Inne wpisy o powiązanej tematyce:
Kryptografia kwantowa, czyli w poszukiwaniu absolutu
Chaos, czyli efekt motyla
Miara wszechrzeczy, czyli pofilozofujmy
Liczby trochę mniejsze od nieskończoności
Czy fizyka jest nudna? Dla większości jest nudna, bo co jest ciekawego w równi pochyłej albo w prawie Archimedesa? Istnieją jednak dziedziny fizyki, które budzą szczególne zainteresowanie. Dotyczy to szczególnie zagadnień z pogranicza science-fiction, a wręcz zaprzeczających zdrowemu rozsądkowi: teoria względności, teoria kwantów, rozszczepienie atomu, nadprzewodnictwo czy fuzja jądrowa. Ostatnio na medialnym topie znalazło się splątanie kwantowe, wyróżnione (jeśli można tak powiedzieć o dziedzinie nauki) Nagrodą Nobla z fizyki za 2022 rok. Otrzymał ją profesor Anton Zeilinger [2], austriacki fizyk-teoretyk z Uniwersytetu Wiedeńskiego (na spółkę z Alainem Aspectem i Johnem F. Clauserem). Profesor Zeilinger jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego. On i drugi z noblistów – Alain Aspect od lat współpracują z Międzynarodowym Centrum Teorii Technologii Kwantowych Uniwersytetu Gdańskiego.
Czym jest splątanie kwantowe?
Najprościej można powiedzieć, że jeśli dwa obiekty kwantowe, na przykład atomy, po uprzednim schłodzeniu i przygotowaniu w odpowiednich stanach kwantowych, “zetkniemy” ze sobą w pewien szczególny sposób, pozwalając oddziaływać im elektromagnetycznie, poprzez wymianę fotonów lub pól kwantowych, a następnie rozdzielimy, to stają się jednym obiektem kwantowym, a wartość pomiaru wielkości kwantowej jednej cząstki jest ściśle skorelowana z wartością tej wielkości drugiej cząstki, niezależnie od dzielącej je odległości tak, aby stan układu (superpozycja) pozostał bez zmian.
Splątanie fotonów można uzyskać za pomocą kryształów nieliniowych (Ryc. 2). Wpuszczając do takiego kryształu jeden foton możemy uzyskać dwa fotony splątane, drgające w prostopadłych do siebie płaszczyznach. Następnie, za pomocą światłowodu, możemy oddalić te fotony na znaczną odległość i przeprowadzić pomiar.
“Niezależnie” rzeczywiście oznacza “niezależnie”, bo odległości mogą być kosmiczne a ich wpływ na efekt splątania – żaden. Mierząc stan cząstki, która mamy pod ręką “mierzymy”, natychmiast i zdalnie, stan cząstki praktycznie nieskończenie odległej. Czy to oznacza, że możemy przenosić informację z prędkością większą od prędkości światła? Niestety nie, tu nadal obowiązuje zasada wynikająca z równań Einsteina, że prędkość światła jest największą prędkością, jaką może osiągnąć materia lub energia. Obala to mit, że tą metodą możemy transmitować informację z nieskończoną prędkością. Można natomiast powiedzieć, że dokonujemy w pewnym sensie teleportacji informacji. Odczytując stan jednej cząstki po prostu wiemy, jaki jest stan drugiej cząstki. Na przykład para splątanych fotonów ma przeciwne polaryzacje. Przed dokonaniem pomiaru każdy foton jest w nieoznaczonym stanie kwantowym, zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga. Przed pomiarem znamy stan całego układu (przeciwne polaryzacje fotonów), nie znając stanów składników tego układu (który foton drga w polaryzacji poziomej H, a który w pionowej V?). Układ ten jest jednym obiektem kwantowym. Dopiero sam fakt pomiaru pierwszego fotonu determinuje stan drugiego fotonu. Mówiąc inaczej, generując strumień par niesplątanych fotonów, wysyłając każdy foton z pary do innego obserwatora (A i B) i mierząc parami ich polaryzację otrzymamy zgodność polaryzacji fotonów A i B w 50% przypadków, co jest wynikiem intuicyjnie przewidywalnym. Jeśli natomiast fotony w każdej parze będą przed wysłaniem splątane, to korelacja będzie stuprocentowa.
Splątane fotony przed odczytem ich wartości splątania znajdują się w stanie tzw. superpozycji kwantowej, to znaczy, że posiadają jednocześnie wszystkie stany możliwe do odczytania. Przyjmując, że polaryzacja H oznacza 0 (zero), a polaryzacja V oznacza 1, splątane fotony mają jednocześnie wartość 0 i 1. Dopiero sam akt odczytu (jednego fotonu) determinuje ostatecznie wartości polaryzacji obu fotonów.
Pierwsze doświadczenia splątania kwantowego przeprowadzono w 1972 roku, a w 1998 zespół Nicolasa Gisina z Genewy wytworzył i utrzymał splątanie pary fotonów po przesłaniu na odległość 10 km. Wspomniany wcześniej Anton Zeilinger utrzymał splątanie fotonów odległych o 144 kilometry. Obecnie splątanie realizuje się na odległości liczone w tysiącach kilometrów, między Ziemią a wyspecjalizowanymi satelitami. O tym będzie później, przy okazji opisu kwantowej dystrybucji klucza szyfrującego (QKD).
Idea splątania kwantowego doprowadziła grupę włoskich fizyków z turyńskiego Narodowego Instytutu Badań Meteorologicznych (INRiM) do wniosku, że czas jest złudzeniem i zaczyna biec dopiero po interakcji obserwatora z (umownym) zegarem. Jest to wniosek filozoficzny, niepoparty dowodem matematycznym, a tym bardziej doświadczeniem, ale należy przyznać, że jego piękno jest niezaprzeczalne.
Trochę historii
Wszystko zaczęło się od Alberta Einsteina. W 1935 roku opublikował on, wspólnie z Borysem Podolskim i Nathanem Rosenem pracę mającą dowieść, że mechanika kwantowa nie jest teorią kompletną. Powszechnie bowiem wiadomo, że Einstein był wrogiem teorii kwantowej, a szczególnie jej interpretacji probabilistycznej. Mawiał nawet, że “Bóg nie gra w kości”. W wyniku przeprowadzonego eksperymentu myślowego zwanego paradoksem EPR (Einsteina-Podolskiego-Rosena) pokazano na gruncie matematycznym mechaniki kwantowej, że w pewnych sytuacjach cząstki kwantowe powinny natychmiast reagować na zmianę stanu swojego splątanego partnera, nawet jeśli ten znajduje się w dowolnie dużej odległości. Przeczyłoby to aksjomatowi, że informacja nie może być przekazywana z prędkością większą od prędkości światła. „Księżyc istnieje także wtedy, gdy na niego nie patrzę”, mawiał Einstein i nazwał splątanie „upiornym oddziaływaniem na odległość”. Inny fizyk teoretyczny, jeden z ojców-założycieli mechaniki kwantowej, Erwin Schrödinger (ten od kota), zainspirowany eksperymentem myślowym EPR, jako pierwszy wprowadził termin „splątanie” i stwierdził, że wiedza o układzie fizycznym (na przykład dwa splątane fotony) nie oznacza wiedzy o jego częściach (poszczególnych fotonach). Było to prorocze spostrzeżenie, docenione dopiero pod koniec XX wieku.
Natura splątania kwantowego
Naturę splątania kwantowego próbował wyjaśnić Einstein, wprowadzając pojęcie zmiennych ukrytych czyli informacji zawartych w fotonach przed osiągnięciem stanu splątanego. Te właśnie zmienne ukryte miałyby oddziaływać później na splątane fotony. Teoria ta została obalona przez Johna Stewarta Bella, który sformułował w 1964 twierdzenie (zwane nierównościami Bella) mówiące, że “Żadna lokalna teoria zmiennych ukrytych nie może opisać wszystkich zjawisk mechaniki kwantowej.”.
Najciekawszą teorią tłumaczącą stan splątania kwantowego, bazującą na pracy Stephena Hawkinga z 1964 roku o tym, że czarne dziury wcale nie są takie “czarne” i emitują promieniowanie, jest hipoteza równoważności splątania kwantowego z tunelami czasoprzestrzennymi, tzw. tunelami Einsteina-Rosena. Oba wymienione pojęcia wynikają wprost z dwóch artykułów Alberta Einsteina z 1935 roku, ale Einstein nawet nie podejrzewał, że mogą być one ze sobą powiązane. Tunele czasoprzestrzenne wynikają z jednego z rozwiązań równań Einsteina zaproponowanego przez niemieckiego fizyka Karla Schwarzschilda, genialnego, przedwcześnie i tragicznie zmarłego geniusza. Rozwiązanie było na tyle dziwne, że dopiero w latach 60. XX wieku zorientowano się, że opisuje ono tunel czasoprzestrzenny łączący dwie czarne dziury. Juan Macaldena [1], fizyk teoretyczny z Princeton uważa, że dzięki splątaniu kwantowemu tworzy się geometryczne połączenie między dwoma czarnymi dziurami, które poprzez swoje wnętrze tworzą tunel czasoprzestrzenny. Dwie czarne dziury, wyglądające z zewnątrz jak dwa niezależne obiekty, w rzeczywistości mają wspólne wnętrze. Oczywiście użyte pojęcie “geometryczny” nie oznacza naszej zwykłej geometrii trójwymiarowej ale wymiarów wyższych, w których nasz trójwymiarowy Wszechświat jest zanurzony.
Splątanie kwantowe w praktyce
Obiecującym zastosowaniem splątania kwantowego jest kryptografia kwantowa, a konkretnie bezpieczna dystrybucja kluczy kryptograficznych. Odbywa się to za pomocą satelity, który generuje klucz i rozsyła go laserowo do odbiorców. Specyfika splątania gwarantuje 100% zabezpieczenie przed podsłuchem lub sfałszowaniem, gdyż każda próba ingerencji, na przykład odczyt albo zmiana treści, w wysyłaną wiązkę fotonów spowoduje niejako zniszczenie zawartej w niej informacji. Elementem protokołu jest informacja kontrolna, której pozytywna weryfikacja gwarantuje brak ingerencji w przesyłany strumień informacji, co oznacza, że nie nastąpił podsłuch transmisji. Po pomyślnej weryfikacji w węźle odbiorczym, uzyskujemy (wynikającą z praw mechaniki kwantowej) gwarancję poufności klucza.
Kwantowa dystrybucja klucza (Quantum Key Distribution QKD) powoli staje się pełnoprawnym elementem ekosystemu szyfrowania danych. W dalszym ciągu kanał przesyłania danych jest klasycznym kanałem cyfrowym a kanał dystrybucji klucza szyfrującego jest kanałem kwantowym. Należy odnotować znaczny wkład polskich badaczy w rozwój QKD. Najdłuższe w Europie łącze QKD jest właśnie testowane między Poznaniem a Warszawą. Jeden z najlepszych protokołów QKD wykorzystujących splątanie fotonów o nazwie E91 jest dziełem polskiego fizyka Artura Ekerta.
