Wpis dedykowany mojej dociekliwej wnuczce – Alicji
Kilka dni temu rozmawiałem z moją 9-letnią wnuczką. Powiedziała mi, że uwielbia spacerować po deszczu, bo wszystko tak niesamowicie pachnie. Ma rację, jest to bardzo charakterystyczny zapach, który zapewne wszyscy znacie. Ujawnia się szczególnie wtedy, gdy deszcz spadnie po kilku dniach suszy.
Wiecie, czym pachnie ziemia po deszczu? To taki średnio skomplikowany związek organiczny o nazwie zwyczajowej geosmina. Nazwa, jak można się domyślić, pochodzi od dwóch słów greckich – geo (γεω-), czyli „ziemia” oraz osme (ὀσμή), czyli „zapach”. Jeśli spojrzymy na jej wzór, zobaczymy, że jest ona dwupierścieniowym alkoholem, pochodną dekaliny. Należy też do pochodnych terpenów. Nasz węch jest bardzo wyczulony na ten związek, choć do końca nie wiadomo dlaczego.
Wzór strukturalny geosminy
Źródło: Wikimedia, domena publiczna
Skąd się bierze geosmina? Syntetyzują ją mikroorganizmy obecne w glebie – głównie sinice i promieniowce. Wspominał o nich już kiedyś Piotr w swoim wpisie o sinicach (cyjanobakteriach). Te pierwsze na drodze biosyntezy produkują dwa związki należące do klasy terpenów: geosminę oraz 2-metyloizoborneol. Oba te związki mają charakterystyczny zapach, wyczuwalny w powietrzu, ale obecny też m.in. w burakach (stąd ich „ziemisty” smak). Także kwiaty niektórych gatunków kaktusów syntetyzują geosminę. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z bakteriami, grzybami czy też roślinami wyższymi, szlak metaboliczny syntezy geosminy przebiega podobnie. Podstawowym substratem jest tu pirofosforan farnezylu.
Pirofosforan farnezylu
Żródło: Wikimedia, domena publiczna
Związek ten występuje na szlakach syntezy terpenów i terpenoidów, takich jak sterole (m.in. cholesterol) i karotenoidy. Geosmina jest czasami używana w przemyśle perfumeryjnym, ale tylko jako roztwór w etanolu albo glikolu, bez dodatku wody.
A powietrze po deszczu pachnie całym bukietem związków organicznych, nie tylko geosminą. Dlatego też zapach ten nosi nazwę petrichor. Nazwa ta także wywodzi się ze starożytnej greki. „Petr” to skała, natomiast „ichor” oznacza eteryczną ciecz będącą krwią bogów (wspomina się o niej w „Iliadzie” Homera).
No to teraz już wiecie, czym pachnie powietrze po deszczu.
A druga część tej opowieści znajduje się tutaj.
(c) by Mirosław Dworniczak. Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst lub jego fragmenty, skontaktuj się z autorem. Linkować oczywiście można.
Zawsze myślałem, że to zapach ozonu. A może zapach ozonu jest elementem petrichoru?
Geosmina pachnie (dla ludzkiego nosa) o całe rzędy wielkości intensywniej niż ozon. Przynajmniej część źródeł zalicza ozon do składników petrichoru, ale nie należy automatycznie utożsamiać „zapachu burzy” z ozonem (zwłaszcza zapachu po burzy). Ciekawe, że geosminę wydzielają bakterie z grup na tyle nietypowych, że kiedyś w ogóle nie były uważane za bakterie. Promieniowce uchodziły początkowo za grzyby (stąd nazwy rodzajowe takie jak Streptomyces), a cyjanobakterie za „glony”, czyli traktowano je w zasadzie jak jednokomórkowe rośliny.
Ozon to po burzy. Powstaje wskutek wyładowań atmosfer.
Zapach ozonu (w odróżnieniu od geosminy) może być odczuwalny przed nadchodzącą burzą, kiedy prądy zstępujące transportują na ziemię powietrze z okolic naelektryzowanej chmury burzowej.
Po kilkugodzinnym przebywaniu w głębokiej jaskini czułam intensywny zapach ozonu, kiedy byłam kilka metrów od wyjścia. Tak to nazywali grotołazi. Czy coś innego mogło być powodem tego zapachu?
Ozon jest raczej mało prawdopodobny. W jaskiniach jest cały koktajl związków pochodzących z rozkładu materii ożywionej.
A wiadomo po co produkują geosmine?
Jest kilka hipotez na ten temat. Geosmina odstrasza niektóre organizmy (np. muszki owocowe i nicienie), które i tak wolą się trzymać od promieniowców z dala, bo nie są odporne na produkowane orzez nie toksyny, a z kolei wabi skoczogonki, które mają z tymi bakteriami związek mutualistyczny (przysługa za przysługę). Skoczogonek dużo nie zje, na toksyny jest odporny, a znakomicie się sprawdza jako roznosiciel zarodników. Zapewne z cyjanobakteriami sprawa wygląda podobnie.
Czekaj, ja właśnie o tym będę pisał. Nie zdradzaj za dużo. 😉
Sorki! Buzia na kłódkę i milczę jak grób.
Dziękuję za ten artykuł.
Zawsze się zastanawiałam skąd się bierze ten zapach – przypuszczałam, że coś go produkuje, ale nie wiedziałam co 🙂
Teraz już wiem!
I bardzo chetnie się dowiem więcej – dobrze, że będzie kontynuacja tematu 🙂