Mijają trzy lata od początku pandemii, a my nadal nie mamy skutecznego leku na COVID-19. Wydawałoby się, że dopuszczenie do stosowania Paxlovidu i Lagevrio (molnupiraviru) skontruje przewagę wirusa, jednak ostatnie doniesienia wydają się przeczyć takiemu przekonaniu.
Mutacje SARS-CoV-2 nikogo nie zaskakują. Naukowcy wskazują jednak, że u osób o obniżonej odporności nowe leki wywierają presję potęgującą zmienność wirusa i pojawianie się nowych wariantów.
W lutym 2023 r. naukowcy z University of Sydney opisali ludzkie białko LRRC15, które zidentyfikowano jako kolejny receptor wirusa SARS-CoV-2. Wyjątkowe w jego wypadku jest jednak to, że jest receptorem blokującym. Po połączeniu z LRRC15 wirus ulega sekwestracji, czyli oddzieleniu od komórki ludzkiej i ostatecznie dezaktywacji, co ogranicza infekcje. Zespół badawczy chciał zidentyfikować mechanizmy gospodarza, jakie wykorzystuje ten betakoronawirus. Wiadomo, że w infekcję zaangażowanych jest ponad 1000 ludzkich białek, jednak do tej pory nie zidentyfikowano żadnego, który miałby zdolność blokowania infekcji. Rozpoznany receptor blokujący jest rozpowszechniony w różnych tkankach tj. skóra, język, płuca, fibroblasty, łożysko i węzły chłonne. Co ciekawe, po przebyciu infekcji COVID-19 zaczyna występować w o wiele większej ilości w płucach. LRRC15 jest więc częścią naturalnej odpowiedzi naszego organizmu.
Nowe ustalenia pokrywają się z wcześniejszymi publikacjami Imperial College London, w których wskazywano, że niższe poziomy LRRC15 występują u chorych z ciężkim przebiegiem COVID-19.
Można więc wykorzystać podanie nowo zidentyfikowanego receptora blokującego donosowo lub wziewnie w wypadku cięższych przypadków.
Wirus ostrej niewydolności oddechowej 2 wywołał pandemię, bo ma zdolność szybkiego wzrostu poziomu wiremii, czyli replikujących cząstek wirusowych, w górnych drogach oddechowych. To pozwoliło mu na szybkie przenoszenie się między ludźmi. SARS-CoV, który wywołał epidemię na początku XXI wieku, i MERS-COV (koronawirus bliskowschodniego zespołu oddechowego) nie mają tej cechy. Ich miana w górnych drogach oddechowych osiągają szczyt później, co ułatwia ograniczenie przenoszenia. Kolejną ciekawostką jest inny wzorzec infekcji SARS-CoV-2 w porównaniu z koronawirusem przeziębienia HcoV-NL63. Oba mają ten sam główny receptor, ACE-2, ale to nowy betakoronawirus powoduje zapalenia płuc, czyli jest ukierunkowany na infekcję dolnych dróg oddechowych.
Wszystkie te różnice wiązane są z ewentualnym wpływem na wydajność zakażenia wirusem, w których uczestniczą niezidentyfikowane jeszcze czynniki. Mamy tu więc potencjalnie obecne, a nieznane tzw. koreceptory ułatwiające łączenie wirionów, czyli kompletnych cząstek wirusowych, z receptorem głównym, zdolności wirusa do wykorzystania zasobów gospodarza, czyli np. enzymów, a ostatecznie jego umiejętnością do stabilnego połączenia z receptorem głównym.
Genom, a więc zbiór wszystkich wirusowych genów, SARS-CoV-2 jest jednym z największych wśród wirusów RNA. Koduje też dużo białek niestrukturalnych, których nie wykorzystuje do odtworzenia kolejnych cząstek w czasie replikacji. Krótko powiedziawszy, nikt jeszcze nie ustalił, do czego te białka służą i możliwe, że zwiększają jego zdolność do przenoszenia.
Większość dotychczasowych wysiłków koncentrowała się na opracowaniu terapii blokującej fuzję z głównym receptorem ACE-2. Stąd leki przeciwwirusowe nastawione na szczytowe białko kolca i region RBD, a więc strukturę, przez którą SARS-CoV-2 tworzy stabilne wiązanie z ludzkim receptorem.
Trochę mniej uwagi poświęcono terapiom nastawionym na gospodarza, czyli czynnikom, jakie nasz organizm kieruje w odpowiedzi immunologicznej przeciw zidentyfikowanemu patogenowi.
LRRC15 może być wykorzystane jako jedno z takich właśnie podejść. Innym może być podanie interferonu, naturalnej substancji przeciwwirusowej. Interferony są wykorzystywane w terapiach wobec wirusów WZW. Czemu więc nie wobec SARS-CoV-2?
Do tej pory nie było wiążących badań w tym obszarze. Jednak 9 lutego, w tym samym dniu co publikacja dotycząca LRRC15, ogłoszono oficjalne wyniki badania TOGETHER.
Pregnylowany interferon lambda pozwolił na zmniejszenie o 51% ryzyka hospitalizacji u osób zakażonych SARS-CoV-2. Wystarczyło jednorazowe podanie w ciągu 7 dni od rozpoznania COVID-19. Grupa badana objęła prawie 1000 pacjentów.
Trudno przewidywać czy znajdzie to powszechne zastosowanie w leczeniu COVID-19, bo problemem może być cena takiego podejścia.
Wyniki badania TOGETHER są jednak jednymi z niewielu, które pokazały realną korzyść z zastosowanego leku.
W końcu nietoperze są wyposażone w zbiorniki interferonów lub mają zdolność do ich szybkiej produkcji. Bez względu na prawdziwe pochodzenie SARS-CoV-2, jest on przecież wirusem odzwierzęcym. Możliwe, że można walczyć z nim, podglądając naturę i tuningując ludzki układ odpornościowy. LRRC15 i interferon lambda wydają się dobrym wyborem w terapii nastawionej na gospodarza, a nie na wirusa, o którym realnie jeszcze bardzo mało wiemy.
Dobre podsumowanie, nawet jeżeli nie wszystko rozumiem z tych mechanizmów zarażania i białek!