Histamina, jakiej nie znacie.

Histamina. Licencja:  Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication.

Histamina najczęściej kojarzy się z alergią. Faktycznie jest związkiem powodującym przepuszczalność małych naczyń, co prowadzi do alergicznego nieżytu nosa, zaczerwienienia oczu i świądu czy pokrzywek.

Odkryta w 1910 r. była pierwotnie opisywana jako miejscowy hormon. Jest uwalniana lokalnie z komórek magazynujących, nie ma gruczołu, który by ją wytwarzał jak np. insulinę, którą produkuje trzustka. Ostatecznie więc uznano, że jest neuroprzekaźnikiem, czyli cząsteczką, która przenosi różne informacje.

Budowa tego związku nie jest specjalnie imponująca ani złożona. Gdyby chcieć się jednak pokusić o znalezienie jednej rzeczy, która łączy wszystkie choroby, to byłaby to właśnie histamina.

Wytwarzana i magazynowana jest przez komórki układu odpornościowego tzw. bazofile i komórki tuczne. Po uwolnieniu, pod wpływem jakiegoś sygnału np. alergenu, wiąże się z receptorami histaminowymi. Do tej pory zidentyfikowano cztery typy tych receptorów. Większość z nas będzie kojarzyć receptory H1 i H2, które rozsiane są po całym naszym ciele. Pierwsze związane są właśnie z alergiami i mamy spory wachlarz leków, który je blokują. Dzięki temu mniej kichamy wiosną, ale czasem częściej zasypiamy po ich zażyciu. Receptory H2 biorą udział w wydzielaniu kwasu żołądkowego, mamy kilka substancji, które blokują ten proces i działają przeciwwrzodowo.

Mniej popularne są receptory H3, znalezione obficie w ośrodkowym układzie nerwowym i H4, znajdujące się głównie na komórkach układu odpornościowego i w mniejszym stopniu w nieneuronalnych komórkach mózgu.

Enigmatyczny receptor histaminowy H4 do potencjalnego leczenia wielu chorób zapalnych, autoimmunologicznych i pokrewnych. przez P.Mehta, P.Miszta, P.Rzodkiewicz, O.Michalak, P.Krzeczyński, S.Filipek. Licencja CC BY. 

Uwzględniając jednak komórki neuronalne to mamy około 64000 neuronów, które w mózgu wytwarzają histaminę. Jej poziom reguluje czuwanie, funkcje uczenia się, zapamiętywania, utrzymywania temperatury ciała, tętna i ciśnienia krwi, apetytu i uwalniania hormonów stresu czy endorfin.

Receptory ludzkie są do siebie podobne strukturalnie i np. H1 i H4 mają w 40% podobną budowę. To tłumaczy sedacyjne, uspokajające czy nasenne działanie leków przeciwalergicznych. Jeśli lek dostanie się do ośrodkowego układu nerwowego, to połączy się z receptorem H ileś tam, a pacjent zacznie być senny. Leki nowej generacji tj. feksofenadyna, desloratadyna czy lewocetyryzyna mają nie działać nasennie. Należy jedynie pamiętać, że jeśli leki te będą stosowane w wyższych dawkach, to sedacja będzie się pojawiać. Takie sytuacje, wbrew pozorom, zdarzają się dość często, bo wysokie dawki leków przeciwhistaminowych podaje się w pokrzywkach czy obrzękach alergicznych o nieustalonej przyczynie. Nasz organizm nie nadąża za zmieniającym się światem. Okazuje się, że o ile nasze oczy lubią estetyczne, kolorowe jedzenie to nasze jelita mogą mieć już inne zdanie i zareagować na substancje koloryzujące czy smakowe…wyrzutem histaminy. Co zidentyfikowano jako jeden z mechanizmów bólu w tzw. zespole jelita nadwrażliwego. Nadwrażliwość na substancje dodatkowe np. do żywności wiązana jest też z niedoborem DAO, czyli oksydazy diaminowej, która rozkłada histaminę. U niektórych osób występuje tzw. polimorfizm genu DAO, w wyniku czego produkują one zbyt mało enzymu rozkładającego tę aminę. Objawem jest nadwrażliwość na substancje powodujące wyrzut histaminy, w tym leki. Dostępne są już komercyjne testy, które pozwalają sprawdzić, czy osoba z problemami nawracających pokrzywek nie ma niedoboru DAO. W takich sytuacjach ważne jest wdrożenie diety niskohistaminowej, bo histaminę dostarczamy też, zjadając, żywność fermentowaną, w tym produkty mleczne tj. jogurt, sery żółte i pleśniowe, ryby wędzone, przetworzone produkty mięsne, awokado czy szpinak. Jeśli organizm nie ma możliwości rozłożyć histaminy w odpowiedniej ilości, pojawiają się objawy nietolerancji histaminy. Znamy je dobrze z obrazu alergii, są to obrzęki, czerwone plamy, pokrzywka, katar, świąd o nieustalonej przyczynie.

Podobnie jest z dodatkami do kosmetyków czy zanieczyszczeniem powietrza. Pył zawieszony i węglowodory aromatyczne powstające przy spalaniu niedozwolonych paliw, czy regularnych śmieci, dostają się bezpośrednio do ośrodkowego układu nerwowego. O ile wytworzyliśmy barierę krew-mózg, jaka chroni OUN przed potencjalnie niebezpiecznymi związkami, jakie możemy zjeść i z krwią miałyby szansę dostać się do mózgu, to natura nie wpadła na to, że potrzebna byłaby taka bariera w górnych drogach oddechowych. Wszystko, co wdychamy, ląduje w mózgu z całą niedogodnością konsekwencji, jakie to ze sobą niesie. Udowodniono, że zanieczyszczenie powietrza wpływa na rozwój astmy, demencji i chorób neurodegradacyjnych. Takie zanieczyszczenie po dotarciu do struktur OUN generuje…wyrzut histaminy. 64000 neuronów mózgu tylko czekają na wroga, przed którym należy chronić mózg. Aktywowane zostają komórki odpornościowe i proces immunologiczny, który niestety uszkadza to, co miał chronić. Choroba Parkinsona, Alzheimera, migreny, bóle neuropatyczne, czyli wynikające z uszkodzenia nerwów są wynikiem stanu zapalnego i działania histaminy. Oczywiście proces ten może zapoczątkować zarówno zanieczyszczenie środowiska, jak i  też infekcja wirusowa, bakteryjna czy grzybicza. Efektem ubocznym walki z wrogiem jest choroba, która może się ujawnić dużo później. Czy można więc leczyć choroby neurodegradacyjne lekami przeciwhistaminowymi?

W 2019 r. opisano związek, który jest antagonistą receptora H4R, który blokował u zwierząt postęp choroby Parkinsona. Zidentyfikowano także klobenpropit, substancję antagonistyczną wobez H3R i H4R, jako lek ograniczający złogi amyloidowe i poprawiający funkcje poznawcze w zwierzęcym modelu choroby Alzheimera.

Leki przeciwhistaminowe mają potencjał w chorobach autoimmunologicznych i zapalnych. Opracowywane są do leczenia cukrzycy typu II, reumatoidalnego zapalenia stawów, ale i schizofrenii. Pomysł stosowania ich w chorobach psychicznych nie jest nowy, pierwszy lek stosowany w schizofrenii był właśnie lekiem przeciwhistaminowym. Do dziś stosuje się hydroksyzynę czy doksepinę (leki wydawane na podstawie recepty lekarskiej), które zawdzięczają swoje działanie uspokajające i nasenne aktywności przeciwhistaminowej. Znamy dobrze dimenhydrinę, która ma działanie przeciwwymiotne w chorobie lokomocyjnej, ale też usypiające, bo jest lekiem przeciwhistaminowym.

Ostatecznie trzeba wspomnieć, że blokując receptory H4 na komórkach odpornościowych tj. limfocyty, można zwiększyć skuteczność niektórych terapii onkologicznych. Leki przeciwhistaminowe są badane w terapii glejaków czy nowotworów skóry. Kardiologiczne receptory H2 przez aktywację lub blokadę wpływają na rytm naszego serca.

Czy jest więc jakaś część naszego ciała, która nie zależy od sygnalizacji histaminowej? Będzie ciężko taką znaleźć. Ta mała cząsteczka dyryguje całym naszym ciałem i życiem.

Covidowe opowieści.


Autor: NIAID
 – RML ( https://www.niaid.nih.gov/ & https://www.niaid.nih.gov/about/rocky-mountain-laboratories ) licencja CC.

Mijają trzy lata od początku pandemii, a my nadal nie mamy skutecznego leku na COVID-19. Wydawałoby się, że dopuszczenie do stosowania Paxlovidu i Lagevrio (molnupiraviru) skontruje przewagę wirusa, jednak ostatnie doniesienia wydają się przeczyć takiemu przekonaniu.

Mutacje SARS-CoV-2 nikogo nie zaskakują. Naukowcy wskazują jednak, że u osób o obniżonej odporności nowe leki wywierają presję potęgującą zmienność wirusa i pojawianie się nowych wariantów.

W lutym 2023 r. naukowcy z University of Sydney opisali ludzkie białko LRRC15, które zidentyfikowano jako kolejny receptor wirusa SARS-CoV-2. Wyjątkowe w jego wypadku jest jednak to, że jest receptorem blokującym. Po połączeniu z LRRC15 wirus ulega sekwestracji, czyli oddzieleniu od komórki ludzkiej i ostatecznie dezaktywacji, co ogranicza infekcje. Zespół badawczy chciał zidentyfikować mechanizmy gospodarza, jakie wykorzystuje ten betakoronawirus. Wiadomo, że w infekcję zaangażowanych jest ponad 1000 ludzkich białek, jednak do tej pory nie zidentyfikowano żadnego, który miałby zdolność blokowania infekcji. Rozpoznany receptor blokujący jest rozpowszechniony w różnych tkankach tj. skóra, język, płuca, fibroblasty, łożysko i węzły chłonne. Co ciekawe, po przebyciu infekcji COVID-19 zaczyna występować w o wiele większej ilości w płucach. LRRC15 jest więc częścią naturalnej odpowiedzi naszego organizmu.

Nowe ustalenia pokrywają się z wcześniejszymi publikacjami Imperial College London, w których wskazywano, że niższe poziomy LRRC15 występują u chorych z ciężkim przebiegiem COVID-19.

Można więc wykorzystać podanie nowo zidentyfikowanego receptora blokującego donosowo lub wziewnie w wypadku cięższych przypadków.

Wirus ostrej niewydolności oddechowej 2 wywołał pandemię, bo ma zdolność szybkiego wzrostu poziomu wiremii, czyli replikujących cząstek wirusowych, w górnych drogach oddechowych. To pozwoliło mu na szybkie przenoszenie się między ludźmi. SARS-CoV, który wywołał epidemię na początku XXI wieku, i MERS-COV (koronawirus bliskowschodniego zespołu oddechowego) nie mają tej cechy. Ich miana w górnych drogach oddechowych osiągają szczyt później, co ułatwia ograniczenie przenoszenia. Kolejną ciekawostką jest inny wzorzec infekcji SARS-CoV-2 w porównaniu z koronawirusem przeziębienia HcoV-NL63. Oba mają ten sam główny receptor, ACE-2, ale to nowy betakoronawirus powoduje zapalenia płuc, czyli jest ukierunkowany na infekcję dolnych dróg oddechowych.

Wszystkie te różnice wiązane są z ewentualnym wpływem na wydajność zakażenia wirusem, w których uczestniczą niezidentyfikowane jeszcze czynniki. Mamy tu więc potencjalnie obecne, a nieznane tzw. koreceptory ułatwiające łączenie wirionów, czyli kompletnych cząstek wirusowych, z receptorem głównym, zdolności wirusa do wykorzystania zasobów gospodarza, czyli np. enzymów, a ostatecznie jego umiejętnością do stabilnego połączenia z receptorem głównym.

Genom, a więc zbiór wszystkich wirusowych genów, SARS-CoV-2 jest jednym z największych wśród wirusów RNA. Koduje też dużo białek niestrukturalnych, których nie wykorzystuje do odtworzenia kolejnych cząstek w czasie replikacji. Krótko powiedziawszy, nikt jeszcze nie ustalił, do czego te białka służą i możliwe, że zwiększają jego zdolność do przenoszenia.

Większość dotychczasowych wysiłków koncentrowała się na opracowaniu terapii blokującej fuzję z głównym receptorem ACE-2. Stąd leki przeciwwirusowe nastawione na szczytowe białko kolca i region RBD, a więc strukturę, przez którą SARS-CoV-2 tworzy stabilne wiązanie z ludzkim receptorem.

Trochę mniej uwagi poświęcono terapiom nastawionym na gospodarza, czyli czynnikom, jakie nasz organizm kieruje w odpowiedzi immunologicznej przeciw zidentyfikowanemu patogenowi.

LRRC15 może być wykorzystane jako jedno z takich właśnie podejść. Innym może być podanie interferonu, naturalnej substancji przeciwwirusowej. Interferony są wykorzystywane w terapiach wobec wirusów WZW. Czemu więc nie wobec SARS-CoV-2?

Do tej pory nie było wiążących badań w tym obszarze. Jednak 9 lutego, w tym samym dniu co publikacja dotycząca LRRC15, ogłoszono oficjalne wyniki badania TOGETHER.

Pregnylowany interferon lambda pozwolił na zmniejszenie o 51% ryzyka hospitalizacji u osób zakażonych SARS-CoV-2. Wystarczyło jednorazowe podanie w ciągu 7 dni od rozpoznania COVID-19. Grupa badana objęła prawie 1000 pacjentów.

Trudno przewidywać czy znajdzie to powszechne zastosowanie w leczeniu COVID-19, bo problemem może być cena takiego podejścia.

Wyniki badania TOGETHER są jednak jednymi z niewielu, które pokazały realną korzyść z zastosowanego leku.

W końcu nietoperze są wyposażone w zbiorniki interferonów lub mają zdolność do ich szybkiej produkcji. Bez względu na prawdziwe pochodzenie SARS-CoV-2, jest on przecież wirusem odzwierzęcym. Możliwe, że można walczyć z nim, podglądając naturę i tuningując ludzki układ odpornościowy. LRRC15 i interferon lambda wydają się dobrym wyborem w terapii nastawionej na gospodarza, a nie na wirusa, o którym realnie jeszcze bardzo mało wiemy.