Czy znacie język polski? (2): niepożądane misie

Inne odcinki serii i wpisy pokrewne:

Czy znacie język polski? (1): reguła Wackernagla
Czy znacie język polski? (3): weń, doń i inne dziwne połączenia
Czy znacie język polski? (4): co zasię przedsięwziąć z nasięźrzałem
Czy znacie język polski? (5): co zacz i przecz się swarzy ni ocz
Patrz także: Wzięłem i poszłem: krótki wykład o względności norm

W poprzednim odcinku pisałem o enklitykach w języku polskim. Ciekawą cechą zaimków osobowych jest to, że część z nich ma w przypadkach zależnych dwie różne formy. Jedna z nich występuje wtedy, kiedy zaimek jest akcentowany, a druga jest enklityczna i chętnie zajmuje pozycję wskazaną przez regułę Wackernagla. Nie może natomiast wystąpić pod akcentem ani na początku zdania (bo jako enklityka musi być poprzedzona przez wyraz akcentowany). Przykładem są pary mnie | mi oraz tobie | ci, czyli formy celownika zaimków 1. i 2. osoby liczby pojedynczej. Formy mnie i tobieortotoniczne, czyli niosą własny akcent wyrazowy. Formy mi i ci są zawsze atoniczne, czyli niesamodzielne akcentowo. Nie pochodzą one od form akcentowanych, tylko istnieją obok nich od czasów praindoeuropejskich.

Mówimy: nie podoba mi się to albo to mi się nie podoba, ale reguły gramatyki polskiej nie pozwalają powiedzieć: !to się nie podoba ani mi, ani ci, ponieważ oba zaimki osobowe są tu podkreślane przy użyciu akcentu. A skoro tak, to musimy powiedzieć: to się nie podoba ani mnie, ani tobie. Również na początku zdania powinniśmy użyć formy akcentowanej: mnie się to nie podoba, a nie: !mi się to nie podoba. Podobnie: tobie jest wszystko jedno, a nie: !ci jest wszystko jedno. Błędne jest także użycie form ortotonicznych tam, gdzie powinna wystąpić bezakcentowa enklityka: !pokaż mnie tę kartkę albo !muszę tobie się przyjrzeć. Odpowiedniki poprawne to oczywiście: pokaż mi tę kartkę oraz muszę ci się przyjrzeć.

Podobnie zachowują się pary zaimków 3. osoby: jemu | mu (celownik rodzaju męskiego/nijakiego) oraz jego | go (dopełniacz/biernik rodzaju męskiego lub dopełniacz rodzaju nijakiego). Mówimy: podaj mu rękę, ale kiedy chcemy uwydatnić zaimek (na przykład dla wyrażenia kontrastu znaczeniowego), musimy użyć formy akcentowanej: podaj rękę jemu (a nie mnie). W odróżnieniu od form enklitycznych 1. i 2. osoby zaimki mu i go nie są bardzo stare: powstały dopiero w języku polskim wskutek skrócenia nieakcentowanych form dwusylabowych.

Przez analogię do mnie, tobie | mi, ci można by się było spodziewać, że także celownik zaimka zwrotnego sobie | będzie miał odpowiednik atoniczny. Taką rolę w staropolszczyźnie odgrywał celownik si, ale już wtedy był on rzadki, a w epoce nowożytnej całkowicie wyszedł z użycia. Oficjalnie sobie (podobnie jak jej, nam, wam, im) ma tę samą formę pod akcentem i bez akcentu. Jednak co najmniej od XVIII w. w wymowie uznawanej za niestandardową zaimek sobie w pozycjach nieakcentowanych uprościł się fonetycznie do formy słabej zapisywanej se. Jest ona pospolita w stylu potocznym, bynajmniej nie tylko w gwarach lub w wymowie ludzi słabo wykształconych, i prawie niezauważalna w wyrażeniach takich jak daj se z tym spokój albo jeśli jesteś głodna, zrób se kanapkę, gdzie odgrywa rolę enklityki. Wiele osób używa jej regularnie, nawet nie zdając se sprawy, że to robią. Forma sobie jest uważana za wyłącznie poprawną w języku pisanym, ale jej upraszczanie w szybkiej mowie jest zjawiskiem całkowicie naturalnym i w niczym nie gorszym od powszechnie zaakceptowanej redukcji jemu, jego > mu, go. Nie jest też objawem współczesnego zepsucia języka, bo istnieje i ma się dobrze od kilkuset lat.

Ciekawa jest ewolucja form mię, cię, się oraz mnie, ciebie, siebie. W najdawniejszej historii języka polskiego mię, cię, się były formami biernika. W dialekcie małopolskim miały warianty enklityczne bez nosowości: mie, cie, sie. Natomiast mnie, ciebie, siebie były zasadniczo formami dopełniacza, ale już w najdawniejszych tekstach pojawiały się także jako akcentowane warianty biernika. Ostatecznie w epoce nowopolskiej ustaliła się równowaga: zarówno biernik, jak i dopełniacz przybrały formy mnie, ciebie, siebie w pozycji akcentowanej i mię, cię, się w pozycji nieakcentowanej. Taki stan rzeczy panuje do dzisiaj z jednym wyjątkiem: kontrast mnie | mię zanikł w XIX–XX w. i ostatecznie pierwsza z tych form całkowicie wyparła drugą.

Misie są urocze, ale nie na początku zdania. Foto: Smithsonian Museum of Natural History. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 2.0).

Irytującym błędem, popełnianym bardzo często, jest rozpoczynanie zdania od mi. Oczywiście forma enklityczna jest całkowicie poprawna w zdaniach takich jak poniższe:

Zdaje mi się, że masz rację.
Coś mi się zdaje, że będzie padać.
Jest mi wszystko jedno.
Wszystko mi jedno, kogo wybierzesz.

Jeśli jednak umieszczamy zaimek na początku zdania, nie może on mieć formy enklitycznej, bo nie ma oparcia w poprzedzającym go słowie akcentowanym. Musi sam uzyskać samodzielność akcentową, czyli przybrać formę ortotoniczną. Pamiętajmy, że następujące zdania są zbudowane błędnie:

!Mi się zdaje, że masz rację.
!Mi się nigdy nie nudzi.
!Mi to nie przeszkadza.
!Mi tam wszystko jedno.

Poprawnie byłoby oczywiście tak, z akcentowym podkreśleniem zaimka:

Mnie się zdaje, że masz rację.
Mnie się nigdy nie nudzi.
Mnie to nie przeszkadza.
Mnie tam wszystko jedno.

Można by się było spodziewać błędnego użycia zaimków ci i mu w podobnych typach zdań, ale ponieważ ludzie częściej mówią o własnych niż o cudzych opiniach i problemach, to właśnie pierwsza osoba wiedzie prym w wykolejonych konstrukcjach tego typu (choć można się od czasu do czasu spotkać np. z zarzutem: !ci się nigdy nic nie chce). W większości przypadków problem dotyczy utartych zwrotów !mi się zdaje, !mi się wydaje i zdań typu: !mi się ten film podobał. Używamy w takich przypadkach bezrefleksyjnie szablonowej konstrukcji, która byłaby bez zarzutu, gdyby poprzedzał ją wyraz akcentowany. Warto więc pamiętać, że zdania nie zaczyna się na „misie”.

Nie warto by się było czepiać tych misiów, gdyby nie fakt, że ich pojawianie się to objaw prawdziwej niedbałości językowej, a nie używania gramatyki niestandardowej czy gwarowej, która ma swoje autonomiczne reguły. Misie są niegramatyczne zarówno w odmianie standardowej, jak i w polszczyźnie regionalnej. Próbujmy zatem powstrzymać ich inwazję.

W ostatnim odcinku miniserii będzie mowa o połączeniach przyimków z zaimkami, które bywają dziwne i nie zawsze poprawne.

Czy znacie język polski? (1): reguła Wackernagla

Inne odcinki serii i wpisy pokrewne:

Czy znacie język polski? (2): niepożądane misie
Czy znacie język polski? (3): weń, doń i inne dziwne połączenia
Czy znacie język polski? (4): co zasię przedsięwziąć z nasięźrzałem
Czy znacie język polski? (5): co zacz i przecz się swarzy ni ocz
Patrz także: Wzięłem i poszłem: krótki wykład o względności norm

W składni języków indoeuropejskich występuje tendencja dotycząca szyku zdania znana jako „reguła Wackernagla”. Zdefiniował ją w 1898 r. szwajcarski filolog–językoznawca Jacob Wackernagel. Ciekawostka luźno związana z tematem: nasz bohater otrzymał imię po swoim ojcu chrzestnym Jacobie Grimmie, współautorze bajek braci Grimm i odkrywcy prawa Grimma, o którym wspominałem przy innej okazji i pewnie jeszcze nieraz wspomnę.

Z niejasnych przyczyn Wackernagel znany jest dziś (także w krajach niemieckojęzycznych) jako Jacob, choć sam, jak widać, podpisywał się Jakob, a ten drugi wariant jest częstszy we współczesnym języku niemieckim. Z drugiej jednak strony Jacob Grimm osobiście używał wariantu pisowni Jacob. Źródło: Wikimedia (domena publiczna).

W pewnym uproszczeniu regułę Wackernagla można streścić następująco: enklityki w językach indoeuropejskich* miały od czasów prajęzyka skłonność do zajmowania miejsca zaraz po pierwszym akcentowanym składniku zdania, często z dala od wyrazu, z którym łączył je ścisły związek składniowy. Enklityki są to słowa nieakcentowane (często słabe formy zaimków, czasowników, a także tzw. partykuły zdaniowe), które utraciły samodzielność fonologiczną i zawsze muszą się doczepiać do jakiegoś słowa akcentowanego. Jeśli takich enklityk jest w zdaniu kilka, mogą się łączyć w cały łańcuszek przycumowany rządkiem do tego samego słowa dającego im oparcie. Reguła Wackernagla była żywa na przykład w języku hetyckim (jeszcze nieodczytanym w roku 1898), grece starożytnej, łacinie lub sanskrycie, w językach takich jak staroangielski czy staro-cerkiewno-słowiański, ale występuje także w języku polskim. Oto przykład. Możemy powiedzieć po polsku:

Podszedłem, żeby przyjrzeć się obrazowi.

Jednakże bardziej tradycyjny szyk dopuszcza umieszczenia zaimka zwrotnego się w „pozycji Wackernagla”, czyli w tym przypadku zaraz po akcentowanym spójniku spójniku żeby:

Podszedłem, żeby się przyjrzeć obrazowi.

Jeśli zamiast rzeczownika obrazowi użyjemy zaimka mu (enklityczny wariant celownika jemu, używany tylko wówcza, gdy nie pada nań akcent), ta enklityka także wędruje na pozycję Wackernagla:

Podszedłem, żeby mu się przyjrzeć.

W kolejce enklityk, która ustawia się w pozycji Wackernagla, obowiązuje pewien porządek. Na przykład nieakcentowane zaimki osobowe w formie celownika (jak mi, ci lub mu) zajmują miejsce przed zaimkiem zwrotnym się (tak jak w powyższym przykładzie), a także przed enklitycznymi formami biernika lub dopełniacza (cię, go itp.). Podobna kolejność obowiązuje zresztą w grupie czasownika (przyjrzeć mu się, a nie !przyjrzeć się mu)**, co można uznać za zastosowanie reguły Wackernagla w skali ograniczonej (do jednego ze składników zdania, a nie do całego zdania).

Elementami, których dotyczy reguła Wackernagla, są także „ruchome końcówki” czasowników, które w dawnych czasach były niezależnymi czasownikami posiłkowymi. Należy tu cząstka by, występująca w trybie przypuszczającym, oraz końcówki ‑(e)m, ‑(e)ś, ‑(e)śmy i ‑(e)ście.  Pochodzą one od dawnych form 1. i 2. osoby czasu teraźniejszego czasownika być (odmienianego po staropolsku tak: jeśḿ***, jeś, jest; jesmy, jeście, ).

Dzisiejszy czas przeszły był w okresie prasłowiańskim i staropolskim konstrukcją złożoną, składającą się z imiesłowu przeszłego (typu zrobił, zrobili) i czasownika być. Dlatego np. 2. osoba wyglądała tak: zrobił jeś, zrobili jeście. Czasownik posiłkowy stracił samodzielny akcent, dlatego łatwo ulegał uproszczeniu fonetycznemu (redukcji), a także, jako enklityka, podlegał regule Wackernagla. W dalszej historii języka formy czasu przeszłego uległy ściągnięciu: zrobił-eś, zrobili-ście, czyli czasownik posiłkowy wyewoluował w końcówkę osobową. Ale jego dawna odrębność jest nadal odczuwalna, bo ta neo-końcówka może się odłączyć od czasownika i przenieść na pozycję wskazaną przez regułę Wackernagla:

Po co to zrobiłeś? = Po coś to zrobił?
Chyba ci przeszkodziliśmy = Chybaśmy ci przeszkodzili.
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim…

Jak widać w drugim i trzecim przykładzie, ruchome końcówki zajmują w łańcuszku enklityk miejsce przed zaimkami.

Profesor Wackernagel jako prorektor Uniwersytetu w Getyndze (1912–1913) (domena publiczna).

Dzisiejsze by to także relikt jednej z dawnych form odmiany być. Forma ta posiadała kiedyś własne, bardzo szczególne końcówki osobowe, ale pod wpływem analogii (dążenia do ujednolicenia schematów odmiany) zostały one ok. 400 lat temu zastąpione przez końcówki przejęte z form czasu przeszłego: bym, byś; byśmy, byście. Natomiast w 3. osobie, podobnie jak w czasie przeszłym, formy posiłkowe jest, nie uległy redukcji fonetycznej, tylko po prostu został pominięte, dlatego mamy po prostu był, była, było, byli, były (sam imiesłów bez końcówki osobowej), a w trybie przypuszczającym by. To, co dziś jest końcówką trybu przypuszczającego, kiedyś także było czasownikiem posiłkowym dodawanym do imiesłowu: zrobili byście. Dziś piszemy je razem: zrobilibyście, ale i w tym przypadku mamy możliwość przeniesienia końcówki w inne miejsce w zdaniu, a konkretnie – cofnięcia jej ku początkowi zdania zgodnie z regułą Wackernagla.

Może zrobilibyście zakupy? = Może byście zrobili zakupy?

Po niektórych spójnikach by z odpowiednią końcówką osobową występowało tak często, że stało się częścią spójnika, dziś nie dającą się od niego oddzielić i pisaną łącznie (abyś, żebym, gdyby, choćbyście). Nie możemy powiedzieć na przykład tak:

!Chciałbym, że zrobilibyście zakupy.
!Chciałbym, żeście zrobiliby zakupy.
!Chciałbym, żeby zrobiliście zakupy.

Jedyna poprawna możliwość to:

Chciałbym, żebyście zrobili zakupy.

Formy czasownika być były w większoścu przypadków nieakcentowane „od zawsze”, a zatem trafiały na pozycję Wackernagla, zanim jeszcze uległy redukcji fonetycznej. W języku staropolskim często widzimy je przesunięte ku początkowi zdania w formie niezredukowanej:

Potem jeście słyszeli, iże rzeczono w starem zakonie, iże nie przysięgaj krzywie.
Tedy są szli ku jednemu kościołu bałwańskiemu.

Kiedy być nie było czasownikiem posiłkowym, tylko występowało samodzielnie, także traciło akcent i lądowało na ogół tam, gdzie wskazywał Wackernagel:

Wieḿ, że jeśḿ niegodzien miłosierdzia.

A po redukcji enklityczna resztka czasownika doczepiała się do spójnika:

Wiem, żem niegodzien miłosierdzia.

Dlaczego można powiedzieć bardzom ciekawa albo ciekawam bardzo, ale nie mówimy !bardzo ciekawam ani !ciekawa bardzom? Bo ruchome ‑m, jako enklityczny relikt samodzielnej (nie posiłkowej!) formy staropolskiej jeśḿ, szuka dla siebie miejsca zaraz po pierwszym akcentowanym składniku zdania. Po staropolsku wyrażenia te brzmiałyby: barzo jeśḿ ciekawa lub ciekawa jeśḿ barzo. Swoboda szyku dotyczy słów akcentowanych, natomiast pozycja enklityk jest wymuszona przez rytm zdania.

Jak wygląda stosowanie reguły Wackernagla we współczesnej polszczyźnie? Pozostaje ona w zasadzie żywa, ale z pewnymi ograniczeniami wynikającymi z tendencji do usztywniania szyku zdania.

Przyjrzyjmy się enklitykom ‑m, ‑ś, ‑śmy, ‑ście. W dzisiejszych czasach raczej ogranicza się ruchomość tych elementów do przypadków, gdy można je dołączyć do wyrazu zakończonego na samogłoskę albo z przyrostkiem intensyfikującym ‑ż(e). Poza tym ostatnim przypadkiem unika się form ‑em, -eś, -eśmy, -eście z zachowaną samogłoską (czyli wtedy, gdy wyraz, do którego przyczepia się enklityka, kończy się na spółgłoskę). Odczuwane są one jako staroświeckie, a może nawet dziwaczne:

Pytam, skądeś przyszedł.
Potemeście wrócili do domu.

Końcówka 1 os. l.poj. ‑(e)m jest ruchoma w najmniejszym stopniu, a zdania takie jak poniższe są zwykle odbierane jako stylizacja archaizująca:

Com miał zrobić, tom zrobił.
Gdziem był, to moja sprawa.

Jednak enklityki ‑śmy, ‑ście w identycznym kontekście wcale nie robią wrażenia archaicznych, a zatem, jak widać, konstrukcje z pozoru identyczne mogą ewoluować niezależnie i w różnym tempie:

Cośmy mieli zrobić, tośmy zrobili.
Gdzieście byli, to wasza sprawa.

Ruchome ‑ś także zdarza się często po niektórych wyrazach gramatycznych i pospolitych przysłówkach:

Ach, jakiś ty mądry / jakaś ty mądra!
A coś sobie myślała?
Po coś to zrobił?
Gdzieżeś się podziewał?

Końcówki l. mn. ‑śmy i ‑ście są mobilne w jeszcze większym stopniu (w analogicznych sytuacjach):

Pewnieście ciekawi, co się stało.
Za kogoście się przebrali na bal maskowy?
Myśmy już skończyli.
Bardzoście mi się przysłużyli.

Ruchomość zgodna z prawem Wackernagla zachowywana jest często w swobodnym języku mówionym i w stylu potocznym; powszechna jest także w gwarach regionalnych. Natomiast w języku pisanym, a zwłaszcza w stylu formalno-urzędowym, bywa odczuwana jako zbyt nieoficjalna. Dlatego preferowane w nim są zdania takie jak to:

Potwierdź, że zapoznałeś się z regulaminem forum.

Unika się natomiast konstrukcji swobodnej:

Potwierdź, żeś się zapoznał z regulaminem forum.

Ciekawym zjawiskiem, bardzo rozpowszechnionym w języku niestandardowym, szczególnie w gwarach (ale także w odmianach mieszczących się blisko „głównego nurtu” polszczyzny), jest ratowanie reguły Wackernagla za pomocą elementu wstawianego wyłącznie po to, żeby ruchome końcówki miały dogodny punkt zakotwiczenia. Służy do tego partykuła że, sama od dawien dawna posłuszna regule Wackernagla. Jej pierwotną funkcją było wzmocnienie znaczenia składnika rozpoczynającego zdanie, czyli nadanie mu emfazy. W języku standardowym poprawne są zdania takie jak te:

Ależem ciekawa, jak to się skończy! = Ależ jestem ciekawa, jak to się skończy!
Gdzieżeście byli wczoraj? = Gdzież byliście wczoraj?

W języku niestandardowym ‑ż(e) potraktowano nie tyle jako wykładnik emfazy (ależ‑eś, gdzież‑eście), co jako element nie niosący ani nie modyfikujący znaczenia, lecz funkcjonalny w inny sposób: można do niego doczepić końcówkę uwolnioną od czasownika i przemieszczającą się ku początkowi zdania (ale żem, gdzie żeście). Z przyczyn fonetycznych (zachowana samogłoska) partykuła że pozwala enklityce zachować wyrazistość. Po staropolsku było:

Barzo jeś schudła.

Po redukcji zrobiło się:

Bardzoś schudła.

Wstawienie że powoduje, że końcówka nie musi się doczepiać do przysłówka, tylko tworzy osobną całość z wyspecjalizowaną partykułą umieszczoną w pozycji Wackernagla, która niejako zastępuje utraconą wskutek redukcji sylabę czasownika jeś ‘jesteś’.

Bardzo żeś schudła.

Puryści potępiają zdania typu: „Jak żem wrócił z roboty, to żem najpierw zjadł obiad” albo „My żeśmy o niczym nie wiedzieli”. Tymczasem jedyne, co można im zarzucić, to fakt, że takie posiłkowe użycie partykuły że nie zostało zaaprobowane przez areopag gramatyków preskryptywnych, którzy pouczają nas, co jest oficjalnie poprawne, a co nie. Oczywiście gramatyka niestandardowa, gwarowa, ma własne reguły i nie można jej oceniać na podstawie zgodności z jakimikolwiek zaleceniami. Jeśli istnieje coś takiego jak „tradycja językowa”, to w przypadku naszego języka jej elementem jest nie do końca usztywniony szyk zdania i żywotność dawnych reguł takich jak ta opisana przez Jacoba Wackernagla. A gwarowe użycie że jest z tą tradycją całkowicie zgodne.

W drugiej części tej gawędy przyjrzymy się bliżej enklitycznym formom polskich zaimków osobowych i temu, jak są używane, a także nadużywane.

Przypisy:

*) Podobne tendencje istnieją także w wielu innych rodzinach językowych, ale pierwotne sformułowanie reguły Wackernagla dotyczyło języków indoeuropejskich, w tym słowiańskich.
**) Podniesionym wykrzyknikiem ! oznaczam formy niegramatyczne.
***) Kreseczka nad końcowym ḿ oznacza miękkość (palatalizację), zachowaną w języku staropolskim, lecz później utraconą w wygłosie przez spółgłoski wargowe.