Poprzedni odcinek miniserii
Tydzień i jego dni (1): dlaczego wtorek nie jest trzećkiem, a piątek szostkiem
Słowianie od IX w. mieli trzy określenia tygodnia. Pierwszym była *sedmica od liczebnika *sedmь ‘7’. Przetłumaczono w ten sposób greckie hebdomás lub późnołacińskie septimāna ‘tydzień’ (zob. nowogreckie evdomáda, włoskie settimana, francuskie semaine itd.). Drugim była *nedělja, nazwa pierwszego dnia tygodnia przeniesiona na cały tydzień. Te dwa słowa faworyzowane były przez ludy słowiańskie, które przyjęły chrześcijaństwo w obrządku wschodnim, a po wszystkich mniejszych i większych schizmach stały się tradycyjnie prawosławne.
Trzecie określenie kojarzone było głównie (choć nie bez wyjątków) z obrządkiem zachodnim, czyli współcześnie z katolicyzmem lub protestantyzmem. Było ono połączeniem zaimka wskazującego *tъ ze słowem *dьnь, przy czym zaimek mógł być rozszerzany za pomocą przyrostków emfatycznych, nadających mu znaczenie ‘ten sam, tenże’. Jeśli dziś jest wtorek, a chcemy się z kimś umówić na przyszły wtorek, to możemy czas spotkania określić jako „tenże dzień” w kolejnym cyklu siedmiodniowym.
Zaimek *tъ w swojej pierwotnej wersji (zachowanej np. w staro-cerkiewno-słowiańskim) zawierał jer, czyli samogłoskę, która po rozpadzie wspólnoty prasłowiańskiej stała się fonetycznie słaba i wykazywała tendencję do zaniku. Chętnie zatem wzmacniano go na różne sposoby, żeby uniknąć zredukowania zaimka do samego *t: przez reduplikację (podwojenie) *tъ-tъ (jak w rosyjskim tot ‘ten’) lub przez dodanie jakiejś „podpórki” fonetycznej, na przykład *tъ-nъ (jak w polskim ten) bądź *tъ-že (zachowane w partykule też i jej staropolskich wariantach teże, teżeć, teżeż). W przypadku *tъ plus *dьnь oznaczającego ‘tydzień’ widzimy co najmniej trzy warianty regionalne: *tъdje-dьnь, spotykany na południu Słowiańszczyzny (chorwackie tjedan, słoweńskie teden), północno-zachodnie (czeskie, górno- i dolnołużyckie, polskie, kaszubskie, a także białoruskie) *tъjь-dьnь, oraz jeszcze bardziej rozszerzoną wersję tego ostatniego, *tъjьže-dьnь, widoczną w słowackim (týždeň), ukraińskim (tyždenʹ), a poświadczoną także w zabytkach staroruskich, czyli staro-wschodnio-słowiańskich (tyižьdьnь). Zajmiemy się bliżej wariantem drugim, bo formy polskie są produktami jego ewolucji.
Mianownik/biernik liczby pojedynczej *tъjь-dьnь nie sprawiał kłopotów: rozwinął się regularnie, zgodnie z oczekiwaniami w polskie tydzień, kaszubskie tidzéń, czeskie týden, górnołużyckie tydźeń, dolnołużyckie tyźeń, białoruskie týdzjenʹ (być może zapożyczone z polskiego). Trudniejszym orzechem do zgryzienia są przypadki zależne. Określenie tygodnia było pierwotnie raczej utartym wyrażeniem niż złożeniem, a zatem oba jego człony były odmieniane. Przy tym nic nie wskazuje na to, żeby rozszerzenie *-jь dodane do zaimka wpływało na jego odmianę przez przypadki inne niż mianownik i biernik. Tak samo zachowuje się polski zaimek ten: wszystkie pozostałe formy odmiany (tego, temu, ci itd.) odziedziczone są po prasłowiańskim *tъ, bez dodatkowego przyrostka. Pierwotna odmiana wyglądała zatem następująco: dopełniacz *togo-dьne, celownik *tomu-dьni, mianownik liczby mnogiej *ti-dьne, biernik liczby mnogiej *ty-dьni, dopełniacz liczby mnogiej *těxъ-dьnъ itp.
Biorąc pod uwagę, że po pierwsze odmiana zaimków jest prastara, a przez to nieregularna, a po drugie wyraz *dьnь ‘dzień’ także miał nietypowy schemat odmiany z trudno przewidywalnymi końcówkami (do dziś się wahamy, czy lepiej powiedzieć noce i dnie, czy noce i dni), nie dziwota, że Słowianie mówiący po praczesku czy prapolsku gubili się w tych komplikacjach. Nieuniknioną konsekwencją takiego zagubienia jest tendencja do uproszczenia odmiany. Można to było osiągnąć, traktując *tъjьdьnь jako skostniałe złożenie o zatartej budowie wewnętrznej, w którym odmienia się tylko ostatni człon. Przypomina to przejście od Rzeczypospolitej do Rzeczpospolitej albo od Wielkiejnocy do Wielkanocy.
Takie uproszczenie zaszło w większości języków i dialektów używających określenia, o którym mowa. Na przykład czeskie týden ma dziś dopełniacz liczby pojedynczej týdne, celownik týdnu lub týdni, mianownik/biernik liczby mnogiej týdny itp. W języku staroczeskim wciąż istniały takie formy jak dopełniacz tého-dne i celownik tému-dni, ale widoczna już była skłonność do rezygnacji z odmieniania pierwszego członu. Tymczasem język polski poszedł nieco inną drogą.
W polskim, podobnie jak w czeskim, prasłowiański dopełniacz *togo (widoczny już tylko śladowo w najstarszych tekstach polskich) został wcześnie zastąpiony przez formę analogiczną tego, utworzoną na wzór dopełniacza jego. W niektórych dialektach (zwłaszcza na Mazowszu) mamy także formę tégo z „pochylonym” (pierwotnie długim) é przeniesionym z końcówek przymiotnikowych. W XV w. staropolski dopełniacz liczby pojedynczej od rzeczownika tydzień brzmiał tegodnia, czyli przypominał dzisiejsze tygodnia. Ale na przykład biernik liczby mnogiej brzmiał tydni (co było kontynuacją starej formy *ty-dьni), a nie, jak dzisiaj, tygodnie.
Formy piętnastowieczne znamy wyrywkowo, bo nie wszystkie zachowały się na piśmie. Ale widać, że niektóre wykazują już skutki wyrównania. Na przykład dopełniacz liczby mnogiej brzmiał tydniów, czyli różnił się od oczekiwanej kontynuacji dawnej formy *těxъ-dьnъ (która brzmiałaby *ciechdzien, więc trudno się dziwić naszym przodkom, że z niej zrezygnowali), podobnie jak od jej ewentualnego przekształcenia zgodnie z tendencjami staropolskimi (*tychdni lub *tychdniów), a także od formy współczesnej (tygodni). Można wątpić, czy przetrwały inne formy regularnie kontynuujące stan prapolski, jak choćby mianownik liczby mnogiej *ti-dьne > *cidnie. Raczej zdarzyła się rzecz następująca: zachowano formy mianownika liczby pojedynczej tydzień, biernika liczby mnogiej tydni i dopełniacza liczby pojedynczej tegodnia, a pozostałe formy przypadków dopasowano do nich przez wyrównania analogiczne.
W XV w. proces ten zachodził mniej więcej tak jak w języku czeskim: wariant ty- szerzył się w obrębie odmiany, wypierając inne formy przypadków. Jedynie dopełniacz tegodnia oparł się działaniu analogii, prawdopodobnie dlatego, że miał oparcie w często używanych zwrotach takich jak do tegodnia ‘tygodniowo, na tydzień’. W XVI–XVII w. przestano identyfikować wariant tego- z funkcją dopełniacza i skojarzono go ogólnie z dowolnymi przypadkami zależnymi dowolnej liczby gramatycznej (pojedynczej, podwójnej bądź mnogiej). Innymi słowy – wszędzie z wyjątkiem mianownika/biernika liczby pojedynczej zaczęto uogólniać formę tego-, ewentualnie tégo- lub tygo-. Ten ostatni wariant powstał być może jako kompromis między ty- a tego-, ale mogła się do jego popularności przyczynić także tendencja do wymowy pochylonego é jako y. Formy takie jak liczba mnoga tydnie, miejscownik w tydniu, a nawet analogiczny dopełniacz tydnia można jeszcze spotkać w tekstach siedemnastowiecznych, ale zdecydowanie dominują tam już formy takie jak tegodnie lub tygodnie.
Kiedy forma tego-/tygo- (przypominam: mająca pierwotne źródło w dopełniaczu liczby pojedynczej) opanowała większą część odmiany rzeczownika, zaczęła kolonizować także słownictwo pochodne. W XV w. od słowa tydzień tworzono przymiotnik tydniewy lub tydniowy. W XVI w. zastąpiła go forma tegodniowy, a w okresie nowopolskim tygodniowy. Współcześnie wypłaca się tygodniówkę, a nie, jako to drzewiej bywało, tydniówkę. Czasopismo wydawane raz w tygodniu (albo do tegodnia, jak by powiedziano 600 lat temu), to dziś tygodnik, a nie np. *tydnik, co byłoby notabene formą historycznie poprawną . Takie czasopismo nazywa się po kaszubsku tidnik lub tidzenik, a po czesku týdeník.
Szerzenie się wariantu tygo- dotyczy „głównego nurtu” języka polskiego, lecz niekoniecznie gwar regionalnych, dialektów i etnolektów lub języków blisko spokrewnionych z polszczyzną. W języku kaszubskim wyrównanie zachodziło nieco podobnie jak w czeskim: dwa tidzenie, rôz w tidzeniu (tyle tylko, że samogłoska drugiej sylaby została przywrócona na wzór mianownika tidzéń). Po śląsku mamy tydziyń, tydnia, w tydniu, dwa tydnie. Wpływ czeski jest tu niewykluczony, ale podobne formy rozpowszechnione są np. w Polsce północno-wschodniej, czyli daleko od Czech. W gwarze podhalańskiej przypadki zależne od słowa tydziyń brzmią: tyźnia (dopełniacz), tyźniy (liczba mnoga), zapewne nie bez wpływu słowackiego (týždňa, týždne).
Wyjątkowo zdarza się uogólnienie analogiczne tego-/tygo- nawet w mianowniku liczby pojedynczej. Formę tegodzień można spotkać w tekstach z XVI w. Wariant tygodzień nie jest nieznany współczesnym gwarom, ale muszę przyznać, że zaskakuje mnie jego występowanie w polszczyźnie „oficjalnej” w kontekstach, które nie wyglądają na żartobliwe. Na przykład skrupulatnie zanotowano tę formę w stenogramie sejmowym z roku 2003 (głos zabiera podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa; podkreślenie moje):
Jeszcze raz potwierdzam, że zapasy agencji wynoszą 110 tys. ton, są sprzedawane co tygodzień na przetargach, które organizuje Agencja Rynku Rolnego.
Drugi przykład (patrz ilustracja) pochodzi z miejscowości oddalonej o 2 km od miejsca, gdzie piszę te słowa. Niezależnie od tego, czy chodzi o przejęzyczenia, czy o autentyczne formy gwarowe bądź idiolektalne (należące do czyjejś „gramatyki osobistej”), przykłady te pokazują, jak działa analogia – jeden z ważniejszych mechanizmów produkujących innowacje językowe.