Piłsudski i Petlura wraz z oficerami polskimi oraz ukraińskimi. Wikimedia Commons.

WSPÓLNOTA CZERWIENI – addendum #1

Trafiłem ostatnio na niezmiernie ciekawe źródła, dzięki którym jestem w stanie wypełnić luki merytoryczne we wcześniejszych odcinkach mojego historycznego cyklu. Nowe treści zostaną zintegrowane w treści książki, którą na bazie niniejszego cyklu planuję wydać, ale tymczasem zachęcam do zapoznania się z nimi poza chronologią serii.

Czy sąsiedzi Republiki Weimarskiej i Rosji Sowieckiej zdawali sobie sprawę ze współpracy dwóch rzekomo wrogich krajów? Nie mogę wypowiadać się na temat wszystkich krajów z nimi graniczących, ale Polska akurat dość wcześnie wykryła, co się święci. Oficer polskiego wywiadu, kpt. kawalerii Karol Dubicz, dowodzący placówką „Dwójki” w Gdańsku, zdobył informacje na temat założeń współdziałania planowanego przez Niemców i Sowietów podczas wojny polsko-bolszewickiej. Otóż Niemcy planowali aktywnie wesprzeć komunistyczne natarcie od momentu zajęcia przez armię bolszewicką polskiej stolicy. 17 lutego 1919 roku odbyła się wspólna narada przedstawicieli sztabów obu rzekomych wrogów i poczyniono na niej szczegółowe ustalenia.

Żołnierze Reichswehry podczas Puczu Kappa. (Bundesarchiv)

Po zajęciu Warszawy przez Armię Czerwoną zachodnią granicę Polski miały przekroczyć siły Freikorpsu w liczbie 75 tysięcy żołnierzy. Niemcy przygotowali dwa kutry torpedowe, by wspomogły ewentualne działania sowieckie na Bałtyku. Warunkiem udostępnienia jednostek niemieckich było pokrycie ich żołdu przez Sowietów. Jednocześnie obydwa kraje prowadziły w czasie wojny bolszewicko-polskiej ścisłą współpracę w zakresie wywiadu, a Niemcy dodatkowo udostępniali Sowietom nadwyżki broni i sprzętu wojskowego. Niemieccy i sowieccy szpiedzy pomagali sobie nawzajem na terenie Wolnego Miasta Gdańska, w tym w werbunku agentury oraz rozpowszechnianiu antypolskiej propagandy. Na wypadek interwencji francuskiej ćwiczono współdziałanie okrętów wojennych, rozmawiano o budowie okrętów dla sowieckiej marynarki wojennej w niemieckich stoczniach. Tuż po podpisaniu traktatu z Rapallo zintensyfikowano wspólne szkolenia, w tym w stosowaniu nowych szyfrów, których polski wywiad nie znał – wiedział za to, że Sowieci wspólnie z Niemcami trenowali na Bałtyku taktykę marynarki wojennej podczas wspólnych ćwiczeń w 1923 i 1924 roku.

Wolne Miasto Gdańsk w latach 20. XX wieku. (Wikimedia Commons)

Co najciekawsze, w latach 1920-1921 Niemcy intensywnie pomagali ZSRR w propagowaniu komunizmu – który we własnym kraju militaryści niemieccy oficjalnie uznawali za wraży ruch. W Berlinie działało specjalne biuro, kierowane przez sowieckiego agenta, niejakiego Koppa, które rekrutowało ludzi, chętnych do walki z Polską po stronie bolszewików. Dodatkowo militaryści niemieccy zapewnili pomoc rodzimych banków, które godziły się na zakładanie w nich depozytów bolszewickich środków finansowych, wykorzystywanych na rekrutację cudzoziemców do planowanego kolejnego natarcia na Polskę. Polscy komuniści także otrzymywali – pozornie wbrew logice – wsparcie niemieckie. Niemiecki korpus oficerski ułatwiał rosyjskim oficerom, gotowym wrócić do Rosji i przyłączyć się do bolszewików, przedostawanie się tam przez Gdańsk i Konstantynopol.

Defilada Armii Czerwonej w Charkowie w roku 1920. (Wikimedia Commons)

Trzeba tu wspomnieć, że podczas wojny polsko-bolszewickiej administracja portu gdańskiego i dokerzy tego samego portu w Wolnym Mieście Gdańsku prowadzili sabotaż dostaw zaopatrzenia wojskowego dla Polski, dostaw, które z konieczności musiały docierać do tego portu, dostęp do którego Polska uzyskała w Wersalu. Stocznia gdańska, w której Polska otrzymała 20-procentowe udziały od zwycięskich mocarstw, sabotowała polskie zamówienia – na przykład dwa monitory rzeczne OORP „Horodyszcze” i „Pińsk” opancerzono nie stalową blachą pancerną, lecz zwykłą, konstrukcyjną – można je było przebić strzałem z karabinu (co odkryto znacznie później). Brytyjczycy, sprawujący pieczę nad Gdańskiem, również utrudniali Polsce dostęp do morza – najpierw zadbali o to, by Rzeczpospolita otrzymała w ramach reparacji tylko cztery rozbrojone, praktycznie bezużyteczne okręty poniemieckie, a potem o to, by generałowi Hallerowi jak najtrudniej było dotrzeć do Pucka – liczono na to, że pomoc udzielona przez Londyn Niemcom zrównoważy postrzegany przez angielskich polityków jako wrogi sojusz Francji z Polską.

ORP Pińsk i ORP Horodyszcze na Wiśle przy moście Kierbedzia w Warszawie. (Wikimedia Commons)

W 1921 centrala polskiego wywiadu zdobyła informacje o szkole agitatorów, założonej za zgodą Niemców przez Sowietów w Düsseldorfie – 50 agentów miało przeniknąć do polskich regionów przemysłowych i tam agitować za bolszewikami. Grupy militarystów z Republiki Weimarskiej rozważały organizację grup, które mogłyby wtargnąć na terytorium Polski z Prus Wschodnich. W rozpoznawaniu sytuacji w Polsce Niemcy swobodnie korzystali z sowieckich siatek agentów, brali nawet udział w rozprowadzaniu fałszywych polskich banknotów.

Wojna polsko-bolszewicka. (Wikimedia Commons)

W drugiej połowie listopada 1921 roku przedstawiciel Polski w Wolnym Mieście Gdańsku alarmował Warszawę, że Niemcy, którzy nie potrafili się pogodzić z utratą terytorium na rzecz Polski, postawili na bolszewików jako partnerów do wspólnej kampanii przeciw nowo powstałemu państwu polskiemu. Według depeszy, ze Stettina (dziś: Szczecina) wypłynęło do Piotrogrodu w sumie sto statków, których ładownie wypełniał niemiecki sprzęt wojskowy, opisany w fakturach jako „lokomotywy”. Polski dyplomata widział, że wobec braku innych sojuszników, niemieccy militaryści liczyli na wspólne zmiażdżenie Rzeczypospolitej z bolszewikami, i w efekcie odzyskanie spornych ziem. Notabene Sowieci sprzedali Niemcom na złom trzy niewykończone kadłuby okrętów liniowych, których budowę rozpoczęto przed rewolucją, a także jakieś nadające się do remontu okręty wojenne – to wszystko działo się PRZED podpisaniem traktatu w Rapallo.

Siedziba Sztabu Generalnego w Pałacu Saskim w Warszawie. (NAC)

W tym samym czasie czujny polski kontrwywiad wojskowy zdołał udaremnić działalność kilku grup bolszewickich agentów, a wywiad Oddziału II zdobywał nowe źródła informacji na Wschodzie i Zachodzie. Już w styczniu 1921 roku Polacy wiedzieli, że Niemcy dokonują z Sowietami transakcji rozliczanych w złocie, między innymi za pośrednictwem jednego ze szwedzkich banków (w Szwecji zresztą do niemieckich pieniędzy odnoszono się bardzo przychylnie – działała tam fabryka Junkersa oraz zakłady lotnicze Arado, przy czym z tych ostatnich wywodzi się w prostej linii marka SAAB). Polski wywiad działał skutecznie.

Józef Piłsudski. (NAC)

17 stycznia 1922 roku polski attaché wojskowy przy Poselstwie Polskim w Moskwie wysłał do Oddziału II Sztabu Generalnego pismo, w którym informował o istnieniu w Moskwie tajnego niemieckiego przedstawicielstwa wojskowego, niezależnego od ambasady – tego przedstawicielstwa, którego istnienie skutecznie ukrywano przed mocarstwami zachodnimi. Polski oficer zidentyfikował dwóch niemieckich oficerów, którzy kontaktowali się na Kremlu bezpośrednio z Trockim.

Trocki na Placu Czerwonym. (Wikimedia Commons)

Oficerowie ci pracowali wraz z kolegami z Armii Czerwonej nad dwoma planami strategicznymi: jeden dotyczył przygotowania sowieckiego wojska do zbrojnej interwencji innego państwa, drugi zaś był planem wspólnego sowiecko-niemieckiego ataku na państwa sąsiednie – w tym Polskę. Ten sam przedsiębiorczy oficer meldował w lutym o bezspornym potwierdzeniu faktu istnienia regularnych transportów niemieckich materiałów wojennych do komunistycznej Rosji. W połączeniu z rozpoznanym przez polski wywiad współdziałaniem komunistów niemieckich z ośrodkami w ZSRR, mającym miejsce z aprobatą władz niemieckich, przynajmniej milczącą, daje to obraz bezpośredniego zagrożenia Drugiej Rzeczypospolitej w owym czasie.

Plakat z okresu wojny polsko-bolszewickiej. (Wikimedia Commons)

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *