Zajęcie miejscowości Biała koło Prudnika przez Armię Czerwoną w 1945 roku. Wikimedia Commons

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz. 41

Dzięki Wielkiemu Sowieckiemu Kłamstwu Stalin dokonał cudu: nieudaną inwazję Europy przekształcił w przejście do sojuszu z krajami Zachodu. Ten majstersztyk udał się między innymi dlatego, że pomógł wygodnie zakamuflować własne niepowodzenia pozostałych Aliantów. Propaganda wmówiła światu, że bohaterscy Sowieci niemal samodzielnie obronili Europę przed nazistami i dzięki temu mogli uczestniczyć w podziale łupów po III Rzeszy i brać udział w osądzaniu hitlerowskich zbrodniarzy.

Zdjęcie z dokumentacji wykonanej po odkryciu grobów oficerów polskich zamordowanych w Katyniu. (Wikimedia Commons)

Tak naprawdę stemplem, uwierzytelniającym wobec społeczności międzynarodowej Wielkie Sowieckie Kłamstwo, stał się trybunał w Norymberdze – za zbrodnie przeciw ludzkości osądzono tam tylko Niemców i Austriaków, zaś zbrodnie sowieckie pozostały bezkarne, w tym masowy mord w Katyniu. Główny sowiecki prokurator w Norymberdze, Roman Rudenko, został potem nagrodzony stanowiskiem komendanta obozu koncentracyjnego NKWD nr. 7, mieszczącego się w Sachsenhausen, gdzie doprowadził do śmierci co najmniej 12 tysięcy więzionych osób. Ten sam Rudenko uczestniczył w eliminacji Ławrientija Berii i skazaniu pilota samolotu zwiadowczego U-2, Gary’ego Powersa, zajmował się planowaniem metod tępienia opozycji, a także był członkiem KC KPZR i posiadaczem tytułu Bohatera Związku Radzieckiego.

Prokurator Roman A. Rudenko w Norymberdze. (TASS/Wikimedia Commons)

O ile w latach 30. Stalin musiał kupować licencje i zlecać cudzoziemcom budowę fabryk, w 1945 roku mógł po prostu zabrać kompletne fabryki i, wraz z nimi, tysiące niemieckich specjalistów, których można było zaprząc do uruchamiania produkcji oraz działalności badawczo-rozwojowej. Tak jak industrializację późnych lat 20. i wczesnych 30. Związek Sowiecki w całości zawdzięczał kapitalistycznemu Zachodowi, tak wtórną industrializację w okresie po zakończeniu drugiej wojny światowej zawdzięczał splądrowaniu Niemiec i ziem niemieckich przyznanych Polsce, a także ściągnięciu rzeszy niemieckich specjalistów do Rosji Sowieckiej. Rodzimy wkład w ten proces ograniczał się do wyznaczania „słupów”, firmujących biura konstrukcyjne i nadających im propagandowo akceptowalny charakter. Umowy z Jałty i Poczdamu przyznawały formalnie ludobójcy Stalinowi, sojusznikowi Hitlera, połowę wszystkich oficjalnych reparacji wojennych ze strony Niemiec.

Sowieccy fizylierzy na amerykańskim czołgu M4A2 Sherman, otrzymanym bezpłatnie w ramach dostaw Lend-Lease. Terytorium Niemiec, rok 1945. (Wikimedia Commons)

Tuż za falami formacji frontowych, które w końcowej fazie wojny atakowały Niemców i ich sojuszników, posuwały się jednostki tzw. „trofiejszczyków”, które gromadziły wszelkie zdobyczne dobra o charakterze militarnym (resztę kradli lub bezmyślnie niszczyli czerwonoarmiści już na własną rękę). Zbierano broń, pojazdy, narzędzia, wszelką dokumentację. Już na tym etapie także wywożono do ZSRR techników czy innych specjalistów, których udawało się ująć – operacja ta nie miała zorganizowanego charakteru i odbywała się żywiołowo. Losy tych Niemców nie są znane.

Czerwonoarmiści w Austrii, rok 1945. (Wikimedia Commons)

Kapitulacja Niemiec i stworzenie radzieckiej strefy okupacyjnej oznaczały nowe realia i nowe możliwości. Głodny i pozbawiony środków do życia personel wszelkich zakładów przemysłowych o charakterze zbrojeniowym, znajdujących się we wschodnich Niemczech, niezwłocznie zapędzono do pracy w tych samych zakładach i ośrodkach badawczych. Nie zawsze konieczny były przymus – obietnica otrzymania żywności miała ogromną wartość (a żywność i tak pochodziła w większości z bezpłatnych dostaw amerykańskich – słynna sowiecka „tuszonka” to po prostu puszki amerykańskiego produktu mięsnego o nazwie „Spam”; łącznie Stany Zjednoczone wysłały do ZSRR 3 miliony ton żywności).

