Opowieść przodka jest jedną z najbardziej oryginalnych książek Richarda Dawkinsa, a jednocześnie taką, w której dobrze znane z innych publikacji osobiste poglądy autora (na przykład na centralną rolę replikatorów DNA lub wszechpotęgę doboru naturalnego w procesach ewolucyjnych) odgrywają najmniejszą rolę. Oczywiście przewijają się tu i ówdzie, ale nie dominują, a celem Opowieści przodka nie jest ich propagowanie. Książkę można określić jako opowieść epicką, podczas której poznajemy strukturę „drzewa życia”, czyli genealogii wszystkich organizmów na Ziemi. Zaczynamy ją w teraźniejszości od miejsca, w którym znajdujemy się jako gatunek Homo sapiens. Cofając się w czasie, trafiamy na kolejne rozwidlenia drzewa – węzły, w których rozchodziły się drogi naszych przodków i ich najbliższych kuzynów. Każdy taki węzeł to wspólny przodek dwu rozdzielających się linii rodowych. W każdym z nich do powiększającej się kompanii podróżników przyłącza się nowa grupa „pielgrzymów” – wszystkich gatunków będących potomkami linii siostrzanej. Każdemu węzłowi poświęcony jest osobny rozdział z podrozdziałami, które wykorzystują spotkanie do opowieści poświęconej wybranym reprezentantom dołączanej grupy i przy okazji prezentują jakieś szczególnie godne uwagi aspekty ich ewolucji.
Na przykład w węźle 16 do rosnącej grupy podróżników, która obejmuje już wszystkie ssaki (wraz ze stekowcami, które zjawiły się się w węźle 15) dochodzą zauropsydy, czyli (w tradycyjnej terminologii) gady wraz z ptakami. W tym momencie znajdujemy się na 346. stronie książki i ok. 320 mln lat temu, a przed nami jeszcze 34 węzły, zanim dotrzemy do punktu spotkania wspólnego przodka archeonów i eukariontów z bakteriami (prawie cztery miliardy lat temu), czyli napotkamy ostatniego wspólnego przodka wszystkich żyjących dziś gatunków. Inspiracją dla nadania książce o ewolucji formy ciągu „opowieści podróżników” były czternastowieczne Opowieści kanterberyjskie Geoffreya Chaucera, stąd też umowna nazwa celu tej cofającej się w czasie pielgrzymki wszystkich gatunków, „Canterbury” – symbolizująca początek życia na Ziemi.
Polski przekład (nad którym z podziwu godną rzetelnością napracowała się Agnieszka Sobolewska) oparty jest na drugim wydaniu angielskim z roku 2016. Yan Wong, który asystował Dawkinsowi przy pracy nad wydaniem pierwszym (2004), awansował do roli pełnoprawnego współautora wydania drugiego i miał poważny wkład w uaktualnienie jego treści. Było to niezbędne, bo wiedza o ewolucji sama ewoluuje – i to tak szybko, że po 12 latach trzeba było kilka rozdziałów dodać, a inne zamienić miejscami lub przeredagować, żeby uwzględnić obecny stan badań. Gdyby autorzy chcieli przygotować kolejne wydanie, musieliby na przykład zmienić kolejność rozdziałów: 29 („Żebropławy”), 30 („Płaskowce”) i 31 („Gąbki”); wiadomo już bowiem, że z tej trójki to żebropławy (nie gąbki) oddzieliły się najwcześniej od pozostałych zwierząt, a zatem w drodze ku korzeniom drzewa życia powinny były dołączyć ostatnie.1 Nauka ma to do siebie, że nigdy nie mówi ostatniego słowa, więc takie poprawki są naturalne, nieuniknione i pouczające.
Wyjątkową wartością książki jest to, że unaocznia laikowi zainteresowanemu biologią ogrom drzewa życia i jego misterną strukturę. Drzewo to ma cechy fraktalu rozwijającego się w czasie, bo z każdego punktu szczytowego gałęzi mogą pączkować kolejne drzewa, a każde „poddrzewo” staje się z czasem podobne do całości i coraz bardziej skomplikowane. Dostępna w internecie interaktywna wizualizacja o nazwie OneZoom (jednym z jej twórców jest Yan Wong) podkreśla tę fraktalną naturę filogenezy. Drzewo życia ma ponad dwa miliony punktów terminalnych (odpowiadających żyjącym obecnie gatunkom), a wizualizacja jest bogato ilustrowana i zaopatrzona w przystępne opisy, toteż łatwo zapomnieć o bożym świecie, kiedy zaczniemy po niej nawigować, zwiedzając zakamarki drzewa życia, o których nie słyszeliśmy wcześniej. Specjaliści mogą sarkać na pewne uproszczenia, pominięcie linii wymarłych i nieuwzględnienie całej aktualnej wiedzy, ale i tak jest to znakomite narzędzie edukacyjne. Dawkins i Wong przez całą podróż prezentują wycinki tej struktury.
Dlaczego zaczynamy podróż w teraźniejszości i wędrujemy wstecz? Bo w ten sposób znika wrażenie, że człowiek był celem ewolucji. Równie dobrze moglibyśmy wybrać dowolny inny punkt startowy na szczycie drzewa życia, mając ich obecnie do dyspozycji 2,2 miliona.2 Żaden nie jest uprzywilejowany. Podróż w przeszłość za każdym razem prowadzi ku początkowi życia inną drogą, choć od pewnego momentu linia rodowa każdego gatunku zbiega się z setkami i tysiącami innych. Gdyby książkę napisano – powiedzmy – z perspektywy omomiłka szarego (Cantharis fusca), to najpierw jego kompania powiększyłaby się o siedmiu innych przedstawicieli rodzaju Cantharis, potem kolejno o pozostałych (rodzaj ten obejmuje w sumie 132 gatunki), potem na kolejnych węzłach o całą rodzinę omomiłkowatych (1695 gatunków) oraz o kolejne grupy pokrewnych chrząszczy. Tu omomiłkowy Dawkins mógłby umieścić np. „Opowieść świetlika” i olśnić czytelnika wykładem o bioluminescencji.
Przy kilku kolejnych kamieniach milowych dołączałyby kolejno wszystkie chrząszcze (283406 gatunków), następnie kolejno pozostałe owady (prawie milion gatunków). Dalsza droga prowadzi przez świat skorupiaków (bo owady wyewoluowały w ich obrębie), potem kompania powiększyłaby się o pozostałe stawonogi. Po kilkudziesięciu etapach wędrówki do omomiłka i jego krewnych tworzących klad pierwoustych (Protostomia) – ponad 1,3 mln gatunków – przyłączyłaby się gałąź wtóroustnych (Deuterostomia). Wśród ok. 83 tys. gatunków, które się na nią składają, znaleźlibyśmy np. rozgwiazdy, osłonice, padalca, kruka i człowieka. To miejsce już znamy z książki Dawkinsa i Wanga (rozdział 26), tyle że przybyliśmy do niego inną drogą: to pierwouste dołączały do nas, a nie my do nich.3 Przy tamtej okazji rozdział zawierał np. „Opowieść muszki owocowej”. Teraz być może to nam, jako nowo przybyłym, pozwolono by wygłosić „Opowieść człowieka”. W każdym razie od tego miejsca człowiek i omomiłek, odnalazłszy ostatniego wspólnego przodka, podróżują razem jako Nephrozoa. Ostatnie dwieście stron książki brzmiałoby identycznie dla wersji ludzkiej i omomiłkowej.
W ostatnim rozdziale autorzy zastanawiają się, do jakiego stopnia ewolucja jest procesem deterministycznym, rządzącym się jakimiś z grubsza przewidywalnymi zasadami. Gdyby mogła wystartować jeszcze raz w takich samych warunkach, czy doszłaby niezależnie do podobnych rozwiązań i dała początek podobnym organizmom? Jakie cechy życia powtórzyłyby się z dużym prawdopodobieństwem? Tu Dawkins bardziej niż w głównej części „Opowieści przodka” jest Dawkinsem, jakiego znamy z innych książek: prezentuje osobiste przemyślenia, spekuluje i uogólnia. Nie będę streszczał jego wywodu, żeby nie pomniejszać przyjemności z lektury książki, która mimo objętości odpowiadającej rozmachowi projektu (prawie 800 stron właściwego tekstu) warta jest przeczytania od deski do deski.
Polecana lektura
Richard Dawkins, Yan Wong. 2018. Opowieść przodka. Pielgrzymka do początków życia [oryginał: The Ancestor’s Tale. A pilgrimage to the dawn of life. Weinfeld & Nicholson 2016 (2004)]. Wydawnictwo W.A.B. (Grupa Wydawnicza Foksal). Przekład: Agnieszka Sobolewska.
https://www.gwfoksal.pl/opowiesc-przodka.html
Niezbędne uzupełnienie lektury, czyli OneZoom (obecna wersja: 4.0, uaktualniona tydzień temu):
https://www.onezoom.org/.
Poniżej: Korzeń i najstarsze rozgałęzienia drzewa życia. OneZoom pozwala dowolnie powiększać każdy fragment, aby ujawnić szczegóły. W wizualizacji obowiązuje zasada: grubsza gałąź w prawo, cieńsza w lewo − stąd spiralny kształt fraktalu.
Przypisy
- O płaskowcach pisał na naszym portalu Łukasz Sobala, o żebropławach Marcin Czerwiński, a o badaniach ustalających strukturę ich pokrewieństwa z innymi zwierzętami, ja sam tutaj. Patrz Schultz et. al. 2023. ↩︎
- Podane tu liczby są prowizoryczne. Cytuję je za twórcami wizualizacji OneZoom 4.0. Oczywiście chodzi o gatunki już odkryte, opisane i uwzględnione w bazach danych, z których czerpano informacje. Rzeczywista liczba gatunków zamieszkujących Ziemię jest nieznana, ale na pewno kilkakrotnie większa. ↩︎
- Linia rodowa omomiłka zawiera o wiele więcej węzłów (kamieni milowych znaczących miejsca spotkań) niż jej ludzki odpowiednik, ponieważ Protostomia w ogóle, a owady w szczególności, to grupy wielokrotnie większe od tych, do których należy człowiek, a ich drzewo rodowe zawiera o wiele więcej rozgałęzień. ↩︎
Inne wpisy z serii EM poleca
- EM poleca (#6): Christophe Galfard “Wszechświat w twojej dłoni. Niezwykła podróż przez czas i przestrzeń”
24/04/2024 - EM poleca (#5) Atomy w naszym domu. Moje życie z Enrikiem Fermim – Laura Fermi
17/04/2024 - EM poleca (#4): „No Limits – historia największego skandalu farmaceutycznego”
10/04/2024 - EM poleca (#3): Elsa Panciroli – „Bestie, które żyły przed nami. Nowa historia pochodzenia i ewolucji ssaków”
03/04/2024 - EM poleca (#2): Richard Rhodes – “Jak powstała bomba atomowa”
27/03/2024 - EM poleca (#1): James Burke “Osiem stopni wtajemniczenia, czyli jak zmienialiśmy świat”
20/03/2024
Opis ilustracji
Ryc. 1. Okładka polskiego przekładu.
Ryc. 2. Omomiłek szary (Cantharis fusca). Foto: Tina Ellegaard Poulsen 2022. Lokalizacja: Lunderskov (Dania). Źródło: iNaturalist (licencja CC BY 4.0).