Dziś pierwszy z dwóch wpisów „lekkich” – nie będzie cząstek elementarnych, promieniowania czy językoznawstwa albo statystyki. Ot, znalezione w różnych miejscach historyjki z życia uczonych. Czy wszystkie są prawdziwe? Nie wiem, nie dam głowy. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że się wam spodobają. Czekam na komentarze.
No dobrze, jedziemy…
W 1964 roku nagrodę Nobla za zbudowanie lasera rubinowego otrzymał Charles Townes. Z tej okazji sprezentował swojej małżonce piękny (i stosownie drogi) rubin. Dowiedziała się o tym po latach żona Nicolaasa Bloembergena, który taką nagrodę dostał w 1981 za rozwój spektroskopii laserowej (dokładniej: za zbudowanie masera trójpoziomowego). Gdy delikatnie zasugerowała mężowi, że pani Townes dostała w prezencie rubin, ten stwierdził: „Moja droga, jeśli chcesz, mogę zrobić podobnie jak Townes, ale ostrzegam, że moje urządzenie pracuje na bazie cyjanku”.
****************
Ernest Rutherford
źródło: Wikimedia, licencja: domena publiczna
Sławny nowozelandzki fizyk, Ernest Rutherford, natknąwszy się w swoim laboratorium kolejny raz pod wieczór na jednego z młodych naukowców, zagadnął go:
– Czy pan pracuje też rano?
– Oczywiście, panie profesorze – odrzekł młodzian (licząc zapewne na pochwałę pracowitości).
– Hmm… dziwne. To kiedy pan, młody człowieku, ma czas, aby myśleć?
******************
Tenże sam Rutherford demonstrował kiedyś na wykładzie rozpad radu. W zaciemnionym pomieszczeniu widać było od czasu do czasu rozbłyski na ekranie, następnie ekran pociemniał zupełnie. Rutherford stwierdził:
– Teraz państwo widzą, że nic nie widać. A dlaczego nic nie widać, to zaraz państwo zobaczą.
[tę samą anegdotę słyszałem też w wersji krajowej – o prof. Arkadiuszu Piekarze]
*******************
Jeden z najwybitniejszych matematyków, Paul Erdős, mając już sporo lat, lubił żartować ze swojego wieku. Zauważywszy kiedyś, że na każdym kolejnym wykładzie jest coraz więcej słuchaczy, stwierdził:
– Chyba nawet wiem, dlaczego coraz liczniej przychodzą państwo na moje wystąpienia. Każdy zapewne liczy na to, że kiedyś powie: byłem na ostatnim wykładzie Erdősa.
Na nagrobku kazał sobie wyryć: Végre nem butulok tovább – W końcu nie staję się już coraz głupszy.
**********************
Pewnego dnia do niemieckiego chemika Justusa Liebiga przybiegł jego asystent i radośnie obwieścił:
– Profesorze, wynalazłem uniwersalny rozpuszczalnik!
Liebig spojrzał na niego i spytał:
– A czym się charakteryzuje uniwersalny rozpuszczalnik?
– Po prostu może rozpuścić wszystko!
– Świetnie, ale… w jakim pojemniku zamierza pan go trzymać?
***********************
Matematyk John von Neumann znany był z tego, że doskonale rozwiązywał różne problemy bez konieczności używania do tego celu tablicy czy papieru. Spytany kiedyś przez studentów, czy istnieje inne rozwiązanie problemu, którego wywód ktoś właśnie przeprowadził, zapisując gęsto całą tablicę, von Neumann popatrzył na zapis, zamyślił się chwilę i stwierdził:
– Tak.
Na tym zakończył wykład.
************************
Przyjaciel von Neumanna, matematyk i cybernetyk Norbert Wiener, znany był z wielkiej nieporadności życiowej i tego, że ciągle czegoś zapominał. Przeprowadziwszy się do nowego domu, wyszedł kiedyś na spacer i nagle ze zgrozą stwierdził, że nie pamięta, gdzie mieszka. Zobaczywszy na chodniku dziewczynkę, zagadnął ją:
– Przepraszam, nazywam się Norbert Wiener, niedawno się tu przeprowadziłem. Czy wiesz może, gdzie mieszkam?
Dziewczynka na to:
– Tak, tatusiu, wiem. Mama mówiła, że możesz zapomnieć, więc kazała mi czekać na ciebie na dworze.
*************************
Hugo Steinhaus
źródło: Wikimedia, licencja: domena publiczna
Jeden z najznakomitszych polskich matematyków, Hugo Steinhaus, miał poprowadzić wykład, na którym zjawiło się tylko dwóch studentów. Jeden z nich wyraził wątpliwość, czy dla takiej małej grupy można wykładać. Steinhaus powiedział:
– Tres faciunt collegium („trzy osoby stanowią zespół”) – i rozpoczął wykład.
Następnym razem na sali pojawił się tylko jeden słuchacz. Steinhaus bez słowa rozpoczął wykład. Wówczas student spytał:
– Profesorze, jest nas tylko dwóch. Steinhaus odrzekł:
– Bóg jest zawsze obecny.
Warto tu dodać, że Steinhaus był ateistą.
**************************
Fizykochemik Walther Nernst na wykładach z chemii fizycznej często mówił:
– Pierwszą zasadę termodynamiki odkryli trzej fizycy: Mayer, Joule i Helmholtz; druga została sformułowana przez dwóch ludzi: Clausiusa i Thomsona. Trzecią zasadę odkryłem sam. Jest więc oczywiste, że nie może istnieć czwarta zasada termodynamiki.
Nernst pomylił się jednak. Jeszcze za jego życia Onsager sformułował tzw. zasadę wzajemności, którą dziś nazywa się czwartą zasadę termodynamiki.
***************************
Wielu ludzi na łożu śmierci wypowiada różne wiekopomne słowa. Richard P. Feynman, genialny amerykański fizyk, ale też znany żartowniś, umierając stwierdził: „Nie chciałbym umierać dwa razy. To jest strasznie nudne”.
****************************
Fizyk James Franck był jednym z egzaminatorów podczas obrony doktoratu 23-letniego Roberta Oppenheimera na uniwersytecie w Getyndze. Wychodząc z sali, powiedział sekretarce:
– Mam szczęście, zniknąłem stamtąd w ostatniej chwili. On [Oppenheimer] zaczął mi właśnie zadawać pytania!
*****************************
Szwedzki fizykochemik Svante Arrhenius był człowiekiem niewielkiego wzrostu i pokaźnej tuszy. Pewnego razu wybrał się na zjazd naukowy, który miał się odbyć w pewnym hotelu. Spóźniwszy się nieco, spytał jednego z portierów, gdzie odbywa się zjazd. Został skierowany do pewnej sali. Okazało się jednak, że portier ocenił uczonego po wyglądzie i skierował go na odbywający się w tym samym hotelu zjazd cechu rzeźników i masarzy.
******************************
Przedwojenny matematyk z uniwersytetu lwowskiego, Stanisław Saks, idąc z kolegą z uczelni, też matematykiem (znanym z wielkiego poczucia humoru), Bronisławem Knasterem, zatrzymał się przed wystawą rzeźnika, gdzie w oknie widniał napis: „Pasztet zajęczy”. Przyjrzał się i spytał:
– Jak myślisz, Bronek, czy to rzeczywiście zajęczy pasztet?
Na to Knaster:
– Kto go zje, zaraz pozna. Jeśli nie zajęczy, to zajęczy, a jeśli zajęczy, to nie zajęczy.
******************************
Jeden z gości, który odwiedził duńskiego fizyka Nielsa Bohra, ze zdziwieniem zauważył, że ten powiesił nad wejściem podkowę, która jakoby przynosi szczęście. Wiedząc, że wielki fizyk nie wierzy w żadne zabobony, spytał:
– Czyżby pan wierzył, że taka podkowa przynosi szczęście?
– Nie – odrzekł z uśmiechem Bohr – ale słyszałem, że podkowa przynosi szczęście także tym, którzy w to nie wierzą.
Czytałem kiedyś opowiadanie SF, w którym była specjalna służba, mająca na celu podpowiadać różnym badaczom kosmicznym, którzy znaleźli się w tarapatach rozwiązanie trapiących ich problemów. Podczas szkolenia kandydatom do pracy w tej służbie zadawano różne problemy do rozwiązania i mieli wymyślić po dwa rozwiązania każdego problemu. Jednym ze wspomnianych w opowiadaniu był ten, który Justus Liebig zadał swemu asystentowi – jak będzie przechowywał rozpuszczalnik wszystkiego. Zastanowiłem się i znalazłem dwa rozwiązania. 1 – Rozpuszczalnik zamrozić i jego bryłę utrzymywać w grawitacji aerodynamicznej (t. zn. w pionowym prądzie gazu równoważącym ciężar bryły). 2 – Taca z licznymi wgłębieniami naładowana elektrycznie, rozpuszczalnik też naładować takim samym ładunkiem (np. za pomocą strumienia elektronów czy jonów). Siła odpychania elektrostatycznego będzie utrzymywać krople rozpuszczalnika we wgłębieniach tacy nieco nad jej powierzchnią. Dla przechowywania większej ilości rozpuszczalnika można utworzyć stos takich tac.
Anegdota o nudnym umieraniu Od razu przypomniała mi, że Agnieszka Osiecka miała podobne zdanie, choć wyraziła je dosadniej. W szpitalu tuż przed śmiercią powiedziała – Umieranie jest do dupy.
„Uczeni w anegdocie” – gdzieś jeszcze jest na półce….
AK Wróblewski – klasyka. Nadal publikuje pod tym tytułem teksty w Wiedzy i Życiu.