiotnik od nazwy miasta brzmi włocławski, nie *włocławecki, jest więc pierwotniejszy niż obecna nazwa.

Już pod koniec XII w. dokumenty nazywają miasto vetus Vladislavia, a nieco później senis Wlodislavia, czyli „stary” Włodzisław. Działo się tak dlatego, że na Kujawach Zachodnich osadnicy wywodzący się z Włodzisławia założyli „młody” Włodzisław – po łacinie novus Wladislaw lub Vladislavia iunior. W ten sposób oddawano polską nazwę Junowłodzisłaẃ, latynizowaną od XIII w. jako Junivladislavia. Pierwszym elementem złożenia był tu słowiański przymiotnik *junъ ‘młody’ (spokrewniony zresztą z łacińskim iuvenis ‘młody’ i iunior ‘młodszy’). W języku staropolskim zdarzała się zmiana fonetyczna ju > ji > i; tak powstała oboczna forma Inowłodsłaẃ > Inowłocław. Jej nieprzejrzystość, utrudniająca dostrzeżenie związku etymologicznego z Włocławiem/Włocławkiem, umożliwiła zajście nieregularnego rozpodobnienia fonetycznego: pierwsze ł (wymawiane jeszcze jako spółgłoska boczna [ɫ]) zmieniło się w [r]. W ten sposób powstała obecna nazwa Inowrocław, która zaczęła wypierać Inowłocław na przełomie XVI i XVII w.

Włocławek i Inowrocław to niejedyne polskie miasta związane z imieniem Włodzisław. Mamy jeszcze Wodzisław w województwie świętokrzyskim, który uzyskał prawa miejskie w XIV w. jako własność (albo jak mówiono wówczas, włostność) królewska. Panował wówczas Włodzisław Łoktek, znany dziś jako Władysław Łokietek, i bardzo możliwe, że właśnie (włostnie, włośnie) od jego imienia urobiono nazwę miasta. Nazwa występowała pierwotnie jako Włodzisłaẃ, ale od XVI w. spotykamy już wariant bez pierwszego ł, co także było formą rozpodobnienia fonetycznego. Podobne było pochodzenie nazwy Wodzisławia Śląskiego, o czym świadczą choćby jej formy obcojęzyczne: niemiecka Loslau z polskiego *Włocław i łacińskie Loslavia, Wlodislavia, Vladislavia. Różnica jest tylko taka, że patronem miasta śląskiego (lokowanego znacznie wcześniej) musiał być jakiś inny Włodzisław.

Ryc. 2.

Wątek pomorski i nieco tajemnicza Warszawa

A teraz wróćmy do Wrocisława vel Vratislava. Z języka staro-wschodnio-słowiańskiego znamy też bojarskie imię Vorotislav (z pełnogłosem zamiast przestawki płynnych). Prasłowiański *Vorti-slavъ zostawił ponadto specyficzne ślady na Pomorzu, gdzie lokalny rozwój fonetyczny wygenerował formę Vartislav (w ortografii spolszczonej Warcisław). Imię to było bardzo popularne choćby w dynastii Gryfitów, której założycielem był książę Warcisław I, a także w dynastii Sobiesławiców, władających Pomorzem Gdańskim. Analogicznie do skrócenia Wrocisław > Wrocław mamy też Warcisław > Warc(s)ław, a stąd zdrobnienie Warcek, ewentualnie Warsz lub Warszek (patrz zachodniopomorskie nazwy miejscowości: Warszkowo, Warszkówko (niemieckie Alt/Neu Warschow). Nazwy takie nie są ograniczone do okolic wybrzeża Bałtyku, bo Pomorzanie w początkach historii Polski sięgali daleko na południe (Ziemia Chełmińska, Ziemia Dobrzyńska) i migrowali wzdłuż Wisły, zakładając osady rybackie i handlowe nawet w głębi Mazowsza. Ktoś, kto pochodził z rodu Warsza, nosił przydomek Warszewic. Miejscowość zamieszkana przez takich potomków nazywała się Warszewice, jak wieś między Chełmnem a Toruniem, założona w początkach XIII w.

Także na cześć jakiegoś Warcisława (a dla przyjaciół Warsza) nazwano osadę nad Wisłą w pobliżu grodu zbudowanego w Jazdowie przez książąt mazowieckich. Strzegł on portu rzecznego w Solcu i brodu łączącego Solec z Kamieniem na drugim brzegu rzeki. Nazwa była dzierżawcza, przymiotnikowa, rodzaju żeńskiego (bo towarzyszył jej domyślnie rzeczownik wieś, choć osada uzyskała prawa miejskie już w XIII w.), a brzmiała Warszewa ‘należąca do Warsza’, z późniejszą rzadką formą wariantywną Warszowa. Warszewa nabrała znaczenia w drugiej połowie XVI w., gdy stała się miejscem obrad sejmów Rzeczypospolitej i wolnych elekcji. W tym czasie zaczął się szerzyć nowy wariant jej nazwy, Warszawa (sporadycznie spotykany już w XV w.), ale Warszewa pozostawała przez pewien czas w użyciu. Jan Kochanowski, pisząc o moście przez Wisłę otwartym w 1573 r., nazywa go jeszcze mostem warszewskim, a Sebastian Klonowic we Flisie (1595) pisze: płynąc do Warszewy. Po roku 1600 pierwotny wariant nazwy występuje już tylko wyjątkowo.

Dlaczego Warszewa zmieniła się w Warszawę? Niewiele na ten temat wiadomo, choć zmiana ta nie jest całkiem izolowana. Podobnie ewoluowała inna nazwa miejscowa nad Wisłą: Nieszewa ~ Nieszowa > Nieszawa (od imienia Niesz, czyli skróconej formy imion takich jak Niegosław lub Niegomir). Zwykle uważa się, że przyczyną była hiperpoprawność. W dialekcie mazowieckim samogłoska prasłowiańska *ě często występuje jako e w kontekstach fonetycznych, w których inne dialekty polskie przeprowadziły przegłos *ě > a (między spółgłoską wargową a twardą przedniojęzykową: niewiesta, wietråk ‘wiatrak’, zawiesa ‘zawias’, powiedać). Także na Mazowszu (aczkolwiek nie tylko) sekwencje ja-, ra- zamieniały się w je-, re- (jebłko, redło). No i wreszcie -ar- przechodziło w -er- w formach czasowników i w słowach odczasownikowych (umer ‘umarł’, poderty ‘podarty’, uperty ‘uparty’). Wszystkie te cechy mazowieckie są bardzo stare. Argumentacja brzmi zatem następująco: ponieważ ogólnopolskiemu a odpowiadało często mazowieckie e, mówiący mogli (błędnie) postrzegać formę Warszewa jako regionalną i „poprawiać” ją, zamieniając e na a.

Trzeba jednak podkreślić, że otoczenie fonetyczne, w jakim miałaby była zajść taka korekta, jest zupełnie inne niż w opisanych wyżej przypadkach. Brak zatem wiarygodnej motywacji do zinterpretowania Warszewy jako formy gwarowej, bo przecież wykształceni Polacy nie mieli podstaw do uważania dowolnego e za niepoprawne – także w kontekstach, w których język ogólny i gwary regionalne nie wykazywały różnic. Moim zdaniem szczegółowe wyjaśnienie nazwy Warszawa wymaga dalszych badań.

Warszewka, wieś w powiecie płockim, była sobie Warszewką jeszcze w XIX w., ale w XX w. na wzór Warszawy została urzędowo Warszawką. Do tradycyjnej nazwy wróciła oficjalnie 1 stycznia 2003 r. Nie udało mi się dotrzeć do uzasadnienia tej zmiany, ale gdyby ktoś z Czytelników wiedział coś na ten temat, będę wdzięczny za informacje.

Podsumowanie w kilku punktach

  1. Każdy Władek ma historyczne prawo być Włodkiem.
  2. Włocławek i Inowrocław miały wspólnego przodka, a ich dalszym krewnym jest np. Władysławowo.
  3. Inowrocław nie ma etymologicznych związków z Wrocławiem, natomiast Warszawa – owszem, jak najbardziej.

Przypisy

  1. Stanu tego (do którego najbardziej zbliżył się język staro-cerkiewno-słowiański) nigdy nie osiągnęły w pełni, bo zanim udało się zlikwidować ostatnie sylaby zamknięte, zaczął się zanik słabych jerów (*ь, *ъ), wskutek czego powstało znowu mnóstwo słów zakończonych na spółgłoski i nowych grup spółgłoskowych wewnątrz wyrazów. Słowianie pogodzili się z porażką i nie mając innego wyjścia, pokochali spółgłoski nawet w połączeniach, na których można sobie połamać język. ↩︎
  2. Etymologicznie Gardziec to to samo co Grójec; obie nazwy pochodzą od rzeczownika pospolitego *gordьcь ‘gródek’. Nazwa Grójca pierwotnie brzmiała Grodziec, a w dopełniaczu Grodźca, co uprościło się fonetycznie, dając Grojca. Rozbieżność między mianownikiem a przypadkami zależnymi wyrównano, tworząc nowy mianownik, Grojec. Przed spółgłoskami płynnymi i półsamogłoskami w starszej polszczyźnie często widzimy wahania wymowy o/ó (sojka/sójka, zbojca/zbójca); we współczesnej polszczyźnie zwyciężył wariant Grójec/Grójca. ↩︎
  3. Słowiański rdzeń czasownikowy *vold- ma dokładny odpowiednik germański *wald- (por. angielskie wield ‘władać’), który również występuje w licznych imionach osobowych, np. *Xari-waldaz ‘władający wojskiem’ (angielskie Harold, skandynawskie Harald). Słowiański *Voldi-měrъ (Włodzimierz) i germański *Walda-mēriz (Waldemar) odpowiadają sobie na tyle dokładnie, że imię słowiańskie (popularne od czasów Włodzimierza Świętosławica, władcy Rusi Kijowskiej) można z wysokim prawdopodobieństwem uznać za kalkę z języków germańskich. Innymi słowy, Włodek i Waldek są bliskimi kuzynami. ↩︎
  4. Można to porównać z sytuacją w języku rosyjskim, gdzie staro-wschodnio-słowiańskie imię Volodiměrъ (z pełnogłosem) zostało zastąpione przez cerkiewizm Vladiměrъ (z przestawką typu południowosłowiańskiego) i ostatecznie przekształcone na Vladímir pod wpływem licznych imion z elementem -mirъ, ale zdrobnienia Volódja, Volódʹka, Vóva ewidentnie pochodzą od pierwotnego wariantu z pełnogłosem (zachowanym w ukraińskim Volodýmyr). ↩︎
  5. Staro-wschodnio-słowiańskim wariantem tego imienia był Vęčeslavъ, kontynuowany jako rosyjski Vjačesláv (Wiaczesław) itd. ↩︎
  6. Przymiotniki takie zachowały się w niewielkiej liczbie we współczesnym języku polskim (w odmianie złożonej: człowieczy, książęcy, zwierzęcy). ↩︎

Opis ilustracji

Ryc. 1. Włodzisław (Wladislaus) Łoktek (1260−1333, król Polski od 1320 r.). Grafika z Tygodnika Ilustrowanego (1878) na podstawie drzeworytu z Kroniki świata Marcina Bielskiego (1554). Podobizna króla jest oczywiście fantazyjna, podobnie jak portret autorstwa Jana Matejki, przedstawiający Łokietka z sarmackimi wąsiskami. Źródło: Biblioteka Narodowa/Polona (domena publiczna).
Ryc. 2. Varsovia, Georg Braun (1618). Panorama Warszawy w latach osiemdziesiątych XVI w. Po prawej stronie widać sławny półkilometrowy „most warszewski”, którego budowę rozpoczęto za panowania Zygmunta Augusta i zakończono wkrótce po jego śmierci. Most zawalił się pod naporem wiosennej kry w 1603 r. Latynizacja Varsovia być może pochodzi od wariantu nazwy miasta Warszowa, ale końcówka -ovia była tak częsta w łacińskich nazwach miast, że mogła zostać użyta przez analogię. Źródło: Biblioteka Narodowa/Polona (domena publiczna).

Najłatwiejsze dźwięki świata (4): Ř, czyli jak utrudnić sobie życie, próbując je ułatwić

Pozostałe wpisy z tej serii

Najłatwiejsze dźwięki świata (1): podstawy teoretyczne
Najłatwiejsze dźwięki świata (2): dziury w systemie
Najłatwiejsze dźwięki świata (3): RRRrrr, czyli ukryta różnorodność warkotów

Temat pokrewny

Prawdziwy zbójnik nie sepleni, czyli skąd się wzięło mazurzenie w górach

Słowiańskie zmiękczenia

Pisałem tu już kiedyś o pierwszej i drugiej palatalizacji oraz tzw. palatalizacji progresywnej w języku prasłowiańskim. Nie wdając się w szczegóły techniczne, powiem tylko, że były to procesy fonetyczne zmieniające wymowę spółgłosek tylnojęzykowych (*k, *g, *x) w sąsiedztwie samogłosek przednich (takich jak np. *i czy *e). Ponieważ samogłoski te, jak sama nazwa wskazuje, artykułowane są z przesunięciem najwyższego punktu języka ku przodowi jamy ustnej (w stronę podniebienia twardego), ma to wpływ na wymowę sąsiedniej spółgłoski. Ruchy artykulacyjne związane z głoskami występującymi jedna po drugiej częściowo nakładają się na siebie, a granica między nimi staje się nieostra, co ułatwia przechodzenie od dźwięku do dźwięku, gdyż zwalnia nas od konieczności idealnego synchronizowania czynności narządów mowy. Na podobnej zasadzie w odręcznym piśmie litery wiążą się z sobą, dzięki czemu piszemy szybciej, niż gdybyśmy musieli wyraźnie rozdzielać znaki jak w piśmie drukowanym.

Pierwsza palatalizacja odpowiada za zachowane w języku polskim wymiany dźwięków takie jak wilk, róg, duch | wilczek, rożek, duszek, a druga – za takie jak ręka, droga, socha | ręce, drodze, sosze. Spółgłoski tylnojęzykowe najbardziej spośród wszystkich podatne są na wpływ samogłosek, ponieważ tylna część języka, która bierze udział w ich wymawianiu, jest zarazem odpowiedzialna za zmienianie kształtu komory rezonansowej nadającej samogłoskom barwę akustyczną. Pod wpływem samogłoski przedniej tylnojęzykowe [k] zmienia się w „zmiękczone” [kʲ], które z kolei łatwo ewoluuje w spółgłoskę zwartoszczelinową typu [tʃ] lub [tɕ] (przy których wymowie język jeszcze bardziej przesuwa się ku przodowi). Procesy tego typu zaszły niezależnie od siebie w niezliczonych językach, dlatego spółgłoski tylnojęzykowe należą do najmniej stabilnych w skali czasu, w której działa ewolucja językowa (setki lub tysiące lat).

Innym zjawiskiem prasłowiańskim tego rodzaju była tzw. jotacja, czyli zmiany fonetyczne zachodzące w dawnych połączeniach spółgłosek z półsamogłoską *j. Jotacja wywierała silny wpływ zmiękczający na spółgłoski wargowe i przedniojęzykowe. Na przykład w kombinacjach *tj, *dj, *sj spółgłoska przedniojęzykowa „wchłaniała” *j i przejmowała jej charakter palatalny. Zmiękczone spółgłoski, które rozwinęły się z tych połączeń, w języku polskim brzmią dzić c, dz, sz, ale np. w rosyjskim odpowiadają im č, ž, š, w bułgarskim št, žd, š, a w serbsko-chorwackim ć, đ (= polskie ), š. Przykładem może być *světja > pol. świeca, ros. svečá, bułg. svešt, serb.-chorw. svijeća lub sveća.

Dalsze zmiękczanie i odmiękczanie

W czasach, gdy język prasłowiański rozpadał się na odmiany regionalne, z których powstały współczesne języki słowiańskie, niektóre z nich poszły jeszcze dalej na drodze do zharmonizowania wymowy spółgłosek i następujących po nich samogłosek. Praktycznie wszystkie spółgłoski były zmiękczane przed samogłoskami przednimi, a miękkość ta utrwaliła się na tyle, że nawet jeśli jakiś późniejszy proces zmienił wymowę samogłoski z przedniej na tylną, spółgłoska pozostała miękka. Na przykład w prasłowiańskim słowie *tesъ ‘cios’ zmiękczone * zmieniło się w polskie[tɕ], które nadal wymawiamy w ten sposób, choć w dialekcie słowiańskim, z którego rozwinęła się polszczyzna, odziedziczone *e zmieniało się w [ɔ], gdy występowała po nim twarda spółgłoska przedniojęzykowa. Podobne, choć mniej zaawansowane zmiękczenie widzimy w języku rosyjskim. Utrzymał on wymowę typu [tʲ] z silną tendencją do artykulacji zwartoszczelinowej: [tsʲ]. Współczesnym rosyjskim refleksem prasłowiańskiego *tesъ jest tës /ˈtʲos/, które w dokładniejszej transkrypcji fonetycznej można zapisać jako [ˈtsʲɵs]. Fakt, że podobnie jak w polskim samogłoska uległa późniejszym zmianom, nie spowodował „odwołania” zmiękczenia spółgłoski wywołanego przez dawniejsze *e. W rezultacie polskie ć /tɕ/ i rosyjskie t’ /tʲ/ utrwaliły się jako nowe fonemy – miękkie (spalatalizowane) odpowiedniki twardego /t/. Stąd mamy lato, ogród, las, wóz, ale w lecie, w ogrodzie, w lesie, w wozie.

Choć język ukraiński jest blisko spokrewniony z rosyjskim, a czeski z polskim, w obu z nich palatalizacja była mniej zaawansowana i na wczesnym etapie ich rozwoju w wielu kontekstach fonetycznych uległa cofnięciu. Odpowiednikiem polskiego słowa cios w obu językach jest tes /ˈtɛs/, z twardą wymową /t/, podobnie jak w prasłowiańskim. Nie jest to jednak utrzymanie stanu pierwotnego, tylko powrót do niego, zanim zmiany stały się nieodwracalne.W przypadku języka czeskiego odwrócenie historycznej palatalizacji nastąpiło mniej więcej w XIII w. Co ciekawe, w niektórych wyrazach polskich również „przywrócono” spółgłoskę twardą pod wpływem czeskim. Dlatego mamy dziś serce, wesele, obywatel, Władysław zamiast staropolskich sir(d)ce lub sierce, wiesiele, obywaciel, Włodzisław. Moda na naśladowanie wymowy czeskiej panowała w XIV–XVI w., kiedy język czeski cieszył się znacznym prestiżem w Europie Środkowej.

Czeski wyjątek

Mimo ogólnej tendencji do odmiękczania spółgłosek Czesi zrobili wyjątek dla jednej z nich. Rzecz dziwna, była to akurat spółgłoska, która stosunkowo rzadko ulega palatalizacji, mianowicie *r, realizowane w prasłowiańskim jako spółgłoska przedniojęzykowa wibrująca lub uderzeniowa (patrz poprzedni wpis z tej serii). Dla prostoty przyjmijmy transkrypcję fonetyczną [r], pamiętając o tym, że w wielu przypadkach „wibracja” może oznaczać pojedynczy kontakt czubka języka z dziąsłem (czyli [ɾ]). W prasłowiańskim istniało połączenie *rj, jak w słowie *morje ‘morze’, a w dialekcie zachodniosłowiańskim, z którego rozwinął się zarówno polski, jak i czeski, zarówno ta grupa spółgłoskowa, jak i zwykłe *r w pozycji przed samogłoską przednią rozwinęły się w miękkie *. Przesunięcie masy języka w przód i podniesienie jej ku podniebieniu twardemu (jak przy wymawianiu *i lub *j) utrudnia jednoczesne wprawienie czubka języka w ruch wibrujący, więc choć [rʲ] występuje w różnych językach (choćby w rosyjskim), jest spółgłoską dość rzadką i historycznie niezbyt stabilną. Jeśli mówiącemu szczególnie zależy bardziej na uwydatnieniu palatalności, może nieco przesadzić ze zbliżeniem języka do podniebienia, przez co zamiast dźwięku przypominającego [j] pojawia się artykulacja bardziej zamknięta, szczelinowa, typu [ʒ]. Tak jak w przypadku zwykłego [ʒ], towarzyszy jej zwykle wysunięcie i zaokrąglenie warg, podkreślające pożądany efekt akustyczny.

O ile w przypadku [rʲ] mamy do czynienia z głoską sonorną, której towarzyszy zabarwienie palatalne, to szczelinowość oznacza niesonorność. Głoska zdominowana przez komponent szczelinowy staje się obstruentem. W jednym z wcześniejszych wpisów wspominałem o tym dźwięku, tak rzadkim, że nie ma dla niego wygodnego symbolu IPA. Wyjaśniłem wówczas, dlaczego uważam, że najlepiej byłoby transkrybować go [ʳʒ], gdzie podniesione [ʳ] oznacza komponent wibracyjny towarzyszący artykulacji szczelinowej [ʒ]. Wówczas łatwo zrozumieć, dlaczego głoska ta może ulec ubezdźwięcznieniu, dając [ʳʃ]. Nie ma nic niezwykłego w fakcie, że głoska wibrująca może należeć do klasy obstruentów. Analogicznie sonorna spółgłoska boczna [l] ma swój szczelinowy odpowiednik [ɬ], z którego słynie np. język walijski.

Utrudnienie wskutek ułatwienia

Wibrujące przedniojęzykowe spółgłoski szczelinowe występują tylko w kilku językach na kuli ziemskiej.1 Najbardziej znanym przykładem jest język czeski, który do zapisu [ʳʒ] i [ʳʃ] używa litery ř. Zapewne w czasie, gdy Czesi wycofywali się z regularnej palatalizacji spółgłosek przed samogłoskami przednimi, ř już tak bardzo różniło się od zwykłego r, że nie było traktowane jako jego zmiękczony odpowiednik, ale jako istotnie różna spółgłoska przesunięta do innej klasy dźwięków – obstruentów. Zapobiegło to powrotowi do wymowy [r] (jak w słowackim lub ukraińskim).

Język polski także posiadał dźwięki zapisywane rz, a wymawiane [ʳʒ] i [ʳʃ] aż do XVII w.2, jednak w końcu komponent wibracyjny zupełnie uległ zanikowi, a to, co pozostało, czyli [ʒ], [ʃ], utożsamiło się fonetycznie z dźwiękami ż, sz (obecnie wymawianymi [ʐ], [ʂ]). Resztki dawnej wymowy rz można spotkać w kilku peryferyjnych, bardzo konserwatywnych gwarach polskich i kaszubskich, ale wszędzie jest to zjawisko szybko zanikające. Czeskie ř na razie uniknęło podobnego losu, jest to jednak głoska trudna w realizacji: dzieci przyswajające język czeski późno opanowują jej poprawną wymowę. Choć panuje opinia, że we wzorcowej wymowie czeskiej podczas artykulacji r język powinien uderzać o dziąsło 1–3 razy, a w przypadku ř – 3–5 razy, dotyczy to tylko mowy szczególnie starannej, kontrolowanej. Badania fonetyczne dowodzą, że w mowie swobodnej najczęściej mamy do czynienia z jednym uderzeniem. Prawdę mówiąc, brak kontaktu czubka języka z dziąsłem (czyli zanik wibracji) zdarza się w praktyce znacznie częściej niż dwa uderzenia. Z tego względu kontrast między czeskim ř a niewibrującym szczelinowym ž /ʒ/ lub š /ʃ/ może się zacierać w szybkiej, spontanicznej mowie (polszczyzna przeszła tę drogę ponad 300 lat temu).

Historia ř pokazuje nieoczywiste skutki „ułatwienia wymowy” tam, gdzie koartykulacja prowadzi do konfliktu między komponentami artykulacyjnymi sąsiednich głosek. Ponieważ trudno nałożyć na siebie artykulacje typu [r] i [j], element palatalny zostaje zmodyfikowany tak, żeby nie przeszkadzał w wibracjach. Łatwiej je podtrzymać, jeśli język pozostaje luźny i nie kontrolujemy dokładnie prześwitu między jego powierzchnią a podniebieniem, a wibracje fałdów głosowych są mniej energiczne (ř, nawet w pozycjach, gdzie nie ulega ubezdźwięcznieniu, ma wymowę raczej „dyszącą” niż w pełni dźwięczną).

Ryc. 1.

Im bardziej mówiący skupiają się na tych elementach wymowy, tym bardziej głoska zaczyna żyć własnym życiem, przestaje być postrzegana jako zmiękczone [r] i ze względu na narastające znaczenie szczelinowości przenosi się do klasy obstruentów. Kiedy korelacja „twarda | miękka” przestała mieć znaczenie w czeskim, a osłabła w polskim, użytkownicy pozostali z dziwną i trudną w realizacji głoską, której częstość występowania w językach świata jest nie większa niż 0,1%. Ale skoro taki fonem już powstał, kolejne pokolenia przejmowały go, inwestując dużo wysiłku w uczenie się jego wymowy (wciąż pielęgnowanej z dumą przez Czechów). Tak oto w dość krótkim czasie można przekształcić głoskę łatwą w trudną, próbując – paradoksalnie – lokalnie zoptymalizować (czyli ułatwić) artykulację.

Ze względu na swoją wibrującą przeszłość polskie rz ma pewną ciekawą cechę: nie wzięlo udziału w zjawisku zwanym mazurzeniem, czyli w utożsamieniu głosek sz, ż, cz i s, z, c, dz, które kilkaset lat temu zaszło na dużym obszarze dialektów polskich. Ponieważ jednak jest odrębny temat, niezwiązany bezpośrednio z tą serią wpisów, opowiem o nim osobno.

Przypisy

1) Częściej bywa spotykane inne głoski wibrująco-szczelinowa, mianowicie języczkowe [ʀχ] i [ʀʁ]. Choć transkrypcja często tego nie uwzględnia, w wielu językach wymowa języczkowego /χ/ lub /ʁ/ może się stawać „chrapliwa” wskutek drgań języczka. Nie jest to jednak skutek palatalizacji, której głoski języczkowe ulegają wyjątkowo niechętnie, znacznie rzadziej niż [r], bo położenie tylnej części języka podczas ich wymowy zupełnie nie sprzyja jednoczesnemu przyjęciu pozycji odpowiadającej samogłoskom takim jak [i] lub spółgłoskom palatalnym (twardopodniebiennym) takim jak [j]. „Chrapliwość” to tylko dodatkowy efekt artykulacyjny wzmacniający wrażenie akustyczne, dzięki któremu identyfikujemy głoski języczkowe.
2) W XVI w. nie rymowano słów takich jak morze | noże, choć dopuszczalny był przybliżony rym szerzy | dzierży. Gdybyśmy mieli dziś recytować poezje Jana Kochanowskiego z wymową zbliżoną do oryginału, trzeba by było między innymi dbać o symowę rz (bierze | wieczerze) podobną do czeskiego ř.

Ilustracja

Ryc. 1. Oscylogram i spektrogram realizacji czeskiego słowa přítele [ˈpʳʃiːtɛlɛ] ‘przyjaciela’ ze stosunkowo rzadkim, dwuuderzeniowym ř, charakterystycznym dla wymowy bardzo starannej. Częściej uderzenie jest jedno lub nie ma go w ogóle. Strzałki wskazują kontakt czubka języka z dziąsłem (cykle wibracji). Czarny prostokąt pokazuje cały czas artykulacji [ʳʃ]. Widać utrzymujący się po zakończeniu wibracji bezdźwięczny komponent szczelinowy (szum, któremu nie towarzyszą wibracje fałdów głosowych). Źródło: Pavlík 2014 (fair use).

Patrz też

Praktyczne porady, jak wymawiać czeskie ř.