Jak Hitler obraził się na króla

Jeden, krótki telegram może mieć dramatyczny wpływ na stosunki między państwami. Pokazuje to historia „kryzysu telegramowego” w relacjach między Niemcami i Danią podczas II wojny światowej.

Niemcy zaatakowały Danię 9 kwietnia 1940 r. Próba obrony trwała bardzo krótko, bo mała Dania nie miała żadnych szans na wygraną. Ale też niemiecka okupacja była z początku bardzo łagodna. Dalej funkcjonował parlament i rząd, duńska armia pozostawała w koszarach, a marynarka wojenna miała wyznaczone rejony morskie odbywania manewrów (w tym ostrego strzelania) – choć Niemcy w lutym 1941 r. zmusili Duńczyków do oddania im sześciu najnowszych torpedowców.

Niemieckie samoloty nad pałacem królewskim Amalienborg w Kopenhadze, 9 kwietnia 1940 r.

Symbolem bardzo skromnego z początku duńskiego oporu wobec niemieckiej okupacji stał się nieoczekiwanie król Chrystian X, wówczas mający 70 lat. Mimo nienajlepszego stanu zdrowia, codziennie wyjeżdżał na przejażdżkę konną po Kopenhadze. Jeździł bez żadnej ochrony i salutował kłaniającym mu się Duńczykom. Niestety, w październiku 1942 r. spadł z  konia, w efekcie jego stan zdrowia pogorszył się na tyle, że potem rzadko pojawiał się publicznie. Reprezentował go więc następca tronu książę Fryderyk, późniejszy król (od 1947 r.).

Pancernik obrony wybrzeża „Peder Skram” podczas manewrów w 1942 r.

26 września 1942 r. Chrystian X obchodził swoje kolejne urodziny. Z tej okazji Hitler wysłał mu długi, wręcz serdeczny telegram. Król odpowiedział mu dokładnie tak jak i wszystkim innym, używając formuły „Wyrażam moje najlepsze podziękowania. Christian Rex” (niem. Spreche meinen besten Dank aus). Hitler strasznie się obraził. Zażądał odwołania duńskiego ambasadora z Berlina, odwołał też niemieckiego z Kopenhagi. Pomysły uspokojenia Hitlera – m.in. by do Berlina udał się książę Fryderyk i osobiście Führera przeprosił – zostały odrzucone.

Danię opuścił Cécil Karl-August Timon Ernst Anton von Renthe-Fink (urodzony we Wrocławiu). Był zawodowym dyplomatą. Ambasador w Danii od 1936 r., po niemieckiej agresji 9 kwietnia 1940 r. na ten kraj był pełnomocnikiem III Rzeszy (Reichsbevollmächtigter), czyli najwyższym przedstawicielem władz okupacyjnych. Zastąpił go Werner Best, bliski współpracownik kluczowych postaci we władzach hitlerowskich Niemiec, Heinricha Himmlera i Reinharda Heydricha. W latach 1935–1940 był szefem biura w głównym urzędzie SD w Berlinie, a w 1939 – 1940 r. stał na czele Departamentu II (sprawy administracyjne) w ramach RSHA.  Po wybuchu II wojny światowej Best, jako jeden z najwyższych oficerów SD, brał udział w organizowaniu terroru w okupowanej Polsce (m.in. w prześladowaniach Żydów i mordowaniu polskiej inteligencji). Następnie od czerwca 1940 do sierpnia 1942 r. był przydzielony do wojskowej administracji niemieckiej w okupowanej Francji jako tzw. dyrektor ministerialny (Ministerialdirektor). Jego zadaniem była „dejudaizacja” Francji (co sprowadzało się do deportacji miejscowych Żydów do obozów zagłady) oraz walka z ruchem oporu. Jako pełnomocnik Rzeszy w okupowanej Danii miał zbliżone kompetencje i zadania, ale wspomniana „dejudaizacja” przeprowadzona została zupełnie inaczej. Best za pośrednictwem niemieckiego attaché Georga Ferdinanda Duckwitza poinformował bowiem duńskie władze o planowanym aresztowaniu i deportacji Żydów, co umożliwiło Duńczykom przetransportowanie zdecydowanej większości (blisko 90 proc.) z nich do neutralnej Szwecji. W ten sposób uratował się m.in. Niels Bohr wraz z rodziną.

Werner Best (z prawej) i Eric Scavenius

W tym samym czasie dowódca wojsk niemieckich w Danii, generał Erich Lüdke został zastąpiony przez uznawanego za bardziej stanowczego generała Hermanna von Hannekena. Miał on zająć się zwalczaniem rosnącego w siłę duńskiego ruchu oporu.

Na żądanie Niemiec nastąpiła też zmiana duńskiego rządu. Premiera Vilhelma Buhla i jego rząd zastąpiono nowym gabinetem pod przewodnictwem ministra spraw zagranicznych Erika Scaveniusa (unikając jednak wprowadzenia do niego przedstawiciela DNSAP, czyli partii duńskich nazistów). On sam był już doświadczonym politykiem, wcześniej reprezentując socjalliberalną partię Det Radikale Venstre (podczas wojny partia odcięła się od niego). Był uznawany za zwolennika współpracy z Niemcami. Wierzył, że Dania powinna przystać na niemieckie żądania. Trzy miesiące po zajęciu jego kraju, wydał bardzo kontrowersyjne oświadczenie: „Wraz z wielkimi niemieckimi zwycięstwami, które zadziwiły świat i wzbudziły podziw, w Europie nastała nowa era, która przyniesie nowy porządek polityczny i ekonomiczny pod niemieckim przywództwem. Zadaniem Danii będzie znalezienie swojego miejsca w niezbędnej i wzajemnie aktywnej współpracy z Wielkimi Niemcami”. Po wojnie Scaveniusa ostro krytykowano za politykę kolaboracji. On jednak uważał, że niesłusznie. A w 1961 r. został odznaczony Medalem Zasługi Państwa Izrael za zasługi na rzecz ratowania duńskich Żydów.

Pancernik obrony wybrzeża „Peder Skram”, zatopiony przez własną załogę w 1943 r.

Rząd Scaveniusa przestał faktycznie istnieć w sierpniu 1943 r., po niemieckiej operacji „Safari”, czyli próbie zajęcia duńskiej floty i rozbrojenia wojska. Doszło wówczas do walk, a Duńczycy zdołali zatopić większość okrętów. Rząd podał się do dymisji, której król co prawda nie przyjął – ale ministrowie przestali urzędować (dlatego mówiono, że jest to „rząd dyrektorów departamentów”), a niemiecka okupacja stała się o wiele bardziej brutalna.


Zdjęcia: domena publiczna

Fotografia na początku artykułu przedstawia króla Chrystiana X na kopenhaskiej ulicy, w 1940 r.

Żegnaj, cyrylico!

Byłe republiki ZSRR w Azji powoli kończą proces przechodzenia z cyrylicy na alfabet łaciński, choć decyzja o tej zmianie nie została podjęta wszędzie, a sam proces okazał się bardzo trudny. Na ten krok zdecydowały się kraje, w których urzędowy jest jeden z języków tureckich.

Na dłuższą metę efekty będą nie tylko w sferze kultury, ale także polityki. Bo stosowanie „łacinki” oznacza też zbliżenie do Europy. I oczywiście także do Turcji.

Od arabskiego po cyrylicę

Aż do początku XX wieku ludność należącej do Rosji Azji Środkowej, posługująca się przede wszystkim językami z grupy tureckiej, stosowała alfabet arabski. Chodzi przede wszystkim o mieszkańców ówczesnego, rosyjskiego Turkiestanu, na którego obszarze (z grubsza) znajdowały się kraje uznawane za tureckie, a więc dzisiejszy Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan i południowa część Kazachstanu. Poza Turkiestanem jest to również dzisiejszy środkowy i północny Kazachstan oraz Azerbejdżan. Odmienny był obszar dzisiejszego Tadżykistanu, bo choć żyją tam m.in. Uzbecy (ok. 15 proc.), to jednak większość (ok. 80 proc.) stanowią Tadżycy, jeden z narodów, używających odmian języka perskiego.

Po rosyjskiej rewolucji 1917 r. komunistyczne władze doprowadziły do stopniowej rusyfikacji nowo powstałych republik związkowych (a także autonomicznych oraz innych jednostek administracyjnych) ZSRR i to mimo prowadzenia z początku polityki tzw. korienizacji. Korienizacja oznaczała co prawda wzmocnienie narodów tworzących ZSRR (w założeniu – wszystkich, a więc także np. Polaków), ale miała służyć umocnieniu nowej władzy bolszewickiej, a także przekonaniu społeczeństw, że ta władza jest „ich własna”, a nie narzucona z zewnątrz (o polityce korienizacji można też przeczytać tu https://eksperymentmyslowy.pl/2025/01/03/najbardziej-polskie-miasto-na-ukrainie/).

30 grudnia 1922 r. powstał Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich i doszło do podziału kraju na republiki związkowe, a w ich ramach republiki i okręgi autonomiczne. Tworzenie tych narodowościowych jednostek administracyjnych było praktyczną realizacją idei korienizacji, zgodnie z planami Włodzimierza Lenina.

Książka wydana w 1911 r. w Taszkencie. Fot. Wikipedia

Miejscowe elity aprobowały taką politykę. Na jakiś czas zatrzymana została rusyfikacja. Powstało wiele książek w językach różnych narodów i grup etnicznych, w tym słowniki i podręczniki. W 1932 r. wskaźnik alfabetyzacji w Turkmenistanie wzrósł do 61 proc., a w Uzbekistanie aż do 72 proc.

Ale też bolszewicy utrzymywali znaczący wpływ Rosjan na funkcjonowanie partii i państwa. Czołowe stanowiska kierownicze w poszczególnych republikach zajmowali więc co prawda przedstawiciele narodu „tytularnego” (od nazwy danej republiki), ale ich zastępcami byli zazwyczaj Rosjanie, czasami faktycznie rządzący. Rusyfikacja kultury sprowadzała się głównie do upowszechnienia języka rosyjskiego, kultury i sztuki rosyjskiej. A od końca lat ’20 korienizacja zaczęła być ograniczana.

Bardzo istotnym elementem rusyfikacji było przejście języków narodowych w Azji Środkowej na cyrylicę. W Uzbekistanie alfabet arabski został porzucony w 1928 r., głównie dlatego, że uznano go za „zbyt mało świecki” Najpierw zadecydowano o przejściu na alfabet łaciński, tzw. janalif („Nowy Alfabet”), w prasie radzieckiej określany jako Nowy Alfabet Turecki (NTA). Janalif był projektem mającym na celu wprowadzenie dla wszystkich języków tureckich jednolitego systemu pisma opartego na alfabecie łacińskim. Ogólnozwiązkowy projekt w tej sprawie przedstawiono pod koniec lat ’20. Został on oficjalnie wprowadzony w republikach tureckojęzycznych ZSRR w celu zastąpienia alfabetów opartych na języku arabskim. Jednak już w 1939 r. wprowadzono cyrylicę.

„Prawda wostoka” („Prawda Wschodu”) – po rosyjsku, 1938 r. Fot. domena publiczna

Język rosyjski i cyrylica w republikach narodowych były instrumentami „miękkiej siły” władz w Moskwie, bardzo zresztą skutecznymi. Regułą, która obowiązywała od okresu sprzed II wojny światowej, było istnienie w republikach (poza Rosyjską FSRR) dwóch gazet centralnych (zazwyczaj wydawanych wspólnie przez komitet centralny partii komunistycznej oraz rząd danej republiki). Jedna z nich była w języku narodowości „tytularnej”, a druga po rosyjsku. Ta rosyjska z reguły miała większe znaczenie.

