Znamy już skład załogi, która poleci z misją Artemis II na orbitę Księżyca. To Christina Hammock Koch, Reid Wiseman, Victor Glover i Kanadyjczyk Jeremy Hansen.
Zaplanowany na listopad 2024 roku lot ma trwać dziesięć dni, podczas których astronauci na pokładzie Oriona dotrą na orbitę Księżyca, gdzie będą testować najnowsze systemy nawigacyjne i podtrzymania życia oraz upewnią się, że wielki powrót na Księżyc będzie bezpieczny.
NASA nie bez powodu wybrała czworo doświadczonych astronautów: Hansen co prawda poleci w kosmos po raz pierwszy, ale ma ogromne doświadczenie w pracy w kontroli lotów oraz szkoleniach. Christina Koch znana jest z rekordu najdłuższego kobiecego pobytu na ISS (328 dni) oraz uczestnictwa w wyjściach w przestrzeń kosmiczną z kobiecą ekipą. Victor Glover ma również za sobą pobyt na ISS oraz stanowisko pilota Crew-1 Space X. Wiseman, oprócz pobytu na ISS w 2014 roku, był szefem biura Astronaut Office przez dwa lata od 2020 roku.
Po tej misji przyjdzie czas na ponowne postawienie stopy na Srebrnym Globie – nie mogę się doczekać!
Podczas naszej bytności na Księżycu zostawiliśmy mnóstwo przedmiotów: od wyposażenia misji po pojazdy, sprzęt naukowy czy, obawiam się, zwykłe śmieci. Jednak gdzieś w okolicy żółtej kropki na zdjęciu z Moon Trek znajduje się niewielki obiekt o nazwie Fallen Astronaut:
Lokalizacja figurki Fallen Astronaut (Poległy astronauta) w rejonie Mons Hadley.
Aluminiowa figurka autorstwa Paula Van Hoeydoncka mierzy niecałe 9 cm i towarzyszy jej tabliczka z nazwiskami 14 astronautów i kosmonautów, którzy zginęli do 1971 roku. Już po jej umieszczeniu okazało się, że ZSRR nie ujawnił dwóch zgonów (Bondarenki i Nielubowa) w wyniku wypadku, a na liście brakło też Roberta H. Lawrence’a, który zginął w 1967 roku.
Figurka i tabliczka poleciały z misją Apollo 15, a sama ceremonia w zasadzie odbyła się bez rozgłosu: świat dowiedział się o niej dopiero po powrocie astronautów z misji, kiedy dowódca, David Scott, wspomniał o niej na konferencji prasowej. Nie znamy powodu utrzymywania tego faktu tak długo w tajemnicy, ale można się domyślać: astronauci, jak piloci, są bardzo przesądni! Zapewne też NASA nie chciała dodatkowego szumu wokół misji, zdając sobie sprawę, że program Apollo zmierza ku końcowi.
Przez ponad dekadę po misji Apollo 15 nie zginął żaden astronauta, aż do misji Challengera w 1986 roku i misji Columbii (STS-107) w roku 2003. Niedługo zbliża się rocznica katastrofy Columbii – 1 lutego 2023 roku minie 20 lat od tego tragicznego wydarzenia i na pewno Wam więcej napiszę o wahadłowcach oraz o tym, jak Rosjanie ukradli całą koncepcję, by stworzyć Burana.
czyli opowieść o tym, czy da się przeżyć w razie awarii skafandra podczas EVA.
Na pewno niejeden raz oglądaliście filmy science fiction i zastanawialiście się, czy da się przeżyć z dziurą w skafandrze lub hełmie (i to nie na Marsie, a w przestrzeni kosmicznej), a jeżeli tak, to jak długo.
Według wyliczeń naukowców jest to teoretycznie możliwe przez około 90 sekund, choć jeszcze nikt tego nie sprawdził na człowieku w tych warunkach; zresztą po około 15 sekundach rozpocznie się proces odcinania dopływu tlenu do mózgu. Najbliżej był Jim LeBlanc, inżynier NASA, który w 1966 roku testował skafander w komorze próżniowej i musiał poradzić sobie z nagłą awarią – odłączeniem dopływu powietrza.
Dzięki licznym eksperymentom (w tym na zwierzętach) możemy jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, co stanie się w razie awarii skafandra i ile czasu ma astronauta na próbę uratowania się w takiej sytuacji.
Przede wszystkim w razie powstania większej nawet nieszczelności ani się nagle nie wybucha, zamarza, ani też nie odlatuje ze świstem (bo i tak nie byłoby go słychać) w kosmiczną nicość. Pierwszą rzeczą, która dzieje się podczas gwałtownej dekompresji, jest rozszerzenie się gazu znajdującego się w płucach, więc odrobinę może pomóc zrobienie czegoś nieintuicyjnego, czyli szybki wydech i wstrzymanie oddychania. Jednak nawet po wydechu nasze płuca zawierają gaz, który spowoduje uszkodzenia płuc, a następnie zbije się w większe bańki i powędruje do narządów, powodując zator.
Ze względu na wstrzymanie dopływu tlenu do mózgu zemdlejemy po około 15 sekundach, czyli wtedy, kiedy do tkanek tego narządu dotrze krew praktycznie pozbawiona tlenu, gdyż wypuściliśmy powietrze i wstrzymaliśmy oddech – i całe szczęście, bo będą dziać się rzeczy mało przyjemne (ale do około 15 sekund da się nas uratować z niewielkimi uszkodzeniami). Wbrew temu, co widać na filmach, wcale się nagle nie wybucha jak balon, chociaż gaz w komórkach ciała ulega rozszerzeniu i spodnie mogą być przyciasne. Jednak z dużym prawdopodobieństwem skóra sobie poradzi, choć ebulizm* spowoduje obniżenie punktu wrzenia płynów ustrojowych, które zaczną wyparowywać, tyle że nie gwałtownie, jak na filmach.
Jeśli jednak pozostaniemy w przestrzeni kosmicznej, to uciekający z wnętrza gaz (czyli parujące płyny ustrojowe) spowoduje jednocześnie oddanie moczu, kału oraz wymioty na odległość (tzw. projectile vomiting). I w tym momencie zaczyna się zamarzać, poczynając od ust i nosa. Co ciekawe, zamarznięcie całego ciała potrwa dość długo, bo w próżni ciepło niechętnie „podróżuje”. Za to jeśli natrafimy na strumień naładowanych energią cząstek, możemy w niedługim czasie się po prostu ugotować. I tak źle, i tak niedobrze.
W jaki sposób zabezpiecza się więc astronautów przed dekompresją podczas EVA (wyjść poza pojazd w przestrzeń kosmiczną)? Skafandry mają wbudowany szereg zabezpieczeń oraz uszczelnień i nie bez powodu proces ich przygotowania, włącznie z mierzeniem na daną osobę, a także procedura zakładania, trwają bardzo długo. Niedługo opiszę wszystkie obecnie dostępne rodzaje skafandrów, a także prototypy i skafandry niewdrożone do użytku.
Na międzynarodowej stacji kosmicznej (ISS) też może zdarzyć się wypadek związany z dekompresją, a szanse przeżycia zależą od wielu czynników, takich jak rozmiar zniszczeń czy tempo dekompresji, jednak astronauci i kosmonauci mają przećwiczone strategie ratowania się w przypadku większości przewidywalnych zdarzeń, począwszy od odizolowania modułu z przeciekiem, przez naprawy, po plany ewakuacji.
Teraz na pewno już nie będziecie się zastanawiać, dlaczego samo przygotowanie do EVA może trwać nawet do ośmiu tygodni!
* ebulizm: tworzenie się pęcherzyków gazu w płynach ustrojowych, spowodowane spadkiem temperatury wrzenia z powodu zmniejszenia ciśnienia otoczenia.