Wierni towarzysze. Część 2: Gdzie ssaki, tam wszy

Inne odcinki serii

Część 1. O pochodzeniu wszy
Część 3. Co dają wszy językoznawcom

Klub ssaków zawszonych

Stekowce są wolne od wszelkich pasożytniczych psotników, a na torbaczach żerują tylko wszoły (inne w regionie australijskim, inne u gatunków amerykańskich). Towarzystwo wszy jest zatem wyłącznym przywilejem łożyskowców. Nie wszystkich, ponieważ wszy zaczęły się szerzyć, kiedy istniały już współczesne rzędy łożyskowców. Część z nich w ogóle nie uległa zarażeniu przez wszy, a w innych dotyczy ono poszczególnych rodzin, albo nawet pojedynczych rodzajów bądź gatunków.

Łożyskowce półkuli północnej dzielą się na dwie wielkie grupy: Euarchontiglires (latawce, naczelne, wiewióreczniki, zajęczaki, gryzonie) i Laurasiatheria (owadożery, nietoperze, łuskowce, drapieżne, parzystokopytne, nieparzystokopytne). Pierwsza grupa, do której Homo sapiens ma honor należeć, została zawszona bardzo gruntownie, prawdopodobnie na wczesnym etapie swojej ewolucji: żaden z należących tu rzędów nie jest wolny od tych pasożytów. Kolonizacja laurazjaterów przez wszy była o wiele mniej konsekwentna. Łuskowce i nietoperze w ogóle ich nie miewają (z tajemniczych przyczyn, które domagają się zbadania). W pozostałych rzędach istnieją taksony zarówno zawszone, jak i wolne od wszy.

Można zrozumieć, dlaczego wszy łatwiej spotkać na ssakach mniejszych i o cieńszej skórze: po prostu wszom ławiej się wkłuć w poszukiwaniu krwi. Ale dlaczego wśród drapieżnych wszystkie gatunki zarażane przez wszy należą do podrzędu psokształnych (Caniformia), podczas gdy kotokształtne (Feliformia) miewają wszoły, ale nigdy nie zaraziły się wszami? Szczególnego pecha mają psowate, na których pasożytują zarówno wszoły, jak i prawdziwe wszy. Wszy są też rzadkie u ssaków żyjących częściowo lub całkowicie w wodzie. Trudno się dziwić, że choć w rzędzie parzystokopytnych większość rodzin miewa wszy, nie dotyczy to waleni1, spędzających całe życie w wodzie – zwłaszcza w wodzie morskiej, która nie jest dla owadów przyjaznym środowiskiem. Podobnie wśród afroterów syreny, zwane też brzegowcami, nie wychodzą na ląd i nie mają wszy ani wszołów.

Istnieje jednak pewien bardzo szczególny przypadek, który wygląda jak wyjątek od wszystkich reguł prócz jednej: Kiedy zarazisz się wszami, trudno się ich pozbyć. Około 40 mln lat temu rozdzieliły się drogi ewolucyjne trzech dużych kladów ssaków drapieżnych: Arctoidea (współcześnie reprezentowane przez niedźwiedziowate), Musteloidea (łasicowate, szopowate, skunksowate i pandki) oraz Pinnipedia (płetwonogie, obejmujące dzisiejsze foki, morsy i uchatki). Pierwsze dwa z nich są z pojedynczymi wyjątkami wolne od wszy; natomiast ostatni posiada własną rodzinę wszy, Echinophthiriidae. Spośród 13 opisanych gatunków jeden pasożytuje na wydrze kanadyjskiej (Lontra canadensis) z rodziny łasicowatych. Wszystkie pozostałe to wierni towarzysze płetwonogich.

