Poprzednie odcinki:
Część 1 jest tutaj
Część 2 tutaj
Część 3 tu
Apokalipsa – obraz Alberta Goodwina (1903)
źródło: Wikipedia, domena publiczna
To wcale nie musi być wojna. Nie musi eksplodować wielka bomba, którą przyniesie rakieta. Nie musimy zobaczyć efektownego grzyba widocznego z wielu kilometrów.
Skażenie radiacyjne (promieniotwórcze) może nastąpić lokalnie, w zasadzie po cichu. Wystarczy, że jakaś paranoiczna grupa terrorystyczna użyje brudnej bomby (ang. dirty bomb). O brudnej bombie pisałem już na blogu jakiś czas temu. Jak to może wyglądać? Ktoś podłoży mały ładunek wybuchowy zawierający pewną ilość izotopów promieniotwórczych, dla bezpieczeństwa wyposażony w zapalnik zdalny albo czasowy. Spokojnie sobie odejdzie na bezpieczną odległość. I tyle. Nastąpi eksplozja, którą będzie słychać tak, jak czasami słyszymy, gdy ktoś odpala petardę czy mocniejsze fajerwerki. I w tym momencie wszystko się zaczyna. Ładunek zostanie rozproszony po okolicy bliższej i nieco dalszej. Nie będzie żadnych ostrzeżeń, nic nie będzie śmierdzieć, nie będzie efektownych kolorowych obłoków. Nic się nie da wyczuć, jeśli nie będziemy przy sobie mieli odpowiedniego miernika/dozymetru, a chyba mało kto nosi go ze sobą. Dlatego cały czas powtarzam, że właśnie taki rodzaj skażenia promieniotwórczego jest szczególnie niebezpieczny.
Jeśli zobaczymy w bliskiej okolicy grzyb atomowy, sprawa jest względnie prosta. Jeśli będziemy blisko, najczęściej nawet nie zdążymy się pożegnać z bliskimi. Po prostu odparujemy i tyle. Kto wie, czy to nie jest najlepsze rozwiązanie.
Jeśli chcecie sprawdzić, jak by to było w waszej okolicy, możecie skorzystać z jednego z wielu symulatorów eksplozji nuklearnej, np. Nuclear Secrecy.
Radzę zacząć od małej bomby, np. takiej jak w Hiroszimie – 15 kt TNT. Potem możecie iść na całość i zrzucać bomby megatonowe. W punkcie 3. radzę zaznaczyć „Casualties” (ofiary) oraz „Radioactive fallout” (opad promieniotwórczy). Gotowe, odpalamy i oglądamy. Uwaga: nie proponuję tego po to, aby was straszyć. Chodzi mi tylko (albo aż) o uzmysłowienie sobie, jak straszliwa jest ta broń.
Ale załóżmy, że była to bomba, która została zdetonowana daleko, albo że mieliśmy do czynienia z brudną bombą. Co w takiej sytuacji robić? Czy np. wiecie, jak wyglądają komunikaty o skażeniu promieniotwórczym? Obawiam się, że wątpię.
Jak zostaniemy poinformowani o skażeniu?
Teoretycznie powinny zostać uruchomione syreny, nadające sygnał ciągły, modulowany, trwający 3 minuty. Jednocześnie powinniśmy je usłyszeć przez radio (jeśli będzie działać) razem z komunikatem: „Uwaga! Uwaga! Uwaga! Ogłaszam alarm o skażeniach promieniotwórczych dla… (tu ma być podany obszar zagrożenia – wieś, miasto, dzielnica)”.
Po ustaniu niebezpieczeństwa zostanie nadany sygnał ciągły, niemodulowany, także trwający 3 minuty, z komunikatem: „Uwaga! Uwaga! Uwaga! Odwołuję alarm o skażeniach promieniotwórczych dla… (tu ma być podany obszar zagrożenia – wieś, miasto, dzielnica)”.
Podobny komunikat usłyszymy w przypadku skażenia chemicznego i biologicznego.
Tu znajdziecie oficjalne informacje rządowe związane ze stanem zagrożenia radiacyjnego.
Co robić po usłyszeniu alarmu?
No dobrze, ale co zrobić pomiędzy tymi dwoma komunikatami? W sieci na pewno znajdziecie setki stron, które to opisują. Ja ograniczę się do najbardziej podstawowych punktów.
Zapewne nie jesteście preppersami, którzy są zawsze przygotowani na takie wydarzenie. Mają wszystkie zapasy oraz miejsce schronienia. Ten tekst nie jest dla nich, piszę dla ludzi, którzy będą zaskoczeni wydarzeniami i nie przygotowywali się.
Po pierwsze – starajmy się nie panikować! Wiem, że łatwo się mówi, ale to tylko taka rada.
Zapamiętajmy trzy istotne zasady, jeśli chodzi o promieniowanie:
1. Im krócej będziemy wystawieni na promieniowanie, tym mniejszą dawkę przyjmiemy. Wniosek: ukryj się!
2. Im dalej jesteś od źródła, tym lepiej.
3. Każda, nawet niepozorna osłona zmniejsza narażenie.
Jeśli więc usłyszycie syrenę i komunikat, zbierajcie się. Gdy jesteście na zewnątrz, poszukajcie schronienia (biorąc pod uwagę każdy z powyższych punktów). Wchodząc do domu zdejmijcie całą wierzchnią odzież, włóżcie do plastikowego worka (razem z butami), zaklejcie go. Przepłuczcie nos i usta, umyjcie twarz, włosy, jeśli się da – weźcie prysznic. Zamknijcie okna, zasłońcie wywietrzniki, uszczelnijcie kominy i kominki. Wyłączcie wentylację, klimatyzację i wszelkie nawiewy. Napuśćcie wody do pojemników, do wanny/wiadra – jako gospodarczą, będzie przydatna do toalety. Nie wychodźcie z domu, mury was chronią, przynajmniej częściowo.
Co zabrać ze sobą
Na wypadek ogłoszenia ewakuacji uszykujcie zestaw awaryjny:
– woda (w lekkich, plastikowych pojemnikach),
– leki, które przyjmujecie stale + przeciwbólowe/przeciwgorączkowe, apteczka pierwszej pomocy,
– wilgotne chusteczki odkażające,
– maska przeciwpyłowa,
– ubranie (luźne, wygodne), buty (byle nie odkryte, żadnych sandałków!),
– koc ratunkowy (folia złoto-srebrna),
– worki plastikowe (dużo!),
– latarka (najlepiej LED),
– telefon + ładowarka,
– radio bateryjne (jeśli macie) + zapasowe baterie,
– power bank,
– dokumenty,
– jedzenie – tylko trwałe: napoje w butelkach, konserwy (nie zapomnijcie o otwieraczu!), jedzenie o długiej trwałości, szczelnie opakowane, suchary itd.,
– miska, łyżka, nóż.
Ewakuacja
Jeśli ogłoszą ewakuację, nie czekajcie. Spakujcie ważne rzeczy, najlepiej do plecaka, bo niesienie walizki czy torby jest niewygodne. Zapewne będziecie kierowani na nawietrzną (czyli pod wiatr), więc zawczasu sprawdźcie kierunek wiatru.
Schron? No cóż… to nie Szwajcaria. Można założyć, że schrony nie istnieją (wiecie, gdzie w waszej okolicy znajduje się ogólnodostępny schron?). Teoretycznie możecie się schronić w piwnicy, ale na pewno nie na długo, ponieważ nie ma tam ani filtrów, ani żadnej infrastruktury.
Pomarzyć sobie można – tak Bing Chat narysował schron przeciwatomowy
I jeszcze jedna prośba. Bądźcie empatyczni. Pomyślcie o sąsiadach, szczególnie starszych i być może niepełnosprawnych. Mogli nie usłyszeć syreny albo nie zrozumieć komunikatów. Zapukajcie do nich, spytajcie, czy nie potrzebują pomocy w ewakuacji. Pomóżcie im się spakować, weźcie z sobą. Ot, taki ludzki odruch.
Impuls elektromagnetyczny
Eksplozja bomby jądrowej to nie tylko promieniowanie. Do tego dochodzi ciśnienie, a także często pomijany w opisach impuls elektromagnetyczny (EMP – electromagnetic pulse). Ten ostatni może „usmażyć” energetykę (nie będzie prądu), a także elektronikę (w tym stacje bazowe sieci komórkowej, nie mówiąc już o samochodach). Niewykluczone więc, że zostaniemy odcięci od zasilania, zapewne na dłużej. Może więc nie działać telefonia, telewizja i radio. Bomba zdetonowana w powietrzu może doprowadzić do poważnych zakłóceń w promieniu ponad tysiąca km, a także wywołać burzę magnetyczną.
Uwaga: piszę to wszystko nie po to, aby was straszyć. Chodzi mi raczej o to, abyście sobie zdali sprawę ze złożoności problemów, które w takiej sytuacji mogą wyniknąć.
A w następnym odcinku będzie o izotopach w służbie nauki. Nie będę straszył, obiecuję.