Rozmówki indoeuropejskie. Część 7: Paleontologia językowa

Pozostałe części cyklu

Część 1: Zaproszenie
Część 2: Konary, gałęzie i gałązki drzewa rodowego
Część 3: Spółgłoski sprzed tysięcy lat
Część 4: Gra samogłosek i zadziwiający sukces pewnej hipotezy
Część 5: Rdzenie i słowa
Część 6: Ach, te końcówki!

Język a rzeczywistość

Język jest złożonym systemem adaptacyjnym, który istnieje dzięki temu, że jest niezbędny dla ludzi i potrafi się dostroić do ich potrzeb. Jest narzędziem do przekazywania informacji, ale jednocześnie pełni wiele innych funkcji. Służy do wyrażania i porządkowania myśli „na użytek własny”; stanowi spoiwo wspólnot i jeden z filarów ludzkiej tożsamości; jest tworzywem literatury, podstawą rytuałów społecznych, magicznych i religijnych oraz medium adaptacji społecznej i wykształcenia. Język utrwala kulturę, wiedzę i zbiorową pamięć historyczną, pomagając je przekazywać z pokolenia na pokolenie. Użytkownicy i świat, w którym żyją, to zewnętrzne środowisko języka – jego nisza ekologiczna. Każdy żywy system językowy charakteryzuje się wewnętrznym zróżnicowaniem, wariantywnością i zdolnością do generowania innowacji. Dzięki temu język może ewoluować i przystosowywać się do zmian w swoim środowisku – i kulturowym, i naturalnym.

Oznacza to, że analizując język, możemy się czegoś dowiedzieć o otaczającej go rzeczywistości pozajęzykowej, tak jak paleontolog badający skamieniałości odnajduje ślady przystosowań świadczące o tym, w jakim środowisku żyły dawne organizmy i jaki tryb życia prowadziły. W przypadku języka rekonstruowanego na podstawie porównawczej, jak indoeuropejski, dysponujemy niemal wyłącznie słownictwem i morfologią (regułami słowotwórstwa i odmiany gramatycznej). Nie zachowała się praindoeuropejska tradycja literatury ustnej ani żadne teksty w prajęzyku. Mimo to materiał jest obszerny i można z niego coś niecoś wywnioskować. Pokażę to na przykładzie kilku wybranych „pól semantycznych”, bo pełny przegląd słownictwa indoeuropejskiego nie jest możliwy w formacie wpisu na portalu.

Z punktu widzenia metody porównawczej szczególnie interesujące jest słownictwo podstawowe, czyli lista konceptów występujących mniej więcej uniwersalnie, czyli spotykanych w językach całego świata. Trudno sobie wyobrazić język, w którym nie byłoby nazw najważniejszych części ciała i elementów przyrody pojawiających się wszędzie niezależnie od położenia geograficznego i klimatu. Nikogo zatem nie dziwi, że wśród dających się zrekonstruować słów praindoeuropejskich mamy takie jako oko (*h3okw), serce (*ḱerd‐), dłoń/ręka (*ǵhésōr), stopa/noga (*pod‐) czy głowa (*ḱerh2). Wszyscy ludzie na Ziemi (*dhéǵhōm) znają Słońce (*sáh2wl̥), Księżyc (*mḗh₁n̥s), gwiazdy (*h2h1stḗr), wodę (*wódr̥), ogień (*páh2wr̥) i wiatr (*h2wéh1n̥t‐). Prawie wszędzie, gdzie żyją ludzie, są też drzewa (*doru). Od trzydziestu tysięcy lat towarzyszą nam psy (*ḱwon‐) i kilka tysięcy lat temu bardzo niewiele społeczeństw na świecie nie miało z nimi do czynienia. Są także uniwersalne przymiotniki, np. nowy (*néwo‐), a do najbardziej rozpowszechnionych nazw kolorów należy czerwony (*h1rudhró‐, *h1rowdhó‐), Są czasowniki oznaczające powszechnie znane czynności i stany, np. wstać (*stah2), usiąść (*sed‐), położyć się (*legh), iść (*h1ej‐), jeść/gryźć (*h1ed‐), umrzeć (*mer‐) itd.

Słowa tego typu odznaczają się dużą częstością użycia i stabilnością ewolucyjną (rzadko są wycofywane z obiegu), stąd ich znaczenie dla rekonstrukcji. Natomiast niewiele nam mówią o realiach praindoeuropejskich – właśnie dlatego, że są mało zależne od kultury i otoczenia fizycznego. Paleontologów języka interesuje najbardziej słownictwo nieoczywiste i zależne od warunków zewnętrznych – słowa, które malują nam specyficzny, a nie uniwersalny językowy obraz świata.

Liczymy rytmicznie po praindoeuropejsku

Zacznijmy od liczebników. Z przyczyn, które opisywałem w innym artykule, około 60% języków świata stosuje dziś system dziesiętny, a około 10% system dwudziestkowy lub mieszany (dziesiętno-dwudziestkowy). Inne podstawy liczbowe zdarzają się tu i ówdzie, ale są współcześnie bardzo rzadkie. Idea systemu, w którym operację liczenia do dziesięciu lub dwudziestu można powtarzać wielokrotnie, rejestrując liczbę powtórzeń, nie jest jednak odwieczna. Niewątpliwie szerzyła się przez naśladownictwo wraz z innymi osiągnięciami ewolucji kultury, o czym świadczy jej zasięg geograficzny (Eurazja, większa część Afryki, Ameryka Północna i część Południowej). Systemy pierwotniejsze (bez podstawy liczbowej) można spotkać wyłącznie tam, gdzie dyfuzja kulturowa napotykała na bariery. W Australii, Amazonii i rdzennych rodzinach językowych na południu Afryki górną granicą liczenia bywa ‘3’–‘5’.1 Wiele języków w górach Nowej Gwinei przyporządkowuje kolejne liczebniki różnym częściom ciała. Przy odrobinie pomysłowości można tą metodą liczyć do kilkudziesięciu, nie stosując żadnej podstawy liczbowej.

Praindoeuropejski już 6–7 tys. lat temu miał rozwinięty system liczebników dziesiętnych umożliwiający posługiwanie się dziesiątkami i setkami (aczkolwiek liczebniki oznaczające ‘1000’ pojawiły się prawdopodobnie już po rozpadzie prajęzyka). Podstawą systemu były następujące liczebniki proste:

Tabela 1.

Liczebniki ‘2’–‘4’ zachowywały się jak przymiotniki odmieniane przez rodzaje i przypadki. Miały zatem osobne formy dla rodzaju nieożywionego i ożywionego (pierwsza i druga forma w tabeli 1). W przypadku ‘3’ i ‘4’ zachowały się także specjalne feminatywy (starsze niż żeński rodzaj gramatyczny). Liczebnik ‘4’, sądząc z jego struktury, był pierwotnie rzeczownikiem rodzaju nieożywionego przybierającym formę zbiorową (*kwétwōr). Ponieważ została ona zinterpretowana jako liczba mnoga, dorobiono do niej liczbę mnogą rodzaju ożywionego (*kwétwores). Formy zbiorowe odznaczały się wahaniami miejsca akcentu: obok *kwétwōr istniało *kwətwṓr i odpowiadające mu *kwətwóres. Oboczności te są raczej dość późnego pochodzenia, skoro nadal konkurowały z sobą w językach potomnych.2

Można by tu zapytać: a gdzie jest liczebnik ‘1’?  Odpowiedź brzmi: to nie takie proste. Istniało kilka wyrazów funkcjonujących jako ‘1’, a na dokładkę niektóre z nich nie były spokrewnione z pozostałymi. Najstarsze z tych słów to temat rdzenny (bez przyrostków) *sem‐ (mianownik rodzaju ożywionego *sém‐s > *sḗm zgodnie z prawem Szemerényiego, w rodzaju nieożywionym *sém). Rdzeń ten wyrażał znaczenia takie jak ‘razem, niepodzielnie’ albo ‘ten sam’. Z czasem jednak w roli liczebnika zaczęły go zastępować innowacje – przymiotniki najprawdopodobniej utworzone od zaimka anaforycznego *h1ej ‘on, ten, o którym mowa’. Najczęściej spotykamy *h1ój‐(h)no‐ (łacińskie ūnus, germańskie *ainaz), ale pojawiają się też formy oboczne *h1ój‐wo‐ (języki irańskie, greka) i *h1ój-ko‐ (języki indoaryjskie). Nie zawsze te pochodne stają się liczebnikami; mogą także oznaczać ‘pojedynczy, osobny, pewien’.

A zatem liczebnik ‘1’ był trochę zaimkiem, trochę przymiotnikiem, ‘2’ i ‘3’ były przymiotnikami, a ‘4’ rzeczownikiem, który dopasował się do nich i też stał się przymiotnikiem. Liczebniki ‘5’–‘10’ były nieodmienne (jeśli nie od początku, to przynajmniej stały się takie już w prajęzyku). Jedynie ‘10’ tworzył liczbę mnogą (zbiorową) *dḱómth2 (dziesiątki) według schematu charakterystycznego dla rzeczowników nieożywionych. Liczebnik pochodny *dḱm̥tóm > *ḱm̥tóm ‘100’ (dosłownie ‘dziesiąte [dziesięć]’) zachowywał się już jak normalny rzeczownik. Ten nierówny status liczebników musi jakoś wynikać z ich historii. Możliwe, że pierwotny system przed-praindoeuropejski był typu „jeden (sam), dwa (w parze), trzy”. Dopiero gdzieś w okolicach ‘4’ lub ‘5’ zaczęło się „prawdziwe liczenie” – zapewne na palcach, skoro doszło do ‘10’. Następnie ktoś wpadł na genialny pomysł, aby liczyć iteracyjnie, dodając do ‘10’ kolejne liczebniki proste. Tak osiągano ‘podwójne 10’ i tak dalej (co wymagało już pewnych intuicji arytmetycznych odpowiadających operacjom mnożenia i dodawania). Być może pomysł nie był oryginalny, tylko krążył po Eurazji dzięki wymianie kulturalnej.3

Liczebniki ‘5’–‘10’ (a być może także ‘4’) wymyślono prawdopodobnie za jednym zamachem, bo trudno sobie wyobrazić, żeby liczenie na palcach rozwijano stopniowo. Są to bez wyjątku słowa nieprzejrzyste etymologicznie: na temat ich pochodzenia mamy w najlepszym razie mgliste hipotezy. Bywa, że zachowują się dziwnie. Na przykład *swéḱs ‘6’ miało częsty wariant *séḱs z uproszczonym nagłosem, a jego rozwój w językach indoirańskich i bałtosłowiańskich jest w ogóle trudno zrozumiały. Skąd się wzięło bałtosłowiańskie nagłosowe *š, staroindyjskie , irańskie *šw‐ lub nawet *xšw‐, jak w awestyjskim xṣ̌uuaš)? Prawdę mówiąc, nie wiemy.

Niektóre osobliwości mają jednak znaną przyczynę. Wynikają z faktu, że przy rytmicznym liczeniu na głos liczebniki układały się w pary jak w cytowanej poniżej wyliczance, którą pamiętam z dzieciństwa (nie wiem, czy jest jeszcze używana). W każdej parze liczebniki uległy częściowemu upodobnieniu wskutek takiego grupowania. W językach słowiańskich i do ‘5’, i do ‘6’ dodano przyrostek *‐ti‐, stąd *pen(kw)‐ti-, *šećs‐ti‐ > *pętь, *šestь. Nie ma go w ‘7’ i ‘8’, ale za to ‘8’ zainfekowało się końcowym *‐m‐ przeniesionym z ‘7’: *sedmь, *osmь. Słowiańskie *devętь ‘9’ upodobniło się do *desętь ‘10’ nie tylko wskutek dodania identycznego przyrostka, ale także przez nieregularną zamianę początkowego *n na *d.4

Raz, dwa – Jasio ma,
Trzy, cztery – smaczne sery,
Pięć, sześć – chciał je zjeść,
Siedem, osiem – spotkał Zosię,
Dziewięć, dziesięć – schował w kieszeń.

Jestem skłonny sądzić, że przekształcenie liczebnika ‘4’ w przymiotnik z końcówkami liczby mnogiej obu pierwotnych rodzajów i dorobienie mu feminatywu z elementem *‐sr‐ nastąpiły, ponieważ tworzył on parę z ‘3’ i wskutek tego stał się podatny na kontaminację (przejęcie cech liczebnika „partnerskiego”). Nieoczekiwany akcent na końcowej sylabie (pozbawionej samogłoski!) w praindoeuropejskim *septḿ̥ ‘7’ nie może być pierwotny. Musiał się przesunąć ze względów rytmicznych pod wpływem końcowego akcentu w *h3oḱtṓw ‘8’. Jak widać, dzięki analizie systemu liczebników praindoeuropejskich jesteśmy w stanie ustalić stadia jego rozwoju, a nawet stwierdzić, że ludzie mówiący po praindoeuropejsku zwykli byli liczyć rytmicznie.

Rodzina bliższa i dalsza

Teraz przyjrzyjmy się rodzinie. Nie jest raczej niespodzianką, że nazwy pokrewieństwa najczęściej używane i ugruntowane biologicznie, odnoszące się do dwupokoleniowej „rodziny nuklearnej”, są w językach indoeuropejskich bardzo dobrze poświadczone.5 Są to określenia ojca (*ph2tḗr), matki (*máh2tēr), syna (*suhnús ~ *suhjús), córki (*dhugh2tḗr), brata (*bhráh2tēr) i siostry (*swésōr). Wszystkie znane języki rozróżniają te koncepty, natomiast mogą na różne sposoby klasyfikować i nazywać odleglejsze relacje pokrewieństwa i powinowactwa. W tej dziedzinie mniej zależy od biologii, a więcej od kultury. Antropolodzy zidentyfikowali różne typy terminologii rodzinnej. Na przykład w tzw. systemie hawajskim słowo oznaczające biologiczną matkę odnosi się też do siostry matki lub siostry ojca, a biologiczny ojciec jest nazywany tak samo jak brat któregokolwiek z rodziców.

Współczesny język polski stosuje inny system, zwany eskimoskim. Brat ojca lub matki to wuj, a siostra ojca lub matki to ciotka. Ale jeszcze kilka pokoleń temu konsekwentnie odróżniano wuja (brata matki) od stryja (brata ojca) oraz braci i siostry wujecznych od stryjecznych (dziś nazywamy ich ogólnie kuzynami i kuzynkami). Im dalej cofamy się w przeszłość, tym więcej spotykamy nazw pokrewieństwa całkowicie dziś zapomnianych. W XV–XVI w. kobieta nazywała brata męża dziewierzem, a siostrę męża zełwią lub zełwicą. Z kolei mężczyzna nazywał brata żony szurzym, a siostrę żony świeścią. Żona brata była jątrwią. Dziś ogólnikowe określenia szwagier i szwagierka całkowicie wyparły te i podobne dawne nazwy.

Taki asymetryczny system z dużą liczbą precyzyjnych określeń relacji w rodzinie rozszerzonej – wyrażanych jednym słowem, a nie opisowo, i częto nieprzejrzystych etymologicznie – jest raczej rzadki we współczesnym świecie z powodu malejącego znaczenia rodziny rozszerzonej, ale jeszcze kilka lub kilkanaście stuleci temu dominował w językach Europy. I nic dziwnego, bo język praindoeuropejski właśnie w taki sposób etykietował dalszych członków rodziny.

Ryc. 1.

Dziewierz to praindoeuropejski *dajwḗr, a zełẃ (prasłowiańskie *zъly/*zъlъv‐) to *ǵélh2ōws/*ǵl̥h2u‐. Staropolska jątry (biernik jątreẃ), później jątrew lub jątrewka, pochodzi od praindoeuropejskiego *h1jénh2tēr ‘żona brata lub żona brata męża (dziewierza)’. W tym drugim przypadku żony dwóch braci były dla siebie nawzajem jątrwiami. Trochę to skomplikowane, prawda? Ale za to niektóre relacje, które my rozróżniamy, w terminologii praindoeuropejskiej nazywane były tak samo. Słowo *népōts oznaczało wnuka, ale także siostrzeńca. Słowo *h2áwh2os ‘dziadek’ odnosiło się zwłaszcza do ojca matki, ale pochodziły od niego także (zwykle w formie zdrobnień) określenia brata matki. Dlatego po łacinie dziadek nazywał się avus, a wuj –  avunculus, czyli dziadek z przyrostkiem zdrabniającym. Polski wuj (prasłowiański *ujь) pochodzi od *h2awh2jós, jest zatem także pochodną dawnego określenia dziadka. Ponieważ avunculus zmieniło się we francuskie oncle, zapożyczone do języka angielskiego jako uncle, okazuje się, że słowa wuj i uncle mają wspólne źródło.

Natomiast bracia ojca i dziadek w męskiej linii byli terminologicznie związani z ojcem. Ojciec ojca mógł być nazywany ‘wielkim/starym ojcem’. Ogólnie męscy członkowie rodziny ojca określani byli jako *ph2trow‐/*ph2tru‐ ‘ojcowy’, a dodając do tego tematu różne przyrostki można było tworzyć bardziej konkretne nazwy pokrewieństwa, jak *ph2trujos lub *ph2tr̥wih2os ‘brat ojca’, stąd łacińskie patruus i być może słowiańskie *strъjь > polskie stryj (choć nie wszyscy akceptują sugerowaną bałtosłowiańską zmianę *ph2tr‐ > *ptr‐ > *str‐).

Dla porządku wspomnę, że rodzice małżonka (nie jest pewne, czy po obu stronach, czy tylko rodzice męża) nazywani byli *swéḱuros ‘teść’ i *sweḱrúh2 ‘teściowa’ (patrz polskie świekier i świekra). Utworzona od nazwy teścia pochodna, *swēḱurós oznaczała ‘należący do (rodziny) teściów’. Stąd wzięło się germańskie *swēgraz > niemieckie Schwager, zapożyczone przez język polski jako wspomniany wyżej szwagier (w bardzo szerokim sensie). Ciekawe jest określenie synowej: *snusós, odnoszące się do kobiety mimo z pozoru męskiej końcówki. Słowo to przetrwało w pierwotnej formie z czasów, zanim powstał rodzaj żeński, jednak w niektórych gałęziach rodziny indoeuropejskiej zostało później formalnie sfeminizowane jako *snusáh2. W prasłowiańskim miało postać *snъxa (po rosyjsku snoxá, w dawnej polszczyźnie zwykle zdrobniale sneszka).

W kilku nazwach pokrewieństwa powtarza się zagadkowy i nieznany poza tą grupą słów przyrostek *‐h2ter‐. Według jednej z hipotez na temat pochodzenia określenia ojca, *p(ə)h2tér‐ było nazwą działacza utworzoną od czasownika *pah2 ‘strzec, opiekować się’.6 Jeśli etymologia ta jest poprawna, to pseudoprzyrostek *‐h2ter‐ został wyekstrahowany ze słowa oznaczającego ojca i dodany przez analogię najpierw do określenia matki (* + *‐h2ter‐), a potem brata, córki i paru nazw dalszych związków rodzinnych. Wyjaśniałoby to osobliwy fakt, że gdy akcent pada na sylabę początkową (jak w słowach oznaczających matkę i brata) mamy na końcu tematu *‐ter‐, a nie oczekiwane w pozycji poakcentowej *-tor‐. Innymi słowy, nieetymologiczny element *‐h2ter‐ zaczął żyć własnym życiem jako przyrostek tworzący nazwy rodzinne.

Przy obecnym stanie wiedzy trudno jednoznacznie stwierdzić, który z sześciu typów porządkowania więzi rodzinnych wyróżnianych przez antropologów najlepiej pasuje do terminologii praindoeuropejskiej. Niektóre cechy wskazują na system omahijski, inne na sudański. Nie będę zanudzał czytelników szczegółami – wystarczy wiedzieć, że oba te systemy należą do rozbudowanych. Praindoeuropejski mógł posiadać system mieszany, co w praktyce zdarza się często. Istotne jest to, że w świecie praindoeuropejskim krewni ze strony męża/ojca odgrywali uprzywilejowaną rolę, a dotyczące ich słownictwo było bardziej szczegółowe, co wskazuje na patrylinearną organizację życia społecznego (włączanie dzieci do rodziny ojca). Rodzinę matki w życiu jej dzieci reprezentowali głównie jej najbliżsi męscy krewni, czyli dziadek i wujowie.

Nie ma śladu jakichś specjalnych określeń żony i męża prócz słów, które określały także po prostu dorosłą kobietę (*gwon‐, *gwenh2) i dorosłego mężczyznę (*wih1ró‐ lub *h2ner‐). Z tego, co wiemy, wyłania się obraz społeczeństwa, w którym o pozycji jego członków decydowało miejsce w strukturze pokrewieństwa, zwłaszcza patrylinearnego, w obrębie wielopokoleniowego rodu. Praindoeuropejskie wspólnoty plemienne dzieliły się zapewne na klany definiowane na podstawie wspólnego pochodzenia „po mieczu”, a małżeństwa zawierane były między członkami różnych klanów, przy czym żona wchodziła do rodziny męża.

Krajobrazy z fauną i florą

Aby spróbować rozstrzygnąć, na jakim obszarze używano języka praidoeuropejskiego, można się przyjrzeć zakonserwowanym w słownictwie nazwom elementów krajobrazu, a także roślin i zwierząt. Co do terminologii topograficznej, jest ona niestety mało specyficzna i pasuje do różnych obszarów umiarkowanej strefy klimatycznej Eurazji. Kontrast między zimą (*ǵʰéjōm/*ǵhim‐) a wiosną (*wḗsr̥/*wésn‐) i terminologia dotycząca śniegu (*snígwh, *snójgwhos) wykluczają regiony o gorącym klimcie. Słownictwo odnoszące się do rzek i strumieni było bogate (*h2óp‐/*h2áp‐ lub *h2áp‐h3on‐ > *h2ábh3ō7, *sréwmn̥ lub *sréwmon‐, *dáh2nu­‐), natomiast wspólne słowa oznaczające wielkie jeziora lub morze mają zasięg ograniczony do kilku gałęzi rodziny indoeuropejskiej, zwłaszcza w Europie.

Korzystano z łodzi (*náh2u‐) i wiosłowano (*h1reh1), ale brak udokumentowanego słownictwa związanego z podróżami morskimi, rybołówstwem, z realiami nadmorskimi lub wyspiarskimi. Językowy krajobraz praindoeuropejski uzupełnia kilka określeń równiny bądź pola, pochodzących od rdzenia *pleh2/*pelh2 lub od przymiotnika *pl̥th2‐ú­­‐ ‘szeroki, rozległy’, i wzniesień, na których można było budować osady obronne (pochodne od rdzenia *bherǵh). Wszystko to razem wzięte pasuje do krajobrazu nizinnego lub umiarkowanie górzystego, położonego raczej w głębi lądu, bogatego w wody płynące; wykluczyć można pustynie i wysokie góry.

Nazwy zwierząt niezbyt zawężają wybór. Jeśli chodzi o ptaki, bardzo dobrze zachowała się nazwa orła (*h3ór‐on­­‐), kilka określeń żurawia pochodzących od rdzenia *gerh2 (prawdopodobnie o znaczeniu ‘krzyczeć’)8, a także nazwy ptaków związanych z wodą: kaczek (*h2ánh2ts) i gęsi (*ǵhā́ns). Z gadów obecne były węże: można zrekonstruować kilka różnych nazw, np. *h1óǵhis/*h1éǵhi‐ i *h2angwhis, ale trudno je przypisać do konkretnych gatunków.

Jeśli chodzi o ssaki, szczególnie dobrze zachowały się nazwy kilku  dużych drapieżników: niedźwiedzia (*hŕ̥tḱos) i wilka (*wĺ̥kwos), a nieco słabiej nazwa rysia, mająca kilka pokrewnych wariantów (*lūḱ‐, *lunḱ‐, *luḱ(s)o‐). Istniało też ogólne określenie dzikiego zwierzęcia, *ǵhwḗr (np. prasłowiańskie *zvěrь, starogreckie thḗr) i związany z nim przymiotnik ǵhwéro‐ ‘dziki’ (łacińskie ferus, pragermańska nazwa niedzwiedzia *beran‐). Zwraca uwagę brak rodzimego określenia lwa, co jest o tyle intrygujące, że w okresie praindoeuropejskim zasięg tego gatunku obejmował Kaukaz, Płaskowyż Irański, Azję Mniejszą i Półwysep Bałkański aż po dzisiejsze Węgry. Jest to potencjalny argument przeciwko lokowaniu praojczyzny indoeuropejskiej w Anatolii lub na Bałkanach.

Zachowały się rozmaite określenia jeleniowatych, częściowo opisowe (typu „rogacz”), ale także nazwa *h1el‐h1on‐ ‘jeleń’, wyglądająca na starą.9 Praindoeuropejczycy znali też konie. Dane języków anatolijskich wskazują, że najstarszą nazwą konia było prawdopodobnie *h1éḱus i że dopiero w grupie pozaanatolijskiej nazwa ta została rozszerzona o przyrostek samogłoskowy: *h1éḱwos. Jednak udomowienie konia nastąpiło dość późno, a zatem nazwa praindoeuropejska odnosiła się początkowo raczej do dzikich koni.

Można z mniejszą lub większą dokładnością zrekonstruować nazwy kilku rodzajów drzew. Chyba najlepiej poświadczone są nazwy brzozy (*bherh1ǵós, *bhr̥h1ǵós), pochodzące od rdzenia czasownikowego *bhreh1ǵ‐ ‘błysnąć’ (nawiązują one do jaskrawo białej kory brzozy). Dąb miał wiele nazw o zasięgu lokalnym, lecz nie zachowało się żadne określenie ogólne; ale za to słowa o znaczeniu ‘żołądź’, oparte na rdzeniu *gwelh2 (z różnymi przyrostkami) są szeroko rozpowszechnione. A skoro użytkownikom praindoeuropejskiego były znane żołędzie, musieli znać także dęby.

Gospodarstwo i transport

Indoeuropejski zestaw zwierząt domowych (oprócz wspomnianych już psa i konia) jest typowy dla dziedzictwa neolitu zachodniej Eurazji. Hodowano przede wszystkim owce (*h2ówis, *wr̥h1ḗn ‘baran’,*h2agwnós ‘jagnię’), świnie (*sū́s, *pórḱos ‘prosię’) i bydło domowe (*gwṓws ‘krowa’, *táwros ‘byk’, *uksḗn ‘wół’). Istniało też słowo *péḱu łączące znaczenia ‘bydło, trzoda’ i ‘majątek, bogactwo’.10 Kozy nosiły wiele różnych nazw (np. *h2aǵó‐, *h2ajǵ‐, *ghajd‐, *kapro‐), ale każda z nich jest ograniczona do kilku gałęzi języków i nie można ich sprowadzić do wspólnego prototypu. Rdzenie czasownikowe związane z hodowlą zwierząt to np. *pah2(s)‐ ‘paść, pilnować bydła’ i *h2aǵ‐ ‘gnać, popędzać’. Bardzo stare słowo *h2wĺ̥h1no‐/-ah2 ‘wełna’ wskazuje na konkretny użytek, jaki czyniono z owiec. Natomiast dopiero w grupie pozaanatolijskiej czasownik *h2melǵ‐ przybrał znaczenie ‘doić’ i pojawiły się wyspecjalizowane określenia mleka jako produktu zwierzęcego (aczkolwiek na Bliskim Wschodzie dojono zwierzęta i produkowano ser już we wczesnym neolicie). Wykorzystanie mleka szerzyło się zapewne wraz z mutacją zapewniającą tolerancję laktozy. Praindoeuropejczycy znali miód, zarówno surowy (*melit), jak i fermentowany (*medhu), uprawiali zatem pszczelarstwo (patrz wpis o pszczołach).

Ryc. 2.

Praindoeuropejczycy niewątpliwie znali rolnictwo, ale wspólna terminologia dotycząca zbóż i ich uprawy poświadczona jest w ograniczonym zakresie w językach anatolijskich. Rozpowszechniony czasownik *h2arh3‘orać’ i utworzony od niego rzeczownik *h2árh3trom ‘radło, pług’ nie mają dokładnych odpowiedników anatolijskich, istnieje natomiast hetyckie hārs‐ (prawdopodobnie < *h2arh3‐s‐) ‘wzruszać, spulchniać (glebę)’. Zarówno w grupie anatolijskiej, jak i poza nią występuje ogólne określenie zboża, *jéwom, zawężane czasem do konkretnych gatunków (jęczmienia, orkiszu). Jednak terminologia rolnicza stawała się coraz bardziej rozbudowana i szczegółowa już po rozpadzie języka praindoeuropejskiego.

Na wczesne wykorzystanie zwierząt (początkowo bydła) w celach pociągowych wskazuje powszechne występowanie słowa *jugóm ‘jarzmo’ od czasownika *jeug‐ ‘połączyć, zaprząc’. Zasięg obejmujący języki anatolijskie ma także *h2ih3sáh2 ‘dyszel’ (pokrewne *h2ajh3os zachowało się w grupie słowiańskiej, stąd wzięła się staropolska nazwa dyszla, oje). Natomiast słownictwo związane z budową pojazdów kołowych jest późniejszego pochodzenia. Najszerzej znane nazwy koła, *kwékwlos (angielskie wheel, staroindyjskie cakrám) i *(h)rótah2 (łacińskie rota, niemieckie Rad) nie występują w grupie anatolijskiej, podobnie jak rozmaite nazwy wozów lub rydwanów i uniwersalny w „grupie koronnej” czasownik *weǵh ‘transportować, przewozić, jechać’ (polskie wieźć, zob. także wóz < prasłowiańskie *vozъ < późnoindoeuropejskie *woǵhos). Hetycka nazwa koła, hurkis < *h2wr̥gi‐ została utworzona niezależnie od czasownika praindoeuropejskiego *h2werg‐ ‘obrócić się’.

Według danych archeologicznych koła garncarskie i koła służące do transportu wynaleziono około 6 tys. lat temu. Wynalazek koła rozprzestrzenił się tak szybko, że trudno stwierdzić, gdzie się pojawił po raz pierwszy. W każdym razie początki transportu kołowego zbiegają się w czasie z rozpadem wspólnoty praindoeuropejskiej, a prawdopodobnie nawet nastąpiły nieco później. Wyjaśniałoby to niezależny rozwój terminologii związanej z wozami i kołami w najstarszych odgałęzieniach rodziny. Lekkie koła do szybkiej jazdy zaopatrzone w szprychy i rydwany zaprzężone w konie – to już osiągnięcia znacznie późniejsze, a w ich spopularyzowaniu ważną rolę odegrały ludy indoirańskie.

Zanim wynaleziono brąz

Nie ma tu miejsca, żeby obszernie się rozpisywać o słownictwie praindoeuropejskim dotyczącym kultury (w tym religii i organizacji społecznej) i techniki (np. wytwarzania tkanin albo budownictwa). Wspomnę jednak o jeszcze jednej dziedzinie – metalurgii. Poza grupą anatolijską znamy szeroko rozpowszechnione określenie metalu: *h2ájos/*h2ájes‐ (staroindyjskie áyas‐, łacińskie aes, pragermańskie *aiz), odnoszące się pierwotnie do miedzi. Brak jednak wspólnych słów na określenie brązu, cyny czy ołowiu.11 Choć język praindoeuropejski podzielił się na grupy potomne przed wielką rewolucją metalurgiczną IV w. p.n.e., jego użytkownikom najprawdopodobniej była znana miedź, na przykład pochodząca z Bałkanów, gdzie istniały bardzo wczesne ośrodki jej wydobycia. Złoto i srebro, występujące w postaci rodzimej, także były znane różnym ludom na długo przed epoką brązu. Różne określenia złota nie mają zasięgu ogólnoeuropejskiego i dają się zinterpretować jako opisowe, np. *h2á‐h2us‐o‐m ‘świecące’ (łacińskie aurum) lub *ǵhl̥h3‐tó‐m ‘żółte’ (patrz tutaj). Nazwy srebra często pochodzą od rdzenia *h2arǵ‐ ‘bieleć, połyskiwać’. Choć hetycka nazwa srebra częściowo ukrywa się pod sumeryjskim logogramem, jej zapisywana fonetycznie końcówka ‐ant‐ sugeruje, że słowo *h2r̥ǵ‐ént‐ ‘srebro’ (dosłownie: ‘bielejące’) znane było Anatolijczykom, jest więc autentycznie praindoeuropejskie (hetycki miał też pokrewny przymiotnik harki‐ ‘biały’). Poza grupą anatoliską tę nazwę srebra przeniesiono je do odmiany samogłoskowej (*h2r̥ǵ‐n̥t‐ó‐m, stąd np. łacińskie argentum). O pochodzeniu dziwnych północnoeuropejskich nazw srebra pisałem przy innej okazji.

Przed pojawieniem się miedzi, a potem brązu (stopów miedzi) i żelaza głównym materiałem do wyrobu wytrzymałych narzędzi był kamień. Praindoeuropejska nazwa kamienia, *h2áḱ‐mon‐ (mianownik *h2áḱmō) utworzona była od rdzenia *h2aḱ‐ ‘ostry’. Widzimy ją w staroindyjskim áśman‐ i litewskim ašmuo, a jej nieregularnym refleksem jest także słowiańskie słowo *kamy/*kamen‐.12 Jednak w językach irańskich to samo słowo oznacza ‘niebo’, a starogreckie ákmōn to ‘kowadło’, ale także ‘niebo’ i ‘żelazo’. Te różnorodne znaczenia sugerują, że wyobrażano sobie niebo jako kamienne sklepienie, którego fragmenty czasem spadają na ziemię lub używane są przez bogów jako pociski miotane na Ziemię pod postacią meteorytów. Możliwe więc, że już indoeuropejskie *h2áḱ‐mon‐ oznaczało także ‘kamień z nieba (meteoryt)’ i ‘żelazo meteorytowe’. Najstarsze potwierdzone przykłady wykorzystania żelazoniklu rodem z kosmosu pochodzą sprzed 5200 lat (Egipt), ale meteoryty uderzały w Ziemię „od zawsze” i mogły być okazyjnie wykorzystywane w celach praktycznych. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z epoką żelaza, która zaczęła się, gdy opanowano technikę wytopu żelaza z ziemskich rud.

Zakończenie

Na tym kończę tę serię wpisów. Nie zawiera ona oczywiście pełnej wiedzy o indoeuropeistyce ani o języku praindoeuropejskim, ale może posłużyć jako materiał pomocniczy dla każdego, kto chciałby niego głębiej zrozumieć rekonstrukcje, którymi się posługuję zwłaszcza we wpisach należących do cyklu Etymologiae. O pochodzeniu słów. Mam nadzieję, że Czytelnicy wybaczą mi prezentowanie szczegółów technicznych. Robię to bynajmniej nie po to, żeby nimi epatować, tylko żeby pokazać, iż językoznawstwo historyczno-porównawcze w zastosowaniu do rodziny indoeuropejskiej osiągnęło pewien poziom rygoru naukowego. Nie jest zdane na niesprawdzalną spekulację, tylko używa bardzo konkretnego modelu, który był sprawdzany i uzupełniany przez wiele dziesięcioleci, pozwala oceniać propozycje badaczy, falsyfikować  niektóre z nich lub osiągać konsensus, a od czasu do czasu nawet generuje hipotezy, które dzięki nowym odkryciom można sprawdzić empirycznie.

Przypisy

  1. W wyjątkowych przypadkach w ogóle nie ma liczebników. Taki stan rzeczy panuje w pirahã, jedynym nadal używanym języku z rodziny mura (brazylijska część Amazonii). ↩︎
  2. Sytuację komplikuje fakt, że języki anatolijskie używały alternatywnego liczebnika oznaczającego ‘4’ (praanatolijskie *meju‐/*mjew‐). Jednak ślady ogólnoindoeuropejskiego *kwétwōr występują w hetyckim kutruwan‐ ‘świadek’ (dosłownie: czwarty uczestnik postępowania obok dwu stron i sędziego). ↩︎
  3. Wiadomo na przykład, że w rodzinie uralskiej bardzo trudno jest zrekonstruować jakiekolwiek rodzime liczebniki większe od ‘2’, a system dziesiętny, występujący obecnie we wszystkich językach tej rodziny, rozwinął się wskutek kontaktów kulturowych, zwłaszcza z językami indoeuropejskimi, a do pewnego stopnia także turkijskimi. ↩︎
  4. Podobne zmiany zaszły w językach wschodniobałtyjskich, por. litewskie devyni ‘9’ z początkowym /d/. ↩︎
  5. Nie należy jednak uważać tego za absolutny pewnik. Na przykład w rodzinie uralskiej określenia członków najbliższej rodziny są z niejasnych przyczyn bardzo zmienne i niesprowadzalne do wspólnego źródła, podczas gdy nazwy dalszych relacji rodzinnych są historycznie stabilne. Choć praindoeuropejskie określenie ojca na ogół jest wiernie zachowywane w językach potomnych, w kilku gałęziach rodziny lub w indywidualnych językach (języki anatolijskie i bałtosłowiańskie, język albański, gocki) zastąpiły je dziecinne synonimy, najczęściej *ata. W formie zdrobniałej (*atikos) słowo to rozwinęło się w prasłowiańskie *otьcь (polskie ociec > ojciec). ↩︎
  6. Od rozszerzonego wariantu tego samego rdzenia, *pah2s‐, pochodzi słowo *páh2s‐tor‐ ‘pasterz’, zob. łacińskie pāstor i prasłowiańskie *pastyrь. ↩︎
  7. Udźwięcznienie *p spowodowane było przez dodanie przedrostka zaczynającego się na dźwięczną spółgłoskę *h3. ↩︎
  8. Patrz Gąsiorowski 2013. ↩︎
  9. Oczywiście słowiańskie *ely/*elen‐ ‘jeleń’ pochodzi z tego źródła. Trudniej się domyślić, że ta sama nazwa jelenia po dodaniu przyrostka feminizującego (*h1elh1n‐ih2) rozwinęła się w prasłowiańskie *olni (z tzw. akutowym akcentem tonalnym na pierwszej sylabie, stanowiącym ślad po spółgłosce laryngalnej) > staropolskie łani > współczesne polskie łania.
    ↩︎
  10. Nasuwa się podejrzenie, że rozwój pasterstwa ze szczególnym uwzględnieniem hodowli owiec i bydła był jednym z impulsów wymuszających rozwinięcie udoskonalonego systemu liczebników. Jeśli stada są traktowane jako majątek ruchomy, możliwość dokładnego określenia ich liczebności staje się istotna dla właściciela (patrz ryc. 2). ↩︎
  11. Bardzo staranny przegląd indoeuropejskich terminów metalurgicznych można znaleźć w Thorsø et al. 2023. ↩︎
  12. Rozwój musiał wyglądać mniej więcej tak: *h2áḱ‐mon‐ > *h2ák‐mon‐ > *káh2‐mon‐ > *kamy/*kamen‐, ale szczegóły nie są jasne, zwłaszcza że języki bałtyjskie, najbliżej spokrewnione ze słowiańskimi, zachowały pierwotną postać tego słowa. ↩︎

Opisy ilustracji

Ilustracja w nagłówku. Słynna waza z Bronocic (woj. świętokrzyskie) – naczynie ceramiczne ze stanowiska datowanego radiowęglowo na środek IV tysiąclecia p.n.e. (kultura pucharów lejkowych, późny neolit i chalkolit). Rysunki zdobiące wazę interpretowane są jako jedne z najstarszych przedstawień czterokołowych wozów z dyszlem. Muzeum Archeologiczne w Krakowie. Foto: Silar 2013. Źródło: Wikipedia (licencja CC BY-SA 3.0).
Ryc. 1. Lista tradycyjnych polskich nazw stopni pokrewieństwa z książki Józefa Aleksandra Jabłonowskiego Heraldica, to jest osada klejnotów rycerskich i wiadomość znaków herbownych (1742). Źródło: Wikipedia (domena publiczna).
Ryc. 2. Liczenie owiec (niekoniecznie przed snem) ma długą tradycję. Rozszyfrowanie podpisów pozostawiam Czytelnikom jako ćwiczenie do samodzielnego wykonania. Foto: Pat O’Malley (tekst dodany). Źródło: Sightline (licencja CC BY-SA-NC-ND 2.0).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *