W środkowej epoce brązu, około 3900–3800 lat temu (dokładną datę trudno określić), przedstawiciele jakiegoś ludu mówiącego językiem z grupy północno-zachodnio-semickiej zetknęli się z językiem i pismem staroegipskim. Było to w północno-wschodniej części Egiptu, gdzieś na obszarze między deltą Nilu a półwyspem Synaj. Kontakty kulturalne i handlowe między Egiptem a krajami Lewantu były w tym czasie intensywne, a w Egipcie osiedlały się tysiące imigrantów z przyległego zakątka Azji. Faraon Amenemhat I założył nawet dla nich w XX w. p.n.e. miasto, które później urosło i nabrało znaczenia pod nazwą Awaris, stając się na pewien czas stolicą kraju, gdy Egipt został najechany i na pewien czas zdominowany politycznie przez Hyksosów, przybyszów z tych samych stron, z których pochodzili wcześniejsi imigranci.
Skutki tego kontaktu były na dłuższą metę doniosłe: zawdzięczamy mu większość używanych współcześnie systemów pisma. Cudzoziemcy, zainspirowani pismem egipskim, zaadaptowali je w zmodyfikowanej formie do zapisu własnego języka. Zrobili to w sposób pomysłowy, bo zamiast niewolniczo naśladować skomplikowane, uświęcone przez tysiącletnią tradycję konwencje pisania po staroegipsku, poszli drogą na skróty i uprościli system, używając znaków podobnych do egipskich wyłącznie do zapisu spółgłosek (a nie sylab lub całych wyrazów). Języki semickie mają to do siebie, że o znaczeniu wyrazu decyduje jego szkielet złożony ze spółgłosek (najczęściej trzech), a wstawiane między nie samogłoski pełnią funkcje podobne jak przyrostki słowotwórcze lub fleksyjne: modyfikują znaczenie, nie zmieniając jego sedna. W kontekście zdaniowym nietrudno „dośpiewać” sobie brakujące samogłoski, a zatem pismo konsekwentnie spółgłoskowe (zwane też alfabetem spółgłoskowym albo abdżadem) wystarcza, żeby przekazać komunikat. Wartość fonetyczna znaków nowo wynalezionego pisma, znanego jako protosynajskie, była inna niż ich odpowiedników egipskich, bo wynikała z tzw. zasady akrofonicznej: nazwa litery była rzeczownikiem, którego pierwsza spółgłoska mnemotechnicznie odpowiadała wymowie litery. Na przykład egipski znak oznaczający ‘dom’, transliterowany przez egiptologów jako pr (rzeczywistą wymową było coś w rodzaju [paːɾuw]), został zapożyczony przez imigrantów, którzy nadali mu nazwę ‘domu’ we własnym języku, czyli *bayt. Zaadaptowano go zatem do zapisu spółgłoski [b].
Wynalezione w ten sposób pismo spółgłoskowe pozostało w użyciu wśród ludów mówiących północno-zachodnio-semickim dialektem kananejskim. Mniej więcej 3 tys. lat temu zaczął się on różnicować w odrębne języki, w tym fenicki i hebrajski. Pismo spółgłoskowe także ewoluowało, tworząc różne warianty dla różnych języków. Największe znaczenie miał wariant fenicki, przejęty także przez ludy semickie spoza grupy kananejskiej (południowoarabskie i aramejskie). Nie ma ostrej granicy w czasie między pismem protosynajskim lub „protokananejskim” a fenickim; fenickimi nazywa się umownie inskrypcje późniejsze niż 1050 r. p.n.e. Za sprawą Fenicjan, których wpływy dzięki żegludze, handlowi i kolonizacji objęły cały region śródziemnomorski, początkowo niszowy wynalazek stał się na początku I tysiąclecia p.n.e. sposobem porozumiewania się używanym na szeroką skalę.
Około 800 r. p.n.e. zapoznali się z pismem fenickim Grecy, językowo należący do rodziny indoeuropejskiej i także kolonizujący basen Morza Śródziemnego. Kilkaset lat wcześniej (1400–1200 p.n.e.) przodkowie Greków z kręgu cywilizacji mykeńskiej posiadali już własne pismo, znane jako linearne B. Było to jednak pismo sylabiczne, zapożyczone od nieindoeuropejskojęzycznych sąsiadów i niezbyt poręczne jako sposób zapisu mykeńskiej greki. Zresztą zanikło wraz z upadkiem cywilizacji, która je stworzyła. Powtórne zapożyczenie pisma przez Greków było znacznie bardziej udanym eksperymentem. Ponieważ w odróżnieniu od Fenicjan Grecy nie potrafili się obejść bez samogłosek (w ich języku szkielet spółgłoskowy nie wystarczał do skutecznego przekazania znaczenia), wpadli na genialny pomysł. Dużą część znaków fenickich zaadaptowali wprost; na przykład fenicka litera bēt < *bayt została przejęta jako grecka bēta (z tą samą wartością fonetyczną [b]). Parę znaków dodali, żeby zapisywać dźwięki niewystępujące w fenickim. Natomiast kilka spośród liter fenickich, które reprezentowały dźwięki niewystępujące w grece, wykorzystali do zapisu samogłosek. Klasycznym przykładem była pierwsza litera pisma fenickiego, zwana ʔālep ‘wół’, służąca jako zapis początkowej spółgłoski tego wyrazu, czyli zwarcia krtaniowego [ʔ]. Grecy nie potrzebowali litery o takiej wartości fonetycznej, ale litera, której nazwę przejęli w formie alpʰa, przydała im się jako znak reprezentujący samogłoskę [a] (lub jej długi odpowiednik [aː]). Dzięki temu recyklingowi zbędnych liter powstał pełny alfabet, posiadający znaki do zapisywania wszystkich dźwięków języka, zarówno spółgłosek, jak i samogłosek.
Wśród znaków pisma zapożyczonych od Fenicjan była litera wāw ‘hak’, która wyglądała mniej więcej jak nasze Y. Oczywiście wymawiana była zgodnie z zasadą akrofoniczną jako [w] (niezgłoskotwórczy odpowiednik samogłoski [u]). 2800 lat temu język grecki posiadał zarówno spółgłoskę [w], jak i odpowiadające jej artykulacyjnie samogłoski: krótkie [u] i długie [uː]. Grekom nie zależało szczególnie na oddaniu kontrastu długości, ale potrzebowali osobnych liter dla spółgłoski i samogłoski. W obu funkcjach użyli litery wāw, ale w celu zapisywania spółgłoski [w] zmodyfikowali ją nieco, przekręcając górne widełki litery o 90° w prawo. Po drobnych modyfikacjach wyszła z tego litera Ϝ, znana w późniejszej tradycji jako „digamma”, choć prawdopodobnie Grecy używali początkowo nazwy [wau] (przeniesionej z języka fenickiego). W późniejszych stuleciach język grecki ewoluował. Spółgłoska [w] zanikła w grece klasycznej, więc oznaczająca ją litera wyszła z użycia. Natomiast dźwięk [u] zachował swoją dawną wymowę w dyftongach [au] i [eu], ale jako czysta samogłoska uległ zmianie w [y] (lub długie [yː]), czyli dźwięk podobny do francuskiego u albo niemieckiego ü. Grecka nazwa samogłoski brzmiała ū psīlon, czyli ‘Υ zwykłe’, co w początkach naszej ery wymawiano [ypsilon]. Używamy tego słowa dotąd jako synonimu nazwy „igrek” (o której będzie jeszcze mowa poniżej). Nawiasem mówiąc, w języku greckim pojawiło się nowe długie [uː], które rozwinęło się z dawnego dyftongu [ou]. Greka klasyczna zachowała pisownię ΟΥ i nawet w grece dzisiejszej kombinacja liter ου oznacza samogłoskę [u].
Ale wróćmy do czasów, gdy greckie Υ oznaczało [u]/[uː], a Ϝ oznaczało [w]. Mniej więcej w ciągu stulecia od opracowania przez Greków alfabetu przejęli go od greckich kolonistów mieszkańcy wielojęzycznej podówczas Italii, między innymi Etruskowie (mówiący językiem nieindoeuropejskim), a także ludy posługujące się indoeuropejskimi językami z grupy italskiej, wśród nich Rzymianie. O ile Etruskowie zachowali grecką wymowę obu liter, Rzymianom nie był potrzebny specjalny znak pisma do oznaczania spółgłoski [w], bo w łacinie ten dźwięk oraz samogłoska [u] nie kontrastowały z sobą. Funkcjonowały jako niesylabiczny i sylabiczny wariant tej samej głoski. Rzymianie postąpili tak: literę Υ w uproszczonej postaci, bez kreski pionowej, czyli jako V, zaadaptowali do zapisywania łacińskiego spółgłoskowego [w] oraz samogłoskowego [u] lub [uː]. Natomiast greckie Ϝ przejęli jako łacińskie F, nadając mu wartość fonetyczną [f]. Inspiracją była pisownia etruska. W języku etruskim istniała spółgłoska szczelinowa [ɸ], podobna fonetycznie do [f], ale artykułowana za pomocą obu warg, a nie dolnej wargi i górnych siekaczy. Ponieważ brzmiała jak bezdźwięczny odpowiednik [w], w starych inskrypcjach etruskich zapisywano ją jako FH (gdzie H symbolizowało ubezdźwięcznienie). Później Etruskowie dodali do swojego alfabetu nową literę, przypominającą ósemkę, która zastąpiła FH. Zanim jeszcze do tego doszło, Rzymianie przejęli pisownię FH dla łacińskiego [f], ale wkrótce uprościli ją do F, zorientowawszy się, że H jest zbędną komplikacją. Dlaczego Rzymianie nie wykorzystali do zapisu [f] greckiej litery Φ? Ponieważ ani wówczas, ani nawet w okresie klasycznym litera ta nie oznaczała szczelinowego [f], tylko zwarte przydechowe [pʰ]. Zapożyczając wyrazy greckie, które ją zawierały, Rzymianie używali zapisu PH.
Tym sposobem łacina wykształciła dwie litery wywodzące się (za pośrednictwem grecko-etruskim) z fenickiego wāw: F i V. Ale nie dość na tym. W czasach, gdy kwitła łacina klasyczna, zapożyczano z greki liczne wyrazy zawierające greckie Υ (wymawiane w tym czasie jako [y]), na przykład nympha ‘dziewczyna, kochanka’, crypta ‘przejście podziemne, loch’ albo Aegyptus ‘Egipt’. Aby je zapisywać, ponownie zapożyczono z greki literę Y, ale tym razem z pionową kreską. Ci spośród Rzymian, którzy znali grekę biegle i potrafili naśladować grecką wymowę, wymawiali Y jako [y]. Mniej wykształceni zadowalali się imitacją przybliżoną, [u] lub (zwłaszcza w późniejszym okresie) [i], bo w pierwszych stuleciach naszej ery w potocznej wymowie języka greckiego zaczęto mieszać samogłoski [y] i [i]. Stąd wzięło się późniejsze określenie litery Y jako ī graeca ‘greckie I’, od którego pochodzi nazwa „igrek”. A zatem w okresie „złotego wieku” łaciny były już w obiegu trzy litery wywodzące się z wāw: F, V oraz Y. Pomijam nieudany eksperyment cesarza Klaudiusza, który przejawiał głębokie zainteresowania językoznawcze i filologiczne i próbował zreformować pisownię łacińską. Między innymi, nawiązując do tradycji greckiej i etruskiej, propagował użycie obróconej o 180° digammy ꓞ na oznaczenie spółgłoskowego [w], pozostawiając V wyłącznie do zapisu samogłoski [u(ː)] lub drugiego elementu dyftongów [au], [eu] (jak w jego własnym imieniu CLAVDIVS). Gdyby reforma Klaudiusza się powiodła, nie pisano by VENI VIDI VICI, tylko ꓞENI ꓞIDI ꓞICI.
To jeszcze nie koniec dziejów potomstwa protosynajskiej i fenickiej litery wāw, ale żeby nie przytłoczyć czytelników nadmiarem informacji, zarządzam w tym miejscu chwilę odpoczynku. Wrócimy do tej historii niebawem.
Czyli można powiedzieć, że Grecy wynaleźli zapis samogłosek? A dlaczego mają dwa rodzaje “o”, omega i omikron?
Bo w starożytnym greckim były dwie samogłoski typu “o”, różniące się trochę barwą: krótkie [o] i długie, bardziej otwarte [ɔː]. Podobnie istniało krótkie [e] i długie, bardziej otwarte [ɛː]. Z początku nie zwracano uwagi na różnicę długości i zapisywano oba “o” literą O, wzorowaną na fenickim ʕayin ‘oko’, pisanym O, a wymawianym [ʕ] (dźwięczna spółgłoska szczelinowa o artykulacji faryngalnej, czyli gardłowej). Ale jakieś 150 lat po wynalezieniu alfabetu dodano znak “omega” dla długiego [ɔː] oraz zróżnicowano nazwy: “małe O” (o mikron) i “wielkie O” (o mega). Omega jako nowo dodana litera wylącowała na końcu alfabetu.
Podobnie było z dwoma rodzajami “e”. Początkowo fenicką literę ḥēt ‘mur’ (reprezentującą bezdźwięczne faryngalne [ħ]) wykorzystano jako H (hēta) do zapisu greckiego [h] (stąd taka wartość litery H w etruskim i w łacinie). Natomiast literę hē ‘okno’ o fenickiej wartości [h] przejęto jako E (pierwotnie nazywane “ei”) dla obu samogłosek typu “e”. Ponieważ [h] znikło w części dialektów greckich, litera H stała się w nich zbędna i można ją było wykorzystać (po zmianie nazwy z “hēta” na “ēta”) w nowym celu: do zapisu [ɛː]. Natomiast znak E dla krótkiego [e] nazwano “e psilon”, czyli ‘E zwykłe’.
Tak naprawdę cała historia była bardziej skomplikowana, bo dialekt attycki, który dominował w epoce klasycznej, zachował [h] i potrzebował znaku do jego zapisu, ale poradzono sobie z tym, wprowadzając nową literę, lewą *połówkę* hēty, o wartości [h]. Z czasem wyewoluował z niej znak diakrytyczny oznaczający przydech [h] przed początkową samogłoską wyrazu.
Jeśli to się wydaje skomplikowane, to powiem na pociechę, że i tak kilka wątków skróciłem w celu dydaktycznego uproszczenia. To, że dodatkowe litery wprowadzono tylko dla tych dwu samogłosek długich, wynika stąd, że występowały one częściej niż długie “a”, “i” lub “u” i miały większe obciążenie funkcjonalne, tzn. częściej decydowały o znaczeniu wyrazu.
Egipski hieroglif oznaczający dom to prostokąt z przerwą w dolnym boku(O1 w klasyfikacji Gardinera). Zwykle dopełniany stylizowanym rysunkiem ust oznaczającym dźwięk r (D21). Jak Semici zrobili z tego “b”, serio ciekaw jestem.
To było w sumie dość proste. Litera protosynajska (niedomknięty prostokąt) nadal była bardzo podobna do hieroglifu. Fenicjanie obrócili ją o 90 stopni i zagięli jedną z kresek. Rezultat przypominał trochę rosyjskie Б obrócone do góry nogami. Grecy symetrycznie zagięli drugą kreskę, tworząc drugi brzuszek. Tego typu zmiany wynikają ze skonwencjonalizowania znaku, gdy dla piszących przestaje mieć znaczenie jego pierwotna symbolika obrazkowa, a liczy się rozpoznawalna i łatwa do nakreślenia forma. W średniowiecznych pismach półuncjalnych i następnie w minuskule karolińskiej z kolei uproszczono kształt B, wskutek czego nasza mała litera b straciła górny brzuszek.