Wakacje z łaciną. Część 1: Lekcja martwego języka

Inne odcinki serii

Część 2. Abecadło z pieca spadło [w przygotowaniu]
Część 3. Dziwne przygody liter G i H [w przygotowaniu]
Część 4. I/J i U/V, czyli zbędne duplikacje [w przygotowaniu]

Od łaciny Rzymian do łacin narodowych

Łacina klasyczna była żywym językiem około dwa tysiące lat temu. Nie zachowały się z tego okresu żadne nagrania. Nie mamy też maszyny czasu, która mogłaby nas zabrać do starożytnego Rzymu, żebyśmy mogli usłyszeć na własne uszy, jak mówią jego mieszkańcy. Łacina co prawda w pewnym sensie istnieje nadal, ponieważ nigdy nie wymarła, tylko przekształciła się stopniowo w języki potomne, jak włoski, rumuński, portugalski, francuski i reszta języków romańskich. Łacina była ich ostatnim wspólnym przodkiem, czyli prajęzykiem całej tej grupy. Trzeba jednak zaznaczyć, że języki romańskie nie wywodzą się z odmiany łaciny używanej przez wykształconą elitę Rzymu, tylko z odmian ludowych, czyli regionalnych dialektów łaciny potocznej, używanych w różnych częściach imperium rzymskiego przez żołnierzy, kupców, rzemieślników, rolników, niewolników – mówiąc ogólnie, prosty lud. Poza tym oczywiście każdy z języków romańskich ma za sobą kilkanaście stuleci względnie niezależnej ewolucji. Miały one zatem dość czasu, żeby w porównaniu z łaciną z czasów Oktawiana Augusta (czy to wykształconą, czy ludową) zmienić się niemal nie do poznania.

Łacina naśladująca klasyczną, od czasu do czasu kodyfikowana i „reformowana” według aktualnych wyobrażeń o tym, jak mówili Rzymianie, pozostała w użyciu jako język kościoła zachodniego i ludzi uczonych, co przez wiele wieków na jedno wychodziło, bo w cywilizacji, która powstała na ruinach cesarstwa rzymskiego, kościół posiadał praktyczny monopol w dziedzinie edukacji. Istniała zatem łacina szkolno-kościelna, która była przede wszystkim językiem pisanym i książkowym. Nie była ona już w średniowieczu niczyją mową ojczystą, ale stanowiła podstawę formalnego wykształcenia. Używano jej także jako języka międzynarodowego, umożliwiającego osobom wykształconym kontakt ponad barierami językowymi. Jeśli zatem zachodziła potrzeba, mówiono po łacinie, wymawiając ją zgodnie z lokalną tradycją, a tradycji takich było wiele.

Od czasu do czasu jakiś ambitny intelektualista próbował uporządkować – choćby dla praktycznej wygody – panujący w tej dziedzinie bałagan. Na przykład w VIII w. Alkuin z Yorku, uczony doradca Karola Wielkiego, podjął wysiłki w celu zreformowania „zepsutej” wymowy łaciny, ale jego rekomendacje sprowadzały się w zasadzie do tego, żeby każdą literę łacińską jakoś tam wymawiać i żadnej nie pomijać. W roku 1528 Erazm z Rotterdamu, zwany księciem humanistów, opublikował dialog na temat właściwej wymowy klasycznej łaciny i starożytnej greki, podsumowujący jego wieloletnie badania i refleksje na ten temat (często trafne z naukowego punktu widzenia). Zamiarem Erazma było zrekonstruowanie i przywrócenie wymowy zbliżonej do klasycznej. Prawdę mówiąc, sam Erazm nie używał w praktyce proponowanej przez siebie wymowy, wychodząc z założenia, że na początek lepiej trzymać się przyjętych zwyczajów, niż szokować kolegów i narażać się na ich kpiny. Wymowa zreformowana była raczej propozycją na przyszłość, do której ludzie być może z czasem dojrzeją.

Tradycje narodowe (wśród nich na przykład francuska wymowa łaciny, która szczególnie irytowała Erazma) miały jednak twardy żywot. Modyfikowano je nieco z czasem, ale nigdy ich nie porzucono w szkolnej nauce łaciny. Choć niewiele osób korzysta dziś z dobrodziejstwa tradycyjnej edukacji klasycznej, ci, którzy liznęli nieco łaciny, zazwyczaj wymawiają słowa łacińskie zgodnie z tradycjami swojego kraju.

Cezar i kajzer to jedna rodzina

Weźmy pierwszy z brzegu prosty przykład. Cognomen (przydomek) słynnego dyktatora rzymskiego, Gajusza Juliusza (100–44 p.n.e.), pisany Caesar, w tradycji polskiej wymawiamy [ˈtsɛzar] i w wersji spolszczonej zapisujemy Cezar. Niemcy, których tradycyjna wymowa łaciny silnie wpłynęła na polską, używają podobnej wersji, tyle że z wyraźną fonetyką niemiecką: [ˈtsɛːzaʁ] lub [ˈtseːzaʁ]. Tradycyjna wersja francuska to [seˈzaʁ] (na ogół bez przejmowania się faktem, że akcent łaciński nie był końcowy), brytyjska – [ˈsiːzə], włoska – [ˈtʃɛzar], hiszpańska – [ˈθesaɾ] i tak dalej. W każdym kraju wymowa łaciny korzysta z rodzimego zasobu głosek, co nadaje miejscowej łacinie miejscowy koloryt.

Kościół rzymskokatolicki, który nadal używa łaciny jako języka oficjalnego i ceremonialnego, preferuje od ponad stu lat wymowę typu włoskiego, którą po I wojnie światowej Watykan propagował na całym świecie jako wzorcową dla zastosowań kościelnych. Ten typ wymowy, w którym centum brzmi [ˈtʃɛntum] ’sto‘, agnus [ˈaɲɲus] ’jagnię, baranek‘, a viginti [viˈdʒinti] ’dwadzieścia‘ („czentum”, „ańnius”, „widżinti”) dominuje w seminariach i uczelniach katolickich, a także w szkołach świeckich części krajów europejskich. W Niemczech, Austrii i w Europie Wschodniej tradycje lokalne trzymają się mocno, o ile łacina jest gdzieś w ogóle przedmiotem szkolnym. Na uniwersytetach filologie klasyczne mogą preferować „wymowę restytuowaną”, stanowiącą kompromis między tradycją a naukową rekonstrukcją wymowy klasycznej.

Ryc. 1.

A na który z powyższych sposobów sam Cezar wymawiał swój przydomek (który następnie stał się tytułem nadawanym władcy imperium)? Oczywiście na żaden. Za życia Cezara (i jeszcze nieco później) słowo Caesar wymawiane było [ˈkaɪsar]. Skąd o tym wiemy? Między innymi z informacji przekazanych nam przez gramatyków i pisarzy rzymskich, którzy pozostawili nam opisy własnej wymowy – niezbyt naukowe i czasem naiwne, ale dające się zinterpretować fonetycznie. Nie ma cienia wątpliwości, że w epoce klasycznej każde C wymawiano jako [k]. Samogłoska zapisywana jako AE (lub w postaci ligatury Æ) była dyftongiem [aɪ], a wymowa S była bezdźwięczna nawet między samogłoskami. Potwierdzają to zapisy słów łacińskich alfabetem greckim. Caesar transliterowano jako Καῖσαρ (Kaîsar). Ważnym dowodem są kontakty międzyjęzykowe skutkujące „transferem poziomym” słownictwa: w pierwszych stuleciach naszej ery Germanie zapożyczyli łaciński tytuł cesarski jako *kaisar (ewentualnie *kaisaraz lub *kaisārijaz, z końcówkami ułatwiającymi jego odmianę w językach germańskich. Stąd mamy gockie kaisar, staroangielskie cāsere, niemieckie Kaiser itd.1

Łacina starożytna nie była monolitem. Oprócz odmiany literackiej, którą znamy najlepiej, istniały też gwary ludowe. W niektórych z nich już w II w. p.n.e. dyftong [aɪ] przekształcił się w długą samogłoskę półotwartą [ɛː]. W późnej łacinie okresu imperialnego zmiana ta ogarnęła także wymowę elity społecznej. Wówczas przydomek imperatora wymawiano [kɛːsar]. W V w. n.e. spółgłoska [k] zaczęła ulegać wyraźnemu zmiękczeniu (palatalizacji) przed samogłoskami przednimi. W dawnej dwugłosce [aɪ] pierwszy element nie należał do szeregu przedniego, nie powodowałby zatem zmiękczenia, ale [ɛː] miało już odpowiednie właściwości. Efekty zmiękczenia (spółgłoski [tʃ, ts, s, θ]) widać we wszystkich językach romańskich prócz wymarłego języka dalmatyńskiego i niektórych dialektów sardyńskich (gdzie zachowało się pierwotne twarde [k]). Natomiast najstarsze zapożyczenia łacińskie w językach takich jak germańskie, celtyckie i greka, a także baskijski i języki berberyjskie, zawierają twarde [k] nawet przed pierwotnymi samogłoskami przednimi.

Cicerō, czyli pa pa pam

Kiedy mówię o wymowie klasycznej, mam na myśli okres obejmujący mniej więcej I w. p.n.e. i dwa pierwsze stulecia naszej ery. Okres od VII w. p.n.e. (najstarsze znane inskrypcje) do II w. p.n.e nazywamy starołacińskim. Obejmował on około 600 lat, jest więc oczywiste, że łacina uległa w tym czasie daleko idącym zmianom. Nie o tym jednak jest ta seria wpisów, więc łacinę archaiczną zostawimy sobie na inną okazję. Od III w. p.n.e. łacina rozwinęła się w kwitnący język literacki (naśladując grekę). I w. p.n.e. (schyłek republiki i początek cesarstwa) to zarazem umowny „złoty wiek” literatury Rzymu, kojarzony przede wszystkim z postacią człowieka, który doprowadził literacki styl łaciny  do doskonałości. Był to Marek Tulliusz Cyceron 106–43 p.n.e.). Jego przydomek pisano Cicero, a wymawiano, jak już możemy się domyślić, [ˈkɪkɛroː] („kikerō”), a nie jak w tradycji polskiej [ˈtsɨtsɛrɔ] („cycero”) albo w watykańskiej łacinie kościelnej [ˈtʃitʃero] („cziczero”).

Czujny czytelnik zapewne zauważył znak długości, towarzyszący końcowej samogłosce. Jak jeszcze zobaczymy, każda krótka samogłoska łacińska miała odpowiednik długi. Kontrast między nimi polegał nie tylko na długości trwania samogłoski (czyli na różnicy iloczasu), ale w większości przypadków także na różnicy artykulacyjnej (i wynikającej z niej różnicy brzmienia). Wyjątkiem były krótkie [a] i długie [aː], wymawiane identycznie. Krótkie O miało wymowę mniej więcej jak w języku polskim, czyli jako półotwarte [ɔ], natomiast jego odpowiednikiem długim było [oː], wymawiane z wyższą pozycją języka i silniejszym zaokrągleniem warg (czym przypominało staropolską wymowę długiego Ó, zwanego dziś kreskowanym).2

Ale skąd wiemy, że pierwsze dwie samogłoski były krótkie, a trzecia długa? Rzymianie nie byli niestety na tyle uprzejmi, żeby konsekwentnie oznaczać długość samogłosek. Niektórzy pisarze starożytni ubolewali nad tym niedopatrzeniem i próbowali je naprawić. Od II w. p.n.e. czasem podwajano literę oznaczającą samogłoskę długą (choć prawdę mówiąc, brak przykładów podwojonego OO), a nieco później stosowano dla oznaczenia długości specjalny znak diakrytyczny, tzw. apeks, który wyglądał albo jak apostrof: , albo jak akcent akutowy: Ó.3 Takie zabiegi były jednak rzadkie i nikt nie stosował ich konsekwentnie. Niemal zawsze pisano po prostu CICERO, nie sygnalizując różnic długości. Rodowity Rzymianin przecież i tak od dziecka znał właściwą wymowę.

Ryc. 2.

Nam, którzy nie jesteśmy Rzymianami sprzed dwóch tysięcy lat, często pomaga poezja łacińska, w której ważne było, czy sylaba jest lekka, czy ciężka. Lekka to taka, która zawiera samogłoskę krótką, po której nie następuje spółgłoska należąca do tej samej sylaby. Ciężka natomiast to taka, która kończy się na spółgłoskę, ewentualnie zawiera samogłoskę długą lub dyftong.

Cyceron wspomniany jest kilkakrotnie w Satyrach poety Juwenalisa, napisanych na początku II w. n.e. Juwenalis używał tzw. heksametru daktylicznego, prastarego i dostojnego metrum poetyckiego zapożyczonego od Greków – tego samego, w którym Homer skomponował Iliadę i Odyseję. Inaczej niż w naszej tradycyjnej poezji, w której ważna jest liczba sylab w wierszu i do pewnego stopnia rozkład akcentów, w heksametrze ważna jest liczba stóp (typu zwanego daktylem); musi ich być mianowicie w wierszu dokładnie sześć. Każdy daktyl składa się z jednej sylaby ciężkiej, po której następuje albo druga sylaba ciężka, albo dwie sylaby lekkie. Ma zatem rytm typu pam pam albo pam pa pa. Ostatnia stopa wiersza musi zawierać dwie sylaby, z których pierwsza jest ciężka, natomiast ciężar drugiej nie ma znaczenia. Wiersz może więc wyglądać na przykład tak (pionowe linie oznaczają granice stóp):

pam pa pa | pam pa pa | pam pa pa | pam pam | pam pa pa | pam pam

A teraz spójrzmy na rzeczywistą linijkę z „Satyry VIII” Juwenalisa:

Roma patrem patriae Ciceronem libera dixit
(Rzym [był] wolny [gdy] nazywał Cycerona ojcem ojczyzny).

Podział na sylaby i stopy jest tu dokładnie równoważny przykładowi podanemu wyżej:

Ro-ma pa|-trem pa-tri|-ae Ci-ce|-ro-nem | li-be-ra | dic-sit

Od razu widać, że pierwsza samogłoska w nazwie Rzymu musi być długa (Rōma), podobnie jak pierwsza samogłoska przymiotnika ‘wolna’ (lībera), że pierwsze dwie samogłoski słowa Cicero muszą być krótkie, podobnie jak pierwsza samogłoska słów pater ’ojciec‘ i patria ’ojczyzna‘4 – i tak dalej. Ale w bierniku Ciceronem przedostatnia sylaba z pewnością zawiera samogłoskę długą (Cicerōnem); inaczej imię nie pasowałoby do rytmu wiersza. Uzupełniając analizę metrum poetyckiego informacjami z innych źródeł (których na razie nie ma potrzeby wyliczać), możemy w pełni zrekonstruować długość samogłosek w całej linijce:

Rōma patrem patriae Cicerōnem lībera dīxīt.

No, pięknie, ale co z mianownikiem Cicero? Tu musimy się odwołać do znajomości gramatyki łacińskiej. Cicero odmienia sią jak typowy rzeczownik o temacie zakończonym na spółgłoskę nosową. Temat ten wyglądał tak: Cicerōn-, przy czym końcowe [n] znikało w bezkońcówkowym mianowniku i wołaczu liczby pojedynczej, natomiast było zachowywane, jeśli następowała po nim końcówka odmiany. Samogłoska natomiast pozostawała długa w całej odmianie. Wynika stąd, że jeśli biernik brzmiał Cicerōnem, a dopełniacz Cicerōnis, to mianownik musiał brzmieć Cicerō.

Tego typu pracę detektywistyczną przeprowadzały całe pokolenia filologów i językoznawców historycznych. Dzięki nim iloczas samogłosek łacińskich nie ma dziś dla nas tajemnic, albo w każdym razie ma ich niewiele (bo w nielicznych przypadkach jakaś wątpliwość może się okazać nierozstrzygalna). Żeby ułatwić życie miłośnikom łaciny, którzy nie są wysokiej klasy ekspertami od podobnych analiz, wyręczamy Rzymian i zaznaczamy długość tam, gdzie jest to przydatne. Wiedza o długości samogłosek potrzebna jest na przykład po to, żeby ustalić miejsce akcentowania wyrazu wielosylabowego. Zależało ono bowiem od tego, czy przedostatnia sylaba była ciężka (wtedy akcent padał na nią), czy lekka (wtedy akcent przesuwał się na trzecią od końca). A ponieważ w Ci-ce-rō przedostatnia sylaba była lekka, właściwa akcentuacja jest następująca: Cícerō.

Pamiętajmy, że oznaczenie długości samogłosek za pomocą makronu, czyli poziomej kreski umieszczonej nad literą (ā, ē, ī, ō, ū) jest współczesną pomocą dydaktyczną, a nie oryginalną pisownią łacińską. Rzymianie, nawet jeśli oznaczali długość (a zdarzało się to rzadko), robili to w inny sposób.

Morał z powyższej dyskusji jest dwojaki. Po pierwsze: rekonstrukcja autentycznej wymowy łacińskiej z czasów Cezara i Cycerona (czy raczej Kaisara i Kikerona) nie jest zadaniem trywialnym i wymaga często różnych typów danych i różnych dróg rozumowania. Po drugie: nie ma sensu pytać, kto lepiej wymawia łacinę w naszych czasach – Polacy, Niemcy, Włosi, Francuzi czy ktokolwiek inny. Wszystkie tradycyjne narodowe wersje łaciny są sztuczne i nawet ta watykańska nie góruje nad innymi podobieństwem do klasycznego oryginału, mimo że Watykan otoczony jest przez Rzym, gdzie wszystko się zaczęło.

W drugim odcinku serii zajmiemy się dziwną sprawą: historią kilku liter łacińskich, których był jednocześnie nadmiar i niedostatek.

Przypisy

  1. Od Germanów określenie władcy imperium *kaisārijaz zapożyczyli Prasłowianie jako *cěsarjь ~ *cьsarjь (stąd polskie cesarz, czeskie císař, rosyjskie carʹ). Prasłowiańska zmiana *k > *c [ts] to jeden z przykładów tzw. drugiej palatalizacji słowiańskiej (spowodowanej w tym przypadku powstaniem nowej samogłoski przedniej *ě z dawniejszego dyftongu *ai). Zmiana ta zaszła niezależnie od zmiękczenia [k] w językach romańskich, choć jej mechanizm i skutki były bardzo podobne. Biolog nazwałby to konwergencją. ↩︎
  2. O samogłoskach długich i tzw. pochylonych w dawnej polszczyźnie pisałem m.in. tutaj. ↩︎
  3. W przypadku długiego [iː] nie używano apeksu, natomiast – również niekonsekwentnie – pisano je jako tzw. I longa (długie I), wyższe niż inne litery. ↩︎
  4. Cyceron otrzymał od Senatu tytuł „ojca ojczyzny” (pater patriae) za ujawnienie spisku Lucjusza Sergiusza Katyliny i udaremnienie planowanego zamachu stanu w 63 r. p.n.e. ↩︎

Opis ilustracji

Ilustracja w nagłówku. Rzymska inskrypcja z Timgad (starożytnego Thamugadi) w Algierii, połowa II w. n.e. Foto: Reḍa Kerbuc 2022. Źródło: Wikimedia (licencja CC BY-SA 3.0).
Ryc. 1. Promocje doktorskie i habilitacyjne (Wydział Anglistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu). Promocje to w naszych czasach jedna z niewielu okazji, kiedy profesorowie specjalności innych niż filologia klasyczna mogą wygłosić kilka dłuższych zdań po łacinie (Ergo ego, promotor legitime constitutus…). Źródło: UAM 2022 (fair use).
Ryc. 2. Epitafium Sepstyniusza Karona (Sepstinius Carō) z nekropolii Vrt Relja w Zadarze (starożytny Iader), Chorwacja. W zachowanym tekście inskrypcji widać kilkakrotne oznaczanie długich samogłosek za pomocą apeksu (Sepstinió, Pólla, máter, Rúfus, Caró) lub długiego I (CaronI, habentI). Foto: Ivana Juras. Źródło: Juras 2014 (fair use).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *