Naukowo do siego roku

Język prasłowiański posiadał bogaty system zaimków wskazujących, wyrażających różne stopnie dystansu. Większość współczesnych języków znacznie uprościła ten system. Na przykład w polskim mamy kontrast zaimków ten (kiedy wskazujemy na coś bliskiego) i tamten (wskazanie na coś dalszego) – i na tym właściwie koniec. Inne zaimki wskazujące zachowały się głównie w utartych zwrotach: to i owo, ten i ów (gdzie ów ma znaczenie podobne do dzisiejszego tamten), oraz w stylu książkowym: owego roku, wówczas, podówczas. Jeśli silimy się na archaizację, możemy wyciągnąć z lamusa jeszcze bardziej zakurzone formy: onego czasu, naonczas. Oczywiście słowa on, ona, ono (w liczbie mnogiej oni, one) są powszechnie używane jako zaimki osobowe w mianowniku 3. osoby. W tej funkcji wyparły one prasłowiańskie formy zaczynające się na *j (*jь, *ja, *je), stąd dziwna odmiana: mianownik on, ona, ale dopełniacz jego, . Przestały jednak odgrywać rolę zaimków wskazujących.

Innym zapomnianym zaimkiem był *, wskazujący na coś bliskiego – dosłownie lub metaforycznie dotykalnego. Jego oczekiwaną kontynuacją w polskim po zaniku samogłoski słabej (jeru) byłoby w rodzaju męskim samo ś. Taka redukcja zawsze jest kłopotliwa, bo prowadzi do zaniku samodzielności dotkniętego nią wyrazu (patrz wspomniane w innym wpisie dzieje zaimka *, od którego pochodzi dzisiejsze ten). Słowianie rozwiązywali takie problemy, dodając jakiś rozszerzający przyrostek, np. *sь‐jь lub *sь‐nъ. Wyszłoby z tego polskie *si lub *sien (patrz dawne rosyjskie sej albo staroczeskie sen), ale taki zabieg okazał się zbędny, bo nasi przodkowie niemal całkowicie zrezygnowali z używania onego zaimka. Pozostało po nim tylko kilka „żywych skamieniałości”.

Najważniejszą z nich jest słowo dziś, dzisiaj, które pochodzi nieco krętą drogą od prasłowiańskiego *dьnь‐sь ‘najbliższy/obecny dzień’ – taki, który właśnie nadchodzi lub już się rozpoczął. Oba człony tego wyrażenia zrosły się bardzo wcześnie w jeden wyraz o zatartej strukturze wewnętrznej, czyli o nieprzejrzystej etymologii. Dlatego już w XV w. spotykamy dopełniacz dzi(e)ńsia, przekształcone później w dzisia, dzisiå(j), zamiast oczekiwanej (ale zanikłej już w czasach przedpiśmiennych) formy z odmianą obu członów: mianownik *dnie‐ś, dopełniacz *dnia‐siego. Była też możliwa odwrotna kolejność członów – i wtedy odmieniały się oba: staropolskie siego dnia oznaczało ‘teraz, obecnie, dziś’ (patrz rosyjskie segódnˊa, w którym literę g wymawia się jako /v/).

We wczesnej polszczyźnie istniał też przymiotnik dzisi (z wariantami dziś, dziszy), zastąpiony później przez bardziej rozbudowaną formę dzisiejszy. Przetrwał on w tautologicznych zwrotach po dziś dzień, od dzisiaj dnia (w XVI w. mówiono od/do dzisiå dnia, ale także np. dzisich lat ‘w dzisiejszych czasach’). Innym śladem zaimka * był staropolski zwrot lato‐sie ‘tego roku’ (dosłownie ‘[w] to lato’), skrócony do latoś i używany po dziś dzień żartobliwie lub w stylizacji gwarowej. Kontrastował on z innym zapomnianym słowem, łoni < prasłowiańskie *olni ‘zeszłego roku’ (patrz gwarowe łońskiego roku). Istniał również przymiotnik latosi ‘tegoroczny’. Można też wspomnieć o wyrażeniu ni to, ni sio, w którym zachował się cień formy rodzaju nijakiego sie, aczkolwiek w zniekształconej postaci. Inne zwroty tego typu to tam i sam ‘w tę i z powrotem’, taki, siaki i owaki albo tak czy siak (tożsamy znaczeniowo z wariantem tak czy owak).

Tu wreszcie możemy się zająć tradycyjnym życzeniem noworocznym, które brzmi do siego roku. Łatwo zrozumieć, co oznaczało, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że używane było pierwotnie w okolicach wigilii Bożego Narodzenia wraz z życzeniami wesołych świąt… i do siego roku, czyli „abyśmy zdrowi i zadowoleni dożyli nadchodzącego roku”. W Kazaniach gnieźnieńskich, spisanych na początku XV w. (co czyni z nich jeden z najstarszych zabytków literackiej polszczyzny), mamy następujący fragment:

A przezto, miłe dziatki, poprośmy dzisia świętego Jana naszym siercem nabożnym, abyć on za nami, za grzesznymi Krysta prosił, abyć on raczył nas siego dnia i siego roku we zdrowi, wiesieli dopuścić […].

Co kaznodzieja miał na myśli? Oczywiście „zarówno teraz, jak i przez cały ten rok”. Forma siego zapewne już podówczas była odczuwana jako stylistycznie nacechowana i rezerwowana na odświętne okazje; w każdym razie nie była częsta. Wyrażenie takie jak aże do siego dnia używane było dla oddania łacińskiego usque in hodiernum diem, czyli ‘aż po dziś dzień’; miało więc charakter utartej formuły.

Dzisiejsze do siego roku to relikt pamiętający najstarszy okres historii naszego języka; należy mu się szacunek. Dlatego upraszamy wszystkich, którzy decydują się nadal go używać, o niezniekształcanie jego formy. Użytkownicy języka, kiedy natykają się na zwrot, którego nie rozumieją, często – zamiast dociekać metodami naukowymi, z czym mają do czynienia – próbują go sobie racjonalizować za pomocą etymologii ludowej, czyli skojarzeń z pozoru sensownych, ale niezgodnych z rzeczywistością (patrz przykłady omawiane już kilkakrotnie tu i ówdzie). W ten sposób wyobrażono sobie fikcyjną gospodynię o imieniu Dosia, tak pracowitą i zapobiegliwą, że „Dosi rok” stał się synonimem dostatku i pomyślności. Widoczne w nagłówku noworoczne pocztówki z 1962 r., choć zaprojektowane przez znakomitego Bohdana Butenkę, utrwalają ten wykolejony uzus, dlatego nie możemy ich pochwalić od strony językowej.

Zgodnie z misją portalu Eksperyment Myślowy promujemy etymologię naukową, dlatego cały zespół autorski życzy naszym drogim Czytelnikom, aby nie tylko dotrwali DO SIEGO ROKU, który nadejdzie już za kilka godzin, ale żeby mogli sobie mówić przez cały nowy rok: „Zacnie nam się latoś wiedzie!”

4 thoughts on “Naukowo do siego roku

  1. Dziękuję za życzenia i odwzajemniam – do siego roku!
    Myślę, że problem ze złym zrozumieniem tego wyrażenia nasilił się pod wpływem reklamy pewnego detergentu, która męczyła nas jakieś dwadzieścia lat temu. Zrobili sobie na zasadzie gry słów hasło reklamowe jak z pocztówek Butenki. Niezrozumiałe wręcz, że on nie czuł tego wyrażenia i że nikt tego nie wychwycił – mnie uczyli o tym chyba w szkole, a może wyczytałam w jakimś Świecie Młodych: „do siego” rozumiałam zawsze na swój użytek jako „do następnego”. Też w sumie dosyć błędnie.
    Zauważyłam ciekawy błąd w komentarzach w mediach społecznościowych, że ludzie starający się wyrażać nieco górnolotnie, używają „ów” bez odmiany przez rodzaje i przypadki. Naprawdę, widziałam przykłady typu: „powiedziała do ów mężczyzny” lub „ów krzesło się kolebie”. Ciekawe, z czego wynikają tego typu błędy, oczywiście, pomijając brak jakiegokolwiek oczytania…
    Uwielbiam żywe skamieniałości w języku i te artykuły!

    • Dziękuję za ciekawe uwagi. Rzeczywiście daje się zaobserwować narastająca nieodmienność ów:

      Nie wnikajcie kim, czy czym jest ów postać [nieodmienne ów w połączeniu z nieporadną interpunkcją].
      Co łączy to zdjęcie z tym i ów politykiem?
      Obiecała niepodległość tym i ów buntownikom […].
      A jednak będąc na liście tego i ów wywiadu można było zachować przynajmniej pozory godności.
      Jeśli słyszeliśmy od tego i ów, że zakrywanie ust i nosa nic nie daje […].

      Wszystkie powyższe przykłady są autentyczne. Szokujące jest to, że niektóre pochodzą od zawodowych dziennikarzy, a przynajmniej od ludzi, którzy się za takowych podają.

      1
      • PS. Na „dosi rok” narzekał już Brückner sto lat temu, a dwieście lat temu Samuel Bogumił Linde próbował „zalegalizować” to wyrażenie, dorabiając do niego całkowicie wyssaną z palca etymologię. Problem nie jest więc nowy i trudno wszystko zwalić na autorów reklam.

        1
      • Hmmm… Mnóstwo przykładów! No, ciekawe, dlaczego oni nie czują potrzeby odmiany owego „ów”!
        Co do Dosi, miałam w takim razie na jakimś etapie życia szczęście do ludzi 😅

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *