Każdy, kto uczył się o historii języków słowiańskich, musiał się zetknąć z terminem jery. Są to samogłoski-duchy, które w wyrazach słowiańskich raz znikają, raz się pojawiają. Bywają opisywane w mylący sposób jako „samogłoski ultrakrótkie” albo jeszcze gorzej jako „półsamogłoski”. Wrażenie tajemniczości potęguje fakt, że do ich zapisu używa się liter zapożyczonych z cyrylicy, ь i ъ, a ponieważ w językach posługujących się tym pismem litery te pełnią dziś inną funkcję niż ponad 1100 lat temu, kiedy je wprowadzono, nawet Słowianie używający cyrylicy nie wiedzą, jak wymawiać jery w rekonstrukcjach prasłowiańskich. Dlatego niektórzy wolą używać znaków ĭ, ŭ zamiast ь, ъ, ale większość specjalistów jest tak przyzwyczajona do tradycyjnej notacji, że łatwiej do niej przywyknąć, niż się jej pozbyć.
Tymczasem w jerach nie ma nic tajemniczego. Oto jak było. Tuż przed rozpadem wspólnoty prasłowiańskiej długość trwania samogłosek przestała odgrywać znaczenie. Kontrast „krótka | długa” został zastąpiony przez opozycję „luźna | napięta”. Dawne samogłoski długie i dyftongi przekształciły się w samogłoski napięte, wymawiane z większym wysiłkiem mięśni narządów artykulacyjnych, a przez to akustycznie wyrazistsze. Dawne samogłoski krótkie przekształciły się w samogłoski luźne, artykułowane z mniejszym napięciem mięśniowym, akustycznie mniej wyraziste. Samogłoski napięte były na ogół fonetycznie nieco dłuższe od luźnych, ale to ich barwa, a nie długość, miała znaczenie.
Samogłoskom luźnym [ɛ], [ʌ], [ɪ], [ʊ] (zapisywanymi w rekonstrukcjach jako *e, *o, *ь, *ъ) odpowiadały samogłoski napięte [æ], [ɑ], [i], [u] (*ě, *a, *i, *u). Ponadto istniała jeszcze samogłoska [ɨ] (*y) i dwie samogłoski nosowe, [ẽ], [õ] (*ę, *ǫ), wszystkie również liczące się jako napięte. Prezentuję ten system w dydaktycznym uproszczeniu, ale detale nie mają znaczenia, bo zajmiemy się tylko jerami, czyli *ь [ɪ], ъ [ʊ], wymawianymi podobnie jak angielskie samogłoski w słowach pit i put. To znaczy, że pierwsza z nich miała wymowę przednią, a druga – tylną.
Pochodzą one w większości przypadków od przedsłowiańskich (a często praindoeuropejskich) samogłosek krótkich *i, *u. Ale jer tylny *ъ rozwinął się też w niektórych końcówkach gramatycznych, np. w mianowniku najpospolitszej klasy rzeczowników rodzaju męskiego, zakończonym na praindoeuropejskie *-os, w bierniku tej samej klasy rzeczowników zakończonym na *-om, a także w dopełniaczu liczby mnogiej, wspólnym dla różnych klas rzeczowników, zakończonym na *-oHom > *-ōm. W każdym z tych przypadków końcowa spółgłoska zanikała, a cała końcówka przekształcała się w *-ъ. Oto przykład:
Praindoeuropejskie *supnos > prasłowiańskie *sъnъ ‘sen’. Indoeuropejski rdzeń *swep-/*sup- oznaczał ‘spać’. Dokładnym odpowiednikiem wyrazu słowiańskiego jest starogreckie húpnos ‘sen’ (stąd hipnoza). Zauważmy, że mamy w polskim wyrazy takie jak spać i sypiać, w których zachowało się stare *p. Znikło ono w prasłowiańskim przed przedrostkiem zaczynającym się na *n, bo Słowianie upraszczali między samogłoskami zbitki zaczynające się na spółgłoskę zwartą, o ile nie mogli ich w całości włączyć do następnej sylaby. Nie uproszczono *dr w słowie *vydra ‘wydra’, bo podział na sylaby *vy.dra był możliwy. Natomiast *pn w odróżnieniu od *dr nie mogło rozpoczynać sylaby. Trzeba było usunąć *p, a wtedy podział na sylaby stawał się poprawny: *sъ.nъ [sʊnʊ]. Zauważmy, że i krótkie *u, i końcówka *-os zmieniły się w prasłowiańskie *ъ [ʊ].
Język praindoeuropejski posiadał spółgłoski sylabiczne: [m̩], [n̩], [r̩], [l̩] (w rekonstrukcjach zapisywane *m̥, *n̥, *r̥, *l̥). W językach bałtosłowiańskich zmieniły się one w sekwencję samogłoski wysokiej *i (rzadko *u) i spółgłoski: *im, *in, *ir, *il. Dwie pierwsze zmieniły się w prasłowiańską samogłoskę nosową *ę, natomiast dwie ostatnie wyewoluowały w prasłowiańskie *ьr, *ьl. Wspomnę przy okazji, że w języku prasłowiańskiim [r] i [l] (w połączeniach *er [ɛr], *or [ʌr], *ьr [ɪr], *ъr [ʊr], *el [ɛl], *ol [ʌl], *ьl [ɪl], *ъl [ʊl]) były jedynymi spółgłoskami, które mogły występować na końcu sylaby (tworząc sylaby zamknięte). Poza tym obowiązywała zasada, że sylaba musi być zakończona na samogłoskę (czyli otwarta).
Przykład: praindoeuropejskie *wl̥kʷos > prabałtosłowiańskie *wilkas > prasłowiańskie *vьlkъ ‘wilk’. Pokrewne słowo widzimy w językach bałtyjskich (litewskie vilkas). Nie będziemy się tu jednak zajmować losem jerów w sylabach zamkniętych (ich rozwój w języku polskim był bardzo skomplikowany). Skoncentrujemy się na przypadkach, gdy sylaba zawiera tylko początkową spółgłoskę lub zbitkę spółgłoskową i następujące po niej [ɪ] lub [ʊ]. Dodam jeszcze dla porządku, że w języku prasłowiańskim jer tylny zmieniał się w przedni, jeśli występowała przed nim spółgłoska zmiękczona (albo odziedziczone z dawniejszych czasów *j, albo głoska spalatalizowana przez jakiś proces zachodzący w prasłowiańskim). Spójrzmy na następujący przykład:
Praindoeuropejski rdzeń *sjewh₁-/*sjuh₁- ‘szyć’ został w dialekcie, z którego rozwinęły się języki bałtosłowiańskie, rozszerzony o przyrostek *-iko-, w tym przypadku oznaczającym działacza. Powstało słowo *sjuh₁-iko-s, które rozwinęło się w prabałtosłowiańskie *sjuwikas ‘ktoś, kto szyje’. W litewskim mamy siuvikas ‘krawiec’, natomiast w prasłowiańskim *šьvьcь ‘szewc’ (pierwotnie i w językach bałtyjskich, i słowiańskich słowo miało oba znaczenia, ale z czasem uległo specjalizacji semantycznej). Gdyby nie kontekst, zarówno *u, jak i końcówka mianownika zmieniłyby się w *ъ, ale na początku wyrazu stała miękka spółgłoska *š [ʃ] pochodząca z połączenia *sj. Śródwyrazowe *k uległo tzw. palatalizacji progresywnej: zmianie w miękką spółgłoskę *c [tsʲ] pod wpływem poprzedzającej samogłoski *i. A zatem oba potencjalne *ъ znalazły się po spółgłoskach miękkich (spalatalizowanych) co wymusiło ich zmianę w *ь.
