Z pozoru się nienawidzili, a tak naprawdę po cichu nadal się wspierali. Tak wyglądały stosunki hitlerowskich Niemiec ze stalinowskim Związkiem Sowieckim po 1933. W 1939 roku sytuacja się zmieniła i wzajemna pomoc wręcz eksplodowała.
Uczono mnie w szkole w PRL, że zły Zachód w 1939 roku zdradził głupią, sanacyjną Polskę, która powinna była dogadać się z dobrym i sprawiedliwym Związkiem Sowieckim, który obroniłby ją przed potworem Hitlerem. Naprawdę. Tak było napisane w podręcznikach, czarno na białym, podręcznikach, których autorzy bez wahania podpisywali swoje nazwiska pod elementem Wielkiego Sowieckiego Kłamstwa. Gdy do Moskwy w sierpniu dotarli brytyjscy i francuscy dyplomaci, by dyskutować o wspólnym froncie wobec Niemiec, ekipa Stalina zatarła ręce – goście zapewnili bowiem Sowietów, że pakt zawarty z Polską traktują poważnie i że wystąpią w obronie tego kraju. Dla Stalina było to spełnienie marzeń. Oznaczało, że tak potrzebna mu wojna między Rzeszą i blokiem francusko-angielskim jest realna. Miał wybór – albo spowoduje, że Francja i Wielka Brytania rozpoczną wojnę z Niemcami, otwierając mu drogę do inwazji Europy, albo ZSRR zwiąże się z Niemcami, dając im poczucie bezpieczeństwa i skłaniając do wszczęcia działań wojennych.
Jak powiedział Stalin na zebraniu Biura Politycznego 19 czerwca 1939 roku (które według wcześniejszych i nam współczesnych historyków radzieckich i rosyjskich nigdy nie miało miejsca): “Jeżeli zaakceptujemy propozycję Niemiec w kwestii porozumienia na temat inwazji, Niemcy naturalnie zaatakują Polskę i udział Francji oraz Anglii w tej wojnie stanie się nieunikniony. Europa Zachodnia będzie podlegała licznym zaburzeniom i zamieszkom. W takich warunkach będziemy mieli wiele okazji, by pozostać na marginesie konfliktu i będziemy w stanie liczyć na nasze korzystne wejście do tej wojny. W interesie ZSRR, ojczyzny robotników, będzie rozwój wojny między Rzeszą i anglo-francuskim blokiem. Konieczne jest, abyśmy uczynili, co w naszej mocy, aby konflikt trwał jak najdłużej, aby maksymalnemu wyczerpaniu uległy obydwie strony. Dokładnie z tego powodu musimy zgodzić się na podpisanie paktu, proponowanego przez Niemcy i pracować nad tym, aby ta wojna, gdy wreszcie zostanie wypowiedziana, trwała jak najdłużej.”
Nazywanie umowy sowiecko-niemieckiej “paktem Ribbentrop-Mołotow” to też część propagandy na rzecz Wielkiego Kłamstwa. Przecież tak istotny pakt powinien w nazwie mieć nazwiska Hitlera i Stalina – ale określanie go tak, by powstało wrażenie, że mamy do czynienia z drugorzędnym porozumieniem, zawartym między handlarzem winem Ribbentropem i masowym zabójcą kułaków Mołotowem (który naprawdę nazywał się Skriabin), czyni z tego rozpoczynającego drugą wojnę światową układu marginalny przypis, cytowany pospiesznie i bez zrozumienia. Podczas obecności Ribbentropa na Kremlu Stalin, zawsze ponury, nie umiał skryć uśmiechu. Wszystkie pionki na szachownicy wykonały bowiem zadanie wyśmienicie.
Wodzowie III Rzeszy też byli zadowoleni, choć przedwcześnie. Bez surowców ich gospodarka nie mogła funkcjonować, a właśnie surowcami dysponował Stalin. Bez sowieckiego paliwa i innych materiałów Wehrmacht nie zająłby Holandii, Belgii i Francji, a także nie miałby szans na rozpoczęcie Bitwy o Anglię. Na jakie surowce łakomie rzucili się Niemcy? To tylko niewielki fragment listy towarów, które III Rzesza sprowadziła z kraju dyktatury proletariatu do czerwca 1941 roku: 1,6 miliona ton zboża (głównie z Ukrainy), 900 tysięcy ton ropy naftowej, 140 tysięcy ton rudy manganu, chrom, drewno… Dlaczego drewno było ważne? Choćby dlatego, że wykonywano z niego podkłady kolejowe i obudowy górnicze w kopalniach węgla, węgla stosowanego także do produkcji benzyny syntetycznej.
O tym, co Sowieci zaczęli natychmiast kupować w Niemczech za swoje surowce, napiszę w kolejnym odcinku, wspomnę również o towarach, które nabywali w faszystowskich Włoszech.
cdn.