Źródła:
Równoważność splątania kwantowego i tuneli czasoprzestrzennych
https://www.projektpulsar.pl/struktura/2161853,1,splatanie-i-tunele-czasoprzestrzenne-faktycznie-sa-rownowazne.read
Wywiad z Antonem Zellingerem https://wyborcza.pl/7,75400,5801859,o-dziwacznych-prawach-mechaniki-kwantowej-opowiada-guru.html
Wywiady z noblistami 2022
https://optics.org/news/13/10/6
Intercontinental, Quantum-Encrypted Messaging and Video
https://physics.aps.org/articles/v11/7
Global quantum internet dawns, thanks to China’s Micius satellite
Czy fizyka nicości leży u podstaw wszystkiego?
https://przystaneknauka.us.edu.pl/artykul/czy-fizyka-nicosci-lezy-u-podstaw-wszystkiego
https://space24.pl/satelity/splatanie-kwantowe-z-poziomu-nanosatelity-nowy-rozdzial-badan-analiza
Hm. Nie do końca zrozumiałem, w którym miejscu została ZACHOWANA zasada, że prędkość światła jest największą możliwą. Jeżeli splątanie działa, to wtedy obserwator jednej pary splątanych fotonów widzi to samo, co obserwator drugiej pary. Nie łapię, w którym miejscu i dlaczego to miałoby nie działać.
Zgaduję, że zostało to wyjaśnione w tym fragmencie:
„Dopiero sam fakt pomiaru pierwszego fotonu determinuje stan drugiego fotonu. Mówiąc inaczej, generując strumień par niesplątanych fotonów, wysyłając każdy foton z pary do innego obserwatora (A i B) i mierząc parami ich polaryzację otrzymamy zgodność polaryzacji fotonów A i B w 50% przypadków, co jest wynikiem intuicyjnie przewidywalnym. Jeśli natomiast fotony w każdej parze będą przed wysłaniem splątane, to korelacja będzie stuprocentowa.”
Niemniej obawiam się, że jeśli o mnie chodzi, trzeba jeszcze bardziej kawa na ławę, najlepiej na przykładzie :/
Dlatego napisałem „mierzymy” w cudzysłowie. W stanie splątania nie następuje żaden transfer, ani materii, ani energii, ani informacji. Splątanie to stan geometrii układu a nie zjawisko fizyczne.
Czy dobrze rozumiem, że wobec tego po zaobserwowaniu stanu splątania nie można go zmienić, tak, żeby druga cząstka w parze zmieniła się stosownie do tej zmienianej?
@Maciej Studencki – to rzeczywiście jest, na pierwszy rzut oka, dosyć skomplikowane. Ale nie przejmuj się. Skoro nawet Einstein tego nie zrozumiał, my możemy się poczuć częściowo usprawiedliwieni 😉
Bottom line: Informacja kwantowa przemieszcza się natychmiastowo, ale ona jest, poniekąd, bezużyteczna, więc jej nadświetlna propagacja nie łamie zasady przyczynowości.
Alicja i Bogdan(*) mają dwie splątane cząstki kwantowe(**). Alicja bierze jedną, Bogdan drugą, rozjeżdżają się na znaczną odległość, synchronizują zegary i umawiają się: w chwili X wspólnego czasu Alicja dokona pomiaru swojej cząstki. Bogdan dokona pomiaru swojej w chwili X + baaaaardzo mało. Jeśli Bogdanowi wyjdzie 0, to znaczy, że u Alicji NA PEWNO było 1, a to znaczy, że Alicja każe Bogdanowi kupić złoto. Jeśli Bogdanowi wyjdzie 1, to znaczy, że u Alicji NA PEWNO było 0, co z kolei oznacza, że Alicja każe Bogdanowi złoto sprzedać.
Proste? Proste. To dlaczego nie działa?
