O kilogramie cebuli i innych jednostkach.

Nasz Wszechświat to bardzo dziwne miejsce i rządzi się dziwnymi prawami, które nie są skomplikowane i mimo że dzieją się na poziomie wymykającym się naszym zmysłom, to dają namacalne efekty. Wyobraźmy sobie następującą sytuację: w Biedronce można nabyć cebulę. Co można powiedzieć o cebuli? Że ma pewne rozmiary i masę. Niech dla uproszczenia będzie to 100 gramów. Weźmy sobie takich warzyw 10. Pomijając cenę, każdy się zgodzi, że zapłacimy za kilogram cebuli, czyli tysiąc gramów.

Gdyby spróbować przeprowadzić analogiczną operację na o wiele mniejszych obiektach budujących każdą z cebul, nukleonach, tj. protonach i neutronach, okazałoby się, że prosta matematyka zdaje się zawodzić. Weźmy obiekt najprostszy z możliwych, czyli deuter, którego jądro składa się z protonu i neutronu. Podawanie mas obiektów tak małych w gramach mija się z celem, więc przypomnijmy sobie jednostkę ze szkolnych podręczników, a mianowicie “unit” i symbol u. Jednostka ta znana jest również jako “dalton” – 1/12 masy atomu węgla 12C, czyli 1,66*10-24 g. W tych jednostkach masa protonu wynosi 1,007276 u, a neutronu 1,008665 u. Jeśli jądro deuteru stanowi jeden proton i jeden neutron, to ich łączna masa jest równa 2,015941 u. Idąc dalej, nie trzeba być szczególnie bystrym, żeby dojść do wniosku, że skoro jądra wszystkich pierwiastków składają się z protonów i neutronów, to można bardzo łatwo obliczyć ich masę. Weźmy taki sód: atom jego trwałego izotopu składa się z 11 protonów i 12 neutronów, czyli w skrócie 23Na, a jego masa powinna wynikać z prostego działania: 11*1,007276 u+12*1,008665 u = 23,184016 u. Wzór można spokojnie zastosować do wszystkich innych układów np. 200Hg, czyli do izotopu rtęci, która zawsze posiada w jądrze 80 protonów. Po wykonaniu analogicznego działania otrzymamy wynik 201,622 u.

Dopóki wykonujemy tego rodzaju obliczenia wyłącznie na papierze, dopóty wszystko się zgadza. Tymczasem wyznaczone doświadczalnie masy poszczególnych jąder wynoszą odpowiednio 2,013553 u dla deuteru, 22,983736 u dla sodu i 199,924 u dla rtęci. W każdym przypadku minimalnie mniej, niżbyśmy oczekiwali. To trochę irytujące, bo w naszym Wszechświecie obowiązują zasady zachowania! Wróćmy do cebuli. Przecież każdy byłby zirytowany, gdyby po spakowaniu okazało się, że waży ona nie kilogram, a np. 800 g. Tymczasem podczas „pakowania” razem protonów i neutronów właśnie tak się dzieje, i coś musi za tym stać. I jak się okazuje, stoi – i to „pionowo” 🙂

Wyjaśnienie tego fenomenu tkwi w tym, że pomiędzy cebulami nie występują oddziaływania cebulowe, a pomiędzy protonami i neutronami tak, z tym że nie cebulowe, a silne. I właśnie to uspokoiło fizyków. Jak się okazuje, ta brakująca część masy jest równoważna energii, jaka wiąże ze sobą składniki jądra. Pamiętacie genialne równanie E=mc2? Energia i masa to przecież dwa oblicza tego samego. Odrobina masy zawiera w sobie ogromne ilości energii, a ogromna ilość energii jest równoważna odrobinie masy. Podstawmy więc do tego wzoru 1 u, aby się dowiedzieć, że tak drobny ułamek grama zawiera w sobie aż 931,494 MeV, czyli niebagatelną ilość energii. Różnica masy jądra deuteru w porównaniu do sumy mas protonu i neutronu wynosi zaledwie 0,002388 u, która po podstawieniu do wzoru da nam energię wiążącą składniki jądra, czyli 2,244 MeV. Aby uzyskać energię dla pojedynczego protonu lub neutronu, wystarczy wyniki podzielić przez ich liczbę. I tak dla sodu otrzymamy 186,559 MeV/23=8,1113 MeV, a dla rtęci 7,906 MeV. Zauważyliście coś ciekawego? Energia najpierw gwałtownie skoczyła przy niedużej różnicy w liczbie składników, a potem minimalnie spadła choć, różnica jest o wiele większa. Wynika z tego, że gdzieś pomiędzy sodem a rtęcią musi być ten pierwiatek, którego jądro ma największą energię wiązania: jest nim żelazo, 56Fe.

Cofnijmy się do poprzedniego wpisu, w którym wspomniałem o pochodzeniu jąder i sposobach ich powstawania. Jak pamiętamy, gwiazdy mogą w odpowiednich warunkach istnieć bardzo długo. Tak długo, jak długo mogą czerpać energię z fuzji lżejszych jąder w cięższe. Skoro największą energię wiązania ma żelazo, to oznacza to, że łączenie wszystkich jąder lżejszych od niego będzie się wiązało z wydzielaniem się energii, podczas gdy próba łączenia jąder cięższych będzie wymagała dostarczenia dodatkowej energii, więc zamiast łączyć, lepiej je rozbić, aby uzyskać energię. Tym łatwiej to zrobić, im jądro cięższe, a więc słabiej związane. I tak też się dzieje, o czym świadczy działanie elektrowni atomowych, w których energię pozyskujemy z reakcji polegającej na kontrolowanym rozbijaniu jąder uranu lub plutonu na lżejsze.

A teraz spójrzmy na wykres:

Jak wspominałem ostatnio: nasz Wszechświat właśnie przez takie drobiazgi jak energia wiązania i ów defekt masy wygląda tak, jak wygląda. Mnóstwo wodoru i helu, które powstały na samym początku, odrobina litu i mało berylu, które przez brak stabilnych izotopów o liczbach 5 i 8 rozpadły się zaraz po powstaniu. Względna obfitość pierwiastków, które służą za gwiezdne paliwo, takich jak węgiel, azot, tlen czy neon i wyraźnie wybijające się na prowadzenie żelazo, będące ostatnim produktem takiego „spalania”. Idąc w dół wykresu, warto zauważyć kolejną „górkę” przy liczbie 82, czyli przy ołowiu. Owa górka wynika z tego że ołów jest ostatnim pierwiastkiem posiadającym stabilne izotopy, które ciągle powstają w wyniku rozpadu jąder takich jak uran, tor czy neptun.

Mimo że na tym poziomie 1+1 zdaje się nie równać 2, to gdy spojrzeć na to szerzej, okazuje się, że wszystko się zgadza i niezależnie od tego, czy jądra łączyć, czy dzielić, jest zachowana symetria. Bo we Wszechświecie jak jest plus, to musi być minus, a strona lewa musi się równać prawej. Okazuje się, że to też nie do końca prawda, bo i tę symetrię czasem szlag trafia, co uświadomiono sobie, gdy obserwowano właśnie rozpady radioaktywne. Ale o tym kolejnym razem.

(c) by Lucas Bergowsky
Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst lub jego fragmenty, skontaktuj się z autorem
.

Model standardowy – krótkie podsumowanie

Jak do tej pory we wszystkich tekstach dotyczących mikroświata chciałem przekazać jedną rzecz – to, co zwykło się nazywać rzeczywistością ma bardzo prostą budowę i podlega prostym prawom. To, że widzimy, a kompas wskazuje północ, wynika z oddziaływania, które polega na wyemitowaniu lub pochłonięciu cząstki zwanej fotonem. Że istnieją siły, które potrafią przełamać moc elektromagnetyzmu i połączyć dwa protony w jądro i że wynika to z wyemitowania lub pochłonięcia czegoś, co nazywa się mezonem, a same kwarki, które tworzą cuda takie jak proton lub neutron posługują się cząstką zwaną gluonem. A to wszystko ma związek z jakimś kolorem, którego nie ma i zapachem, który wcale nie pachnie.

Strasznie dużo tych nazw, a większość kojarzy się z nudną, szkolną fizyką. Zbierzmy więc to, co już wiemy – i ustandaryzujmy 🙂

Model standardowy, grafikę wykonał Andrzej Barabasz

Prawda, że nie ma tego dużo? Sześć kwarków i sześć leptonów budujących znaną nam materię, z czego materię, z którą mamy kontakt najczęściej, budują kwarki górny i dolny oraz elektron. Każdy z kwarków oraz leptonów ma swoją antycząstkę.

Kwarki od leptonów odróżnia „cząstkowy” ładunek elektryczny i ładunek koloru. Nigdy nie występują samodzielnie, gdyż najprawdopodobniej mogą istnieć jedynie takie układy, których wypadkowy ładunek koloru będzie „biały”. Kombinacja trzech kwarków to barion. Protony i neutrony są barionami, w których każdy z kwarków przenosi inny kolor: czerwony, zielony lub niebieski. Po zmieszaniu dadzą one biały. Inną możliwością jest para kwark – antykwark, nazywana mezonem, w której kwark przenosi ładunek koloru, a antykwark antykoloru, np. antyniebieski, antyczerwony, antyzielony. Z braku obserwacji innych układów wysnuto powyższy wniosek co do neutralności ładunku kolorowego.

Leptony od kwarków różni to, że mogą istnieć samodzielnie. Oznacza to, że nie podlegają oddziaływaniu silnemu związanemu z ładunkiem koloru. Elektron, mion i taon przenoszą ujemny ładunek elektryczny, a ich antycząstki dodatni. Neutrina to bardzo tajemnicze cząstki, które trudno zaobserwować, nie przenoszą ładunku elektrycznego, a ich masy są bardzo niskie.

Rzymska cyfra pod każdą z kolumn oznacza generację bądź rodzinę, do której przynależy. Im wyższy numer, tym cząstka cięższa. Na tym poziomie dla wygody używamy jednostki nazywanej elektronowoltem. To tyle energii, ile potrzeba, aby elektron przeskoczył pomiędzy schodkami o wysokości 1V, czyli 1 eV = 1,602 177 33(49)·10−19 J. Żeby to jakoś odnieść do rzeczywistości, wyobraźcie sobie małego ptaszka o masie 100 g, poruszającego się z przyśpieszeniem 1m/s2. Energia, jakiej potrzeba, aby przebył 1 metr, to właśnie 1J. Sami widzicie, jak mała to ilość energii. Tu nasuwa się pytanie. Skoro elektronowolt jest jednostką energii, to dlaczego używamy jej w kontekście masy? Gdyż wzór E=mc2 jest prawdziwy! Każda masa to niejako ukryta w niej energia – i na odwrót. Stąd, jeśli przekształcić ten wzór tak, by opisywał masę, to uzyskamy m=E/c2 i jednostkę eV/c2.

Wszystkie cząstki z rodziny kwarków i leptonów są fermionami, tj. ich spin wynosi 1/2. Drugą rodzinę cząstek tworzą przenoszące oddziaływania bozony, których spin jest zawsze liczbą całkowitą.

Oddziaływanie elektromagnetyczne to domena fotonów, które nie posiadają ani masy, ani ładunku elektrycznego. Poruszają się zawsze z prędkością światła i mogą pokonywać ogromne dystanse. Ponieważ nie przenoszą ładunku, nie oddziałują same ze sobą, z czego wynika m.in ogromny dystans, który mogą przebyć. Oddziaływanie silne jest domeną bezmasowych gluonów, które, o ile nie przenoszą ładunku elektrycznego, to przenoszą ładunek koloru i dzięki temu mogą oddziaływać same ze sobą. Ponieważ nie mogą istnieć obiekty, których kolor byłby inny niż biały, to nie obserwujemy samotnych gluonów, ponieważ siła wynikająca z ładunku koloru rośnie zamiast maleć wraz z dystansem, to jest ono niezwykle silne, ale na małym, porównywalnym do rozmiaru jądra atomowego dystansie. Kwarki wymieniają się nimi tak szybko, że nie można powiedzieć, jaki kolor ma kwark w danym momencie. Jak wielka jest to moc, możemy sprawdzić, sumując masy dwóch kwarków górnych i jednego dolnego i porównując wynik do masy samego protonu, który tworzą, tj. około 938,272 MeV. Można bezpiecznie powiedzieć, że masa kwarków to ułamek tego, co wynika z tornada gluonów wymienianych pomiędzy kwarkami – E=mc2.

Jest jeszcze jedno oddziaływanie ujęte w tym modelu, nazywane słabym. Przenoszą je bozony W i Z. Jest ono bardzo dziwne i dzięki niemu wpadliśmy na ślad bozonu Higgsa. Chciałbym mu poświęcić kolejny wpis, gdyż dzięki temu łatwo zrozumiemy zjawisko radioaktywności i sam fenomen cząstki nazywanej „boską”.

(c) by Lucas Bergowsky
Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst lub jego fragmenty, skontaktuj się z autorem.