Jest to fakt zadziwiający, bo zdawałoby się, że spośród wszystkich drapieżnych płetwonogie są dla wszy najmniej stosownymi gospodarzami. Najwyraźniej jednak jakiś gatunek wszy przyczepił się do ich przodka 40–30 mln lat temu, gdy bardzo wczesne płetwonogie dopiero przystosowywały się do środowiska ziemnowodnego (podobnie jak to później uczyniły wydry), prawdopodobnie w wodach słodkich arktycznych regionów Eurazji i Ameryki Północnej, spędzając na lądzie o wiele więcej czasu niż ich współcześni potomkowie. 20–15 mln lat temu wyodrębniły się istniejące do dziś rodziny płetwonogich, opanowując stopniowo wszystkie oceany w różnych strefach klimatycznych. Wszy, niezrażone, podążyły za nimi.

Wszy głębinowe

Owadów morskich jest bardzo niewiele. Kilka gatunków bezskrzydłych pluskwiaków z rodzaju Halobates (rodzina nartnikowatych) śmiga po powierzchni otwartego oceanu, wykorzystując napięcie powierzchniowe wody. Składają one jaja na różnych pływających odpadkach i zwykle nie zbliżają się do lądu. Są owady, które lubią plaże i nadmorskie mokradła zalewane podczas przypływów, generalnie jednak owady stronią od słonej wody. Jednak Echinophthiriidae uczepiły się swoich żywicieli i nie odpuściły. Przez miliony lat zdołały przystosować się do środowiska, w którym żaden normalny owad nie przeżyłby jednej godziny. Poszczególne gatunki mają specyficzne preferencje: jedne lubią żyć w futrze gospodarza, inne na kończynach przekształconych w płetwy, jeszcze inne na nosie lub powiekach. Nawet mors (Odobenus rosmarus), którego owłosienie (prócz pięknych wąsów) jest tak rzadkie, że prawie go nie widać, jest gospodarzem wszy Antarctophthirus trichechi.

Płetwonogie wychodzą na ląd w okresie rodzenia i wychowywania młodych oraz na czas linienia; uchatkowate także podczas godów. Jednak większą część życia przebywają w wodzie, a wiele z nich spędza całe miesiące na otwartym morzu. Mirunga południowa (Mirounga leonina) z rodziny fokowatych, zwana potocznie południowym słoniem morskim2, przez około 10 miesięcy każdego roku poluje w wodach Oceanu Południowego, otaczającego Antarktydę. Jej ulubionym pokarmem są głębinowe głowonogi i ryby świetlikowate, mirunga nurkuje więc, aby je schwytać. Przeważnie schodzi na głębokość 200–600 m i może pozostawać pod wodą 20–30 minut, a po paru minutach odpoczynku daje kolejnego nura. Jednak możliwości mirungi są większe: rekordowa zmierzona dotychczas głębokość, jaką osiągnęła nurkująca mirunga, to 2388 m, a czas zanurzenia – dokładnie dwie godziny.3

Razem z mirungą nurkują wszy z gatunku Lepidophthirus macrorhini, które żłobią sobie norki pod warstwą rogową naskórka, zwłaszcza na tylnych łapach foki. Dzięki temu nawet podczas dorocznego linienia – gdy mirunga zrzuca włosy razem z zewnętrzną warstwą skóry – część pasożytów pozostaje na ciele żywiciela. Zarówno dorosłe wszy, jak i ich nimfy potrafią przeżyć wiele miesięcy praktycznie stałego zanurzenia w słonej wodzie, nie wspominając o wypadach w głąb oceanu, gdzie ciśnienie osiąga 240 barów. W razie potrzeby nieruchomieją, redukując tempo przemiany energii, minimalizują zużycie tlenu i zamykają przetchlinki. Prawdopodobnie potrafią oddychać przez oskórek tlenem rozpuszczonym w wodzie. Ich krew zawiera hemoglobinę, może więc magazynować pewną ilość tlenu.4 Przy tym wszystkim jednak Echinophthiriidae niewiele się różnią morfologicznie od innych wszy. Ich drzewo rodowe w dużym stopniu pokrywa się z genealogią płetwonogich, co oznacza, że przeważnie ewoluowały razem ze swoimi gospodarzami i rzadko przeskakiwały z jednego gatunku na inny.

Ryc. 1.

Być może gdyby wszy, które zaraziły wydropodobnych przodków płetwonogich, mogły wiedzieć, w jakim kierunku podąży ewolucja ich żywicieli, uciekłyby w panice, aby poszukać sobie bezpieczniejszej niszy ekologicznej. Ale ewolucja nie przewiduje i nie planuje, tylko doraźnie reaguje na wyzwania. Płetwonogie stopniowo doskonaliły swoje umiejętności jako pływacy i nurkowie (co zajęło im wiele milionów lat), a wszy, chcąc nie chcąc, musiały za nimi nadążać, aby nie wymrzeć. Ekstremalne wyczyny żywiciela sprawiają, że także jego pasożyty stają się mimowolnymi rekordzistami w tych samych dyscyplinach.

Małpie przygody z wszami

Ale dajmy spokój płetwonogim i spójrzmy na grupę ssaków, do której sami należymy – nadrodzinę człekokształtnych (Hominoidea). Należą do niej gibony, orangutany, goryle, szympansy i ludzie, w sumie 28 współczesnych gatunków, zaliczanych do 8 rodzajów.5 Człekokształtne są grupą siostrzaną względem koczkodanowców (Cercopithecoidea) w obrębie małp wąskonosych. Wszy koczkodanowców należą do rodzaju Pedicinus i także są grupą siostrzaną dla wszy, które żerują na człekokształtnych – czyli dla rodzajów Pthirus6 i Pediculus. Można więc sądzić, że ewolucja małp wąskonosych z grubsza determinowała ewolucję ich wszy. Kiedy przodek człekokształnych oddzielił się od innych małp i opuścił Afrykę, jego wszy ewoluowały niezależnie, a kiedy wspólny przodek goryli, ludzi i szympansów (czyli rodziny Homininae) powrócił do Afryki, był nosicielem wszy różniących się już wyraźnie od wszy pawianów, koczkodanów, makaków itd.

Szczegóły tej ewolucji są niełatwe do odtworzenia, nawet jeśli chodzi o małpy (choć dysponujemy dość bogatym zapisem kopalnym), ale co się tyczy wszy, jesteśmy naprawdę w trudnej sytuacji. Nie zachowały się one w ogóle w formie skamieniałości, a co gorsza, nasza wiedza o pasożytach zewnętrznych azjatyckich człekokształtnych (gibonów i orangutanów) jest właściwie zerowa. Brak jakichkolwiek pewnych informacji ma temat występowania u nich wszy. To dziwne, bo spodziewalibyśmy się, że będą nosicielami gatunków spokrewnionych z tymi, które występują u Homininae. W grę wchodzą trzy scenariusze: albo gibony i orangutany w jakiś sposób pozbyły się wszy; albo nigdy ich nie miały, a przodek Homininae złapał wszy z nieznanego źródła już po powrocie do Afryki; albo po prostu nie wszystko wiemy o tym, co gryzie gibony i orangutany. Przyszłość zapewne pokaże, która z tych możliwości jest najbliższa prawdy.

Ryc. 2.

Nasze własne wszy, czyli to nie takie proste

Wiemy jednak z pewnością, że goryle, szympansy i ludzie mają wszy niewystępujące u innych wąskonosych. Wesz goryla to gatunek Pthirus gorillae. Miliony lat temu jej przodek oddzielił się od rodzaju Pediculus, do którego należy wesz szympansia (P. schaeffi) i wesz ludzka (P. humanus). Wydawałoby się, że sprawa jest prosta: podział małp na linie rodowe, gorylą i ludzko-szympansią, co nastąpiło ok. 8 mln lat temu, odpowiada podziałowi wszy na rodzaje Pthirus i Pediculus. Jednak zegar molekularny wskazuje, że linie rodowe tych dwóch rodzajów wszy rozdzieliły się wcześniej, prawdopodobnie ok. 13 mln lat temu.7 Wygląda więc na to, że wszy wspólnego przodka wielkich małp afrykańskich (z człowiekiem włącznie) rozdzieliły się na dwa gatunki trapiące przez jakieś 5 mln lat ten sam gatunek żywicielski (być może zamieszkiwały różne partie jego ciała, co w świecie wszy nie jest rzadkością). Następnie wszy z rodzaju Pediculus wymarły u przodka goryli, a wszy z rodzaju Pthirus – u przodka ludzi i szympansów. Byłby to osobliwy przypadek niekompletnego sortowania linii rodowych, które często komplikuje rekonstrukcję historii gatunków.8 Rodowody Pediculus schaeffi i P. humanus rozeszły się ok. 6 mln lat temu, czyli podobnie jak linie rodowe szympansów i ludzi. Tu przynajmniej wszystko się zgadza.

Na tym jednak nie koniec komplikacji. Rodzaj Pediculus zawiera jeszcze jeden gatunek, P. mjobergi, który żeruje na południowoamerykańskich małpach szerokonosych – czepiakach i kapucynkach. Z całą pewnością nie pochodzi on od wszy zarażających wspólnego przodka wąskonosych i szerokonosych, bo podział małp na te dwie grupy zaszedł jakieś 40–35 mln lat temu, kiedy rodzaj Pediculus nie mógł jeszcze istnieć. Badania genetyczne udowodniły, że P. mjobergi jest bliskim krewnym wszy ludzkiej, a dokładniej – mieści się w obrębie jej wewnątrzgatunkowej zmienności genetycznej. Musiał się zatem zdarzyć transfer poziomy: wszy ludzkie przeniosły się na lokalne naczelne, gdy pierwsi ludzie dotarli do Ameryki Południowej pod koniec plejstocenu. Zmiana żywiciela wymusiła przyśpieszoną ewolucję wszy, które zaadaptowały się do nowych gospodarzy. Wesz małp szerokonosych właściwiej jest uznać za podgatunek wszy ludzkiej (P. humanus mjobergi).

Druga komplikacja jest następująca: wesz ludzka ma dwa ekotypy: wesz głowową i wesz odzieżową. Pierwsza – jak sama nazwa wskazuje – gnieździ się we włosach na głowie, a druga kryje się w ludzkiej odzieży, kompensując sobie fakt, że jej żywiciel jest małpą o skąpym owłosieniu reszty ciała. Dawniej klasyfikowano je jako dwa różne gatunki, później jako podgatunki, ale rzeczywistość jest jeszcze bardziej pokręcona. Wesz głowowa kilkakrotnie wykształciła formę odzieżową, być może nie tylko u ludzi typu współczesnego, ale także u naszych kuzynów, neandertalczyków i denisowian, odkąd zaczęli używać okryć ciała. Wszy głowowe i odzieżowe krzyżują się bez trudu w laboratorium, ale w naturze są w praktyce izolowane rozrodczo, uczyniły więc pierwszy krok ku specjacji, czyli potencjalnemu rozdzieleniu się na dwa gatunki, morfologicznie jednak niczym szczególnym się od siebie nie różnią.

Komplikacja trzecia polega na tym, że człowiek jest żywicielem jeszcze innego, rzadszego gatunku: wszy łonowej (Pthirus pubis). Gustuje ona w grubych, sztywnych włosach, dlatego kolonizuje przede wszystkim owłosienie łonowe, aczkolwiek zdarza jej się także zamieszkiwać brwi, rzęsy, włosy pod pachami lub męski zarost. Przenosi się z jednego osobnika na innego najczęściej podczas kontaktów seksualnych, czemu zawdzięcza romantyczną francuską nazwę „motylka miłości” (papillon d’amour).

Nazwa rodzajowa Pthirus wskazuje, że wesz łonowa jest blisko spokrewniona z wszą gorylą. Tak jest w istocie. Drogi obu gatunków rozeszły się mniej więcej 3,3 mln lat temu. To dziwne, bo wszy z rodzaju Pthirus nie występują u naszych najbliższych krewnych, szympansów. Przecież dopiero co doszliśmy do wniosku, że ta linia rodowa wszy wymarła u wspólnego przodka szympansów i ludzi. Mamy więc niewątpliwie do czynienia z kolejnym międzygatunkowym przeniesieniem pasożyta. Kierunek transferu jest jasny: z przodków goryli na przodków ludzi. 3,3 mln lat temu nie było jeszcze rodzaju Homo. Wszą gorylą zaraził się zatem któryś z wczesnych gatunków australopiteków – ten, który później dał początek ludzkiej linii rozwojowej.

Mało prawdopodobne, żeby przeniesienie nastąpiło wskutek uprawiania międzygatunkowego seksu. Po pierwsze – pięć milionów lat po wyodrębnieniu się od wspólnego przodka między praludźmi i pragorylami istniały bariery środowiskowe i behawioralne utrudniające takie kontakty. Po drugie – nic nie wskazuje na to, żeby ciało australopiteków było choćby w przybliżeniu tak bezwłose jak u ludzi współczesnych; natomiast goryle mają szorstko i gęsto owłosioną większą część ciała, więc siedlisko Pthirus gorillae nie jest u nich ograniczone do okolicy łonowej. Przypuszcza się, że przodkowie ludzi i goryli mogli korzystać naprzemiennie z tych samych „sypialni” w odpowiednio umoszczonych zagłębieniach terenu, co umożliwiło pasożytom przeskok między blisko spokrewnionymi gatunkami.

Owad ważny, choć nielubiany

W porównaniu z innymi człekokształtnymi możemy się zatem poszczycić dużą różnorodnością wszy. Najczęściej występująca i najbardziej widoczna wesz głowowa miała też szczególnie skomplikowaną ewolucję. Jej drzewo rodowe zawiera kilka dużych kladów, które szerzyły się wraz z migracjami populacji Homo sapiens (a także populacji Homo erectus, neandertalczyków, denisowian i innych form wczesnoludzkich). Dlatego, badając genomy wszy, możemy się dowiedzieć ciekawych rzeczy o swojej własnej historii.

Spośród wszystkich wszy, które żywią się naszą krwią, wesz odzieżowa wyróżnia się złą sławą jako pośrednik przenoszący bakterie kilku groźnych chorób zakaźnych. Szczególnie dała się ludziom we znaki alfaproteobakteria Rickettsia prowazekii, pasożyt wewnątrzkomórkowy powodujący tyfus plamisty. Epidemie tyfusu wybuchały tam, gdzie ludzie żyli stłoczeni, niedożywieni i złych warunkach higienicznych – na przykład w czasie wojen wśród więźniów obozów jenieckich i koncentracyjnych, w okopach i koszarach wojskowych, a także podczas klęsk żywiołowych, w obozach uchodźców itp. O tym, jaką rolę odegrały wszy w opracowaniu przez polskiego bakteriologa Rudolfa Weigla szczepionki przeciwko tyfusowi, pisali Piotr Rieske oraz Agnieszka Szuster-Ciesielska. Wszy przenoszą także bakterie duru powrotnego i gorączki okopowej – innej choroby czasu wojny.

Choć we współczesnych społeczeństwach industrialnych wszy nie są już takim problemem, jakim były dla naszych przodków nawet w całkiem niedawnych czasach, odcisnęły one swoje piętno w kulturze i języku. W ostatnim odcinku serii przyjrzymy się zatem relacjom człowiek–wesz i ich znaczeniu dla badania historii języków.

