Dwóch arystokratów polskiego pochodzenia, ojciec i syn o nazwisku Zborowski, miało ogromnie istotny wpływ na historię światowych sportów motorowych, lecz niewiele osób orientuje się choćby z grubsza w ich poplątanych życiorysach. Poplątanych, a zarazem tak przesyconych mieszaniną euforii i rozpaczy, że przy nich scenariusz serialu The Crown wygląda jak streszczenie historii o Teletubisiach.
Hrabia Eliot Zborowski miał dość słuchania krytyki amerykańskiej socjety, której nie podobało się jego małżeństwo z Margaret, byłą baronową de Stuers. Nadęci, pseudopurytańscy hipokryci w końcu zmusili go do przeprowadzki do Anglii i wystąpienia o brytyjskie obywatelstwo. Środki finansowe nie stanowiły żadnego problemu, zatem natychmiast kupił duży dom w Londynie tudzież inne posiadłości, w których mógłby spędzać czas także poza sezonem polowań. Ku jego olbrzymiej radości, Margaret urodziła mu syna, ale ten niestety zmarł. Pochowano go na cmentarzu obok kościoła w Burton Lazars, nieopodal Melton Mowbray, w kwaterze, którą hrabia zapobiegliwie wykupił tuż po przeprowadzce z USA na Wyspy Brytyjskie. W 1895 urodził mu się drugi syn, nazwany Louis Vorow Zborowski, który miał odziedziczyć po ojcu ciągły niepokój i głód wielkich przygód.

U któregoś ze znajomych Eliot zobaczył trójkołowiec De Dion Bouton z silnikiem spalinowym i natychmiast zakupił identyczny. Nauczył się obsługiwać pojazd i prowadzić go. Jeździł nim sprawnie, ale żona przekonała go, aby sprawił sobie bardziej poważny, czterokołowy pojazd bez koni. Bez chwili wahania hrabia Zborowski wybrał się do Niemiec, do miasteczka Cannstatt, w którym znajdowała się fabryczka Gottlieba Daimlera. Tam zapewne podał rękę Daimlerowi tudzież rzeczywistemu konstruktorowi samochodu Phoenix, Wilhelmowi Maybachowi. Był to pierwszy na świecie wóz, wyposażony w chłodnicę wody zbudowaną z cienkich rurek. Po odbiór zamówionego samochodu z londyńskiego portu Eliot pojechał ze swoim pięcioletnim synem; na nabrzeżu uruchomił silnik i ruszył do Melton Mowbray z synem na fotelu obok. Niedługo potem hrabia urządził wystawne przyjęcie dla znajomych i podczas niego oznajmił im, że nie będzie już marnował czasu na konie – chętnym sprzeda natychmiast swoje wierzchowce oraz powozy – i że od tej pory poruszać się będzie wyłącznie samochodami. Era silnika spalinowego zaczęła się w rodzinie Zborowskich na dobre.

Eliot jeździł dużo i jego umiejętności stale rosły. Trzeba pamiętać, że w owej epoce naprawdę niewielu ludzi potrafiło prowadzić samochód na przyzwoitym poziomie. Gdy nabył więcej pewności siebie, Eliot postanowił spróbować sił w jeździe wyczynowej; ten sam duch współzawodnictwa wcześniej skłonił go do podejmowania wyzwań związanych z jazdą konną i grą w polo. Chciał się ścigać już w roku 1901, ale zamówionego przez niego Napiera nie ukończono na czas. W kolejnym roku, w czerwcu, już za kierownicą Mercedesa, także skonstruowanego przez Maybacha, wziął udział w morderczym wyścigu z Paryża do Wiednia i zajął czwarte miejsce. Słabo? Nie. Na mecie niedoświadczeni organizatorzy wzniecili taki chaos, że decyzja o zwycięstwie Louisa Renault nosiła znamiona mocno arbitralnej, zaś wielu kierowców twierdziło, że prawdziwym triumfatorem powinien być Zborowski. Miesiąc później hrabia Eliot Zborowski wziął udział w wyścigu Circuit des Ardennes i tam również zajął czwarte miejsce pośród 65 uczestników – realnie znalazł się w gronie najlepszych europejskich kierowców wyczynowych.

(Wikimedia Commons)
W tym samym 1902 roku, Anglik Selwyn Francis Edge wygrał wyścig samochodowy o puchar Gordona Bennetta. Niby fajnie dla Imperium Brytyjskiego, ale jednak nie bardzo: regulamin przewidywał, że zwycięski kraj zorganizuje kolejny wyścig. W Anglii obowiązywały wciąż ustawy Locomotive Acts, które między innymi zakazywały ścigania się samochodami. Mała dygresja: niezapomniany brytyjski dziennikarz samochodowy, LJK Setright, odkrył kiedyś, że wszyscy bez wyjątku brytyjscy parlamentarzyści, którzy zagłosowali za uchwaleniem tych ustaw, w tym niesławnego przepisu o czerwonej fladze, twierdząc, że czynią to dla uchronienia ludności przed tragedią, tak naprawdę posiadali akcje przedsiębiorstw kolejowych…
Zborowski, jako jeden z najbardziej wpływowych członków Automobilklubu Wielkiej Brytanii i Irlandii, zaproponował rozwiązanie optymalne (na pewno lepsze od rozmaitych głupich, a był wśród nich także pomysł, by wyścig zorganizować nielegalnie). Otóż zasugerował przygotowanie odpowiedniej trasy, złożonej z dróg publicznych, ale na terytorium Irlandii, gdzie restrykcyjne przepisy nie obowiązywały. Lord Montagu, wielki entuzjasta pojazdów bez koni, sporządził brudnopis stosownej uchwały parlamentarnej. Nasz hrabia wziął swojego Mercedesa, któremu wcześniej wymieniono nadwozie, na statek i, przy wsparciu przyjaciół, wyznaczył w Irlandii sensowną trasę dla wyścigu. Gdy już dopełniono wszystkich wymagań formalnych, Zborowski zaproponował, by w podzięce za gościnność Irlandczyków pomalować auta brytyjskiego zespołu na kolor zielony, barwę irlandzkiej koniczyny. Tak powstał kolor British Racing Green, którego zieleń nie miała odpowiednika w barwach narodowych Anglii. Hrabia Zborowski nie był pewien, czy znajdzie czas, by wystartować w Irlandii w 1903 roku, ale zgodził się, by Charles Rolls zamiast niego zwrócił się do producenta samochodów Mercedes, by móc uzyskać status kierowcy fabrycznego.

Co roku w Nicei odbywało się święto samochodu pod nazwą Nice Week, którego pomysłodawcą był Emil Jellinek – od imienia córki którego pochodzi nazwa marki „Mercedes”. Co roku rodzina Zborowskich spędzała co najmniej dwa miesiące na Lazurowym Wybrzeżu, chłonąc śródziemnomorskie słońce, ale tym razem hrabia jeszcze miał startować w zawodach. Przed wyjazdem do Francji ośmioletni Louis zaprosił kolegę do posiadłości rodziców, by z dumą pokazać mu najnowszą wyścigówkę ojca, jasnobłękitnego Mercedesa 60HP. Eliot miał wziąć udział w wyścigu górskim w La Turbie (trasa znana nieco młodszym czytelnikom ze świetnego pościgu w filmie „Ronin” Johna Frankenheimera) jako fabryczny kierowca Mercedesa – zaufanemu klientowi pozwolono zapłacić za auto dopiero po zawodach. W dniu wyścigu hrabia pocałował ukochaną żonę na pożegnanie i zapowiedział, że zaraz po zakończeniu współzawodnictwa zjedzą wraz z przyjaciółmi obiad.

Niestety Zborowski już nigdy nie zjadł z żoną i synem żadnego posiłku. Próbował pojechać szybciej niż czołowy kierowca teamu Mercedesa, Niemiec Otto Hieronimus. Ze zbyt dużą prędkością dopadł do ciasnego zakrętu, prawdopodobnie przekraczając 100 km/h; według niektórych źródeł spinka od mankietu zaczepiła o dźwignię ręcznego gazu na kierownicy. Ówczesne hamulce z taśm stalowych prawie nie spowalniały auta i Mercedes mocno uderzył o ścianę skalną. Zborowskiemu pękła czaszka, zginął na miejscu. Towarzyszący mu w roli mechanika markiz de Pallange doznał obrażeń, ale przeżył.
Bezwzględni handlowcy z Daimler Motoren Gesellschaft zaraz po wyścigu dostarczyli oszołomionej wdowie fakturę za samochód, ale baronowie de Caters i Rotschild uiścili natychmiast należność, by oszczędzić kobiecie niepotrzebnych emocji. Louis Vorow Zborowski stracił ojca.
cdn.