Jak jeszcze można sprawdzić bezpieczeństwo i skuteczność szczepień przeciw rakom HPV-zależnym? część 2

Publikacja nie jest poradą medyczną. Ma ona charakter popularno-naukowy.

Jak szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym są otrzymywane/produkowane i jak działają?

Do syntezy białek szczepionki wykorzystuje się głównie komórki drożdży lub owadów. Są to metody dość często stosowane przez biotechnologów. Posługują się nimi np. do otrzymywania bardzo popularnych ostatnio leków odchudzających (zmniejszających łaknienie) czy nawet produkcji insuliny dla chorych na cukrzycę, głównie typu pierwszego. Takie preparaty są stosowane masowo, codziennie, i nikt nie tworzy z tego powodu teorii spiskowych, jak to ma miejsce w przypadku szczepionek.

Aby rozpocząć produkcję szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym ( w tekście użyto czasem skrótu przeciw HPV), do genomu tych organizmów wprowadza się transgeny* kodujące białka L1 i L2 kapsydu wirusa. Następnie przeprowadza się kolejny etap produkcji zmierzający do formulacji (nadawania produktowi formy, w której jest podawany). Białka L1 i L2 mają zdolność do samoskładania się w struktury sferyczne/kuliste. Nazywa się je partykułami wirionopodobnymi lub wirusopodobnymi (ang. viral like particles VLP). W ten sposób powstaje coś, co przypomina zewnętrzną część wirionu. Białka te zostaną oczyszczone bardzo dokładnie dzięki technikom chromatograficznym i filtracjom. W dużym skrócie przykładowa preparatyka: przygotowanie podłoża i inokulum, namnażanie komórek (insektów) w bioreaktorze, klarowanie, redukcja obciążenia biologicznego, ultrafiltracja/diafiltracja, chromatografia oczyszczająca, inaktywacja bakulowirusa lub denaturacja, fałdowanie L1 i L2, chromatografia oczyszczająca, ponowna ultrafiltracja/diafiltracja, filtracja sterylna lub filtracja końcowa. Metody takie pozwalają na tworzenie produktów o dużej czystości.

Tak otrzymane struktury przypominające kapsyd wirionu są wprowadzane w czasie szczepienia do organizmu, a następnie pobierane przez makrofagi i komórki dendrytyczne. Makrofagi i komórki dendrytyczne umożliwiają przygotowanie odpowiedzi (obrony) swoistej przeciw HPV. Oprócz białek stosuje się adiuwanty związków glinu w niewielkich stężeniach. Glin i jego związki występują powszechnie w przyrodzie i jesteśmy przystosowani do życia w takim środowisku. Związki glinu wzmacniają działanie tej szczepionki.

Komórki takie jak makrofagi prezentują potem elementy wirusa limfocytom T i pośrednio B. Dzięki temu odpowiednie klony tych komórek ulegają namnożeniu i przechodzą „szkolenie”. Efekty tego „szkolenia” mogą potem wykorzystać do eliminacji wirusa. Aktywacji ulegają również odpowiednie klony limfocytów B wytwarzających przeciwciała przeciw epitopom (fragmentom antygenów) białek L1 i L2 HPV. Jest to ważne, ponieważ mogą one neutralizować wiriony (partykuły zakaźne wirusa), kiedy te próbują zakażać komórki. Szczepionka prowadzi również do powstania limfocytów T, które niszczą zakażone komórki.

Ogólnie szczepienia są bezpieczne, a te szczepionki nie stwarzają takiego ryzyka jak szczepionki żywe. Te ostatnie stanowią rzadko zagrożenie dla osób z dużymi niedoborami odporności. U takich osób powinno podchodzić się do szczepień szczepionkami żywymi z bardzo dużą ostrożnością. Szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym to szczepionki antygenowe (białkowe). Groźne odczyny poszczepienne występują bardzo rzadko. Tych niestety nigdy nie uda się całkowicie uniknąć. Mogą one wynikać np. z nadreaktywności układu odpornościowego u bardzo nielicznych osób.

Przez walentność szczepionki przeciw HPV rozumie się to, przeciw ilu odmianom (typom) HPV została ona zoptymalizowana. Typy wirusów HPV różnią się nieco białkami L1 i L2. Występują też elementy wspólne między nimi. Jest to o tyle ważne, że kiedy pojawiają się nowe szczepy, nie zanika całkowicie ochrona przed nimi po szczepieniu. Jednak nasze układy odpornościowe bardzo się różnią i nie każda osoba wytwarza odporność krzyżową przeciw różnym typom HPV.

Szczepionki te mogą być łatwo poprawiane dzięki zastosowanej technologii konstrukcyjnej i produkcyjnej. Do komórek owadów wprowadzać można transgeny* różnych typów HPV. W ten sposób powstają „sfery” przypominające kapsydy różnych typów tego wirusa. Na szczęście między L1 i L2 różnych typów wirusów występują podobieństwa. W konsekwencji szczególnie odpowiedź limfocytów T eliminujących komórki zakażone może być krzyżowa – przeciw różnym typom HPV. Nie jest to jednak dla wakcynologów powód, żeby spoczywać na laurach i nie poprawiać szczepionek. Powstają już szczepionki przeciw kilkunastu typom HPV. Wirus jest „pomysłowy”. Ale coraz trudniej mu unikać odpowiedzi krzyżowej wobec różnych typów. Jego kapsyd nie może mieć dowolnych zmian, aby zachować zakaźność. Nie jest wykluczone, że powstaną szczepionki nowej generacji oparte o inne, niż opisane tu technologie.

*Formalnie nie transgeny, tylko tzw. otwarte ramki odczytu kodujące te białka; w przypadku wirusów trudno mówić o genach sensu stricto.

Niepożądane odczyny poszczepienne (NOP-y) w kontekście przewidywanych korzyści wynikających ze szczepień przeciw rakom HPV-zależnym

Niestety nie ma całkowicie bezpiecznych procedur medycznych. Niektóre metody usuwania zmian przedrakowych spowodowanych przez HPV prowadzą u około 1% osób poddanych zabiegom – do pewnych komplikacji, takich jak np. stenoza szyjki macicy. Nie jest to olbrzymi problem zdrowotny i nie powinno to absolutnie zniechęcać do profilaktyki, ale z punktu widzenia szczepień profilaktycznych takie powikłanie byłoby istotnym „NOP-em”. Nie można liczyć na procedury pozbawione ryzyka, komplikacji zupełnie nieporównywalnych jednak z konsekwencjami samego raka. W czasie badań cytologicznych pojawiają się niestety błędy. Połączenie różnych badań pozwala zmniejszyć ich prawdopodobieństwo. Jeśli więc jest to możliwe, zaleca się korzystanie zarówno ze szczepień, jak i badań profilaktycznych.

Warto podkreślić, że istnieje różnica między czymś, co jest podejrzeniem niepożądanego odczynu poszczepiennego, a czymś, co nim jest faktycznie. Są również NOP-y, w przypadku których trudno winić firmy odpowiedzialne za sprzedaż szczepionek czy regulatorów dopuszczających je do obrotu.

Przykładowo, wśród NOP-ów po szczepieniu przeciw HPV występują reakcje lękowe. Reakcje lękowe są trudne do uniknięcia, ale mimo to słusznie są nazywane NOP-ami. Jest to w dużej mierze reakcja na szczepienie, a przynajmniej procedurę z nim związaną. Sam widok igły wbijanej w ciało jest dla wielu ludzi czymś przykrym. Ruchy antyszczepionkowe na pewno do takich sytuacji się przyczyniają. W trakcie badań klinicznych szczepionek reakcje lękowe, bóle głowy czy nawet gorączka zgłaszane są również wśród osób, które otrzymują placebo (jest to czasem sól fizjologiczna, niekiedy adiuwant).

O ile ból w miejscu ukłucia jest czymś naturalnym, to zgłaszanie gorączki z powodu otrzymania placebo świadczy o dużym stresie u takich osób lub koincydencji innego zjawiska powodującego taki stan. Nie da się tego jednak zawsze wytłumaczyć koincydencją, ponieważ chociażby w badaniu jednej ze szczepionek przeciw COVID-19 gorączkę w grupie placebo (ci badani otrzymali zastrzyk z soli fizjologicznej) zgłoszono niewiele rzadziej niż w grupie, która otrzymała szczepionkę.

Ocenia się, że w przypadku szczepionek przeciw HPV NOP-y, które wymagały pomocy medycznej, występują z częstością kilkunastu na 100 tysięcy podań. Z tym, że częstość NOP-ów spowodowanych przez szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym maleje. Od 2008 do 2018 liczba w ogóle zgłaszanych niepożądanych reakcji poszczepiennych na 100 000 zmalała z ok. 100 do kilku–kilkunastu w zależności od grupy wiekowej.

Występowały anafilaksje, wspomniane reakcje lękowe, pojawiał się rumień w okolicy wkłucia.

Nie potwierdzono związków szczepień z niektórymi chorobami/zespołami autoimmunologicznymi: zespołem Guillain-Barre, stwardnieniem rozsianym, bezpłodnością, stwardnieniem zanikowym bocznym, zapaleniem nerwu i rdzenia wzrokowego, zapaleniem trzustki i wielu innymi. Jest to jednak nadal bardzo uważnie monitorowane.

Zgłoszone podejrzenie NOP, czy nawet rejestracja NOP (w Polsce) nie musi oznaczać, że problem spowodowało szczepienie. W przypadku rumienia czy reakcji anafilaktycznej sprawa jest dość oczywista. Natomiast problemy odległe, takie jak jest zespół Guillain-Barre czy stwardnienie rozsiane, występują w populacji osób nieszczepionych. Dlatego nie można traktować każdego przypadku wystąpienia takiej sytuacji jako spowodowanego szczepieniem.

Wymagane jest nie tylko wykrycie takich przypadków w populacji osób zaszczepionych, ale wykrycie ich z większą częstością niż w populacji ogólnej. Jednocześnie jednak wszystkie takie przypadki są brane pod uwagę i analizowane. Zapewne dokładne wyjaśnienie etiologii takich chorób będzie stanowiło ważny krok w wyjaśnieniu, jaka jest ich przyczyna, a wtedy – czy jest to konsekwencja szczepienia, czy przypadek niezależny od szczepienia. Szczepienia nie są i nie mogą być neutralne dla organizmu.

