Jupiter by NASA Juno

Co by było, gdyby… (6)

Jowisz zniknął z naszego układu słonecznego lub go nigdy nie było?

Jedna z najpiękniejszych planet, ogromny Jowisz. Gazowy olbrzym, który gości na naszym niebie tak wyraźnie, że można go oglądać gołym okiem, choć znajduje się aż 5,9 au od nas. Jego złożona głównie z wodoru i helu atmosfera zachwyca pięknymi chmurami z… wody i amoniaku, które przesuwają się po gazowej powierzchni planety o masie ponad dwa razy większej niż masa wszystkich pozostałych planet łącznie.

Według teorii „zwrotu przez sztag” planeta uformowała się w odległości około 3,5 au od Słońca, a następnie zaczęła migrować w kierunku centrum Układ Słonecznego, by – pod działaniem Saturna – zawrócić. Z tego powodu nasz układ słoneczny nie ma ani gorącego Jowisza, ani ogromnych skalistych planet, a po orbicie dalszej od Ziemi wędruje mniejsza od niej planeta (Mars). Ale gdyby tak Jowisza nie było nigdy lub nagle zniknął? Zróbmy mały eksperyment myślowy.

Zacznijmy od tego, że gdyby ktoś nagle zabrał nam Jowisza, na nas samych miałoby to niewielki natychmiastowy wpływ, jeśli chodzi o orbitę: oddziaływanie grawitacyjne planety na Ziemię wynosi 1/25 000 oddziaływania Słońca, w naszej części układu wiele by się nie zmieniło. Oczywiście ogromna różnica zaistniałaby przede wszystkim w otoczeniu księżyców Jowisza i pasie planetoid, pozbawionych przyciągania planety. Jak już wiemy, czym dalej od Słońca, tym ważniejsze jest przyciąganie obiektów w pobliżu, więc zaburzenie to raczej spowodowałoby wyrzucenie samotnych księżyców na zewnątrz układu. Z czasem jednak w stronę Ziemi trafiałoby więcej kosmicznych „śmieci”, których po drodze nie zebrałyby pozostałe lodowe olbrzymy i Saturn. Trzeba jednak przyznać, że czasami Jowisz popełnia błędy i zdarza się, że popycha w naszą stronę na przykład komety lub asteroidy, które bez niego wcale nie trafiłyby w naszą okolicę (dlatego właśnie nie mamy dinozaurów). Ziemia zatem by przetrwała, nieco bardziej zagrożona, ale cały nasz układ zmieniłby się nieco: obserwatorzy z innych galaktyk zauważyliby, że Słońce mniej się „chyboce”. Widoczna byłaby też drobna, postępująca z czasem, dysharmonia orbit (zwłaszcza planet zewnętrznych), jednak nagły brak Jowisza nie spowodowałby jej od razu. Z czasem planety zbliżyłyby się do gwiazdy, a orbity uległyby skróceniu (urodziny mielibyśmy każdego roku coraz wcześniej).

A tak przy okazji, zauważylibyśmy brak tej planety po ponad 32 minutach, bo tyle czasu światło wędruje z Jowisza na Ziemię.

A gdyby nasz układ słoneczny uformował się bez wielkiej gazowej planety? Wiemy już, że według teorii zwrotu przez sztag, Jowisz powędrował w kierunku Słońca: dzięki temu mocno przerzedził kosmiczne otoczenie, trochę tak, jakby wziąć maczetę i przedrzeć się przez fragment dżungli: cofając się, również „odkurzył po sobie”. Bez tego manewru Ziemia byłaby znacznie częściej poddawana kolizjom ze znajdującymi się w pobliżu obiektami, a dodatkowo narażona na zderzenia z tymi przypadkowo skierowanymi do wnętrza układu słonecznego (choć takie sytuacje byłyby rzadsze, bo brakłoby napędzającego je Jowisza, jakiś plus w tym wszystkim jest).

Ostatnio naukowcy stwierdzili też, że być może bez obecności Jowisza skaliste planety w ogóle by się nie uformowały w takim kształcie, jak obecnie: mielibyśmy ich być może więcej, byłyby większe i niespecjalnie nadające się do zamieszkania, bo tzw. strefa Złotowłosej mogłaby nie istnieć w obecnym kształcie.

Pozostaje nam cieszyć się widokiem Jowisza, na przykład obrazami serwowanymi regularnie przez sondę Juno.

4 thoughts on “Co by było, gdyby… (6)

  1. Znaczy Jowisz to taki orbitalny odkurzacz. Wszystko wciąga, tylko czasem pylka.( tfuuu, asteroidy) nie wychwyci. Worek amoniakowy do wymiany. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *