EM poleca (#31) Karol Bączkowski – Książka o pierwszej pomocy napisana przez życie
Tym razem do recenzji wybrałem nieco inną książkę niż te, które zdarzało mi się omawiać wcześniej. Nie jest to pozycja stricte naukowa, ale wydaje mi się, że jest naprawdę warta polecenia.
Tytuł w zasadzie wyjaśnia wszystko, co znajdziemy wewnątrz, ale na pewno nie oddaje pełni treści. Jest to barwna opowieść ratownika praktyka o wybranych przypadkach z jego kilkunastoletniej kariery członka zespołów ratownictwa medycznego. Mamy tu 15 rozdziałów, z których każdy traktuje o innym, istotnym problemie medycznym. Trzeba przyznać, że Autor opisuje wszystko bardzo barwnie. Opisy są wyraziste do tego stopnia, że czytelnik niemal czuje zapachy i słyszy dźwięki, a także odczuwa emocje, czasem bardzo silne. No a opis pacjentki z kapciem utkniętym w ustach to autentyczny kosmos. Styl pisania autora nieco przypomina mi świetne książki znamienitego brytyjskiego lekarza, Adama Kaya.
Każdy z rozdziałów podzielono na dwie części: w pierwszej mamy precyzyjny opis tego, co się wydarzyło na wyjeździe zespołu ratownictwa, druga jest częścią dydaktyczną. Jest ona podzielona na trzy podrozdzialiki: źle, dobrze i wyjaśnienie. Muszę przyznać, że bardzo mi się taki układ podoba. Wszystko jest nadzwyczaj przejrzyste, zero chaosu. Bardzo pomocne są proste kolorowe rysunki i schematy – pomagają uporządkować najistotniejsze wiadomości. Cenne jest też to, że mamy wyjaśnienia dotyczące żargonu ratowników oraz niektórych terminów medycznych.
Spory rozdział jest poświęcony udarom – to istotna sprawa, ponieważ zwykle ludzie nie są w stanie tego rozpoznać, a czas jest tu absolutnie kluczowy. To samo dotyczy coraz powszechniej występującej cukrzycy. Bardzo cenię autora za to, że nie udaje chojraka i twardziela – otwarcie mówi o tym, kiedy się boi, a kiedy odczuwa radość. Nie boi się poruszać nawet najtrudniejszego tematu – umierania i śmierci.
Bardzo mi się spodobał opis tego, jak należy rozmawiać z dyspozytorem, gdy dzwonimy na 999 (uwaga – w takich przypadkach nie dzwonimy na 112). Warto wykuć to na blachę, nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda. Pamiętajmy, w takim momencie decydują sekundy, a dyspozytor musi mieć maksimum informacji. Cenny jest też opis użycia AED – każdy z nas (KAŻDY!) będzie umiał go użyć, bo aparat prowadzi dosłownie za rękę. Z innej beczki – historia „pana czopka” rozbawiła mnie do łez.
Dobrze, że autor poprosił o konsultację merytoryczną dwóch specjalistów medycyny. To dodatkowo wzbudza zaufanie do jej treści.
Niebawem Boże Narodzenie – myślę, że kupno tej akurat książki młodym ludziom byłoby doskonałym pomysłem. Już nastolatki mogą z niej bardzo skorzystać. Marzy mi się, aby po kilka egzemplarzy było dostępne w każdej szkolnej bibliotece. Jeśli chociaż jedna z nich spowoduje, że jakieś ludzkie życie zostanie uratowane, spełni ona swoje zadanie.
Przy okazji – szczerze polecam też książkę „Bączek Ratownik” napisaną głównie dla dzieci. Świetne i mądre wierszyki, śliczne rysunki. Nauka przez zabawę, zawsze bardzo efektywna. Autorką jest Anna Gil, a konsultantem merytorycznym oczywiście Karol Bączkowski. Omówione w niej są typowe problemy zdrowotne, z którymi spotykają się dzieci – warto, aby je poznały i zrozumiały jak można sobie (i innym) pomóc.

Książki (i nie tylko) o ratownictwie można kupić tutaj.
Dane bibliograficzne:
Autor: Karol Bączkowski
Wydawnictwo: Medikon Karol Bączkowski
Wydanie I 2024
Liczba stron: 236
ISBN: 9788396725103
Już na samo zakończenie, niejako poza głównym tekstem recenzji, napiszę o tym, dlaczego zainteresowałem się tą książką. Otóż kilkadziesiąt lat temu moja mama też jeździła w pogotowiu w Koninie i całym powiecie. Pamiętam jej opowieści o porodzie pośladkowym odbieranym na wsi, w zakopanej po osie w błocie karetce czy o konikotomii wykonywanej na przystanku autobusowym. W ratownictwie pracował jako sanitariusz mój kuzyn, dziś emerytowany pediatra, jak też drugi kuzyn, dziś aktywny chirurg. Zawsze podziwiałem ich za profesjonalizm i zimną krew. Teraz do tego grona dołączam Karola Ratownika. Jesteście twardzielami, nie pękacie jak mostek. Wielki szacun!
Autor
-
Jestem emerytowanym chemikiem, który nadal pisze o rozmaitych sprawach, głównie na łamach miesięcznika „Wiedza i Życie”. Interesuję się naukami ścisłymi, twórczością Leonarda Cohena, popularyzuję e-papierosy jako metodę wychodzenia z nałogu palenia tytoniu. Słucham dobrej muzyki z lat 60. i 70. oraz tzw. piosenki autorskiej (poezji śpiewanej). Bardzo lubię czytać książki – różne, różniste.
Twitter: Mirek „Stary Chemik”
BlueSky: @oldchemist.bsky.social
Ostatnie wpisy
chemia29 października 2025Hel – niezwykły i niezbędny
EM poleca15 października 2025EM poleca (#31) Karol Bączkowski – Książka o pierwszej pomocy napisana przez życie
chemia8 października 2025Nobel 2025 z chemii: szkielety albo szukanie dziury w całym
EM poleca17 września 2025EM poleca (#29) – Alice Lugen – „ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”





Ciekawa jest kwestia dzwonienia bezpośrednio na numer 999 – że będzie to szybsze, potwierdza każdy ratownik medyczny jeżdżący karetką. Jednocześnie jednak istnieje nacisk podczas szkoleń ogólnych, aby stosować numer 112 (ponieważ jego zaletą ma być powiadamianie szerszego wachlarza służb potrzebnych na miejscu).
Chyba wybrałbym jednak 999