Wypada tu także przypomnieć, że w czasie badań klinicznych jednej ze szczepionek przeciw rakom HPV-zależnym, w grupie placebo (osoby, które nie otrzymały szczepionki) dochodziło do zdarzeń, których nie można wiązać ze szczepieniem częściej niż w grupie badanej. Były to np. przypadki przedawkowania narkotyków czy śmierć w wyniku postrzału. Pokazuje to, że nie można w sposób bezkrytyczny oceniać bezpieczeństwa szczepień tylko dlatego, że jakieś zdarzenie częściej miało miejsce w jakiejś grupie osób objętych badaniem klinicznym.

W ten sposób można by, posługując się retoryką antyszczepionkowców, twierdzić, że to szczepienie chroni przed postrzałem czy przedawkowaniem z powodu narkotyków, bo takich sytuacji było mniej w grupie kontrolnej (placebo) w czasie badań jednej ze szczepionek przeciw rakom HPV-zależnym. Nikt poważny nie wyciąga jednak z tego wniosku, że szczepienia chronią przed śmiercią w wyniku postrzału. Natomiast ruchy antyszczepionkowe wykorzystują perfidnie każdą sytuację, kiedy w badaniach klinicznych wykryto jakieś zjawisko częściej po szczepieniu niż w grupie placebo (ale nie częściej niż w populacji ogólnej), i chcą obwiniać szczepienia.

Tymczasem nie zawsze w czasie badań klinicznych dochodzi do pewnych zdarzeń tak często, jak w populacji ogólnej. Wynika to np. z faktu, że pewne choroby występują zbyt rzadko, by można było je zaobserwować z taką samą częstością w badaniach klinicznych jak w populacji ogólnej. Nie można więc każdej różnicy między grupą badaną a placebo traktować jako związek przyczynowo-skutkowy. Po zakończeniu badań klinicznych przez wiele lat monitoruje się więc nadal wpływ szczepień populacyjnie. Oczywiście po udowodnieniu, że szczepienie spowodowało uszczerbek na zdrowiu, powinno być wypłacane odszkodowanie.

Problem NOP-ów należy postrzegać w kontekście tego, do jakiej ochrony szczepienia się przyczyniają. W Polsce na raka szyjki macicy zapada rocznie około 3500 kobiet. Oznaczać to może, że w ciągu 20 lat w Polsce zachoruje ponad 70 tysięcy kobiet, a około 35 tysięcy umrze, jeśli nie nastąpi jakaś olbrzymia pozytywna zmiana w terapii i/lub diagnostyce.  Kolejne 40 000 raków HPV-zależnych może wystąpić u mężczyzn i kobiet, i te również doprowadzą do tysięcy śmierci. Jak wspomniano powyżej, podejście diagnostyczne może się zmienić na trwałe, ale nie jest jasne, jakie będą tego konsekwencje.

Odpowiednie działania mogą zapobiec części tych zachorowań i śmierci. Z jednej strony progres w terapii w ciągu poprzednich 20 lat był ogromny. Z drugiej strony program prezydenta Nixona pokonania raka w ciągu kilku lat – ogłoszony 50 lat temu – okazał się być mrzonką. Od teraz licząc, za 30-40 lat w Polsce połączenie diagnostyki, terapii, obecnych i udoskonalonych szczepień może zapobiec nawet 90% zachorowań i śmierci z powodu raków HPV-zależnych. Na świecie działania takie mogą zapobiec ok. 45 milionom śmierci z powodu samego raka szyjki macicy do końca XXI wieku. Jeśli zaszczepionych zostanie w ciągu kolejnych lat 20 milionów polskich dzieci, kiedy będą w wieku pomiędzy 11, a 14 rokiem życia to NOP-y, które będą wymagały ewidentnej pomocy medycznej i naprawdę wynikające ze szczepienia, wystąpiłyby wtedy u kilkuset osób przez 20 lat.

Zakładając nawet w tym przypadku, że taka częstość NOP-ów zostanie potwierdzona jako wynikająca ze szczepień, to widać możliwość zapobieżenia około 60 tysiącom raków szyjki macicy i kolejnych kilkudziesięciu tysiącom innych HPV-zależnych raków w Polsce (szacunkowo około 100 tysięcy dzięki 20-30 letnim szczepieniom), przy kilkuset bardzo groźnych NOP-ach. NOP-y będą zdecydowanie mniej groźne niż raki HPV-zależne. Instytucje regulatorowe zgadzają się na taką relację korzyści do szkód. Nie ma w tym przypadku na tę chwilę innej możliwości szacowania zysków zdrowotnych do takich strat niż przez tego typu modelowania. W szacowaniu tym nie daje się obecnie przewidzieć, czy nie pojawi się jakaś lepsza terapia albo metoda wczesnej diagnostyki.

W Japonii od 2013 roku do 2022 roku nie wspierano w sposób zdecydowany programu szczepień. Wynikało to z dezinformacji na temat NOP-ów. Japońscy specjaliści od zdrowia publicznego uważają ten czas za stracony. Analizy opublikowane w czasopiśmie Lancet wskazują, że zaniechania te przyczyniły się do około 20000 przypadków raka szyjki macicy. Nie ma danych na temat tego, jakiej liczbie przypadków innych raków HPV-zależnych nie zapobieżono z powodu dezinformacji. Na całym świecie już w tej chwili szczepienia zapobiegają tysiącom raków HPV-zależnych. Na razie są to i tak liczby stosunkowo niewielkie ponieważ minęło około 20 lat od rozpoczęcia szczepień, a osoby młodsze rzadziej chorują na takie nowotwory złośliwe.

Szczepienia nie są jedyną metodą profilaktyki zapobiegającej rakom HPV-zależnym. Osoby zaszczepione nadal powinny korzystać z innych możliwości profilaktycznych.

Dlaczego szczepienia przeciw rakom HPV-zależnym są skuteczniejsze, jeśli zostaną wykonane do 14 roku życia?

Badania z ostatnich 20 lat dowodzą, że największą skuteczność obserwuje się, jeśli szczepienia przeciw HPV, wykonuje się przed 14 rokiem życia. Zapewne znaczenie ma to, że szczepienie daje lepsze efekty zanim doszło do zakażenia. Wiadomo jednak również, że niekiedy szczepienie w młodszym wieku zwiększa skuteczność. Układ odpornościowy tworzy wtedy silniejszą i sprawniejszą odpowiedź. Grasica, która jest „szkołą” układu odpornościowego, zaczyna zanikać już od drugiego roku życia. Okres pokwitania przyspiesza ten proces. Przykładem klasycznym, który obrazuje wpływ wieku na skuteczność szczepienia, jest gruźlica. Zaszczepione przeciw gruźlicy dzieci mają o wiele lepszą (szerszą) ochronę niż zaszczepieni dorośli. Nikt nie ukrywa, że jeszcze wszystkiego nie wiemy o biologii nowotworów HPV-zależnych i działaniu układu odpornościowego. Ale wiadomo, że nie powinno się czekać następne 15 lat, żeby stwierdzić sensowność tych szczepień.

Na pewno będzie analizowane, czy nie powinno się – ujmując to kolokwialnie – doszczepiać, jeśli odporność pozwalająca szybko zwalczać infekcje HPV wygasa np. po 15 latach. Oznaczałoby to ryzyko przesunięcia spłaszczonego (mniej chorych wśród zaszczepionych) szczytu zachorowań z wieku ok. 55 na np. 70 rok życia, jeśli chodzi o raka szyjki macicy. Biorąc pod uwagę, że 50% Polek z rakiem szyjki macicy umiera, wydłużeniem im życia nawet o 15 lat dzięki szczepieniom, byłoby bezcenne. Zjawiska takie będą analizowane. Obecnie dostępne dane podważają taki scenariusz. Przykładowo badania z Lancet Oncology (badanie PATRICIA) wykazało utrzymywanie się wysokiego stężenia przeciwciał przeciwko HPV-16/18, przez co najmniej 10–12 lat, a modelowanie sugeruje ochronę nawet przez 50 lat.

Nowy szczyt zachorowań byłby bardzo spłaszczony (niższy), ale to nie znaczy, że taka pesymistyczna możliwość – chociaż mało prawdopodobna – jest lekceważona. Szczyt zachorowań byłby spłaszczony chociażby dlatego, że część osób zakażonych w czasie założonych tu pesymistycznie 15 lat ochronnych od szczepienia powinno zwalczyć łatwiej infekcję (powinno się jej mimo to unikać) i wytworzyć silniejszą odpowiedź na dłuższy czas. Wirus (wiriony) to nie tylko białka L1 i L2 użyte w szczepionce.

Odpowiedź immunologiczna po zakażeniu dotyczy wielu białek wirusa i jest to odpowiedź zarówno oparta na przeciwciałach, jak i limfocytach T. Skuteczna odpowiedź limfocytów T po zakażeniu dotyczy także białek znajdujących się wewnątrz kapsydu, których szczepionka nie zawiera. Jest ich wiele, a inne typy tego wirusa nie mogą się różnić pod każdym względem. Nie powinno być to oczywiście traktowane jako zachęta do zakażania się w czasie posiadania ochrony poszczepiennej. Wręcz przeciwnie. Posiadanie jednego wiernego partnera/partnerki i wierność jemu/jej jest bardzo skuteczną metodą zapobiegania tym rakom.

Chociaż, jak podkreślono, zakażenia np. w toalecie czy po używaniu cudzego ręcznika mogą się zdarzyć. Nawet jeśli ochrona poszczepienna jest przejściowa i kilkunastoletnia (aktualne dane sugerują dłuższą), to liczba raków wśród zaszczepionych spadnie również dlatego, że część z zaszczepionych ustabilizuje w czasie posiadania odporności swoje relacje intymne. Może się oczywiście zdarzyć, że ze względu na zmiany społeczne całkowita liczba zachorowań będzie rosła, bo zwiększy się odsetek zakażonych wśród niezaszczepionych, jeśli ich grupa pozostanie bardzo liczna. Gdyby nawet nie doszło do doszczepienia, czy zakażania w czasie ochronnym, a skrajnie pesymistyczne i nieprawdopodobne scenariusze sprawdziłyby się, to przesunięcie spłaszczonego szczytu zachorowań na późniejszy wiek byłoby nadal sukcesem. Oznaczałoby to wydłużenie życie tysiącom osób w Polsce o wiele lat.

Względnie poprawnym markerem stanu odporności jest miano przeciwciał przeciw białkom HPV we krwi. Przeprowadzanie tego typu badań, do oceniania odporności nie jest jednak popularne i wątpliwe, aby takim się stało. Jest też mało prawdopodobne, aby udało się wykonywać takie testy rutynowo po to, by stwierdzić przeciw ilu odmianom HPV istnieje odpowiedź. Istnieją epitopy wspólne dla różnych typów wirusa i naukowo byłoby ciekawe stwierdzić, jaki odsetek zaszczepionych jest chroniony w ten sposób. Przypomnieć tu jeszcze wypada, że ważna jest też odpowiedź komórkowa cytotoksyczna, a nie tylko humoralna (przeciwciała). Dla badania odporności cytotoksycznej testy są bardzo drogie.