Nie działa, bo Alicja nie wie, jaki wynik da przeprowadzony przez nią pomiar. Wynik pomiaru ustalany jest dopiero w momencie pomiaru, w samym akcie pomiaru. Alicja nie może z góry ustalić, jaki wynik ma dać jej pomiar, z punktu widzenia Alicji wynik pomiaru, którego dopiero dokona w chwili X, jest zdarzeniem losowym, a więc Alicja nie może zakodować swojego życzenia odnośnie do kupna/sprzedaży złota i przesłać tej informacji nadświetlnie Bogdanowi, choć uczyniłoby to ich oboje bogatymi. Co z tego, że wynik pomiaru dokonanego przez Alicję może być natychmiast znany Bogdanowi, skoro wynik ten jest losowy i nie można za jego pomocą przesłać żadnej użytecznej informacji? Życie jest brutalne 🙁
(*)W literaturze anglojęzycznej przy opisie tego typu eksperymentów jednego z uczestników nazywa się Alice, drugiego Bob, bo A oraz B byłyby jakieś takie bezosobowe. Strasznie mnie drażni, gdy polscy autorzy bezmyślnie kalkują i piszą w tym kontekście Alicja i Bob, przecież to nie ma sensu. Piszę więc Alicja i Bogdan 🙂
(**)Mówimy „dwie splątane cząstki”, lecz w rzeczywistości po dokonaniu splątania cząstki tracą swoją indywidualność i stają się jednym obiektem złożonym.
Tak naprawdę to jest jeszcze bardziej skomplikowane, bo nie wszystkie stopnie swobody ulegają splątaniu i można – na przykład – rozróżnić splątane fotony idące różnymi drogami optycznymi; splątana jest tylko ich polaryzacja, ale nie coś, co określa ich „położenie”.
Dzień dobry. Prośba o jedno wyjaśnienie. Mamy dwie splątane cząstki: A i B, bardzo daleko od siebie. Czy fakt dokonania pomiaru na cząstce A wywołuje natychmiastową zmianę cząstki B? To znaczy czy w momencie pomiaru A cząstka B określa swój stan i z superpozycji przechodzi w konkretny stan (jakikolwiek by nie był)? Jeżeli tak jest to chyba sam fakt dokonania pomiaru A jest informacją, która przemieściła się z prędkością nadświetlną – ponieważ jak sądzę można coś w niej zakodować. Na przykład dokonanie pomiaru A z pary A/B – kupuj złoto, pomiar C z pary C/D sprzedaj złoto, pomiar w minucie nieparzystej vs. parzystej etc.
Zmiana jest natychmiastowa więc nie ma mowy o jakimkolwiek przemieszczeniu czegokolwiek, jest to raczej cecha strukturalna/geometryczna splątanej pary fotonów, która jest pojedynczym obiektem kwantowym, a nie dwoma jak przed splątaniem. Nie można też mówić o prędkości nadświetlnej bo nieskończona „prędkość” nie jest prędkością w sensie fizycznym. Po pierwsze dlatego, że „wiedza” o stanie drugiego fotonu pojawia się natychmiast, po drugie nie można mówić o prędkości „niczego”. Na przykład masz dwie rękawiczki, prawą i lewą. Para rękawiczek jest splątana. Rękawiczki masz schowane w kieszeni. Splątanym obiektem jest PARA rękawiczek i jej stan jest znany: prawa i lewa, ale dopóki nie sięgniesz do jednej kieszeni, nie będziesz wiedział co jest w drugiej kieszeni. Pytanie: czy w momencie sięgnięcia do kieszeni coś się przemieściło i z jaką prędkością?
Tak, fakt dokonania pomiaru cząstki A wywołuje natychmiastową zmianę (czy raczej: natychmiastowe ustalenie) stanu cząstki B.
Nie, nie można w ten sposób niczego zakodować. Patrz mój komentarz obok.
Czy zatem stanem splątanym jest moneta , która została przepiłowana przez niewiadomego czeladnika w ten sposób, że została oddzielona płaszczyzna z orzełkiem od tej i z resztą, a następnie zostało to zapakowane do 2 kopert. Następnie Fizycy przywieźli te koperty do różnych miast i wykonują eksperymenty polegajaący na otwarci jednej koperty. Oczywiście nie widzą czy trafią na orzełka czy resztę,ale jak trafią na orzełka to chcą Nobla za to, że przewidują ze 100% pewnością, że w drugiej kopercie będzie reszka. Oto tu chodzi?.
Trochę tak, ale nie do końca. Połówki monety są obiektami klasycznymi. Czeladnik wkładający je do kopert widzi, że do jednej z nich wkłada reszkę, a do drugiej orła. Tymczasem połówka monety kwantowej pozostaje superpozycją dwóch stanów: z prawdopodobieństwem 0,5 jest orłem i z takim samym prawdopodobieństwem jest reszką. Innymi słowy, koperty zawierają IDENTYCZNE połówki realizujące obie możliwości. Pomiar oznacza, że połówka podejmuje decyzję: jestem orłem. Wtedy (jeśli splątanie jest stuprocentowe) wiadomo z góry, że druga połówka okaże się reszką (a może już się okazała, zależnie od tego, kto pierwszy dokonał pomiaru). Jeśli natomiast połówki są kwantowe, ale nie są splątane, to możliwy jest każdy z wyników: OO, OR, RO i RR (a nie tylko OR lub RO).
Cząstka B się nie zmienia sama z siebie. To pomiar zmusza ją, żeby „wybrała” pewien stan kwantowy (przed pomiarem jej stan jest superpozycją, czyli kwantowym złożeniem wielu możliwych stanów o rozmaitych prawdopodobieństwach). Jeśli Bogdan dokona pomiaru cząstki B, to wie, jaki wynik uzyskała Alicja, jeśli zmierzyła stan cząstki A, ale nie wie nawet na pewno, czy w ogóle już go dokonała, czy dopiero dokona.
Problem z równoczesnością odległych zdarzeń jest taki, że w fizyce (zgodnie z teorią względności) nic takiego nie istnieje. Jeśli dwa zdarzenia A i B są równoczesne dla pewnego oberwatora X, to zawsze można znajeźć innego obserwatora Y (poruszającego się ze stałą prędkością względem X), w którego układzie odniesienia A jest wcześniejsze od B lub późniejsze od B. A ponieważ żaden obserwator nie jest uprzywilejowany, nie ma absolutnej równoczesności. Jest to zresztą jedna z przyczyn, dla których splątanie wyglądało Einsteinowi na paradoks. Tymczasem nie ma znaczenia, jaka jest kolejność pomiarów Alicji i Bogdana w jakimś układzie. Stany cząstek i tak będą skorelowane. Pomiar Alicji pozwala (z jej punktu widzenia) przewidzieć pomiar Bogdana, ale i vice versa. Nie ma tu przepływu informacji klasycznej, tylko jest „ponadczasoprzestrzenna” informacja kwantowa powodująca skorelowanie odległych pomiarów.
Nie ma problemu z równoczesnością, gdyż istotna jest tylko równoczesność w układach odniesienia Alicji i Bogdana, co można osiągnąć przez procedurę synchronizacji zegarów. Zauważ, że obie cząstki z pary musiały w pewnym momencie spoczywać w tym samym układzie odniesienia.
Wydaje mi się, że nawet ta równoczesność nie jest istotna. Używając języka STW, w klasycznym opisie paradoksu EPR interwał między pomiarami A i B jest czasopodobny, czyli można tak dobrać układ odniesienia, żeby A i B były równoczesne – ale wcale nie muszą być.
Zauważ, że obie cząstki z pary musiały w pewnym momencie spoczywać w tym samym układzie odniesienia.
W układzie odniesienia związanym ze źródłem, z którego je wyemitowano – to jasne. Ale obserwator poruszający się względem tego źródła i odbierający wyniki pomiarów od Alicji i Bogdana dostanie wyniki skorelowane niezależnie od tego, kto (z jego punktu widzenia) pierwszy dokonał pomiaru. Nawet w „układzie eksperymentatora” A i B nie muszą być równoczesne. Nie ma znaczenia, czy drogi od źródła do Alicji i Bogdana są dokładnie takie same. I tak między pomiarami nie ma klasycznego związku przyczynowo-skutkowego.
Wracając do moich spolaryzowanych monet – tu nie rozumiem pojęcia IDENTCZNOŚCi, skoro jedna reaguje na detektor orzeł, a druga na detektor reszka to nie są identyczne. W jami sposób oceniamy a priori ich identyczność? To, ż mają identyczą masę i zapach to trochę mało by tak twierdzić, ale to wątpliwości profana . Przepraszam za to. Wydaje mi się, że jeżeli byśmu podejrzeli, że jedna jest orzeł, następnie zamknęli oczy i po ponownym sprawdzeniu okazałoby się, że to reszka to było by chyba zasadne twierdzenie, że były identyczne, a ich stany zmieniały się parami w czasie . A propos w moim przykładzie czeladnika był niewidomy 🙂
Ale właśnie na tym polega natura obiektów kwantowych, że występują w wielu stanach naraz, jak gdyby jednocześnie realizując różne możliwości. Dlatego np. pojedyncza cząstka może interferować sama z sobą w eksperymencie z dwiema szczelinami, ale efekt interferencji znika, jeśli przy szczelinach postawimy detektory rejestrujące przelot cząstki (proces pomiaru sprawia, że cząstka „wybiera” jedną ze szczelin i zachowuje się jak konkretny obiekt na określonej trajektorii).
Akt pomiaru „materializuje” falę do postaci cząstki. Szukając analogii porównałbym to do losowania kolorowej kuli z urny. W obiekcie-urna przed losowaniem nie było obiektów-kul, a jedynie ich obietnica w postaci prawdopodobieństw.
Te zjawiska – choć „niepojęte” są jakoś akceptowalne jako stan doświadczalny, ale dla mnie niezrozumiałe jest podniecenie Fizyków w sytuacji gdy ja np. w sklepie obuwniczym sięgam do pudełka z butami i z zamkniętymi oczyma wyciągam buta , a po ich otwarciu co? Eureka – bo w pudełku zmaterializował się but do pary? Co innego gdyby pudełko z pozostałym butem w środku (nie otwartym)było poddawane testom np. na wirówce i w momencie otwarcia oczu i oglądnięciu mojego buta pudełko z drugim zmieniłoby oś symetrii. Nie rozumiem co dziwnego jest w tym, że zawsze znajdziemy w nim but do pary. Dobrze, że fizyka nie jest konieczna do kupowania butów bo zimą byłby u mnie kłopot z poruszaniem się😊.
Dziękuję wszystkim za dodatkowe wyjaśnienia!
Pozostaję jednak z nadzieją, że kiedyś się uda znaleźć sposób na przekroczenie prędkości światła 😉 (np. przez zginanie trójwymiarowej przestrzeni w czwartym wymiarze, tak jak płaszczyznę w przykładzie się zgina w trzecim).
Obiekt kwantowy może mieć tylko dwa stany. Po splataniu dostajemy obiekt kwantowy składający się z dwóch elementow. Po podzieleniu obiektu kwantowego na połowę dostajemy dwie połówki obiektu kwantowego. Stosując analogię z moneta jeden to orzeł a drugi reszka:) tajemnica rozwiązana.
Splatanie kwantowe nie umie tego wytłumaczyć ale wiem coś o tym w mojej duszy. Swiatlo które się odbija np. lustrzane wystarczy że pomyślimy o czymś i mamy odpowiedź w formie np hologramu , pictogramu . To jest splatanie z wielką siłą Miłości .Tesla doznał tego i nie tylko. Swiatlo…
Czy nie można założyć, że czas ma charakter kwantowy i da się określić minimalną cegiełkę ΔT ? Oraz, że T0, punkt początkowy od kiedy czas zaczął istnieć jest stałą naszego wszechświata niezmienną w czasie i przestrzeni. Wówczas wszystkie zmiany zachodzące w całym obserwowanym wszechświecie byłyby zmianami zachodzącymi zgodnie z interwałem ΔT. A więc znając ΔT bylibyśmy w stanie zweryfikować informację (zmianę stanu pary splątanej) po drugiej stronie.