Francuska okupacja Zagłębia Ruhry. Czołgi na ulicach Essen.

WSPÓLNOTA CZERWIENI cz. 15

Od początku wzajemnych stosunków między militarystami Republiki Weimarskiej i sowiecką wierchuszką jednym z priorytetów było stworzenie szkoły lotniczej – takiej, która oprócz szkolenia kadr mogłaby także pracować nad doktryną przyszłego niemieckiego lotnictwa oraz badać nowe typy płatowców tudzież uzbrojenia.

Dowództwo niemieckie wiedziało, że bez stałego szkolenia kadr lotnictwa nie będzie mowy o przyszłej odbudowie militarnej potęgi państwa. Liczono na rozpoczęcie kursów na terenie Niemiec po tym, jak wraz z końcem 1922 roku przestał obowiązywać całkowity zakaz budowy samolotów w tym kraju i niebo nad Republiką Weimarską wróciło pod nadzór rodzimych władz lotniczych – lotnictwo cywilne mogło zacząć powoli funkcjonować. Na tym etapie tajna szkoła w Związku Sowieckim nie była jeszcze potrzebna. Najsilniejszym impulsem, który doprowadził do zmiany sytuacji, było wkroczenie wojsk francusko-belgijskich do Zagłębia Ruhry 11 stycznia 1923 roku.

Wojska francuskie podczas okupacji Zagłębia Ruhry.

Ta nieprzemyślana decyzja Paryża miała ogromne konsekwencje – oprócz osłabienia pozycji tych niemieckich polityków, którzy nawoływali do pokojowego współistnienia z byłymi wrogami, podsyciła także nastroje mocno rewizjonistyczne. Nawoływania do zerwania traktatu wersalskiego nasiliły się. Przygotowywano się do konfliktu zbrojnego, między innymi przez zamówienie prototypów samolotów bojowych w wytwórniach niemieckich oraz przez złożenie interwencyjnego zamówienia w holenderskich zakładach Fokkera na 100 sztuk maszyn, w tym na 50 nowych myśliwców Fokker D.XIII. Dodatkowo marynarka wojenna zamówiła osobno samoloty bojowe dla siebie.

Skutki niemieckiego sabotażu w Zagłębiu Ruhry.

Już miesiąc po wkroczeniu Francuzów do najbardziej uprzemysłowionego regionu Niemiec do Moskwy udała się niemiecka delegacja wojskowa, z generałem Hasse na czele, w której składzie znajdował się kapitan Kurt Student (podczas drugiej wojny światowej generał). Stronę radziecką, której wybitnie zależało na rozwoju lotnictwa bojowego, reprezentowali Lebiediew, szef sztabu Armii Czerwonej oraz Rozengolc, dowódca sowieckiego lotnictwa wojskowego. Pod wpływem przeprowadzonych rozmów założono w Moskwie biuro łącznikowe niemieckiej generalicji, znane jako Z.Mo. (Zentrale Moskau), które, choć fizycznie znajdowało się na terenie ambasady Niemiec, to podlegało wyłącznie von Seecktowi.

Samolot myśliwski Fokker D.XIII. (Wikimedia Commons)

Stresemann, przeciwny współpracy wojskowej z ZSRR, nie chciał, aby odbudowa lotnictwa wojskowego zapobiegła zakończeniu biernego oporu w Zagłębiu Ruhry oraz normalizacji stosunków z Francją. Jego minister finansów, Hilferding, uważał, że fundusze wydawane na tę współpracę powinny zostać przeznaczone na spłacanie reparacji wojennych. Ale… kraj pogrążony był w chaosie i rząd kanclerza Stresemanna musiał zdobyć poparcie wojska, by zapobiec wojnie domowej – w dodatku wydało się, że sowiecki attaché wojskowy przekazał niemieckim komunistom niemiecką broń zakupioną dla Związku Sowieckiego. Von Seeckt i minister Gessler mimo nacisków zdecydowanie odmówili zerwania współpracy militarnej z Sowietami i, aby kupić sobie ich lojalność, Stresemann podporządkował się ich żądaniom.

Pułkownik Hermann von der Lieth-Thomsen. (Wikimedia Commons)

Założonym w Moskwie Z.Mo. kierował pułkownik Hermann von der Lieth-Thomsen, posługujący się operacyjnymi dokumentami wystawionymi na fikcyjne nazwisko „von Litz”. Dotarł on jednak do stolicy ZSRR dopiero w listopadzie 1923 roku. Podlegała mu nie tylko współpraca lotnicza, ale także organizacja ośrodka badań nad bronią chemiczną i szkoły broni pancernej. Niemiecki oficer musiał się wykazywać nie lada dyplomatycznym talentem, albowiem nie tylko radził sobie z pokręconymi komunistycznymi intrygami, ale także z niemieckim Ministerstwem Spraw Zagranicznych, w którym obawiano się zbyt dużego wpływu ludzi von Seeckta na prowadzenie całej polityki zagranicznej. Notabene von der Lieth-Thomsen dowodził moskiewską centralą aż do utraty wzroku w 1929 roku, kiedy przekazał stanowisko znanemu nam już superszpiegowi, Niedermeyerowi.

Miasto Lipieck. (Bundesarchiv)

Zanim przedstawiciel tajnego niemieckiego sztabu w Moskwie rozpoczął formalne negocjacje z Sowietami na temat założenia szkoły lotniczej, na terenie ZSRR działała już siedmioosobowa grupa niemieckich doradców i instruktorów lotniczych pod nazwą „Gruppe Fiebig”, wspomagająca radzieckie lotnictwo wojskowe (od połowy 1924 roku). Moskwa początkowo chciała, aby niemiecka szkoła lotnicza powstała w Odessie, w istniejącej bazie marynarki, ale Niemcom ta lokalizacja się nie podobała – zachowanie tajemnicy byłoby nadmiernie utrudnione. W końcu zgodzono się na uzdrowiskowe miasto Lipieck, znajdujące się mniej więcej 380 km na południe od stolicy ZSRR. Lokalizacja miała zalety: region był trudny do spenetrowania przez służby wywiadowcze krajów Zachodu, a Lipieck łączyła z Moskwą linia kolejowa. Porozumienie w kwestii uruchomienia wspólnej bazy lotniczej w Lipiecku podpisali Lieth-Thomsen i Piotr Jonowicz Baranow, zwierzchnik Zarządu Wojskowych Sił Powietrznych ZSRR, 15 kwietnia 1925 roku.

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *