Polskie i słowiańskie siły nieczyste

Ten wpis stanowi część cyklu Etymologiae. O pochodzeniu słów 

Dziady jesienne

Wiele dawnych ludów europejskich obchodziło na przełomie października i listopada święto końca „jasnej” i początku „ciemnej” pory roku. Uważano, że otwierają się wtedy drzwi zaświatów i łatwo jest nawiązać kontakt z ich mieszkańcami – duchami przodków i istotami nadprzyrodzonymi. Kościół chrześcijański przejął te obchody jako uroczystość Wszystkich Świętych i następujące po niej Zaduszki. Echem dawnych wierzeń są opisy celtyckiego święta Samhain1, popularne maskarady w wigilię Wszystkich Świętych (Halloween), a na obszarach nam bliskich – obrzędy „dziadów jesiennych”. Z tej okazji zajmiemy się wycinkiem słowiańskiej mitologii dotyczącym duchów nieprzyjaznych i szkodzących ludziom – tych, których miejsce w wierzeniach chrześcijańskich zajęły diabły.

Trzeba zauważyć, że nasza wiedza o wczesnosłowiańskiej religii czy demonologii jest niezmiernie uboga. Piśmiennictwo dotarło do Słowian wraz z chrześcijaństwem, które starało się jak najstaranniej wykorzenić dawne wierzenia i obrzędy albo „ucywilizować” je, nadając im nową interpretację. Nawet imiona bóstw słowiańskich zachowały się szczątkowo. Pewnych informacji dostarczają badania etnograficzne, ponieważ ślady zwyczajów przedchrześcijańskich przetrwały jako elementy folkloru. Tu jednak zwrócimy uwagę na to, co utrwaliły języki słowiańskie w postaci słownictwa wywodzącego się od ich wspólnego przodka.

Pisałem już kiedyś o pochodzeniu słowa bóg i o wpływie, jaki na wierzenia Słowian wywarły kontakty z ludami irańskojęzycznymi (Scytami lub Sarmatami) zamieszkującymi w starożytności stepy Europy Wschodniej. Dane językowe zachowały dość informacji, żeby wyciągnąć wiarygodne wnioski na ten temat. A skoro coś już wiemy o duchach i bóstwach sprzyjających ludziom i przynoszących im dostatek, przyjrzyjmy się stronie przeciwnej.

Cóż u czarta!

Zdecydowanie najpopularniejszym spośród dawnych określeń złych duchów na terenach zachodnio- i wschodniosłowiańskich było słowo *čьrtъ > polskie czart, wschodniosłowiańskie čort, staroczeskie črt (współczesne čert) itp. Wszędzie oznacza ono mitycznego demona lub złego ducha; słoweńskie črt ma dodatkowo znaczenie ‘wrogość, nienawiść’. Słowo to jest być może innowacją północnosłowiańską, ale istnieje też możliwość, że języki południowosłowiańskie – prócz słoweńskiego, ale włącznie ze staro-cerkiewno-słowiańskim – utraciły je, zanim zdążyło się utrwalić na piśmie.

Istnieje kilka hipotez na temat jego etymologii, ale właściwie tylko jedna wydaje się warta uwagi: związek z praindoeuropejskim czasownikiem *(s)ker‐ ‘przycinać, ścinać, skracać’. Zapis *(s) oznacza tak zwane ruchome, czyli opcjonalne *s, pojawiające się w niektórych rdzeniach indoeuropejskich. Jego pochodzenie pozostaje zagadkowe, ale wiemy, że zawierające je morfemy miały warianty oboczne: *ker‐ lub *sker‐, o tym samym znaczeniu i funkcji gramatycznej.

Od rdzeni czasownikowych można było urabiać czasowniki funkcjonalnie odpowiadające imiesłowom biernym, często z akcentowanym przyrostkiem *‐tó‐. Rdzeń występował wtedy na ogół w stopniu zredukowanym: jego samogłoska zanikała. Przymiotnik o znaczeniu ‘przycięty, krótki’ mógł zatem mieć postać *skr̥tó‐ lub *kr̥tó‐ (z sylabicznym *r). Od drugiego wariantu pochodzi np. łacińskie curtus ‘krótki, okaleczony, ułomny’. Języki słowiańskie zachowały wiele przymiotników tego typu w funkcji imiesłowów (patrz polskie bity, dęty, darty, wzięty, dawne mełty ‘mielony’). Gdyby czasownik *ker‐ istniał w języku prasłowiańskim, oczekiwalibyśmy bezokolicznika *čerti i imiesłowu *čьrtъ na wzór *derti, *dьrtъ > polskie drzeć, dart(y).

Czasownik, o którym mowa, poświadczony jest w języku staroruskim i wschodnich tekstach cerkiewnosłowiańskich, pojawia się tam jednak w formie rozszerzonej o dodatkową spółgłoskę: *kert‐ > prasłowiańskie *čert‐ (bezokolicznik *čert-tičersti, 1 os. l.poj.*čьrtǫ) ‘przecinać, przekreślać’.2 Ewentualne ślady bardziej podstawowego *čerti, *čьrǫ są jeszcze rzadsze i niepewne. Trudno więc zakładać, że imiesłów *čьrtъ utworzono na gruncie słowiańskim. Możliwe jednak, że jest on kontynuacją przymiotnika *kr̥tó‐ utworzonego już w czasach praindoeuropejskich i dziedziczonego niezależnie od czasownika.3

W języku litewskim występuje wariant z jeszcze innym rozszerzeniem: *skerH‐/*skr̥H‐ (z którąś ze spółgłosek laryngalnych), w postaci czasownika skirti ‘dzielić, wyznaczać, przeznaczać’. Towarzyszy mu imiesłów skirtas ‘przeznaczony’. Brak jednak w językach bałtyjskich dokładnego odpowiednika słowiańskiego *čьrtъ. Widzimy go natomiast w innych grupach językowych: w łacinie jako wspomniane curtus, odziedziczone samodzielnie, bez stowarzyszonego z nim czasownika, a także w greckim jako kartós ‘posiekany, przycięty’ < *kr̥‐tó‐ – w tym przypadku istnieje pokrewny czasownik: keírō ‘strzyc, ścinać, plądrować’ < *ker‐je/o‐.

Jak jednak słowo o znaczeniu ‘krótki, obcięty’ mogło się stać określeniem złego ducha? Możliwym wytłumaczeniem jest fakt, że istoty demoniczne były często wyobrażane z jakąś widoczną wadą lub asymetrią: bywały karłowatego wzrostu, garbate, kulejące z powodu nierównej długości nóg, jednookie, z ogonem krótkim jak u kozła itp. Stąd popularny epitet kusy (do XVII w. kęsy)4 odnoszący się do diabła i używany jako jego eufemistyczne określenie. Znaczenie kęsy < prasłowiańskie *kǫsъ było identyczne jak łacińskiego curtus. Wydaje się, że *čьrtъ był podobnym, ale starszym eufemizmem.

Grupa *ьr przed spółgłoską przedniojęzykową rozwijała się w polskie ar, jeśli samogłoska następnej sylaby nie była przednia (czyli nie powodowała zmiękczenia spółgłoski). W innych przypadkach *ьr przekształcało się w dawne irz (z rz wymawianym jak czeskie ř), którego dalszymi etapami rozwojowymi były ir lub yr i ostatecznie współczesne polskie er. Dlatego spodziewalibyśmy się w staropolskim mianownika liczby pojedynczej czart, ale liczby mnogiej *czyrzci (> czerci) i miejscowników *o czyrzcie, *o czyrzciech. W języku pisanym uogólniły się jednak od najdawniejszych czasów formy z ar, wyrównane według podstawowego czart, aczkolwiek oczekiwana liczba mnoga czerci znana jest z gwar. W polszczyźnie ludowej zdarzają się też warianty czert (pod wpływem czeskim) i czort (głównie pod wpływem wschodniosłowiańskim).5

W czasach, gdy język polski dokonywał gruntownej reorganizacji form deklinacyjnych rodzaju męskiego, obok odziedziczonej liczby mnogiej czarci (bądź czerci) pojawiły się nowsze warianty oboczne czarty i czartowie (podobnie mamy po jasnej stronie mocy: anieli, anioły, aniołowie). Rzeczownik czart (podobnie jak bóg i diabeł) należy do nielicznej grupy rzeczowników rodzaju męskiego, które zachowały starą formę celownika z końcówką ‐u (komu? czartu). Co prawda jest ona coraz częściej zastępowana przez wariant czartowi, reprezentujący produktywny, szerzący się od kilku stuleci typ odmiany.

Dodam jeszcze, że różne niezwykłe formy krajobrazu chętnie przypisywano działalności demonów, stąd występująca w rozmaitych miejscach na północy Słowiańszczyzny nazwa *Čьrto‐ryja ‘miejsce zryte przez czarty’ > polskie Czartoryja, z przekształconymi wariantami Czartoria, Czantoria.6

Czy to pies, czy to bies

Drugim określeniem złego ducha, które niewątpliwie sięga głębokiej prehistorii, jest słowo *běsъ > polskie bies, w języku literackim już w epoce staropolskiej znacznie rzadsze niż czart, ale dobrze zachowane w gwarach ludowych i szeroko rozpowszechnione we wszystkich grupach języków słowiańskich. W językach południowosłowiańskich, a także w czeskim i słowackim, może też mieć znaczenie ‘szał, wściekłość, wścieklizna’, zapewne rozumiane jako opętanie przez demona („bies w kogoś wstąpił”). Stąd też czasownik *běsiti ‘doprowadzać do szału’ > polskie biesić się ‘szaleć, rozzuchwalać się, wymykać się spod kontroli’. W dawnej polszczyźnie bies był wymawiany z samogłoską długą, a następnie wysoką („pochyloną”) [e], często utożsamianą z [i]: biēs > biés, bis. Wymowa [bis] mogła się także pojawiać pod wpływem ukraińskiego bis, które było regularnym refleksem prasłowiańskiego *běsъ.7

Zagadką jest, dlaczego w języku polskim słowo to nie brzmi *bias, bo przed twardą spółgłoską przedniojęzykową normalnie zachodzi tzw. przegłos lechicki: *ě́a (stąd oboczności takie jak las, w lesie). Zdarzają się jednak rozmaicie wyjaśniane odchyłki od regularnego rozwoju (np. krzesło, bieda, cesarz, lezę zamiast oczekiwanego krzasło, biada, *casarz, lazę). W staropolszczyźnie spotykamy czasem jednak sporadycznie formy z a, a biada przetrwała nawet do dziś jako wykrzyknik. Część językoznawców uważa, że biés był rutenizmem, czyli zapożyczeniem z języka staro-wschodnio-słowiańskiego, przejętym już po tym, jak w języku polskim północnosłowiański czart rzekomo wyparł rodzimy refleks dawnego *běsъ. Możliwe są jednak inne wyjaśnienia, np. wpływ czasownika biésić się, ewentualnie liczby mnogiej biési (później biésowie, biésy) i innych form, w których *s ulegało zmiękczeniu. Świadectwem istnienia formy *bias (z przegłosem) jest śląska nazwa geograficzna Biasowice (od XIV w. współwystępująca z wariantem Biesowice). Oznacza ona tyle, co „miejscowość należąca do potomków założyciela o przezwisku Bias/Bies”. Tę piękną reliktową nazwę zmieniono w 1930 r. całkiem bez sensu na Bijasowice (dziś stanowiące część Bierunia).

Ryc. 1.

Podobnie jak czart, bies ma etymologię nie do końca jasną. Posiada jednak przynajmniej przekonujące odpowiedniki bałtyjskie, takie jak litewskie baisas ‘demon, zły duch’ i baisa ‘strach, przerażenie’. W litewskim występuje także czasownik kauzatywny baidyti ‘straszyć’, związany z bijoti ‘bać się’, które z kolei odpowiada znaczeniowo słowiańskiemu *bojati sę. Narzuca się hipoteza, że cała ta rodzina słów wywodzi się rozmaitymi drogami z praindoeuropejskiego *bʰejh2 ‘wystraszyć się’. Tu jednak pojawia się pewien szkopuł: jeśli bałtosłowiańskie *běsъ i baisas kontynuują coś w rodzaju dawniejszego *bʰoj(h2)‐s‐os, to przyrostek *‐s‐ powinien był rozwinąć się w bałtosłowiańskie *š zgodnie z tzw. regułą RUKI, a ostatecznym wynikiem byłoby prasłowiańskie *běxъ (polskie *biech) i litewskie *baišas. Słowiańskie *s może także pochodzić od praindoeuropejskiego *, ale ono z kolei dałoby litewskie š, nie s.

Rysują się dwie możliwości, obie brane pod uwagę przez językoznawców: albo jeszcze w czasach prabałtosłowiańskich zmiana *s > *š została z jakiegoś powodu „odkręcona”, albo między *j a przyrostkowym *s istniał bufor – spółgłoska skutecznie blokująca zastosowanie reguły RUKI. Ze względów, których roztrząsaniem nie będę zanudzał czytelników, przeważa opinia, że był to dawny sufiks *‐dʰ‐ dołączony do rdzenia czasownika: *bʰoj(h2)‐dʰ‐s‐os.8 Grupa *dʰs uprościła się do *s w prabałtosłowiańskim, gdy reguła RUKI już przestała być aktywna, dlatego to *s nie uległo dalszym zmianom. Niezależnie od tego, które rozwiązanie uznamy za bardziej przekonujące,*běsъ i baisas pochodzą od czasownika ‘bać się’ za pośrednictwem form o znaczeniu ‘obawa, strach’, a zatem bies to z etymologicznego punktu widzenia ‘straszydło’, istota budząca grozę.

Diabli nadali

Przedchrześcijańskie biesy i czarty, zostały w średniowieczu wchłonięte przez koncepcję diabła. Greckie słowo diábolos pochodzi od czasownika diabállō ‘przerzucić’, ale już w starożytności nabrało znaczenia ‘oszczerca’ (ktoś, kto miota w bliźniego pomówieniami). W tym sensie zostało użyte jako określenie staro-, a zwłaszcza nowotestamentowych upadłych aniołów, przeciwstawiających się Bogu. Oddawało mniej więcej sens biblijnego hebrajskiego śāṭān ‘przeciwnik, wróg’. W sensie religijnym zostało zlatynizowane jako diabolus. Języki europejskiego kręgu religijnego zapożyczało to słowo z łaciny, albo z bizantyjskiej greki, gdzie przybrało wymowę [ðiˈavolos].

Języki zachodniogermańskie zaadaptowały łacińskie diabolus jako *diuβul, stąd np. staroangielskie deofol [ˈdeːovəl], które rozwinęło się we współczesne devil, a także staro-wysoko-niemieckie tiufal > niemieckie Teufel.9 Choć wiele terminów chrześcijańskich przejęliśmy za pośrednictwem niemieckim, nie może to dotyczyć diabła, który nie wykazuje śladów zmian spółgłoskowych charakterystycznym dla dialektów niemieckich. Skąd zatem wzięliśmy to słowo?

Do języków słowiańskich diabeł docierał z obu kierunków – z łacińskiego zachodu i greckiego wschodu. Słowo polskie zostało zapożyczone ze staroczeskiego diábel. Dawna pisownia czeska, zwłaszcza formy takie jak dygabel (gdzie g służyło do zapisu [j]), wskazują na pierwotną wymowę trójsylabową i na niezmiękczoną artykulację [d]. Nazwę diabła wymawiano i odmieniano tak, jakby kontynuowała wcześniejsze *dъjabъlъ, była więc naturalną słowiańską adaptacją słowa diabolus lub jego późnego wariantu diabulus, rodem wprost z łaciny kościelnej. We współczesnym języku czeskim znikła samogłoska pierwszej sylaby, a grupa [dj] przekształciła się w spółgłoskę palatalną: ďábel [ˈɟaːbɛl] (dopełniacz ďábla).

Staropolszczyzna przejęła słowo czeskie jako dyjābeł > d(y)jåbeł, z częstą w takich przypadkach tendencją do zaniku pierwszej sylaby i z długim ā, imitującym czeskie á, stąd występująca nadal w dialektach polsko-kaszubskich wymowa z „pochylonym” å lub jego gwarową kontynuacją.10 Współcześnie ustabilizowała się w języku ogólnym wymowa dwusylabowa: diabeł [ˈdjabɛw]. Wzorem Czechów używamy ruchomego e, zanikającego w przypadkach zależnych, jak gdyby wywodziło się ze słowiańskiego jeru: diabeł/diabła itd. Liczba mnoga bywa zarówno męskoosobowa (diabli, dawniej także diabłowie), jak i niemęskoosobowa (diabły).

Język staro-cerkiewno-słowiański (starobułgarski) przejął diabła bizantyjskiego, czyli greckiego: [ðiˈavolos] ⇒ dijavolъ. Za jego pośrednictwem uczyniły to samo języki wschodnio- i południowosłowiańskie, stąd rosyjskie dʹjávol (dopełniacz dʹjávola, bez zaniku o), ukraińskie dyjávol, bułgarskie djávol. W serbsko-chorwackim mamy formy oboczne: đavo (dopełniacz đavola) oraz đavao z wtórnie wprowadzoną ruchomością samogłoski, jak w grupie zachodniosłowiańskiej (dopełniacz đavla). Język słoweński zastąpił słowo greckie rodzimym eufemizmem hudič (obok starszego črt ‘czart’). Pochodzi ono od przymiotnika hud (prasłowiańskie *xudъ) ‘chudy’ (a stąd także ‘nieszczęsny, nędzny, lichy’), który w językach południowosłowiańskich rozwinął znaczenie ‘zły, srogi, wściekły’. Za sprawą tej ewolucji semantycznej w słoweńskiej nazwie diabła splatają się w osobliwy sposób etymologiczne konotacje „ułomnego” czarta i „wściekłego” biesa.

Licho nie śpi

Brak tu miejsca na omówienie wszystkich nowszych synonimów siły nieczystej w języku polskim, zwłaszcza ludowym. Poświęcono im niejedną publikację, a do wyczerpującego przeglądu (Dźwigoł 2004) odsyłam na końcu tego wpisu. Wspomnę tylko o jednym określeniu interesującym ze względów językowych.

Rdzeń *lejkʷ‐, szeroko rozpowszechniony w rodzinie indoeuropejskiej, oznaczał ‘zostawić, opuścić’ (pochodzą od niego na przykład łacińskie linquō i greckie leípō). W językach słowiańskich zanikł podstawowy czasownik, ale zachowało się kilka słów pochodnych, między innymi *lejkʷ-só‐ > *lixъ ‘porzucony, nadmiarowy, zbędny’. Rozwinął on mnóstwo znaczeń wtórnych, zwykle nacechowanych pejoratywnie, jak ‘zły, marny, niewiele wart’ (patrz współczesne polskie lichy). Mógł oznaczać ‘nieparzysty’ (czyli pozostały po uporządkowaniu czegoś parami). W tym znaczeniu kontrastował ze słowem *četьnъ ‘parzysty’. Stąd wzięła się nazwa prastarej gry w *četьno i lixo, polegającej na zgadywaniu, czy liczba przedmiotów (np. orzechów, kamyków lub kulek) schowanych w dłoni drugiego gracza jest parzysta, czy nieparzysta (łacińskim odpowiednikiem było par impar). W języku polskim nazwa gry zachowała się jako cetno i licho.11

Ryc. 2.

Forma licho to stary mianownik rodzaju nijakiego tzw. niezłożonej odmiany przymiotnika. Mógł on być używany w funkcji przysłówkowej (podobnie jak ciepło, ciemno, nisko itp.). Najstarszym znaczeniem przysłówka *lixo było ‘nadmiernie, do przesady’, ale w polskim znaczenie to ewoluowało w kierunku ‘niewłaściwie, niepomyślnie’, a następnie ‘marnie, byle jak’. Przymiotnik licho mógł poza tym stawać się rzeczownikiem, czyli – mówiąc uczenie – ulegać substantywizacji. W języku polskim jeszcze w XVI w. miał znaczenie ‘liczba nieparzysta’. Liczby takie były uważane za „nierówne”, a przez to wróżące niepomyślność (dotyczyło to też łacińskiego impar). Gdy przymiotnik lichy i przysłówek licho straciły interpretację arytmetyczną, pozostała im funkcja oceniająca, którą mają do dziś. Rzeczownikowe licho, zinterpretowane na nowo jako ‘coś niedobrego’, stało się eufemistycznym zamiennikiem nazw siły nieczystej: czarta, biesa bądź diabła. To znaczenie jest późne, udokumentowane dopiero od XVII w.

Przypisy

  1. Praceltyckie *samon(io)‐ było właściwie nazwą okresu kalendarzowego (miesiąca) odpowiadającego z grubsza listopadowi. ↩︎
  2. Tak zwane rozszerzenia, czyli dodatkowe spółgłoski pojawiające na końcu niektórych rdzeni indoeuropejskich, były zapewne starymi przyrostkami o niejasnej funkcji. Ten sam rdzeń może mieć kilka wariantów różniących się rozszerzeniami, ale praktycznie o tym samym znaczeniu. ↩︎
  3. Patrz też pokrewny, ale inaczej utworzony przymiotnik krótki < prasłowiańskie *kortъkъ < dawniejsze *korto‐ pochodzące od rozszerzonej wersji rdzenia, *kert‐. ↩︎
  4. Słowo kusy, z odnosowioną samogłoską, jest typowym rutenizmem, czyli zastąpieniem wyrazu rodzimego przez pokrewną formę wschodniosłowiańską. ↩︎
  5. Forma czort jest też oczywiście używana w polszczyźnie ogólnej jako współczesny rusycyzm leksykalny. ↩︎
  6. Analogiczne nazwy występują w innych językach: ukraińskie Čortoryja, czeskie Čertoryje itd. ↩︎
  7. Wariantu bis używał regularnie Adam Mickiewicz, np. w balladzie Pani Twardowska: „bisy miały słuchać twego rymu”, „No, wygrałeś, panie bisie”… ↩︎
  8. Podobną i pokrewną, choć raczej nie tak samo utworzoną formą, jest łacińskie foedus ‘brzydki, odstręczający, nieprzyzwoity’. ↩︎
  9. Niemieckie /f/ występuje tu zamiast oczekiwanego /b/. Powód tego zniekształcenia jest niejasny. Być może nastąpiło pod wpływem skojarzenia ze staro-wysoko-niemieckim przymiotnikiem tiuf ‘głęboki’ (etymologia ludowa: „mieszkaniec głębi”); nie wykluczałbym przy tym intencji eufemistycznej, jak się nierzadko zdarza w przypadku słów oznaczających diabła. ↩︎
  10. Wystarczy wspomnieć kaszubskie diôbéł czy śląskie diŏboł. ↩︎
  11. Pierwszy składnik uległ mazurzeniu, czyli gwarowej zmianie cz > c, ale forma czetno jest także poświadczona w dawnej polszczyźnie. ↩︎

Opisy ilustracji

Ilustracja w nagłówku. Halloweenowa dynia, znana w języku angielskim jako jack-o’-lantern. Słowo to, pochodzące z dialektów wschodniej Anglii, oznaczało pierwotnie to samo, co szerzej rozpowszechniona nazwa will-o’-the-wisp, czyli ‘błędny ognik’. Z naukowego widzenia błędne ogniki nad bagnami to chemiluminescencja zachodząca wskutek utleniania się gazów pochodzących z rozkładu substancji organicznych (fosforowodoru, difosfiny i metanu). Oczywiście według interpretacji ludowej w tradycjach różnych narodów błędne ogniki to dusze nieochrzczonych dzieci, elfy zwodzące podróżnych na mokradłach lub inne zjawy nie z tego świata. Foto: Piotr Gąsiorowski 2024.
Ryc. 1. Rzeźba Biesa, rzekomego ducha Bieszczad, autorstwa Artura Kołodzieja, postawiona w Ustrzykach Dolnych. Wbrew popularnej legendzie pochodzenia współczesnego, naśladującej etymologię ludową, nazwa Bieszczad nie pochodzi od duchów zwanych Bies i Czady, jednak skojarzenie określenia bies z mitologią przedchrześcijańską i „duchami natury” nie jest pozbawione podstaw historycznych. Foto: Zdzisław Mołodyński 2024. Źródło: Facebook – Gazeta Bieszczadzka (fair use).
Ryc. 2. Tak zwane murmelki (por. angielskie marbles, niemieckie Murmeln), czyli kulki z gliny, szkła, kamienia lub kości, od starożytności używane jako rekwizyty w zabawach i grach, także w cetno i licho. Czytelnicy sami zechcą sprawdzić, czy na zdjęciu widać cetno, czy licho murmelek. Źródło: Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu (fair use).

Lektura dodatkowa

Niemal wszystko o polskich nazwach ludowych duchów, demonów, zjaw, strachów i pomniejszych bóstw. Renata Dźwigoł. 2004. Polskie ludowe słownictwo mitologiczne. Kraków: Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej. Repozytorium Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.

Autor

Piotr Gąsiorowski
Językoznawca specjalizujący się w językoznawstwie historycznym, badaniu zmian językowych i językoznawstwie ewolucyjnym. Miłośnik nauk ścisłych i przyrodniczych ze szczególnym naciskiem na biologię, nie tylko ze względu na jej powiązania z językoznawstwem i analogie między ewolucją organizmów i języków. Gorący zwolennik popularyzowania nauki i niezamykania się naukowców w wieży z kości słoniowej.
X (Twitter): @P_Gasiorowski,
BlueSky: @piotrgasiorowski.bsky.social‬

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *