Maud Leonora Menten
Źródło: Wikimedia
Licencja: “no known copyright restrictions”
Bywa, że aby podążać za marzeniami, trzeba porzucić nawet własny kraj i przenieść się na drugi koniec świata. Taki los spotkał pochodzącą z Kanady panią Menten. Władze tego kraju już na przełomie XIX i XX w. pozwalały kobietom studiować (łaskawcy!), ale miały one szlaban na prowadzenie prac badawczych. Dlatego też młoda Maud po ukończeniu w 1911 r. studiów medycznych w Toronto wyjechała do Berlina. Miała wiele szczęścia, bo od razu trafiła na wybitnego uczonego – Leonora Michaelisa, niemieckiego lekarza i biochemika, który na Uniwersytecie Fryderyka Wilhelma w Berlinie zajmował się badaniami kinetyki reakcji enzymatycznych. Tematyka ta była wtedy na samym topie podstawowych badań biochemicznych. Współpraca młodej ambitnej uczonej z wybitnym badaczem szybko dała rezultaty. Równanie Michaelisa-Menten zna każdy student biochemii, medycyny, biologii i chemii. Tu dodam może, że nadal można się spotkać, nawet na profesjonalnych stronach, z nazwą „równanie Michaelisa-Mentena”. No cóż – przecież wszyscy naukowcy to na 100% mężczyźni. Nic bardziej mylnego.
Z Berlina Maud udała się do Chicago, gdzie uzyskała doktorat. Karierę kontynuowała w Pittsburghu, gdzie prowadziła badania nad enzymami, szczepionkami i elektroforetycznym rozdziałem białek hemoglobiny. Czas poza pracą wypełniała nauką języków (znała niemiecki, francuski, włoski i rosyjski). Była kobietą nowoczesną, bardzo lubiła prowadzić samochód (Ford T). Często miała wątpliwości, który pedał do czego służy – wtedy na wszelki wypadek naciskała wszystkie trzy. Malowała, grała na klarnecie, wspinała się w górach. Skąd miała na to czas, skoro w pracowni spędzała średnio 18 godzin dziennie? Tej zagadki chyba już nikt nie rozwiąże.
To była naprawdę niezwykła kobieta. A spróbujcie spytać znajomych, czy wiedzą, kim jest Maud Menten. W większości przypadków zapadnie głucha cisza.
Jocelyn Bell Burnell
Źródło: Wikimedia
Licencja: public domain
Z jej nazwiskiem związana jest jedna z największych pomyłek komitetu noblowskiego. Wielu uczonych uważa, że zdecydowanie największa. Młoda Irlandka Jocelyn często towarzyszyła ojcu, który jako architekt projektował planetarium w miejscowości Armagh w Irlandii Północnej. Nastolatka z przyjemnością rozmawiała z astronomami, którzy doradzali jej ojcu podczas pracy. Dziewczyna zainteresowała się tą tematyką i zaczęła czytać książki, które znalazła w domowej bibliotece. Nie była jednak prymuską w szkole, oblała test dla jedenastolatków. Została wysłana do szkoły z internatem, gdzie trafiła na doskonałego nauczyciela fizyki. Dzięki niemu poszła na studia fizyczne w Glasgow, a następnie obroniła doktorat w Cambridge. Jej opiekunem naukowym został astrofizyk Antony Hewish. Młoda doktorantka wspólnie z innymi pracownikami zbudowali pierwszy radioteleskop. Wbili ponad tysiąc słupów, na których umieścili 2 tys. dipoli. Połączyli je kablami o długości ponad 200 km. Radioteleskop odbierał z kosmosu sygnały, które zapisywał rejestrator. Codziennie produkował ponad 30 m zapisu. Zadaniem Jocelyn było badanie tych zapisów. Dość szybko zauważyła tam sygnały, które powtarzały się z zadziwiającą regularnością. Na początku uczeni uważali, że może to być sygnał od dalekiej cywilizacji, dlatego pierwotnie oznaczono je jako LGM-1 (Little Green Men – Małe Zielone Ludziki). Brakowało bowiem jakiegoś rozsądnego wyjaśnienia na gruncie nauki. Niebawem pani Bell znalazła dochodzące z innych kierunków kolejne serie takich sygnałów, różniące się tylko częstotliwością. Wpadła wtedy na rozwiązanie, które zdumiało jej opiekuna naukowego. Zasugerowała istnienie nowego typu gwiazd neutronowych, które obracają się z wielką prędkością i w efekcie działają podobnie do latarni morskiej. Wydawało się to nieprawdopodobne, aby gwiazda obracała się w tempie 1 obrotu na sekundę. Profesor Hewish pierwotnie uznał to za niedorzeczne i praca pani Bell trafiła do szuflady, ale tylko na krótki czas. Kilka miesięcy później zdecydował się przedstawić tę hipotezę środowisku naukowemu. Pulsary, bo tak nazwano te obiekty, szybko weszły do katalogów obiektów kosmicznych, a Hewish dostał Nagrodę Nobla, wraz z… nie, nie z Jocelyn Bell. Ona została pominięta, nagrodę dostał inny radioastronom, Martin Ryle.
No cóż, niełatwy jest los kobiety, a do tego doktorantki.
Grace Hopper
Źródło: Wikimedia
Licencja: public domain
Admirał Alexander Russel, bohater wojny secesyjnej, prawdopodobnie nawet nie marzył o tym, że kiedyś jego potomkini też zostanie admirałem US Navy. Kobieta admirał? Czyste szaleństwo! Tymczasem urodzona w Nowym Jorku dziewczynka powoli, ale systematycznie pięła się w górę. Fascynowała ją technika. Jako siedmiolatka zainteresowała się budową budzika – i rozebrała go na części. Gdy do pokoju weszła mama, Grace rozbierała siódmy budzik! Od tego momentu został wprowadzony limit – jeden budzik dziennie. W 1928 r. ukończyła studia matematyczno-fizyczne, a następnie zrobiła doktorat na Yale University. W 1943 r. zaciągnęła się do armii, na co musiała uzyskać specjalną zgodę, ponieważ ważyła poniżej armijnego limitu 54 kg. W marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych przeszła standardowe szkolenie morskie, bez taryfy ulgowej. W 1944 wzięto pod uwagę jej wybitne zdolności matematyczne i uzyskała przydział służbowy na Harvard, do zespołu pracującego przy pierwszym komputerze Mark-1. Zajęła się tam rozwojem oprogramowania. To jej przypisuje się popularyzację pojęć „bug” i „debugowanie”. Pierwszego buga można obejrzeć na obrazku. Jakoś dostał się do wnętrza komputera i spowodował zwarcie.
Po wojnie odmówiono jej zatrudnienia na stałe w armii, w związku z czym podjęła pracę w firmie zajmującej się kolejnym dużym komputerem – UNIVAC-1 (firma współpracowała z US Navy). Właśnie dla niego stworzyła pierwszy kompilator, który pozwalał programistom używać do programowania słów angielskich, które potem były automatycznie tłumaczone na wewnętrzny język maszynowy. Idee, które wniosła do programowania, zaowocowały powstaniem języka COBOL, który jest stosowany do dziś (samą Grace nazywano czasem „babcią COBOL”). Pod koniec lat 60. XX w. została szefową grupy języków programowania w armii USA. Zgodnie z regulaminem po osiągnięciu wieku 60 lat została przeniesiona do rezerwy, ale już kilka miesięcy później wróciła do służby. Do rezerwy przechodziła jeszcze kilka razy. Na dobre zakończyła służbę w wieku 80 lat, w stopniu kontradmirała. Zmarła w 1992 r., pochowano ją na Cmentarzu Narodowym w Arlington.
Często powtarzała: „Ludzie mają alergię na zmiany. Mówią: «zawsze to robiliśmy w ten sposób». Walczę z tym”.
Można tu jeszcze dodać Yvonne Barr, może nie jest tak słynna jak poprzedniczki, ale jej nazwisko zostało upamiętnione w nazwie wirusa EBV (Epstein–Barr virus), po polsku notorycznie zwanego wirusem Epsteina–Barra.
A przy okazji polecam słownik eponimów medycznych
https://www.whonamedit.com/