Od dłuższego czasu wiadomo, że bakterie takie jak Cupriavidus metallidurans czy Delftia acidovorans potrafią redukować sole złota, wytrącając czysty metal. W ten sposób chronią swój metabolizm przed toksycznym działaniem rozpuszczalnych związków metali ciężkich występujących w wodach podziemnych. W odpowiednich warunkach trwająca przez miliony lat aktywność bakterii powoduje powstanie bogatych złóż samorodków złota. Do tej pory zupełnie nieznana była jednak rola bakterii w tworzeniu diamentów. Według ortodoksyjnej geologii diamenty powstały w warunkach ogromnych ciśnień i temperatur panujących w płaszczu Ziemi na głębokościach powyżej 150 km i zostały przetransportowane do zewnętrznych warstw skorupy ziemskiej wraz z magmą wulkaniczną. Do teorii tej nie pasowały przypadki występowania diamentów w kopalniach węgla kamiennego, jednak nauka oficjalna odrzucała te niewygodne fakty, podważając wiarygodność takich znalezisk, a nawet dyskredytując ich odkrywców.
Zauważmy jednak, że diament to czysty węgiel, którego atomy tworzą ściśle upakowaną sieć krystaliczną (gęstość diamentu jest o 55% większa niż grafitu i o 75% większa niż węgla bezpostaciowego). Przemiana fazowa grafitu lub węgla amorficznego w diament (o ile się wie, jak to zrobić) oznacza uwolnienie energii, a każdy taki proces jest chętnie wykorzystywany przez bakterie. Polscy naukowcy z Centrum Zaawansowanej Biotechnologii i Bioinformatyki potraktowali poważnie doniesienia o odkrywaniu nanokryształków diamentowych w górnośląskich złożach węgla. Wykluczywszy inne mechanizmy ich powstawania, zainteresowali się endemicznym mikrobiomem kopalni. W próbkach pobranych ze sztolni zidentyfikowano wiele gatunków bakterii. Jeden z nich, wcześniej nieznany nauce, nazwany przez odkrywców Adamantina polonica (a żartobliwie „Skarbek”), okazał się zdolny do metabolizowania węgla kamiennego w procesie, którego produktem ubocznym jest diament. O ile w skałach tworzy on w najlepszym razie skupienia drobnokrystaliczne o ograniczonych zastosowaniach praktycznych, to w laboratorium na pożywce z polskiego węgla udało się w krótkim czasie wyhodować diamenty znakomitej jakości o masie kilku karatów. Ich sprzedaż umożliwiła sfinasowanie dalszych badań.
Z nieznanych jeszcze przyczyn bakterie zamierają w kulturach, w których użyto węgla pochodzącego z Rosji, Australii lub Mozambiku. Być może tylko węgiel polski zawiera odpowiednie proporcje pierwiastków śladowych, których potrzebuje Adamantina polonica do zsyntetyzowania niezbędnych enzymów. W związku z tym CZBB za pośrednictwem Ministerstwa Edukacji i Nauki zwróciło się do władz państwowych o uznanie wszystkich polskich złóż węgla za zasoby strategiczne i o wprowadzenie absolutnego zakazu eksportu tego surowca. Kultury Adamantina polonica otrzymały specjalną ochronę, ponieważ według informacji uzyskanych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego polskim odkryciem żywo interesuje się wywiad chiński. Warto pamiętać, że Chiny są największym producentem i konsumentem węgla na świecie, a otoczone złą sławą chińskie laboratoria mikrobiologiczne nie próżnują, testując zmutowane szczepy bakterii.
Nowa technologia hodowli diamentów na szalkach Petriego jest tania i wydajna, należy się zatem spodziewać, że węgiel z polskich kopalni stanie się wkrótce bezcennym dobrem narodowym, a „gwiaździsty dyjament”, tak proroczo przewidziany przez Norwida, będzie sławił naukę polską na wszystkich kontynentach. O ile nasz węgiel nie dostanie się w obce ręce, diamenty mogą być dla nas tym, czym jest ropa naftowa dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Polska będzie mogła dyktować ich ceny na rynku światowym. Przewidywane zyski z ich eksportu przyprawiają o zawrót głowy. Tym bardziej, że zdaniem ekspertów (Duda 2015) naszych zasobów węgla wystarczy na ok. 200 lat.
Publikacja w Nature, opisująca odkrycie Adamantina polonica: link.