Cincinnati w stanie Ohio: produkcja wieprzowiny w puszkach dla ZSRR w zakładach spożywczych Krogera. (Wikimedia Commons)

Wszelkie obiekty przemysłowe, przejmowane w czasie działań wojennych, były opróżniane ze sprzętu, który natychmiast wywożono koleją do ZSRR. Ten los spotkał wszystkie niemieckie zakłady przemysłowe na ziemiach pierwotnie polskich, a także na terenach poniemieckich, teoretycznie przyznanych Polsce jako „Ziemie Odzyskane”. Z pozoru to nielogiczne – skoro Polska wchodziła w sferę wpływów Moskwy i otrzymała ziemie historycznie niemieckie, to zniszczona pożogą wojenną powinna była w ramach reparacji dla siebie zatrzymać wyposażenie hitlerowskich fabryk, by móc pracować w nich na chwałę bratniego Związku Sowieckiego, prawda? Nieprawda. Stalin nigdy bowiem nie wybaczył Polsce 1920 roku i porażki swojego pierwszego planu inwazji Europy. Wydał polecenie, aby na przejmowanych przez rząd lubelski terenach poniemieckich „została goła ziemia”. Służalcze pseudowładze nowej Polski, z niewielkimi i rzadkimi wyjątkami, nie ośmieliły się odezwać w tej kwestii.

Hydrierwerk Pölitz, zakłady produkcji benzyny syntetycznej w Policach. (Wikimedia Commons)

Tak straciliśmy mnóstwo zakładów chemicznych, w tym fabrykę Anorgana w Dyhernfurth (Brzegu Dolnym, produkującą broń chemiczną) czy zakłady produkcji benzyny syntetycznej w Policach i Blachowni, fabryki samolotów Focke-Wulf w podpoznańskich Krzesinach i w Malborku, stocznię w Elblągu, wyposażenie zakładów lotniczych w Mielcu, mnóstwo zakładów na Dolnym Śląsku i Pomorzu, w tym fabrykę samochodów Stoewer w Szczecinie. Ta ostatnia znajdowała się w nieskazitelnym stanie, część sprzętu ewakuowano, ale transport przejęła Armia Czerwona – przechodząca spod niemieckiej pod sowiecką okupację Polska mogłaby niemal natychmiast uruchomić produkcję samochodów nowocześniejszych pod względem technicznym od komicznie archaicznej Pobiedy, ale Stalin na takie ekstrawagancje nie miał zamiaru pozwalać. Polska, w jego założeniu, miała być biednym, niewolniczym, posłusznym krajem, zdanym całkowicie na łaskę ZSRR.

Samolot LWD Zuch 2, konstrukcji Tadeusza Sołtyka, napędzany zdobycznym niemieckim silnikiem Siemens-Bramo Sh.14. (Wikimedia Commons)

Fabryk benzyny syntetycznej państwo sowieckie oczywiście nie potrzebowało – ale zabierając je z Polski odbierało jej możliwość produkcji własnych paliw ciekłych z węgla kamiennego, którego ta miała w nadmiarze. Ciągłe upokarzanie „bratniego” państwa trwało aż do śmierci komunistycznego dyktatora, objął ten proces zmuszenie Polski do nabycia licencji na samochód Pobieda i samolot Po-2 czy zebranie niemieckich silników lotniczych ze składnic na ziemiach polskich – aby Polacy tacy jak Sołtyk nie ośmielali się budować własnych samolotów.

Prezydent Truman podczas inspekcji 3. Dywizji Pancernej Armii USA na terenie Niemiec. Stoi w samochodzie Stoewer Arkona, wyprodukowanym w Stettinie/Szczecinie. (NARA/Wikimedia Commons)

Co najstraszniejsze z punktu widzenia odbudowy naszego kraju, większość wyposażenia niemieckich zakładów z przejmowanych przez administrację polską obszarów nigdy nie została przez Sowietów wykorzystana przemysłowo – albo stała się złomem hutniczym, albo stoi do dziś zapomniana na zarośniętych krzakami, zardzewiałych bocznicach kolejowych. Małpia złośliwość Stalina sprawiła, że skradziono więcej fabryk, aniżeli była w stanie przetrawić prostacka gospodarka jego totalitarnego kraju.

W dalszych odcinkach opowiem o konkretnych przykładach pozyskanej przez Sowietów niemieckiej technologii, o programach budowy bomby atomowej, broni rakietowej, samolotów odrzutowych, broni strzeleckiej, akcji przemieszczenia niemieckiego personelu do ZSRR i wielu innych mało znanych zagadnieniach.

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *