Cez-137 – część 3: Składnica złomu i poligon

Historia bloku w Kramatorsku nie jest jedyną, w której głównym bohaterem jest cez-137. Chyba najbardziej znany jest wypadek z Goiânii. W tym sporym brazylijskim mieście w 1987 r. doszło do skażenia promieniotwórczego 5. stopnia w siedmiostopniowej skali INES (stopień 7. miały tylko Czarnobyl i Fukushima). Zlikwidowano tam szpital, ale zapomniano zabrać z niego śmiertelnie niebezpieczne źródła promieniotwórcze. Jedno z nich zawierało ok. 93 g stałego chlorku cezu-137. Oczywiście źródło promieniotwórcze było w odpowiedniej osłonie i w tej postaci nie stwarzało większego ryzyka. Niestety, do szpitala dotarli zbieracze złomu, którym spodobał się metalowy pojemnik.

Element aparatury zawierającej cez-137 na wysypisku złomu

Źródło: Wikimedia
Autor: IAEA
Licencja: CC BY 2.0

Wymontowali go z aparatury i zaczęli przy nim majstrować. Już po kilku godzinach zaczęli wymiotować i mieć biegunkę – klasyczne objawy ostrej choroby popromiennej. Jeden z nich musiał kilka dni później mieć amputowane kilka palców (miesiąc później stracił całe przedramię). Trzy dni później kontynuowali rozbiórkę. Uszkodzili przy tym irydowe okienko, co było straszliwym błędem. Zaobserwował piękne niebieskawe światło, które wydobywało się z wnętrza. Wygrzebał nieco substancji, próbował ją podpalić, bo myślał, że to jakiś rodzaj prochu, ale nic się nie wydarzyło. Obaj postanowili sprzedać metal w skupie złomu. Właściciel skupu nocą dojrzał to niebieskie światło i wpadł na szalony pomysł zrobienia efektownego pierścionka dla żony. Wcześniej jednak zaprosił rodzinę i przyjaciół, aby też mogli podziwiać niezwykłe zjawisko. Skutki były dramatyczne. W ciągu miesiąca zmarły 3 osoby dorosłe i dziecko (6 lat). Najsilniej napromieniowana sześcioletnia córka właściciela składowiska złomu została pochowana w trumnie wyłożonej ołowiem. Pomimo tych środków bezpieczeństwa ok. 2 tys. ludzi przybyło na cmentarz bezskutecznie próbując zapobiec pochówkowi dziewczynki.

Ok. 250 osób (ze 100 tys. przebadanych!) miało silnie podwyższony poziom promieniowania, część z nich miała potem problemy zdrowotne. Jako ciekawostkę można dodać, że mocz osób skażonych był zbierany i przepuszczany przez wymieniacz jonowy, aby zagęścić izotop cezu-137. Akcja dekontaminacji była bardzo szeroka. W kilku miejscach konieczne było zdjęcie wierzchniej warstwy gleby, zburzono też kilka budynków. Koszty były ogromne.

I jeszcze kilka słów o innym wypadku, w Gruzji. Tym razem sytuacja dotyczyła opuszczonego poligonu, który ZSRR musiał przekazać niepodległej Gruzji. 11 żołnierzy doznało poważnego skażenia promieniotwórczego po tym, jak na warcie używali jednej i tej samej kurtki, w kieszeni której znajdowała się niezabezpieczona kapsułka z cezem-137 (wielkości pojedynczego tic-taca). W tym przypadku w odległości 1 m wykryto promieniowanie 45 mSv/h (a więc ponad 20x większe niż w Kramatorsku). Poszukiwania w okolicy wykazały jeszcze kilka źródeł, ale były one w osłonach. Napromieniowani żołnierze byli leczeni w Instytucie Curie w Paryżu oraz klinice w Ulm (Niemcy). Na szczęście wszyscy przeżyli, choć musieli przejść wiele operacji przeszczepu skóry.

Poszukiwania w Gruzji ujawniły ponad 300 miejsc, w których ZSRR porzucił materiały promieniotwórcze. Ile ich jeszcze jest? Nikt nie wie.

(c) by Mirosław Dworniczak

Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst lub jego fragmenty, skontaktuj się z autorem. Linkować oczywiście można.

Cez-137 – część 1: Groźny i pożyteczny

Kilka dni temu pisałem o tym, jak detekcja promieniowania gamma emitowanego przez izotop cez-137 może pozwolić na wykrycie przypadków fałszowania wina. Myślę, że warto nieco więcej napisać o tym izotopie, zwłaszcza że na początku 2022 r. w Australii w tajemniczy sposób zniknęła kapsułka z tym silnie promieniotwórczym izotopem. Akcja poszukiwawcza zakończyła się sukcesem (podobno), ale w innych przypadkach nie było aż tak dobrze. A raptem kilka dni temu pojemnik z cezem-137 znaleziono na zapleczu pracowni fizycznej w polskiej szkole w Mławie.

Cez-137 w osłonie ochronnej

Źródło: Wikipedia
Licencja: domena publiczna

Ale najpierw może parę słów o samym cezie-137. Praktycznie nie występował on w stanie naturalnym, zanim ludzie nie zaczęli rozszczepiać atomów. Dopiero po 1945 r. pojawił się jako produkt rozpadu uranu i plutonu. Można więc powiedzieć, że jest to jeden z izotopów antropogenicznych. Epoka testów nuklearnych w powietrzu na szczęście się zakończyła, ilość cezu spadła, ale w ostatnich latach mieliśmy Czarnobyl i Fukushimę, które wyemitowały do środowiska gigantyczne ilości cezu-137. Starsi czytelnicy pamiętają zresztą, że po Czarnobylu były w Polsce tzw. hot spoty, czyli miejsca o podwyższonej promieniotwórczości pochodzącej od cezu-137. Co ciekawe, znajdowały się one m.in. w okolicach Opola, a pochodziły z deszczu, który porywał cząstki radioaktywne z chmury przemieszczającej się nad Europą.

Cez doskonale się rozprzestrzenia w środowisku naturalnym. Jest to pierwiastek I grupy układu okresowego (rzućcie okiem na jego lewą stronę), więc ma właściwości podobne do sodu i potasu. Praktycznie wszystkie jego sole są doskonale rozpuszczalne w wodzie. Jeśli wniknie do organizmu ludzkiego, rozprzestrzenia się dość równomiernie, ale nieco więcej znajdziemy go w tkankach miękkich. Na szczęście, w przeciwieństwie do np. strontu, nie ulega bioakumulacji, ale i tak zdąży wywołać solidne spustoszenie w organizmie.

Jest to jednocześnie izotop przydatny dla człowieka. Stosuje się go m.in. do kalibrowania mierników promieniowania gamma, w medycynie do radioterapii, w przepływomierzach przemysłowych, do pomiarów grubości i gęstości, jak też w radiografii przemysłowej. Do tych celów zwykle występuje jako niewielki walec (taki jak na zdjęciu), umieszczony oczywiście w ołowianej osłonie ochronnej. Jeśli operuje się próbką zgodnie z wszelkimi zasadami bezpieczeństwa, wszystko gra. Czasami jednak coś idzie nie tak, a wynika to zwykle z błędu człowieka lub zaniedbań. Niestety, zdarzają się też wypadki śmiertelne, ale o tym już w kolejnym odcinku.

(c) by Mirosław Dworniczak

Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst lub jego fragmenty, skontaktuj się z autorem. Linkować oczywiście można.