Nie dotrzymam obietnicy z poprzedniego odcinka – na rok 1939 we współpracy ZSRR i hitlerowskich Niemiec trzeba nieco poczekać. Dzieje się tak dlatego, że zwyczajnie zapomniałem o bardzo ciekawym człowieku, który walczył o podtrzymanie kooperacji tych dwóch krajów także w okresie po 1933 roku.
Powszechne przekonanie, że – zgodnie z powtarzanymi ad infinitum treściami z internetu i wielu książek historycznych – ZSRR i Niemcy całkowicie zerwały stosunki militarne i gospodarcze po objęciu przez Adolfa Hitlera urzędu kanclerza, jest z gruntu fałszywe. To udało mi się wykazać już wcześniej. Opublikowane w Niemczech gigantyczne zbiory dokumentów dyplomatycznych, zebranych przez tandem naukowców z Rosji i Niemiec (Siergieja Słucza i Carolę Tischler), obejmują okres do 1937 roku i wyraźnie pokazują, że obok objawów wrogości trwała normalna działalność handlowa i negocjacje handlowe. Marszałek Tuchaczewski odwiedział kumpli generałów w Niemczech i odwrotnie. W sierpniu 2023 roku ma ukazać się część trzecia zbioru, obejmująca lata 1937-1939, a później także księga sięgająca do 1941 roku. Być może wtedy wreszcie historycy przestaną wmawiać czytelnikom, że zły Hitler przestał współpracować z dobrym Stalinem tylko dlatego, że partia NSDAP przejęła władzę w państwie niemieckim.
Obsesją istotnych postaci hitlerowskiego reżimu wydawał się być Komintern, który był szeroko wykorzystywany przez wywiad Stalina do wzniecania niepokojów w różnych rejonach Europy – ale jednocześnie, mimo głośnych publicznych deklaracji, służył głównie jako straszak i pretekst – chocby dla zawarcia tzw. paktu antykominternowskiego. To interesujce także dlatego, że z polecenia Kominternu właśnie niemieccy komuniści udzielili pomocy Hitlerowi w walce z socjaldemokratami o władzę – wbrew logice, ale zgodnie z potrzebami Stalina. Sowiecki dyktator potrzebował, by ktoś inny rozpoczął wojnę w Europie, z której on mogł potem skorzystać, uderzając ogromnymi siłami na osłabiony konfliktem zbrojnym kontynent. Hitler jako inicjator takiej wojny podobał mu się od publikacji Mein Kampf – którą to książkę na jego polecenie błyskawicznie przetłumaczono na rosyjski i wydrukowano w jednym egzemplarzu. Dalekosiężne plany imperium sowieckiego to jedno, ale kontakty między siłami zbrojnymi ZSRR i Niemiec były nadal bardzo zażyłe – setki oficerów znały się świetnie dzięki wspólnej eksploatacji tajnych ośrodków na terenie Związku Sowieckiego. Czołowi sowieccy oficerowie świetnie znali niemiecki, wielu Niemców biegle mówiło po rosyjsku.
Animozje rodziły się raczej nie u praktyków, tylko u polityków – bułgarski historyk Samuił Sziwaczew zwraca uwagę, że Alfred Hugenberg, mianowany przez nowego kanclerza minister gospodarki i rolnictwa, od razu zademonstrował antymoskiewską retorykę. Ale… jego otoczenie świetnie zdawało sobie sprawę, że niemiecki przemysł przetrwał trudny okres 1928-1932 głównie dzięki sowieckim zamówieniom na maszyny i urzadzenia. Jak stwierdził Gustav Hiller, wieloletni pracownik niemieckiej ambasady w Moskwie, “jeżeli niemieckie przedsiębiorstwa, szczególnie w dziedzinie produkcji czołgów, przetrwały okres kryzysu, to tylko dzięki zamówieniom sowieckim”. Niestety niewiele wiemy o tej współpracy, jej szczegóły wykraczające poza działalność ośrodka KAMA zostały bowiem wymazane z oficjalnej historii.
Sowieckie kierownictwo obawiało się – wbrew dzisiejszym wikipediowym “prawdom” – zerwania stosunków gospodarczych z Niemcami. Politycy niemieccy uspokajali Moskwę, że nic się nie zmieni i na życzenie Kremla 25 lutego 1933 roku podpisano nową międzypaństwową umowę dotyczącą finansów i handlu. 9 marca 1933 publicysta Berliner Börsen-Zeitung napisał: “Niemiecko-sowieckie stosunki polityczne opierają się na twardych fundamentach. Z jednej strony, w warunkach narzuconych przez traktat wersalski oraz istniejącą naturę stosunków niemiecko-polskich, ZSRR był naturalnym partnerem Niemiec. Z drugiej strony dobre relacje z Niemcami dawały ZSRR potężne gwarancje, że nie powstanie front antysowiecki. Podpisanie nowego porozumienia kredytowego ze Związkiem Radzieckim to dowód, że rząd Niemiec nie skupia się na wewnętrznej walce z komunizmem, tylko absolutnie pragnie zachować nienaruszone relacje niemiecko-sowieckie”.
13 marca 1933 sekretarz stanu w niemieckim MSZ, Bernhard von Bülow, napisał w memorandum do ministra von Neuratha w taki sposób: “co się tyczy Rosji, najważniejsze, co trzeba powiedzieć, to zdanie, że nie mamy innego wyboru jak tylko podanie sobie rąk przeciwko Polsce.” Hrabia von Bülow podkreślał także, jak ważne są dla Niemiec dobre stosunki z sowieckim wojskiem. Od 23 marca 1933 roku rząd już swobodnie mógł zmieniać konstytucję bez udziału parlamentu i na tym tle odbyły się intensywne konsultacje z Moskwą, zakończone w kwietniu podpisaniem protokołu przedłużającego ważność Traktatu Berlińskiego z 1926 roku. Nawet agresywny Völkischer Beobachter skomentował ten fakt tak: “utrzymanie przyjaznych stosunków ze Związkiem Sowieckim oznacza obopólne korzyści”.
Sytuacja zaczęła zmieniać się w maju – zdelegalizowano Komunistyczną Partię Niemiec, a wysłannicy Hitlera zaczęli sondować rządy krajów zachodnich w kwestii remilitaryzacji Niemiec. W Moskwie OGPU raportowało, że wpływy ZSRR w Niemczech mogą ulec ograniczeniu – co było wbrew woli Stalina, który nie był jeszcze gotowy na odkrycie wszystkich kart. Niemcy wystąpiły z Ligi Narodów, ale Mołotow w przemówieniu na forum Komitetu Centralnego zapewniał nadal, że ZSRR pozostaje wierny idei współpracy gospodarczej z Niemcami.
Do Moskwy wysłano nowego ambasadora w randze ministra pełnomocnego – Rudolf Nadolny, bo on nim był, mógł wykazać się imponującym CV. Pochodzący z Prus Wschodnich Nadolny, absolwent uniwerstytetu w Królewcu, karierę w dyplomacji zaczął w 1902. Przez kilka lat pracował w St. Petersburgu, gdzie był świadkiem rewolucji 1905 roku; potem wysłano go do Persji, Bośni i Albanii. Podczas pierwszej wojny światowej kierował komórką wywiadu wojskowego, która zajmowała się sabotażem przy zastosowaniu broni biologicznej. Organizował transporty zarazków wąglika i nosacizny do niemieckiej ambasady w Rumunii, aby były wykorzystane do zarażania koni kupowanych tam przez Imperium Rosyjskie, te same mikroby wysyłano do innych krajów, które dostarczały wrogom Niemiec koni (w tym do USA, gdzie zarażać konie miał niejaki Anton Dilger). Później znalazł się na placówce w Persji, skąd odwołano go do Niemiec i skierowano do działań, których wynikiem m.in. było podpisanie traktatu brzeskiego. Po wojnie był brany pod uwagę jako przyszły minister spraw zagranicznych.
Został ambasadorem Niemiec w Turcji. Wierzył, że zmieszanie krwi pruskiej i słowiańskiej doprowadzi do powstania nowej rasy ludzi… Gdy nienawidzący błyskotliwego Nadolnego von Neurath wysłał go jako ambasadora do Moskwy, wielu uważało, że uczynił to w celu zniszczenia kariery pruskiego dyplomaty. Jako ambasador, Nadolny prowadził rozmowy z Litwinowem, Komisarzem Ludowym Spraw Zagranicznych ZSRR, zmierzające do zacieśnienia stosunków politycznych i gospodarczych, a także zapobieżenia porozumieniu Litwy, Łotwy i Estonii. Upór Nadolnego spotykał się ze stałymi odmowami ze strony jego przełożonych w Berlinie, którzy nawet pisemnie zabronili mu uzgadniania czegokolwiek z Sowietami.
Piewcy tradycyjnego widzenia historii tu wskazują na przemówienie Hitlera w maju 1934, będące konsekwencją kampanii informacyjnej w prasie niemieckiej na temat głodu w ZSRR. Wódz Niemiec powiedział jasno, że przemysł sowiecki powstaje wyłącznie dzięki zachodnim kapitalistom i że powinni oni wstrzymać swoje dostawy. Hitler o wspólnym bojkocie gospodarczym ZSRR rozmawiał nawet z przedstawicielem rządu brytyjskiego. Uparty Nadolny wciąż dyskutował z von Bülowem, von Neurathem i Hitlerem, przekonując ich, że muszą zapewnić Moskwę o nieustająco pozytywnych intencjach rządu niemieckiego wobec Kremla. W maju memorandum Nadolnego w tej sprawie zostało nawet zaakceptowane przez przełożonych – mówiło między innymi o nowym kredycie dla ZSRR i dalszym rozwinięciu handlu, ale w końcu zniechęcony ciągłymi kłótniami z Berlinem ambasador podał się do dymisji.
Przyjęło się mówić, że gwałtowne pogorszenie stosunków sowiecko-niemieckich to wynik nienawiści Hitlera wobec ZSRR, który to kraj już wtedy planował zaatakować (czym?). Ocena sytuacji nie jest jednak prosta – z jednej strony oficjalnie głoszono agresywną retorykę, z drugiej zaś sowieccy inżynierowie nadal jeździli do niemieckich zakładów zbrojeniowych, zaś marszałek Tuchaczewski to odwiedzał niemieckich kolegów generałów, to przyjmował ich w ZSRR. Dopóki nie uda się dotrzeć do większej liczby dokumentów z tego okresu, przechowywanych w Rosji i Niemczech, ustalenie prawdy historycznej musi poczekać.
W kolejnym odcinku przejdę do współpracy rozpoczętej oficjalnie w roku 1939. Tym razem na pewno, obiecuję.
cdn