Przypisy

  1. Odkrycia genetyczne i paleontologiczne ostatnich dziesięcioleci (opisane tutaj) spowodowały włązenie waleni (Cetacea) do rzędu parzystokopytnych (Artiodactyla). Ich najbliższymi żyjącymi krewnymi są hipopotamy, a w drugiej kolejności przeżuwacze. ↩︎
  2. Potoczną nazwę usprawiedliwia fakt, że wyrośnięte samce mirungi południowej dorównują masą słoniom indyjskim, a ich nos przekształcony jest w krótką trąbę, dzięki której mogą wydawać potężne ryki. Samice są pięcio- lub sześciokrotnie lżejsze i bardziej przypominają typowe foki. ↩︎
  3. Pod tym względem mirunga południowa bije na głowę większość waleni, choć nie wszystkie. Do zyfii gęsiogłowej, znanej też jako wal Cuviera (Ziphius cavirostris), należy obecny ssaczy rekord zarówno osiągniętej głębokości (2992 m, co odpowiada ciśnieniu ok. 300 barów), jak i czasu pozostawania pod wodą (222 minuty). Zyfia jednak nie ma wszy. ↩︎
  4. Obszernie o przystosowaniach tego gatunku wszy – patrz Leonardi et al. 2025. ↩︎
  5. Większość człekokształtnych (4 rodzaje i 20 gatunków) to gibony, o których rzadko kto pamięta. Pozostałe, czyli rodzina człowiekowatych, to 3 gatunki orangutanów, po 2 gatunki goryli i szympansów oraz 1 gatunek człowieka. ↩︎
  6. Pisownia Pthirus jest wynikiem omyłki (nazwa rodzajowa pochodzi od greckiej nazwy wszy, pʰtʰeír, powinna więc brzmieć Phthirus), ale w nomenklaturze biologicznej obowiązuje zasada „karta – stół”. Jeśli naukowiec nadający formalnie nazwę rodzajowi lub gatunkowi popełni błąd inny niż gramatyczny (niewłaściwa końcówka łacińska), nie można go już poprawiać. Dlatego np. łacińska nazwa rodzajowa miłorzębu ma dziwną pisownię Ginkgo (wbrew wymowie, zamiast Gingko), a znany dinozaur z pustyni Gobi, krewny tyranozaura, nazywa się Tarbosaurus bataar (zamiast baatar, od mongolskiego słowa oznaczającego bohatera). ↩︎
  7. Na temat koewolucji człowiekowatych i ich wszy – patrz Reed et al. 2007. ↩︎
  8. Osobliwy dlatego, że niekompletne sortowanie linii rodowych dotyczy zwykle cech genetycznych (polimorfizmów, czyli współistniejących wariantów tego samego fragmentu genomu). Może jednak, jak widać, dotyczyć także pasożytów dziedziczonych po przodkach. ↩︎

Opis ilustracji

Ilustracja w nagłówku. Zob. część 1.
Ryc. 1. Lepidophthirus macrorhini, czyli wesz mirungi południowej, rekordzista gromady owadów, jeśli chodzi o wytrzymałość na wodę morską oraz głębokość i czas nurkowania. Foto: Donald S. Horning Jr 1977. Lokalizacja: wyspa Macquarie (w pół drogi między Australią a Antarktydą). Źródło: Muzeum Narodowe Nowej Zelandii Te Papa Tongarewa (licencja CC BY 4.0).
Ryc. 2. Pawiany oliwkowe (Papio anubis) oddające się czynności iskania. Wszy (w tym przypadku Pedicinus sp.) miały wielki wpływ na ewolucję społeczną naczelnych. Iskanie jest jednym z ważniejszych rytuałów i tzw. zachowań komfortowych, budujących więzi rodzinne i społeczne oraz zapewniających małpom dobre samopoczucie. Rozwija też precyzję manualną, co przydało się naszym przodkom, gdy przyszło do wytwarzania narzędzi. Foto: Muhammad Mahdi Karim 2010. Lokalizacja: obszar chroniony Ngorongoro, Tanzania. Źródło: Wikimedia (licencja Free GNU Documentation).

Lektura dodatkowa

Monika Żelazowska. 2014. Wszy ludzkie. Wszechświat 115/7–9, 197–201. Bardzo obszerne i zgodne z aktualnym stanem badań informacje o pochodzeniu, ewolucji i biologii wszy pasożytujących na człowieku.

Autor

Piotr Gąsiorowski
Językoznawca specjalizujący się w językoznawstwie historycznym, badaniu zmian językowych i językoznawstwie ewolucyjnym. Miłośnik nauk ścisłych i przyrodniczych ze szczególnym naciskiem na biologię, nie tylko ze względu na jej powiązania z językoznawstwem i analogie między ewolucją organizmów i języków. Gorący zwolennik popularyzowania nauki i niezamykania się naukowców w wieży z kości słoniowej.
X (Twitter): @P_Gasiorowski,
BlueSky: @piotrgasiorowski.bsky.social‬

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *