Moi drodzy – ten wpis jest specjalny, bo i sytuacja jest specjalna.
Nie wiadomo ile dni jeszcze potrwa zagrożenie powodziowe na południu. Miejscami sytuacja jest dramatyczna, a wiedza o podstawowych procedurach ratunkowych znikoma. Zacznijmy od tego, jakie są sygnały ratunkowe, którymi można się posługiwać w sytuacjach kryzysowych. Najprościej zobaczycie to na poniższym obrazku. Uprzedzam, nie znam pierwotnego źródła, podejrzewam, że jest rządowe.
Zwróćcie uwagę na flagi – one nie muszą wyglądać tak, jak flaga Polski. W sytuacji awaryjnej wystarczy jakiś kawał materiału na kiju, tak aby był dobrze widoczny ze śmigłowca lub łodzi ratunkowej. Może nawet być jakiś ciuch, byle jego kolor mógł być zinterpretowany jednoznacznie.
Bardzo ważne są sygnały – Y (yes, potrzebuję pomocy) i N (no, pomocy nie trzeba). W ten sposób bardzo ułatwimy pracę służbom.
Absolutnie nie należy machać rękoma w kierunku łodzi/śmigłowca. Żadnego przywoływania ręką czy odganiania. Sygnały muszą być jednoznaczne – Y/N.
Jeśli dostaniesz sygnał do ewakuacji, nie wahaj się. Zabezpiecz wcześniej dom, wyłącz prąd i gaz, zamknij krany z wodą (jeśli jeszcze jest). Zabierz dokumenty, przyjmowane na stałe leki, jeśli się uda – choćby minimalny zapas wody i jedzenia. Latarkę, telefon, trochę odzieży na zmianę, ew. jakiś koc.
Oczekuj na komunikaty, które będą nadawane w lokalnym radiu. Postaraj się nie ulegać panice (wiem, łatwo mówić).
Zadbaj przede wszystkim o osoby starsze i dzieci, a także o zwierzęta domowe. Oni sami sobie nie poradzą.
Dwie uwagi:
1. Powyższe warto sobie wydrukować i umieścić np. w domowej apteczce.
2. Co do latarki – szczególnie polecam latarkę zawierającą wbudowaną baterię akumulatorków i mikrogenerator uruchamiany przez naciskanie dźwigni i ładujący tę baterię. Oprócz latarki ręcznej (jak wyżej), warto mieć też czołówkę z zawsze naładowanym akumulatorem.