Na razie to wszystko, co trzeba wiedzieć o pochodzeniu jerów. Jedno tylko warto podkreślić: wyrazy *sъnъ, *vьlkъ, *šьvьcь wymawiano [sʊnʊ], [vɪlkʊ], [ʃɪvɪtsʲɪ]. Miały one po dwie lub trzy sylaby, a każda sylaba zawierała jer. Nie była z tego powodu „półsylabą”, bo jery prasłowiańskie były całkiem zwykłymi samogłoskami krótkimi. Mogły też być akcentowane, bo jeśli wyraz nie zawiera samogłosek innych niż jery, to akcent musi przecież padać na któryś z nich. Ale dziś w języku polskim wszystkie trzy wyrazy są jednosylabowe: sen, wilk, szewc. Dlaczego?
W 1889 roku czeski językoznawca Antonin Havlík odkrył następującą regułę znikania jerów, zwaną dziś prawem Havlíka. Umówmy się, że sylaby mogą być mocne albo słabe. Jeśli sylaba zawiera samogłoskę inną niż jer albo jest zamknięta, to jest mocna. Sylaba otwarta zawierająca jer jest słaba, jeśli stoi na końcu wyrazu lub przed sylabą mocną. Natomiast przed sylabą słabą każda sylaba staje się mocna, nawet jeśli zawiera jer.
W rezultacie, jeżeli mamy ciąg dwu lub więcej sylab otwartych zawierających jery i ostatni jer jest słaby, to licząc wstecz od prawej do lewej, wszystkie parzyste jery są mocne, a nieparzyste stają się słabe. Czyli jeśli C oznacza jakąkolwiek spółgłoskę, a @ oznacza którykolwiek z dwóch jerów, to w sekwencji C@C@ drugi jer słabnie (co oznaczyłem, podnosząc go powyżej wiersza tekstu). W sekwencji C@Ca jer w pierwszej sylabie słabnie, bo samogłoska drugiej sylaby nie jest jerem. W sekwencji C@C@C@ mocny pozostaje tylko środkowy jer, a w sekwencji C@CaC@ oba jery stają się słabe (bo pierwszy stoi przed sylabą mocną, a drugi na końcu wyrazu).
O ile wszystkie jery były wciąż wymawiane w „klasycznym” języku staro-cerkiewno-słowiańskim i w najstarszym udokumentowanym okresie istnienia języka staroruskiego, to ogólną tendencją we wszystkich językach słowiańskich był zanik jerów słabych. Wymowa jerów mocnych zmieniała się w różny sposób w różnych językach. W grupie dialektów, do której należał przodek języka polskiego, jery mocne, zarówno przedni, jak i tylny, zmieniły się ostatecznie w samogłoskę o wymowie półotwartej (typu [ə]), która utożsamiła się z odziedziczoną samogłoską *e. Można jednak na ogół odróżnić źródła pochodzenia tego *e, bo dawny jer przedni trwale zmiękczał poprzedzającą go spółgłoskę, a jer tylny pozostawiał ją twardą. Prawo Havlíka działało w języku staropolskim regularnie, powodując zanik niektórych jerów (w tym wszystkich końcowych). Proces ten zakończył się około XII wieku (pierwsi Piastowie jeszcze wymawiali słabe jery). Do dziś widzimy wyraźne efekty jego działania w przypadkach takich jak:
Formy prasłowiańskie | Formy współczesne |
*pьsъ, *pьsa | pies, psa |
*dьnь, *dьni | dzień, dni |
*orьlъ, *orьla | orzeł, orła |
*tьma, *tьmъ | ćma, ciem |
*šьdlъ, *šьdla | szedł, szła |
Jedyne komplikacje to po pierwsze fakt, że ślad zmiękczenia nie zawsze się zachowuje w zbitkach spółgłoskowych (psa, dni, orła, a nie „ṕsa, dźni, orzła”); po drugie, jeśli zanik jeru powodował powstanie skomplikowanej zbitki, mogła ona ulec uproszczeniom: *šьdla > szdła > szła. Nieraz prowadziło to do takiego zniekształcenia pierwotnej formy wyrazu, że konieczna była „naprawa” całego schematu odmiany. Na przykład prasłowiańskie *stьblo zmieniło się w śćbło > źdźbło (asymilacja dźwięczności). Natomiast dopełniacz liczby mnogiej brzmiał *stьblъ i rozwinął się w ściebł. Ale odmiana źdźbło | ściebł była trudna nawet dla Polaków, przyzwyczajonych do łamańców językowych. Dlatego już w epoce staropolskiej pojawiły się dwa przetworzone, konkurencyjne warianty: źdźbło | źdźbeł albo ściebło | ściebł (ten drugi wymarł bezpotomnie w polszczyźnie standardowej, choć żyje tu i ówdzie w dialektach). Utworzone zostały przez wyrównanie analogiczne, które często usuwa skomplikowane oboczności powodowane przez regularny rozwój fonetyczny. Na podobnej zasadzie *stьklo | *stьklъ dało staropolskie śćkło | ściekł, następnie wyrównane jako śkło | śkieł (dzisiejsze szkło | szkieł). Oboczność *mьgla | *mьglъ > mgła | miegł została wyrównana do mgła | mgieł. O przypadku deszcz | dżdżu była mowa w innym wpisie.
A teraz spójrzmy, co się działo z odmianą, gdy już w rdzeniu wyrazu były dwie sylaby z jerem pod rząd, a końcówka mogła być mocna lub słaba, czyli niektóre formy odmiany zawierały po trzy jery:
Formy prasłowiańskie | Formy staropolskie | Formy współczesne |
*šьvьcь, *šьvьci | szwiec, szewcy | szewc, szewcy |
*pьsъkъ, *pьsъka | psek, pieska | piesek, pieska |
*xrьbьtъ, *xrьbьtě | chrzbiet, chrzebcie | grzbiet, grzbiecie |
*bъdlъka, *bъdlъkъ | bedłka, bdłek | bedłka, bedłek lub betka/betek |
Tu już praktycznie w każdym przypadku wyrównano stare oboczności, wybierając jedną z nich i dostosowując do niej całą odmianę. W dzisiejszej polszczyźnie „ruchome e”, czyli samogłoska obecna w części form odmiany, a znikająca w innych, jest dopuszczalne tylko w wyrazach jednosylabowych albo w ostatniej sylabie wyrazów wielosylabowych. Prawo Havlíka zablokowano w pozostałych przypadkach, aby chronić odmianę przed nadmiarem oboczności, ta tendencja jest jednak późniejsza niż najdawniejsze zabytki polszczyzny. Na przykład Władysław Łokietek nazywał się naprawdę Włodzisław Łoktek (dopełniacz Łokietka), z podobną obocznością, jaką widzimy w niezdrobniałym słowie łokieć | łokcia (prasłowiańskie *olkъtь), bo za jego życia prawo Havlíka nadal obowiązywało. Jeszcze dokładniejszą reprezentacją wymowy z XIII/XIV w. byłoby Loktek | Loketka.
Ślady pełnego zastosowania wspomnianego prawa zachowały się tu i ówdzie w słowotwórstwie. Słowo *pьpьrь ‘pieprz’ miało np. narzędnik *pьpьrьmь, co w staropolskim dało regularnie ppierz, a po uproszczeniu pierz (XV w.) | pieprzem. W późniejszej polszczyźnie mianownik dostosował się do innych przypadków, a zatem mamy dziś pieprz | pieprzem. Pochodzący od niego przymiotnik *pьpьrьnъjь (pierwotnie z pięcioma jerami w kolejnych sylabach!) rozwinął się w formę ppier(z)ny (zaświadczoną w XV w. jako pierny, pierzny). Był on na tyle mocno związany z rzeczownikiem, że przez analogię zmieniono go w pieprzny, ale wcześniej od przymiotnika utworzono jeszcze inne słowo pochodne: ppiernik > piernik (w XV w. również pierznik) ‘ciasto zawierające przyprawy korzenne’. Tu już związek był zbyt daleki, żeby analogia zadziałała, dlatego piernik nie został zastąpiony przez „pieprznik”.
Każdy poznaniak zna Kiekrz, miejscowość znajdującą się dziś częściowo w administracyjnych granicach Poznania, nad Jeziorem Kierskim. Czujemy intuicyjnie, że Kierskie pochodzi of Kiekrza, ale jaki jest właściwie związek między tymi nazwami? Podpowiedzi dostarczają pieprz i piernik, a dodatkowej pomocy warto poszukać w źródłach historycznych.
Nazwa wsi pojawia się po raz pierwszy w dokumentach z XIV w. jako Kerz lub Kekerz, dopełniacz Kekrza. Zauważmy, że nazwy miejscowości często występują w dopełniaczu lub mianowniku, bo często mówimy: do Kiekrza, z Kiekrza, w Kiekrzu. Często się zatem zdarza przekształcenie mianownika na wzór tych przypadków, a nie na odwrót. Podobieństwo do odmiany staropolskiego pieprzu jest oczywiste. Kerz i Kekerz to próby zapisania staropolskiej formy *kkeř, która musi pochodzić od czegoś w rodzaju *kъkъrjь. Dzisiejsze zmiękczenie k w Kiekrz wynika stąd, że polskie k i g uległy palatalizacji przed e pochodzącym od *ъ (*kъ > *kə > ke > kie), ale było to zjawisko późne, które zaszło dopiero w XV w. A zatem pierwotna nazwa Kiekrza to *Kkerz, a dzisiejszy Kiekrz jest wynikiem wyrównania analogicznego.
Od nazwy *kъkъrjь powinien powstać przymiotnik *kъkъrjьskъjь (z całym pięciopakiem jerów) co po zastosowaniu prawa Havlíka i innych regularnych zmian staropolskich dałoby czternastowieczne *kkeřsky i późniejsze kierski. Istotnie, nazwisko Kierski ‘pochodzący z Kiekrza’ notowane jest od około 1400 roku. Nazwa jeziora oczywiście ma to samo pochodzenie. Można by się było spodziewać zastąpienia odziedziczonego przymiotnika przez jakąś przejrzystszą innowację, np. kiekrski (starszy model) lub kiekrzański (model obecnie najbardziej produktywny). Istotnie przymiotnik kiekrski jest zalecany oficjalnie w Wykazie urzędowych nazw miejscowości. Szczęśliwie jednak w nazwisku i nazwie jeziora pozostała żywa skamieniałość historii języka nietknięta przez urzędników.
Co oznaczała nazwa *kъkъrjь? Trudno o 100% pewności, ale prawdopodobnie powstała przez połączenie rzadkiego, ale zaświadczonego prefiksu *kъ-/*kǫ- ze słowem *kъrjь ‘krzew, krzak’ (znanym głównie z języków północnosłowiańskich). Miłośnicy dawniejszej polszczyzny zapewne znają słowo kierz (dopełniacz krza, liczba mnoga krze, zgodnie z prawem Havlíka), odpowiadające czeskiemu keř (dopełniacz kře). Wielkopolanie do tej pory mówią na krzaki kierzki, zachowując w pełnej krasie staropolskie słowo. Mamy w Polsce wiele miejscowości o nazwach takich jak Kierz, Krze, Kierzki, Kierno, Kierzno. Hipotetyczny derywat *kъ-kъrjь (wymawiany mniej więcej [kəˈkəʳʒə] w czasie, gdy zakładano wieś) oznaczałby ‘miejsce położone przy zaroślach’, co brzmi nieco sensowniej niż całkowicie naciągane etymologie onomatopeiczne (rzekomo od krzyków ptactwa wodnego) podawane np. przez Wikipedię.
Bardzo szkoda, że nie można do bloga dodać plików dźwiękowych. Chętnie bym przeczytał jeszcze raz, wraz z nagraniem. Ciekawym czy w sieci można znaleźć nagrania z prawdopodobną wymową prasłowiańską? To jest szalenie interesujące wiedzieć jak mawiali nasi przodkowie. Fascynacja a’la książkami Pana Andrzeja Muszyńskiego „Dom ojców „
Nie znam niestety takich nagrań. Można z pewnością znaleźć nagrania staro-cerkiewno-słowiańskiego (czyli w zasadzie starobułgarskiego), który był jeszcze wciąż podobny do prasłowiańskiego (choć były i istotne różnice). Tyle że tradycja cerkiewna ma własne konwencje wymawiania starych tekstów, które z autentycznym starobułgarskim ma mniej więcej tyle wspólnego, co kościelna wymowa łaciny z klasyczną. Co do prapolskiego (X–XIII w.), to pod wieloma względami pewnie brzmiałby w naszych uszach trochę jak czeski, tyle że bez „h”, a za to z samogłoskami nosowymi (ale wymawianymi inaczej niż w dzisiejszym polskim). Gdyby się cofnąć wstecz o jakieś 1200 lat, to różnice między polskim a czeskim znikłyby zupełnie – dotarlibyśmy do wspólnego przodka.
Prasłowiańskie to nie, ale są rekonstrukcje średniowiecznej polszczyzny https://blog.polona.pl/2017/07/jak-czytac-bogurodzice/
Bardzo udana rekonstrukcja! Poprawiłbym tylko detale w rodzaju wymowy nosówek. Na przykład “świętego” jest wielokrotne wymawiane jako [‘svante:go]. Jest OK prócz tego, że jako pochodzące z prasłowiańskiego *ę, [ã] powinno być poprzedzone przez spółgłoskę spalatalizowaną. Poza tym powinno być wymawiane jako prawdziwa samogłoska nosowa (krótka), a nie asynchronicznie [an], jak refleksy samogłosek nosowych w dzisiejszym polskim. Idealnie byłoby mniej więcej [‘sɥãte:go]. Ale poza tym chapeau bas dla rekonstruktora.
Określenia „pierny” (w zn. „pieprzny”) używa się chyba jeszcze gwarowo, w każdym razie teściowa (z kujawsko-pomorskiego) tak mówi.
Zastanawiałem się, czy we współczesnej polszczyźnie istnieje jakikolwiek ślad po „śćble”, jeszcze w postaci bezdźwięcznej. Czy może ma to słowo coś wspólnego ze „ściółką”, czy też czasownikiem „ścielić”? W sensie podściółki z siana czy też słomy? Czy to fałszywy związek?
Ścielić/słać (< stłać < *stьlati) oraz pościel i ściółka mają inne pochodzenie. Forma ściebło jest używana regionalnie np. na Śląsku Cieszyńskim, być może pod wpływem czeskiego steblo, a także w języku kaszubskim (stebło obok formy udżwięcznionej zdebło). Jeszcze bardziej skomplikowane alternacje występowały z zdrobnieniu ściebłko, D l.mn. śćbłek > źdźbłek. Nic dziwnego, że do tej pory mamy wahania: ździebełko ~ źdźbełko ~ ździebłko ~ ździebko (ostatnia pisownia tylko w znaczeniu 'troszkę’).
Skomplikowane alternacje odpowiadają też za formę słowa żbik (żbik < źbik < źdźbik < śćbik), które jest zdrobnieniem prasłowiańskiego *stьbjь. Dało ono staropolskie ścieb' (z końcowym miękkim b'), dopełniacz śćbia > źdźbia, na podstawie którego utworzono wtórnie analogiczny mianownik zdeb (czasem jeszcze używany).
https://sjp.pwn.pl/doroszewski/zdeb
Havlíkowy „psek” w „Biblii królowej Zofii” (Księga Tobiasza, rozdz. 6). Połowa XV w.
A gdyż tak szedł Tobijasz, a psek bieżał jego za nim, tedy pirwy nocleg miałasta* podle rzeki Tygrys. A gdyż wynidzie Tobijasz, chcąc swe nogi umyć w rzece, wysunąwszy się jedna wielika ryba, chcąc ji** połknąć. Jejże się Tobijasz urzasł***, pocznie wołać wielikim głosem rzekąc: „Pomoż mi, Panie, jidzieć na mię ryba!” I rzecze anjoł: „Ufaci**** ją za skrzele i wyciągni k sobie […]”.
*) liczba podwójna.
**) = go (dawna forma biernika).
***) wystraszył (najstarszy przypadek pomylenia „ż” z „rz”, bo prasłowiański miał tu *ž).
****) = uchwaci 'uchwyć’ (małopolsko-mazowiecka wymowa „chw” jako [f]).
Tak! To z tego, co pamiętam z polonistyki (eheu, ćwierć wieku temu) jedyne zachowane świadectwo mianownika w tej formie! 🙂
Nie mogłem opisać w kilku akapitach wszystkich komplikacji związanych z zanikiem jerów, ale może warto pokazać parę innych przykładów, jak Słowianie musieli walczyć z własnym językiem:
W staroczeskim *mьgla zmieniła się w mhla, D. l.mn. mhl. Żeby w ogóle być w stanie to wymówić, dokonali metatezy (przestawienia spółgłosek) i wyszło mlha | mlh (wymawialne dzięki sylabiczności „l”).
W staropolskim nazwa owada *blъxa zmieniła się w błcha > płcha, D. l.mn. błech. Język standardowy poradził sobie za pomocą metatezy: płcha > pchła, z analogicznym D. l.mn. pcheł. Na Śląsku jest błecha, błeszka, ale to raczej wpływ czeski niż prosta kontynuacja formy staropolskiej.
Historię wyrazu „córka” zostawię sobie na inny wpis.
po góralsku gmła 😉
A jak się mają do jerów krótkie i długie samogłoski które występują w czeskim i słowackim, u nas często błędnie uważane za akcenty?
Staropolski też miał krótkie i długie samogłoski. W odróżnieniu od czeskiego (i od przodka kaszubskiego) staropolski nie rozróżniał krótkich i długich i, y, u, ale pozostałe samogłoski, czyli [ɔ]/[o:], [ɛ]/[e:], [a]/[ɑ:] i nosowe [ã]/[ɑ̃:] tworzyły pary krótka/długa. Późniejszymi refleksami samogłosek długich były tzw. „pochylone” ó, é, å, a nosówki, krótka i długa, rozwinęły się odpowiednio w nasze „ę” i „ą”. Część samogłosek długich była odziedziczona (w tej grupie języków słowiańskich długość była zależna od akcentu tonalnego), ale w wielu przypadkach wzdłużeniu ulegały samogłoski pierwotnie krótkie, jeśli w następnej sylabie był słaby (zanikający) jer, a przed nim stała dźwięczna spółgłoska (lub zbitka spółgłosek). Stąd mamy np. wóz (*vozъ), ale wozy, albo ząb, ale zęby (w prasłowiańskim obie formy miały tę samą samogłoskę nosową *ǫ). Zarówno „ó”, jak i „ą” to refleksy staropolskich samogłosek wzdłużonych. Uważa się to za przykład „wzdłużenia zastępczego”: końcowa samogłoska znika, ale jej iloczas jest dziedziczony przez poprzedzającą sylabę.