Profilaktyka inna niż szczepienia

U tych kobiet, u których nie doszło do eliminacji zakażenia HPV, obserwować można kolejne stany przedrakowe raka szyjki macicy. CIN-1 cofa się spontanicznie w większości przypadków, ale CIN-3 już tylko w około 50%. Ginekolog ma prawo mimo to podjąć razem z pacjentką decyzję o usunięciu CIN-1. Jak wspomniano, nie ma interwencji całkowicie pozbawionych ryzyka, ale korzyści także tutaj przewyższają ryzyka zdrowotne. Łatwiej to robić w przypadku tych zmian przedrakowych, bo można pobierać komórki do badań cytologicznych z szyjki macicy. Jeśli lekarzowi uda się zaobserwować taką zmianę u kobiety, wtedy może ją usunąć. Pomaga tu również fakt, że stanów przedrakowych raka szyjki macicy wyróżnić można co najmniej trzy. Nawet wychwycenie zmiany na trzecim etapie pozwala uniknąć dramatów.

Coraz częściej poza badaniami cytologicznymi pomocne są również badania technikami biologii molekularnej, takimi jak PCR. Nowe wytyczne diagnostyczne mogą kłaść większy nacisk na ich zastosowanie w diagnostyce np. zmian przedrakowych. Istnienie tego typu procedur ułatwić ma też samobadanie. Określenie samobadanie jest często pewnym uproszczeniem, ponieważ nikt nie wymaga od kobiety wykonania samodzielnie testu PCR. Dlatego czasem używa się określenia samopobranie. Wtedy chodzi oczywiście o pobranie materiału. Pojawiają się już też pierwsze testy antygenowe. Nie chodzi tu o testy ELISA, ale testy kasetkowe i tu już można mówić o samobadaniu.

Testy takie stosuje się coraz częściej, by wykrywać wirusy takie jak grypy czy SARS-CoV-2. Ich czułości diagnostyczna i analityczna siłą rzeczy są niższe niż PCR. Kobiety niechętnie chodzą do ginekologów. Podejście zachęcające do zmiany pierwotnych wizyt u ginekologa na wstępne samobadanie, po którym dopiero może dojść do spotkania z ginekologiem zdaniem niektórych może zbyt często doprowadzić do błędów. Zwracają oni uwagę, że kilka procent raków szyjki macicy jest HPV-niezależnych, a ginekolog może je wykryć w czasie wizyty, na wczesnym etapie. Zaawansowane nowotwory, które rozwinęły się w wyniku infekcji nie muszą być HPV pozytywne (wyjaśniono w części 1). Obrońcy „samobadania” twierdzą natomiast, że jeśli dzięki temu, badania molekularne będą wykonywane przez kobiety częściej (masowo), to ostatecznie wykrywalność zmian przedrakowych powinna wzrosnąć. Jednocześnie powinno się dbać u uświadamianie, że pozytywny test nie oznacza zazwyczaj, że ktoś ma raka.

Testy PCR wykazują o wiele większą czułość diagnostyczną i analityczną niż badania cytologiczne. W przypadku PCR łatwiej też określić typ HPV. Natomiast testy molekularne, nie pozwalają szybko ustalić, czy u pacjentki występuje CIN1, CIN2 czy CIN3 (ang. cervical intraepithelial neoplasia). Klasyfikacja CIN jest klasyfikacją histologiczną, w badaniach cytologicznych wykorzystywana jest np. klasyfikacja Bethesda (przykładowe skrótów od nazw zmian ASC-H LGSIL, HSIL). Klasyfikacja CIN jest natomiast częściej stosowana, by ustalić skuteczność szczepień. Po pozytywnym teście PCR (antygenowym) powinno się wykonać więc badania cytologiczne, a potem ewentualnie histologiczne, chyba że ginekolog natychmiast uzna histologiczne za konieczne. Otrzymanie pozytywnego wyniku PCR, czy antygenowego ma zadziałać jako bodziec zachęcający do udania się do ginekologa.

Zestawy do samodzielnego pobierania materiału zaczynają się pojawiać również dla mężczyzn. Jednak ze względu na olbrzymią różnicę między zrozumieniem/poznaniem rozwoju raka szyjki macicy, a innych raków HPV-zależnych ich rola będzie stopniowo poznawana. Biologia molekularna może wkrótce przyjść tu z większą pomocą, ale wymaga to jeszcze lat pracy, aby poziom tych badań był podobny do poziomu badań wykonywanych dla raków szyjki macicy i zmian przedrakowych w tej lokalizacji.

O ile więc dla HPV-zależnego raka szyjki macicy istnieje dobra rutynowa profilaktyka, to dla raków typowych dla mężczyzn i wspólnych dla kobiet i mężczyzn dopiero jest ona standaryzowana i projektowana.

Wizyta u ginekologa zapewnia skuteczniejszą i bardziej profesjonalną metodę badania materiału niż tzw. samobadanie. Samobadanie (samopobranie) może być natomiast powszechniejsze, pozytywny wynik powinien skłonić do wizyty u ginekologia. Bez wątpienia takie podejście wymaga jednak edukacji społecznej, by nie doszło do nieporozumień i wzbudzania nieuzasadnionego lęku. Możliwe, że również dla mężczyzn powstaną skuteczne testy.

Podsumowanie

Wykazano wielokrotnie skuteczność szczepień przeciw rakom HPV-zależnym. Określono ją przede wszystkim poprzez zmniejszenie odsetka przypadków stanów przedrakowych od CIN1 do CIN3, wśród kobiet zaszczepionych, w porównaniu do kobiet niezaszczepionych. Pojawiają się pierwsze badania dowodzące również, że odsetek raków szyjki macicy wśród zaszczepionych jest zdecydowanie niższy niż u niezaszczepionych (te same grupy wiekowe). Można domniemywać, że podobnie będzie z innymi rakami HPV-zależnymi, także tymi występującymi u mężczyzn.

Szczepienia te ograniczają transmisję HPV pod warunkiem zachowania pewnych zasad społecznych.

Niepożądane odczyny poszczepienne występują w przypadku szczepionek przeciw rakom HPV-zależnym bardzo rzadko. Zebrane dane wskazują, że nie ma związku tych szczepień ze stosunkowo rzadkimi chorobami takimi, jak stwardnienie rozsiane czy zespół Guillaina-Barrégo i innymi analizowanymi chorobami o podłożu autoimmunologicznym. 

Nie oczekuje się, że samymi szczepieniami da się tak bardzo zmniejszyć liczbę zachorowań na raki HPV-zależne, by te przestały być problemem zdrowia publicznego. Według danych z różnych publikacji zależy to od przestrzegania pewnych zasad, szczepień, poprawy diagnostyki i terapii.

Diagnostyka na etapie zmian przedrakowych jest systematycznie poprawiana. Niestety jest ona naprawdę dobrze ukształtowana tylko w przypadku HPV-zależnego raka szyjki macicy. Dla raków HPV-zależnych występujących u mężczyzn, czy dla tych wspólnych dla kobiet i mężczyzn, rozwiązania dopiero powoli się pojawiają.

Terapia w przypadku raków HPV-zależnych jest bardzo trudna i prawie zawsze pozostawia trwały uszczerbek na zdrowiu. Niestety w Polsce, aż 50% raków szyjki macicy prowadzi do śmierci.

W części pierwszej:

Jak HPV przyczynia się do rozwoju niektórych raków i zmian przedrakowych?

Jak dochodzi do przejścia zmian przedrakowych w rakowe?

Szczególnie szczepienia wykonane przed zakażeniem pomagają zapobiec pojawieniu się stanów przedrakowych u wielu zaszczepionych lub przejściu ze stanu przedrakowego w raka.Czy szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym chronią przed zakażeniem?

Jak jeszcze można sprawdzić bezpieczeństwo i skuteczność szczepień przeciw rakom HPV-zależnym? część 1 – Eksperyment Myślowy

Wiele ważnych informacji było przekazywanych również na łamach Eksperymentu myślowego dzięki wysiłkom profesor Agnieszki Szuster-Ciesielskiej.

Piśmiennictwo:

https://www.cancer.gov/news-events/cancer-currents-blog/2024/fda-hpv-test-self-collection-health-care-setting

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24108159

https://analyticalsciencejournals.onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/jssc.200800195

https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/1886177

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/25562266

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/35860379

https://www.nature.com/articles/s41541-024-00914-z

Scientific approaches to defining HPV vaccine-induced protective immunity – PubMed

https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC10743582

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0264410X23009908

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21973261

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24206418

https://www.mdpi.com/2076-393X/8/1/117

https://www.nature.com/articles/nrc.2018.13

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24108159

https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/1886177

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2468294223001028

https://academic.oup.com/jnci/article/116/6/857/7577291?login=false#no-access-message

https://www.thelancet.com/journals/lanepe/article/PIIS2666-7762(24)00347-8/fulltext

https://ourworldindata.org/hpv-vaccination-world-can-eliminate-cervical-cancer

https://www.fda.gov/files/vaccines,%20blood%20&%20biologics/published/Package-Insert—Gardasil.pdf

https://www.cdc.gov/mmwr/volumes/74/wr/mm7406a4.htm?s_cid=mm7406a4_w

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32997908

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32637895

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29280070

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29280070

https://www.bmj.com/content/370/bmj.m2930

https://www.bmj.com/content/372/bmj.m4931

https://www.thelancet.com/journals/lanpub/article/PIIS2468-2667(20)30010-4/fulltext

https://www.mdpi.com/2076-393X/10/3/419

https://www.mdpi.com/2076-393X/8/1/117

https://www.tandfonline.com/doi/full/10.1080/21645515.2022.2152256#d1e252

https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC6518966

https://www.mdpi.com/2076-393X/10/3/419

https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0264410X18300525

Human papillomavirus (HPV) vaccines: Canadian Immunization Guide – Canada.ca

https://www.nejm.org/doi/full/10.1056/NEJMsr2030640

https://ourworldindata.org/hpv-vaccination-world-can-eliminate-cervical-cancer

https://www.termedia.pl/ginekologia/Wysoka-wartosc-diagnostyczna-samobadania-w-kierunku-HPV-,58799.html

https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7255493

https://www.nejm.org/doi/full/10.1056/NEJMoa1612296

https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC3303646

https://www.thelancet.com/journals/lanonc/article/PIIS1470-2045(15)00229-6/fulltext

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0264410X23009908

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/12444178

https://www.canada.ca/en/public-health/services/publications/healthy-living/canadian-immunization-guide-part-4-active-vaccines/page-9-human-papillomavirus-vaccine.html

https://bmcbiotechnol.biomedcentral.com/articles/10.1186/s12896-015-0152-x

https://www.cancer.gov/news-events/cancer-currents-blog/2020/hpv-vaccine-prevents-cervical-cancer-sweden-study

https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7655971

https://www.bmj.com/content/388/bmj-2023-078140.longhttps://www.cancer.gov/news-events/cancer-currents-blog/2024/fda-hpv-test-self-collection-health-care-setting

Autor (profesor Piotr Rieske) jest biotechnologiem i diagnostą laboratoryjnym (analitykiem medycznym). Przez wiele lat zajmował się diagnostyką medyczną, w tym nowotworów HPV-zależnych. Obecnie opracowuje testy diagnostyczne, głównie do zastosowania w onkologii. Zajmuje się między innymi immunoterapiami onkologicznymi i projektowaniem szczepionek terapeutycznych (a nie profilaktycznych) znajdujących zastosowanie w onkologii. Nie są to szczepienia dotyczące raków HPV-zależnych.

Publikacja nie jest poradą medyczną. Ma ona charakter popularno-naukowy.

Jak jeszcze można sprawdzić bezpieczeństwo i skuteczność szczepień przeciw rakom HPV-zależnym? część 1

Publikacja nie jest poradą medyczną. Ma ona charakter popularno-naukowy.

Jak HPV przyczynia się do rozwoju niektórych raków i zmian przedrakowych?

HPV przyczynia się od rozwoju kilku rodzajów raków. Najwięcej wiadomo o raku szyjki macicy, bo jest on najczęstszym rakiem HPV-zależnym i możliwe jest w jego przypadku rutynowe badanie stanów przedrakowych. HPV przyczynia się również do raków przełyku, krtani, odbytu, penisa i kilku innych raków. Należy jednak podkreślić, że ujmując problem kolokwialnie, rakiem (nowotworem złośliwym) nie można się zakazić, o czym dalej.

W ramach wstępu warto dodać, że nowotwory dzieli się na łagodne i złośliwe. Złośliwe to np. raki. mięsaki, białaczki, czerniaki. Łagodne to np. mięśniaki czy polipy jelita grubego. Nowotwory łagodne niekiedy pozostają łagodnymi (99% mięśniaków macicy), a niekiedy przechodzą w złośliwe (część polipów gruczolakowych jelita grubego). W przypadku nowotworzenia HPV-zależnego definiuje się jeszcze zmiany przedrakowe. Zmiany przedrakowe mogą, ale nie muszą przeistoczyć się w raka.

Do zakażenia HPV najczęściej dochodzi w czasie kontaktów intymnych. Stosunek płciowy nie jest natomiast niezbędny do zakażenia. Ponadto – rzadko, ale zdarzają się również infekcje niezależne od relacji intymnych. Rak szyjki macicy jest najczęstszym rakiem HPV-zależnym, ale oczywistym jest, że kobiety z reguły zakażają się od mężczyzn. Z tego powodu, jak również z powodu typowo męskich raków HPV-zależnych oraz raków wspólnych dla obydwu płci, szczepienia chłopców są równie ważne jak dziewcząt.

Na szczęście nie każda zakażona osoba będzie miała raka HPV-zależnego. Fakt ten to jednak równocześnie powód, dla którego wiele osób nie korzysta ze szczepień, co zgodnie z aktualną wiedzą medyczną nie jest optymalnym rozwiązaniem.

Nie każdy zakażony HPV zachoruje na raka. HPV ma umiarkowany potencjał onkogenny, a u ludzi w ogóle nie występują tzw. ostro transformujące wirusy onkogenne, czyli wirusy, które potrafią samodzielnie „zamienić prawidłową komórkę (bez mutacji supresorów czy onkogenów) w komórkę nowotworu złośliwego”. Jesteśmy dobrze chronieni przed takimi wirusami. Wirusy takie jak HPV mogą natomiast u ludzi przyczynić się do nowotworów. W dużym skrócie – tory mutacyjne prowadzące do raka u ludzi w porównaniu z np. torami mutacyjnymi u niektórych ptaków (u których występują ostro transformujące wirusy) są bardzo długie. Bardzo długie – to znaczy, że u dorosłych ludzi wymagane jest wiele mutacji – „wiele stacji na torze mutacyjnym”. „Wirusy takie jak HPV mogą doprowadzić więc do tego, że komórka prawidłowa na drodze do rakowej przejdzie kilka pierwszych z wielu potrzebnych stopni (stacji)”.

„Zmienienie komórki prawidłowej w nowotworową”* wymaga nie tylko zakażenia tym wirusem, ale również serii mutacji następujących po zakażeniu. Część z nich związana jest z samą integracją genomu HPV do genomu gospodarza, pomimo że nie jest retrowirusem. Taka seria mutacji i zdarzeń pronowotworowych występujących z reguły w określonej kolejności jest właśnie określana mianem „toru mutacyjnego”.

Dlaczego w ogóle jakiś wirus może przyczynić się do powstania raka? Jest to pochodna jego ewolucyjnej strategii przetrwania. Ten wirus może „zachęcić” komórki do podziałów i w ten sposób zdobywać kolejne komórki, w których może się namnażać. Wiele wirusów po namnożeniu się wewnątrz komórki doprowadza do jej śmierci po to, by dostawać się do następnych komórek. W przypadku HPV zjawisko uśmiercania komórek też występuje, ale molekularne zachęcanie komórek do namnażania jest ważniejsze.

By osiągnąć ten efekt (namnażanie komórek w których się wirus znajduje), HPV posiada białka, które „nakłaniają” niektóre nasze komórki do podziałów. Są to białka hamujące dwa białka zabezpieczające nasze komórki przed niekontrolowanymi podziałami. Te dwa nasze białka to TP53 i Rb. TP53 potrafi również „wymóc” na komórce, w której doszło do zbyt wielu mutacji, a nawet potencjalnie poprzedzających je uszkodzeń DNA, by ta dokonała samobójczej śmierci programowanej. Komórka ta w przenośni poświęca swoje istnienie dla dobra całego organizmu, działając pod wpływem TP53.

HPV swoimi białkami potrafi spowolnić działanie tych dwóch i kilku innych białek zapobiegających przeistoczeniu się komórki prawidłowej w nowotworową. TP53 i Rb uznawane są za najważniejsze.

Dodatkowo nasz układ odpornościowy u wielu osób potrafi rozpoznać zakażone HPV komórki i je eliminować. Układ odpornościowy jest więc raczej bezwzględny. Jeden z elementów jego odpowiedzi obronnej eliminuje komórki, w których wirus się ukrywa i namnaża, a nie samego wirusa. Na szczęście po usunięciu wirusa na drodze eliminacji komórek nasze tkanki mają zdolności regeneracyjne. W tym komórki „pomagają mu altruistycznie”, przyznając się niejako do tego, że są zakażone.

Nie wiemy niestety, dlaczego u niektórych osób do takich eliminacji HPV nie dochodzi dostatecznie szybko, by zapobiec kolejnym etapom nowotworzenia (kancerogenezy), przystankom na torze mutacyjnym.

Jak wspomniano powyżej, u niektórych osób wieloletnia obecność DNA HPV, w komórkach doprowadza do wbudowania się fragmentów genomu wirusa do genomu niektórych komórek nosiciela. Od tej pory infekcja nie jest już niezbędna do kancerogenezy, jeśli wbudują się do genomu te fragmenty DNA HPV, które kodują białka blokujące TP53 i Rb.

*Dosłownie ta sama komórka nigdy nie zmienia się w rakową (nowotworu złośliwego), bo zanim powstanie zmiana nowotworowa, dochodzi do wielu podziałów mitotycznych komórki, która uległa pierwszej mutacji czy infekcji.

Jak dochodzi do przejścia zmian przedrakowych w rakowe?

Jeśli układ odpornościowy nie zwalczy infekcji, wtedy po latach fragmenty genomu HPV integrują się z DNA w zakażonej komórce i sprawa zaczyna się komplikować. Białka Rb i TP53 są blokowane coraz skuteczniej przez białka HPV. Jeśli pojawiają się dodatkowe trwałe zmiany w DNA (mutacje), TP53 nie może skuteczne skłonić komórki do śmierci programowanej. Kolejne mutacje uszkadzają więcej systemów obrony i zabezpieczeń. Komórki, które zawierają fragmenty genomu HPV, stają się coraz agresywniejsze. Wiemy, że do mutacji takich przyczyniają się alkohol i palenie tytoniu, ale również niekorzystne mutagenne zmiany środowiskowe.

Szczepienia stanowią tu więc olbrzymią pomoc. Wzmacniają one układ odpornościowy w walce z HPV i powodują, że osoba zaszczepiona ma o wiele większe szanse na zwalczenie infekcji HPV przez około 10–15 lat od szczepienia (dokładny okres ochrony jest badany, ale na pewno nie jest jednakowy dla wszystkich). Niektóre dane sugerują, że jest to nawet działania dożywotnie. Jeśli w tym czasie dojdzie u osoby zaszczepionej do zakażenia, to istnieje większa szansa, że układ odpornościowy zlikwiduje zmianę przedrakową, bo zlikwiduje infekcję HPV, zanim fragmenty genomu tego wirusa wbudują się w genom komórek szyjki macicy czy innych komórek nabłonkowych. W tekście użyto określenia rak HPV-zależny. Jak widać jest on HPV-zależny w trakcie kancerogenezy, bo kiedy dochodzi do jego powstania, infekcja HPV nie jest konieczna do jego istnienia, ale są przypadki, kiedy trwa nawet wtedy. Generalnie na tym etapie wystarczą jednak wbudowane do genomu niektóre fragmenty DNA tego wirusa. Mianowicie te fragmenty, które kodują białka blokujące TP53 i Rb.

Rycina 1

Początkowe etapy powstania nowotworów HPV-zależnych związane są z infekcjami. Po infekcji u niektórych osób dochodzi do kilku–kilkunastu kolejnych etapów nowotworzenia. Zjawisko to jest najlepiej opisane dla raków szyjki macicy. W przypadku innych nowotworów HPV-zależnych jest więcej znaków zapytania. Wiadomo, że szczepienia mają działania profilaktyczne. Pojawia się coraz więcej argumentów na rzecz terapeutycznego działania tych szczepień, szczególnie w odniesieniu do zmian przedrakowych. Rakiem nie można się zakazić.

Szczególnie szczepienia wykonane przed zakażeniem pomagają zapobiec pojawieniu się stanów przedrakowych u wielu zaszczepionych lub przejściu ze stanu przedrakowego w raka

U osób zaszczepionych dużo rzadziej niż u niezaszczepionych obserwuje się zmiany przedrakowe szyjki macicy. Przez wiele lat badań taką różnicę uchwycono wielokrotnie. Ponieważ rak szyjki rozwija się około 20 lat i dłużej, w tej chwili pojawiają się pierwsze badania wskazujące, że kobiety zaszczepione mają również mniej raków szyjki macicy, co jest dość logiczną konsekwencją tej pierwszej obserwacji. 

Oczywiście zablokowanie przejścia z jednej zmiany przedrakowej do kolejnej oznacza zapobieganie rakowi. Rak HPV-zależny nie może rozwinąć się bez takich wcześniejszych zmian przedrakowych. Istnieje ciąg zdarzeń. Z punktu A do punktu B, z punktu B do punktu C itd. Zatrzymanie na jednym z tych etapów przypomina wykolejenie pociągu. Ktoś może powiedzieć, że da się po pewnym czasie odbudować po wykolejeniu tor mutacyjny. Taki teoretyczny proces byłby jednak trudniejszy do wykonania w przypadku procesu nowotworowego.

Wielokrotnie zaobserwowano, że u osób zaszczepionych blokowane są częściej nie tylko pierwsze zmiany przedrakowe, ale także późniejsze. Oznacza to, że eliminacja zakażenia jest wspomagana przez wcześniejsze szczepienie.

Dla raków HPV-zależnych innych niż rak szyjki macicy nie obserwuje się rutynowo zmian przedrakowych. Więc tu na wyniki badań wpływu szczepionek przyjdzie jeszcze trochę poczekać.

Niektóre badania szczepień są jednak zaskakujące pozytywne. Przykładowo, w Szwecji udało się wyrugować niektóre typy HPV, pomimo że nie zaszczepiono wszystkich.

W przypadku szczepionek przeciw rakom HPV-zależnym możliwe jest również działanie terapeutyczne szczepionki. Szczepionka podana po infekcji może nasilić działanie układu odpornościowego, kiedy mamy do czynienia ze zmianami przedrakowymi, i przyczyniać się do ich eliminacji.

Czy szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym chronią przed zakażeniem?

Częściowo odpowiedziano na to pytanie wcześniej. Trudno spodziewać się takiej odporności sensu stricto. Całkowitego i powszechnego zabezpieczenia przed zakażeniem po szczepieniu nie powinniśmy się spodziewać. Jednak ze względu na kinetykę transmisji jest to problem bardziej złożony niż np. w przypadku grypy i w pewnym sensie szczepienia przyczyniają się do częściowej ochrony przed zakażeniem. Bardzo trudno przeprowadzić takie badania dokładnie stwierdzające, czy osoba zaszczepiona może mieć infekcję HPV i jak długo trwa taka ochrona przed zakażeniem. Konieczne byłoby wieloletnie monitorowanie, czy ktoś się zakaża i jakie są jego kontakty intymne. Takie badania były prowadzone w niektórych sytuacjach jedynie przez kilkanaście miesięcy w grupach podwyższonego ryzyka. Wykazano pozytywny wpływ szczepienia w takim czasie. Jest to na pewno zbyt krótki czas badania. Można oczywiście postawić zarzut, że nie jest to czas wystarczający, ale w takich okresach wykryto działanie protekcyjne. Szczepienia przeciw rakom HPV-zależnym pokazują też, jak skomplikowane jest określenie, czy szczepienie chroni przed zakażeniem czy nie. Osoba zaszczepiona nie musi być w pełni chroniona przed zakażeniem, jeśli ma kontakt intymny z inną osobą zakażoną, aby nie dokonać transmisji. W przypadku zakażenia osoby zaszczepionej zakażenie trwać może statystycznie krócej niż w przypadku osób niezaszczepionych. Jeśli więc zachowane zostaną pewne zasady unikania kontaktów intymnych z wieloma osobami w tym czasie, kiedy infekcja jest skutecznie zwalczana, to transmisja zostanie przerwana. Na prostym przykładzie: jeśli dwie osoby zakażą się tego samego dnia i u osoby niezaszczepionej infekcja trwa dwa lata, a u osoby zaszczepionej pół roku, i każda z nich nawiąże nowy kontakt intymny po roku, to osoba zaszczepiona nie dokona transmisji, a osoba niezaszczepiona tak/może. Innymi słowy, te szczepienia nie chronią całkowicie przed transmisją, ale mogą skrócić czas, w którym ktoś może jej dokonać. Jeśli kobieta ma CIN-1,CIN-2, CIN-3 (ang. cervical intraepithelial neoplasia, śródnabłonkowa neoplazja szyjki macicy), a inna ma tylko CIN-1, albo nawet nie dojdzie u niej do CIN-1 dzięki szczepieniom, to ta pierwsza ma możliwość transmitować dłużej.

Tego typu scenariusz sugerują badania, w których wykrywa się zanik pewnych typów HPV w populacjach, które wykazują duży odsetek osób wyszczepionych. Najwyraźniej transmisje tych typów zostały skutecznie przerwane.

Czym innym jest więc ochrona przed zakażeniem przejściowym, a czym innym przed zakażeniem przetrwałym, i konsekwencje takich dwóch rodzajów ochrony. Dzięki temu, że osoba zaszczepiona łatwiej wyeliminuje zakażenie przetrwałe, chroni się przed rakiem HPV, ale ogranicza równocześnie przy zachowaniu pewnych zasad możliwości transmisji.

Pomimo ustalenia, że szczepienia są skuteczne, kobiety nadal powinny korzystać z badań oferowanych przez ginekologów i pojawiających się możliwości samobadania (o tym więcej w części drugiej). Warto przypomnieć, że nie wszystkie raki szyjki macicy czy np. sromu są HPV-zależne. Tych nie da się wykryć na wczesnym etapie dzięki samobadaniom. Ponadto nie ma szczepień, które są skuteczne u wszystkich zaszczepionych. Wypada też nadmienić, że zadaniem medycyny nie jest moralizowanie. Z jednej strony zarzuca się przedstawicielom środowiska medycznego, że prowadzą do medykalizacji życia, a z drugiej strony zarzuca im się, że nie zajmują się wychowaniem przynależnym głównie rodzicom. Medycyna dostosowuje się do istniejących warunków społecznych. 

Dalszy ciąg w części drugiej:

Jak szczepionki przeciw rakom HPV-zależnym są otrzymywane/produkowane i jak działają?

Niepożądane odczyny poszczepienne (NOPy) w kontekście przewidywanych korzyści wynikających, ze szczepień przeciw rakom HPV-zależnym

Dlaczego szczepienia przeciw rakom HPV-zależnym są skuteczniejsze, jeśli zostaną wykonane do 14 roku życia?

Profilaktyka inna niż szczepienia

Piśmiennictwo

https://www.cancer.gov/news-events/cancer-currents-blog/2024/fda-hpv-test-self-collection-health-care-setting

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24108159

https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/1886177

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/25562266

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/35860379

https://www.nature.com/articles/s41541-024-00914-z

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21973261

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24206418

https://www.mdpi.com/2076-393X/8/1/117

https://www.nature.com/articles/nrc.2018.13

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24108159

https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/1886177

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2468294223001028

https://academic.oup.com/jnci/article/116/6/857/7577291?login=false#no-access-message

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32997908

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32637895

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29280070

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29280070

https://www.bmj.com/content/370/bmj.m2930

https://www.bmj.com/content/372/bmj.m4931

https://www.mdpi.com/2076-393X/10/3/419

https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0264410X18300525

Human papillomavirus (HPV) vaccines: Canadian Immunization Guide – Canada.ca

https://ourworldindata.org/hpv-vaccination-world-can-eliminate-cervical-cancer

https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7255493

https://www.thelancet.com/journals/lanonc/article/PIIS1470-2045(15)00229-6/fulltext

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0264410X23009908

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/12444178

https://www.canada.ca/en/public-health/services/publications/healthy-living/canadian-immunization-guide-part-4-active-vaccines/page-9-human-papillomavirus-vaccine.html

https://www.cancer.gov/news-events/cancer-currents-blog/2020/hpv-vaccine-prevents-cervical-cancer-sweden-study

Autor jest biotechnologiem i diagnostą laboratoryjnym (analitykiem medycznym). Przez wiele lat zajmował się diagnostyką medyczną, w tym nowotworów HPV-zależnych. Obecnie opracowuje testy diagnostyczne, głównie do zastosowania w onkologii. Zajmuje się między innymi immunoterapiami onkologicznymi i projektowaniem szczepionek terapeutycznych (a nie profilaktycznych) znajdujących zastosowanie w onkologii. Nie są to szczepienia dotyczące raków HPV-zależnych.

Publikacja nie jest poradą medyczną. Ma ona charakter popularno-naukowy.

Czy doskonały lek na raka istnieje, ale jest ukrywany?

Wstęp

Według badania Eurobarometru z 2024 roku ponad 40% Polaków uważa, że bardzo skuteczny „lek na raka istnieje”, ale firmy farmaceutyczne go ukrywają. Są kraje europejskie, w których odsetek takich osób był nawet wyższy w tym badaniu. Twierdzenie, że istnieje taki uniwersalny, ale skuteczny i bezpieczny lek ukrywany przez big farmy, to w najlepszym wypadku nieporozumienie. W tekście odniesiono się do tej kwestii w kontekście biologii nowotworów i postępu w tworzeniu terapii onkologicznych. Nie poruszono wszystkich wątków, ale podano reprezentatywne przykłady.

W minimalnym stopniu odniesiono się do innych przesłanek niż biologiczne. Chodzi tu np. o przesłanki na temat możliwych zysków firmy, która by taki lek wprowadziła. czy o prawo patentowe.

Nowotworów złośliwych jest minimum kilkadziesiąt typów

Po pierwsze, nowotwory złośliwe to co najmniej kilkadziesiąt różnych chorób. W przypadku terapii celowanych, czyli takich, które na cel obierają białka specyficzne dla komórek nowotworowych, terapia nie może być uniwersalna, dlatego że różne nowotwory złośliwe charakteryzuje obecność różnych białek onkogennych. Konkretne białko onkogenne posiada zazwyczaj tylko kilka procent nowotworów. Przykładowo, guzy mózgu posiadają białka onkogenne trochę inne niż raki nerki. Zdarza się, że istnieją różne nowotwory z jakąś wspólną mutacją, ale to niestety nie zawsze pomaga uratować wszystkich pacjentów z tym typem mutacji.

Nowotwory złośliwe rozwijają się bardzo często przez wiele lat. W tym czasie dochodzi do bardzo wielu mutacji w genomach komórek przedrakowych i ostatecznie rakowych. Nasze komórki są wyposażone w bardzo wiele mechanizmów obronnych, które przez lata stawiają opór procesowi onkogenezy. Komórka prawidłowa popełnia czasem nawet samobójstwo, jeśli „podejrzewa”, że zamieni się kiedyś w rakową. Jeśli już jednak dochodzi do – potocznie rzecz ujmując – raka, to z reguły uszkodzenie ma miejsce w bardzo wielu punktach, dlatego nawet skuteczne zablokowanie jakiegoś jednego elementu komórki nowotworowej nie musi przynieść skutku. Po wielu mutacjach dochodzi do pewnych zmian, które się np. dublują czy nawet tryplikują w pronowotworowym mechanizmie działania.

Generalnie łatwiej wyleczyć mysz z choroby nowotworowej niż człowieka. Dzieje się tak dlatego, że tory mutacyjne u myszy są krótsze i żeby doszło do raka, komórka myszy nie musi nauczyć się obchodzić przeróżnych zabezpieczeń. Wtedy zablokowanie jednego białka w raku myszy daje pewien sukces. Pozytywne wyniki badań na takich zwierzętach są czasem odbierane przez opinię publiczną jako dowód na to, że lek na raka istnieje. Jednak modele badań nowotworów gryzoni są pożyteczne. Ale rak myszy bardzo różni się od raka człowieka, a te obydwa raki (myszy, człowieka) bardzo różnią się od raków słonia.

Następne zdanie może teraz wydać się nie na miejscu. Ale z powyższego powodu pewnym wyjątkiem –jeśli chodzi o bardzo dobrą wyleczalność – bywają niektóre nowotwory występujące u dzieci, szczególnie białaczki. Tam tory mutacyjne są krótsze niż np. w rakach dorosłych. Nowotwory takie jak białaczki dziecięce nie zawsze nauczyły się obchodzić wszystkie możliwe blokady, które próbuje się wytworzyć terapiami. Oczywiście nie oznacza to, że nie ma dramatów w onkologii dziecięcej.

Istnieją sztandarowe sukcesy nawet u dorosłych, takie jak terapie wycelowane w onkogen BCR-ABL. Występuje on w zasadzie tylko w przewlekłych białaczkach szpikowych. Jednocześnie widać, że nie jest to lek na dowolną chorobę nowotworową.

Nowotwory złośliwe to: raki, mięsaki, białaczki, chłoniaki, czerniaki, guzy ośrodkowego układu nerwowego i kilka innych rzadkich typów nowotworów złośliwych. W tym tekście w celu uproszczenia użyto czasem określenia rak dla różnych nowotworów złośliwych, co oczywiście nie jest poprawne z medycznego punktu widzenia.

Komórki nowotworowe nabywają niekiedy oporności na terapie

Zdarzały się bardzo przykre doświadczenia z nowymi terapiami, które miały być bardzo skuteczne, tak jak w przypadku czerniaków i mutacji genu BRAF. Wydawało się, że pacjenci z bardzo zaawansowanymi nowotworami wrócą do zdrowia. Niestety nie dotyczyło to wielu z nich. Po okresie znacznej poprawy czerniaki z mutacja BRAF potrafiły zaatakować niektórych pacjentów ponownie i silniej.

Przez wiele lat niektóre onkogeny, których mutacje występują bardzo często uchodziły nawet za niemożliwe do obrania na cel dla terapii (ang. undruggable). Były to np. onkogeny RAS. Obecnie podejmuje się takie próby, ale one również nie dają oczekiwanych efektów. Podobne doświadczenia ma zespół, w którym pracuje autor tekstu ( badania w ramach projektu NCBR No. POIR.01.02.00-00-0034/15). W przypadku tego białka, optymalnie byłoby nie blokować niektórych jego działań, ale paradoksalnie je odzyskać (reaktywować je). Jest to dość nietypowe dla onkogenów, bo one pomagają nowotworom i aby to robić, wzmacniają swoje aktywności np. kinazową. Na nieszczęście w przypadku RAS jego rola onkogenna wynika z tego, że traci on jedną ze swoich ważnych zdolności. „Na nieszczęście”, dlatego że trudniej jest cząsteczkami chemicznymi naprawiać białka (przywracać ich funkcję), niż je blokować.

Rycina 1 Onkogen RAS, który jest zmutowany w około 30% bardzo groźnych raków ma wyjątkowy mechanizm działania. Aktywuje szlaki pobudzające komórkę nowotworową do podziałów i ułatwiające przetrwania, dopóki nie rozłoży GTP do GDP. W komórkach nowotworowych traci tę zdolność z powodu mutacji i pozostaje w stanie włączenia „ON” setki razy dłużej niż powinien (sekundy zamiast milisekund). Terapia mogłaby więc polegać na przywróceniu tej zdolności do rozkładania GTP i sprowadzania RAS do statusu OFF. Co oznacza wyłączenie przekazywanie sygnałów. Bardzo trudno jednak o cząsteczkę chemiczną, która przywróci taką funkcję białka. Zespół, do jakiego należy autor publikacji uczestniczy w projekcie, w którym opracowuje się takie cząsteczki w odniesieniu do mutantów, takich jak RASG12V, kiedy zmiana aminokwasów jest najmniejszą wyobrażalną (glicyna – walina).

Próby pokonania oporności są coraz bardziej zaawansowane

Leki przeciwko konkretnemu mutantowi RAS (RASG12C) dały u wielu pacjentów przejściowo poprawę podobnie jak przeciw mutantowi BRAF (BRAFV600E), bo komórki nowotworowe dość szybko znalazły obejście zablokowanych ścieżek sygnalizacji, do namnażania się i przetrwania.

Doszło więc nawet do tego, że próbuje się połączenia immunoterapii, o których dalej mowa z terapiami drobnocząsteczkowymi wycelowanymi w RASG12C. Jest to sytuacja wyjątkowa, ponieważ lek wiąże się tu kowalencyjnie (nieodwracalnie trwale) z białkiem targetowym, co owocuje powstawaniem nowego antygenu, który będzie mógł być rozpoznany przez układ odpornościowy czy immunoterapię biotechnologiczną. Opis jest dość zawiły, ale pozwala zwrócić uwagę, że nie jest to nawet terapia na każdego raka, potem raka z konkretnym onkogenem, ale z konkretnie zmutowanym onkogenem po wystąpieniu oporności na lek. Przykład ten może uzmysłowić jak trudnym jest tworzenie terapii dla pacjentów z konkretną mutacją, a nie dowolnym nowotworem złośliwym. Na szczęście nie wszystkich nowotworów dotyczy takie negatywne terapeutycznie zjawisko i wielu pacjentom udaje się pomóc bez tak bardzo personalizowanych działań. Jeszcze bardziej zaawansowane podejście opisano w rozdziale immunoterapie. Opisano tam połączenie: chirurgii, chemioterapii, immunoterapii i personalizowanych szczepień terapeutycznych. Nikt nie ukrywa terapii przed tymi, którym nie udaje się pomóc dość skutecznie.

Rycina 2 Ponieważ pojawiają się oporności na stosowane terapie, naukowcy projektują różne dodatkowe rozwiązania. Tu przykład dotyczący onkogenu RASG12C. „C” oznacza aminokwas cysteinę. Obecność tego aminokwasu pozwala na projektowanie cząsteczek terapeutycznych, które wiążą się na stałe (kowalencyjnie). Kiedy dochodzi do pojawienia się oporności, zmutowane białko RAS nie znika, więc nadal może wiązać lek. Po związaniu cząsteczki zaczyna się pojawiać nowy silny antygen nowotworowo specyficzny, który może być rozpoznany przez różne komórki lub cząsteczki immunologiczne. Zamiana jednego aminokwasu nie zapewnia silnej antygenowości, ale ten aminokwas w obrębie peptydu połączony ze związkiem chemicznych już tak.

Nadal mamy niewystarczającą wiedzę, aby projektować z pełnym rozmysłem niektóre terapie

Wiele mechanizmów onkogenezy nadal czeka na odkrycie. Przykładowo mimo lat starań dokładnie nawet nie wiemy, jaką rolę pełnią niektóre białka onkogenne (wspierające nowotwory). Możemy wybrać EGFRvIII. Może wydać się to dziwne, ale jego rola biologiczna jest bardzo enigmatyczna po około 25 latach badań. Bardzo często nie doceniamy badań podstawowych, ale dopóki nie rozumiemy dokładnie roli biologicznej jakiegoś białka, błądzimy w trakcie projektowania terapii. Trudno nam też zrozumieć, dlaczego tylko część komórek nowotworu złośliwego posiada ten onkogen, kiedy występuje on w danym przypadku . Jest to niezgodne z naszym rozumieniem roli tych białek. Co się stanie, jeśli terapia tę część komórek wyeliminuje? Skoro nowotwór miałby być od nich uzależniony, to jak jakaś część jego komórek funkcjonuje bez nich? Z reguły, zdecydowana większość komórek nowotworowych w tym przypadku, nie posiada tego onkogenu. EGFRvIII nie jest optymalnym celem dla terapii drobnocząsteczkowych, ale wydawał się być od dawna optymalnym dla immunoterapii takich jak CAR-T (immunoterapia w której na cel obiera się konkretny onkogen/antygen błonowy). Brano pod uwagę, że jest to białko, którego nie ma w komórkach prawidłowych i że jest ono błonowe. CAR-T to komórki układu odpornościowego tak uzbrojone przez biotechnologów, by celować w komórki nowotworowe z konkretnymi białkami błonowymi. Nie wiemy jednak dlaczego mają umrzeć te komórki nowotworowe, które nie posiadają EGFRvIII, jeśli CAR-T zabija (jest wycelowany) tylko (w) tę część komórek, które go posiadają. Istniała nadzieja, że EGFRvIII posiadają komórki macierzyste nowotworu, czyli coś co miałoby przypominać jego korzeń. Można wyrwać naziemną część chwastu, ale jeśli zniszczy się korzeń to efekt będzie lepszy. Niestety koncepcja ta jak na razie się nie sprawdza. Nadal więc błądzimy niekiedy po omacku szukając leku nie na każdego raka, ale dla konkretnych pacjentów z nowotworami, które mają konkretne mutacje (białka onkogenne). Immunoterapie przeciw EGFRvIII pomimo tych wszystkich wątpliwości są od około dwóch lat intensywnie testowane. Pierwsze wyniki są bardzo zachęcające. Szczególnie, że stosuje się je u pacjentów z jednymi z najgorszych nowotworów – glejakiem wielopostaciowym.

Pomimo wielu lat badań EGFRvIII to enigmatyczny onkogen. Jeśli nowotwór wykazuje jego obecność to jest on wykrywany w mniejszości komórek nowotworowych. Co gorsza zdarzają się nawroty, w których onkogenu tego brak, chociaż był w zmianie pierwotnej. Nie wiemy też dokładnie, jaki jest mechanizm działania tego onkogenu. Hipoteza, że są to nowotworowe komórki macierzyste (CSC ang. cancer stem cells) została w zasadzie odrzucona. Mimo to testuje się terapię CAR-T skierowaną przeciwko temu onkogennemu białku. Mediana przeżycia pacjentów z nowotworem, kiedy zgodzono się testować terapię to ok. 16 miesięcy.

Kombinacje leków/ terapii

Próbuje się łączyć leki wycelowane w różne białka onkogenne po to, by uniknąć lekooporności. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to podejście można porównać do terapii stosowanej w AIDS. HIV unikał pojedynczych terapii i dopiero koktajl leków dał zadowalające efekty. Jednak zazwyczaj z każdym dodanym lekiem toksyczność terapii onkologicznych rośnie. Białka nowotworowe nie różnią się tak bardzo od naszych białek, jak różnią się od naszych białek białka wirusowe. Pacjent zakażony HIV może dostać kilka leków, bo różnica w molekułach wirusa jest na tyle duża, że daje się opracować leki mniej toksyczne – niepasujące do naszych białek, ale dopasowane do wirusowych. Wypada jednak dodać, że poszukuje się w onkologii leków działających synergistycznie. Pewien problem może się tu pojawić biorąc pod uwagę interesy projektantów leków. Kilka różnych leków może być produkowanych przez różne podmioty. Kto ma być właścicielem terapii, w której stosuje się kombinacje? Dokonano tu pewnego kompromisu. Trzeba wykazać nie w badaniach na komórkach w hodowli, ale przynajmniej na zwierzętach, że takie leki mogą współdziałać u konkretnych pacjentów, wtedy można otrzymać patent (czasem zależny). Modele badań na zwierzętach są w takich przypadkach bardzo specyficzne. Nie chodzi co do zasady o nowotwory, które rozwinęły się u zwierząt tak jak to opisano w akapicie (Nowotworów złośliwych jest minimum ….), ale o wszczepione myszom z uszkodzonym układem odpornościowym komórki nowotworów ludzkich. Wcześniej podano już przykład jak próbuje się łączyć terapię drobnocząsteczkową z immunoterapią. Dodatkowy przykład znajduje się w akapicie „Immunoterapie”.

Metody naprawiania genów

Bardzo wiele pisze się o metodach naprawiania uszkodzonych genów w komórkach nowotworowych – metodach opartych o edycję genomu. Zmutowany w prawie 50% nowotworów złośliwych jest gen TP53. Bardzo ciekawy cel ze względu na odsetek chorych z nowotworami wykazującymi jego uszkodzenie. Nie jest to białko onkogenne, ale głównie supresorowe. Przeszkadza, co do zasady, rozwijać się nowotworom. Te w przenośni bardzo podstępnie doprowadzają do tego, że staje ono powoli po ich stronie – jest przeciągane na ciemną stronę mocy. Naprawienie go powinno dać więc dużą poprawę. Czy wystarczy więc pomyśleć o edycji genomu np. CRISPR naprawiającej geny, aby zreperować TP53 i „pokonać raka”? Za metodę CRIPSR przyznano przecież nagrodę Nobla. W przypadku tego typu oczekiwań, łatwo je spełnić, ale w laboratorium (w hodowli). Tam możemy doprowadzić do naprawy genów, w dużym odsetku komórek np. nowotworowych. Natomiast, w żywym organizmie na razie nie sposób dotrzeć z maszynerią biotechnologiczną, która dokona naprawy, nawet do 10% komórek nowotworowych. Niektórzy powołują się na to, że taką technologię zaczyna się stosować w chorobach dziedzicznych jak np. hemofilia. Czym innym jest jednak naprawienie nawet 1% komórek u osoby z jakąś chorobą genetyczną, taką jak hemofilia, bo wtedy nawet ten 1% komórek zacznie produkować brakujące białko, a czym innym zabicie 1% komórek raka po naprawieniu w nich genu. Dokonuje się tu powolnego postępu. Powstają coraz to nowe odmiany metod edycji genomu, elementy tych systemów edycji są stopniowo udoskonalane tak, aby trafić do większego odsetka komórek nowotworowych. Ale długo jeszcze zajmie zanim osiągnie się tu pewne sukcesy. Prawda jest też taka, że jest wiele rodzajów mutacji TP53 – mutacji ulegają różne kodony tego genu. Nie wszystkie są tak łatwo naprawialne za pomocą edycji genomu. Jest to kolejny mit, który pojawia się w czasie popularyzacji. Rysujemy nożyczki, które w tajemniczy sposób mają dokonać naprawy genu. W praktyce jest to dość skomplikowany układ, a każda sekwencja wymaga oddzielnego projektowania tych „nożyczek”. Niestety nie dla każdej mutacji udaje się nawet zaprojektować sprawne „nożyczki”. 

Metody edycji genomu sprawdzają się dość dobrze, kiedy poddaje się nim komórki w warunkach laboratoryjnych. Kiedy stosuje się je u pacjentów „naprawiane” są geny tylko w kilku procentach komórek. To zdecydowanie za mało, żeby osiągnąć sukces w przypadku terapii antynowotworowych. Możliwe, że pojawią się wydajniejsze metody. Na rycinie schemat dotyczący edycji prime. Warto zauważyć, że aby mutacja mogła być naprawiona musi sąsiadować z sekwencją PAM. Więcej szczegółów np. tu https://www.nature.com/articles/s41576-022-00541-1. Wcale nie tak łatwo dokonać więc dowolnej naprawy.

Immunoterapie

Problemowi jednego z rodzajów immunoterapii autor poświęcił oddzielny tekst Czy uda się pokonać nowotwory złośliwe dzięki immunoterapii CAR-T? – Eksperyment Myślowy. Naświetlono w nim, jak podstępne wydają się być nowotwory. Naśladują np. komórki płodowe po to, by uniknąć ataku. Immunoterapia chociażby CAR-T nie jest jakimś cudem. Nie można znów ulegać złudzeniu, że zniszczy ona tylko komórki rakowe (nowotworu złośliwego) i nie będą temu towarzyszyły objawy uboczne. Znowu nie ma uniwersalnych celów dla CAR-T obecnych na komórkach dowolnego nowotworu. Dla CAR-T na target nadają się tylko białka błonowe. Białka wewnątrzkomórkowe nie mogą być dla nich celem. Wyjątek może stanowić opisany RASG12C pod warunkiem, że ulegnie modyfikacji chemicznej (wyjaśniono wcześniej).

CAR-T trzeba w tej chwili przygotować oddzielnie dla każdego pacjenta. Cena jest więc bardzo wysoka i nie dla każdego udaje się to zrobić. Zapewne jeszcze kilka lat zajmie zanim powstaną komórki uniwersalne (dla każdego dawcy). Jeśli nawet tak się dzieje, że CAR-T likwidują komórki „rakowe”, ale nowotwór jest zlokalizowany w OUN to bardzo poważne objawy uboczne wystąpią. Również w przypadku CAR-T obserwuje się powikłania w postaci wtórnych białaczek, a nie tylko po tradycyjnych chemioterapiach. Jest ich kilka procent i wobec tego, że to często terapia ostatniej szansy, jest to akceptowalne. Dopiero dowiadujemy się, dlaczego tak się dzieje. Prawdopodobnie wynika to z tego, że ponieważ wyłączono w CAR-T reakcję na sztuczki nowotworów, które chcą wyciszyć ich atak, to wyłączyliśmy też pewne mechanizmy hamujące ich podziały i komórki te szybciej się namnażają, a temu towarzyszy pewne ryzyko nowotworowe.

Nagrodę Nobla przyznano również za immunoterapie oparte o blokowanie interakcji PD1-PDL1. Interakcja ta to kolejna sztuczka komórek nowotworowych, żeby osłabić atak układu odpornościowego. Blokowanie jej pomaga więc pokonać raka. Trzeba przyznać, że z tej sztuczki korzysta wiele nowotworów i terapia ta znajduje coraz szersze zastosowanie. Nie można jednak jej traktować jako panaceum w dowolnej chorobie onkologicznej i liczyć na to, że pomoże każdemu pacjentowi. Terapia ta wbrew niektórym oczekiwaniom nie może być pozbawiona efektów ubocznych. Interakcja PD1-PDL1 powstała w naturze, po to by chronić komórki prawidłowe przed nadgorliwością układu odpornościowego. Łatwo więc sobie wyobrazić, że po jej zablokowaniu będzie dochodzić do chorób autoimmunologicznych. Komórki prawidłowe naszego organizmu zostaną zaatakowane przez nadgorliwe komórki układu odpornościowego, które wydostaną się spod tej kontroli. Znowu nie możemy więc łudzić się, że te terapie będą pozbawione efektów ubocznych i wyleczą wszystkich. Istnieją już nawet sytuacje, kiedy łączy się chemioterapię z inhibitorami PD1-PDL1 i szczepionkami mRNA. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że szczepionki są wtedy przygotowywane indywidualnie dla każdego pacjenta, na podstawie badań genetycznych komórek nowotworowych. Propozycja ta dotyczy gruczolakoraków przewodowych trzustki. Do tej pory pojedyncze osoby z tym rakiem przeżywały 5 lat.

Modele komórkowe i modele badań na zwierzętach

Niekiedy pokazuje się, że komórki nowotworowe coś zabiło w laboratorium, więc niektórzy mają wrażenie, że to będzie ten lek. Po pierwsze to, co udaje się w butelce (hodowli) w laboratorium nie musi się udać u pacjenta. Po drugie, niekiedy w tych opisach (akapit Szarlatani) ukrywa się banalny fakt. A mianowicie to, że taka substancja zabije też komórki prawidłowe. Bez niuansowania jest tych prawidłowych ponad 200 typów w organizmie człowieka. Komórki nowotworowe przypominają bardzo często prawidłowe komórki macierzyste. Niektóre nowotworowe dzielą się dość szybko i mają podobny metabolizm jak macierzyste (opierają np. glikolizę o tzw. efekt Warburga). Zatruć komórki w hodowli laboratoryjnej można zarówno solą jak i wodą. Wystarczy zmienić tzw. ciśnienie osmotyczne, żeby dosłownie popękały, w zbyt dużym stężeniu soli (NaCl) ciśnienie będzie hiperosmotyczne, a przy zbyt niskim stężeniu soli (NaCl) hipoosmotyczne. Podobny efekt wywoła np. taki rozpuszczalnik jak DMSO. Chodzi więc o to, żeby pojawiła się substancja, która zabije w laboratorium komórki raka w około 100 razy niższym stężeniu, niż przynajmniej niektóre komórki prawidłowe. Dalej to niczego nie gwarantuje. Typowe modele komórkowe reprezentują tylko 10% zmian, które występują u pacjentów. W laboratorium jest w stanie przeżyć tylko marginalna reprezentacja tego, co występuje u pacjentów. Po tym, co tu napisano może kogoś zaskoczy, ale do badań na zwierzętach również wykorzystuje się te linie. To komórki tych linii wstrzykuje się myszom z tak bardzo uszkodzonym układem odpornościowym, że rozwija się u nich ludzki nowotwór wywodzący się z danej linii komórkowej. Jest to olbrzymia poprawa w stosunku do badania raków mysich. Bo jak wyjaśniono to zdecydowanie inne nowotwory niż ludzkie. Ale te linie jak wyjaśniono, to tylko margines tego, co występuje u ludzi. Mimo to takie modele są stosowane, bo nadają się do standaryzacji i walidacji. Komórki pobrane od pacjenta i wstrzyknięte myszom SICD zachowują się tak różnie, że badania stają się niepowtarzalne. Mimo to obok badań linii komórkowych coraz częściej wykorzystuje się badania komórek pobranych od pacjentów, aby poprawić wiarygodność badań na zwierzętach.

Szarlatani

Bardzo często mami się pacjentów jakimiś cudownymi prostymi rozwiązaniami. Mówi się np. o tym, że raka da się zagłodzić. Dieta jest bardzo ważna w trakcie choroby nowotworowej. Leki wspomagające terapie, a utrudniające metabolizm komórek nowotworowych są opracowywane. Ale nowotwór i w tym przypadku jest bardzo podstępny. Przykładowo prawidłowa komórka prędzej umrze, niż pobierze niektóre substancje odżywcze bez „rozkazu hormonalnego”. Typowa nowotworowa pobiera je samowolnie. Metabolizm podobny do wielu komórek nowotworowych mają np. komórki macierzyste, ale te ostatnie też „słuchają poleceń organizmu”. Badania nad metodami pobierania przez komórki rakowe substancji odżywczych, takich jak aminokwasy, są prowadzone i być może doprowadzą do powstania nowych leków. Ale to co innego niż głodzenie pacjenta. Obietnica, że istnieje tu i teraz cudowny lek na raka, ale medycyna go ukrywa jest częścią fałszowania rzeczywistości przez szarlatanów. Szarlatani próbują wmówić, że big farmy/lekarze to ukryli (ukryte terapie), ale my mamy to, czego oni nie chcą wam dać. W tym miejscu należy jeszcze raz podkreślić, że czym innym jest stosowanie diety po to by wesprzeć terapię onkologiczną, pod nadzorem lekarza, a czym innym rezygnacja z terapii na rzecz metod szarlatanów.

Nowe leki są opracowywane w sekrecie, ale to nie znaczy, że są ukrywane, od kiedy wiadomo, że są naprawdę skuteczne

Opisane dotychczas wyjaśnienia pokazują, że leku naprawdę skutecznego nie da się ukryć z bardzo prostej przyczyny. Żeby wiedzieć o jego istnieniu trzeba przeprowadzić badania kliniczne. Badań klinicznych nie da się natomiast przeprowadzić w pełnej tajemnicy. Regulatorzy dopuszczający do takich badań muszą znać najważniejsze dane na temat potencjalnej terapii. Muszą być przekonani do sensowności testowania jej na ludziach, na podstawie ujawnionych wyników badań na komórkach i na zwierzętach. Znać charakterystykę potencjalnej terapii. Na tym etapie firmy zaczynają chronić swoje interesy inaczej, niż utrzymując je w sekrecie. Najpóźniej przed zgłoszeniem wniosku o badania kliniczne wysyłają zgłoszenie patentowe. W ten sposób uzyskują pierwszeństwo i monopol na co najmniej 15 lat. W tym miejscu można się spotkać z zarzutem, że mogło dojść do sytuacji kiedy używając języka patentowego osierocono rozwiązania. Czyli np. sytuacji, kiedy jakiś naukowiec opublikował wyniki badań wstępnych zanim dokonał zgłoszenia patentowego i patent nie może być przyznany. Urząd patentowy napisze bowiem wtedy w swoim języku, że rozwiązanie znajduje się już w stanie techniki. Ujmując to bardziej przystępnie nie jest to nowe z punktu widzenia prawa patentowego. Wtedy podmiot, który chciałby prowadzić badania kliniczne miałby pewien dylemat. Byłaby to więc nieco inna sytuacja niż opisana w Eurobarometrze. Nie chodziłoby o ukrywanie leku, ale o to, że wszyscy wiedzą albo co najmniej domniemają o jego istnieniu, ale nikt nie chce przeprowadzić drogich badań klinicznych, ponieważ nie będzie mógł zostać monopolistą, a ten kto przeprowadziłby badanie przeprowadziłby je dla wszystkich. Podaje się w takim kontekście różne substancje (autor nie zamierza ich wymieniać, bo część z nich wykorzystują właśnie niekiedy szarlatani) i twierdzi, że one mogą tak działać. Gdyby taka substancja istniała oczywiście udałoby się zebrać środki na badania, a wiele firm zarobiłoby na jej syntezie, dystrybucji, podawaniu leku itp. Jest to oczywiście założenie bardzo abstrakcyjne, bo nie da się w zasadzie „osierocić” leków „na raka”, tylko po badaniach wstępnych chociażby dlatego, że jak wspomniano chorób tych jest nawet kilkaset, a zdobyć można ochronę patentową dla terapii w nawet pojedynczych rodzajach raka. Warto zwrócić uwagę, że po skończeniu się okresu ochrony patentowej firmy farmaceutyczne nadal zarabiają na produkcji i sprzedaży skutecznych leków. Jest też prawdą, że choroba nowotworowa, to nie astma czy cukrzyca. Nie insynuuje się tutaj, że lek na cukrzycę jest ukrywany.

Dodatkowym zagadnieniem są naciski pacjentów na to, żeby szybciej wprowadzać terapie w trakcie badań klinicznych. Oczywiście w tym przypadku nie ma mowy o ukrywaniu czegoś, bo skąd pacjenci wiedzieliby w sprawie jakiej terapii naciskać. Natomiast, problem sam w sobie istnieje. W ostatnim czasie działania pacjentów zmierzające w takim kierunku słabną. Wynika to z faktu, że takie przyspieszone legalizacje, nie przynosiły pacjentom oczekiwanych przez nich zmian, albo działo się to bardzo rzadko.

Podsumowanie

Naukowcy odkrywają coraz to nowe mechanizmy biologiczne, co faktycznie otwiera drogę do nowych terapii przeciwnowotworowych. Jednak nie oznacza to, że natychmiast pojawi się, a tym bardziej już jest „lek na każdego raka”. Naukowcy i firmy częściowo sami są trochę winni takim złudzeniom pacjentów, czy ogólnie ludzi, którzy podejrzewają, że „lek na raka” jest ukrywany. Chociażby dlatego, że nie protestują dość często, kiedy media próbują zwrócić uwagę na jakieś odkrycia pisząc o „leku na raka”. Jest to więc szerszy problem jak komunikować i nie ulegać clickbajtozie.

Terapie onkologiczne systematycznie i mozolnie są poprawiane. Marzeniem wielu naukowców jest stworzenie skutecznego i możliwie bezpiecznego leku na raka. Wiedza o komórkach nowotworowych rośnie w bardzo szybkim tempie. Chorób nowotworowych jest jednak co najmniej kilkadziesiąt, a przy pewnej personalizacji terapeutycznej można powiedzieć, że nawet kilkaset typów.

W pewnej sprzeczności z oczekiwaniem leku uniwersalnego stoi to, jak często mówi się o terapiach personalizowanych i celowanych. Skoro personalizowane i celowane, to jak miałby to być jeden lek dla wszystkich pacjentów onkologicznych?

Mitem jest, że istnieją nieszkodliwe terapie onkologiczne. Nowotwór to bardzo podstępny wróg, który z reguły przygotowywał się do walki z naszymi terapiami kilkadziesiąt lat i nie sposób uniknąć objawów ubocznych. 

Szarlatani opierają swoje pseudoterapie o wyniki badań, które są błędnie interpretowane. Jest to karykatura badań naukowych – pseudonauka.

Istnieje już wiele względnie skutecznych terapii i będą się pojawiały coraz skuteczniejsze, ale warto pamiętać, że w dużym stopniu to od nas zależy, co zrobimy przez te kilkadziesiąt lat, kiedy nowotwór może w nas powstać. Jakie środowisko stwarzamy dla komórek przednowotworowych, które pojawiają się w naszych organizmach co najmniej raz na tydzień i bardzo długo są skutecznie zwalczane.

Wyniki badań własnych wzmiankowanych w tekście dotyczą głównie projektu NCBR POIR.01.02.00-00-0034/15 .

Dodatkowe materiały

Prospects for combining targeted and conventional cancer therapy with immunotherapy | Nature Reviews Cancer

Cooperative nutrient scavenging is an evolutionary advantage in cancer | Nature

Second generation inhibitors of BCR-ABL for the treatment of imatinib-resistant chronic myeloid leukaemia | Nature Reviews Cancer

Clinical acquired resistance to KRASG12C inhibition through a novel KRAS switch-II pocket mutation and polyclonal alterations converging on RAS-MAPK reactivation – PMC

Overcoming resistance to BRAFV600E inhibition in melanoma by deciphering and targeting personalized protein network alterations | npj Precision Oncology

First molecules to reactivate RASG12V GTPase activity | BMC Cancer | Full Text

Regulation of CAR transgene expression to design semiautonomous CAR-T – ScienceDirect

RAS-targeted therapies: is the undruggable drugged? – PMC

Creating MHC-Restricted Neoantigens with Covalent Inhibitors That Can Be Targeted by Immune Therapy – PMC

EGFRvIII: An Oncogene with Ambiguous Role – Rutkowska – 2019 – Journal of Oncology – Wiley Online Library

The hope, hype and obstacles surrounding cell therapy – Tręda – 2024 – Journal of Cellular and Molecular Medicine – Wiley Online Library