Derusyfikacja w krajach turkojęzycznych

Rozpad ZSRR rozpoczął proces derusyfikacji w Azji Centralnej. Państwa tego regionu uznały narodową politykę językową w latach ‘90 XX wieku jako sposób na wzmocnienie ich tożsamości narodowej i zarazem odróżnienie się od siebie. Przed rokiem 1991 w ramach systemu polityki radzieckiej, kierowanej przez partię komunistyczną, udało się (w mniejszym lub większym stopniu) stworzyć kolektywną, radziecką tożsamość. Po rozpadzie ZSRR, budowanie własnej tożsamości narodowej w każdym tych krajów było najważniejszym priorytetem.  Jej elementem było stopniowe odchodzenie od języka rosyjskiego z jednej, a od cyrylicy z drugiej strony.

Po rozpadzie ZSRR podjęto decyzję o przejściu z cyrylicy na alfabet łaciński w Azerbejdżanie,  Turkmenistanie, Kazachstanie i Uzbekistanie. Wielu obawiało się związanych z tym problemów, ale przywódcy i naukowcy w tych krajach uznali że jest to konieczne dla podkreślenia suwerenności i zarazem zdystansowania się od Rosji. Kraje turkojęzyczne byłego ZSRR, z wyjątkiem Kirgistanu i Tadżykistanu, rozpoczęły przejście na alfabet łaciński niemal natychmiast po upadku ZSRR.

Najszybciej zadziałano w Azerbejdżanie. Jednym z pierwszych aktów prawnych uchwalonych przez parlament tego kraju po uzyskaniu niepodległości w 1991 r. było przyjęcie alfabetu łacińskiego. Oficjalnie, cały proces został zakończony 1 sierpnia 2001 r. Ponieważ procedura trwała długo i przebiegała dość powoli, prezydent Hejdar Alijew (po azersku Heydər Əlirza oğlu Əliyev) w końcu czerwca 2001 r. wydał dekret nakazujący ostateczną rezygnację z cyrylicy. Okazało się to trudne choćby dlatego, że wszystkie gazety i czasopisma były drukowane przy użyciu tego alfabetu. Tak naprawdę jedynym które wcześniej stosowało wyłącznie alfabet łaciński, był tygodnik „Ayna”, dodatek do rosyjskojęzycznej gazety „Zierkało” (oba słowa znaczą to samo – „Lustro”, pierwsze po azersku, drugie po rosyjsku). Innym wystarczało pisanie tytułów artykułów „łacinką”, gdy treść była już cyrylicą. W ciągu miesiąca musiały się całkowicie przestawić.

W Uzbekistanie ten proces odbywa się obecnie. W 1989 r. Rada Najwyższa Uzbeckiej SRR przyjęła ustawę „O języku państwowym Uzbeckiej SRR”, ogłaszając język uzbecki jedynym językiem państwowym. Z drugiej strony język rosyjski do 1995 r. zachował status „języka komunikacji międzyetnicznej” w Uzbekistanie do 1995 r., kiedy to ostatecznie stał się językiem jednej z mniejszości narodowych.

Dworzec kolejowy w Taszkencie – fot. Piotr Kościński

Zaledwie dwa lata po uzyskaniu niepodległości, 2 września 1993 r., uzbecki parlament przyjął ustawę o przejściu na alfabet łaciński „opartą na pozytywnych doświadczeniach z lat 1929–1940… i uwzględniającą życzenia wyrażone przez przedstawicieli ogółu społeczeństwa”. Choć oficjalnie zamierzano „przyspieszyć rozwój republiki we wszystkich kierunkach i włączyć ją do światowego systemu komunikacyjnego”, posunięcie to wiązało się również z koniecznością oddalenia się od Rosji i jej wpływów. Równolegle tworzono własną politykę historyczną, w której kluczowe miejsce zajmuje Timur (Tamerlan), zdobywca większości Azji Środkowej, terenów dzisiejszego Iranu, Iraku i Zakaukazia, którego stolicą była Samarkanda, dziś – miasto o niezwykłych wręcz zabytkach.

Planowano całkowite przejście na alfabet łaciński od 1 stycznia 2023 r. Do tego czasu w Uzbekistanie miano używać równocześnie cyrylicy i alfabetu łacińskiego. Oficjalna korespondencja w instytucjach państwowych odbywała się w języku uzbeckim, stosując cyrylicę. Jednakże w szkołach i na uniwersytetach tego kraju nauczanie odbywało się w języku uzbeckim, przy użyciu alfabetu łacińskiego.

Strona internetowa pisma kun.uz („kun” po uzbecku to dzień)

W Uzbekistanie około jedna trzecia populacji (głównie starsze pokolenie, a zwłaszcza uzbecka inteligencja) preferuje cyrylicę, a niemal wszyscy młodzi ludzie czytają i piszą zarówno cyrylicą jak i alfabetem łacińskim. Młodzi najchętniej też przechodzą na alfabet łaciński. W istocie rzeczy, w Uzbekistanie współistnieją dwa systemy – łaciński i cyrylica. Dla mediów oznacza to konieczność stosowania dwóch alfabetów, a zazwyczaj też dodatkowo języka rosyjskiego.

Można jednak spodziewać się, że w miarę dorastania pokoleń stosujących alfabet łaciński, to właśnie on będzie w coraz większym stopniu dominować. Kluczowe pytanie brzmi: czy i kiedy media uzbeckie w ogóle zrezygnują z cyrylicy? Odpowiedź może być wyłącznie hipotezą, a najbardziej prawdopodobne jest – że musi upłynąć co najmniej kilkadziesiąt lat.


Jak sprzedano Wyspy Dziewicze

Sprzedaż Grenlandii wydaje się nam pomysłem absurdalnym, ale Dania miała w przeszłości kolonie, które sprzedawała. Najbardziej znana była sprzedaż Duńskich Indii Zachodnich w 1917 r. Kupiły je Stany Zjednoczone za 25 milionów dolarów w złocie, czyli równowartość dzisiejszych 616 milionów dolarów. Tyle, że chodziło o terytoria położone poza Europą, na których żyło bardzo niewielu Duńczyków.

Koloniami duńskimi (do 1814 duńsko-norweskimi) w Europie były Grenlandia, Islandia i Wyspy Owcze (Islandia uzyskała niepodległość, a Grenlandia i Wyspy Owcze mają dziś szeroką autonomię). A od XVII w. Duńczycy rozpoczęli ekspansję poza Europą. Ich pierwszą kolonią azjatycką został w 1620 r. indyjski Tranguebar. Stało się to w wyniku działań duńskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (Ostindisk Kompagni). Kolejnymi nabytkami w Indiach były miasto Serampore (założone w 1755 r. jako Frederiksnagore) oraz osady Achne i Pirapur, położone w pobliżu Kalkuty. Posiadłości te przynosiły małe zyski i dlatego sprzedano je w 1845 r. Wielkiej Brytanii.
W połowie XVIII w. Duńczycy osiedlili się także na Nikobarach (Frederik Øerne, czyli Wyspy Fryderyka), którymi administrowano z Tranguebaru. Między 1778 a 1783 r. doszło do sporu o ten archipelag z Austrią, która próbowała przejąć wyspy jako własną kolonię. Ostatecznie Nikobary pozostały własnością duńską do 1868 r., kiedy to sprzedano je Brytyjczykom.

Indie Zachodnie

Z kolei w połowie XVII w. duńskie statki zaczęły pływać na Antyle, a w latach 1665–1666 podjęto pierwszą próbę kolonizacji niezamieszkanej wyspy Sankt Thomas (ang. Saint Thomas), położonej zaledwie kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Portoryko. W 1671 r. utworzono Kompanię Zachodnioindyjską (Vestindisk Kompagni, od 1674 r. Kompanię Zachodnioindyjsko-Gwinejską, Vestindisk-Guineisk Kompagni), a w 1672 r. pod przewodnictwem gubernatora Jørgena Iversena Dyppela podjęto nową, udaną próbę kolonizacji wyspy. Po trudnych początkach, ruszyła produkcja cukru i w 1718 roku, mimo protestów Anglików, przejęto nieco mniejszą sąsiednią wyspę, Sankt Jan (Saint John). W 1733 roku odkupiono od Francuzów nieco bardziej oddaloną wyspę Sankt Croix (fr. Sainte-Croix, ang. Saint Croix).

Pieniądze Duńskich Wysp Dziewiczych

Po naciskach ze strony właścicieli plantacji, Korona w 1755 r. przejęła wyspy od Kompanii Zachodnioindyjskiej i Gwinejskiej. Przejęcie wysp przez Koronę zapoczątkowało złotą erę, która trwała aż do okupacji brytyjskiej w 1801 roku i 1807-15 roku. W tym okresie produkcja cukru na wyspie Skt. Croix osiągnęła apogeum i cukier stał się jednym z najważniejszych towarów handlowych w Kopenhadze. Oprócz handlu z Danią, Norwegią i Europą, znaczącą rolę odgrywał także handel z państwami Ameryki Południowej. Handel kwitł zwłaszcza wtedy, gdy największe europejskie państwa handlowe toczyły ze sobą wojny.

Krążownik „Valkyrien” u wybrzeży Skt. Thomas

Po roku 1815 produkcja cukru na wyspie Skt. Croix napotykała na coraz większe trudności; częściowo z powodu wyjałowienia gleby, a częściowo z powodu wzmożonej konkurencji. Lepiej poszło na wyspie St. Thomas, gdzie Charlotte Amalie pozostała jednym z najważniejszych portów na Karaibach. W latach 30. XIX wieku miasto liczyło ponad 10 tys. mieszkańców i było drugim co do wielkości miastem w Królestwie Danii.

Sprzedaż z kłopotami

Ale w Indiach Zachodnich nie mieszkało wielu Duńczyków. Na wyspie St. Thomas, zwłaszcza w początkowym okresie, znaczną część populacji stanowili Holendrzy, a na wyspie Skt. Croix wśród właścicieli plantacji dominowali Brytyjczycy. Największą grupę ludności stanowili jednak niewolnicy. W 1755 r. na wyspach żyło 15 tys. niewolników i 1841 wolnych mieszkańców. W roku 1797 liczby te wynosiły odpowiednio 32 tys. i 4 480. Dochodziło do buntów niewolników.

Najsłynniejszy bunt miał miejsce w 1848 roku. Gubernator generalny Peter von Scholten nie zdołał go stłumić – i żeby go przerwać, ogłosił, że wszyscy niewolnicy uzyskują wolność. To jednak w efekcie doprowadziło do kryzysu gospodarczego. Indie Zachodnie zaczęły stopniowo obciążać duński skarb państwa. Dochodziły do tego koszty utrzymania, w tym także wojskowe – przez wiele lat na wyspach stacjonowały dwa duńskie okręty wojenne, a ostatni który tam stacjonował był krążownik „Valkyrien” w okresie I wojny światowej.

Od lat ‘60 XIX wieku rozważano sprzedaż Duńskich Indii Zachodnich. Oczywistym, potencjalnym nabywcą były Stany Zjednoczone. W 1902 r. sprzedaż do Stanów Zjednoczonych była bardzo bliska sfinalizowania, jednak przeważyli politycy się jej sprzeciwiający. Podczas I wojny światowej sprawa znów stała się aktualna. Dania i Stany Zjednoczone osiągnęły porozumienie w sprawie warunków sprzedaży w 1916 r., które obejmowało uznanie przez Stany Zjednoczone roszczeń Danii do Grenlandii. Cały ten proces, częściowo prowadzony w drodze tajnych negocjacji, wywołał niepokoje polityczne w Danii.

W duńskim parlamencie w Christiansborgu panowały poważne rozbieżności w kwestii sprzedaży wysp. Na przykład liberałowie z „Venstre” (ta bardzo prawicowa partia nosi zaskakującą obecnie nazwę „Lewica”) uważali, że ​​najpierw powinny odbyć się wybory powszechne, ponieważ temat ten nie był poruszany podczas kampanii wyborczej. Jednak większość polityków, wspieranych przez króla Chrystiana X, nie chciało wyborów. W 1916 r. powołano komisję parlamentarną w celu rozwiązania problemu. W efekcie podjęta została decyzja o przeprowadzeniu referendum, które zobowiązałoby rząd do rezygnacji ze sprzedaży wysp, jeśli połowa oddanych głosów będzie „przeciw”. Gdyby większość zagłosowała „za”, kwestia ewentualnej sprzedaży wysp zostałaby skierowana do parlamentu, który podjąłby ostateczną decyzję.

Karta do głosowaniu w referendum

Frekwencja wyborcza wyniosła zaledwie 37,4 proc. 64,2 proc. (283 tys.) głosowało za, a 35,8 proc. (158 tys.) przeciw. Było to pierwsze głosowanie, w którym mogły wziąć udział kobiety.

Mieszkańcy Duńskich Indii Zachodnich nie mieli prawa głosu, ale w dwóch nieoficjalnych głosowaniach na Skt. Croix, zorganizowanych przez Davida Hamiltona Jacksona (czarnoskórego działacza na rzecz praw pracowniczych, mieszkańca wysp), łącznie 4027 osób opowiedziało się za sprzedażą, a siedem było przeciw. Wyspy zostały formalnie przekazane Stanom Zjednoczonym 31 marca 1917 r. i przemianowane na Amerykańskie Wyspy Dziewicze.

Chwila przekazania czeku. Pośrodku – ambasador Danii Constantin Brun, na prawo od niego sekretarz stanu USA Robert Lansing

Karaibski raj Ameryki

Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych reklamują się jako „karabski raj Ameryki” – „miejsce, w którym można zobaczyć tańczących na paradzie karnawałowej moko jumbies (szczudlarzy), usłyszeć śpiewny patois kreolskiego dialektu lub poczuć zapach przypraw w pasztecie z solonej ryby (…). Każda wyspa oferuje coś innego. Nazywana <Rock City> ze względu na pagórkowaty, skalisty horyzont, St. Thomas słynie z luksusu – od megajachtów zacumowanych w porcie po ekskluzywne witryny sklepowe wzdłuż Main Street. Położona o krótki rejs promem na wschód, St. John przyciąga nowożeńców i miłośników natury, oferując ponad 7000 akrów wydzielonych terenów parkowych wraz z dziewiczymi plażami. Dalej na południe, na Morzu Karaibskim, St. Croix pozwala odwiedzającym odkrywać kolonialne dziedzictwo wysp i historię niewolnictwa w kilku różnych fortach i plantacjach. Ponadto, to właśnie na tej wyspie znajdziesz Cruzan Rum Distillery”.

Mieszkańcy wysp są obywatelami USA, ale nie biorą udziału w wyborach prezydenckich; wybierają delegata do Kongresu, mającego ograniczone uprawnienia. Wyspy zarządzane są przez wybieranego gubernatora i 15-osobową legislaturę. Spośród około 87 tys. mieszkańców, 71 proc. stanowią czarnoskórzy; Latynosi to 17 proc., a większość pozostałych stanowią biali. Większość posługuje się lokalnym dialektem angielskiego. Co ciekawe, w wielu miejscach zachowano duńskie nazwy miejscowości czy ulic – ale to raczej pomysł na zaciekawienie turystów niż pamięć o historii.

Żródła:

https://danmarkshistorien.dk/vis/materiale/de-vestindiske-oeer-dansk-vestindien

https://www.ft.dk/da/aktuelt/tema/historisk_folkeafstemning_dansk-vestindien

https://tidsskrift.dk/mfs_aarbog/article/view/96107/144956